Podobnie jak w Red Bullu Yuki Tsunoda nie jest w stanie swoimi wynikami nawiązać do występów Maxa Verstappena, tak i w Alpine 22-letni Franco Colapinto radzi sobie wyraźnie gorzej od bardziej doświadczonego Pierre’a Gasly’ego. Po dwóch pierwszych rundach obecnej kampanii szefostwo Red Bulla zdecydowało o zastąpienia Liama Lawsona wspomnianym Yukim Tsunodą. Poprzednik Colapinto miał nieco więcej czasu na udowodnienie swojej wartości – Jackowi Doohanowi podziękowano po sześciu rundach.
Doohan nie zdołał w nich punktować. Colapinto – mimo iż w ubiegłym sezonie w swoich pierwszy startach w F1 w barwach Williamsa był w stanie pozytywnie zaskakiwać i finiszować w czołowej dziesiątce – we francuskiej ekipie w dotychczasowych ośmiu rundach także punktów nie zdobył.
Nie wiadomo, czy pozostawienie Jacka Doohana byłoby lepszym rozwiązaniem, niemniej nawet czołowy przedstawiciel zespołu Alpine nie ukrywa, że Franco Colapinto jego oczekiwaniom nie sprostał:
bardzo się stara. Bardzo się stara we współpracy z inżynierami, żeby zadowolić ich we wszystkim, ale nie takich wyników oczekuję od Colapinto. Wiemy, że na końcu to właśnie one się liczą – mówi Flavio Briatore, doradza wykonawczy zespołu, a nieformalnie szef ekipy z Enstone.
W przypadku niepowodzeń partnerów zespołowych Maxa Verstappena słusznym ich wytłumaczeniem zdaje się bardzo trudna w prowadzeniu charakterystyka bolidów Red Bullu. Natomiast w sprawie Colapinto cytowany Włoch wskazuje na ogólne trudności związane z przystosowaniem się debiutantów do samochodu obecnej generacji Formuły 1.
Temu kierowcy bardzo trudno jest poradzić sobie z tym samochodem. Obecnie bolidy są bardzo, bardzo ciężkie i bardzo szybkie.
Briatore w rozmowie z mediami przy okazji weekendu z Grand Prix Holandii dodał:
dla młodego kierowcy być może nie był to odpowiedni moment na znalezienie się w Formule 1. Może potrzebuje jeszcze roku lub dwóch, żeby móc się w niej ścigać.
Mimo niespełniania oczekiwań zespołu, według serwisu PlanetF1, Franco Colapinto pozostanie kierowcą wyścigowym Alpine do końca trwającego sezonu. Niemniej menegment Argentyńczyka myśli już o jego startach po rozbracie z F1. Wedle „Formula 1 Magazine”, kierowca rozważa występy w Długodystansowych Mistrzostwach Świata (WEC) czy też w amerykańskiej serii Indy Car.
Kamil Kowalik
Źródła: MotorsportWeek, ŚwiatWyścigów.pl.
Zobacz także:








