Premier Morawiecki: Ratujemy od 2 do 5 mln miejsc pracy. Najpóźniej za rok wyjdziemy z kryzysu

Premier Mateusz Morawiecki i prezes NBP Adam Glapiński przedstawili nowy program rządowy wsparcia finansowego dla przedsiębiorców i mechanizmy jego realizacji.

  • Na środowej konferencji szef rządu zapowiedział wprowadzenie nowego programu wsparcia dla przedsiębiorców.
  • Żeby uzyskać pomoc, przedsiębiorca będzie musiał złożyć wniosek on-line. Kredyty będą udzielane na trzy lata. 75% otrzymanych środków będzie miało charakter bezzwrotny.
  • Dla mikrofirm górny pułap subwencji wynosi 300 tys. zł. Dla małych i średnich firm ten pułap to ok. 4 mln zł.

Tak samo jak troszczymy się o bezpieczeństwo zdrowotne, musimy troszczyć się o bezpieczeństwo ekonomiczne.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział pomoc dla przedsiębiorstw w wysokości 100 mld zł w ramach tarczy finansowej. Zasada jej działania ma być prosta- pieniądze dostanę te firmy, które utrzymują działalność i nie zwalniają pracowników. Odbywać się to ma na zasadzie trzyletniego kredytu, z którego 75% będzie bezzwrotne.

 Dziś przedstawiam nie uzupełnienie tarczy antykryzysowej, tylko nową tarczę finansową. Jej wartość sięgnie 320-330 miliardów złotych. Konstruuje ją Polski Fundusz Rozwoju w bliskiej współpracy z NBP.

Górna granica wsparcia dla mikroprzedsiębiorców to 300 tys., zaś dla małych i średnich przedsiębiorców ok. 4,6 mln zł. Wysokość tą zaakceptowała Komisja Europejska. Prezes Rady Ministrów zaznacza, że do uzyskania pomocy będzie starczyło wypełnienie zaświadczenia,  a nie całego segregatora oświadczeń „jak to bywało do tej pory”.

Ratujemy od 2 do 5 mln miejsc pracy.

Przypomina czasy, kiedy w III RP „bezrobocie przekraczało 3 miliony”. Żeby nie powrócić do tych czasów trzeba „pozwolić w nowym rygorze sanitarnym ludziom pracować”. Dodaje, że „państwo polskie będzie bronić polskich przedsiębiorców” przed wrogimi przejęciami i firmami, które uciekają z podatkami z Polski.

Jestem przekonany, że dzięki tej tarczy uratujemy miliony miejsc pracy.

Adam Glapiński przypomina słowa, jakie swego czasu wygłosił ówczesny prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, który zadeklarował, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by strefa euro nie upadła. Teraz prezes Narodowego Banku Polskiego podkreśla, że zrobi wszystko, by ochronić Polskę przed kryzysem gospodarczym, tak, by mógł powrócić „polski cud gospodarczy”.

Narodowy Bank Polski musi zapewniać elastyczność rynku finansowego.

Ogłasza rozszerzenie skupu obligacji o te gwarantowane przez Skarb Państwa, zauważając, iż „tego jeszcze u nas nie było”. Zakres skupowanych instytucji poszerzony został o bony skarbowe. Zaznacza, że dzięki temu, że „stopy procentowe były na odpowiedniej wysokości” teraz możliwe jest „wypchnięcie pieniędzy na rynek” przez ich obniżenie. Glapiński zaznaczył przy tym, że wszystko dzieje się lege artis, a NBP nie monetyzuje długu państwowego, co jest zabronione.

Bank centralny nie finansuje wydatków rządu, prowadzimy operacje strukturalne na otwartym rynku.

Zaznacza, że NBP działa tak jak Europejski Bank Centralny. Przestrzega przed „wojną walutową”, która może wybuchnąć w wyniku kryzysu. Dodaje, że w Polsce

Podjęliśmy restrykcje, dotyczące zachowania publicznego, sanitarne, wcześniej niż inni. O tydzień co najmniej. Tak i tutaj podejmujemy wcześniej. Aż się uśmiecham do tego, że wreszcie jesteśmy tacy skuteczni, przygotowani, mamy kadry, które potrafią to wszystko zrobić.

Premier Morawiecki, odpowiadając na pytania dziennikarzy odniósł się do kwestii zwiększenia zasiłków dla bezrobotnych:

Analizujemy przestrzeń dla zwiększenia pomocy dla bezrobotnych. Zleciłem w tej sprawie analizy do Ministerstwa Pracy i Rodziny.

Stwierdza, że „najpóźniej za rok wyjdziemy z kryzysu”.

A.P.

Standerski: Polityka społeczna PiS jest bardzo wyrywkowa. 400 tys. osób popadło w ubóstwo za rządów PiS [VIDEO]

Jakie problemy Polaków będzie poruszał w kampanii Robert Biedroń? Czemu jego doradcą jest postkomunista Stanisław Ciosek? Co sądzi o atakach na Jolantę Turczynowicz-Kieryłło? Mówi Dariusz Standerski.

Jedna strona atakuje drugą, będzie lepiej jeśli zakończymy ten temat.

Dariusz Standerski o kierowanych w stronę Jolanty Turczynowicz-Kieryłło oskarżeniach. Nie podobają mu się takie „ataki personalne” i przerzucanie się oskarżeniami, w którym, jak zaznacza, Lewica nie uczestniczy. Nasz gość mówi o  polityce społecznej PiS.

Polityka Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo wyrywkowa […] Program 500+ jest bardzo dobrym programem […] okazał się być tylko fragmentem, a dalszej części nie ma. […] 400 tys. osób popadło w ubóstwo za rządów PiS.

Uważa, że partia rządząca nie prowadzi dobrej polityki społecznej. Zarzuca Prawu i Sprawiedliwości rozrost najuboższej warstwy i wzrost bezrobocia. Przedstawia także propozycje gospodarcze Lewicy. Jednym z podnoszonych przez nią kwestii jest wykluczenie komunikacyjne mieszkańców mniejszych miejscowości.  Problemy mają także mieszkańcy miast średnich jak Konin, który leżąc w Wielkopolsce dotknięty jest 10 procentowym bezrobociem. Polacy zmagają się także z brakiem żłobków i dojazdu do nich. Członek sztabu wyborczego Roberta Biedronia tłumaczy czym się różni propozycja PiS-u a Lewicy odnośnie płacy minimalnej. Tą pierwszą krytykuje za przyjęcie arbitralnej kwoty oderwanej od sytuacji społeczno-gospodarczej. Lewica proponuje by płaca minimalna wynosiła 50-60% średniej płacy [o czym mówiła już w Radiu WNET posłanka Magdalena Biejat]. Standerski mówi także o polityce zagranicznej za jaką opowiada się wspierany przez niego kandydat na Prezydenta RP. Stwierdza, że „współpraca z partnerami z NATO jest zawsze dobrą decyzja” zauważając przy tym, że:

Donald Trump przyjeżdża robić interesy, nie dawać nam prezenty.

Mówi także, dlaczego Stanisław Ciosek, były ambasador PRL/RP w ZSRR/Rosji w latach 1989-1996, został doradcą ds. międzynarodowych Biedronia. Nie uważa żeby jego przeszłość: członkostwo w KC PZPR i działalność „antysyjonistyczna” dyskwalifikowałyby go. Ironizuje mówiąc, że:

Nie każdy życiorys jest tak kryształowy, jak Mariana Banasia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

750 tys. młodych Polaków nie uczy się i nie pracuje

Raport na temat nieaktywnych zawodowo, a przy tym nieuczących się Polaków w wieku od 15 do 29 lat przygotował Instytut Badań Strukturalnych. Polska nieznacznie przekracza średnią unijną.

NEET, od „Not in Education, Employment, or Training” to kategoria obejmująca osoby, które nie są uczniami/studentami, nie pracują ani nie są w trakcie praktyk zawodowych. W Polsce ponad 750 tys. osób, czyli 12% Polaków między 15 a 29 rokiem życia należy do tej kategorii. Jak podaje raport IBS, „70 proc. z nich to osoby bierne zawodowo, czyli takie, które nie poszukują zatrudnienia”. Więc niż 70 proc. nie jest zarejestrowana w urzędach pośrednictwa pracy.

Dwa razy więcej NEET-ów jest wśród młodych kobiet (16 proc.) niż wśród młodych mężczyzn. 80 proc. tych pierwszych nie stara się o zatrudnienie ze względu na „obowiązki rodzinne i opiekuńcze”.  W przypadku mężczyzn w 43 proc. NEET-ów nie szuka pracy ze względu na niepełnosprawność (u kobiet jest to 8 proc.). W celu ułatwienia wchodzenia tym ludziom na rynek pracy należałoby zdaniem twórców raportu podjąć takie działania jak:

Zwiększanie dostępności żłobków, przedszkoli … umożliwianie pracy w niepełnym wymiarze czasu, poprawa dostępności architektonicznej i transportu.

Dla porównania w 2016 r., jak podaje portal innpoland.pl, do kategorii NEET w 2016 r. zaliczał się co szósty człowiek w wieku 20-24 lata i co piąty w grupie 25-29. Także wtedy Polska była pod względem młodych NEET-ów nieco ponad średnią unijną.

A.P.

Abramczyk: Myszyniec jest piękną klimatyczną miejscowością, ale brakuje w nim zakładów pracy

O stolicy Kurpi, jej zwyczajach i problemach opowiada burmistrz Myszyńca Elżbieta Abramczyk.

Elżbieta Abramczyk opowiada o atrakcjach w Myszyńcu i niezwykłości tej miejscowości:

W samym Myszyńcu mieszkam 30 lat, a w gminie Myszyniec od urodzenia.

Jak mówi, Myszyniec „jest przepiękną klimatyczną miejscowością”. Podkreśla regionalizm tego miejsca,  stwierdzając, że jest to stolica Kurpi. Odbywają się w nim takie imprezy jak Miodobranie Kurpiowskie. Tradycja kurpiowska jest Elżbiecie Abramczyk bliska — jej córka śpiewała w zespole kurpiowskim.

Burmistrz Myszyńca mówi także o bolączkach, z którymi borykają się mieszkańcy tego miasta. Największą z nich jest brak miejsc pracy. Jak stwierdza, „nie ma tutaj zakładów pracy”. W związku z tym wiele młodych osób opuściło gminę. W Myszyńcu:

Nie ma ludzi młodych, przyjeżdżają na weekendy, na okazjonalne spotkania.

Dodaje także, że także dwójka jej dzieci nie widzi dla siebie przyszłości w Myszyńcu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Burmistrz Pniew: Sukces Pniew to efekt pracy kolejnych pokoleń Polaków

Co Hans Kloss ma wspólnego z Pniewami ? Na czym polega wyjątkowa atmosfera tego miasta? Odpowiada Jarosław Przewoźny, burmistrz Pniew.

Małe jest piękne i to dotyczy Pniew.

Jarosław Przewoźny mówi, że małe miejscowości takie jak Pniewy, są niczym rodzinny dom. Powinny one więc nie być tylko źródłem utrzymania, ale posiadać „wszystkie walory, jakie posiada dom rodzinny”.

Babci słuchałem godzinami, dziesiątki razy tych samych opowieści.

Dom rodzinny jest ważny dla samego burmistrza, który mówi o swojej babci będącej dla niego autorytetem. Urodzona w ubogiej rodzinie wyszła za mąż za bogatego przedsiębiorcę. Jej wrodzona przedsiębiorczość była tam, jak mówi jej wnuk, co pomogło jej przeżyć wojnę. Razem z mężem została przesiedlona do Jędrzejowa. W ich dotychczasowym domu Niemcy najpierw umieścili zakładników, a następnie zamieszkała tam niemiecka rodzina, której głową był … Hans Kloss.

Cała polityka promocji gminy nastawiona jest na to, by nowi mieszkańcy chcieli tu zamieszkać, kupić tu dom.

Przewoźny stwierdza, że obecnie bezrobocie nie jest problemem gminy. Bezrobotnych jest 140 osób, czyli ok. procenta mieszkańców. Jednym z istotnych pracodawców jest firma Postęp, która jak zauważa burmistrz, powstała ze spółdzielni inwalidów. Wzrasta również dochód mieszkańca na głowę, co jak podkreśla włodarz gminy, jest efektem pracy wielu pokoleń. Dodaje, że jest zwolennikiem kontynuacji.

Marzę, że po skończonej kadencji z podniesionym czołem będę mógł chodzić między mieszkańcami i patrzeć im w oczy.

Przewoźny zauważa, że ludzie mówią mu na ulicach, co raczej nie zdarza się w większych miastach. Dodaje, że jest zakochany w Pniewach i nigdy by ich nie chciał opuścić.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.