Konopka: USA nie podoba się, że polscy weterynarze wykonują czynności urzędowe. Dlatego mogą wstrzymać import mięsa

– Amerykanom nie podoba się to, że większość lekarzy sprawujących nadzór głównie nad ubojem jest wyznaczona przez lekarzy powiatowych do czynności urzędowych. To się zmieni – mówi Bogdan Konopka.

Bogdan Konopka, Główny Lekarz Weterynarii, mówi o blokadzie importu polskiej wieprzowiny przez Stany Zjednoczone. Stwierdza, że jest to realizacja amerykańskiego systemu wymagającego, by nadzór nad produkcją, przetwórstwem, ubojem i rozbiorem mięsa sprawowali państwowi lekarze weterynarii. Amerykanom nie podoba się bowiem fakt, że większość polskich weterynarzy kontrolujących ubój jest wyznaczona przez lekarzy powiatowych do czynności urzędowych.

„Amerykanie chcieliby, żeby to byli lekarze na etatach, i tak się stanie. Pan minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zapewnił, że te etaty będą, także nie ma żadnego problemu”.

Gość Poranka zaznacza, że na niepodporządkowaniu się standardom USA Polska może stracić bardzo dużo, ponieważ Stany Zjednoczone są ważnym importerem polskiego mięsa.

Konopka zwraca również uwagę na rolę afrykańskiego pomoru świń (ASF) w wymianie handlowej z amerykańskim partnerem. Podkreśla, że jedynie przetrzebienie populacji dzików w sposób ostateczny rozwiąże problem tej choroby.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Ardanowski o odstrzale dzików: Wiele osób zarabiało na ASF. To im zależy na tym, aby nie zwalczyć tej choroby [VIDEO]

Dopóki za płotem będzie choroba w dzikach, to nie ma możliwości skutecznego uwolnienia Polski od afrykańskiego pomoru świń – mówi Jan Krzysztof Ardanowski.


Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi, odnosi się w Poranku do afrykańskiego pomoru świń (ASF), w związku z którym planuje się odstrzał niemal całego pogłowia dzików. Jak zauważa – od połowy września w polskich gospodarstwach nie pojawiają się żadne nowe ogniska tej choroby. Zaznacza, że Komisja Europejska przywróciła możliwość hodowli trzody chlewnej w około 60 gminach. Minister uważa, że instytucje takie jak zakłady przetwórcze działające na terenie stref zarażonych czerpały zyski z afrykańskiego pomoru świń i nie zależało im na jej zwalczaniu.

Gość Poranka nazywa protest działaczy ekologicznych w sprawie odstrzału dzików „burzą w szklance wody”. Wskazuje, że nie zauważają oni dwóch czynników wpływających na rozwój ASF. Pierwszym z nich jest przechowywanie wirusa wywołującego chorobę w ciele dzików, zarówno padłych, jak i żywych, drugim natomiast – przenoszenie go do gospodarstw. Ardanowski mówi, iż głupotą jest również stwierdzenie, że odstrzał tych zwierząt zagrozi całej populacji. Przypomina, że analogiczna sytuacja ma miejsce w Niemczech, gdzie żadna organizacja ekologiczna nie protestuje wobec podobnych działań. Minister podkreśla, że konieczna jest także regulacja populacji, które nadmiernie się rozrosły, wymieniając kormorany, bobry i wilki.

Gość Poranka porusza również temat hodowli zwierząt futerkowych. Stoi na stanowisku, że należy je chronić i zapewnić warunki życia najbardziej przypominające ich naturalne środowisko. Nie zamierza likwidować tej branży, lecz poddać ją ścisłej kontroli, która wyeliminuje zachodzące w niej nieprawidłowości.

Ardanowski komentuje także sprawę aukcji koni w Janowie Podlaskim oraz likwidację polskich cukrowni.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Sachajko: Musimy iść do przodu. Nie możemy dreptać w miejscu i myśleć ciągle o działaniach powierzchownych [VIDEO]

Poseł Sachajko z Kukiz 15 wczorajsze wotum zaufania wobec rządu Morawieckiego nazywa „robieniem cyrku w Sejmie”. Komentuje również wczorajszy protest polskich „żółtych kamizelek” na A2.


Gościem Poranka WNET jest Jarosław Sachajko, członek Klubu Kukiz 15, który we wczorajszym głosowaniu głosował przeciwko udzieleniu wotum zaufania obecnej Radzie Ministrów.

– Bilans obecnego rządu oceniam jako ujemny, mimo, że to wciąż postęp w stosunku do działań poprzedniej ekipy (PO-PSL  – przyp. red.) – wyjaśnia. I dodaje: – Mamy ważniejsze sprawy na głowie, niż kolejne wotum. To jest robienie cyrku z sejmu. Weszliśmy do sejmu w celu przeprowadzenia głębokich reform, tymczasem jedyne zmiany w przeciągu ostatnich trzech lat są czysto kosmetyczne. Po czym kolejno wymienia nie ma obniżki podatków, nie ma nawet próby zmiany konstytucji, nie ma podwyższenia kwoty wolnej od podatku, nie ma zmiany ordynacji wyborczej, partie dalej żyją z pieniędzy publicznych, nie ma żadnych realnych działań.

Sachajko wczorajszą debatę i głosowanie uważa za „cyrk”.

Co chwila ogłaszane są wota nieufności. Mieliśmy wczoraj rozmawiać o budżecie, a jednak przesunięto tą ważną sprawę przez kolejne wotum – mówi.

Poseł Kukiz 15 wypowiada się także na temat protestu „żółtych kamizelek” na A2. – Rolnicy zablokowali wczoraj drogę, ponieważ domagają się między innymi odszkodowań za świnie wybite w związku z walką z wirusem ASF. Ich ubiór wskazuje na inspirację protestami we Francji – przekonuje.

mf

Krzysztof Ardanowski: W ciągu kilkunastu dni przedstawimy cały pakiet ustawy w ramach programu dla rolnictwa [VIDEO]

Nowy minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapowiedział niewielką liberalizację ustawy ograniczającej handel ziemią rolną oraz zwiększenie możliwości sprzedaży bezpośredniej przez rolników do sklepów.


Dla każdego rodzaju gospodarstw rolnych jest miejsce na polskiej wsi. Mamy być europejskiej liderem w produkcji żywności ekologicznej. W żywności wysokiej jakości. Musimy promować kupowanie polskich produktów rolnych – podkreślił w Poranku Wnet minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski.

Zdaniem ministra najbardziej palącym aktualnie problemem polskiego rolnictwa jest susza, która dotknęła już prawie 1/3 gruntów rolnych: Samorządowcy z powodów politycznych mówią, niech rząd udzieli pomocy rolnikom, ale nie chcą zgłaszać swoich przedstawicieli do urzędów wojewódzkich, aby można było powołać komisje do szacowania strat w każdej gminie – podkreślił w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim nowy Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zaznaczając, że środki dla rolników poszkodowanych suszą na pewno się znajdą: Budżet zawsze może być zmieniony. Nie wiemy jeszcze, jaka będzie skala suszy. Na razie wiemy, że susza dotknęła 4 mln hektarów, ale to może się zwiększyć. Część rolników chce dopłat na hektar i to nie jest wykluczone, ale też będziemy działać na poziomie prolongaty kredytów.

Krzysztof Ardanowski wskazał, że kłopoty z brakiem wody, spowodowane są nie tylko brakiem opadów atmosferycznych, ale wieloletnimi zaniedbaniami w gospodarce wodnej, sięgającymi jeszcze czasów PRL-u: Susza, pokazuje również zły stan melioracji i zarządzania gospodarką wodną. Do tego dochodzi pazerność części rolników, którzy osuszali oczka wodne, żeby mieć trochę więcej pola, a teraz tez wody brakuje w glebie, ponieważ zaburzony jest mikroklimat. Stoimy przed problemem pustynnienia i potrzebne jest wprowadzanie do polskiego rolnictwa nowoczesnych systemów nawadniania. (…) Duże nadzieje pokładam w działaniach przedsiębiorstwa „Wody Polskie”, które może rodzi się w bólach, ale będzie podmiotem zarządzający całą kwestią gospodarki wodnej, również małą retencją.

Tematem rozmowy była również walka z epidemią afrykańskiego pomoru świń: Nie jestem zwolennikiem budowania tego mityczne płotu na granicy polsko-białoruskiej, bo to by pochłonęło olbrzymie koszty, a guzik by dało. Trzeba wybić dziki do poziomu całkowicie minimalnego. (…) Gdyby wzdłuż wschodniej granicy sprawnie działały koła łowieckie, to można by wystrzeliwać wszystkie dziki, które przychodzą z Rosji czy Białorusi.

Będzie ustawa o rozszerzeniu sprzedaży bezpośredniej przez rolników. Już jest przegotowana ustawa, która pozwoli na wstawienie przez rolnika gotowych produktów do sklepów czy stołówek. To będzie element całego pakietu ustaw dla rolnictwa, który w ciągu kilkunastu dni zostanie przedstawiony – podkreślił minister rolnictwa.

Gość Poranka Wnet odniósł się również do kwestii cen skupu owoców, które zdaniem ministra są zaniżane przez wielkie sieci przetwórcze: W okresie prywatyzacji, polskie władze sprzedały przetwórstwo rolno-spożywcze w ręce ponadnarodowych koncernów. Te zakłady stosując brutalną politykę skupu, jak w przypadku owoców miękkich, gdzie korzystają z faktu, że to są owoce szybko psujące się, dyktują bardzo niskie ceny. Sami rolnicy muszą stać się współwłaścicielami spółdzielni przetwarzających płody rolne.

Krzysztof Ardanowski podkreślił, że ustawa o ochronie ziemi bardzo dobrze się sprawdziła i zasada, że ziemia ma pozostać w obrocie między rolnikami, będzie utrzymana, nawet przy ewentualnej nowelizacji: Ziemi rolnej ubywa, a to jest dobro rzadkie i trzeba je chronić. Ziemia rolnicza ma być w obrocie rolników. Ustawa zatrzymała spekulację ziemią, kiedy ziemie wykupywała osoba niezwiązana z rolnictwem po niskiej cenie, często od rolnika, który miał nóż na gardle, a następnie odsprzedawał innym rolnikom po znacznie wyższej cenie. Możliwe jest niewielkie poluzowanie w ustawie zakazującej obrotu ziemią, ale zasada, że ziemia rolna ma być w obrocie tylko między rolnikami, zostanie utrzymania.

Nowy minister rolnictwa podkreślił, że pozostaje twardym przeciwnikiem żywności genetycznie zmodyfikowane, odrzucając zarzuty, że obecne przepisy są dziurawe i pozwalają na uprawę roślin GMO: Trzeba w Polsce wytępić uprawy GMO. Obecna ustawa jest szczelna. Jeżeli ktoś chce uprawiać GMO, to musi wystąpić do ministra o zgodę, musi również uzyskać zgodę wszystkich rolników w zakresie 30 kilometrów, ale trzeba też zająć się genetycznie modyfikowanymi paszami. Będę szybko dział w kierunku znakowania produktów, mających związek z produktami GMO – podkreślił Krzysztof Ardanowski, zaznaczając, że: Trzeba ograniczyć import śruty sojowej z GMO z ameryki, nie tylko ze względu na ochronę zdrowia konsumentów, ale to jest też kwestia miliardów złotych, które płyną od polskich producentów do amerykańskich rolników, kiedy jesteśmy w stanie zastąpić import pasz sojowych własną produkcją białka roślinnego.

ŁAJ

Sachajko: Amerykańskie FDA uznało masło za zdrowsze od margaryny, a twarde margaryny za szkodliwe dla zdrowia

Poseł Kukiz’15 o powodach coraz wyższych cen masła, ogólnie jedzenia w Polsce, afrykańskim pomoże świń i winie ministra Szyszki, GMO i „zwijaniu się” produkcji zwierzęcej z powodu złych przepisów.

Wotum nieufności dla ministra rolnictwa dr. Krzysztofa Jurgiela było zdaniem posła Kukiz’15 tylko takim „show” i to w dodatku nieudolnie zrobionym przez opozycję totalną, która kwestionowała chociażby kwestie podniesienia wieku emerytalnego dla rolników, podczas gdy cała Polska wiedziała, że wiek emerytalny podniosły rządy PO – PSL.

Gość Poranka WNET poseł Jarosław Sachajko, dr nauk rolniczych, przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz członek Komisji Zdrowia, nie mógł jednak poprzeć działań Ministerstwa Rolnictwa, które wykazuje się daleko idącą opieszałością, i dlatego wstrzymał się i takie postępowanie rekomendował swojemu klubowi w trakcie głosowania.

– Oczywiście nie chciałbym, aby słuchacze zrozumieli, że jest gorzej niż było, bo tak nie jest. Jest nawet dużo lepiej niż za rządów PSL – PO, tylko idzie to za wolno. Świat nam dalej ucieka – powiedział poseł Sachajko. Uważa, że brak polskiej hodowli trzody chlewnej i sprzedaż stacji unasienniania to zjawiska niekorzystne dla naszej gospodarki rolnej.

– W produkcji roślinnej jeszcze ta równowaga występuje, bo 40 procent wysiewu to polskie zboża – powiedział, jednak – w Polsce nie ma mechanizmów wspierania hodowli.

– Jeśli nie ma hodowli trzody chlewnej, to nie ma również cen na zboże – zaznaczył poseł. Podniósł tu również kwestie związane z wyśrubowanymi normami rozporządzenia o bioasekuracji przy hodowli świń, które de facto zwijają całą produkcję w niewielkich gospodarstwach rolnych na rzecz olbrzymich kombinatów, co owocuje coraz wyższymi cenami wieprzowiny – ostatnio wzrosła o niemal 20 procent.

Afrykański pomór świń, który panuje na wschodniej ścianie Polski, zdaniem gościa Poranka rozprzestrzeni się, jeśli nie zostaną podjęte stanowcze kroki w celu zduszenia epidemii mogącej zagrozić stabilności całej gospodarki rolnej w Polsce.

– Apeluję do ministra Szyszki, aby zaczął mieć realny nadzór nad Polskim Związkiem Łowieckim – mówił na antenie Jarosław Sachajko, podkreślając konieczność wybicie całej populacji dzików z terenów objętych zarazą, bo „dziki i tak zdychają w straszliwych męczarniach” (choroba nie dotyka ludzi), a granica ASF wciąż się przesuwa i jest już bardzo blisko Wisły.

Źródło afrykańskiego pomoru świń (ASF), jak sama nazwa wskazuje, jest w Afryce. Po 10 latach choroba ta pojawiła się w Rosji, a stamtąd na Podlasiu. Jej źródłem nie są tylko dziki, przenoszona jest również przez muchy i komary, dlatego w promieniu trzech kilometrów od miejsca, gdzie znaleziono martwego dzika, całą trzodę chlewną trzeba wybić, gospodarstwo odkazić i zutylizować padlinę.

– Czechy dużo mądrzej od nas postępują, bo tam, gdy pojawiła się ta choroba, płotem otaczali cały teren i wybijali całą populację dzików. To jest sposób na powstrzymanie tej choroby – powiedział Jarosław Sachajko. Jego zdaniem Polska powinna postępować tak samo, bo już tracimy zdrową żywność, rolnicy – środki produkcji, z których żyli, a państwo jest zmuszone płacić za odkażanie i utylizację. W dodatku okres karencji trwa kilka lat trwa i nie można w gospodarstwie, w którym stwierdzono ASF, rozpocząć wcześniej hodowli. Ponoć Ministerstwo Rolnictwa już mówiło, że płot będzie, ale do tej pory jeszcze go nie ma, tymczasem aby problem z ASF wyeliminować, należałoby postawić płot wzdłuż granicy z Białorusią i Ukrainą, bowiem stamtąd do nas wciąż przechodzą chore sztuki zwierząt.

– Ministerstwo ratuje się w ten sposób, że udzieliło pozwoleń na hodowanie trzody w wielki fermach, ale to nie jest wyjście dla polskiego rolnictwa, bo albo chcemy mieć małe gospodarstwa rodzinne, albo trzeba powiedzieć rolnikom: trudno, nie będziecie produkowali, będziemy mieć wielkie farmy – powiedział gość Poranka. Zaznaczył, że beneficjentami tej sytuacji są jedynie wielkie korporacje i to najczęściej niepolskie. Jako przykład podał amerykańską korporację Smithfield Foods, która została sprzedana Chińczykom, po czym w krótkim czasie zaczęła dostawać coraz to nowsze pozwolenia na hodowlę w olbrzymich fermach świń w Polsce.

– To jest zagrożenie również dla środowiska, a przecież wprowadzenie „ustawy antyodorowej” zapobiegłoby nadmiernej koncentracji hodowli – mówił poseł, który uważa za konieczne wprowadzenie tego typu zapisów w Polsce i chciałby, aby minister Szyszko, z którym zgadza się w wielu kwestiach, zajął się tym jak najszybciej. – Nie może być tak, żeby na małym obszarze było kilkanaście tysięcy sztuk trzody chlewnej, bo to szkodzi środowisku i stanowi niebezpieczeństwo dla budżetu, a w wypadku dostania się tam ASF, mamy gigantyczne wydatki na utylizację itd.

– Eksport produktów spożywczych z Polski rośnie, chociaż było olbrzymie tąpnięcie w związku z zamknięciem rosyjskiego rynku, który jest nie do odzyskania. Rosjanie wpompowali olbrzymie pieniądze w swoje rolnictwo. Są już eksporterem cukru, zboża, trzody chlewnej – powiedział dr Sachajko. – Rosjanie również, co jest spowodowane problemami z odpadami z produkcji drobiu, chcą wejść na rynek produkcji zwierząt futerkowych.

– Rosjanie już wiedzą, a Polacy też powinni to wiedzieć, że zawsze będzie się jadło, i po prostu zainwestowali w rolnictwo. Prezydent Putin wydał nawet dokument zabraniający wszelkiego GMO na terenie Rosji, a więc nie tylko siania, ale również importowania produktów GMO – mówił poseł. – Polska nadal jest importerem chociażby soi GMO, której aż 90 procent pochodzi z tego typu upraw. Oznacza to, że gdy idziemy do marketu i kupujemy mięso, to mamy dziewięćdziesiąt kilka procent pewności, że kupujemy mięso ze zwierząt karmionych ziarnem GMO.

Projekt ustawy w tej sprawie Kukiz’15 złożył już kilka miesięcy temu. Mówi ona, żeby żywność ma być znakowana na obecność GMO w całym procesie produkcyjnym. Niestety projekt trafił „do sejmowej zamrażarki”, bo rząd mówi, że pisze swoją wersję. Tymczasem obywatele mają prawo wiedzieć, idąc do sklepu, co kupują.

Kolejnym problemem jest brak zgody rządu na sprzedaż przez rolników własnej żywności za pośrednictwem sklepów. W poparcie tego projektu zaangażowani są działacze, którzy chcą sprzedawać swoje produkty lub takie przyjmować do sprzedaży na rynkach lokalnych za pośrednictwem sklepów. Nawet prezydent Andrzej Duda apelował do ministra rolnictwa, aby rozważył możliwość sprzedaży przez rolników własnych produktów przetworzonych za pośrednictwem sklepów.

Zdaniem posła Sachajki po uwolnieniu rynku cukru w Polsce, jeśli polityka rządu dotycząca tego rynku będzie dobrze przemyślana i konsekwentna, „nic się nie stanie”. Gorzej, jeśli nie będzie tej polityki – poseł przewiduje, że wówczas sytuacja rozwinie się podobnie, jak to miało miejsce w przypadku rynku produktów mlecznych, który został uwolniony rok temu i wiele gospodarstw mleczarskich upadło, bo cena mleka drastycznie spadła.

– Nie było to przemyślane i skutki odczuwamy już dziś. W tej chwili cały świat przerzuca się na tłuszcz zwierzęcy, czyli na masło. W Stanach Zjednoczonych zakazano stosowania olejów utwardzonych, popularnych margaryn. W Danii jest prawodawstwo, które nakazuje opisywanie produktów zawierających oleje utwardzone (tzw. tłuszcze trans – przyp. red.), ponieważ są to oleje niezdrowe dla naszego organizmu – powiedział dr Sachajko. Poseł chciał zorganizować konferencję na ten temat w Sejmie, licząc, że polski rząd podejmie podobne decyzje. – Obywatele mają prawo wiedzieć, że te oleje są szkodliwe i w których produktach one są. Moglibyśmy nawet zakazać stosowania olei utwardzanych w produktach spożywczych. Kilka tysięcy osób rocznie umiera z tego powodu, że spożywają oleje utwardzone.

Przypomniał, że stosuje się tego typu tłuszcze na masową skalę w produkcji cukierniczej, czyli do produkcji wszelkiego typu ciast i ciasteczek, krakersów, czy herbatników.

– Skoro nie powinno się używać margaryn, to trzeba zastąpić je masłem – to pierwszy z powodów wzrostu cen masła w polskich sklepach. Drugim jest eksport masła do Chin, ale głównym problemem jest brak strategicznego myślenia rządu, bo jeżelibyśmy mieli zapasy strategiczne masła, to taki problem by nie wystąpił, a państwo mogłoby jeszcze na tym nawet zarobić – powiedział dr Sachajko, podkreślając, że w Polsce aktualnie masło jest droższe niż w Niemczech.

MoRo