Dr Jan Parys o europejskiej armii: Jest jeszcze coś takiego jak interes Zachodu

Featured Video Play Icon

Liderzy Unii Europejskiej zapowiadają, że będzie tworzona wspólna europejska armia, która ma zapewnić nam bezpieczeństwo. Dr Jan Parys, były szef MON w Poranku Radia Wnet komentował te plany.

Posłuchaj całej audycji:

Od momentu spotkania Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trupem w Białym Domu liderzy Unii Europejskiej objawiają kolejne plany, które mają zapewnić Unii Europejskiej bezpieczeństwo. W Poranku Radia Wnet dr Jan Parys, były minister obrony narodowej komentował te inicjatywy.

Europa jest opóźniona w dziedzinie obronności na tle Stanów Zjednoczonych o kilkanaście lat, jeśli idzie o technologię, o ilość uzbrojenia i wobec tego jesteśmy z własnej winy skazani na to, żeby ze Stanami Zjednoczonymi współpracować w dziedzinie obronności. Krótko mówiąc, trzeba się zająć umacnianiem sojuszu z USA, własnymi zbrojeniami, a nie budowaniem własnej prywatnej armii europejskiej, bo to nas od USA, od sojusznika oddziela

– mówił.

Czytaj więcej:

Jakie Ukraina miała gwarancje po oddaniu arsenału nuklearnego? Jak należy rozumieć Memorandum budapeszteńskie

Interes świata zachodniego

Parys skomentował też efekt jednego ze spotkań.

Widzieliśmy, że kilka dni temu było spotkanie, gdzie liderzy europejscy próbowali ustalić, kto może wysłać ile żołnierzy na Ukrainę. I z trudem znaleziono 30 tysięcy, a Europa ma 500 milionów mieszkańców. Więc to pokazuje, jakie są zaniedbania. Otóż zamiast budować swój ogródek, myślmy o tym, że jest coś takiego jak interes całego świata zachodniego, czyli Europa plus Stany Zjednoczone

– zaznaczył.

/ad

Masz dużo pieniędzy? Możesz wykupić macicę i zafundować sobie dziecko. Kobieta dostaje ułamek kwoty

Surogacja jest w wielu krajach legalna l fot. Zdjęcie dodane przez Andre Furtado, www.pexels.com

Na świecie handel organami jest zabroniony, ale… już całe dziecko bez problemu można kupić sobie w wielu krajach, także na Ukrainie. Radio Wnet spotkało się z autorką książki „Żywy towar”.

Birgit Kelle to Niemiecka dziennikarka i felietonistka, która publikuje w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, która lobbuje za nowym feminizmem, który szanuje macierzyństwo i uwzględnia godność życia. Birgit Kelle jest autorką książki „Żywy towar”, która została wydana przez wydawnictwo Wektory. Książka opisuje, jak dzieci poczyna się i rodzi w sterylnych zachodnich klinikach lub na obskurnych farmach w ubogich krajach. Zdarza się, że z tak wyprodukowanych ludzi wykorzystuje się później jako robotników w fabrykach i kopalniach, jako dzieci-żołnierzy, jako niewolników seksualnych i dawców narządów. Wiele z nich spełnia rolę żywych zabawek dla rozpieszczonych bogatych zachodnich nabywców, celebrytów, vipów, majętnych i znanych osobistości często o preferencjach homoseksualnych – pisze wydawca.

Wywiad Radia Wnet

Arkadiusz Jarzecki, dziennikarz Radia Wnet spotkał się z Birgit Kelle i przeprowadził z nią wywiad, który w całości można wysłuchać tutaj:

Arkadiusz Jarzecki: Ile kosztuje dziecko i skąd o tym wiesz?

Birgit Kelle: To zależy gdzie je kupujesz. Na tanim europejskim rynku, gdzie eldorado dla takich praktyk trwa na Ukrainie, możesz mieć dziecko za 50 tysięcy, bo mimo trwającej tam wojny ten biznes wciąż działa. Drożej jest w Stanach Zjednoczonych. Tam rynek jest duży. Jest bardziej bezpiecznie. Jakość jest lepsza, laboratoria są na wyższym poziomie. Otrzymujesz amerykański paszport dla twojego dziecka. Cena zaczyna się od 100 tysięcy dolarów i kończy na trzystu tysiącach.

Czy to jest legalne w krajach rozwiniętych?

Tak, w kilku krajach to jest legalne. W wielu krajach afrykańskich, ale także w Meksyku, Kolumbii, w Ameryce łacińskiej. Jest to legalne w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W Europie surogacja jest legalna na Ukrainie, ale także w Gruzji, Grecji i Wielkiej Brytani.

Jaki jest los tych dzieci? Czy zawsze trafiają do bogatych rodzin?

Nie wiemy, gdzie one trafiają, bo każdy może kupić sobie dziecko. Nikt tego nie kontroluje, a szczególnie żadne państwo nie ma nad tym żadnej kontroli. Dzieje się tak ponieważ jest to biznes, który odbywa się pomiędzy dwoma osobami. Państwo cię nie kontroluje, jeśli jesteś dobrym rodzicem i masz pieniądze, aby wychowywać dziecko.

Żadne państwo nie sprawdza, jaka jest twoja motywacja, żeby posiadać dziecko. Każdy więc może mieć dziecko i nie wiemy, czy te dzieci rzeczywiście mają się dobrze. Nikt tego nie sprawdza.

Kto zarabia na surogacji. Czy tylko ta kobieta, która zachodzi w ciąże i dostarcza dziecko?

W tym przypadku także zachodzą różnice w zależności od kraju. Na tanim rynku takim jak Ukraina kobieta dostaje zaledwie 5 do 10 tysięcy euro. W Stanach Zjednoczonych kobiety dostają więcej, od 25 do 50 tysięcy. To zależy więc od zdrowia kobiety i od kraju, w którym się to dzieje.

To co musimy zrozumieć, to że dostaje ona mniejszą część tych pieniędzy. Dla przykładu, jeśli kupuję dziecko w Stanach Zjednoczonych i płacę agencji 200 tysięcy, a kobieta dostaje tylko 25 tysięcy, to znaczy, że 175 tysięcy idzie gdzieś indziej. Idzie do agencji, lekarzy i laboratoriów. To duży biznes. Wiele osób zarabia dużo pieniędzy dlatego, że kobiety użyczają swoich brzuchów.

Dlaczego napisałaś tę książkę?

Chciałam, żeby ludzie zwrócili uwagę na rosnący problem, bo to jest nadużycie. To nowa forma prostytucji. W przypadku prostytucji mamy do czynienia z wykorzystywaniem kobiecej seksualności. A w tym przypadku wykorzystujemy je, żeby pozyskiwać i sprzedawać dzieci. Z tym wiąże się drugi problem — powrotu do handlu ludźmi.

Myślałam, że te czasy minęły w świecie zachodnim. A teraz znowu zaczynamy sprzedawać ludzi. Dajesz pieniądze i dostajesz dziecko. Znowu omawiamy problemy, które wydawały się przeszłością w rozwiniętych społeczeństwach.

Sprzedaż dzieci trwa. Ten proceder nie będzie lepszy tylko dlatego, że będziemy mieli lepsze prawo, lepsze kliniki albo będziemy dawać więcej pieniędzy kobietom. Na końcu i tak kupujesz oraz sprzedajesz dziecko, tak jakby to był samochód albo coś w tym rodzaju.

W jaki sposób gromadzisz informacje?

Te dane w większości są dostępne za pośrednictwem internetu. W Niemczech możesz także pójść na targi dzieci i ja to zrobiłam jako dziennikarka. Tam te agencje oferują swoje programy. Możesz więc pójść na takie targi w Berlinie, Kolonii czy w innych europejskich miastach.

Tam pojawiają się agencje, które pokazują ci swoje programy, a także mówią, w jaki sposób możesz zdobyć dziecko także w twoim kraju, nawet jeśli jest to zakazane.

Agencje wszystko mi wytłumaczyły. Próbowałam tego także pro forma przez Internet, za pośrednictwem czatu. To zajęło mi tylko 15 minut i dostałam ofertę na kupno dziecka, które będzie produkowane w Gruzji, urodzone w Grecji i będzie kosztowało tylko 53 tysiące euro.

Co w sytuacji, kiedy dziecko urodzi się na przykład chore?

Tego dokładnie nie wiemy, ale wiemy że w trakcie ciąży te dzieci są wciąż badane i jeśli dziecko jest chore, to kobieta jest zmuszana do aborcji, więc takie dziecko nigdy się nie urodzi. Chore dzieci są zwyczajnie abortowane.

Dochodzi też do sytuacji, kiedy rodzą się chore dzieci i ludzie, którzy mieli je kupić odmawiają odbioru i wtedy trafiają one na przykład do domów dziecka.

Jakie jest twoje najważniejsze przesłanie. Co chcesz zmienić?

Chce doprowadzić do zamknięcia tego rynku. Musimy tego zakazać globalnie.

Nie możemy tego zrobić tylko w jednym kraju, przykładowo w Polsce, bo wtedy wszystko przeniesie się do kolejnego państwa aby tam robić to, co jest zakazane w Polsce.

Widzimy, że ludzie urządzają sobie turystykę reprodukcyjną. Jeśli chcemy to naprawdę zatrzymać, musimy to zrobić na poziomie globalnym. Mamy obecnie globalny zakaz sprzedaży organów, a więc jest to niemożliwe, żeby legalnie kupić albo sprzedać na przykład nerkę.

Mój argument jest taki, że jeżeli zgodziliśmy się, że to nie jest legalne, żeby sprzedawać i kupować coś takiego jak niewielka nerka, dlaczego zgadzamy się na  sprzedawanie i kupowanie całych dzieci? Jest na to tylko jedna odpowiedź. To nie może być legalne.

Czy ludzie w Austrii i Niemczech są zainteresowani tym tematem?

Tak, są takie osoby i większość ludzi jest zszokowana, kiedy dowiaduje się tego wszystkiego. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że takie rzeczy dzieją się w ich kraju. Jeśli nie jesteś osobiście zainteresowany, masz dzieci  i nie potrzebujesz tego rodzaju usług to nie masz pojęcia, że coś takiego ma miejsce.

Kiedy mówię im, że obecnie w Austrii i Niemczech ludzie wyjeżdżają za granice i wracają z dziećmi, kiedy mówię jak działa ten wyzysk i jakie są konsekwencje zdrowotne dla tych kobiet, bo to jest bardzo ryzykowne dla kobiet i dla dzieci, to zazwyczaj są zszokowani. Nigdy nie spotkałam ludzi, którzy powiedzieli, że to jest w porządku. Większość ludzi mówi, że musimy tego zakazać w naszym kraju.

Dziękuję za twoją pracę i za twój czas.

/ad

Michał Karnowski: Zaczyna rosnąć świadomość, że to są wybory o wszystko

Featured Video Play Icon

Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta l fot. Nawrocki 2025

Niedzielna konwencja wyborcza Karola Nawrockiego będzie punktem zwrotnym kampanii? Wydarzenie w Poranku Radia Wnet komentował Michał Karnowski z tygodnika „Sieci”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy:

Michał Karnowski w Poranku Radia Wnet ocenił, że „znaczy narasta świadomość, że to są naprawdę wybory o wszystko i że Donald Tusk może w Polsce wprowadzić jakiś potworny, obrzydliwy reżim obrzydliwy, jeżeli nie będzie tutaj przełamania w wyborach prezydenckich”. Mówią o konwencji programowej Karola Nawrockiego stwierdził, że „wyszła dobrze”.

Ja się bałem tej konwencji, bo z jednej strony mamy masę takich naprawdę głupich wypowiedzi, które mówią szybciej, mocniej, że Karol już musi teraz wygrywać, bo jak nie, to będzie katastrofa. To jest absurd. Pik poparcia może też przyjść za wcześnie. On ma przyjść w odpowiednim momencie i trzeba mieć pewną strategię

– zaznaczył.

Pokreślił też, że „z drugiej strony widać perfidną grę obozu Donalda Tuska, która wspiera Sławomira Mentzena”

Oczywiście Mentzen ma oczywistą, mocną falę i ja tego nie neguję. Nie mówię też, że ma ją od Tuska. Natomiast przez obóz Donalda Tuska jest to wzmacniane

– analizował Karnowski.

Druga tura dla Nawrockiego

Michał Karnowski prognozował też, że „Mentzen nie pokona Nawrockiego”.

Mogę się z państwem się o wszystko założyć, że Mentzen nie wejdzie, nie przeskoczy na Wrockiego. Jeśli się nic oczywiście nie wydarzy, zawsze w polityce może być jakiś czarny łabędź, ale w normalnych warunkach to jest niemal niemożliwe. No i próbuje się sztab PiS rozedrgać wewnętrznie – żeby popełnili błąd, żeby za szybko poszli, za mocno, za radykalnie, żeby poszukali jakiegoś grepsu

– mówił.

/ad

Wnet Dookoła Świata. Ojciec Kiszor: Indie to kraj wolności wyznania i poglądów

Kościół katolicki w Indiach l fot. Małgorzata Kleszcz, Radio Wnet

Małgorzata Kleszcz dotarła do Indii, dzięki czemu możemy codziennie usłyszeć relacje, które przybliżają nam niezwykłość tego kraju. W dzisiejszym odcinku ojciec Kiszor opowiadał o historii Indii.

Posłuchaj całej rozmowy:

W dzisiejszej relacji Małgosia Kleszcz opowiadała m.in. o tym jak wygląda religijność katolików w Indiach, co oznacza kropka na czole, ale także przeprowadziła rozmowę z pallotynem ojcem Kiszorem, który słuchaczom Radia Wnet przybliżył postać niezwykle ważną dla wszystkich Hindusów, czyli Bhimrao Ramjiego Ambedkara, m.in. współtwórcy konstytucji w Indiach.

Jego życiową misją była realizacja reform społecznych, mających na celu zapewnienie równości dla osób wykluczonych społecznie. Działalność doktora Ambedkara miała głęboki i trwały wpływ na społeczeństwo indyjskie. Jego ruch społeczny, który rozpoczął się od edukacji mas, stał się fundamentem szerokiej walki o prawa człowieka, w tym prawo do wolności, wolności słowa i wyboru religii

– mówił ojciec Kiszor.

Konstytucja w Indiach

Rozmówca Małgorzaty podkreślał, ze „Indie jako państwo świeckie gwarantują każdemu obywatelowi wolność wyznania, co jest zapisane w konstytucji.”

Zgodnie z tym zapisem, Hindusi nie mogą podejmować działań przeciwko wyznawcom innych religii, a każdy obywatel ma prawo swobodnie wyrażać swoje poglądy, zarówno o sprawach dobrych, jak i złych

– mówił dalej.

Według naszego rozmówcy osiągnięcia Ambedkara są ogromne. Wśród nich wymienia m.in. utworzenie giełd pracy, które były częścią reformy zatrudnienia, opracowanie polityki wodnej i zarządzania zasobami mineralnymi, a także stworzenie Centralnej Agencji Energetycznej.

Jego wkład w życie społeczne, obok Mahatmy Gandhiego, pozostaje niezrównany. Dr Ambedkar był osobą, która poświęciła się rzeczywistej pracy na rzecz poprawy losu najuboższych i wykluczonych warstw społecznych

– podsumował ojciec Kiszor.

Czytaj więcej:

Masz męża? Jaki lubisz film? Dlaczego nie masz męża? Pytania do naszej dziennikarki w Indiach

Wnet dookoła świata

Wnet dookoła świata, to wielka wyprawa naszego radia. Słuchacze i czytelnicy Radia Wnet wspólnie z Małgorzatą Kleszcz przemierzają świat. Pierwsze etapy już zakończone, byliśmy na Alasce,  Korei Południowej i Filipinach. Obecnie Małgosia przebywa w Indiach. Podczas wyprawy przybliżamy specyfikę kultur odwiedzanych krajów, życie codzienne ich mieszkańców, a także polityczne i geopolityczne uwarunkowania ich rzeczywistości.

Wyprawa jest relacjonowana codziennie w Porankach Radia Wnet, ale też wiele materiałów z wyprawy można znaleźć na naszych mediach społecznościowych, a to także wyjątkowa okazja, żeby wspólnie przeżyć tę podróż, dlatego zapraszamy na naszego FacebookaYouTubaTik-TokaInstagrama.

Podróż Radia Wnet jest realizowana dzięki współpracy z Fundacją Salvatti.

/ad

Prof. Chorowski: Zielony Ład to system dogmatyczno-religijny, bardzo niebezpieczny dla polskiej gospodarki

Zielony Ład to nie jednorazowa decyzja, lecz złożone podejście z wieloma przepisami i zasadami, które mają bardziej charakter dogmatyczny niż pragmatyczny – powiedział prof. Maciej Chorowski.

Posłuchaj całej rozmowy:

W Poranku Radia Wnet Krzysztof Skowroński w rozmowie z prof. Maciejem Chorowskim, byłym prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poruszyli temat Zielonego Ładu i wpływ tego ideologicznego projektu m.in. na polską gospodarkę. Według profesora brak podstaw dla założenia, że dekarbonizacja nie wpłynie negatywnie na gospodarki krajów, takich jak Polska, które są w procesie adaptacyjnym i mają ograniczone możliwości technologiczne. „Zielona transformacja” może prowadzić do niezamierzonych skutków ubocznych, a niektóre rozwiązania mogą generować większe ślady węglowe niż tradycyjne metody.

Profesor Chorowski rozpoczął jednak od zdefiniowania tego, co nazywamy Zielonym Ładem.

Dogmatyczno-religijna wizja

Zielony Ład to nie jest jedna pojedyncza decyzja, którą można po prostu odwołać, ewentualnie skorygować. Zielony Ład to jest pewne kompleksowe podejście, bardzo dogmatyczne, które materializuje się w ogromnej ilości przepisów, rozporządzeń, dyrektyw szczegółowych. Wychodzi też z założenia, że można zapobiec nadmiernemu udziałowi czy koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze, przy równoczesnym utrzymaniu konkurencyjności gospodarki. […] Więc tak zwana dekarbonizacja, w koncepcji Zielonego Ładu, sprowadza się przede wszystkim jedynie do ograniczenia emisji, a więc nie analizuje się żadnych technologii, które by na przykład były równolegle rozwijane i pozwalały chociażby na pewną filtrację CO2 z atmosfery

– mówił gość Radia Wnet.

Czytaj więcej:

Daniel Obajtek: Lewactwo dewastuje gospodarkę

Chorowski podkreślił też, że „dogmat o możliwości utrzymania konkurencyjności gospodarki właściwie nie jest niczym podparty”.

On jest tak trochę założony, że jeżeli my tak chcemy, to tak ma być. No więc to jest kierunek, ja bym powiedział, mający więcej cech z podejściem właśnie takim dogmatyczno-religijnym niż próbą rozwiązania problemów. Można powiedzieć, że Zielony Ład zaczyna teraz rozwiązywać problemy, które sam stwarza, zresztą z dużą szkodą dla środowiska, dlatego że jak się analizuje tzw. ślady węglowe różnych proponowanych rozwiązań, to one są nieraz znacznie większe niż te, które byłyby, gdybyśmy pozostali przy rozwiązaniach znanych, a dążyli tylko do ich termodynamicznej optymalizacji

– tłumaczył profesor.

Ogromne zagrożenie dla polskiej gospodarki

Według eksperta ten dogmatyczny kierunek jest bardzo niebezpieczny dla gospodarek takich jak polska.

Polska gospodarka, która jest, chcąc nie chcąc, w tym procesie, gospodarką adaptacyjną, czyli nie wytycza kierunków samodzielnie, w związku z tym nie rozwija technologii, którymi mogłaby potem się posłużyć bądź na terenie własnym, bądź przede wszystkim w eksporcie, a staje się swoistą ofiarą

– podkreślił.

/ad

Szybka kolej nie dla Kalisza? „Może zapaść decyzja, że miasto zostanie rozprute na pół”

Kalisz może się nie załapać na szybką kolej l fot. wikimedia.org/Peżot

Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza mówił w Poranku Radia Wnet o tym, jak może stracić zarządzane przez niego miasto, jeśli nie zostanie uwzględnione w systemie szybkich kolei towarzyszącym CPK.

Posłuchaj całej rozmowy:

Nowy plan budowy szybkich kolei, które będą częścią wielkiego projektu komunikacyjno-infrastrukturalnego jakim będzie Centralny Port Komunikacyjny (CPK) nie uwzględnia Kalisza. Prezydent tego miasta – Krystian Kinastowski był w Poranku Radia Wnet i mówił, co to oznacza dla miasta. Tłumaczył, że pierwsze projekty uwzględniały trasę jednej z nitek kolei przez miasto, a to budziło wśród mieszkańców ambiwalentne odczuci, ponieważ wiązałoby się to z wyburzeniami etc. Podjęte zostały konsultacje, także z przedstawicielami CPK, co zaowocowało wypracowaniem porozumienia.

Kalisz miał zyskać połączenia, których w tej chwili nie mamy. Jako stutysięczne miasto jesteśmy trochę na uboczu tych dużych inwestycji komunikacyjnych, strukturalnych. I dla nas posiadanie takiego węzłowego przystanku kolejowego jest sprawą kluczową

– mówił.

Czytaj więcej:

Obywatelski projekt ws. CPK wessała zamrażarka? „Nie chcieli mieć tematu w kampanii”

Koniec kaliskich marzeń?

Modyfikacje planu budowy szybkich kolei z czasem się zmieniały, założono, że pociągi będą jeździły szybciej niż zakładano, dlatego Kalisz może wypaść z tego planu. Najgorszy scenariusz dla miasta zakłada, że nowe połączenia kolejowe będą biegły przez Kalisz, ale pociągi nie będą się w nim zatrzymywały.

Może zapaść decyzja, że Kalisz zostanie rozpruty na pół infrastrukturą kolejową. Ja tylko przypomnę, że taka infrastruktura kolejowa, kolej jadąca 350 na godzinę, no to jest najwyższy priorytet. Ona tam się nie może mieszać ani z samochodami, ani z pieszymi, ani z rowerami i to idzie taka autostrada kolejowa przez sam środek miasta. My nie mamy w tej chwili również informacji na temat, na jakiej zasadzie kolizje będą likwidowane, czy to nie spadnie na nasze barki

– tłumaczył Kinastowski.

/ad

 

 

Cezary Gmyz: ani Tusk, ani nikt z jego otoczenia nie potrafi kontrolować służb specjalnych

Featured Video Play Icon

Cezary Gmyz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Między poszczególnymi służbami występują silne napięcia. Bez gruntownej reformy one nie znikną – mówi dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Miłosz Lodowski: Polacy wciąż nie są przygotowani do walki w infosferze

W Chinach trwa kolejna rewolucja. AI jest już wszędzie: w urzędach, firmach, domach

DeepSeek, czyli chińska odpowiedź na sztuczną inteligencję z USA, wchodzi w każdą przestrzeń życia mieszkańców Państwa Środka. O szczegółach tej rewolucji Andrzej Zawadzki-Liang ze Studia Shanghai.

Posłuchaj całej audycji:

Największe firmy chińskie inwestują ogromne środki w implementacje i rozwój sztucznej inteligencji. DeepSeek to darmowy chatbota oparty na sztucznej inteligencji, który wygląda i działa bardzo podobnie do amerykańskiego ChataGPT.

DeepSeek w tej chwili jest na totalnym topie w Chinach, również dlatego, że te wszystkie inne aplikacje, które nie miały swojej sztucznej inteligencji, zaczynają korzystać z możliwości tej AI. Wśród nich jest m.in.: WeChat, Alibaba, Baidu. Mało tego, wczoraj pojawiła się informacja, że z DeepSeeka będą korzystały też systemy rządowe i lokalnej administracji

– relacjonował Andrzej Zawadzki-Liang.

Rewolucja sztucznej inteligencji

Dodał, że to, co go „przeraża, to tempo w jakim wprowadzane są w Chinach technologiczne innowacje”.

To wszystko jest zbyt szybkie dla mnie

– mówił.

Gospodarz audycji Studio Shanghai powiedział też, że ten technologiczny wyścig, mimo tego, że dla niego już zbyt szybki, wciąż przyśpiesza. Jako przykład podał informacje, które płyną z Alibaby, giganta usług e-commerce.

Alibaba ogłosiła na przykład, że wyda 30 miliardów dolarów amerykańskich, już w przeliczeniu, w ciągu 3 lat na rozwój aplikacji, danych w chmurze i oczywiście sztucznej inteligencji

– mówił.

/ad

Patryk Jaki: Trump jest niezwykle zdeterminowany w zwalczaniu lewicowej agendy

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Patryk Jaki, który brał udział w konferencji CPAP, dzieli się swoimi wrażeniami z wystąpienia prezydenta USA. Podkreśla pozytywny stosunek Trumpa do prezydenta Dudy.

W Waszyngtonie zakończyła się konferencja Conservative Political Action Conference (CPAC). Wydarzenie to jest uznawane za największą imprezę polityczną amerykańskiej prawicy. Swoje wystąpienie miał tam prezydent Donald Trump.

Europoseł Patryk Jaki, który wziął udział w CPAC, w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim dzieli się swoimi wrażeniami z tego wydarzenia. Wymienia dwa główne pozytywy z wystąpienia Donalda Trumpa: jego sympatię do prezydenta Andrzeja Dudy i determinację w zwalczaniu lewicowej agendy.

Wymieniał Andrzeja Dudę dwa razy i, to było widać, z bardzo dużym sentymentem. Na kontraście wspominał o Europie w kontekście negatywnych emocji i decyzji. W dzisiejszym świecie to, że największe mocarstwo świata odnosi się pozytywnie do prezydenta wywodzącego się z obozu Prawa i Sprawiedliwości, jest zasobem. Zasobem, z którego Europa, gdyby była mądra, mogłaby korzystać. Andrzej Duda mógłby być mostem między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Niestety, Europa nie potrafi odrobić lekcji

– ocenia Patryk Jaki.

Europoseł zwraca uwagę, że we wszystkich wystąpienia prelegentów amerykańskich przebijało, że najpierw muszą zrobić porządek we własnym kraju. A tu problemem wg uczestników CPAC jest lewicowa agenda, która niszczyła korzenie Ameryki, wolność, przyszłość dzieci w szkołach i bezpieczeństwo.

Mówili o ogromnej ilości gwałtów i przestępstw, również na dzieciach, w związku z wpuszczaniem przestępców i migrantów. Skala tego problemu tam jest ogromna, więc oni stawiają plerytety. Mówią „najpierw porządek we własnym kraju, a potem będziemy w stanie odgrywać rolę strażnika wartości zachodnich na całym świecie”. Więc ułożyli hierarchię, która wydaje się być bardzo racjonalna. Zresztą wydaje się, że gdybyśmy wrócili do władzy w Polsce, to hierarchia powinna być dokładnie taka sama. To znaczy, najpierw porządek we własnym kraju, a potem można walczyć o coś więcej

– zauważa Patryk Jaki.

Arkadiusz Mularczyk: Trumpowski deal z Ukrainą to realne gwarancje bezpieczeństwa

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Raport Hudson Institute nt. polskiej demokracji. Sakiewicz: Polska zmierza w kierunku miękkiego autorytaryzmu

Featured Video Play Icon

Premier Donald Tusk, fot. KPRM/Wikimedia

Hudson Institute opublikował raport, którego tytuł brzmi: „Kiedy demokraci rządzą niedemokratycznie. Przypadek Polski”. Komentarz Tomasza Sakiewicza w Radiu Wnet.

Posłuchaj całej audycji:

Raport, który opublikował amerykański konserwatywny think tank Hudson Institute rysuje bardzo niepokojący obraz stanu w jakim znajduje się polska demokracja. Znalazły się tam informacje m.in. o bezprawnym przejęciu mediów publicznych w grudniu 2023 roku, a także o atakach na niezależne, konserwatywne media. Przypomniano też słowa Krzysztofa Gawkowskiego, wicepremiera i ministra cyfryzacji, który zasugerował odebranie koncesji Telewizji Republika.

Komentarz autorów raportu dostępny jest na STRONIE INTERNETOWEJ  instytutu i w serwisie YOUTUBE.

Opracowanie w Poranku Radia Wnet komentował Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i Telewizji Republika. Redaktor Sakiewicz poinformował, że tylko kiedy jest w Stanach Zjednoczonych, a bywa tam ostatnio często, to ma okazję do wielu rozmów z amerykańskimi politykami, którzy „wiedzą, że Polska zmierza w kierunku miękkiego autorytaryzmu i są bardzo mocno tym zaniepokojeni”.

Uważają, że trzeba reagować, ale zastanawiają się jak to zrobić, jakim metodami, żeby nie powtórzyć błędów administracji Joe Bidena. Wiedzą też, że amerykańskie władze brały udział w zastraszaniu reklamodawców, których nie ma już w Republice. To o tym bardzo dużo było w wywiadzie Mike’a Benza u Joe Rogana (rozmowę można zobaczyć TUTAJ -red.)

– mówił.

Czytaj więcej:

Cezary Gmyz: w Niemczech po wyborach zapowiada się długotrwały kryzys rządowy

Jasne zasady, nieunikniona odpowiedzialność

Według Tomasza Sakiewicza raport pokazuje też szeroki horyzont myśli i stanowiska amerykańskich konserwatystów, ponieważ część destrukcyjnych elementów wytknięty polskiej demokracji i politykom za to odpowiedzialnym dotyczy też sytuacji w Stanach Zjednoczonych.

Obecna amerykańska administracja to jest potężna administracja o dużej inercji. To znaczy, że jeżeli dzisiaj jakiemuś sędziemu, jakiemuś oficerowi służb, policji, urzędnikowi, czy biznesmenowi, który przekracza granice, łamie prawo, łamie obyczaje demokratyczne, wydaje się, że to jest niezauważone, to tak nie jest. Nawet jeśli on nie jest dostrzegany dzisiaj, to on będzie dostrzeżony za miesiąc, za pół roku, za rok

– mówił Sakiewicz.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” komentował także to, jak administracja Donalda Trumpa odnosi się do rządu Donalda Tuska, czyli ostentacyjnie go omija. Był pytany czy w związku z tym sam premier może spodziewać się jakichś konsekwencji za wcześniejszą postawę wobec urzędującego prezydenta USA.

Te sankcje są wielostopniowe. Sankcje mają swój wymiar PR-owy i one w przypadku Putina są widoczne, ogłaszane, żeby to bolało. Ale jest wiele miękkich sankcji, które są niewidoczne, a są piekielnie skuteczne. To będzie przy dostępie do kredytu, przy dostępie do kontraktów. Przy opiniowaniu spraw bezpieczeństwa, czyli karierach międzynarodowych. Jest wiele takich rzeczy, które wpuszczone informacyjnie, nawet subtelnie w system, powodują, że ktoś ma potężne kłopoty, bo jest niemile widziany przez administrację amerykańską, ale nie dlatego, że nie jest sojusznikiem tej czy innej administracji, tylko dlatego, że łamie standardy, na których w bardzo zależy Amerykanom

– tłumaczył.

Gość Radia Wnet doda, że chociażby z wystąpienia wiceprezydenta USA J.D. Vansa, które miało miejsce na konferencji bezpieczeństwa w Monachium jasno wynika, że „Amerykanie nie będą wspierać działań, a wręcz będą je zwalczać, jeżeli będą sprzeczne z wartościami, które głosi państwo amerykańskie”.

/ad