Lasota: Po spotkaniu z Donaldem Trumpem Andrzej Duda powinien był od razu wrócić do Polski

Zdaniem Ireny Lasoty główne cele związane z bezpieczeństwem Polski i jej wizerunkiem na świecie zrealizowano na spotkaniu prezydentów. Do wizyt w Teksasie, Kalifornii i Nevadzie wystarczą ministrowie.

Korespondentka mediów WNET uważa, że wizyta była wielkim polskim sukcesem w wymiarze tak praktycznym, jak i wizerunkowym.

Gdybym była prezydentem Dudą, po wczorajszym spotkaniu z Donaldem Trumpem wróciłabym do Polski i wysłała do Teksasu, Nevady i Kalifornii innych ministrów.

Lasota stwierdza, że kontynuowanie przez prezydenta Dudy wizyty w Stanach, po jakim tym sukcesem był jej pierwszy dzień, obniża rangę spotkania obu prezydentów. Jest to jak „śledzik po deserze”. Pod względem wizerunkowym przyjęcie polskiego prezydenta w Waszyngtonie powinno wyleczyć część Polaków z ich kompleksów. Nad Waszyngtonem latały samoloty, prawdopodobnie po raz pierwszy od 1949 r. Dla podpisania dokumentu w Białym Domu specjalnie postawiono drugie biurko dla polskiego prezydenta, czego normalnie nie robiono, żeby uniknąć złego wrażenia, jakie jego brak wywarł ostatnio. Dobrze wypadło także wystąpienie polskiego prezydenta, który w skrócie odniósł się do najnowszych dziejów Polski.

Najważniejsza w tym na pewno była deklaracja o wzmocnieniu wojsk amerykańskich w Polsce.

Komentatorów zaskoczyło, że we wspólnych deklaracjach było tak wiele mocnych sformułowań. Podkreślano, że umowa między Polską a Stanami to krok do wzmocnienia NATO. Lasota stwierdza, że jeśli jak twierdzą niektórzy, Rosja może się obrazić przez sprowadzenie dodatkowego tysiąca żołnierzy do Polski, to znaczy, że jest niebezpiecznym krajem i tym bardziej należy to zrobić. Korespondentki nie martwi rotacyjny charakter obecności amerykańskiej w Polsce. Stałą bazę Amerykanów w Polsce Lasota uważa podobnie jak okopy za rzecz „z innej operetki” niepasującą do stylu współcześnie prowadzonych wojen.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Senatorowie Amerykańscy napisali list dotyczący ustawy 447, mają go ujawnić przed wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w USA

Jak twierdzą informatorzy Marcina Makowskiego, list jest w trakcie zbierania podpisów. Ma być on elementem presji, nacisku na Polsce w celu restytucji mienia żydowskiego.

 


 

Marcin Makowski opowiada o podpisanym przez niemalże połowę amerykańskich senatorów liście skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego. Politycy domagają się, aby polskie władze podjęły stanowcze działania w sprawie tzw. ustawy 447:

Moje źródła związane z Amerykańskim Kongresem wczoraj doniosły mi, że jest projekt listu poruszającego temat restytucji mienia żydowskiego. To ma być element presji, nacisku. Każdy z senatorów ma trochę inne motywacje. Niektórzy spłacają długi swoim donatorom, inni kierują się znaną im ogólnoeuropejską historią mówiącą, że żydom nie oddano straconego majątku. Jeszcze inni uważają że trzeba reagować na wzrost nastrojów antysemickich w Polsce.

List ma być ujawniony w przeddzień wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie:

Jest kilka znaków zapytania. Projekt listu z zebranymi podpisami krąży po senacie Amerykańskim. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów informuje, że nie otrzymała jak na ten moment żadnej informacji. […] Amerykanie są bardzo mocno związani z Izraelem, ale mimo wszystko nie chcieliby doprowadzić do wojny dyplomatycznej pomiędzy Izraelem a Polską.

Ponadto dziennikarz komentuje wydarzenia w Izraelu, gdzie Kneset, czyli ichniejszy parlament, przegłosował krótko po północy decyzję o samorozwiązaniu w związku z niemożnością sformowania rządu. Wybory do parlamentu w Izraelu zapowiedziane są na 17 września.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

K.T. / A.M.K.

Sławomir Budzik: Nie sądzę, że dzisiaj prezydent amerykański zdecyduje się na jakąkolwiek interwencje w Wenezueli

Sławomir Budzik wypowiada się na temat przyczyn wypadku wojskowego helikoptera w Wenezueli, określa możliwość interwencji USA, oraz odnosi się do rozpoczynającej się w USA kampanii wyborczej.

Sławomir Budzik o pytaniach amerykańskich mediów po wypadku wojskowego helikoptera w Wenezueli, podczas którego zginęło siedmiu wenezuelskich oficerów wojskowych. Brzmią one niemalże tak samo: czy i kiedy USA będzie interweniowało militarnie w tym południowoamerykańskim kraju. Biały Dom na razie milczy. Gość Poranka WNET raczej nie ma wątpliwości co do możliwości wkroczenia wojsk Amerykańskich do Wenezueli:

Nie sądzę, że dzisiaj prezydent amerykański zdecyduje się na jakąkolwiek interwencje w Wenezueli. Raczej skończy się na słowach, rozmowach politycznych z sąsiadami, czy ewentualnie także przez media. Tak mówią zgodnie komentatorzy — nie ma możliwości, aby Donald Trump, w momencie w którym zaczyna się kampania wyborcza, zdecydował się na interwencję w Wenezueli. To jest niemożliwe.

Wobec bierności prezydenta Donalda Trumpa wielu komentatorów jest zdziwionych, że ktoś w Stanach Zjednoczonych może popierać socjalistyczny model gospodarczy, podobny do tego w Wenezueli. Są wszakże partie polityczne i kręgi, które pozytywnie spoglądają na taki model. Niektórzy uważają również, że prezydent Donald Trump dąży do socjalizmu. W Stanach Zjednoczonych tak często pojawiają się takie głosy, że sekretarz prasowy Białego Domu Sarah Sanders musiała zdementować te kłamliwe wypowiedzi, które godzą w wizerunek Trumpa. Polityka gospodarcza głowy Stanów Zjednoczonych jest wręcz zaprzeczeniem socjalizmu:

Widzimy najniższe w historii bezrobocie […] Jeśli idzie o ilość przyznawanych pożyczek, to są dane, których nie chcą czytać Demokraci i do tych danych nie chcą nawet się odnieść, bo one pokazują jednoznacznie — tak dobrze Stanach Zjednoczonych nie było od wielu lat. Natomiast te informacje, które pojawiają się à propos dążenia do socjalizmu, to tylko pokazuje, że zaczyna się  kampania wyborcza, w której po prostu można gadać byle co. Każdy może mieć zdanie na każdy temat i to nie ma kompletnie nic wspólnego z faktami. Natomiast mam nadzieję, że wyborcy, chociażby konserwatywni będą trzymali się po prostu faktów, a te są niezaprzeczalne. W tej dziedzinie trudno znaleźć lepsze rozwiązania niż te, które zaproponował Donald Trump.

Sławomir Budzik nie ma wątpliwości, że ataki na prezydenta zwiastują początek kampanii wyborczej.

Fragment wywiadu naszego amerykańskiego rozmówcy z Rafałem Milczarskim, prezesem Polskich Linii Lotniczych LOT. Rozmawiają oni o Centralnym Porcie komunikacyjnym, który według założeń ma zostać wybudowany w 2027 r. Rafał Milczarski:

Centralny Port Komunikacyjny będzie faktycznie bardzo wygodną bramą, ze względu na położone najbardziej na wschodzie. To zarówno dla ruchu zarówno z Indii, jak i z Chin czy dalekiego wschodu do Europy Środkowej i Europy Wschodniej, ale również do Europy Zachodniej. Warto tę naszą przewagę konkurencyjną, polegająca na tym, że możemy taki port w ogóle zbudować […] wykorzystać.

Budzik następnie przedstawia, jak wyglądała chicagowska parada z okazji obchodów rocznicy uchwalenia konstytucji z 3 maja 1791 r.:

„Nie dało się w niej iść i nie rozmawiać o swoich korzeniach (…) Bardzo dużo młodzieży (…) Trwała mniej więcej trzy i pół godziny (…) Absolutnie wielkie święto Polonii. Chicago jest polskie”.

Parada przeszła pod hasłem „W jedności siła, a siła to my – Polonia”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

K.T. / A. Kowarzyk

Grzywaczewski: Fort Trump w Polsce prawdopodobnie powstanie

Nasz amerykański korespondent Tomasz Grzywaczewski opowiada o sytuacji w Waszyngtonie, oraz o planach Sojuszu Północnoatlantyckiego na wzmocnienie wschodniej flanki NATO

Według naszego amerykańskiego korespondenta Amerykanie planują rozszerzenie i wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. Co prawda ostateczna wersja raportu dotyczącego przyszłości NATO ukaże się dopiero w styczniu, ale już teraz możemy przewidywać korzystny dla Polski układ.

Grzywaczewski opowiada również o śledztwie Muellera, które wiąże ręce administracji Trumpa, szczególnie o skazaniu byłego prawnika Trumpa, Michaela Cohena. Autor „Granic marzeń” mówi, że zarzuty jakie postawiono, m.in. płacenie byłym kochankom Trumpa za milczenie, są poważne, tym bardziej, że Amerykanie śmiertelnie poważnie traktują wybory. – W administracji jest gorąco, ale nie powiedziałbym, że Biały Dom płonie. To raczej ogniska wobec Białego Domu – mówi Grzywaczewski.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

mf

USA: Trump zwolnił nowego dyrektora ds. informacji Białego Domu, który popisał się w wywiadem pełnym wulgaryzmów

Prezydent USA Donald Trump zwolnił w poniedziałek nowego dyrektora ds. informacji Białego Domu Anthony’ego Scaramucciego. Media podają, że jego zwolnienia chciał nowy szef kancelarii John Kely.l

Według Białego Domu Scaramucci  sam zrezygnował z funkcji. Jako pierwszy o dymisji Scaramucciego i roli, jaką w tej sprawie odegrał Kelly, poinformował „New York Times”, powołując się na źródła w administracji.

Reuters zwraca uwagę, że Scaramucci został usunięty zaledwie kilka godzin po objęciu stanowiska przez nowego szefa kancelarii.

Po zaledwie 10 dniach pracy Scaramucci stracił stanowisko po wygłoszeniu wulgarnej i obraźliwej tyrady wymierzonej w wysokiej rangi członków administracji prezydenta.

Dziennik „The Hill” podaje, że rzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee Sanders starała się przedstawić dymisję Scaramucciego jako jego własną decyzję i napisała w oświadczeniu, że uznał on, „iż najlepszym rozwiązaniem jest dać szefowi kancelarii Johnowi Kelly’emu czystą kartę i szansę na zbudowanie własnego zespołu”.

Jednak błyskawiczne zwolnienie szefa komunikacji Białego Domu „jest postrzegane jako sygnał, że Kelly może mieć znacznie większą władzę na stanowisku szefa kancelarii, niż jego poprzednik Reince Priebus” – komentuje „The Hill”.

Pełen wulgaryzmów wywiad Anthony’ego Scaramucciego dla portalu tygodnika „The New Yorker” stał się medialnym przebojem. Od publikacji w czwartek do niedzieli wywiad przeczytało 4,4 mln internautów. Scaramucci w bardzo niecenzuralnych słowach powiedział, co myśli o Priebusie i głównym doradcy strategicznym Białego Domu Steve’ie Bannonie.

Wywiad ze Scaramuccim nie tylko stał się najczęściej czytanym w tym roku tekstem opublikowanym na portalu „New Yorkera”, ale też sprawił, że przeciętna dzienna liczba wykupywanych na niego subskrypcji w lipcu wzrosła o 92 proc.

Już po ogłoszeniu jego dymisji Biały Dom poinformował, że prezydent uznał komentarze Scaramucciego za niewłaściwe, a były dyrektor komunikacji nie obejmie innej funkcji w administracji.

Scaramucci miał oficjalnie objąć swe stanowisko dopiero 15 sierpnia, ale odkąd ogłoszono, że będzie nowym szefem komunikacji, prezentował stanowisko prezydenta w mediach i uczestniczył w spotkaniach w Białym Domu – podaje „The Hill”.

Zanim Scaramucci został zwolniony, jeden z bliskich współpracowników Trumpa powiedział, że najważniejszym wyzwaniem dla Kelly’ego będzie znalezienie sposobu na poradzenie sobie z szefem komunikacji Białego Domu – informuje dziennik.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu ten sam dziennik napisał, że Scaramucci staje się najpotężniejszym doradcą w Białym Domu; przytoczył też opinię osoby z otoczenia prezydenta, że Trump „szanuje go ze względu na jego sukcesy życiowe”. Scaramucci posiada aktywa warte 85 mln dol., a jego pensja za ostatnie pół roku wyniosła 5 mln dol.

Scaramucci jest przedsiębiorcą, finansistą, wiceprezesem Banku Eksportu i Importu USA; po wyborczym zwycięstwie Trumpa wszedł do zespołu pracującego nad przejęciem rządów przez administrację prezydenta elekta.

Na początku 2017 roku Scaramucci sprzedał swoją globalną firmę inwestycyjną SkyBridge Capital, by dołączyć do administracji Trumpa.

PAP/MoRo

USA: Prezydent Donald Trump ogłosił nominacje 10 nowych sędziów federalnych. Demokraci krytycznie ocenili jego wybór

Na prezydenckie decyzje czeka jeszcze ponad 120 etatów sędziów federalnych. Przedstawiciel Białego Domu zapowiedział, że aby zapełnić wolne etaty, Donald Trump będzie dokonywał nominacji co miesiąc.

Rzecznik Białego Domu Sean Spicer zaznaczył, że nominowani „zostali wybrani na podstawie ich dogłębnej znajomości prawa oraz zaangażowania w przestrzeganie przepisów konstytucji”.

Donald Trump w trakcie swojej kampanii prezydenckiej obiecywał, że ma zamiar nominować „silnych sędziów z zasadami, którzy będą pilnować”, aby władze federalne przestrzegały konstytucji „oraz chronić wolność wszystkich Amerykanów”.

Dwoje wybranych sędziów znajdowało się na przygotowanej wcześniej przez administrację liście 21 potencjalnych kandydatów do Sądu Najwyższego (SN).

[related id=”16711″]

Sędzia Joan Larsen została nominowana do 6. Sądu Apelacyjnego w Cincinnati. Jest profesorem prawa na Uniwersytecie Michigan i była asystentką zmarłego w zeszłym roku sędziego SN Antonina Scalii.

Sędzia David Stras, profesor na Uniwersytecie Minnesoty i były asystent sędziego Clarence’a Thomasa, został nominowany do 8. Sądu Apelacyjnego w Saint Louis.

Inni nominowani to: Amy Coney Barrett, profesor prawa z Uniwersytetu Notre Dame do 7. Sądu Apelacyjnego w Chicago; John Bush, prawnik z Louisville do 6. Sądu Okręgowego; Kevin C. Newsom, były prokurator w Alabamie do 11. Sądu Apelacyjnego w Atlancie; David C. Nye do Sądu Okręgowego w Idaho; Scott L. Palk, były prokurator federalny do Sądu Okręgowego w południowym okręgu Oklahomy; Damien Schiff do sądu federalnego; Dabney L. Friedrich do Sądu Okręgowego Dystryktu Kolumbii i Terry Moorer do Sądu Okręgowego środkowego okręgu Alabamy.

Demokraci skrytykowali już prezydenckie nominacje. Senator Chuck Schumer w oświadczeniu stwierdził, że „na podstawie pierwszych nominacji do sądów niższych instancji, wygląda na to, że prezydent kontynuuje wybór sędziów ze środowiska mocno prawicowego, nie konsultując tego z senatorami z obu partii”.

Wybór sędziów niższych instancji ma duży wpływ na działalność sądów federalnych i może na długo ukształtować ich działalność.

[related id=”16731″ side=”left”]

Prezydent Trump odnosił się bardzo krytycznie do sędziów federalnych, którzy blokowali jego dyrektywy (imigracyjną i o miastach azylowych), oskarżając przy tym demokratów, że specjalnie składają pozwy do sądów, które od lat są im przychylne.

Były prezydent Barack Obama nominował ponad 300 sędziów, podobnie jak George W. Bush i Bill Clinton. Na początku swojej prezydentury Trump ma nominować ponad 120 sędziów.

Po nominacji sędziego Sądu Najwyższego Neila Gorsucha, gdy republikanie zmienili regulamin 100-osobowego Senatu, zatwierdzanie nominacji sędziowskiej wymaga zwykłej większości głosów. Wcześniej wymagane było co najmniej 60 głosów.

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Jeff Sessions wyraził w wywiadzie przekonanie, że wszystkie wolne etaty sędziowskie będą obsadzone na czas, twierdząc, że w porównaniu do nominacji sędziowskich poprzednich prezydentów nie ma opóźnień. Zwykle większość stanowisk prokuratorskich była obsadzona do września.

I dodał: „Mamy 127 wakatów sędziowskich i 94 prokuratorskie (…), staramy się jak najlepiej sprawdzić kwalifikacje (kandydatów) i przebieg ich kariery, by mieć pewność, że są to najlepsze osoby na te stanowiska i że będą one przewodzić dążeniu do zredukowania liczby przestępstw w USA i zapewnienia bezpieczeństwa publicznego.

PAP/JN

USA: Donald Trump zamierza mianować Johna J. Sullivana na stanowisko zastępcy sekretarza stanu

Biały Dom poinformował we wtorek o zamiarze nowej nominacji przez prezydenta Donalda Trumpa. Na stanowisko w rządzie wróci członek administracji George’a Busha.

[related id=”7927″]

Według opublikowanego komunikatu 57-letni Sullivan, z zawodu adwokat, będzie pełnił funkcję zastępcy sekretarza stanu ds. zarządzania i zasobów.

Sullivan pochodzi ze stanu Maryland. W administracji George’a Busha był zastępcą sekretarza handlu oraz zastępcą głównego doradcy w departamencie obrony.

PAP/jn

„Rosyjski łącznik” Trumpa i wojna trzech frakcji w Białym Domu. Dr Paweł Zyzak mówi o trendach w polityce amerykańskiej

Roger Stone to człowiek, który organizował Trumpowi w 1987 r. kampanię antyreaganowską i prokremlowską na zasadzie: „powinniśmy bardziej potulnie przystąpić do negocjacji rozbrojeniowych z Sowietami”.

[related id=”4806″]

Paweł Zyzak omówił też konflikty między ośrodkami władzy w Waszyngtonie. – Z jednej strony mamy sojusz Donalda Trumpa, jego głównego stratega, i nowej postaci, p. Millera, a z drugiej – wiceprezydenta Pence’a i Nikki Haley, ambasador USA przy ONZ – te dwie frakcje reprezentują zupełnie odmienne wizje polityki zagranicznej. A jest jeszcze przecież szef Pentagonu, gen. Mattis, reprezentujący kolejną siłę, czyli wojsko.

Przywołał też najważniejszą z konkretnych decyzji podjętych przez Donalda Trumpa: – Budżet wojskowy ma wzrosnąć o 54 mld USD, nie wiemy jednak, na jakie cele, na jakie uzbrojenie, działania czy strategie te pieniądze zostaną przeznaczone. Wiemy tylko, że główny doradca Trumpa, Bannon, jest przeciwny sojuszom – zarówno z UE, jak i NATO.