Jadwiga Chmielowska: Konflikt między prezydentem a szefem MON może być wynikiem działań rosyjskich służb

Cała sprawa Misiewicza jest sztucznie rozdmuchana, a fakt, że korespondencja między kancelarią prezydenta a MON jest ujawniania, może świadczyć o działalności agentów WSI, którzy czują się zagrożeni.

Zdaniem Jadwigi Chmielowskiej sprawa ujawniania dokumentacji strategicznej wskazuje na intensywne działania obcych wywiadów i agentów służb wywodzących się jeszcze z PRL-u. – Jeśli korespondencja między MON a BBN pojawia się w Internecie, to mam zastrzeżenia co do pracowników, zarówno kancelarii, jak i ministerstwa. W tej sprawie powinno pojawić się śledztwo. Bo w sytuacji otwartego konfliktu na Ukrainie przecieki korespondencji dowodzą, że nie możemy czuć się bezpieczni.

– Cała sprawa w sporze między Prezydentem i Ministrem Obrony wygląda na grę rosyjskich służb, a zdajmy sobie sprawę, że wojna hybrydowa w Europie trwa – zaznaczyła redaktor naczelna „Śląskiego Kuriera Wnet”.

Gość Południa Wnet odniosła się również do wczorajszych wydarzeń na Dworcu Centralnym w Warszawie: – Zaskakujące jest to, że takie manifestacje się odbyły, zwłaszcza, że przesłuchanie w prokuraturze dotyczyło sprawy podpisania współpracy służb polskich z Rosjanami. Przecież SKW nie może podpisywać umowy z GRU, to mi pachnie jakimiś zakulisowymi działaniami byłych oficerów WSI, którzy współpracowali z rosyjskimi służbami. Nie mam pojęcia, dlaczego Donald Tusk się na to zgodził. Politycy powinni ponosić odpowiedzialność za podejmowanie działania.

– Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, nie wierzę, aby Tusk miał większe szanse na odzyskanie poparcia w Polsce, aczkolwiek zachowanie elit i decyzje podejmowane przez rząd będą miały olbrzymie znaczenie dla przyszłego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości – podkreśliła Jadwiga Chmielowska.

Redaktor naczelna „Śląskiego Kuriera Wnet” odniosła się do sprawy byłego rzecznika MON. – Sprawa Misiewicza pachnie rozróbą przygotowywaną przez byłe Wojskowe Służby Informacyjne, ponieważ zostanie ujawniony zbiór zastrzeżony i  oficerowie WSI czują się zagrożeni. Czekamy na ujawnienie aneksu do raportu po likwidacji WSI i stąd pojawiają się propozycje odwracania uwagi i kompromitowania MON. Bo sprawa Misiewicza jest sztuczna.

Z redaktor Jadwigą Chmielowską rozmawialiśmy również o zatrzymaniu Adama Słomki w areszcie w Mysłowicach. – Dlatego, że nie chciał zdjąć czapki maciejówki, w której chodzi na wszystkie uroczystości, w sądzie trafił do aresztu, gdzie spędził święta. Adam Słomka czuje się dobrze i wiemy, że opuści areszt w najbliższy piątek. To jest zemsta sądowa za walkę z pomnikami wdzięczności okupacyjnej Armii Czerwonej.

ŁAJ

Spór o Misiewicza: Bezrefleksyjna obrona byłego rzecznika MON może doprowadzić do wywrócenia okrętu dobrej zmiany

W Poranku Wnet Michał Karnowski odniósł się do zarzutów formułowanych przez redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” o rozbijanie rządu PiS przez tygodnik „wSieci” opisujący sprawę byłego rzecznika MON.

Dziennikarz tygodnika „wSieci” i portalu wPolityce podkreślał, że nie chce kontynuować tematu polemiki między obydwoma środowiskami dziennikarskimi o postać Bartłomieja Misiewicza. Michał Karnowski stwierdził, że jako dziennikarz po prostu wykonuje swoją pracę, abstrahując od zagadnień politycznych.

Nie wiem, czy jest sens, aby kontynuować temat zarzutów ze strony redaktora Tomasza Sakiewicza. Nie do końca rozumiem, o co chodzi z tym wbijaniem klina między prezesa PiS a szefa MON. W tej polemice chodzi o jakieś przeniesienie celu ataku. Jeśli pisanie o sprawie Misiewicza jest wbijaniem klina między Jarosława Kaczyńskiego a Antoniego Macierewicza, to ten klin wbił właśnie sam prezes Kaczyński – podkreślił gość Poranka Wnet.

O działaniach tygodnia „wSieci” wpisujących się w scenariusz obcych służb pisał na swoim profilu facebookowym redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, Tomasz Sakiewicz: – Staraliśmy się nie włączać w tę bijatykę, nie chcieliśmy jednak pozwolić na niszczenie ludzi zaangażowanych w smoleńskie śledztwo. PiS podlega krytyce tak samo, jak wszystkie partie, i nierzadko wytykamy mu błędy. Nie robimy tego jednak pod dyktando niemieckich i prorosyjskich mediów. Ze względu na sprawę smoleńską bardzo ostro przeciwstawialiśmy się atakom na Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza. Szatański plan służb polega na przeciwstawieniu jednego drugiemu. Wtedy śledztwo ugrzęźnie na wieki w atmosferze kompromitacji. Dzisiaj wykonawcą tego planu są bracia Karnowscy. Długo tego nie pisałem i nie chciałem podejmować, licząc po prostu na nawrócenie. Pamiętacie Państwo rolę „Wiadomości” po 10 kwietnia 2010 r.? Kto nimi kierował? Gdzie wtedy były wątpliwości co do śledztwa? My je zgłaszaliśmy od początku. Po tym, co się stało, straciłem wiarę w nawrócenie tych ludzi – napisał Tomasz Sakiewicz.

[related id=12312]

Odnosząc się do publikacji dziennikarzy „Gazety Polskiej”, Michał Karnowski wskazał na motywację polityczną. – Nie wiem, czy nie chodzi o to, żeby wprowadzić okręt dobrej zmiany na jakieś skały takim radykalizmem. Publicyści „Gazety Polskiej” dość otwarcie mówią o sukcesji po Jarosławie Kaczyńskim. (…) Wydaje mi się, że w ten konflikt weszła jakaś polityka, której nie rozumiem. Jako dziennikarz nie mogłem nie pisać o decyzji Jarosława Kaczyńskiego, który nie wytrzymał kontrowersji wokół pana Misiewicza i powołał specjalną komisję do zbadania tej sprawy. Mamy prawo pisać o wszystkim.

Zdaniem gościa Poranka Wnet, pamiętając o wielkich zasługach Antoniego Macierewicza w MON, jest kilka wątpliwości, które media muszą podnieść. – Jest klika pytań do Ministerstwa Obrony Narodowej – o pewne tempo zadań i dotrzymywania celów, które zapowiedziało się publicznie. Jeśli chodzi o Bartłomieja Misiewicza, to sam go broniłem, w momencie kiedy problemem było to, czy może być rzecznikiem, ale wydaje się, że ktoś zgubił właściwą miarę rzeczy w całej sprawie, którą przywrócił Jarosław Kaczyński.

– Nastąpiło pewne zapętlenie, utracono zdolność na spojrzenie na całą sprawę z boku. Uznano, że ona jest jakimś papierkiem lakmusowym, pokazującym siłę polityczną Antoniego Macierewicza. (…) W sprawie Misiewicza pewna miara została przekroczona, nie mogę bronić bardzo wysokiej pensji pana Misiewicza – podkreślił Michał Karnowski.

Dziennikarz tygodnika „wSieci” zaznaczył, że pewne perturbacje z działaniach ministerstwa obrony mogą wynikać ze zbyt dużego zakresu obowiązków, które przyjął na siebie Antoni Macierewicz. – W MON jest dużo skumulowanych problemów. To widać po tym, że Polacy najczęściej mówią właśnie o tym, co dzieje się wokół ministerstwa obrony. Nie wiem. czy nie za dużo spraw zostało podjętych przez jedną osobą. Bo kiedy uświadomiliśmy sobie. jak wielki jest zakres odpowiedzialności Antoniego Macierewicza – od pilnowania prac komisji ds. śledztwa smoleńskiego przez udział w bardzo wielu uroczystościach, po wielki program przebudowy armii – to pojawia się pytanie o taki poziom zmęczenia, po którym człowiek przestaje sprawnie funkcjonować.

Krzysztof Skowroński rozmawiał z Michałem Karnowskim o przesłuchaniu przewodniczącego Rady Europy przez warszawską prokuraturę. – Spodziewam się kłamstw w żywe oczy. Donald Tusk jest politykiem całkowicie postmodernistycznym, który jest w stanie zrobić wszystko. Były premier zaprezentuje całkowicie nieprawdziwą opowieść o tym, co robiły ówczesne władze przed i po katastrofie smoleńskiej. Opowie o rządzie, który w ogóle nie szukał porozumienia z Rosją.

ŁAJ

Bartłomiej Misiewicz po przesłuchaniu na Nowogrodzkiej rezygnuje z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości

Zdaniem Beaty Mazurek, rzecznik PiS, rezygnacja Misiewicza definitywnie kończy jego sprawę. Do zbadania sprawy byłego rzecznika MON Jarosław Kaczyński powołał specjalną partyjną komisję.

Komisja całkowicie negatywnie oceniła postawę Bartłomieja Misiewicza. PiS stwierdza, że nie ma on kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa i innych sferach życia publicznego – powiedział Joachim Brudziński (PiS).

Brudziński zaznaczył, że oświadczenie komisji zostało zaakceptowane i podpisane przez prezesa PiS Jarosław Kaczyńskiego. Bartłomiej Misiewicz po wysłuchaniu negatywnej oceny ze strony komisji złożył rezygnację z członkostwa w PiS

W składzie komisji znaleźli się: Mariusz Kamiński, Joachim Brudziński oraz Marek Suski. Przed komisją stawił się również szef MON Antoni Macierewicz.

Bezpośrednim impulsem do powołania komisji  były doniesienia prasowe, że Bartłomiej Misiewicz – były rzecznik MON i były szef gabinetu ministra obrony Antoniego Macierewicza – został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa, gdzie miałby zarabiać 50 tys. zł miesięcznie.

Rzecznik PGZ Łukasz Prus stwierdził, że nie jest prawdą, iż miesięczne wynagrodzenie Misiewicza wynosi 50 tys. zł. Według niego, wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu spółki nie sięga tej kwoty.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w środę podjął decyzje ws. zawieszeniu Bartłomieja Misiewicza w prawach członka PiS i o powołaniu komisji ds. zbadania stawianych mu zarzutów. W skład komisji weszło trzech polityków PiS: Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.

[related id=”11205″]

Zapowiadając w środę zwieszenie Bartłomieja Misiewicza w prawach członka PiS i powołanie komisji, Jarosław Kaczyński zaznaczył, że ma ona zbadać „całość tej sprawy, zarówno tego ostatniego wydarzenia, jak i tych poprzednich”. Szef PiS wyraził nadzieję, że komisja będzie działała szybko, chociaż – jak zastrzegł – zajmie to trochę czasu. „Wtedy wyjaśnimy wszystkie szczegóły tych wszystkich wydarzeń, które tak bulwersowały opinię publiczną w ciągu ostatnich miesięcy” – oświadczył Jarosław Kaczyński.

W środę po południu odbyło się spotkanie prezesa PiS z Antonim Macierewiczem. Spotkanie dotyczyło informacji przekazanych przez media ws. Misiewicza. – Odbyła się rozmowa, która dotyczyła Bartłomieja Misiewicza i informacji, o których pisały media. Jarosław Kaczyński wyraził swoje zdanie w tej sprawie – powiedziała Agencji Prasowej rzeczniczka PiS Beata Mazurek po zakończeniu spotkania.

Z kolei w środę wieczorem spółka PGZ poinformowała o rozwiązaniu umowy o pracę z Bartłomiejem Misiewiczem za porozumieniem stron, ze skutkiem natychmiastowym. Jak dodano, rozwiązanie umowy nastąpiło na wniosek Bartłomieja Misiewicza, któremu nie przysługuje odprawa.

Natomiast we wtorek prezydent Andrzej Duda spotkał się z premier Beatą Szydło oraz szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim i szefem MON. Podczas spotkania – jak relacjonował w rozmowie z Agencją Prasową szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski – prezydent „w sposób stanowczy i jednoznaczny wyraził swoje krytyczne stanowisko w sprawie kariery Bartłomieja Misiewicza i jego nowej posady w Polskiej Grupie Zbrojeniowej”.

Jak zaznaczył Magierowski, prezydent „już wcześniej mówił publicznie o swoich wątpliwościach co do kompetencji Bartłomieja Misiewicza. Pan prezydent uznał, że skoro Bartłomiej Misiewicz nie jest już urzędnikiem MON, sprawą powinna zająć się partia” – dodał Magierowski.

Bartłomiej Misiewicz wygłosił oświadczenie przed rozpoczęciem obrad komisji:

– To jest oczywiste naruszenie dóbr osobistych i trzeba się zastanowić nad dalszymi konsekwencjami prawnymi tego – ale to jest przyszłość.

Stwierdził, że młody wiek jest dla mediów powodem do emigracji, nigdzie w Polsce nie można pracować, a na podstawie pisania nieprawdy można każdego zdyskredytować.

[related id=”12866″]

– Rozumiem, że część mediów w Polsce, zwłaszcza tych z kapitałem zagranicznym, ale także środowiska w Polsce, które walczą o odzyskanie władzy po ośmiu latach rządzenia i wspierają te media, bardzo by chciały, żeby za taką działalność jak pomoc przy badaniu, docieraniu do prawdy przy katastrofie smoleńskiej, jak odbicie z rąk ludzi, którzy współpracowali, imprezowali z funkcjonariuszami Federalnej Służby Bezpieczeństwa Władimira Putina Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, czy wreszcie młody wiek – jest powodem dla wszystkich państwa do emigracji i nigdzie w Polsce nie można pracować, a na podstawie pisania nieprawdy można każdego zdyskredytować – powiedział Bartłomiej Misiewicz.

– Bardzo się z tego cieszę, bo pokazujecie państwo wszystkim młodym ludziom, wszystkim moim rówieśnikom, co będziecie robili wtedy, kiedy będzie dochodziło do przemiany pokoleniowej. Gdzie mamy zdobyć to doświadczenie, gdzie mamy się nauczyć tego warsztatu, gdzie mamy potem korzystać z tego wszystkiego tak, aby skutecznie, słusznie i w pełni pracować dla Rzeczypospolitej Polskiej – dodał.

PAP/jn

Krajowa Izba Odwoławcza: MON postąpiło niezgodnie z prawem, negocjując zakup samolotów dla VIP-ów tylko z Boeingiem

Inspektorat Uzbrojenia MON naruszył przepisy. Umowa jest jednak ważna, bo na jej zawarcie KIO zgodziła się wcześniej, chociaż nie rozpatrzyła jeszcze sprawy – poinformowała Krajowa Izba Odwoławcza.

W piątek Inspektorat Uzbrojenia i Boeing podpisały w Warszawie umowę na dostawę trzech samolotów B737 (dwóch nowych i jednego używanego) do przewozu VIP-ów. Żeby mogło się to stać, dzień wcześniej KIO uchyliła zakaz zawarcia umowy. Obowiązywał on, bo przed Izbą toczyło się postępowanie z odwołania trzech firm, które pośredniczą na rynku lotniczym. Wydanie orzeczenia było wyznaczone na poniedziałek, tymczasem środki, które Ministerstwo Obrony Narodowej miało na zakup samolotów średniej wielkości do transportu najważniejszych osób w państwie, wygasały w piątek, bo pochodziły jeszcze z budżetu na 2016 r.

Ponieważ umowa została już zawarta, KIO nie mogła unieważnić postępowania. Izba orzekła jednak, że Inspektorat Uzbrojenia, stosując tryb zamówienia z wolnej ręki, postąpił niezgodnie z Prawem zamówień publicznych i naruszył uczciwą konkurencję.

[related id =”4074″]

KIO częściowo uwzględniła odwołania złożone przez The Jet Business International z Wielkiej Brytanii oraz Altenrhein Aviation AG ze Szwajcarii; firmy te nie ubiegały się w przeszłości o to zamówienie, co nie przeszkadza w złożeniu odwołania. Izba nie zgodziła się z argumentami Inspektoratu, że obaj wykonawcy naruszyli przepisy o ochronie konkurencji, działając w porozumieniu, ponieważ złożyli niemal jednobrzmiące odwołania.

Sam zamawiający mówił, że jeżeli wykonawcom udałoby się udaremnić zawarcie umowy w trybie z wolnej ręki, to żaden z wykonawców tego zamówienia nie otrzyma, z uwagi na przepadek środków – powiedziała przewodnicząca składu orzekającego, Agnieszka Trojanowska, wskazując, że żaden z dowodów złożonych przez MON nie przesądza, że celem było zakłócenie konkurencji.

Zgodnie z prawem, stosując tryb zamówienia z wolnej ręki, Inspektorat Uzbrojenia powinien wykazać, że dostawy mogą być świadczone tylko przez jednego wykonawcę z przyczyn technicznych o obiektywnym charakterze albo z przyczyn związanych z ochroną praw wyłącznych. Według KIO, Inspektorat żadnej z tych przesłanek nie wykazał. MON powoływało się na to, że tylko Boeing dysponuje wolnymi miejscami na linii produkcyjnej samolotów B737-800. KIO zauważyła jednak, że z żadnego dokumentu nie wynika, że wolnych miejsc na liniach produkcyjnych nie ma nikt inny, łącznie z innymi producentami. Dodatkowo, zdaniem KIO, Inspektorat Uzbrojenia w ogóle nie odniósł się do kwestii, czy istnieje rozsądne rozwiązanie alternatywne lub zastępcze.

Podstawą zastosowania trybu z wolnej ręki nie mogło być także, według KIO, zakończenie przez Inspektorat Uzbrojenia poprzedniego postępowania na średnie samoloty dla VIP-ów. Zostało ono unieważnione na początku marca, ponieważ obie złożone oferty – Boeinga i czeskiej firmy Glomex – były za drogie i zawierały błędy formalno-prawne. Inspektorat argumentował, że była to okoliczność niemożliwa do przewidzenia. „Zamawiający powinien był chociaż brać pod uwagę taką możliwość. Oferty podlegające odrzuceniu, jak można łatwo sprawdzić w sprawozdaniu Urzędu Zamówień Publicznych za 2015 r., stanowią ok. 20 proc. W związku z tym to nie jest okoliczność, która miałaby świadczyć o wyjątkowej sytuacji, w której znalazł się zamawiający, której nie udało się przewidzieć” – zwróciła uwagę Trojanowska.

Od wyroku można złożyć skargę do Sądu Okręgowego w Warszawie w terminie 7 dni od dnia doręczenia. Ani przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia, ani Boeinga, który przystąpił do sprawy, nie chcieli przed otrzymaniem pisemnego uzasadnienia deklarować, czy będą się odwoływali.

Mamy taką sytuację, gdzie KIO mówi, że przy podpisaniu tej umowy doszło do bezprawia, natomiast według naszej wstępnej oceny na chwilę obecną nie ma możliwości odwrócenia skutków tej umowy. Są kwestie roszczeń odszkodowawczych – powiedział natomiast Przemysław Wierzbicki, który reprezentował The Jet Business International. Przedstawicieli pozostałych uczestników postępowania nie było w poniedziałek w KIO.

PAP/jn

 

 

W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego rozpoczęło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z szefem MON Antonim Macierewiczem

Podczas spotkania Andrzej Duda będzie rozmawiać z Antonim Macierewiczem m.in. o postanowieniach szczytu NATO, nowym systemie dowodzenia siłami zbrojnymi oraz modernizacji polskiego wojska.

Na rozmowę w zostali zaproszeni także przedstawiciele kierownictwa ministerstwa, w tym szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz dowódcy rodzajów sił zbrojnych.

Do Biura Bezpieczeństwa Narodowego przyjechali wszyscy wiceministrowie obrony: Bartosz Kownacki, Michał Dworczyk, Bartłomiej Grabski, Wojciech Fałkowski i Tomasz Szatkowski. Są też: szef SG WP gen. broni Leszek Surawski, dowódca generalny gen. dyw. Jarosław Mika, dowódca operacyjny gen. dyw. Sławomir Wojciechowski, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej gen. bryg. Wiesław Kukuła i komendant główny Żandarmerii Wojskowej, gen. bryg. Tomasz Połuch.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch powiedział w czwartek Agencji Prasowej, że prezydent chce rozmawiać o implementacji postanowień szczytu NATO w Warszawie, nowym systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi na czas pokoju i wojny, planie modernizacji technicznej i stanie sił zbrojnych.

W tym ostatnim kontekście ma być mowa także o polityce kadrowej w wojsku, choć – według Solocha – na poziomie ogólnym, a nie konkretnych przypadków. Jak podkreślił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, rozmowa wpisze się w przygotowania do dorocznej odprawy kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych, która odbędzie się 12 kwietnia i w której bierze udział prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych.

Zaproszenie na spotkanie z prezydentem BBN wysłało do MON w ubiegłym tygodniu. Zapowiedział je wcześniej dyrektor prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski. Mówił wówczas, że prezydent nie jest usatysfakcjonowany odpowiedziami szefa MON na listy, które skierował do niego prezydent. Listy prezydenta do szefa MON dotyczyły obsady stanowisk attaché obrony m.in. w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii oraz tworzenia Wielonarodowego Dowództwa Dywizji Północ-Wschód w Elblągu

PAP/jn

Minister Obrony Narodowej: Zakończyliśmy ważny etap rozmów związanych z pozyskiwaniem systemu obrony powietrznej

– Kluczową kwestią będzie dotrzymanie warunków offsetowych. Zakładamy, że Polska wyda nie więcej niż 30 mld zł na całe zamówienie systemu Patriot – powiedział dziś na konferencji Antoni Macierewicz.

Minister oświadczył, że został zakończony bardzo ważny etap rozmów związanych z pozyskiwaniem systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej średniego zasięgu, któremu wojsko nadało kryptonim Wisła, a który ma zagwarantować Polsce bezpieczeństwo.

Liczymy na to, że od momentu przekazania tego zapytania ofertowego, które po zaktualizowaniu zawiera nasze bieżące warunki, oraz po  zakończeniu rozmów na ten temat, czyli mniej więcej w końcu tego roku zostanie podpisana umowa na pozyskanie systemu antyrakietowego Patriot.

Antoni Macierewicz dodał: – Obie strony są zadowolone z przebiegu rozmowy i jeżeli tylko zostaną spełnione warunki offsetowe, to jesteśmy o krok od podpisania umowy.   

Wśród podstawowych warunków zapytania ofertowego Antoni Macierewicz wymienił uzyskanie przez Polskę sieciocentrycznego systemu dowodzenia IBCS już od pierwszego zamówionego zestawu Patriot. – Ta rzecz została rozstrzygnięta po długich rozmowach – powiedział dziś na konferencji.

  MON zakłada, że Polska wyda nie więcej niż 30 mld zł na całe zamówienie – podkreślił Antoni Macierewicz. Dodał, że jest założenie, że pierwszy zestaw dotrze do Polski dwa lata po podpisaniu umowy, a radar dookolny będzie dostarczony, począwszy od trzeciej zamówionej baterii. Zamówienie obejmuje osiem baterii, pierwsze dwie mają zostać z czasem zmodernizowane.

PAP/ jn

Soloch: prezydent przyjął decyzję o ograniczeniu polskiego udziału w Eurokorpusie jako element całej polityki wobec NATO

Polska nie wycofuje się z EC, zrezygnowała jednak ze statusu państwa ramowego i w ciągu kilku lat zredukuje zaangażowanie w tę jednostkę – podaje MON. Prezydent nie jest zaniepokojony tym krokiem.

W środę w wywiadzie w RMF FM Paweł Soloch pytany był m.in., czy prezydent popiera decyzję o ograniczeniu polskiego udziału w Eurokorpusie oraz czy nie chce, by Polska była pełnoprawnym jego członkiem.

– Pan prezydent został poinformowany o decyzji redukcji naszej obecności (…) i przyjął tę informację do wiadomości. To jest decyzja ministra obrony narodowej i Prezydent traktował ją  szerzej, w kontekście w ogóle naszej polityki, również polityki związanej z obsadzaniem etatów i struktur natowskich – powiedział.

Dopytywany, czy Andrzej Duda jest zaniepokojony tą decyzją, powtórzył:

– Tę decyzję przyjął i widzi ją bardziej w kontekście naszej całościowej polityki, jeśli chodzi o nasze uczestnictwo w strukturach NATO. To nie była decyzja, która wzbudziłaby szczególne zaniepokojenie pana prezydenta.

Paweł Soloch przypomniał, że Polska starała się, by stać się państwem ramowym EC „przed decyzjami implementacyjnymi szczytu NATO, przed dyskusją dotyczącą systemu dowodzenia NATO, który ulegnie zmianom. To, czy będzie Eurokorpus i jak ważny będzie Eurokorpus, to się jeszcze okaże”.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego podał, że obecnie w Eurokorpusie jest ponad 100 polskich oficerów. Pytany, do ilu liczba ich zostanie ograniczona, powiedział: – W tej chwili przewidywania dotyczą kilku oficerów, ta liczba nie jest dokładnie określona.

Polska jedynie redukuje uczestnictwo 

W komunikacie resortu obrony napisano, że Polska nie wycofuje się z Eurokorpusu, zrezygnowała jednak ze statusu państwa ramowego i w ciągu kilku lat zredukuje zaangażowanie w tę jednostkę. Ministerstwo Obrony Narodowej zapewniło, że decyzje zostały wstępnie uzgodnione z partnerami w Eurokorpusie.

Decyzje te resort obrony uzasadnił koniecznością redukcji zaangażowania” w związku ze zwiększeniem obciążeń dla sił zbrojnych wynikających z realizacji postanowień szczytów NATO w Newport i Warszawie, w tym wzmacnianiem flanki wschodniej NATO w kontekście obrony kolektywnej”. Tłumaczono ją także zmianą charakteru aktywności Eurokorpusu, „który zamierza osłabić rolę EC w odniesieniu do realizacji zadań w ramach NATO, w tym zwłaszcza obrony kolektywnej” oraz „zbyt znaczącym zaangażowaniem i przeznaczeniem zbyt wielu zasobów w stosunku do innych państw ubiegających się o status państwa ramowego”.

Eurokorpus został powołany w 1992 r., działalność rozpoczął w roku 1993, początkowo jako jednostka francusko-niemiecka; obecnie jest wielonarodowym związkiem taktycznym, otwartym dla państw UE i NATO. Jego państwa ramowe – decydujące o zadaniach, strukturze i przyszłości tej formacji – to oprócz krajów założycielskich Belgia, Hiszpania i Luksemburg

Eurokorpus może zostać użyty w operacjach wojskowych NATO lub Unii Europejskiej, która wystawia wojska do sił odpowiedzi NATO. Eurokorpus uczestniczył w misjach SFOR w Bośni i Hercegowinie oraz KFOR w Kosowie, dwukrotnie dowodził też natowską operacją ISAF w Afganistanie. Dowódcą Eurokorpusu jest obecnie hiszpański generał broni Alfredo Ramirez.

PAP/jn

Szef MON: Premier Donald Tusk zawarł z Putinem nielegalną umowę na szkodę Polski i za to powinien odpowiadać przed sądem

Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie w sprawie popełnienia przez Donalda Tuska przestępstwa w związku z zaniechaniami dotyczącymi śledztwa smoleńskiego oraz niewyegzekwowaniem zwrotu wraku Tu-154M.

Szef MON w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” poinformował, że złożył zawiadomienie dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa przez b. premiera Donalda Tuska w związku z tragedią smoleńską. Podkreślił, że jego zdaniem doszło do przestępstwa. – Premier Donald Tusk zawarł z Władimirem Putinem nielegalną umowę na szkodę Polski i za to powinien odpowiadać karnie – powiedział. Zawiadomienie MON ma dotyczyć okresu od 10 kwietnia 2010 r. do 2014 r., gdy Tusk został szefem Rady Europejskiej.

Agencji Prasowej udało się poznać treść zawiadomienia, jakie minister obrony skierował w sprawie podejrzenia zdrady dyplomatycznej (art. 129 Kodeksu karnego).

 Antoni Macierewicz zarzuca Donaldowi Tuskowi zaniechania podczas śledztwa i wymienia kilka przykładów, m.in. zgodę na zastosowanie do badania katastrofy smoleńskiej załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej, co zdaniem szefa MON uniemożliwiło pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn katastrofy.

Mając możliwość i obowiązek jako premier RP przewidzieć, że w danych okolicznościach naraża na szkodę interes RP, oraz działając wbrew porozumieniu ministrów obrony Polski i Rosji z 1993 r. ws. zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych, zawarł umowę, godząc się na zastosowanie Załącznika 13 do Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym, czyli konwencji chicagowskiej.

Właśnie to miało uniemożliwić pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Według ministra obrony wedle obowiązującego prawa istniała konieczność zastosowania polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993 r.

Zdaniem ministra Macierewicza Donald Tusk także „zaniechał poczynienia w umowie uzgodnień ze stroną rosyjską co do zagwarantowania udziału przedstawicieli RP we wszystkich czynnościach badawczych prowadzonych na miejscu badania, w konsekwencji czego prowadzenie tych czynności strona rosyjska rozpoczęła bez udziału przedstawicieli RP, a następnie prowadziła je ograniczając bądź uniemożliwiając udział w nich przedstawicieli RP”.

Kolejny zarzut dotyczy braku podjęcia czynności zmierzających do wyegzekwowania zwrotu Polsce wraku samolotu Tu-154M „oraz jego fragmentów, rejestratorów i urządzeń pokładowych, a także pochodzących z nich nośników danych”.

Tym samym Tusk, według Macierewicza, miał działać na szkodę państwa i narażać na szwank interes obywateli, w tym rodzin ofiar katastrofy, a także polski „interes polityczny związany z pozycją i wiarygodnością w stosunkach międzynarodowych” oraz interes związany z przeprowadzeniem prawidłowego badania katastrofy smoleńskiej, ustaleniem jej przyczyn i wypracowaniem zaleceń profilaktycznych na przyszłość.

Zdaniem szefa MON jest to przestępstwo opisane w art. 129 Kodeksu karnego, przewidującym karę do 10 lat więzienia dla osoby, która w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej.

– Podejrzenie popełnienia przestępstwa jest uzasadnione. Prezes Rady Ministrów jest osobą upoważnioną do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa, w tym przypadku z Federacją Rosyjską – napisał Macierewicz w uzasadnieniu zawiadomienia.

 

PAP/JN

 

 

Szefowie MON i MSWiA złożyli życzenia pracującym w podległych im resortach kobietom w mundurach, dziękując za ich służbę

Za wychowanie dzieci, za codzienną służbę jako matki i żony, za to, że w Polsce przetrwał patriotyzm, miłość do munduru, do armii i gotowość do poświęcenia dla ojczyzny – dziękowali ministrowie.

Ponad 20 tysięcy kobiet-funkcjonariuszek służy w czterech formacjach mundurowych, które podlegają MSWiA. Najwięcej kobiet jest w policji, najmniej – w Biurze Ochrony Rządu.

W środę z okazji Dnia Kobiet z funkcjonariuszkami policji, straży pożarnej i straży granicznej oraz BOR spotkał się minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. – Panie są filarami służb podległych MSWiA. Podziękowania powinniśmy składać na co dzień, dlatego że panie są i że mocno angażują się w swoją służbę – powiedział Błaszczak.

Jak podkreślił, łączenie służby z obowiązkami domowymi wymaga od kobiet dużego zaangażowania i czasu. – Potraficie połączyć te wszystkie obowiązki z sukcesem. Dziękuję za to, że znajdujecie czas na łączenie służby i realizację swoich zainteresowań – zwrócił się do funkcjonariuszek.

Najwięcej pań służy w policji – 15,6 tys., co stanowi ponad 15% tej największej formacji mundurowej w kraju. Zastępczyni komendanta głównego policji nadinsp. Helena Michalak podkreśliła, że służba kobiet nie różni się niczym od pracy policjantów: – W służbach mundurowych jest równouprawnienie. Może czasami zdarza się, że w niektórych dziedzinach i zadaniach musimy tak podwójnie udowodnić, że jednak potrafimy. W domu natomiast na pewno nie jest generałem. Mam swoje obowiązki, jak każdy członek naszej rodziny.

Z kolei w Straży Granicznej kobiety stanowią prawie 25% pracowników; m.in. na granicach i lotniskach służy 3,7 tys. funkcjonariuszek.

Kobiety równie dobrze radzą sobie w służbie, a czasami nawet lepiej wypadają niż mężczyźni. O mundurze marzyłam od dawna. Bardzo się cieszę, że mogę połączyć służbę z moją pasją. Dzięki temu się spełniam – powiedziała PAP st. sierż. Elżbieta Koczera z placówki SG w Medyce, która po służbie jest ratownikiem medycznym i skacze na spadochronie.

Natomiast Antoni Macierewicz zadeklarował, że MON zrobi wszystko, żeby nowe obowiązki, które będą spadały na kobiety w mundurach, nigdy nie obciążały ich w większym stopniu niż to być powinno.

Na spotkaniu z „żołnierkami” Macierewicz, dziękując kobietom za służbę i oddanie, powiedział, że niedawno rozmawiał z pełnomocnik MON ds. wojskowej służby kobiet, mjr Anną Pęzioł-Wójtowicz, „w związku z nowymi zobowiązaniami i odpowiedzialnością, które będą spadały na kobiety w mundurach”.

Chcę z tego miejsca powiedzieć, żebyście w tych sprawach miały pewność, że Ministerstwo Obrony zrobi wszystko, żeby te nowe zobowiązania nigdy nie kładły się na was większym brzemieniem, niż to być powinno, i zawsze były dostosowane do waszych możliwości i tego, by wasza służba była pełniona jak najlepiej, jak najskuteczniej i by mogła naprawdę służyć naszej ojczyźnie – powiedział minister na uroczystości w garnizonie w Warszawie-Wesołej.

Szef MON powiedział, że wojsko pamięta, że poza służbą w armii na kobiety-żołnierzy spadają liczne obowiązki, które sprawiają, że ich „życie jest nieporównanie trudniejsze niż mężczyzn”. – Za to, za wychowanie naszych dzieci, za codzienną służbę jako matki i żony, za to, że w Polsce przetrwał patriotyzm, miłość do munduru, miłość do armii i gotowość do poświęcenia dla ojczyzny, a to w dużym stopniu jest skutego waszego wychowania, waszej codziennej pracy – naprawdę dzisiaj dziękujemy – powiedział Macierewicz.

Jego zdaniem panie w wojsku wpisują się w „wielką polską tradycję, której historycznym symbolem jest służba Emilii Plater” w powstaniu listopadowym, a także kobiety służące w powstaniach styczniowym i warszawskim. – Ale także później służba kobiet, które nie zawsze nosiły mundury, ale jakże często poświęcały swoje życie ojczyźnie. Muszę dzisiaj w tej okoliczności wspomnieć o Annie Walentynowicz, która naprawdę była żołnierzem polskim i której służby nigdy nie zapomnimy, jej poświęcenia. Jest symbolem dzielności polskich kobiet – powiedział Macierewicz.

Szef MON przemówienie rozpoczął od życzeń skierowanych w imieniu własnym i sił zbrojnych do premier Beaty Szydło. – Myślę, że można powiedzieć z absolutną pewnością, że pełni swoją służbę z oddaniem, determinacją i naprawdę żołnierskim poświęceniem. Pani Premier, życzymy pani dzisiaj w Pani trudnej, pełnej wielkich wyzwań naprawdę żołnierskiego szczęścia – powiedział Macierewicz.

Te same życzenia chciałbym przekazać wam, panie w żołnierskich mundurach i wszystkie te panie, które służycie w armii, pracujecie w armii, podtrzymując naszą siłę i determinację, sprawiając, że ta armia jest tak skuteczna, a czasem nawet uśmiechnięta – dodał.

Z danych MON wynika, że w Wojsku Polskim, które liczy ponad 100 tys. żołnierzy, służy niemal 5 tys. kobiet; w ciągu roku liczba żołnierek wzrosła o ponad 850. 57% z nich jest szeregowymi, 16% – podoficerami, a 27% – oficerami. Stanowiska dowódcze zajmuje ponad 400 z nich. Służbę wojskową pełni 10 kobiet w stopniu pułkownika.

Międzynarodowy Dzień Kobiet został ustanowiony w 1910 r. dla upamiętnienia strajku 15 tys. kobiet, pracownic fabryki tekstylnej w Nowym Jorku, które 8 marca 1908 r. domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych. W wyniku pożaru zginęło wówczas 129 kobiet.

PAP/lk

Szef MON: Rosja ponosi odpowiedzialność za katastrofę smoleńską, a Donald Tusk za oddanie tej sprawy w ręce Rosjan

Część polityków oraz mediów jest gotowa poruszyć niebo i ziemię, by tylko przeszkodzić naszemu dążeniu do prawdy. Źródłem tej szczególnej niechęci jest prawdopodobnie strach przed prawdą.

Odpowiedzialność strony rosyjskiej za katastrofę smoleńską oraz odpowiedzialność Donalda Tuska za oddanie postępowania w tej sprawie Rosjanom są przesądzone – oświadczył w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” szef MON Antoni Macierewicz.

Minister powiedział, że wiemy bardzo dużo o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku: – Dotychczasowe prace komisji przesądzają w sposób niezbity o odpowiedzialności rosyjskiej za katastrofę smoleńską i o odpowiedzialności Donalda Tuska za oddanie postępowania w tej sprawie Rosjanom.

Opinia publiczna otrzyma wkrótce dokładne i całościowe wyjaśnienie mechanizmów, które doprowadziły do katastrofy. Będzie to wyjaśnienie przyczyn technicznych tragedii oraz wskazanie odpowiedzialności za działania i zaniechania w związku ze śledztwem smoleńskim. Tak jak w pierwszej kwestii sprawstwo Rosjan, tak w drugiej – Donalda Tuska są przesądzone.

Zdaniem Macierewicza, „opór wobec idei wyjaśnienia tej sprawy powoduje, że część polityków oraz mediów jest gotowa poruszyć niebo i ziemię, by tylko przeszkodzić naszemu dążeniu do prawdy. Źródłem tej szczególnej niechęci jest prawdopodobnie – bo trudno mi znaleźć inną przyczynę – strach przed prawdą”.

Macierewicz, pytany o wypowiedź, w której nazwał katastrofę smoleńską jednym z etapów rosyjskiej agresji, oświadczył, że i tak był w tej sprawie bardzo ostrożny. – Każde państwo eksponuje te elementy rosyjskiej agresji, które najbardziej godzą w jego bezpieczeństwo. Dlatego śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, całej elity polskiej armii i polityki jest tym wydarzeniem, o którym musimy mówić zawsze, gdy jest czyniony bilans rozliczeń między Rosją a Zachodem – argumentował szef MON.[related id=”3286″ side=”left”]

Macierewicz skrytykował też swoich poprzedników w MON w latach 2011-15 – ministra Tomasza Siemoniaka i wiceministra Czesława Mroczka (obaj PO): – Oskarżam o działanie na szkodę polskiej racji stanu panów Siemoniaka i Mroczka, którzy mianowali i akceptowali byłego funkcjonariusza WSW na stanowisku rektora Akademii Obrony Narodowej, którzy tolerowali korupcję w wojsku, którzy zmniejszyli liczebność polskiej armii w czasach, gdy zagrożenie ze Wschodu wzrastało, którzy oskarżali polskich pilotów o tragedię smoleńską, choć musieli wiedzieć, że winę za to ponoszą Rosjanie.

W listopadzie 2015 r., tuż po objęciu stanowiska szefa MON, Macierewicz odwołał rektora-komendanta AON gen. dyw. Bogusława Packa. Generał na początku kariery w wojsku służył w Wojskowej Służbie Wewnętrznej.

PAP/lk