Ministerstwo Sprawiedliwości reaguje na działanie prezesów Sądu Okręgowego w Warszawie

SO w Warszawie/ fot. Adrian Gryciuk CC BY-SA 3.0 pl

Pełniącym obowiązki Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie jest sędzia Janusz Włodarczyk. Kolegium, które obroniło prezesów sądu zwołano nielegalnie – twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości.

O sprawie perturbacji w Sądzie Okręgowym w Warszawie informowaliśmy w tekście „Kolejna szarża Adama Bodnara na Sąd Okręgowy w Warszawie. I kolejna porażka”. Opisaliśmy, jak minister podjął kolejną próbę odwołania władz warszawskiego sądu okręgowego i kilku sądów rejonowych. Próba ta, jak stwierdziliśmy, okazała się nieudana, bo prezesi powołując się na przepisy kodeksu pracy uznali, że ich zawieszenie rozpoczyna bieg od 2 lipca. Dzień wcześniej zwołane zostało kolegium sądu okręgowego, które negatywnie zaopiniowało wnioski ministra Adama Bodnara o odwołanie sędziów.

Do opisanego przez nas działania sędziów Ministerstwo Sprawiedliwości odniosło się w komunikacie prasowym opublikowanym w środę.

Nocne kolegium

Resort wraca w nim do wydarzeń zaistniałych podczas pierwszej próby odwołania władz sądu. Podkreśla, że kolegium sędziów, które zostało zwołane 18 czerwca w godzinach nocnych, stanowiło „obejście konsekwencji zawieszenia sędziów funkcyjnych od 19.06.2024 r.”.

Minister Sprawiedliwości bezzwłocznie uchylił decyzje o zawieszeniu prezesów i wiceprezesów Sądu Okręgowego w Warszawie oraz prezesów i wiceprezesów sądów rejonowych okręgu warszawskiego, co do których została wszczęta procedura odwoławcza.  Minister ocenia działania sędziów jako szkodzące integralności wymiaru sprawiedliwości. Działania te, w opinii Ministra Sprawiedliwości świadczą o tym, że dalsze pełnienie przez wymienionych sędziów funkcji jest niezgodne z dobrem wymiaru sprawiedliwości – czytamy w oświadczeniu MS.

Ponowne uruchomienie procedury odwoławczej

Powyższe okoliczności stały się dla Adama Bodnarem przesłanką do wszczęcia 1 lipca ponownej procedury „odwołania osób pełniących funkcje prezesów Sądu Okręgowego w Warszawie oraz sądów rejonowych okręgu warszawskiego”.

Tego samego dnia resort skierował do sędziów pisma informujące o ich zawieszeniu w pełnieniu funkcji kierowniczych w sądach.

W komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości wskazało sędziów, którzy kierować mają sądami w okresie zawieszenie prezesów. W przypadku Sądu Okręgowego w Warszawie jest to sędzia Janusz Włodarczyk. Sędzia ten pełnił dotychczas funkcje Przewodniczący XI Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Wbrew błędnej opinii wyrażonej w jednej z publikacji decyzja Ministra Sprawiedliwości o zawieszeniu w pełnieniu obowiązków prezesów wymienionych sądów jest – zgodnie z jej treścią – skuteczna od dnia jej wydania, tj. od 1 lipca 2024 r. – pisze resort, mając prawdopodobnie na myśli naszą publikacje, wymienioną powyżej.

Jak twierdzi MS, „nieporozumieniem jest stosowanie do decyzji Ministra o charakterze władczym dotyczących sędziów sprawujących jako prezesi sądów funkcje władzy publicznej, przepisów o obliczaniu terminów zawartych w kodeksie pracy, czy kodeksie cywilnym”.

Ministerstwo pisze również, że 1 lipca „pełniący obowiązki Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Janusz Włodarczyk uchylił upoważnienie wystawione przez poprzednią prezes dla sędziego Radosława Lenarczyka”.

Pomimo decyzji o uchyleniu upoważnienia dla sędziego Radosława Lenarczyka 1.07.2024 r. od godziny 20.00 do 4.00 kolejnego dnia w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się zebranie, w którym wzięli udział sędziowie: Radosław Lenarczyk, Iwona Strączyńska, Anna Jagodzińska-Bajkowska, Joanna Pąsik, Sebastian Ładoś i Katarzynę Gizińska z upoważnienia Prezesa Sądu Rejonowego w Pruszkowie sędziego Łukasza Kluski – wskazuje MS.

Resort podkreślił, że „Minister Sprawiedliwości stoi jednoznacznie na stanowisku, iż zebranie sędziów, które odbyło się 1.07.2024 r. nie było legalnym kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie i nie było uprawnione do skutecznego zaopiniowania wniosków o odwołanie kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie i kierownictwa sądów rejonowych okręgu warszawskiego”.

Upoważnienia do uczestniczenia w kolegium wygasły z momentem wydania decyzji o zawieszeniu sędziów zajmujących stanowiska funkcyjne. Tak więc zarówno decyzja o zwołaniu posiedzenia kolegium została wydana przez osobę nieuprawnioną, jak i osoby, które wzięły udział w posiedzeniu nie były do tego uprawnione. W świetle powyższego decyzje podjęte przez zgromadzonych 1.07.2024r. od godz. 20.00 sędziów są bezskuteczne i nie mają wpływu na przebieg procesów związanych z odwołaniem kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie i kierownictwa sądów rejonowych okręgu warszawskiego – ocenia ministerstwo.

Działania kierownictw sądów Adam Bodnar ocenia jako próbę zachowania „za wszelką cenę, wbrew przepisom ustawy o ustroju sądów powszechnych i wbrew decyzji Ministra Sprawiedliwości, stanowisk funkcyjnych przez osoby wobec których wszczęto procedurę ich odwołania należy potępić i uznać za niezgodne z zasadami etyki sędziowskiej”.

Do tematu sporu o władzę w Sądzie Okręgowym w Warszawie będziemy jeszcze wracali.

Michał Woś składa zawiadomienie o przestępstwie Adama Bodnara i podległych mu prokuratorów

Michał Woś zarzuca prokuraturze, że we wniosku o uchylenie jego immunitetu zataiła przez sejmem wiedzę, która wskazuje na prawidłowe działanie byłego wiceministra przy zakupie Pegasusa.

W skierowanym do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomieniu o przestępstwie przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków (art. 231 §1 kk) polityk Suwerennej Polski wskazuje Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara i prokuratora Dariusza Korneluka (nielegalnie zajmuje stanowisko Prokuratora Krajowego prawidłowo obsadzone przez Dariusza Barskiego). Zawiadomienie obejmuje również członków Zespołu Śledczego nr 2 PK: prokurator Marzenę Kowalską, Piotra Woźniaka, Marcina Wielgomasa i Ryszarda Pęgala.

Michał Woś jednoznacznie o zakupie Pegasusa

Woś chce ścigać prokuratorów

Wniosek o ściganie złożony przez Michała Wosia dotyczy działania prokuratorów w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Śledczy twierdzą, że Michał Woś w nielegalny sposób zakupił na rzecz CBA oprogramowanie Pegasus ze środków funduszu. Powołują się na zapis ustawy o CBA, zgodnie z którym służba ta finansowana jest z budżetu państwa. Skierowali już do Sejmu RP wniosek o uchylenie immunitetu posłowi Michałowi Wosiowi.

W swoim wpisie na platformie X Michał Woś skierowany wniosek ocenia jako „złożony na użytek polityczny” i publikuje pierwszą stronę zawiadomienia o przestępstwie. Polityk przytacza okoliczności świadczące o tym, że działał zgodnie z prawem.

Cały zarzut oparli na interpretacji ustawy o CBA, która rzekomo wskazuje, że CBA może być finansowane „wyłącznie” z budżetu państwa. Tymczasem w ustawie nie ma słowa „wyłącznie” i nie ma wątpliwości, że państwowy fundusz celowy mógł udzielić dofinansowania – pisze Woś.

Opinia NIK

Były wiceminister cytuje opinię z 26 marca 2018 r. Departamentu Prawnego NIK, w której czytamy, że „jeśli z innych (niż ustawa o CBA) ustaw wynikałaby możliwość finansowania działalności tej służby, na przykład ze środków funduszu celowego, to byłoby to dopuszczane”.

Istnienie tej opinii (jest w aktach postępowania, co potwierdziła mi pismem prokuratura okręgowa) zataili przed Sejmem autorzy wniosku! Wprowadzili Sejm w błąd, bo nie pasowało im do tezy motywowanego politycznie zarzutu – oskarża Woś prokuraturę i Adama Bodnara.

Przytacza również zapisy regulujące działania Funduszu Sprawiedliwości:

Tymczasem art. 43 par. 8 pkt 1c: Środki funduszu są przeznaczane na realizację przez jednostki sektora finansów publicznych zadań ustawowych związanych z (..) wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości.

Działanie Krzysztofa Kwiatkowskiego

Jak twierdzi Michał Woś, „wiedział o tym też ówczesny prezes NIK K. Kwiatkowski, mówiąc w sejmie, że nie zawiadamiał prokuratury w 2018, bo >>nie zostało naruszone kryterium legalności<< – czyli dofinansowanie było legalne”.

Ścigają mnie wymyślonym zarzutem, bo silniczki [zapewne chodzi o przedstawicieli tzw. Silnych Razem – WNET] potrzebują emocji, najpierw przed wyborami samorządowymi (przeszukanie ABW), a później przed europejskimi (wniosek o immunitet)- to jedyne wytłumaczenie. Żaden uczciwy prawnik i prokurator pod takim wnioskiem by się nie popisał – konkluduje Michał Woś.