Zmicier Mickiewicz: dokument blogerów pokazuje, jakie schematy korupcyjne są wbudowane w reżim Łukaszenki

Zmicier Mickiewicz o miliardowym majątku prezydenta Białorusi, ekonomice łukaszenkowskiej, wypowiedzi szefa białoruskiego KGB i spodziewanej inflacji.

Zmicier Mickiewicz komentuje dokument blogerów na temat majątku białoruskiego przywódcy, który wynosić ma miliard dolarów.

Zostało wytłumaczone, jakie schematy korupcyjne są wbudowane w reżim Łukaszenki.

Różne elementy składające się na majątek Alaksandra Łukaszenki są formalnie własnością jego przyjaciół i członków rodziny. Według twórców dokumentu Łukaszenka rozdawał długopisy za 40 tys. euro. Dokument inspirowany był filmem Aleksieja Nawalnego na temat pałacu Putina. Jest on na pierwszym miejscu w trendach wyszukiwania na białoruskim YouTube.

Premierę filmu uprzedził swymi komentarzami sam zainteresowany stwierdzając, że opozycja będzie próbowała przypisać mu posiadanie majątku, którego nie ma. Łukaszenka stwierdził tak w zakładzie produkcji rowerów, który jest, jak mówi nasz gość, przykładem „ekonomiki Łukaszenkowskiej”.

Upadł cały cały ten zakład. Przyszedł jakiś inwestor z Austrii, ale Łukaszenka po prostu zabrał mu całą kasę i wyrzucił tego inwestora. Na zakładzie nadal nic się nie dzieje, nadal jest rozwalony i ludzie tam otrzymywali jakieś naprawdę bardzo małe pieniądze.

Mickiewicz komentuje wypowiedź szefa białoruskiego KGB Iwana Tertela po spotkaniu z prezydentem. Stwierdził on, że służby aresztowały grupę przygotowującą akty terrorystyczne. Dziennikarz telewizji Biełsat wyjaśnia, że służby muszą reagować na zagrożenia, które „wymyśla sobie” głowa państwa. Trzeba pokazać, że się walczy z „terrorystami”.

Na razie żadnych konkretów nie ma.

Więźniowie są używani przez reżim jako zakładnicy do negocjacji politycznych. Tymczasem Białorusini szukają rozwiązań, aby protestować przeciw władzy.

Już trzeci miesiąc z rzędu Bank Narodowy Białorusi nie może kupić waluty, tylko sprzedaje.

Obywatele nie ufają własnej walucie. Rosną koszty obsługi instytucji państwowych. Można się spodziewać inflacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Romaszewska-Guzy o skazaniu dziennikarek Biełsatu: Trzeba nagłaśniać tę sprawę. Ważny jest nacisk na polityków

Agnieszka Romaszewska-Guzy o wyroku białoruskiego sądu, który w czwartek skazał dziennikarki Biełsatu Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową na dwa lata pozbawienia wolności za „organizację zamieszek”

[related id=137294 side=right] Dyrektor telewizji Biełsat wskazuje, że jest fundacja za pośrednictwem której można wesprzeć rodzin skazanych reporterek. Chodzi o fundację Strefa Solidarności. Na jej stronie można znaleźć numer konta na który można wpłacać pieniądze. Fundacja działa przy Biełsacie jako wsparcie dla dziennikarzy.

Jak informuje organizacja Wiasna, na Białorusi jest 255 więźniów politycznych. Drugie tyle może, jak szacuje Agnieszka Romaszewska-Guzy, być uznawana za więźniów kryminalnych.

Ktoś tam brzydko odezwał się do policjanta i już jest więźniem kryminalnym.

[related id=129483side=left] Ludzi zatrzymuje się za używanie wulgaryzmów na ulicy. Aresztuje się ich na 10-15 dni. Dziennikarka komentuje działania białoruskiej władzy w walce z niezależnymi dziennikarzami. Mówi, iż poziom terroru jest bardzo wysoki. Według niej ten terror nie przyniesie władzy dobrych skutków.

Romaszewska-Guzy zauważa, że dzisiaj rusza proces Kaciaryny Baciarewicz, która podała, że śmiertelnie pobity  Roman Bandarenka nie miał w chwili śmierć ułamka promila alkoholu [mężczyznę pobili mężczyźni zdejmujący wiszące na ulicy biało-czerwono-białą dekoracje, po tym jak zwrócił im uwagę, by tego nie robili- przyp. red.].

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Białoruś: Rusza proces dziennikarek Biełsatu. Andrejewa: jeśli to konieczne, zniosę wszystko

We wtorek 9 lutego rozpoczyna się proces dwóch młodych dziennikarek Biełsatu – 28-letniej Kaciaryny Andrejewej (Bachwaławej) i 24-letniej Darii Czulcowej. Dotychczas spędziły w więzieniu 85 dni.

Zatrzymanie dziennikarek miało miejsce 5 listopada ub.r. w Mińsku, podczas relacjonowania oddolnego protestu po tragicznej śmierci Ramana Bandarenki.

Namierzone przez służby, trafiły do aresztu. Początkowo Andrejewą i Czulcową standardowo skazano na siedem dni aresztu za „udział w nielegalnym zgromadzeniu”, w którym w rzeczywistości, jako dziennikarki, udziału brać nie mogły, skoro relacjonowały je z odległości. Po tygodniu nie zostały jednak wypuszczone. Tym razem usłyszały zarzuty karne. Oskarżono je o organizację działań rażąco naruszających porządek publiczny. Artykuł 342 białoruskiego kodeksu karnego przewiduje za to nawet 3 lata pozbawienia wolności.

Dziennikarkom zarzucono, że prowadząc wideorelację z protestów na żywo, tym samym je koordynowały. W ich wyniku zostało rzekomo zakłócone funkcjonowanie transportu publicznego – 13 linii autobusowych, 3 trolejbusowych i 3 tramwajowych. Państwowe przedsiębiorstwo MinskTrans wyceniło swoje straty na niemal 18 tys. złotych.

Dziennikarki czas przed procesem spędziły w areszcie w podmińskim Żodzinie. Z otrzymanych od nich listów wynika, że są w dobrym stanie. Obydwie zostały już uznane przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych.

Z listów, które przekazują dziennikarki  wynika, że są w dobrym stanie. Kaciaryna Andrejewa w korespondencji ze swoim mężem, również dziennikarzem Biełsatu Iharem Iliaszem podkreśla, że jest „spokojna o swoje przeznaczenie” i jeśli to konieczne, „zniesie wszystko”.

Ogółem w 2020 roku dziennikarzy Biełsatu zatrzymywano 162 razy. Zatrzymaniom regularnie towarzyszyła konfiskata sprzętu. 26 dziennikarzy aresztowano, z czego 6 dwukrotnie, a 1 trzykrotnie, co daje łącznie 34 areszty administracyjne. Za kratami spędzili 392 dni oraz zapłacili grzywny w wysokości prawie 100 tys. zł. 7 spośród aresztowanych padło ofiarą przemocy fizycznej z rąk służb bezpieczeństwa, a 7 w następstwie zatrzymania wymagało hospitalizacji. Podczas brutalnego rozpędzania powyborczych demonstracji 2 fotoreporterki doznały obrażeń od broni gładkolufowej oraz w wyniku wybuchu granatu hukowego.

Źródło: Biełsat

A.N.

 

Protesty w Rosji. Tomasz Grzywaczewski: Putin poszedł niejako drogą Łukaszenki. Tutaj żadna rewolucja się nie wydarzy

Tomasz Grzywaczewski o poglądach Aleksieja Nawalnego, tym jak stał się ikoną buntu oraz o tłumieniu protestów przeciw aresztowaniu opozycjonisty i braku reakcji Zachodu.

 Potwierdza się przekonanie, że Rosjanie kochają męczenników.

Tomasz Grzywaczewski stwierdza, że Aleksiej Nawalny staje się postacią ikoniczną, męczennikiem. Nie jest przy tym takim demokratą, jakiem chciałby widzieć go Zachód.

Wiele lat współpracował by współpracował, sympatyzował z rosyjskimi nacjonalistami.

Nawalny deklarował, że na Krymie należy przeprowadzić referendum. Nie sprzeciwiał się bezpośrednio inwazji na Donbas. Występuje przeciwko rządom Putina jako skorumpowanemu reżimowi. Publicysta wskazuje na zdecydowaną reakcję Kremla wobec protestujących. Wielu ludzi zostało zatrzymanych. Policja używa gazu i paralizatorów.

Putin poszedł trochę drogą Łukaszenki. […] Tutaj żadna rewolucja się nie wydarzy.

Prezydent Rosji pokazuje, że Moskwa to nie Kijów, ani nawet nie Mińsk. Tymczasem trwa wizyta szefa unijnej dyplomacji w Moskwie. Josep Borell rozmawia z Siergiejem Ławrowem. W oświadczeniach unijnych widzimy pustosłowie. Borell stwierdził w nim, że

Wydarzenia te potwierdzają ciągły negatywny wzorzec  kurczenia się przestrzeni dla opozycji społeczeństwa obywatelskiego i niezależnych głosów w Federacji Rosyjskiej.

Nic nie wskazuje, by Zachód był skłonny wyciągać wobec Rosji jakieś konsekwencje w związku z tłumieniem protestów. Unia Europejska nie planuje nowych sankcji, a Joe Biden negocjuje przedłużenie traktatu o ograniczeniu zbrojeń strategicznych New START, którego jego poprzednik nie chciał przedłużać.

Grzywaczewski sądzi, że obecne protesty nie przełożą się na zmianę sytuacji politycznej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Siergiej Pieliasa: Słowa Łukaszenki mogą zapowiadać prywatyzację dużych przedsiębiorstw państwowych

Siergiej Pieliasa o protestach w Rosji i na Białorusi- wsparciu pierwszych dla ostatnich oraz o możliwości prywatyzacji białoruskich „sreber rodowych”, zmiany konstytucji i ustąpienia Łukaszenki.

Siergiej Pieliasa podkreśla, że protestujący w Rosji mają na ustach hasła pochodzące z białoruskich ulic. Słychać hasła „żywie Biełaruś” i widać biało-czerwono0białe flagi.

Wirus wolności przekazał się z Białorusi do Rosji

Dotąd nie widzieliśmy wśród Rosjan podobnego masowego poparcia dla demokratycznej Białorusi. Dziennikarz Biełsat TV przyznaje przy tym,, że medialnie demonstracje w Federacji Rosyjskiej przykrywają te na Białorusi. Widać co tydzień nowe protesty w obu państwach. Demonstracje Rosjan dodają otuchy Białorusinów.

Nasz gość komentuje słowa Dmitrija Miedwiediewa, który powiedział o odnowieniu białorusko-rosyjskiej współpracy, aż do ustanowienia unii walutowej. Słowa byłego rosyjskiego prezydenta są o tyle ciekawe, że dla Alaksandra Łukaszenki przyjęcie rosyjskiego rubla było czymś, co zawsze odrzucał.

To dla niego coś, co leży już poza czerwoną linią.

Taka deklaracja z ust byłego szefa rosyjskiego rządu brzmi jak sarkazm. Tymczasem, jak mówi Pieliasa, Białoruś planuje wysłać 600 swych żołnierzy do Syrii. Jednocześnie Łukaszenka wspomniał na posiedzeniu Wszechbiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego o możliwości prywatyzacji części państwowych przedsiębiorstw.

Być może jest to zapowiedź prywatyzacji dużych przedsiębiorstw państwowych, m. in. azoty w Grodnie, nawozów potastowych.

W przypadku prywatyzacji białoruskie domowe srebra dostałyby się w ręce Rosjan, Chińczyków lub Arabów. Dziennikarz odnosi się do sugestii Alaksandra Łukaszenki, że przestanie on być prezydentem po uchwaleniu nowej konstytucji. Białoruski przywódca stara się przygotować do referendum ws. konstytucji tak, by poszło ono po jego myśli.

Pieliasa wskazuje, że o nowej konstytucji mówi głównie Rosja, której bardziej zależy na tym, by zabezpieczyć swe interesy u zachodnich sąsiadów, niż aby utrzymać Łukaszenkę przy władzy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Nexta dla Radia Wnet: rząd uważa, że jesteśmy głównym zagrożeniem dla kraju

„Rząd białoruski zaczął mnie prześladować, wszczynać sprawy karne. Rząd uważa, że jesteśmy głównym zagrożeniem dla kraju.” – Mówi Sciapan Pucila, twórca kanału Nexta.

W wywiadzie dla Radia Wnet, Sciapan Pucila, twórca Nexta (czyt. Niechta) mówi o początkach kanału, celach swojej działalności, prześladowaniach przez władze białoruskie. Komentuje także obecną sytuację.

Helena Gruszewska: jak powstał kanał Nexta i jaki przyświecał mu cel?

Nexta: Na początku był to projekt muzyczny, który został stworzony na podwalinach zakazanego przez władze Humanitarnego Liceum Białoruskiego im. Jakuba Kołasa, gdzie wypuszczaliśmy piosenki związane głównie z tematyką opozycyjną. Mówiliśmy o tym co dzieje się w kraju, o braku demokratycznych wyborów oraz o bojkocie obecnej formy wyborów. Później, w związku z tym, że wszyscy członkowie grupy rozjechali się po różnych miastach, niczego nowego na kanale nie tworzyliśmy.

W 2017 r. zapoczątkowałem na kanale stałą rubrykę z wiadomościami, w której co tydzień opisywałem bez cenzury co dzieje się w kraju.

Z powodu braku konkurencji kanał zyskiwał na popularności. Potem władze zaczęły nas tłamsić, wszczęto sprawę sądową za obrazę prezydenta, próbowano różnymi sposobami blokować kanał, usuwać go. Zostałem zmuszony do wyjazdu i stworzyłem kanał w Telegramie. Nawet jeśli władze próbowałyby blokować kanał na YouTube, czytelnicy mieliby dostęp do informacji w Telegramie. Głównym celem powstania kanału było stworzenie dostępu do prawdziwych informacji, walka z cenzurą na Białorusi w czasach, gdy trudno o dostęp do niezależnych, obiektywnych wiadomości.

Czym obecnie zajmuje się kanał Nexta?

Obecnie zajmuje się on publikacją informacji, pierwszeństwo mają u nas tematy bieżące. Takie, które dostajemy bezpośrednio od czytelników, z pierwszej ręki. Są to informacje unikatowe, których nie ma na innych kanałach. Unikatowe zdjęcia, dokumenty, filmy z rezydencji Łukaszenki, z prezydenckiego samolotu, związane z bezprawiem ludzi władzy. Na Białorusi panuje dyktatura i obecnie zbieramy dowody potrzebne w postępowaniu sądowym, aby przestępstwa, które mają miejsce, mogły być rozpatrzone. Mówimy także o trwających protestach, o wszystkich działaniach społeczeństwa.

Czy może pan powiedzieć jakie organizacje z wami współpracują? Czy są organizacje, które Wam pomagają lub pomagają Białorusinom tak jak Wy?

Aktualnie nie jesteśmy oficjalnie zarejestrowani jako środek masowego przekazu, więc

wszystkie biurokratyczne kwestie rozwiązujemy z pomocą Białoruskiego Domu w Warszawie.

Dzięki Alesiowi Zarembiukowi (Szef Białoruskiego Domu [red.]) mamy nowe możliwości. Mamy do użytku mieszkania w Warszawie, z których możemy pracować. Pomaga nam również w poszukiwaniu finansowania oraz sprzętu potrzebnego do pracy. Pomoc otrzymujemy od Białoruskiego Domu w Warszawie. Pomagają oni także zbiegłym, a w tym tygodniu mają miejsce wypłaty dla ludzi, którzy ucierpieli pod reżimem Łukaszenki.

Jakie widzicie dalsze perspektywy? Jak wyobrażacie sobie dalszą walkę?

Wszystko będzie zależeć od tego co będzie się działo na Białorusi i jak z danymi sytuacjami będziemy sobie radzić. Na podstawie tego będziemy podejmować kolejne działania, ale bez dwóch zdań nasz cel pozostaje niezmienny: przekazywać informacje Białorusinom bez względu na to, kto będzie u władzy. Chcemy całe nasze siły skierować na to, aby obalić reżim, aby Białorusini czuli się wolnymi ludźmi, aby nie było więźniów politycznych, aby ludzie mogli swobodnie wypowiadać swoje myśli, dokonywać wyborów, organizować marsze bez otrzymywania za to kary od organów władzy Łukaszenki. Na pewno będziemy dokładać wszelkich starań, aby Łukaszence nie zostały inne możliwości, jak tylko zrzec się władzy, oddać ją komuś innemu lub całkiem podporządkować się Rosji. Łukaszenka jednak tego nie zrobi, ponieważ on chce władać krajem samodzielnie, bez żadnych rozkazów z góry.

Jaki ma pan stosunek do wpływu jaki Rosja ma na Białoruś jeśli chodzi o język. Czy w przyszłości język rosyjski powinien zostać jednym z języków urzędowych Białorusi?

Myślę, że ta kwestia nie jest obecnie najważniejsza. Trzeba będzie to pytanie zostawić na potem, kiedy na Białorusi będą wolne, demokratyczne wybory pozbawione falsyfikacji. Białorusini wtedy sami powinni zdecydować, bez żadnej propagandy. Powinni mieć dwa warianty, dwa punkty widzenia, wszystkie za i przeciw i powinni wybierać samodzielnie. Wybierać, a nie tak jak teraz odbywa się to na Białorusi, gdzie

język rosyjski jest jedynym językiem, ponieważ Łukaszenka nie zna żadnych innych, nawet białoruskiego.

Nawiązując do wpływu Rosji na Białoruś – tu nie ma żadnych wątpliwości, że Rosja ma swój punkt widzenia i będzie dążyć w kierunku tzw. konstytucyjnej reformy, po której stworzone zostaną partie polityczne. Będziemy mieć system partyjny i partie prorosyjskie będą podejmować decyzje potrzebne Kremlowi. Do tego również nie możemy dopuścić, ponieważ przy takim systemie tworzona będzie iluzja partii demokratycznych, ale i tak Łukaszenka będzie mógł  formalnie przy władzy zostać. Nie możemy się na to zgodzić.

Czy widzicie lidera, który poprowadziłby walkę Białorusinów, np. Ciechanowska, Babaryka, a może ktoś inny?

Jeszcze rok temu mówiono, że nie ma żadnego lidera, że nie wiadomo kto zastąpi Łukaszenkę, był to argument oponentów. Teraz takie pytanie nie powstaje, bo Białorusini zobaczyli, że jeśli nie Łukaszenka, to wszyscy inni mogą stać się kandydatami: Ciechanowska, Babaryka, Capkała. Nawet Siarhiej Ciechanowski, którego wielu Białorusinów popierało i nadal popiera. Jest wielu kandydatów i ludzie sami powinni wybrać podczas demokratycznych wyborów, kto będzie przedstawicielem ich interesów. Obecnie Ciechanowska jest bardzo wiarygodna, nawet na międzynarodowej arenie. Spotyka się z politykami, zachęca międzynarodowe instytucje do tego, aby zwróciły większą uwagę na sytuację Białorusi.


Słuchaj audycji białoruskich w godzinach 23h – 02h oraz 05h – 06h!

87,8 Warszawa / 95,2 Kraków / 96,8 Wrocław / 103,9 Białystok / 103,8 Radio Znad Willi Wilno / oraz wnet.fm

Obserwuj Nexta

Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe ma się stać organem konstytucyjnym. To propozycja Łukaszenki

WZL może stać się organem konstytucyjnym. W skład zgromadzenia wchodzą przedstawiciele wybrani przez administrację Łukaszenki, który przygotowuje mechanizm przekazania władzy.

Świt Wolności (5 A.M.) przekazał możliwe motywy działania Aleksandra Łukaszenki. Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe ma się stać organem konstytucyjnym.

Łukaszenka przygotowuje mechanizm przekazania władzy

W tym tygodniu Aleksander Łukaszenka zaproponował, aby Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe stało się organem konstytucyjnym. W skład zgromadzenia wchodzą przedstawiciele wybrani przez administrację Łukaszenki, a samo ciało pozbawione jest mocy prawnej i decyzyjności.

„Nie da się uniknąć konfliktu między  Łukaszenką, a jego następcą, bez względu na to, jak lojalny i  pokornym będzie następca” – mówi nam Arciom Šrajbman, białoruski politolog i publicysta.

Gość Świtu Wolności porównał sytuację na Białorusi do tej z Kazachstanu, gdzie jest „prezydent” i „superprezydent”.

 

 

„Na razie idziemy według scenariusza Kazachstanu, gdzie mamy „prezydenta” i „super prezydenta”, czyli człowieka, który nad nim „wisi”.” – Mówi gość Świtu Wolności.

Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe

Aleksander Łukaszenka zaproponował, aby Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe było organem konstytucyjnym. To walne zgromadzenie jest spotkaniem przedstawicieli władz białoruskich z kierownikami i pracownikami przedsiębiorstw, naukowcami czy przedstawicielami kultury. To, według reżimu, jedna z najważniejszych form demokracji na Białorusi. Na spotkanie nominowani są delegaci ze wszystkich regionów kraju. Uczestnicy dokonują oceny działań rządu na przestrzeni ostatnich pięciu lat oraz określają podstawowe kierunki i parametry rozwoju państwa. Opracowują także plan rozwoju gospodarczego i społecznego kraju na najbliższą pięcioletnią kadencję.

Władze i sam Aleksander Łukaszenko uważają Wszechbiałoruskie Zgromadzenie za „najwyższą formę demokracji”. Wydarzenie to niektórzy określają swego rodzaju „Kongresem KPZR”.

Jakie plany ma Łukaszenka? kto będzie jego następcą? Odpowiedzi na te pytania szuka białoruska redakcja Radia Wnet, która twierdzi, że najłatwiej będzie zweryfikować plany Łukaszenki w styczniu 2021 r. gdy odbędzie się następne Zgromadzenie Ludowe.


Białoruskie Noce i Świt Wolności

Codziennie na antenie Radia Wnet mogą państwo słuchać dwóch audycji poświęconych walczącej o wolność Białorusi. Białoruskie Noce (23h-02h) i Świt Wolności (5h-6h) są audycjami informacyjnymi, słuchanymi w Polsce i na Białorusi, Ukrainie i Litwie. Białoruska redakcja radia Wnet dociera do protestujących na Białorusi, do ekspertów, prześladowanych dziennikarzy czy nawet funkcjonariuszy milicji, o czym informowaliśmy TUTAJ.

Nasi dziennikarze codziennie podają także najświeższe informacje z Białorusi:

  • Zakaz wjazdu na Białoruś od 21 grudnia. To ostateczna data zapisana w uchwale Rady Ministrów.
  • Cudzoziemcy nie będą mogli wjechać na Białoruś bez potwierdzenia negatywnego testu na COVID-19.
  • Biało-czerwono-białe flagi na balkonach (barwy wolnej Białorusi) będą traktowane jako nielegalna manifestacja.

Więcej TUTAJ

Marek Budzisz: Łukaszenka gra na czas wobec nacisków Kremla na reformy. Możliwy jest przewrót pałacowy w Mińsku

Marek Budzisz o patowej sytuacji u naszych wschodnich sąsiadów, roli Swiatłany Cichanouskiej, postawie Rosji wobec Łukaszenki i grze dyktatora oraz o tym, czy system może się załamać.


Marek Budzisz komentuje słowa Alaksandra Łukaszenki, który zadeklarował chęć przeniesienia części uprawnień prezydenta na Ogólnobiałoruski Zjazd Ludowy:

Łukaszenka o podobnym ruchu mówił już przed wizytą ministra Ławrowa w Mińsku deklarując pełnomocnik prezydenta nawet wymieniając liczbę około siedemdziesięciu powinno zostać przeniesione do takiego zgromadzenia, które trochę przypomina chińskie zgromadzenie ludowe.

[Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych- jednoizbowy parlament ChRL- przyp. red.] Chodzi o liczne osobowo ciało o niesprecyzowanych kompetencjach, zbierające się raz na rok, lub raz na dwa lata. Prezydent Białorusi nie podał dokładnego terminu, kiedy miałyby nastąpić reformy. Jest to zdaniem naszego gościa zasłona dymna wysyłana w kierunku Kremla, który naciska na Łukaszenkę w tej sprawie. Ma to pozwolić białoruskiemu przywódcy dotrwanie do końca kadencji.

Moskwa mówi, że na Białorusi musi dojść do zmian, a Łukaszenka tego nie chce i gra na czas

Członek Strategy & Future odpowiada na pytanie o rolę niedoszłej głowy państwa Białorusi, Swiatłany Cichanouskiej. Ocenia, że jest ona wciąż istotna. Politycznie bowiem obecna sytuacja u naszych wschodnich sąsiadów jest patowa.

Łukaszenka ma siłę, żeby sterroryzować własne społeczeństwo […] ale nie ma możliwości, żeby na budowę jakiegoś pozytywnego ruchu zarówno na rzecz reform, jak i ewentualnych zmian gospodarczych.

Reżim nie chce ustąpić, choć jest coraz bardziej izolowany przez Zachód i naciskany  przez Moskwę. Ta ostatnia dochodzi do wniosku, że siłowa polityka Łukaszenki doprowadzi do załamania się systemu.

Ekspert ds. wschodnich zauważa, że kolejne zarzuty wobec Wiktara Babaryki to pstryczek w nos Rosji. Możliwy jest scenariusz przewrotu pałacowego w Mińsku. Niewiele jednak wskazuje, by system Łukaszenki załamał się lada moment.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Paweł Bobołowicz: Ławrow przyjechał do Mińska jako taki wysłannik do namiestnika, który interesów Rosji ma pilnować

Paweł Bobołowicz o wizycie Siergieja Ławrowa w Mińsku – możliwości zmiany konstytucji, ustaleniach w Soczi, białoruskiej opozycji i prezydencji Białorusi we Wspólnocie Niepodległych Państw.

Paweł Bobołowicz komentuje wizytę szefa rosyjskiej dyplomacji w Mińsku. Siergiej Ławrow przypomniał Alaksandrowi Łukaszence o ustaleniach, jakie zapadły w Soczi. Nie wiemy jednak, co dokładnie tam ustalono. W czasie wizyty rozmawiano o sprawach wewnętrznych Białorusi:

Był poruszany temat zmiany konstytucji. Łukaszenka stwierdził, że będzie to możliwe po następnych wyborach.

Opozycja domaga się by nowe wybory prezydenckie odbyły się jak najszybciej, wskazując, że poprzednie były sfałszowane. Korespondent wskazuje na słowa ministra spraw zagranicznych FR:

Siergiej Ławrow zapewnił, że Rosja nie rozmawia z białoruską opozycją.

Dopatruje się w tych słowach zawoalowanej przestrogi, że Kreml może zacząć rozmawiać z antyłukaszenkowską opozycją. W przyszłym roku Białoruś obejmie przewodnictwo Wspólnocie Niepodległych Państw, o czym też rozmawiano. W tym roku WNP przewodzi Uzbekistan.

Ławrow przyjechał jako taki wysłannik do namiestnika, który interesów Rosji ma pilnować.

Według Bobołowicza wizyta Ławrowa w Mińsku potwierdza przynależność naszej wschodniej sąsiadki do rosyjskiej strefy wpływów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Czołówka reżimu Łukaszenki i tak nie jeździ na Zachód. Sankcje byłyby dotkliwsze dla bezpośrednio fałszujących wybory

Andrzej Poczobut o zakazie wjazdu do Unii Europejskiej dla Alaksandra Łukaszenki i jego rodziny, tym, kogo bardziej dotknęłyby sankcje wizowe oraz o oligarchach na Białorusi.

Andrzej Poczobut komentuje zakaz wjazdu na terytorium Unii Europejskiej dla Alaksandra Łukaszenki.  Decyzja ta nie jest wielką sensacją. Większe emocje wśród europejskich komentatorów wzbudził brak Łukaszenki na pierwszej liście członków białoruskiego establishmentu objętych sankcjami.

MSZ białoruskie zapowiedziało retorsje, ale nie zostało powiedziane co dokładnie będzie robione. Większego poruszenia ta decyzja UE nie wywołała.

Unijna polityka wizowa obliczona jest, jak przyznaje dziennikarz, na użytek wewnętrzny. Białoruski dyktator już wcześniej był nimi objęty, co nie wpłynęło na jego postępowanie.  Reżim większe znaczenie przywiązuje do relacji z Chinami i światem arabskim. Jego czołowi przedstawiciele i tak raczej nie jeżdżą na Zachód. Sankcje wizowe bardziej bolesne byłyby dla osób bezpośrednio odpowiedzialnych za fałszowanie wyborów.

Nigdy nie było dowodów, że Łukaszenka lub jego rodzina miały konta na Zachodzie.

Prezydent Białorusi może więc kpić sobie z sankcji. Polonijny dziennikarz z Grodna mówi o tym, kto tworzy elitę władzy u naszych wschodnich sąsiadów. Tamtejsi bogacze nie mogą przeciwstawić się resortom siłowym.

Jeśli na Ukrainie, jak się mówi, oligarchowie wyznaczają prezydenta, to na Białorusi prezydent decyduje kto będzie oligarchą.

Nawet zaprzyjaźnieni z Łukaszenką bogacze nie mogą być pewni, że unikną więzienia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.