Min. Dworczyk: Nie wszystkie zmiany w wojsku można wprowadzać z dnia na dzień. Efekty będzie widać dopiero za kilka lat

Dzień 56. z 80 / Tarnów / Poranek WNET – W rozmowie w wiceministrem MON o tym, czy reformy przeprowadzane w wojsku postępują we właściwym tempie i o sporze, czy też dialogu na linii prezydent-MON.

 

W Poranku WNET nadawanym z Tarnowa Tomasz Wybranowski rozmawiał z wiceministrem MON Michałem Dworczykiem. Tematem był stan zmian w siłach zbrojnych oraz relacje między prezydentem a MON.

Zdaniem wiceministra budowanie tożsamości Polaków zarówno w kontekście całego kraju, jak i tożsamości regionalnych, jest bardzo istotne. Na tym między innymi opiera się idea budowy piątego rodzaju sił zbrojnych, wojsk obrony terytorialnej – na poczuciu odpowiedzialności za ojczyznę i za lokalne społeczności.

Minister Dworczyk nie zgadza się z tezą, że zmiany w siłach zbrojnych postępują wolno. Odkąd ministrem został Antoni Macierewicz, z bardzo dużą determinacją zmiany są wprowadzane. Wojsko jest jednak olbrzymim organizmem i wiele rzeczy nie może zmienić się z dnia na dzień. Jako przykład gość Poranka podał system kształcenia kadr, jak mówi – zaniedbany przez lata.

Rocznie na wyższe uczelnie wojskowe wstępowało około 500 podchorążych. Jeśli armia ma się rozwijać również pod względem ilościowym, to potrzebuje kadr oficerskich. Kształcenie oficera trwa pięć lat. W ciągu ostatniego półtora roku liczna podchorążych wzrosła o 100 procent. Efekty tych działań będzie widać dopiero za kilka lat, po tym, jak nowe roczniki podchorążych skończą studia i uzyskają promocje na pierwszy stopień oficerski. [related id=35197]

Pewne rzeczy można zrobić szybko i to MON robi. Na przykład wycofał ograniczenie długości służby zawodowych szeregowych. Dotychczas po 12 latach służby szeregowi, w których szkolenie bardzo wiele włożono, musieli odchodzić z wojska tylko dlatego, żeby nie nabyli uprawnień emerytalnych. Jednak takie kwestie, jak kształcenie oficerów, modernizacja sprzętowa, rozbudowa ilościowa sił zbrojnych wymagają czasu.

Co ze znakami zapytania dotyczącymi relacji między MON a prezydentem? Minister Dworczyk jest przekonany, że dialog między nimi zostanie doprowadzony do szczęśliwego zakończenia.

– Sporo osób wyolbrzymia tę sytuację, budując tezę, że jest jakiś bardzo poważny konflikt między panem prezydentem a ministrem obrony narodowej. Trwa oczywiście dialog, są różne oceny czy różne spojrzenia na kwestie związane np. ze SKiD-em, czyli Systemem Kierowania i Dowodzenia polskimi siłami zbrojnymi. To dobrze, że jest dyskusja, że uciera się i wypracowuje wspólnie jakiś pogląd. Ja wierzę, że to się przyczyni do znalezienia najlepszego rozwiązania, dzięki któremu polskie siły zbrojne będą zarządzane i dowodzone w sposób skuteczny i sprawny.

Minister zwrócił uwagę, że przytłaczająca większość ekspertów jednogłośnie twierdzi, że dzisiejszy system dowodzenia ma olbrzymie  mankamenty. Istnieje między innymi problem dotyczący podziału kompetencji.

– Jestem przekonany, że dla dobra państwa ten spór, ten dialog, sprawy sporne zostaną omówione, rozwiązane, nowy System Kierowania i Dowodzenia siłami zbrojnymi wejdzie w życie – twierdzi Michał Dworczyk.

W tej chwili trwa dialog, prowadzony ze strony MON przez wiceministra Szatkowskiego i ministra Pawła Solocha z kancelarii prezydenta. Wypracowują stanowiska w poszczególnych kwestiach. Według Michała Dworczyka pośpiech tu nie jest wskazany. Nie ma co rozbudzać emocji i kreować nieprawdziwego obrazu sytuacji.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z wiceministrem MON w piątej części Poranka WNET z Tarnowa. A w rozmowie także o planach MON wprowadzenie nowego przedmiotu: wychowania proobronnego (w miejsce dawnego przysposobienia obronnego) oraz klas wojskowych w szkołach średnich.

JS

 

MON: przebudowa armii wymaga zmian kadrowych, reforma była konsultowana. BBN: Bez nominacji generalskich w dzień WP

BBN: Trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP przyczyną braku nominacji. MON: Nowa kadra dowódcza jest warunkiem zmian dostosowujących wojsko .

BBN poinformowało we wtorek, że prezydent Andrzej Duda zdecydował, iż 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich.

„W ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” – argumentowało BBN.

Nowa kadra dowódcza jest warunkiem zmian dostosowujących wojsko do nowych wyzwań– oświadczyła rzeczniczka MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. W przesłanym PAP komunikacie Pęzioł-Wójtowicz zaznaczyła, że „konieczność przywrócenia jednolitego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP była i jest priorytetem rządu Premier Beaty Szydło, w tym ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który podnosił tę kwestię począwszy od 2014 r.”; projekt takich zmian został wypracowany w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego, a wyniki zostały przekazane BBN.

„W pracach nad nowym modelem systemu dowodzenia brali udział przedstawiciele Prezydenta RP (konkretnie Biura Bezpieczeństwa Narodowego)” – podkreśliło MON.

Jak zaznaczono, zaproponowany w SPO model systemu kierowania i dowodzenia poddano weryfikacji w ramach ćwiczenia dowódczo-sztabowego Zima ’17, w którym także brali udział przedstawiciele prezydenta RP.

Rzeczniczka dodała, że na prośbę szefa BBN Pawła Solocha odbył się cykl spotkań konsultacyjnych z udziałem wiceministra obrony Tomasza Szatkowskiego, „mających na celu wymianę poglądów oraz udzielenie niezbędnych wyjaśnień Szefowi BBN”. „Dodatkowo w maju br. do konsultacji Prezydenta RP został przesłany przez MON projekt nowelizacji ustawy o urzędzie Ministra Obrony Narodowej oraz niektórych innych ustaw w zakresie reformy SKiD (systemu kierowania i dowodzenia – PAP)”.

„Proponowany projekt przywraca jednolitość dowodzenia armią, znacznie poszerza kompetencje Prezydenta RP, na ile pozwalają na to przepisy obowiązującej Konstytucji RP, oraz dostosowuje cały system do współdziałania z sojuszniczymi siłami NATO, uwzględniając wymogi narodowego bezpieczeństwa Polski” – zapewnił resort.

„Trzeba podkreślić, że decyzje personalne, kluczowe dla nowego systemu kierowania i dowodzenia zostały, na wniosek Pani Premier i MON, podjęte przez Prezydenta RP w ciągu ubiegłych 12 miesięcy. Kwestie będące wciąż jeszcze przedmiotem dyskusji nie mają znaczenia zasadniczego i mogą zostać uzgodnione w toku dalszych konsultacji” – dodało MON.

Wg resortu „zmiany zaprojektowane w ramach realizacji Strategicznego Przeglądu Obronnego mają na celu dostosowanie armii do nowych wyzwań wynikających z narastającego zagrożenia zewnętrznego oraz z wieloletnich zaniedbań organizacyjnych, personalnych, strategicznych i dotyczących kierunków modernizacji technicznej armii”.

„Kluczowym czynnikiem tych zmian jest ukształtowanie nowej kadry dowódczej. Bez niej wszystkie pozostałe reformy mogą zostać zaprzepaszczone. Świadczą o tym dobitnie błędy, jakie popełniono w ciągu ubiegłych 27 lat, a które z trudem są obecnie naprawiane” – oświadczyła mjr Pęzioł-Wójtowicz.

Informując o decyzji prezydenta, by nie wręczać w Święto Wojska Polskiego generalskich i admiralskich nominacji, BBN podkreśliło, że „w ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” –

Jak zaznaczyło BBN, prezydent „oczekuje, że w ramach współpracy Biura Bezpieczeństwa Narodowego z Ministerstwem Obrony Narodowej rozwiązania dotyczące systemu kierowania i dowodzenia zostaną wypracowane w najbliższym czasie, co pozwoli na podjęcie stosownych decyzji kadrowych”.

Do sprawy odniósł się we wtorek szef gabinetu politycznego MON Dominik Smyrgała. „Te nominacje były częścią reformy naszych sił zbrojnych, one były konsekwencją SPO” – powiedział Smyrgała w TVP Info. Dodał, że „większość tych rzeczy już była uzgadniana”, a prezydent mówił na dorocznej odprawie kierownictwa MON i sił zbrojnych, „że trzeba zreformować potencjał naszych sił zbrojnych, również przez zmiany kadrowe”. „Cały czas jesteśmy w dialogu, myślę, że wypracujemy jakieś rozwiązanie” – powiedział Smyrgała.

Zapowiedziana przez ministra obrony Antoniego Macierewicza zmiana systemu kierowania i dowodzenia była przedmiotem rozmów prezydenta z ministrem obrony, szefem Sztabu Generalnego i najwyższymi dowódcami. Prezydent przedstawił swoje oczekiwania wobec systemu dowódczego w kwietniu na odprawie kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych.

Nierozstrzygnięta pozostawała kwestia przyszłego połączonego dowództwa operacyjnego. Jak mówił szef BBN Paweł Soloch, BBN skłania się ku wydzieleniu do tej roli osobnej instytucji, zaś MON – ku strukturze w ramach SG WP.

Zmiany w obowiązującym od początku 2014 roku systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi to jeden z priorytetów obecnego kierownictwa MON. Modyfikację systemu dowódczego Macierewicz zapowiadał tuż po objęciu funkcji szefa MON jesienią 2015 r.

W obowiązującym od 2014 r. systemie powstały dwa główne dowództwa (generalne i operacyjne) w miejsce odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, a Sztab Generalny stał się ośrodkiem planowania strategicznego, a nie dowodzenia. Według Macierewicza powoduje to niejasności co do podziału kompetencji pomiędzy organami dowódczymi i brak jednolitości dowodzenia

MoRo/PAP

Dr Annusewicz: Decyzje w sprawie weta były pierwszym krokiem, aby zaakcentować swoją niezależność

Pozytywną stroną prezydentury Andrzeja Dudy jest próba wyjścia z przyklejonego wizerunku osoby niesamodzielnej, podpisującej wszystko, co otrzyma- skomentował dr Olgierd Annusewicz, ekspert wizerunku.

Politolog, dr Olgierd Annusewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert od politycznego wizerunku skomentował dla PAP 2 lata prezydentury Andrzeja Dudy.

„Silną stroną prezydentury Andrzeja Dudy jest to, że prezydent unika angażowania się w bieżące konflikty. To jest powtórzenie strategii Bronisława Komorowskiego, dlatego, że Polacy lepiej oceniają głowę państwa jeżeli unika wdawania się bieżące spory i utarczki, unika pyskówki: czy to z opozycją, czy to z osobami z własnego obozu”- podkreślił.

Dodał, że „pozytywną stroną prezydentury jest próba wyjścia z przyklejonego, satyrycznego wizerunku osoby niesamodzielnej, podpisującej wszystko, co otrzyma”.

„Decyzje podjęte w sprawie weta były pierwszym krokiem, aby zaakcentować swoją niezależność” – konkluduje Annusewicz.

Dr Annusewicz za najsłabszy element w dwuletnim okresie prezydentury Andrzeja Dudy uznał „pewnego rodzaju bierność”.

„Prezydent dużo mówi, często występuje, ale rzadko kiedy za tą mową idą działania. Przez to, dwa lata prezydentury doczekały się karykaturalnego przedstawienia w postaci Adriana. Wizerunek Andrzeja Dudy, dość niesamodzielnego jest zasługą po części samego prezydenta a w dużej części ugrupowania z którego się wywodzi. PiS tak pokazało prezydenta swoimi komunikatami, że Duda nie jest dla nich partnerem tylko raczej realizatorem, trybem w procesie realizacji. Być może to się skończyło za sprawą wet prezydenta”- zaznaczył.

Ekspert ds. wizerunku przypomniał, że „przed Andrzejem Dudą są 3 lata prezydentury dlatego warto zapytać, co teraz powinien robić, żeby zmieniać wizerunek”.

„Na pewno Andrzej Duda musi wykazywać się większą aktywnością. Nie chodzi o to, żeby na potęgę zaczął wetować ustawy Prawa i Sprawiedliwości. Nie powinniśmy wcale na to czekać, w końcu to jest obóz polityczny i program polityczny z którym się identyfikuje. Trudno, żeby stał się liderem opozycji”- podkreślił Annusewicz.

„Natomiast korzystając ze swoich prerogatyw: inicjatywy ustawodawczej i prawa weta, powinien korzystać i kreować własną politykę, negocjując z Prawem i Sprawiedliwością. Pojawiłby się wtedy mechanizm, który nadaje prezydentowi silną podmiotowość, bo rzeczywiście od Głowy Państwa coś zależy. Polacy powinni zobaczyć, że PiS nie jest w stanie realizować swojego programu zmiany państwa bez uzgodnienia tego z Andrzejem Dudą”- skonkludował dr Annusewicz.

PAP/MoRo

Mijają dwa lata prezydentury Andrzeja Dudy

6 sierpnia 2015 roku Andrzej Duda złożył przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym; przez dwa lata prezydent odbył ponad 50 wizyt zagranicznych oraz 187 krajowych; podpisał ponad 450 ustaw.

[related id=”33685″]W drugą rocznicę prezydentury Andrzeja Dudy Kancelaria Prezydenta przypomniała najważniejsze wydarzenia i inicjatywy, jakie podjął prezydent, a także pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda.

W lipcu tego roku na zaproszenie prezydenta Dudy do Polski przyjechał 45. prezydent USA Donald Trump. Był on gościem honorowym dwudniowego Szczytu Inicjatyw Trójmorza – platformy współpracy prezydentów dwunastu państw położonych między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym.

Z kolei w ubiegłym roku prezydent był gospodarzem szczytu NATO, w czasie którego spotkał się z ówczesnym prezydentem USA Barackiem Obamą. W sumie Warszawę w tych dniach odwiedziło 18 prezydentów, 21 szefów rządów, 41 ministrów spraw zagranicznych i 39 ministrów obrony.

Jak podsumowuje Kancelaria, Andrzej Duda w 2015 roku przyjął w kraju 6 głów państw i szefów rządów, w kolejnym roku 19 przywódców, zaś do połowy 2017 r. – trzynaście. Do chwili obecnej złożył 52 wizyty zagraniczne.

Według Kancelarii Prezydenta istotnym elementem polityki prezydenta jest obronność.

Na początku czerwca Polska została wybrana niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ – na nasz kraj oddało głos 190 państw. Wybór poprzedziła intensywna kampania.

Podczas szczytu NATO przywódcy państw Sojuszu podjęli decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu poprzez rozmieszczenie czterech batalionów liczących około 1000 żołnierzy w Polsce i krajach bałtyckich.

Polska jako jedno z nielicznych państw NATO realizuje zobowiązanie dotyczące wydatków na obronność na poziomie 2 proc. PKB, a prezydent w pełni popiera projekt stopniowego zwiększania wydatków obronnych do 2,5 proc. w 2030 r.

[related id=”33691″]Prezydent, często w towarzystwie małżonki Agaty Kornhauser-Dudy oraz ministrów Kancelarii Prezydenta, złożył 187 wizyt krajowych, spotykając się z mieszkańcami Polski oraz uczestnicząc w najważniejszych uroczystościach i wydarzeniach.

Do tej pory Andrzej Duda podpisał ponad 450 ustaw, skierował do Sejmu 7 wniosków o ponowne rozpatrzenie ustawy, a do Trybunału Konstytucyjnego 3 wnioski o zbadanie zgodności z konstytucją.

W punkcie zatytułowanym „Tak dla kultury” Kancelaria przypomina, że prezydent wziął udział w otwarciu 41. sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO, który po raz pierwszy obradował w Polsce; było to jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w tym roku.

Jeszcze w czasie kampanii wyborczej Andrzej Duda powołał tak zwaną „Dudapomoc”, której celem jest podejmowanie interwencji prawnej w sprawach obywateli, którzy znaleźli się w sytuacji konfliktu z organami władzy publicznej. Od 6 sierpnia 2015 r. do biura wpłynęło 33 670 pism i e-maili.

Kancelaria Prezydenta zaangażowała się także w projekt edukacyjny skierowany do młodzieży: tzw. Lekcja RP ma przybliżyć polską historię i jej wybitne postaci.

Andrzej Duda wraz z małżonką chętnie działa charytatywnie, zarówno w kraju, jak i za granicą. Wśród akcji, które wspierają znajdują się m.in. Szlachetna Paczka, Bank Żywności i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, na którą pierwsza dama przekazała słynne zdjęcie ze Światowych Dni Młodzieży – zostało ono wylicytowane za rekordowe 200 tysięcy złotych. Para prezydencka co roku uczestniczy w kampaniach Caritas. Agata Kornhauser-Duda wspiera również działalność hospicjów dziecięcych.

Jak podkreśla Kancelaria Prezydenta, pierwsza dama ze względu na swoje długoletnie doświadczenie pedagogiczne wiele uwagi poświęcała zagadnieniom związanym z edukacją. Zainicjowała m.in. cykl debat „Eksperci Pytają Młodych”, zapraszając do Pałacu Prezydenckiego młodzież ze szkół z całej Polski.

Wspólnie z prezydentem pierwsza dama kontynuuje kampanię czytelniczą Narodowe Czytanie, które promuje najważniejsze dzieła literatury polskiej.

[related id=”33681″]Prezydentowa patronowała wydarzeniom na rzecz osób chorych i z niepełnosprawnościami, jak również angażowała się w ogólnopolskie kampanie związane z promocją bezpieczeństwa wśród najmłodszych.

Pierwsza dama udzielała też wsparcia zagranicznym placówkom, które oferują pomoc osobom potrzebującym. Podczas programu odrębnego realizowanego w ramach wizyt zagranicznych prezydentowa odwiedzała ośrodki działające dzięki wsparciu w ramach programu Ministerstwa Spraw Zagranicznych „Polska pomoc”.

Zgodnie z informacjami Kancelarii Prezydenta Agata Kornhauser-Duda honorowym patronatem objęła łącznie 151 inicjatyw. Będąc z wykształcenia germanistką, jako pierwsza dama udzieliła 55 lekcji języka niemieckiego.

PAP/MoRo

73. ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. Po raz 11 odbyło się wspólne śpiewanie piosenek powstańczych przez warszawiaków

Powstańcze piosenki, między innymi „Warszawskie dzieci”, zaśpiewali uczestnicy i publiczność koncertu „Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki”, który odbył się na pl. Piłsudskiego w Warszawie.

Na koncert przybył prezydent Andrzej Duda.  Koncert „Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki” stanowił część obchodów 73. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.

„To są takie piosenki, których ja uczyłem się w większości jeszcze w dzieciństwie” – powiedział prezydent dziennikarzom przed rozpoczęciem koncertu. „To są też piosenki moje z czasów harcerskich. Większość z nich znam, nie wszystkie, ale znam” – dodał Andrzej Duda. Podkreślił, że piosenki te budzą w nim „zawsze łzy wzruszenia”.

Do swoich ulubionych powstańczych piosenek prezydent zaliczył m.in. „Pałacyk Michla”, „Warszawiankę”, „Warszawskie dzieci”.

Pytany o sposoby zasypywania podziałów między Polakami na co dzień, prezydent odparł: – Przede wszystkim właśnie poprzez takie spotkania, na które przecież przychodzą ludzie o najróżniejszym punkcie widzenia, ale to jest dla nich ważne – dla wszystkich ważne.

– Gdyby nie było powstania warszawskiego – jestem przekonany, że gdyby nie było bohaterstwa powstańców, przecież niezależnie od wszelkich ideologii – to nie byłoby wolnej Polski po 1989 roku – ocenił prezydent, dodając, że „być może nasza historia potoczyłaby się całkiem inaczej”.

– To chyba wszyscy rozumieją i absolutna większość moich rodaków to czci. W Warszawie – tutaj szczególnie – ale także we wszystkich innych miastach Polski, w miasteczkach, wioskach. To piękne jest w naszym narodzie, w naszej ojczyźnie. Ja się szczególnie z tego cieszę, to buduje wspólnotę – mówił. Jak dodał, „z całą pewnością cześć dla powstania warszawskiego, dla powstańców warszawskich tę naszą polską wspólnotę w najlepszym tego słowa znaczeniu buduje”.

Widzowie koncertu, po odśpiewaniu „Warszawianki”, gdy prowadzący przywitał właśnie przybyłego prezydenta, zaczęli skandować „Bohaterom! Cześć i chwała!” oraz „Andrzej Duda!, Andrzej Duda!”. Prezydent wmieszał się w tłum warszawiaków i razem z nimi odśpiewał m.in. „Piosenkę o mojej Warszawie”, „Naprzód, do boju żołnierze!” czy „Natalię”.

– To już 11. edycja wspólnego śpiewania. W tym roku również spotykamy się na pl. Piłsudskiego, by wspólnie wykonywać piosenki z powstania warszawskiego. Liczymy na udział warszawiaków, którzy co roku tłumnie przybywają na to wydarzenie. To bardzo ważna inicjatywa na pl. Piłsudskiego w Warszawie, dzięki której czujemy, że jesteśmy razem i czcimy rocznicę powstania. Kilka lat temu postanowiliśmy zorganizować akcję naboru śpiewających osób do Chóru Warszawiaków, by w ten sposób jeszcze bardziej podkreślić, że to Warszawa śpiewa razem z nami, by podkreślić obecność warszawiaków także na scenie – opowiadała PAP Justyna Rudkowska, szefowa Działu Edukacji Kulturalnej Instytutu Stefana Starzyńskiego, oddziału Muzeum Powstania Warszawskiego, organizującego imprezę.

Śpiewających warszawiaków jak co roku wsparli profesjonalni muzycy. Za aranżację piosenek odpowiadał Andrzej Borzym jr., będący również kierownikiem przedsięwzięcia i dyrygentem. W tym roku na scenie pojawiły się: Chór Kameralny, Orkiestra Warszawy, Chór Warszawiaków i trójka solistów – Klementyna Umer, Łukasz Lipski i Piotr Pieron.

W repertuarze koncertu znalazły się utwory z okresu powstania warszawskiego, takie jak: „Pałacyk Michla”, „Warszawskie dzieci”, „Warszawo ma”, „Natalia” czy „Marsz Żoliborza”.

Dla uczestników koncertu przygotowano śpiewniki z tekstami piosenek, które rozdawano na placu przed koncertem. Teksty wyświetlano także na dwóch telebimach przy scenie. Podobnie jak w poprzednich latach, na telebimie nad sceną emitowano fragmenty z filmu „Powstanie Warszawskie” oraz fragmenty opowieści powstańców zaczerpnięte z muzealnego Archiwum Historii Mówionej.

Powstanie warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.

PAP/MoRo

73. ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. Prezydent: Nie jest przegrane powstanie, które prowadzi do wolnej Polski

Nie jest przegrane powstanie, które prowadzi do wolnej Polski-mówił prezydent Andrzej Duda podczas Apelu Pamięci Powstania Warszawskiego. Powstańcy oczekują, by Polacy szanowali siebie na wzajem.

[related id=”32637″]Prezydent składając hołd – jak mówił – „rycerzom biało-czerwonej”, uczestnikom sierpniowego zrywu w 1944 r., wspomniał swoją rozmowę ze zmarłym w ubiegłym roku gen. Januszem Brochwiczem-Lewińskim „Gryfem”, którego zapytał, czy warto było rozpoczynać powstanie. „Popatrzył na mnie, a przecież wiedziałem jaka była jego przeszłość (…). Powiedział: Panie prezydencie, dla tej Polski, teraz, to było warto” – przypomniał Duda, którego słowa przyjęto oklaskami.

„Było warto, zapewniam was o tym, zapewniam was o tym i chylę czoła przed wami tak jak wy chyliliście czoła przed powstańcami styczniowymi w II Rzeczypospolitej, a oni chylili czoła przed powstańcami kościuszkowskimi i listopadowymi. Było warto, bo nie jest przegrane powstanie, które w efekcie prowadzi do wolnej Polski, a do takiej one doprowadziły” – powiedział Duda.

Przypomniał też, że na początku lipca w tym samym miejscu, przy Pomniku Powstania Warszawskiego, przemawiał prezydent USA Donald Trump. „Prezydent największego mocarstwa, także militarnego, mocarstwa, które jest dzisiaj na świecie w stanie wygrać każdą wojnę, bo ma tak nieprawdopodobny potencjał. I mówił o Polsce, o nas Polakach, o powstaniu warszawskim. Mówił: Was ciemiężyli, niszczyli przez 200 lat, i zabrali wam ziemię, ale nie zabrali wam dumy” – przypomniał.

[related id=”32826″]W ocenie prezydenta o dumie Polaków wiedzieli nie tylko alianci, ale również Rosjanie, którzy po wojnie zniewolili Polskę przez prawie 50 lat. „Widzieli, że warszawiacy mimo tego, że nie otrzymali pomocy, że nie mieli broni, że byli osamotnieni i miażdżeni (to) walczyli przez 63 dni. Często gołymi rękami, walczyli o każdą piędź ziemi, o każdą cegłę swojego miasta. Walczyli o dumę – o Boga, honor i ojczyznę” – podkreślił.

„I to dlatego, moim zdaniem, Rosjanie nigdy nie odważyli się uderzyć zbrojnie podczas żadnego z buntów jakie były w Polsce przez okres zniewolenia komunistycznego. Nigdy rosyjskie czołgi nie pojechały na polskich robotników i demonstrantów. Bo Rosjanie to widzieli i to zapamiętali, tę lekcję – i powstania warszawskiego, i powstania styczniowego i powstania listopadowego. Oni to pamiętali” – zaznaczył prezydent.

Podczas przemówienia Andrzej Duda zwrócił się też bezpośrednio do powstańców nazywając ich „solą ziemi tego miasta i Rzeczypospolitej”. „Jesteście panteonem bohaterów. Czynię to kolejny raz, ale nigdy tych razy nie będzie za wiele: jako prezydent nisko chylę przed wami czoła, także w imieniu Rzeczypospolitej i z całego serca wam dziękuję za tamto męstwo i świadectwo – to, które dawaliście w czarnych latach komunizmu i to, które dajecie dzisiaj” – powiedział.

Prezydent podkreślił, że to dzięki powstańcom Polacy żyją w wolnym kraju. „I macie prawo upominać nas i być dla nas upomnieniem, że najważniejsze, co jest naszym obowiązkiem, to jest szanować naszą ojczyznę, szanować Rzeczypospolitą, i szanować siebie nawzajem w Rzeczypospolitej. I to jest wielkie przesłanie powstania warszawskiego, bo przecież my dzisiaj nie dzielimy powstańców na tych o lewicowych poglądach, na tych o prawicowych poglądach. Mówimy o nich: to bohaterowie powstańczej Warszawy. Powstańcy warszawscy – nasi bohaterowie. Oni tego samego oczekują od nas” – podsumował prezydent.

W imieniu żołnierzy powstania warszawskiego głos zabrał weteran AK ppłk Zbigniew Galperyn ps. Antek, który dziękując za organizację uroczystości wymienił trzy wartości składające się na etos powstania warszawskiego – godność, honor i poczucie obowiązku wobec swojego kraju.

„Jesteśmy pokoleniem przeszłości, ale mamy jeszcze obowiązek przekazania młodemu pokoleniu ideałów, wzorców zawartych w etosie powstania warszawskiego” – mówił Galperyn, pełniący funkcję wiceprezesa Związku Powstańców Warszawskich.

Weteran walk o niepodległość Polski zauważył też, że „AK-owski etos to są wartości i patriotyczne postawy, których nikt nie kwestionuje”. „Powstanie to była lekcja obywatelskości i najważniejsze przeżycia naszej młodości i pragniemy, żeby młodzi ludzie tę obywatelskość przejęli” – dodał kombatant.

Głos zabrała również prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która podkreśliła, że wolność jest dla Polaków jedną z najwyższych wartości. Zwracając uwagę na pobliski gmach Sądu Najwyższego przypomniała, że na jednej z jego kolumn jest wyryta sentencja: „wolność jest rzeczą bezcenną”.

„Ks. Tischner mówił, że gdybym ze wszystkich wartości, jakie są w Polsce, miał dać którąś na pierwszym miejscu, wybrałbym wolność. I niech świat nigdy nie zapomina, że wolność to swoiste DNA Polaków i warszawiaków” – mówiła.

Podkreśliła też bohaterstwo kobiet – uczestniczek powstania warszawskiego. Przypomniała, że podczas poniedziałkowych obrad rady miasta wręczono tytuł Honorowego Obywatela Warszawy m.in. Wandzie Traczyk-Stawskiej. „(Wtedy) przypomniałam sobie Sławkę (Halinę Jędrzejewską), Paulinkę (Annę Jakubowską) i szereg innych sanitariuszek, łączniczek i po raz kolejny zdałam sobie sprawę z niebywałej siły tych kobiet” – dodała.

W uroczystości na pl. Krasińskich, która była częścią obchodów 73. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, wzięli udział weterani II wojny światowej – powstańcy, żołnierze AK i innych polskich formacji zbrojnych, a także przedstawiciele władz państwowych, w tym Sejmu i Senatu, IPN i Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Obecni byli duchowni, Wojsko Polskie, służby mundurowe, m.in. Policja, harcerze. Licznie przybyli również mieszkańcy Warszawy.

Apel Poległych, który był wygłaszany w poprzednich latach, został w ubiegłym roku zastąpiony Apelem Pamięci. Wymienieni zostali w nim nie tylko ci, którzy polegli, ale także np. dowódcy powstania warszawskiego, którzy zmarli śmiercią naturalną. Dodana została również grupa kilku osób, które są zasłużone w kultywowaniu pamięci o powstaniu warszawskim, m.in. prezydent Lech Kaczyński, który zginął w katastrofie smoleńskiej.

Po uroczystości przy Pomniku Powstania Warszawskiego, podczas której złożono kwiaty i zapalono znicze, rozpoczął się koncert pt. „Chłopcy z tamtych lat”.

PAP/MoRo

 

CAŁY TEKST APELU PAMIĘCI 

Poseł Dariusz Piontkowski: Opadły już emocje po zapowiedzi weta, spokojnie czekamy na propozycje prezydenta

Dzień 34. z 80 / Supraśl / Poranek WNET – O emocjach w obozie PiS po podwójnym wecie oraz o odpowiedzialności, jaką wziął na siebie prezydent, zapowiadając przygotowanie nowych projektów ustaw.

W rozmowie prowadzonej w przez Wojciecha Jankowskiego w Poranku WNET w Supraślu podlaski poseł PiS Dariusz Piontkowski skomentował sytuację w partii Prawo i Sprawiedliwość i pośród jej wyborców, powstałą po zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę dwóch spośród trzech ustaw, za pomocą których koalicja rządząca zamierzała zreformować wymiar sprawiedliwości w Polsce.

Poseł powiedział, że po ogłoszeniu informacji o tym, że prezydent nie podpisze ustaw o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa, emocje osiągnęły bardzo wysoki poziom. Wielu sympatyków rządu, polityków i wyborców PiS ta decyzja zaskoczyła, poczuli się oszukani, a nawet zdradzeni. Pojawiła się też niepewność, co będzie dalej z reformą sądownictwa.

Gość Poranka zaznaczył przy tym, że prezydent, zgodnie z konstytucją, oczywiście miał prawo do zawetowania ustaw. Wydawało się jednak, że nie ma znaczących różnic programowych między nim a resztą obozu rządzącego. Nie wiemy też przy tym, jakie były dokładnie powody weta i dlaczego jedną z trzech ustaw (ustawę o ustroju sądów powszechnych) prezydent zdecydował się podpisać.

Zdaniem Dariusza Piontkowskiego prezydent – biorąc na siebie ciężar przygotowania nowych projektów ustaw reformujących sądownictwo – wziął na siebie bardzo dużą odpowiedzialność z jednej strony wobec tych, którzy protestowali przeciwko planom PiS wobec wymiaru sprawiedliwości, z drugiej – wobec jego własnego elektoratu, który oczekuje realizacji programu wyborczego, a więc między innymi głębokiej reformy wymiaru sprawiedliwości. [related id=32622]

Wojciech Jankowski zauważył, że prawa strona, w tym sympatyzujący z nią komentatorzy i publicyści, podzieliła się w ocenach działania prezydenta. Przykładowo – z jednej strony Jerzy Targalski i Witold Gadowski decyzję prezydenta zdecydowanie krytykują, a Rafał Ziemkiewicz i Łukasz Warzecha ją popierają. Poseł odparł na to, że dziennikarze zawsze byli podzieleni, a ci dwaj to nie są „twardzi zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości” i zawsze byli mocno krytyczni wobec PiS.

Dariusz Piontkowski zwrócił uwagę na to, że Jarosław Kaczyński poprosił o stonowanie nastrojów i spokojne czekanie na propozycje prezydenta.

Gość uważa, że ostatnie wydarzenia nie spowodują straty poparcia Andrzeja Dudy w tzw. twardym elektoracie PiS. I tak będzie on głosować na niego, jednak trudniej będzie go zmobilizować w kampanii wyborczej.

W drugiej części rozmowy poseł wypowiedział się na temat decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który nakazał natychmiastowe wstrzymanie prowadzenia wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej (jest to tymczasowe rozstrzygnięcie do czasu wydania wyroku w tej sprawie). Jego zdaniem polityka dominuje w sporze o zasadność działań podejmowanych w Puszczy przez ministra Jana Szyszkę i podległe mu służby, a brakuje merytorycznej dyskusji na temat tego, czy są to właściwe działania.

Zapraszamy do wysłuchania całego Poranka WNET z Supraśla. Rozmowa z posłem Dariuszem Piontkowskim jest w części piątej.

JS

Piotr Łukasz Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu, o wecie prezydenckim: Stało się źle! Nadchodzi koniec sobiepaństwa

Wydaje mi się, że nadchodzi koniec tego sobiepaństwa elity sędziowskiej – z całym szacunkiem dla sędziów, którzy dobrze wykonują swoje obowiązki – bo sumienie sędziowskie ciągle jednak szwankuje.

– Spodziewałem się, że w ramach swoich wątpliwości prezydent prześle do Trybunału Konstytucyjnego samą ustawę o Sądzie Najwyższym. To, co się stało, będzie przedmiotem dodatkowych roszczeń wobec prezydenta [ze strony obozu „dobrej zmiany” – przyp. red.] – powiedział sędzia Trybunału Stanu z ramienia PiS Piotr Łukasz Andrzejewski, według którego „stało się źle”. Jego zdaniem prezydent zobowiązany jest w ramach konstytucji do czuwania nad przestrzeganiem jej zapisów. W zawetowanych ustawach otrzymał wiele kompetencji na swoje własne życzenie, jak zaznaczył gość Poranka Wnet, w związku z tym on jest głównie odpowiedzialny, w myśl ustawy, za wiele elementów, które dotyczą utworzenia regulaminu Sądu Najwyższego, z przyjmowaniem oświadczeń majątkowych sędziów na czele.

Piotr Andrzejewski ma nadzieję, że prezydent przejmie odpowiedzialność za wdrożenie do polskiego systemu prawnego nowych rozwiązań. Jego zdaniem prezydent, aby nie umniejszyć zakresu reformy sądownictwa, powinien zastosować się do trzech punktów:
Po pierwsze, powinien określić, co to jest niezależność sędziowska i to on musi ją określić, a nie sędziowie sobie sami.

[related id=”31888″]Po drugie, powinien odsunąć od pracy winnych zaistniałego stanu rzeczy, lub tych, którzy ten stan tolerowali.

Po trzecie, powinien postawić na kontrolę obywatelską, czyli postępowanie dyscyplinarne poza korporacjami prawniczymi.

– Te trzy tezy muszą być elementem, który prezydent będzie wdrażał w ramach przejęcia odpowiedzialności za reformę sądownictwa – powiedział sędzia Andrzejewski.

– Nic dodać, nic ująć od tego, co powiedziała pani premier. Premier Beata Szydło to jest dziś najwybitniejszy polski polityk, który daje nam gwarancję, że „dobra zmiana” przyniesie rezultaty – zadeklarował Piotr Andrzejewski, podkreślając wagę jej determinacji i poparcia społecznego, jakim się cieszy. Zwrócił uwagę, że dziś wszyscy jesteśmy poddawani propagandzie, która jest „dobrze zorganizowana, kłamliwa i posługuje się orwellowską socjotechniką”.

– Chcą przekonać wszystkich, że dzieje im się krzywda wówczas, kiedy tak nie jest – podkreślił, zaznaczając, że przecież wszyscy są równi wobec prawa, a więc utyskiwanie, że ktoś jest traktowany tak jak inni jest co najmniej dziwne.

Podkreślał, że zmiana, nawet kilkakrotna, wszystkich istniejących kodeksów niczego w sądownictwie nie zmieni, jeśli „będziemy mieli taką kadrę sędziowską, która stawia się ponad prawem i uważa, że tylko ona może decydować, jaka jest treść konstytucji”.

– Wydaje mi się, że nadchodzi koniec tego sobiepaństwa elity sędziowskiej – z całym szacunkiem dla sędziów, którzy dobrze wykonują swoje obowiązki – bo sumienie sędziowskie ciągle jednak szwankuje – powiedział sędzia Andrzejewski.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Cała wypowiedź sędziego Trybunału Stanu Andrzejewskiego w części 1 Poranka

Prezydent podpisał nowelizację Prawa o ustroju sądów powszechnych – poinformowała Kancelaria Prezydenta

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację Prawa o ustroju sądów powszechnych, która zmierza do wzmocnienia nadzoru administracyjnego ministra sprawiedliwości nad działalnością sądów powszechnych.

To jedna z pakietu trzech ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości; dwie pozostałe – o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa – prezydent zawetował. Zapowiedział jednocześnie przygotowanie projektów ustaw o SN i KRS w ciągu dwóch miesięcy.

Nowela Prawa o ustroju sądów powszechnych zmienia zasady powoływania i odwoływania prezesów sądów przez zwiększenie uprawnień ministra sprawiedliwości oraz m.in. wprowadza zasady losowego przydzielania spraw sędziom. Nowelizacja odstępuje od modelu powoływania prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych przez ministra sprawiedliwości po uzyskaniu opinii zgromadzeń ogólnych sądów. Zakłada też – „dla wzmocnienia nadzoru zewnętrznego sprawowanego przez ministra” – odstąpienie od zasady powoływania prezesa sądu rejonowego przez prezesa sądu apelacyjnego z zastosowaniem procedury opiniowania kandydata – na rzecz powołania go przez ministra.

W procedurze odwoływania prezesów opinia Krajowej Rady Sądownictwa byłaby wiążąca. Musiałaby zostać podjęta kwalifikowaną większością 2/3 głosów.

Dotychczas prezesi sądów apelacyjnych i okręgowych mogli być odwołani przez ministra w przypadku: rażącego niewywiązywania się z obowiązków służbowych oraz gdy dalszego pełnienie funkcji nie dało się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości. Nowela wprowadza możliwość odwołania również w sytuacji „uporczywego niewywiązywania się z obowiązków służbowych” i szczególnie niskiej efektywności działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych.

Przepis przejściowy nowelizacji przewiduje, że prezesi i wiceprezesi sądów „mogą zostać odwołani przez ministra sprawiedliwości, w okresie nie dłuższym niż 6 miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy, bez zachowania wymogów” określonych w przepisach. Przez pół roku ma też istnieć możliwość dokonania przez prezesów „przeglądu stanowisk funkcyjnych” w sądach, czyli m.in. przewodniczących wydziałów.

Po nowelizacji zostanie zapewnione „równe i sprawiedliwe obciążenie pracą sędziów oraz zagwarantowanie bezstronności stronom postępowań”.

Sprawy mają być przydzielane sędziom losowo, w ramach poszczególnych kategorii, a przydział spraw ma być równy. W razie przydzielenia sprawy wymagającej „nadzwyczajnego nakładu pracy” sędzia-sprawozdawca będzie mógł wystąpić do prezesa sądu o wstrzymanie mu na określony czas przydziału kolejnych spraw. Od decyzji prezesa przysługiwałoby odwołanie do kolegium sądu – mógłby je złożyć sędzia lub co najmniej 10 proc. sędziów sądu.

Po nowelizacji – jak podkreślało podczas prac nad nowelą MS – zostanie zapewnione „równe i sprawiedliwe obciążenie pracą sędziów oraz zagwarantowanie bezstronności stronom postępowań”.

Wprowadzona też została zasada niezmienności składu orzekającego – raz wylosowany skład sądu nie powinien ulegać zmianie do zakończenia sprawy. Dziś w wielu sądach nowemu sędziemu w wydziale przydziela się sprawy już rozpoczęte przez innych sędziów.[related id=31843]

Zgodnie z nowelą sędzią sądu apelacyjnego będzie mógł zostać sędzia sądu rejonowego lub prokurator – pod warunkiem 10-letniego stażu pracy. Przewidziano też możliwość delegowania sędziego do Kancelarii Prezydenta RP czy MSZ. W okręgach sądowych powołani mieliby też zostać koordynatorzy do spraw współpracy międzynarodowej, prawa europejskiego i praw człowieka w sprawach cywilnych i karnych.

Nowelizacja umożliwia też nabywanie prawa do przejścia w stan spoczynku przez kobiety, które są sędziami bądź prokuratorami, w wieku odpowiadającym powszechnemu wiekowi emerytalnemu – tj. 60 lat. Wprowadzona ma być też instytucja urlopu rehabilitacyjnego sędziego.

Projekt krytykowała KRS, zdaniem której jego podstawowy cel to dalsze znaczące podporządkowanie sądów powszechnych ministrowi.

Nowelizacja zawiera także przepis przejściowy głoszący, iż „informacje zawarte w oświadczeniach o stanie majątkowym sędziów złożonych przed dniem 6 stycznia 2017 r. według stanu na dzień 31 grudnia 2016 r. udostępnia się w BIP w terminie dwóch miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy”.

Jawność oświadczeń majątkowych sędziów wprowadziła już poprzednia nowelizacja ustroju sądów, którą Sejm uchwalił 30 listopada 2016 r., i na jej podstawie oświadczenia zamieszczono w internecie do końca czerwca br. Tamte przepisy weszły jednak w życie 6 stycznia, więc oznaczało to, że oświadczenia za ubiegły rok złożone przez sędziów do 5 stycznia nie podlegają opublikowaniu.

„Zrobię pewną niespodziankę tym, którzy myśleli, że wywiną się i w tym roku i ich oświadczenia nie będą jawne, dlatego że przygotowałem zmianę ustawy, i również te oświadczenia, które oni myśleli, że utajnią, będą też jawne” – mówił w kwietniu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Projekt posłowie PiS złożyli w kwietniu. Nowelizację Sejm uchwalił 12 lipca. Senat 15 lipca nie wprowadził do niej poprawek. Ustawa ma wejść w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem jednego z artykułów odnoszącego się do stanu spoczynku sędziów, który ma wejść w życie 1 października.

Projekt krytykowała KRS, zdaniem której jego podstawowy cel to dalsze, znaczące podporządkowanie sądów powszechnych ministrowi, co jest sprzeczne z zasadą trójpodziału władzy. Także według Sądu Najwyższego chodzi o stworzenie „jednowładztwa” ministra w zakresie obsady stanowisk prezesów. Podczas protestów przeciw ustawom dotyczącym sądownictwa manifestanci domagali się od prezydenta także zawetowania nowelizacji ustroju sądów.

PAP/MW

Michał Karnowski o nastrojach po prezydenckim wecie: Obóz „dobrej zmiany” jest na ostrym zakręcie, a opozycja w euforii

Liderzy podejmujący decyzje naprawdę muszą wiedzieć, co robią, bo te dwa weta prezydenta nie przybliżyły nas do reformy sądownictwa, ale dały paliwo opozycji i podzieliły obóz „dobrej zmiany”.

Dzisiaj obóz „dobrej zmiany” jest na ostrym zakręcie i im więcej czasu upływa od decyzji prezydenta o wecie, tym wyraźniej to widać. Rozumiem argumenty merytoryczne zwolenników prezydenta – chociaż ich nie podzielam – bo są przesłanki ku temu. Jednak w sensie politycznym, czyli ich skuteczności (co powinno być ważnym kryterium oceny polityków), to mamy zupełną katastrofę. Brak podstawowego celu, jaki można było przypisać decyzji prezydenta, czyli uspokojenia nastrojów. Odwrotnie, opozycja wydaje się być rozzuchwalona i zyskała zupełnie nieusprawiedliwione poczucie siły, bo manifestacje nigdy nie przekroczyły liczebnie tego, co zazwyczaj. Jedyna różnica to fakt, że zapalili sobie świece – twierdzi dziennikarz, publicysta i komentator polityczny Michał Karnowski.

– Opozycja dostała jakieś ogromne poczucie siły i zwycięstwa, i nie wiem, dlaczego prezydent zrobił to swojemu obozowi – zastanawia się komentator polityczny.

– Po drugie nie wydaje mi się, abyśmy byli bliżej reformy sądownictwa – wylicza. Jego zdaniem prezydent nie ma z kim przygotować reformy sądownictwa.[related id=31843]

– Z kim on ją przygotuje, z panią Gersdorf, z prezesem Krajowej Rady Sądowniczej? – pytał Karnowski, który uważa, że przecież te środowiska sędziowskie już niejednokrotnie dawały nam znać, że świetnie się czują z „patologiczną samorządnością”, która de facto jest oligarchizacją. A nie ulega wątpliwości, że chcą jej kontynuacji.

– Po trzecie szkoda, że prezydent Andrzej Duda przynajmniej nie postawił opozycji warunku, jak chociażby – „zakończcie te wulgarne protesty” czy „przestańcie uprawiać jakieś majdanowanie”, „przestańcie wzywać do przemocy, sugerować rozlew krwi” – wylicza komentator.

Jego zdaniem opozycja dostała wszystko właściwie za darmo, a obóz „dobrej zmiany” jest mocno poobijany, a co ważniejsze – podzielony. Karnowski wyraził nadzieję, że zostało to już wyhamowane, i zalecił, aby wszyscy powstrzymali emocje i zrobili analizę na zimno.

– Poczucie zwycięstwa, jakie dostali, to jest jakaś euforia i przekonanie, że każdą zmianę w Polsce można zatrzymać takimi protestami. To znaczy że wystarczy zebrać kilkadziesiąt tysięcy zdeterminowanych osób – wyjaśnił. Przyznał, że opozycja to nadal silny obóz mający oddziały w każdym powiecie. Przypomniał, że to są ludzie którzy niedawno rządzili i jeszcze pamiętają smak władzy i tęsknią za tym. Wśród tego kilkudziesięciotysięcznego tłumu roi się od ludzi z różnych fundacji i rzekomych działaczy obywatelskich, którzy bez pieniędzy z budżetu nie są w stanie działać.[related id=31846]

– Oni teraz tylko troszeczkę się zorganizowali i pan Soros, jak można podejrzewać, podesłał trochę pieniędzy i kilka czy kilkanaście ton świeczek zostało zakupionych. I dlaczego teraz ta siła dostała zwycięstwo? – pyta Karnowski. Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku prawica była zjednoczona i ulica wówczas niczego nie zwojowała. Wyraził przypuszczenie, że może teraz niektórzy już się przyzwyczaili do dyrektorskich stołków, które zawdzięczają „dobrej zmianie”, że teraz z poczuciem wyższości zalecają, żeby się dogadać z protestującymi, bo oni też mają swoje zdanie.

– Liderzy podejmujący decyzje naprawdę muszą wiedzieć, co robią, bo te dwa weta prezydenta nie przybliżyły nas do reformy sądownictwa, ale dały paliwo opozycji, podzieliły obóz „dobrej zmiany” i dały potworne poczucie satysfakcji drugiej stronie. Dziś cieszą się u Sorosa, cieszą się w „Gazecie Wyborczej”, cieszą się w pieczarze Schetyny. Natomiast smutni są ludzie, którzy często popadając w ostracyzm, bo ryzykując sporo, wieszali plakaty prezydenta Andrzeja Dudy na płotach swoich domów.

– Szanuję prezydenta, bo może został za mocno przyciśnięty do ściany i miał za słabe poczucie konsultacji – zadeklarował Karnowski, przypominając jednocześnie, że konsultacje z prezydentem odbywały się.

Mam poczucie, że prezydent chciał huknąć i trafiło na sądownictwo. Tylko że dzisiaj ryzykujemy to, że tej reformy po prostu nie będzie. Prezydent Duda wziął na siebie ogromną odpowiedzialność, także przed przyszłymi pokoleniami i wobec tych, którzy cierpieli przez ostatnie trzy dekady w tym postkomunistycznym bagnie sądownictwa – powiedział Karnowski.

[related id=”31888″] Jego zdaniem wczorajszy dzień oddalił Polaków od uczciwego sądownictwa. Przyznał jednocześnie, że przyjęte przez Sejm ustawy miały wady, ale dawały szansę na skokowe zmiany w wymiarze sprawiedliwości.

– A dzisiaj prezydent zaprasza panią Gersdorf i szefa KRS-u, sugerując, że z nimi zreformuje sądownictwo. Ja w to nie wierzę, bo ci ludzie nie zrobili nic, żeby reformy wprowadzić – twierdzi komentator polityczny. Przyrównał sytuację z wymiarem sprawiedliwości do lustracji, bo „w tamtym przypadku, tak jak i teraz, wszyscy chcieli lustracji, tylko lepszej, mądrzejszej… a ten horyzont był ruchomy. Tutaj mamy również ruchomy horyzont żądań opozycji i tego, jak ma wyglądać rzekomo mądra reforma sądownictwa”. De facto jej nie chcą.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Cała wypowiedź Michała Karnowskiego w części 8 Poranka