Tajna inauguracja prezydencka Łukaszenki. Poczobut: Obnaża to słabość przywódcy twierdzącego, że zdobył 80 proc. głosów

Andrzej Poczobut o inauguracji kolejnej kadencji prezydenta Alaksandra Łukaszenki, tym czym różniła się ona od innych oraz o zwalnianiu się ludzi służb z pracy i sankcjach UE.

 

Jest to najdziwniejsza inauguracja prezydenta Łukaszenki z dotychczasowych.

W jaki sposób białoruski prezydent uchronił się przed protestami wobec inauguracji swej kolejnej kadencji? Zorganizował ją w tajemnicy. Andrzej Poczobut wskazuje, że zgodnie z białoruskim prawem inauguracja powinna być transmitowana na żywo w radiu i telewizji. Tak się jednak nie stało, gdyż prezydent nie chciał ujawniać daty inauguracji. Dodaje, że

Rzeczniczka Łukaszenki mówiła mediom, że jeżeli będzie inauguracja przed nią zostaną media poinformowane o tym.

Dziennikarz zaznacza, że pierwotnie inaugurację planowano przeprowadzić już po zdławieniu protestów. To się jednak nie udało, więc ucieknięto się do wybiegu obnażającego słabość prezydenta:

Przywódca, który twierdzi, że wygrał zdobywając 80 proc. głosów, nie musi sięgać po takie po takie triki, żeby przeprowadzić inaugurację.

Poczobut odnosi się do informacja na temat masowych odejść  pracowników białoruskich służb z pracy. Stwierdza, że ludzie faktycznie zwalniają się, ale nie ma to skali masowej. Nie sądzi też by było to efektem akcji ujawniania tożsamości tłumiących protesty funkcjonariuszy. Podkreśla, że gdyby faktycznie przeciwko Łukaszence zwrócili się ludzie ze służb, to jego władza by upadła. Nasz gość nie liczy na zdecydowane działania ze strony Unii Europejskiej:

Unia nie jest w stanie uzgodnić nawet kilkudziesięciu nazwisk objętych sankcjami.

A.P.

Poczobut: Po udzieleniu Łukaszence kredytu, prorosyjskie społeczeństwo białoruskie przeżywa zderzenie z rzeczywistością

Andrzej Poczobut podkreśla, że po udzieleniu przez Putina pożyczki białoruskiemu dyktatorowi, w białoruskim społeczeństwie zaczynają się pojawiać dyskusje, co może zmienić ich prorosyjskie nastawienie


Polsko-białoruski dziennikarz, Andrzej Poczobut ocenia, że 36-letni Białorusin, który dokonał samospalenia przed komisariatem policji ma niewielkie szanse na przeżycie. Na Białorusi nadal trwają rozproszone protesty, a największe demonstracje odbywają się w weekendy. W sobotę planowany jest następny marsz kobiet, a w niedziele „ogólnokrajowa mocna akcja”. Wtedy będzie można ocenić, na ile motywacja społeczeństwa do wyrażania sprzeciwu wciąż jest silna.

Poprzednia niedziela pokazała, że spadek aktywności, który się zarysował-zatrzymał się […] OMON dostał rozkaz, że należy dać wycisk i on ten wycisk dał. Spodziewali się, że to spowoduje, że w niedziele przed spotkaniem Łukaszenki z Putinem będzie mniej ludzi, ale tak się nie stało. Było setki tysięcy w Mińsku i dziesiątki tysięcy w całym kraju.

Odnosząc się do sprawy kredytu Rosji dla Łukaszenki, redaktor Poczobut wskazuje, że był to kredyt na spłacenie innych kredytów, a białoruskie społeczeństwo powoli dostrzega, że Putin wspiera Łukaszenkę, co jest dla nich pewnego rodzaju zderzeniem z rzeczywistością i być może doprowadzi do zmiany nastrojów prorosyjskich u naszych wschodnich sąsiadów.

To pokazuje, że ten kredyt nie będzie zastrzykiem gotówki, który potrzebowałby Łukaszenka i gospodarka. Gest Putina nie podoba się białoruskiemu społeczeństwu, które jest w większości z sympatią nastawione do Rosji. Teraz obserwujemy zderzenie się ich z rzeczywistością. Dla prozachodnich zachowanie Putina jest oczywiste, że będzie on wspierał Łukaszenkę, ale dla ludzi o prorosyjskich poglądach […] następuje zderzenie, które powoduje, że pojawiają się dyskusje.

Gość Radia Wnet wyraża nadzieje, że polsko-litewski sojusz w sprawie Białorusi poszerzy się o Łotwę i Ukrainę, by te państwa wspólnie zaczęły prowadzić wspólną politykę wobec Mińska. Dzięki temu Łukaszenka nie mógłby używać swojej niespójnej retoryki do rozgrywania sąsiednich państw.

Jeżeli była zła Polska, to dobra stawała się Litwa. Jeżeli zła była Litwa, to dobra była Polska. W ten sposób próbowano narzucić swoją narracje i wciągnąć w dyskusję, by wpłynąć na politykę państw sąsiednich.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Poczobut: Rosja prowadzi swoją grę. Będą domagać się od Łukaszenki reform i tworzyć nowe ośrodki wpływu

Andrzej Poczobut mówi, że Swiatłana Cichanouska godnie reprezentuje Białoruś i łączy elektorat prozachodni z prorosyjskim, a Rosjanie będą dążyć do utworzenia nowych ośrodków władzy na Białorusi.


Polsko-białoruski dziennikarz, publicysta i bloger związany z Grodnem, działacz mniejszości polskiej na Białorusi, Andrzej Poczobut uważa, że główne przesłanie, z jakim występuje Swiatłana Cichanouska to chęć zawarcia kompromisu i podjęcia dialogu z władzami Białorusi, by przeprowadzić wolne wybory.

Jej przekaz trafia do społeczeństwa. Ją popierali zwolennicy współpracy z Rosja i integracji z Unią Europejską […] Ona jest przekonująca i kiedy mówi, że z Rosją będą dobre relacje i wtedy, gdy mówi, że Białoruś nie musi tylko patrzeć na wschód.

Gość Popołudnia Wnet wskazuje, że obecnie na Białorusi trwają protesty porównywalne do tych sprzed okresu wyborczego, a gdy pojawia się grupa demonstrantów, to natychmiast są zatrzymywani, a protest rozbijany.

Łukaszenka mówi o gigantycznym spisu i że te protesty mają swoich koordynatorów (za granicą-przyp. red.).

Andrzej Poczobut ocenia, że niewymienialność elity w Rosji jest dla Władimira Putina wartością, która wydłuża jego władzę, co jest wzorem dla Łukaszenki, który jest dla Moskwy „najlepszym wariantem”.

Rosja prowadzi też swoją grę i będzie domagać się od Łukaszenki reform, by przy zachowaniu jego władzy pojawiły się dodatkowe ośrodki, które mogą być oparciem dla rosyjskiej polityki w Białorusi. 26 lat Moskwa opierała się wyłącznie na Łukaszence zdając sobie sprawę, że jest on popularny. Teraz widzi, że nie reprezentuje już społeczeństwa i może nie wygrać już żadnych wyborów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Poczobut: Łukaszenka jest prezydentem OMONu. Mobilizacja w społeczeństwie nadal jest duża

Andrzej Poczobut podkreśla, że po 30. dniach protestów, Białorusini dalej pragną zmian, a Łukaszenka zmienił taktykę pacyfikacji społeczeństwa. Uważa, że Rosja może spróbować podmienić Łukaszenkę.


Polsko-białoruski dziennikarz, Andrzej Poczobut podkreśla, że wczoraj protestowało w Mińsku 100 tys. osób, a w pozostałych miejscowościach po kilkadziesiąt tysięcy ludzi, co pokazuje, że po trzydziestu dniach protestów, wśród Białorusinów nadal jest energia i wola zmian.

Myślę, że szans na odejście Łukaszenki nie ma. On stawia tylko na siłę i nie ma innego argumentu, dlatego eksperymentuje z różnymi działaniami. Pierwsze 3 dni to była niebywała skala przemocy, gdy ludzi mordowano, torturowano i strzelano gazem łzawiącym. Potem była odwilż i teraz znowu przykręca śrubę.

Redaktor Poczobut wskazuje, że nowa taktyka Łukaszenki polega na wciąganiu demonstrantów przez zamaskowanych, nieoznakowanych funkcjonariuszy do samochodów i pałowanie ludzi, a następnie odcinanie się MSW i białoruskich władz od tego akcji. Dodaje, że Rosjanie zdają sobie sprawę, iż kolejnych wyborów Łukaszenka nie wygra i być może trzeba będzie zrobić podmianę na szczycie władzy.

Oni zdają sobie sprawę, że Łukaszenka nie wygra na Białorusi żadnych wyborów. Jako prezydent i przywódca Białorusi się skończył. Teraz jest Łukaszenka tylko prezydentem OMONu. Rosja myśli strategiczne i być może dojdzie do sytuacji, w której Łukaszenka będzie musiał odejść, by interesy rosyjskie pozostały.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Dr Bruno Surdel, Andrzej Poczobut, Jakub Wiech, Zbigniew Stefanik – Popołudnie WNET – 14.08.2020 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie i 96,8 FM we Wrocławiu. Zaprasza Jaśmina Nowak.

Goście Popołudnia WNET:

Dr Bruno Surdel – Centrum Stosunków Międzynarodowych;

Andrzej Poczobut – polsko-białoruski dziennikarz, publicysta i bloger związany z Grodnem, działacz mniejszości polskiej na Białorusi;

Jakub Wiech – portal „Energetyka24”;

Zbigniew Stefanik – dziennikarz polskich mediów we Francji.


Prowadzący: Jaśmina Nowak

Realizator: Piotr Wójcikowski


Dr Bruno Surdel z Centrum Stosunków Międzynarodowych opowiada o swoim pobycie w Nigerii i sytuacji związanej z pandemią koronawirusa, która uderzyła w gospodarkę tego kraju i prawdopodobnie spowoduje największą recesję gospodarczą od lat 80. Rozmówca Jaśminy Nowak odnosi się również do turecko-greckiego sporu na Morzu Śródziemnym i wskazuje na enigmatyczną rolę Malty, gdzie Turcy chcieliby zbudować lotnisko wojskowe, aby przeprowadzać naloty na Libię. Konflikt z Grecją jest także wygodnym tematem dla prezydenta Erdogana, który musi zmagać się z trudną sytuacją gospodarczą wewnątrz kraju. Dr Surdel uważa, że Stany Zjednoczone będą chciały „udobruchać” Turcję, a konflikt będzie powoli deeskalował. Obecnie rolę mediatora przyjęli Szwajcarzy, którzy przejęli pałeczkę po Hiszpanach.


Działacz mniejszości polskiej na Białorusi, Andrzej Poczobut relacjonuje sytuację z białoruskiego Grodna, gdzie w tej chwili, na głównym placu miasta zebrało się około 15-20 tys. ludzi. Protesty przybierają na sile, Białorusini tworzą łańcuchy solidarności, a robotnicy strajkują przed zakładami pracy. Oficjalne dane mówią o 7 tys. aresztowanych, ale brutalność policji tylko utwierdziła społeczeństwo, które protestuje w formie pokojowej, że zmiana władzy jest konieczna. Jak donosi redaktor Poczobut, prezydent Białorusi odstąpił od użycia ostrej amunicji, ale nie zmienia to faktu, że około 80% społeczeństwa nie popiera Łukaszenki i oskarża go o sfałszowanie wyborów.


Jakub Wiech z portalu „Energetyka24” wskazuje, że gazociąg Nord Stream II pozbawi statusu kraju tranzytowego takie państwa jak Białoruś i Ukraina, co może zrodzić zagrożenia związane z agresją militarną Federacji Rosyjskiej. Dodaje, że Amerykanie prezentują coraz bardziej zdecydowaną postawę wobec niemiecko-rosyjskiego gazociągu, o czym świadczą zapowiedzi kolejnych sankcji, które mogą spowodować, że europejskie spółki nie będą skłonne do zakupu gazu od Rosji, ze względu na odstraszające konsekwencję np. w dostępie do amerykańskiego rynku. Rozmówca Jaśminy Nowak zwraca uwagę, że kwestia budowy Nord Stream II jest wyłączona spod politycznego sporu, pomiędzy Republikanami a Demokratami. Niemcy, jako największy beneficjent planowanego projektu gazowego, zapowiedziały, że zamierzają „wciągnąć w swoją rozgrywkę dotyczącą Nord Stream II, całą UE i skorzystać z jej mechanizmów, co się udało, bo Komisja Europejska zapowiedziała, że postrzega sankcje amerykańskie jako nieuprawnioną ingerencję w politykę wewnętrzną Unii Europejskiej.


Dziennikarz polskich mediów we Francji, Zbigniew Stefanik porównuje obecną reakcję państw zachodnich do sytuacji, gdy wprowadzono w Polsce stan wojenny w 1981 roku. Wówczas także wprowadzono sankcje, ale dalej handlowano i prowadzono interesy z Rosją. Zdaniem redaktora Stefanika, państwa Unii Europejskie będą obawiały się zmiany władzy na Białorusi i podaje przykład Algierii, która w czasie zimnej wojny znajdowała się pod kontrolą Moskwy. Tam w lutym ubiegłego roku toczyły się wielomilionowe protesty, które doprowadziły do upadku prezydenta Algierii i jego klanu, ale nie zmieniło to wiele, ponieważ nadal „ten sam układ nadal sprawuje tam władze, bo Zachód boi się destabilizacji tego państwa”. W tej chwili nie wiadomo, kto mógłby zastąpić Łukaszenkę i rozpocząć proces demokratyzacji, co wzmacnia niepewność i nie sprzyja poparciu zza granicy. Zdaniem rozmówcy Jaśminy Nowak, Polska ma obowiązek moralny wspierać Białorusinów, ale może to robić jedynie symbolicznie, gdyż nie posiada żadnych instrumentów, które mogłyby zmienić tę rzeczywistość: „Nie można myśleć, o jakichkolwiek zmianach na Białorusi bez Rosji. Próbowano tego dokonać na Ukrainie […] Zachód na tym etapie ma inne priorytety jak sytuacja w Libanie i kłopot z Turcją”. Odnośnie tego ostatniego kraju, redaktor Stefanik zauważa, że stosunki na linii Paryż-Ankara uległy istotnemu pogorszeniu w 2018 roku, gdy masowo wycofano z punktów sprzedaży jeden z tygodników, który zdaniem Turcji, pokazywał w niekorzystnym świetle prezydenta Erdogana: „Francja uznała te działania za wrogie. Mówiono nad Sekwaną wręcz o elemencie wojny hybrydowej”. Ponadto Francuzi krytykują zaangażowanie Turcji w Libii, z kolei Ankara krytycznie odnosi się do zaangażowania Paryża w Libanie. W związku z tym, w obecnym sporze grecko-tureckim, Francja z pewnością stanie po stronie Greków.