Dziennikarka wspomina dzień poprzedzający śmierć Franciszka, podczas którego papież udzielił wiernym błogosławieństwa, walcząc ze swoją słabością w trakcie choroby.
Ojciec Święty zmarł w Poniedziałek Wielkanocny, w godzinach porannych. Kilka tygodni wcześniej trafił do szpitala z powodu infekcji dróg oddechowych i od tego czasu ciągle zmagał się z chorobą i powikłaniami.
Dziennikarka Anna Artymiak w rozmowie z Łukaszem Jankowskim mówi, że w niedzielę wierni widzieli papieża „trudno powiedzieć w pełni sił, ale na pewno człowieka, który się podniósł po doświadczeniu choroby”.
Zdjęcia z większym przybliżeniem pokazują, że ciało odmawiało mu posłuszeństwa, ale z odległości robiło to wrażenie. Papież w wielkim stylu zakończył swój pontyfikat. Ukazał się w Loży Błogosławieństw, skąd udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi, a następnie przejechał przez plan św. Piotra i zrobił to, co zawsze lubił – chciał być wśród ludzi
Dziennikarka podkreśla, że wśród zgromadzonych był wielki entuzjazm i radość.
Papieżowi udało się zebrać ostatnie siły. Ludzie wybiegali z sektoru, widziałam dwie nastolatki. Ochrona je złapała i powstrzymała, by podbiegły najbliżej papieża. Ale to pokazuje, jak ogromna była radość tych ludzi. Tym większy był szok.
– zwraca uwagę na kontrast między niedzielą a poniedziałkiem Artymiak.
Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego ocenia, że Franciszek „odszedł jako pasterz Kościoła”.
„Ojciec Święty potwierdzał nam myślenie Pana Boga o człowieku i dzisiaj zrobił to samo z Panem Bogiem razem, czyli pokazał nam, co to znaczy zmartwychwstanie”
Disiaj papież Franciszek przechodząc do Pana Boga stawia nas wobec pytania, które tak naprawdę na różne sposoby stawią nam przez cały swój pontyfikat, czyli pytania, czy wierzysz, że Pan Bóg mówi prawdę? Czy wierzysz, że śmierć jest tylko przejściem i że dalej żyjemy? I dzisiaj przechodząc do domu Ojca, papież pyta nas: czy wy to bierzecie poważnie?
mówi w rozmowie z Konradem Mędrzeckim s. Joanna Nowińska, która jest doktorem habilitowanym nauk teologicznych i wykłada na Wydziale Śląskim Uniwersytetu Śląskiego Katowicach. S. Nowińska należy do do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo.
Politolog prof. Piotr Grochmalski ocenia dotychczasową politykę Niemiec jako próbę zamachu stanu. To są ludzie niebezpieczni, nie mają żadnych hamulców – podkreśla.
W rozmowie z Łukaszem Jankowskim prof. Piotr Grochmalski przypomina politykę Niemiec w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej, polegającą na próbie ustanowienia hegemonii tego kraju. W jego ocenie ta tendencja nadal jest kontynuowana.
Niemcy próbowali dokonać wewnętrznego zamachu stanu w Unii Europejskiej. I Polska była tym państwem, która mówiła innym narodom europejskim: „zobaczcie, do czego prowadzi przywództwo niemieckie”. To są ludzie niebezpieczni, nie mają żadnych hamulców, żadnego samoograniczenia. A pchają nas do kolejnej katastrofy
Z serii katastrof, które zawdzięczamy Niemcom, politolog za najważniejszą uważa skurczenie się europejskiej gospodarki względem Stanów Zjednoczonych.
W ciągu 20 lat UE skurczyła się względem USA o ok. 30 proc. zasobów. To jest katastrofa. I wszystko to było efektem tych wariackich pomysłów, łącznie z koncepcją uzależnienia politycznego i gospodarczego od Rosji. Przypomnijmy, że Niemcy poprzez uzależnienie gazowe były w 55 proc. kontrolowane przez Putina. Pakiet kontrolny nad Niemcami miał w ręku Putin
– podkreśla politolog.
Taką politykę Niemiec naukowiec wprost nazywa „samobójczą”.
To polityka totalnego uzależnienia od bandyty, który nie ma żadnych barier etycznych i nie jest demokratą. Równocześnie Niemcy próbowały wykorzystać te instumenty do szantażowania innych państw
Dr Tomasz Żukowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Kandydat KO liczył, że podczas debaty 1 na 1 z Nawrockim, przeprowadzonej na własnych warunkach, zyska przewagę. Intryga się nie udała ze względu na opór Szymona Hołowni – mówi socjolog.
Marszałek Sejmu wystąpił de facto w tej debacie poniedziałkowej w roli jakby głównego przedstawiciela obozu rządzącego. Czyli może nie zyskał w oczach opozycji, nawet myślę, że na pewno nie zyskał w tej sytuacji, ale mógł zyskać wśród zwolenników obozu rządzącego
ocenia dr Tomasz Żukowski w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Podkreśla, że dzięki Hołowni nie powiódł się zamiar pogłębienia polaryzacji, przyświecający Trzaskowskiemu i jego sztabowcom. Zdaniem gościa „Odysei Wyborczej”, można stwierdzić, że kampania Karola Nawrockiego wraca na dobre tory.
Żołnierze ukraińscy na froncie l fot. x.com/Defense of Ukraine/Marian Kushnir
Rosja nie chce zawieszenia broni i nie będzie do niego dążyć. My się nie poddajemy – tylko w ostatniej dobie zniszczyliśmy około 1,5 tysiąca „Orków” – powiedział w Poranku Radia Wnet Dmytro Antoniuk.
Posłuchaj całej rozmowy:
Dmytro Antoniuk, gospodarz Studia Kijów relacjonował w Poranku Radia Wnet obecną sytuację na Ukrainie.
Jesteśmy w takim zawieszeniu… Myślę, że nie potrwa to dłużej niż do Wielkanocy. Zobaczymy, jaka będzie reakcja Białego Domu na to, że Rosja nie przystaje na propozycję zawieszenia broni — a nie przystaje, i to widać bardzo wyraźnie. Przed chwilą rozmawiałem z moim przyjacielem, który walczy i jest na froncie, niedaleko Pokrowska. Mówi, że sytuacja jest napięta. Chociaż w ciągu minionej doby zniszczyliśmy nieco mniej „Orków”, jak ich tutaj nazywamy
– mówił.
Dodał, że dokładnie było to „1500 zabitych i rannych rosyjskich żołnierzy oraz oficerów i jest to mniejsza skala niż w ostatnich dniach.
Zawieszenia broni ze strony rosyjskiej oczywiście nie ma i, moim zdaniem, nie będzie. Trumpowi nie pozostaje nic innego, jak zareagować już po Wielkanocy
Krzysztof Skowroński zapytał też Antoniuka: jaką część bogactwa, ukraińskich złóż i ziemi, straciłaby Ukraina, gdyby doszło do, w cudzysłowie, „pokojowego” podziału?
To byłaby oczywiście ogromna strata, bo w obwodzie donieckim, na terenach, które wciąż kontrolujemy, znajdują się złoża tzw. specjalnego węgla, bez którego nie jesteśmy w stanie produkować naszej stali. Te złoża są m.in. pod Pokrowskiem — i właśnie dlatego Moskale za wszelką cenę próbują zdobyć to miasto
– mówił.
Poinformował też, że „te kopalnie są obecnie zamknięte, bo jest zbyt niebezpiecznie, żeby tam pracować, ale wciąż są pod kontrolą Ukraińców.
W obwodzie donieckim, a także w zaporoskim, znajduje się mnóstwo innych kopalń i złóż. Nie wspominając już o tym, że w Zaporożu działa wielka fabryka, która produkuje silniki do śmigłowców — znana jeszcze z czasów sowieckich, bardzo ważna strategicznie. W Zaporożu w ogóle jest sporo zakładów przemysłowych, w tym huta Zaporożstal. Nie dziwi mnie, że Kreml bardzo chce mieć to wszystko w swoim posiadaniu
Przedstawiciel opozycji rosyjskiej krytykuje prezydenta USA za nieodpowiedzialną politykę międzynarodową. „Przypomina mi Chruszczowa, walącego butem w ONZ” – mówi prof. Ponomariow.
Prof. Władimir Ponomariow, fizyk i przedstawiciel Kongresu Deputowanych Ludowych Rosji w Polsce zgadza się, że Donald Trump wiele zmienił swoją polityką, jednak jej kierunek jest nieporządany.
Przypomina mi Nikitę Chruszczowa, który siedział w ONZ i walił butem w stół. To był tak samo nieodpowiedzialny polityk. Wszyscy oczekiwali, że Trump rzeczywiście poczyni kroki, by uspokoić Putina i zakończyć wojnę na Ukrainie, ale ona trwa nadal
– mówi prof. Ponomariow.
Rosjanin w administracji USA
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zauważa, że miliarder Steve Witkoff, którego Donald Trump wyznaczył do pełnienia funkcji Specjalnego Wysłannika Stanów Zjednoczonych na Bliski Wschód jest Rosjaninen.
W związku z tym rozmowy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją odbywają się w gronie Rosjan, niestety
W rozmowie Władimir Ponomariow przytoczył wypowiedź Siergieja Kaganova, udzieloną stacji BBC.
Powiedział, że wojna pomiędzy Rosją a Ukrainą jest wojną przeciwko całej Europie. Jej celem ma być złamanie elit europejskich. Podporządkowanie ich w sensie mentalnym i włączenie do polityki putinowskiej. To jest zagrożenie. Nie wierzę, że natychmiast po zakończeniu wojny na Ukrainie Rosjanie od razu pójdą na Warszawę, czy Wilno. Ale zagrożenie, takie, jakie było za zimnej wojny, będzie faktem
Debata prezydencka organizowana przez sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego l fot. YouTube.com/ZERO
Po tej debacie można zakładać, że Rafał Trzaskowski nie ma szans wygrać w pierwszej turze – powiedział w Poranku Radia Wnet prof. Henryk Domański, komentując debatę, która odbyła się w Końskich.
Posłuchaj całej analizy:
W piątek, 11 kwietnia 2025 roku, Końskie stały się areną dwóch debat prezydenckich, które przyciągnęły uwagę całej Polski. Pierwszą z nich, o godzinie 18:50 na rynku miasta, zorganizowała Telewizja Republika we współpracy z wPolsce24 i Telewizją Trwam. Udział w niej wzięli: Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Krzysztof Stanowski, Marek Jakubiak oraz Joanna Senyszyn. Debata skupiła się na tematach takich jak pakt migracyjny i bezpieczeństwo granic, a także była okazją do krytyki organizacji drugiej debaty przez sztab Rafała Trzaskowskiego.
Druga debata rozpoczęła się o 20:40 w hali sportowej i została zorganizowana przez sztab Rafała Trzaskowskiego, przy współpracy dziennikarzy TVP, TVN i Polsatu. Wzięło w niej udział ośmioro kandydatów: Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Magdalena Biejat, Maciej Maciak, Marek Jakubiak, Krzysztof Stanowski i Joanna Senyszyn. Organizacja tej debaty może spowodować bardzo poważne konsekwencje dla Telewizji Polskiej, ponieważ audycja nie była oznaczona jako organizowana przez komitet wyborczy Trzaskowskiego, rodzą się pytania o zaangażowanie telewizji w kampanię po stronie jednego kandydata oraz podnoszona jest kwestia nierównego traktowania innych kandydatów.
Trzaskowski traci
Debaty w Poranku Radia Wnet komentował socjolog prof. Henryk Domański. Pytany przez Krzysztofa Skowrońskiego, czy Rafał Trzaskowski ma szansę wygrać w pierwszej turze, odpowiedział:
No nie, zwłaszcza po tej debacie. Nawet nie chodzi o to, czy on przegrał, czy wygrał – po prostu źle wypadł. Za coś takiego nie dostaje się powyżej 50 proc. Był jednym z najgorszych, tak naprawdę – można by tak powiedzieć – bo oczekiwania były inne, większe. Oczekiwano, że główny kandydat do urzędu prezydenta przyciągnie uwagę i wywoła jakieś pozytywne emocje
Zamieszanie wokół debaty organizowanej przez sztab Rafała Trzaskowskiego można nazwać skandalem. Przy zamieszaniu, które wybuchło po głoszeniu formuły debaty, sztab Trzaskowskiego zaczął w ostatniej chwili zapraszać innych kandydatów do Końskich.
To jest interesujące, że kandydaci jednak dojechali w ostatniej chwili (chociaż byli zaproszeni w ostatniej chwili -red.) – w gruncie rzeczy – na obie debaty, które miały być zastrzeżone dla dwóch kandydatów. Mam na myśli tych innych kandydatów, co też pokazuje ich stosunek do polityki – bo tak trzeba na to patrzeć. Organizowanie debaty przez telewizję publiczną to pewne posunięcie rządu. Tak ludzie to postrzegają. Więc to powinno działać na korzyść Nawrockiego. To jeden z tych elementów piątkowych wydarzeń, które powinny wzmocnić jego notowania
– zaznaczył Domański.
Odniósł się też do faktu, że sztab wyborczy Trzaskowskiego nie zaprosił do udziału w debacie Telewizji Republika.
Co do Republiki – że nie została zaproszona – to ona nie mogła być zaproszona, bo telewizja publiczna czy rząd musieliby przyznać, że ten wyrok sądu odbierający Republice koncesję nie ma sensu. Bo jeśli odbieramy koncesję, a jednocześnie zapraszamy, to… no właśnie, co to znaczy
Redaktor naczelny „Do Rzeczy” uważa, że dotychczas nie przedstawiono żadnych dowodów, które świadczyłyby niezbicie, że w 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu.
W 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej Krzysztof Skowroński rozmawia z redaktorem naczelnym tygodnika „Do Rzeczy” Pawłem Lisickim.
Zawinił rząd Tuska
Dziennikarz podtrzymuje swoją wyrażoną przed laty hipotezę, że w Smoleńsku „doszło do tragicznej katastrofy spowodowanej przede wszystkim bałaganem i nieudolnością”.
W sensie odpowiedzialności politycznej uważam, że spada ona na ówczesny rząd, który w oczywisty sposób lekceważył i robił wszystko, żeby osłabić pozycję prezydenta Lecha Kaczyńskiego
– ocenia Lisicki.
Krytyka Antoniego Macierewicza
Gość Poranka Wnet krytycznie ocenia działalność Antoniego Macierewicza przy wyjaśnianiu katastrofy.
Antoni Macierewicz i jego komisja niestety w dużym stopniu przyczyniły się do chaosu i bałaganu, o którym teraz mówimy. Przypomnę, że jednak przez 8 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości działała, zresztą działa nadal, specjalna komisja prokuratorów [Zespół Śledczy Nr 1 Prokuratury Krajowej], powołana na czele pierwotnie z nieżyjącym już prokuratorem Markiem Pasionkiem. Człowiekiem, który został odwołany ze swojego stanowiska za czasów Platformy Obywatelskiej właśnie dlatego, bo badał tę sprawę. Prokuratura przeprowadziła ekshumację, wykonała wszystkie możliwe czynności, jakie powinna wykonać, czyli przesłuchała odpowiednich świadków, wysłała próbki do różnych renomowanych laboratoriów światowych, i tak dalej, i tak dalej
Dziennikarz stawia pytanie, czy gdyby tezy Podkomisji smoleńskiej były prawdziwe, czy nie zostałyby wykorzystane przez polską prokuraturę.
Przecież do października 2023 roku Ministrem Sprawiedliwości Prokuratorem Generalnym był Zbigniew Ziobro i to on sprawował ogólny nadzór nad działaniami prokuratury. Przedtem taki bezpośredni nadzór nad tą sprawą sprawował [Prokurator Krajowy] Bogdan Święczkowski, obecny prezes Trybunału Konstytucyjnego. Wiem, że jest grupa ludzi, która nie potrafi się z tym pogodzić, ale brutalna prawda jest taka, że gdyby tezy Macierewicza były prawdziwe, stałyby się podstawą działania prokuratury w ciągu tych osiemu lat
Antoni Macierewicz oskarża Donalda Tuska o „współodpowiedzialność za zbrodnię smoleńską”, wskazując m.in. na utrudnianie dochodzenia. Były minister obrony narodowej był gościem Radia Wnet.
Posłuchaj całej audycji:
Katastrofa smoleńska miała miejsce 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku (Rosja). Samolot Tu-154M z delegacją państwową na pokładzie, lecącą na obchody zbrodni katyńskiej, rozbił się przy podchodzeniu do lądowania. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka oraz wielu wysokich rangą urzędników i dowódców wojskowych.
O ustaleniach Podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej opowiadał jej były przewodniczący i były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Pan Tusk natychmiast podjął decyzję – choć tak naprawdę nie on ją podjął. Rozmowa, która doprowadziła do tej decyzji, odbyła się 10 kwietnia rano, około godziny 10, i była prowadzona przez Donalda Tuska z Władimirem Putinem. W jej wyniku ustalono, że badanie katastrofy smoleńskiej będzie prowadzone na podstawie konwencji chicagowskiej. Tusk wyraził na to zgodę natychmiast
– mówił Antoni Macierewicz.
Nielegalne oddanie śledztwa Rosjanom
Według byłego przewodniczącego podkomisji smoleńskiej „to była decyzja nielegalna, ponieważ konwencja chicagowska dotyczy wyłącznie samolotów cywilnych – nie może być stosowana do statków powietrznych państwowych ani wojskowych”.
Jej zastosowanie oznaczało przekazanie stronie rosyjskiej pełnej kontroli nad badaniem katastrofy, włącznie z przygotowaniem raportu. I tak właśnie się stało – Rosja przejęła wszystkie materiały, także dowodowe, których do dziś nie przekazała stronie polskiej, tłumacząc się trwającym postępowaniem. Jednocześnie rozpowszechnia narrację, którą powtarza Donald Tusk – zależny od Moskwy i do dziś broni Putina
– mówił gość Radia Wnet.
Dlatego nie skończyło się wyrokami?
Na tę wypowiedź Krzysztof Skowroński stwierdził, że „to wszystko są fakty, które były znane już w 2010 roku – sam pan wielokrotnie podkreślał je na antenie Radia Wnet w kolejnych latach”.
Ale potem przyszedł rok 2015, minęło osiem lat. Donald Tusk oddał władzę – i co dalej? Dlaczego do dziś nie stanął przed sądem?
– pytał Skowroński.
Jako Minister Obrony Narodowej złożyłem trzy wnioski do prokuratury – do roku 2018 – zawierające materiał dowodowy jednoznacznie wskazujący na popełnienie przestępstwa przez pana Donalda Tuska. W szczególności w oparciu o artykuł 129 Kodeksu karnego, który mówi o działaniach na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, wnioski te wskazywały, że Tusk umożliwił popełnienie przestępstwa i brał udział w jego ukrywaniu
– odpowiedział Macierewicz.
Z tego, co wiem, jeden z prokuratorów rozpoczął w tej sprawie pracę i – jak słyszałem – przygotował bardzo trafną kwalifikację prawną. Jednak do dziś sprawa nie została skierowana do sądu
Błażej Poboży / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Każdy rozsądnie myślący obywatel może sobie wyobrazić, do czego by doszło, gdyby pełnia władzy spoczęła w rękach Donalda Tuska – mówi minister w Kancelarii Prezydenta RP.
Myślę, że mieliby państwo duże pretensje. gdyby głowa państwa bezpośrednio zaangażowała się w przebieg kampanii wyborczej, jednoznacznie wskazując na któregoś z kandydatów
mówi Błażej Poboży, pytany o przyczyny braku jednoznacznej deklaracji prezydenta Andrzeja Dudy odnośnie tego, kogo by widział jako swojego następcę.