Stanisław Żaryn: Nigdy nie ukrywaliśmy, że kontrola oświadczeń majątkowych Mariana Banasia jest przez CBA prowadzona

Stanisław Żaryn o kontroli oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, jego wyborze na szefa NIK, związkach szefa ABW z oskarżonym o wyłudzenia VAT i kampanii społecznej ABW „4U!”.

Czekamy na decyzję prokuratury. Zachodzi podejrzenie składania nieprawdziwych zeznań majątkowych.

Stanisław Żaryn o rozpatrywaniu przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku zawiadomienia CBA o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mariana Banasia. Stwierdza, że skierowanie tej sprawy do Białegostoku do decyzja Prokuratury Krajowej i jej trzeba pytać o powód takiego wyboru miejsca rozpatrywania.

Pan Piotr Pogonowski pracował kilka lat temu w ministerstwie finansów jako dyrektor jednego z pionów. Wtedy panowie się poznali, bo Arkadiusz B. też pracował na stanowisku dyrektorskim. W roku 2015 r. Piotr Pogonowski był członkiem rady nadzorczej firmy, której właścicielem był Arkadiusz B. Odszedł z niej po kilku miesiącach.

Nasz gość odnosi się do powiązań szefa ABW z oskarżonym o wyłudzenia VAT. Odnosi się także do wyboru Mariana Banasia na szefa NIK. Podkreśla, że obsada tego stanowiska to kwestia polityczna i dokonuje tego sejm.

Nigdy nie ukrywaliśmy, że kontrola oświadczeń majątkowych jest przez CBA prowadzona.

O prowadzonej kontroli wiadomo było już w czasie sejmowej dyskusji nad kandydaturą Banasia. Dodaje, że 6 miesięcy na kontrolę to wcale nie jest długo, gdyż jest to proces złożony, wymagający drobiazgowego sprawdzenia wielu instytucji i uzyskania wszystkich potrzebnych zgód sądowych.

Mówi również o kampanii społecznej ABW „4U!” (Uważaj! Uciekaj! Ukryj się! Udaremnij atak). Celem kampanii jest przedstawienie zalecanych sposobów postępowania w przypadku ataku terrorystycznego. Więcej informacji TUTAJ!

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Sąd Najwyższy: Kasacja w sprawie Marka Falenty „oczywiście bezzasadna”

Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok sądu II instancji skazujący Marka Falentę na karę 2,5 lat więzienia.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Zbigniew Puszkarski podkreślił, że Sąd Najwyższy nie podzielił argumentów obrony, zgodnie z którymi sąd II instancji w sposób rażący naruszył przepisy postępowania.

Ewentualne potwierdzenie jakiejkolwiek inspiracji Falenty ze strony innych osób, co do których nie ma dowodów na podstawie jego wyjaśnienia, które składał w tej sprawie, i tak nie powodowałoby, że Falenta jest niewinny, a skazujący go wyrok jest niesłuszny.

W ocenie SN działania podejmowane przez sąd I instancji w tym procesie nie doprowadziły do potwierdzenia tezy o inspirowaniu Falenty przez służby — CBA lub ABW.

Oskarżenie i skazanie biznesmena wiąże się z aferą podsłuchową. Upublicznienie nielegalnych nagrań z restauracji Sowa i Przyjaciele spowodowało sporą polityczną burzę w 2014 r. Jak stwierdził w „Poranku WNET” Marek Jakubiak: afera taśmowa „zdeterminowała przegraną Platformy”. W 2016 r. w sprawie tej został skazany Marek Falenta. W grudniu 2017 Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok skazujący.

Jak informuje portal Interia Fakty, SN tydzień temu  na rozprawie rozpoznał kasację obrony, w której podniesiono m.in. zarzuty „rażącego naruszenia przepisów postępowania” przez sąd drugiej instancji. Obrona wnosiła o uniewinnienie oskarżonego z uwagi na „oczywistą niesłuszność skazania”, ewentualnie o przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

1 lutego br. biznesmen miał się stawić w zakładzie karnym, czego jednak nie zrobił. Za Falentą wydano  Europejski Nakaz Aresztowania. 5 kwietnia został on zatrzymany w Hiszpanii, po czym przewieziono go do kraju, gdzie trafił do więzienia.

Marzoch: Większość Polaków jest katolikami i katolicki przekaz musi być w Polsce najsilniejszy

Mateusz Marzoch o podejściu polskich służb specjalnych do organizatorów Marszu Niepodległości, krytyce hasła marszu i przebiegu zeszłorocznego MN, kiedy jego trasą szedł prezydent Duda.

Mateusz Marzoch mówi o wizytach policji i służb w domach osób związanych z organizacją Marszem Niepodległości i organizacjami narodowymi. Pod fałszywymi i absurdalnymi pretekstami nachodzą ich w domach. Przytacza przypadek jednego z działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, do którego mieszkania przyszli wieczorem, kiedy nie było go w domu.

Pytali jego mamę czy jest w domu, bo organizuje jakieś huczne libacje alkoholowe z Ukraińcami.

Żadnych podobnych imprez zaś wspomniany działacz nie organizuje. Innym razem prosili o kontakt ws. stłuczki samochodowej, podczas gdy rzeczony działacz nie ma samochodu. ABW miała także pytać się do działaczy narodowych np. „czy lubią strzelać”.

Wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości ustosunkowuje się do krytyki hasła abpa Wacława Depo odnośnie hasła, pod jakim idzie marsz. Zgadza się z tym, że modlitwa nie może być przeciw komuś, tylko za kogoś. Nie uważa jednak, żeby hasło i grafika marszu były przeciwko komuś wymierzone. Przywołuje okładkę „Gościa Niedzielnego”, która zawierała przed laty, podobną zaciśniętą pieść z różańcem, z podpisem „szturm modlitewny na Irak”.

Nie jesteśmy ludźmi, których marzeniem jest wyrzucenie z Polski wszystkich innowierców czy  ludzi innych narodowości. […]  Wszyscy, którzy dbają o naród, muszą się liczyć z tym, że większość Polaków jest katolikami i katolicki przekaz musi być w Polsce najsilniejszy.

Nie uważa też, żeby hasło było wykluczającego wobec niekatolików. Podkreśla, że w samej Młodzieży wszechpolskiej mimo jej jednoznacznie katolickiego charakteru są prawosławni, a nawet niewierzący.

Chcemy, żeby marsz zachował swój społeczny charakter..

Marzoch odnosi się do zeszłorocznej sytuacji, kiedy marsz prezydencki szedł tą samą trasą co Marsz Niepodległości. Stwierdza, że „rozmowy z kancelarią prezydenta trwały od września”.

Rok temu […] Hanna Gronkiewicz-Waltz zakazała jego organizacji. Kancelaria Prezydenta postanowiła trochę wjechać na białym koniu i ratować to społeczne wydarzenie.

Ostatecznie sąd w I i II instancji uchylił decyzję prezydent miasta, więc Marsz Niepodległości był w pełni legalny. Członek Straży Marszu tłumaczy też przebieg ówczesnego marszu, kiedy kolumna Marszu zatrzymała się na dłuższą chwilę ze względu na prezydenta, który sądził, że chcą się odłączyć. Podkreśla, że prezydent przeszedł całą trasę marszu i nie odłączył się wcześniej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Opioła: Zatrzymanie chińskich szpiegów to nie była kooperacja. To była polska operacja, nasze działania naszych służb

Wbrew medialnej narracji, złapanie chińskich szpiegów było przede wszystkim sukcesem polskich służb, nie suflowanie CIA – mówi w Poranku WNET poseł Marek Opioła, szef Komisji ds. Służb Specjalnych.

– To bardzo dobrze, że konferencja dotycząca bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie odbędzie się akurat w neutralnej Warszawie – mówi w Poranku WNET poseł Marek Opioła, szef Komisji ds. Służb Specjalnych. – Uważam również, że nazwa konferencji jest adekwatna, mimo, że w Iranie nie wojny. Jednak wojna „panuje wojna wokół niego”.

Opioła przybliża sprawę złapania przez ABW chińskich szpiegów. Szef komisji zaznacza, że wbrew medialnej narracji, był to przede wszystkim sukces polskich służb, nie suflowanie CIA, – To była nasza operacja, nasze działanie naszych służb – twierdzi Opioła. Podkreśla, że działania polskich służb skoncentrowane są w dużym stopniu na przyglądaniu się działania obywateli chińskich w Polsce.

Szef Komisji ds. Służb Specjalnych odnosi się też do „taśm Kaczyńskiego”. Uważa, że najbardziej skandaliczny jest sposób zarządzania Warszawa, zachęca też słuchaczy, by „nie skupiali się na kapiszonie”. Kwestionuje też szanse wyborcze dla „Wiosny” Biedronia. – Biedroń zagraża Koalicji Obywatelskiej, a ni epozycji PiS-u – dowodzi.

Zapraszamy do wysłuchania audycji!

mf

Żaryn: ABW ma twarde dowody na współpracę pracownika Huawei z chińskim wywiadem przeciwko Polsce. Śledztwo trwa dalej

Wijing W. przebywał w Polsce jako pracownik firmy telekomunikacyjnej i będzie odpowiadał za przeprowadzanie działań wywiadowczych przeciwko RP. Grozi mu do 10 lat więzienia – mówi Stanisław Żaryn.

Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, mówi o mającym miejsce w czwartek zatrzymaniu Piotra D., byłego oficera ABW, i Wijinga W., dyrektora sprzedaży na Polskę chińskiej firmy Huawei. Przejście do kolejnego etapu postępowania związane jest z uzyskaniem wystarczających dowodów na współpracę obojga mężczyzn z chińskim wywiadem przeciwko Polsce. Oskarżonym grozi 10 lat więzienia. Obecnie znajdują się oni w areszcie, gdzie przez trzy miesiące będą czekać na dalsze etapy śledztwa. W tym czasie ABW będzie zbierała dalsze dowody i weryfikowała pojawiające się wątki.

Gość Poranka WNET przybliża sylwetki szpiegów. Wijing W. przebywał w Polsce jako pracownik firmy telekomunikacyjnej, a Piotr D. Pełnił w przeszłości szereg ważnych funkcji, w tym dyrektorskich w wielu instytucjach publicznych. Wpływ zajmowanych przez byłego oficera ABW pozycji na sprawę działalności wywiadowczej również zostanie wzięty pod uwagę.

Żaryn podkreśla, że niemal całe śledztwo, jak większość operacji ABW, oparte jest na informacjach niejawnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

„wSieci”: Tusk wiedział, że Amber Gold to piramida finansowa, a OLT Express służył do wyprowadzania pieniędzy

Donald Tusk już w maju 2012 roku wiedział, że Amber Gold to piramida finansowa – wynika z tajnej notatki byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, w której informuje on ówczesnego premiera o zagrożeniu.

Dziennikarze tygodnika „wSieci” dotarli do tajnej notatki byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka z 2012 roku. Informował w niej premiera Donalda Tuska o zagrożeniu, które stanowi Amber Gold. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego miała dowody, że spółka Marcina P. to „piramida finansowa”, a linie OLT Express służyły do wyprowadzania pieniędzy z Amber Gold.

Oprócz Tuska notatkę otrzymał Bronisław Komorowski oraz kilka innych osób, których kompetencje dotyczyły sprawy: Jacek Cichocki, Jan Vincent Rostowski, Sławomir Nowak i przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak.

W tytule notatki użyto sformułowania „piramida finansowa”. Pojawiła się informacja, że skrytki bankowe, które wynajmowało Amber Gold, nie były w stanie pomieścić takiej ilości złota, którą powinna posiadać spółka. Bondaryk informował, że resort gospodarki wydał spółce zakaz prowadzenia działalności składowej ze względu na wyroki Marcina P. Z kolei o OLT pisano, że działalność tej spółki „może być nieuzasadniona ekonomicznie”.

Bondaryk pisał: „Działalność Amber może być prowadzona nie tylko z naruszeniem prawa bankowego (…), ale także może być ukierunkowana na wyłudzenia finansowe” i jednocześnie dawał do zrozumienia, że pokrzywdzonych może być kilkadziesiąt tysięcy osób.

Nawet po notatce ABW o działalności Amber Gold dano Marcinowi P. dwa-trzy miesiące po to, żeby te pieniądze wyprowadził – mówi dziennikarz wSieci Marcin Wikło, który notatkę nazywa „przez lata najpilniej strzeżonym dokumentem w sprawie Amber Gold”.

– Po jej treści wiemy, dlaczego – podkreśla.

Poseł Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15 dodaje w rozmowie z wPolityce.pl, że „będzie konieczność zweryfikowania przez Komisję ds. Amber Gold, co funkcjonariusze, do których adresowana była ta notatka, zrobili ws. biznesu Marcina P.”.

– Nie ma wątpliwości, że Bronisław Komorowski, Jacek Cichocki i Jacek Vincent Rostowski będą musieli stanąć przed Komisją ds. Amber Gold. ABW wiedziała już wtedy praktycznie wszystko nt. funkcjonowania piramidy finansowej, wiedziała również wiele nt. przemysłu lotniczego, wiedział o wszystkim również sam Donald Tusk. Pytanie zasadnicze brzmi: dlaczego pozwolono na takie działanie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego? Funkcjonariusze państwa nie zareagowali w żaden właściwy sposób, a ta notatka to najlepszy na to dowód – mówi.

W sieci/MoRo