Bartosz Kownacki: W ramach projektu „Chopin” na jednym osiedlu mieszkania posiadali politycy PO oraz małżeństwo P.

Zdaniem posła PiS, Tomasz Arabski w czasie przesłuchania, nie był w stanie wymienić żadnych działań, podejmowanych przez Donalda Tuska w sprawie afery Amber Gold.

 

W ramach wczorajszego przesłuchania byłego szefa kancelarii prezesa Rady Ministrów pojawiła się sprawa mieszkań budowanych i sprzedawanych w ramach projektu „Chopin”, o które pytał poseł PiS Bartosz Kownacki: Inwestycja [mieszkaniowa] na ul Szafarnia, była realizowana przez firmy powiązane z bankiem PKO S.A., będący własnością włoskiej spółki UniCredit. Ten projekt jest określany projektem „Chopin”, który przynosił duże zyski udziałowcom, w jego ramach mieszkania nabywają politycy Platformy Obywatelskiej i osoby dzisiaj podejrzany o popełnienie przestępstwa. To naprawdę pokazuje pewien związek między tymi osobami.

Jest dziwne, że na jednym osiedlu mieszkania miał pan Adamowicz, do tego to są mieszkania, które zapomniały wpisać do oświadczenia majątkowego, a w tym samym miejscu mieszkanie ma pan Sławomir Rybicki osoba również znana panu Arabskiemu, ale też szereg mieszkań mają państwo P. – podkreślił Bartosz Kownacki.

Śledczy z komisji ds. wyjaśnienia afery Amber Gold odniósł się, do przesłucha szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów: Tomasz Arabski niczym nas nie zaskoczył, może poza niepamięcią. To była jedna z najważniejszych osób w Państwa, a afera Amber Gold nie była błahą sprawą. Pamięć zdrowego pięćdziesięcioletniego człowieka nie powinna być tak zawodna, że nie pamięta czy informował o aferze premiera.

Poseł Bartosz Kownacki wskazał na jeden element, z przesłuchania byłego polityka PO, który rzuca nowe światło na sprawę Amber Gold: Rzeczą nową, która pokazuje stan państwa Platformy Obywatelskiej, to fakt, że Tomasz Arabski nie był w stanie wymienić żadnych działań, podejmowanych przez Donalda Tuska i podległych mu urzędników zmierzających do wyjaśnienia tej wielkiej afery i zapobieżenia takim działaniom na przyszłość.

Zdaniem posła PiS, po przesłuchaniu szefa kancelarii premiera Donalda Tuska, cały czas nie wiadomo, jaki był los notatki ABW o działalności Amber Gold, która była adresowana do premiera: Nie wiemy, co Tomasz Arabski zrobił z notatką ABW. Z innych zeznań wiemy, że przedstawią ja premierowi, ale gdybyśmy opierali się tylko na zeznaniach Tomasza Arabskiego, to nie wiadomo czy Donald Tusk został poinformowany o aferze.

W momencie, kiedy wpisuje się po czterech miesiącach adnotację do notatki, że premier został poinformowany, to można postawić hipotezę, że być może po czterech miesiącach sporządzano taką adnotację, żeby potwierdzić, że takie zapoznanie było. Zobaczymy, co powie Donald Tusk – zaznaczył poseł PiS.

ŁAJ

Tomasz Rzymkowski: Morderstwo Pawła Chruszcza może być związane z wyjaśnianiem afer w KGHM-ie [VIDEO]

Zdaniem posła Kukiz’15 nie ma wątpliwości, że śmierć radnego z Głogowa nie była samobójstwem, ale demonstracyjnym mordem politycznym. Dziwi również zachowanie policji i straży pożarnej.


Tematem rozmowy z Tomaszem Rzymkowskim były ostatnie przesłuchania przed komisją śledczą ds. wyjaśnienia afery Amber Gold, przed którą stanął były szef Biura Obrony Rządu generał Marian Janicki: Nikt już nie ma wątpliwości, jak niekompetentny był generał Janicki jako szefem BOR-u, który nie objął ochroną jedynego syna urzędującego wtedy premiera Donalda Tuska. Nawet wówczas, kiedy po zabójstwie Marka Rosiaka rodziny byłych premierów miały ochronę. (…) Generał Janicki próbował spauperyzować BOR w grupę osiołków stojących na bramkach, skupionych na ochronie fizycznej, a odrzucając zadania z zakresu miękkiej ochrony kontrwywiadowczej.

Widać, że komuś bardzo zależało na tym, żeby państwo polskie nie interesowało się, czym zajmuje się Michał Tusk – podkreślił Tomasz Rzymkowski.

Gość Poranka Wnet odniósł się również do ostatnich zmian w składzie komisji Amber Gold: Ceniłem posła Piętę i jego zaangażowanie, może mniej w czasie przesłuchań, ale był jednym z bardziej pracowitych członków komisji śledczej.

Skala afery GetBack jest większa niż afery Amber Gold. W związku z tym na pewno zostaną wyciągnięte konsekwencje – zaznaczył Tomasz Rzymkowski.

Tematem rozmowy było również zamordowanie radnego Głogowa Pawła Chruszcza: Jestem przekonany, że to nie było samobójstwo; to było po prostu zabójstwo. To był człowiek niezwykle aktywny, rodzinny, zaangażowany. To było ordynarne zabójstwo człowieka. Wiele przesłanek mówi o tym, że jako człowiek bardzo uczciwy i dociekliwy, starał się naprawiać państwo polskie i firmę, z którą był związany, czyli KGHM. Wykluczam wątek przedszkola czy sprawy skażenia powietrza arsenem w Głogowie.

ŁAJ

www.wspieram.to/radiownet

Stanisław Pięta: Przesłuchania oficerów ABW pokazują, że nad Amber Gold rozpięto parasol ochronny służb

Poseł PiS stwierdził, że ostatnie posiedzenia komisji śledczej wykazały, jak urzędy państwa pod rządami Platformy Obywatelskiej patrzyły przez palce na przestępcze działania spółki Amber Gold.

Obecnie przed sejmową komisją śledczą ds. wyjaśnienia afery Amber Gold stawiają się oficerowie ABW, którzy pracowali przy operacji rozpracowana działalności małżeństwa P. Zdaniem posła Stanisława Pięty działania służb specjalnych nie miały na celu ochrony obywateli zagrożonych utratą oszczędności, ale najbliższej rodziny byłego premiera Donalda Tuska: Widzimy wyraźnie, że nad kwestią pracy Michała Tuska dla Marcina P. był rozpięty jakiś parasol ochronny. Prokuratura powstrzymywała ABW od działania w sprawie Amber Gold.

Na jawnym przesłuchaniu usłyszeliśmy od oficera ABW, że w 2011 roku zapadała decyzja, że agencja nie będzie się zajmować operacyjnie sprawą państwa P. To dyrekcja delegatury ABW w Gdańsku podjęła taką decyzją – zaznaczył w Poranku Wnet Stanisława Pęta.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz członek sejmowej komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Amber Gold wskazywał w rozmowie z Witoldem Gadowskim, na oczywiste zaniechania polskich służb: W 2011 roku mamy już nie tylko informacje prasowa, ale mamy ostrzeżenia KNF i toczy się postępowanie prokuratorskie, wiemy, że Amber Gold nie płaci podatków, nie składa deklaracji podatkowych. W tych okolicznościach niewszczęcie działań operacyjnych było poważnym zaniedbaniem.

Gość Poranka Wnet wskazał na polityczne przyczyny bierności organów ścigania w kwestii Amber Gold: Formuła oddzielenia prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości, dało zezwolenie na całkowite nieróbstwo. Wszyscy prokuratorzy, którzy nadzorowali sprawę Amber Gold, zostali uniewinnieni w postępowaniach dyscyplinarnych. Gdyby nie zmiana rządów w roku 2015 to już cała sprawa zostałaby zamieciona pod dywan, a pewnie i nie byłoby narodowego przewoźnika.

Sprawa Amber Gold to jest wycinek sytuacji politycznej tamtego okresu. Pamiętajmy, że wtedy rozkręcają się karuzele podatkowe, wjeżdżają tysiące cystern z paliwem, od którego nie pobierano podatków. Pieniądze na realizację programu 500 plus nie biorą się znikąd – zaznaczył Stanisław Pięta.

ŁAJ

Rozpoczynamy wątek przesłuchań funkcjonariuszy służb specjalnych / Rozmowa z poseł Joanną Kopcińską

W Poranku WNET posłanka z komisji śledczej badającej aferę Amber Gold opowiedziała o coraz większych wątpliwościach co do działań służb specjalnych oraz o najbliższych planach przesłuchań.

– Prawda, do której dochodzimy, jest porażająca – powiedziała poseł Joanna Kopcińska z komisji śledczej ds. Amber Gold, która była gościem Witolda Gadowskiego w Poranku WNET. – Instytucje i organy państwa polskiego za naszych poprzedników, wtedy kiedy powinny zadziałać, zawiodły.

Zdaniem Kopcińskiej w sprawie Amber Gold coraz więcej wątpliwości budzi działanie służb specjalnych, a zwłaszcza ich opieszałość. Przyznała, że po latach rządów PO – PSL panuje obiegowa opinia o Amber Gold jako aferze sprytnego Marcina P. i jego żony, którzy, wykorzystując różne możliwości, oszukali wielu polskich obywateli. Ma ona niewiele wspólnego z rzeczywistym obrazem tej afery.

– Gdyby prokuratura gdańska odpowiednio zareagowała wtedy kiedy dowiedziała się od Komisji Nadzoru Finansowego, czyli najważniejszej w Polsce instytucji nadzorującej rynek finansowy, o tym, że są poważne wątpliwości co do legalności działań firmy Amber Gold, i dokonała kilkunastu podstawowych czynności, to tysiące Polaków nie zostałoby poszkodowanych i oszukanych – powiedziała Joanna Kopcińska. Kolejną instytucją, którą posłanka wini za aferę Amber Gold, jest UOKiK i służby specjalne. – Gdyby służby specjalne zadziałały, używając całego spektrum możliwości operacyjnych, jakimi dysponowały, kto wie, czy nie odnaleźliby poszukiwanego przez wszystkich złota.

Zwróciła uwagę, że jeden z przesłuchiwanych świadków już na początku 2010 roku miał kontakt z funkcjonariuszami ABW. W sierpniu 2011 roku służby z dużym prawdopodobieństwem mogły stwierdzić „nieprawidłowość działań” Amber Gold, „co jest bardzo delikatnym określeniem tego, co działo się w tej firmie”. Jej zdaniem najbardziej zadziwiające działania nastąpiły po notatce ABW, która trafia 24 maja 2012 roku do kilku najważniejszych osób w Polsce – premiera, prezydenta i kilku ministrów. [related id=26921]

– Co się stało, że podsłuchy zakładane były dopiero w lipcu, a czynności operacyjnych jest niewiele? Dlaczego tak się działo? – pytała na antenie Poranka Radia WNET Joanna Kopcińska.

Przyznała, że zeznający przed komisją często zasłaniają się niepamięcią, ale komisja ma do dyspozycji wiele dokumentów, które opinia publiczna sukcesywnie poznaje.

– Niebawem rozpoczynamy wątek przesłuchań pracowników służb specjalnych: policji, ABW, CBŚ, a także niektórych prokuratorów prokuratury gdańskiej i łódzkiej – powiedziała poseł. Podkreśliła, że dotychczasowy efekt działań komisji ds. Amber Gold to m.in. kilkanaście zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, chociaż końcowy raport z działania komisji ds. Amber Gold będzie przekazany Prokuraturze Krajowej, dopiero gdy komisja zakończy swą działalność.

– „Wirus niepamięci” nie przeszkodzi w dochodzeniu do prawdy, bo w przypadku jednej z pań prokurator, która nie stawiała się na przesłuchania komisji śledczej, komisja i tak złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przez nią przestępstwa, bo dysponowaliśmy materiałem dowodowym – powiedziała poseł Joanna Kopcińska.

W dniu dzisiejszym przed komisją znowu złoży zeznania Marcin P., a jutro stawią się dziennikarze Sylwester Latkowski i Michał Majewski, którzy jako pierwsi ujawniali prawdę na temat Amber Gold.

Prowadzący audycję Witold Gadowski, który od lat zajmuje się tematyką służb specjalnych  powiedział, że jeden z oficerów ABW, który ma się stawić przed komisją, „już ma ochotę mówić, więc możecie się dowiedzieć ciekawych rzeczy”.

[related id=43050 side=left]- W najbliższym czasie stawi się przed komisją kilku oficerów ABW, w tym operacyjnych (…) chcielibyśmy z przesłuchań służb jak najwięcej ujawnić – zadeklarowała pani poseł. – Czekam na nie z niecierpliwością.

– Dla mnie rzeczą niebywałą jest, aby z jednego zapisu rozmowy powstały dwa stenogramy – powiedziała Joanna Kopcińska, odnosząc się do sytuacji mającej miejsce w ubiegłym miesiącu, kiedy to komisja otrzymała dwa różne stenogramy jednej rozmowy.

W Poranku poruszony został również temat protestu lekarzy rezydentów, który – jak ma nadzieję nasza rozmówczyni – „zakończy się, bo cel jest wspólny”, a PiS ustawowo wprowadza zapis 6 procent PKB na służbę zdrowia.

MoRo

Rozmowa z poseł Joanną Kopcińską dostępna jest w części pierwszej Poranka WNET.

Tomasz Rzymkowski, pierwszy gość Poranka w Radiu WNET na WNET.FM: Za Amber Gold stała mafia, politycy i służby specjalne

Zorganizowana przestępczość, świat polityki i służby specjalne w Trójmieście przy współudziale warszawskich – powiedział Rzymkowski w Poranku Radia WNET, wymieniając odpowiedzialnych za Amber Gold.

Tomasz Rzymkowski z Ruchu Kukiz’15 był pierwszym gościem, z którym Krzysztof Skowroński przeprowadził wywiad w Radiu WNET. Rozmowy można było wysłuchać na żywo tylko na WNET.FM.

Gość Poranka zrelacjonował ostatnie poczynania i ustalenia komisji ds. Amber Gold, której jest wiceprzewodniczącym. Podczas poniedziałkowych zeznań teściowej Marcina P. szczególnie zadziwił Tomasza Rzymkowskiego fakt, że pani ta nie pamiętała nawet, jaki ślub zawarła jej córka z Marcinem P. i kiedy to było. To daje podstawy, aby sądzić, że wspomniane małżeństwo było fikcją i zawarto je jedynie po to, aby Marcin P. mógł zmienić swoje dotychczasowe nazwisko – Stefański.

Przypomniał, że z akt sprawy wynika, iż świadek przyjęła przez trzy lata funkcjonowania firmy 1,5 mln zł jako zatrudniona tam osoba, ale podczas zeznań przed komisją wydawała się być tym faktem zaskoczona.

Świadek Michał Forc udawał, że nie pamięta, aby kontaktował Marcina P. z Andrzejem Korytkowskim (właścicielem i twórcą piramidy finansowej FinRoyal funkcjonującej w tym czasie w Polsce), w co Rzymkowski nie uwierzył.

W dodatku Forc, który przedstawia siebie jako pokrzywdzonego przez Amber Gold, już w 2010 roku – co wynika z jego e-mailów do Marcina P. – informował go o fakcie pojawienia się na portalach branżowych informacji na temat Amber Gold jako o piramidzie finansowej.

– Komunikaty te były taką syntetyczną prawdą, o której opinia publiczna w Polsce i instytucje państwowe dowiedziały się ponad rok później. To znaczy, że jest to piramida finansowa, że jest to oszustwo, naciąganie ludzi, nie ma żadnego ubezpieczenia, a środki są marnowane, bo nikt nie kupuje złota, i tutaj panowie podjęli odpowiednie kroki, aby tego typu informacje nie pojawiały się więcej i aby jeszcze bardziej uwiarygodnić ten jeden wielki szwindel – powiedział Rzymkowski, który uważa, że Forc, który jest tylko świadkiem w sprawie Amber Gold, powinien dostać zarzuty.

To, co szczególnie interesuje w tej sprawie Tomasza Rzymkowskiego, to inwestycje Amber Gold w branżę lotniczą. Przywołał tutaj słowa byłego prezesa NBP Marka Belki, który stwierdził, że „firma OLT to była maszynka do palenia pieniędzy”.

– Był jakiś cel palenia tych pieniędzy. Dlaczego tych 300 mln zł nie ukradziono, nie wywieziono po prostu z Polski, tylko wydano na leasing samolotów, zakup trzech spółek lotniczych, paliwo czy bardzo kosztowną reklamę? Czy tych pieniędzy użyto tylko po to, aby osłabić pozycję LOT-u, czy cel był bardziej odległy? – pytał w Poranku Radia WNET Rzymkowski, „bo to, że ktoś chciał ukraść te kilkanaście milionów złotych, to już zostało ustalone”. – Co chcieli zrobić z tymi kilkuset milionami złotych i jaki był tego cel? Dlaczego służby specjalne początkowo rozciągnęły parasol nad tą spółką, a potem doprowadziły do kontrolowanego upadku tej firmy tak, aby cała odpowiedzialność spadła tylko na małżonków P., nadal staramy się ustalić.

Hipotetycznych odpowiedzi na te pytania jest kilka, ale poseł nie chce ich ujawniać, aby „nie ukierunkowywać opinii publicznej”, „bo wszystko jest możliwe”. Przyznał, że „cuda gospodarcze” w rodzaju przejmowanie przez małe firmy dużych, w dodatku „za pieniądze przejmowanych”, to stale powracający scenariusz w przekrętach charakterystycznych dla III RP.

Poseł Rzymkowski ujawnił, że upatruje rozwikłania tajemnicy Amber Gold w trzech środowiskach, które stały za tym przedsięwzięciem.

– Zorganizowana przestępczość Trójmiasta, świat polityki Trójmiasta i służby specjalne w Trójmieście przy współudziale warszawskich – powiedział Rzymkowski, wymieniając odpowiedzialnych za Amber Gold. Jego zdaniem, aby to wszystko rozwikłać, przed komisją jest jeszcze co najmniej rok pracy, głównie ze względu na wątek służb specjalnych, a także konieczność ponownego przesłuchania wielu świadków. W planach komisji jest przesłuchanie byłego szefa MSWiA Tomasza Arabskiego, b. szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, gen. Mariana Janickiego, b. szefa BOR, oraz byłego dominikanina Jacka Krzysztofowicza, do którego, według mediów, miało trafić złoto z Amber Gold.

– Nie jestem w stanie powiedzieć, czy do niego trafiło złoto, czy nie, ale jest to osoba z najbliższego kręgu zaufania małżeństwa P. Tak jak jeden ze świadków w tym tygodniu zeznał, ojciec Krzysztofowicz to był taki powiernik tej dwójki – stwierdził poseł. Przyznał, że słynna afera „Gwiazda morska”, która ujawniła powiązania przedstawicieli kościoła z SB i światem przestępczym na Pomorzu, w jakiś sposób obrazuje i to, z czym mamy do czynienia również dziś.

W wywiadzie także na temat złożonej przez Kukiz’15 ustawy o dostępie do broni palnej, która zdecydowanie liberalizuje odnośne przepisy i wyklucza stosowanie uznaniowości przy wystawianiu pozwoleń.

MoRo

Michał Karnowski: Prezydent stawia się w roli arbitra poza obozem dobrem zmiany. Niepotrzebnie przejął się Uchem Prezesa

Prezydent mówi twarde NIE dla wymiany SN. Każdy, kto miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości w Polsce, nie może uwierzyć, że da się dokonać radykalnej zmiany przy pozostawieniu tych samych kadr.

Ton ogólny wczorajszego wywiadu prezydenta Andrzeja Dudy w „Dzienniku Gazecie Prawnej” zadziwił redaktora Michała Karnowskiego, gościa Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Wnet, bowiem prezydent Duda przyjął po raz kolejny rolę „bardzo zewnętrznego recenzenta PiS”. Wywiad ten, mimo że przeszedł bez echa, zdaniem naszego gościa jest symboliczny, bo to jakby zapowiedź oddalania się reformy sądownictwa w Polsce – „obym się mylił”.

– Prezydent wyszedł z roli osoby, która wspiera dobrą zmianę, bo z dobrej zmiany wyszedł (…), stawiając się poza nią, w roli arbitra, i druga rzecz – brak chociażby jednego akcentu podkreślającego rolę Jarosława Kaczyńskiego czy PiS – powiedział Karnowski, którego „to uderzyło”, zresztą kwestie szczegółowe związane z przepisami prawnymi również „nie  wyglądają najlepiej” i „rozczarowują”.

– Prezydent mówi twarde „nie” dla wymiany Sądu Najwyższego. Każdy, kto miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości w Polsce, nie może uwierzyć, że da się dokonać radykalnej zmiany przy pozostawieniu tych samych kadr – ocenił. – To są tak sprytni gracze i doskonale się w tym orientujący, że ograją każdego, kto spróbuje z nimi zacząć reformy.

Karnowski odniósł się również do opublikowanego w tym tygodniu wywiadu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim w tygodniku ”W Sieci” pod znamiennym tytułem „Czy prezydent jest z nami?”.

– Kaczyński chce wiedzieć, czy Andrzej Duda dalej jest z dobrą zmianą w tym znaczeniu, że uważa, że należy szybko i twardo reformować państwo polskie, i to nic osobistego – ocenił Karnowski, który uważa, że jeśli odpowiedź na to pytanie nie jest twierdząca, to obóz dobrej zmiany musi przyznać, że w tym układzie „doszliśmy do kresu możliwości, jeśli chodzi o zdecydowane systemowe reformy ”, i skupić się na wszystkim tym, co można zrobić poza zmianami systemowymi, „a też sporo można”.

Karnowski odniósł wrażenie, że wczorajszy wywiad w „Dzienniku Gazecie Prawnej” jest po trosze odpowiedzią na wywiad prezesa PiS „i jest to odpowiedź średnio dobra”. Przypomniał, że od czasu feralnych prezydenckich wet pojawiło się wiele apeli o jedność, tylko jego zdaniem – a chciałby się mylić – nie mają one już za bardzo sensu.

Najbardziej niepokojący w tym wszystkim jest dla niego ton prezydenta, który stawia się poza obozem dobrej zmiany.

– Przed wejściem prezydenta na tę ścieżkę, a tym momentem było ultimatum 3/5 w sprawie wyboru sędziów do KRS-u w trakcie lipcowych protestów – uważa Karnowski. W tamtym okresie zarówno notowania rządu, jak i prezydenta Andrzeja Dudy były bardzo wysokie, tak jak wskaźniki gospodarcze. – Jaki był powód wówczas wychodzenia z tej gry i mówienia „nie jadę z wami”, zaciągając hamulec? – pyta redaktor, który nie rozumie przesłanek, jakimi kierował się prezydent. – Prezydent ma prawo wpływać na proces legislacji i pilnować, aby się obóz nie wykoleił, ale może to robić na różne sposoby. Wiedza kuluarowa jest taka, że nie było ze strony prezydenta żadnej próby zwrócenia się do większości parlamentarnej z przekazem zakulisowo (…) w ramach jednego obozu. To były twarde weta, a więc bardzo manifestacyjne. Liczę na jakieś opamiętanie, chociaż nie widzę tu wojny na całego.

Zwrócił uwagę na czyste „chciejstwo” wielu ludzi związanych z obozem dobrej zmiany, którzy ignorują fakt, że prezydent z tego obozu „gdzieś się przesunął i to zarówno środowiskowo, politycznie, jak i w języku jakiego używa”.

– Presja, którą bardzo świadomie budowano przeciwko prezydentowi, okazała się wystarczająco silna – ocenił Karnowski, który jako przykład polityków opierających się tej presji wymienił Lecha Kaczyńskiego, Jarosława Kaczyńskiego i wielu polityków, którzy przeżyli dużo więcej. – Nie rozumiem, dlaczego prezydent przejmuje się „Uchem prezesa”, które moim zdaniem jest quasi-Urbanową operacją – ci, którzy zaśmiewają się z tego, nie głosowali na Andrzeja Dudę. Zachłystywanie się poparciem miękkim jest bardzo złudne, a wyborów prezydenckich nie wygrywa się zaufaniem, tylko realnym poparciem.

Zwrócił uwagę na szczególną niechęć prezydenta do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który jest tytanem pracy.

– NIE dla przerwania kadencji Sądu Najwyższego, NIE dla wyboru KRS większością parlamentarną, tak jakby większość PiS-owska była gorsza, a przecież większość wyborów w Polsce dokonywano zwykłą większością głosów, a w przypadku PiS buduje się jakieś bezpieczniki, nie dopuszczające go  – nie rozumiem dlaczego – powiedział Karnowski, który uważa, że zdecydowana większość sędziów KRS jest związana duchowo z III RP.

– Jeśli przyjmiemy propozycje prezydenta, to okaże się, że PiS zapłaciło cenę polityczną za reformy i w oczach ludzi jej dokonało, a w KRS jest, jak było – przewiduje redaktor. – Nie można się dogadać z aligatorem i na tym polega dramat. Czytam wywiad z prezydentem i on uwierzył, że się może dogadać z panią Gersdorf na temat reformy sądownictwa albo że jego propozycje przekonają opozycję. Oni przecież żadnej reformy nie chcą. Przedstawiciele Nowoczesnej mówią wprost „jest super, o co chodzi?”.

Zdaniem Karnowskiego cena fałszywej reformy sądownictwa – jeśli do tego dojdzie – może być bardzo duża i wiele kosztować PiS, jeśli nie wyśle ono prostego przekazu do swoich wyborców, że nie jest w stanie jej dokonać ze względu na postawę prezydenta.

– Trzeba stać na gruncie prawdy, wszystkie tego typu kompromisy kończą się źle – radzi PiS Karnowski, który uważa, że kierowanie się względami wizerunkowymi jest głęboko niepoważne.

– Mówimy o sprawach śmiertelnie poważnych, bo ktoś, kto się zetknął z polskim systemem sądownictwa (…) musi odnieść wrażenie, że jest jakiś dramat i tak dalej być nie może. Polacy chcą tej reformy i tutaj nawet kosztów politycznych nie ma, bo jest nagroda w postaci uznania Polaków – ocenia Michał Karnowski, zwracając uwagę na fakt, że protestujący pod sądami to nikt inny jak aktyw PO i Nowoczesnej, ciągle te same 25 tysięcy ludzi, których utrata władzy mogła zaboleć osobiście.

Podkreślił, że aktualnie wszelkie apele o dokończenie reformy systemowej powinny być zgłaszane pod adresem prezydenta, który wysuwając negatywnie do PiS nastawioną Zofię Romaszewską jako swojego przedstawiciela w tej sprawie, również daje znak, że nie jest nastrojony do sprawy pojednawczo.

MoRo

Poranek WNET

Rozmowa z Michałem Karnowskim w części pierwszej Poranka WNET

Małgorzata Wassermann o aferze Amber Gold: „Duża wina, bardzo duża wina” służb specjalnych

Zobaczymy, czy było to działanie celowe, czy nieudolne – podkreśliła Wassermann, komentując działania ABW ws. Amber Gold. W czwartek komisja ustali listę i harmonogram przesłuchań kolejnych świadków.

[related id=39881]Przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann, która była gościem programu „Gość wydarzeń” w Polsat News, stwierdziła na podstawie dokumentacji działań ABW ws. Amber Gold, że „duża wina, bardzo duża wina” leży po stronie służb specjalnych. „Zobaczymy, czy było to działanie celowe, czy nieudolne” – dodała.

Pytana, czy Jacek Cichocki – były koordynator służb specjalnych – będzie przesłuchiwany przez komisję, odpowiedziała: „To nie jest kwestia zeznań Marcina P., który mówi o tym, że oni powoływali się na pana ministra, ale to wynika z tego stenogramu do podsłuchu”.

[related id=39877]Tygodnik „wSieci” ujawnił stenogramy z podsłuchów ABW założonych u Marcina P. Wynika z nich, że tuż po upadku OLT Express na przełomie lipca i sierpnia 2012 roku P. „spieniężał wszystko”; wiedział, że jest podsłuchiwany i miał informacje, że w Amber Gold pojawią się „cisi panowie z ABW”.

Jak zauważyła Wassermann, w stenogramach „ewidentnie pada nazwisko pana ministra”. Zaznaczyła, że nie wie, czemu służby nie zabezpieczyły billingów Marcina P.; dodała, że gdyby służby wywiązały się z tego zadania, już dziś byłoby wiadomo, „czy w tych dniach panowie się kontaktowali, czy np. tydzień wcześniej czy później”. Według Małgorzaty Wassermann jest to jedno z wielu zaniedbań ze strony służb, które już wtedy „zajmowały się sprawą na najwyższym szczeblu”.

[related id=39740]Na pytanie, czy może określić jakąś cezurę czasową następnych przesłuchań, przewodnicząca komisji stwierdziła, że kolejnych świadków – policję, służby specjalne, prokuraturę gdańską – „zaczniemy przesłuchiwać na początku grudnia, potem będzie przerwa”.

W czwartek komisja śledcza ds. Amber Gold zbierze się na zamkniętym posiedzeniu. Posłowie mają ustalić listę i harmonogram przesłuchań kolejnych świadków. Jak powiedziała ostatnio PAP Wassermann, chodzi o świadków związanych z policją i służbami specjalnymi.

Podkreśliła, że komisja zrobi wszystko, aby prace zakończyć przed wakacjami.

PAP/MoRo

Wassermann: zeznania b. rzecznika Amber Gold nie zasługują na wiarę

W większej części zeznania byłego rzecznika Amber Gold absolutnie nie zasługują na wiarę – powiedziała po przesłuchaniu Forca Wassermann (PiS)- był świadomy tego, że ta firma jest piramidą finansową.

[related id=39877]W środę przed komisją śledczą ds. Amber Gold zeznawał były rzecznik i były członek rady nadzorczej spółki Michał Forc. Pytany przez Wassermann, „od kiedy pan wiedział, że uczestniczy w piramidzie finansowej?”, odpowiedział, że „po upadku Amber Goldu”. Dopytywany „od kiedy wiedział, że pieniądze klientów nie są lokowane w złoto?”, również odparł, że „po upadku AmberGoldu”.

Zeznał też m.in., „że nie uczestniczył w żadnym nielegalnym procederze, jest wręcz poszkodowany”, „był wielokrotnie okłamywany przez właścicieli AmberGold”, a przez współpracę z Amber Gold stracił. Zaprzeczył, aby był zaufaną osobą Marcina i Katarzyny P. „Z mojej perspektywy to wyglądało na szczerą relację koleżeńską, która się zrodziła w wyniku prowadzenia wspólnych interesów” – opisywał Forc. Relacje z rodziną P., jak przyznał, „uwiarygadniały całą firmę” w jego oczach.

Wassermann zapytana w TVP Info po przesłuchaniu Forca, jak ocenia jego zeznania, powiedziała, że „w większej części zeznania tego świadka absolutnie nie zasługują na wiarę”.

„Zarówno to, co on mówi, jak i ten materiał, który jest zgromadzony wskazuje na to, że od samego początku praktycznie był świadomy tego, że ta firma jest piramidą finansową” – powiedziała Wassermann.

Jako przykład podała maila Forca do Marcina P. przywołanego podczas przesłuchania przez Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz’15) na temat rozpowszechnianych w internecie przez jednego z b. agentów Amber Goldinformacji, że jest to piramida finansowa, i że ludzie są oszukiwani. W cytowanym mailu Forc pisał, że „robi się niebezpiecznie”, „agentów należy docisnąć”, bo „zaczynają oni szemrać między sobą, że to jest piramida finansowa i należy to zdusić w zarodku”.

„Jeżeli świadek pełnił jakby rolę i rzecznika, i z jednej strony odpowiadał za cały wizerunek tej firmy, to jest oczywiste, że monitorował również media. Jak je monitorował, to doskonale wiedział, że są zarzuty, że jest czarna lista, że są wyroki skazujące, że nie ma sprawozdań finansowych, że już agenci między sobą mówią o tym, że to jest piramida finansowa” – powiedziała. Dodała, że według niej „świadek miał pełną świadomość tego, w czym uczestniczy”.

Wskazała, że przez konta Forca przeszły 44 miliony, a „on dzisiaj mówi o tym, że on stracił na tej firmie”. „Jeżeli świadek mówi o tym, że zostały 3 miliony niezapłaconych faktur – rzeczywiście ta kwota się pojawia – to po pierwsze: dlaczego, jeżeli chodzi o upadłość, pojawia się kwota 7,5 miliona, z czego wynika pozostałe 4,5 miliona?” – pytała Wassermann.

Jej zdaniem mało wiarygodnie brzmi fakt, że Forc „brał na siebie zobowiązania za Marcina P., wielomilionowe nie mając do tego żadnej gwarancji”. „To jest kolejna osoba, która ufa, która nie pyta, która jakby tutaj ryzykuje” – zauważyła.

PAP/MORo