Łukasz Jankowski: Nie zamykam się na rozmowy z Grzegorzem Braunem; sumienie mówi mi, że słusznie przerwałem wywiad

Dziennikarz Radia Wnet Łukasz Jankowski, który przerwał kilka dni temu wywiad z Grzegorzem Braunem mówi, że rachunek sumienia dziennikarskiego podpowiada mu, że postąpił słusznie.

W rozmowie z Jakubem Pilarkiem Łukasz Jankowski pytany o swoje refleksje po przerwanym wywiadzie z Grzegorzem Braunem, prezesem Korony Konfederacji Polskiej, mówi, że jego „rachunek sumienia dziennikarskiego” przechyla się na stronę, że postąpił zasadnie. Podczas rozmowy Braun stwierdził, że „Że mord rytualny to fakt, a dajmy na to Auschwitz z komorami gazowymi to niestety fake”.

Jankowski deklaruje jednak, że decyzja zapadła w rozmowie nacechowanej dużymi emocjami i jest daleki od 100 proc. pewności, czy nie należało jej kontynuować.

Parę razy słuchałem tej rozmowy, robiąc ten rachunek sumienia. Po czterech dniach nie mam w sobie pełnej pewności, czy to była najlepsza decyzja. Nie jestem taki, jak niektórzy dziennikarze czy publicyści, którzy wszystko wiedzą najlepiej i są najmądrzejsi, kiedy siadają za mikrofon, jadąc jak czołg. Im jestem starszy, tym więcej rzeczy wydaje mi się nieoczywistych. W wielu wypadkach należy zakładać różne warianty, szczególnie w polityce. Ale jeżeli chodzi o tę sytuację, to wydaje mi się, że przerwałem wywiad raczej słusznie

– mówi gospodarz „Odysei Wyborczej”, tym razem wyjątkowo przepytywany w charakterze gościa.

Jakub Pilarek: Słowa Brauna były niegodziwe, ale ściganie go przez prokuraturę to absurd

Idąc dalej torem refleksji Jankowski podkreśla, że opowiada się za rozmowami z przedstawicielami Konfederacji Korony Polskiej, w tym Grzegorzem Braunem.

Politycy i sympatycy Konfederacji Korony Polskiej powinni być na antenie Radia Wnet, może nawet częściej, niż to było do tej pory. Więc za pewien czas, o ile mnie z pracy nie wyrzucą, Grzegorz Braun pojawi się na antenie Radia Wnet, aczkolwiek po 10 lipca byłaby to rozmowa o podwyższonym ryzyku

– mówi Jankowski.

Semantyka europosła

Odnosząc się dalej do postawy Grzegorza Brauna podczas wywiadu dziennikarz wspomina o tekście polityka sprzed ok. 10 lat, w którym odnosił się do tematyki komór gazowych.

Użył tam słowa „rekonstrukcja”. Grzegorz Braun jest niezwykle inteligentnym człowiekiem, sprawnym językowo. Gdyby stwierdził, że „mordy rytualne były prawdą, a niestety komory gazowe w Auschwitz to rekonstrukcja” to miałoby to inne znaczenie, niż zastąpienie słowa „rekonstrukcja” słowem „fake”

– zwraca uwagę Jankowski, dodając, że kiedy widzimy dziś bitwę pod Grunwaldem, to nazywamy ją właśnie rekonstrukcją, a nie „fejkiem”.

Na uwagę Jakuba Pilarka, że przerwanie wywiadu może być dla Grzegorza Brauna użytecznym argumentem obrony, w przypadku chęci pionu śledczego IPN do postawienia mu zarzutów, Łukasz Jankowski odpowiada: „dla mnie to tylko lepiej”.

Kłopoty Grzegorza Brauna nie były moim celem. Celem była dyskusja na temat pogromu w Jedwabnem. Ale usłyszałem, że Grzegorz Braun postanowił wejść na poletko Auschwitz. Ni stąd, ni zowąd, Bóg wie po co. I nagle z [tematu] Jedwabnego wychodzimy otwieramy drzwi nawet nie z kopniaka, tylko wywalając je z futryną i zlepiamy nagle pamięć i batalię o Jedwabne z passusem komór gazowych w Auschwitz

– wyjaśnia swoje motywy Jankowski.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Superman w służbie polityki – Michał Chudoliński o najnowszej premierze kultowego bohatera

Superman rozpoznawany jest jako ikona na całym świecie l fot. flickr.com/ Jason Csizmadi

Postać Supermana od lat stanowi zwierciadło amerykańskiej tożsamości, a dziś – jak zauważa Michał Chudoliński – coraz częściej staje się narzędziem politycznej narracji.

Posłuchaj całej rozmowy:

Zarówno demokraci, jak i republikanie próbują wykorzystywać symbolikę Supermana do realizacji własnych celów. W rozmowie z Jaśminą Nowak Michał Chudoliński wprowadza nas w świat Człowieka ze Stali, analizując, jak zmienia się jego przekaz w zależności od aktualnych wydarzeń i nastrojów społecznych.

Superman rzeczywiście nabiera politycznego znaczenia, w zależności od tego, kto aktualnie posiada prawa do tej postaci. Żyjemy w czasach, w których wszystko staje się polityczne

– mówi Chudoliński.

W zagranicznych recenzjach najnowszej odsłony pojawiają się odniesienia zarówno do wojny Izraela z Iranem, jak i do konfliktu na Ukrainie. Jak zauważa krytyk, Superman już od momentu swojego powstania miał silny wydźwięk polityczny. Jego twórcami byli amerykańscy Żydzi, dzieci żydowskich emigrantów, a jego podwójna tożsamość stanowi metaforę losu Żydów próbujących odnaleźć swoje miejsce w Ameryce.

Mieli oni trudną lekcję do przepracowania, zwłaszcza w kontekście asymilacji w kraju zdominowanym przez białych protestantów

– tłumaczy Chudoliński.

Biblijne metafory

W nowej wersji opowieści o Supermanie James Gunn sięga po metaforę biblijną – historia bohatera staje się współczesną reinterpretacją losów Mojżesza, który jako dziecko zostaje wysłany z ginącej planety Krypton na Ziemię.

Gunn przypomina tym samym o idei bezinteresownego dobra. Superman to ktoś prostolinijny, kto wierzy w ludzi i ich dobre intencje

– podkreśla Chudoliński.

Zdaniem krytyka nowy film ma szansę stać się mocnym otwarciem nowego rozdziału w uniwersum DC.

James Gunn potrafi dostarczyć rozrywkę na świetnym poziomie. Jego trylogia „Strażników Galaktyki” była znakomita. Mam nadzieję, że jego wersja Supermana stanie się równie udanym początkiem nowej ery

– dodaje.

/web

Szatkowski o odebraniu dostępu do tajemnic: Służby szukały na mnie haków po zmianie władzy

Featured Video Play Icon

Tomasz Szadkowski l fot. Radio Wnet

Były ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski uważa, że został odwołany z placówki i pozbawiony certyfikatów bezpieczeństwa z powodów politycznych. – Byłem na czele listy do usunięcia – twierdzi.

Posłuchaj całej audycji:

Były ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski twierdzi, że decyzja o jego odwołaniu z placówki oraz odebraniu mu poświadczenia bezpieczeństwa była motywowana politycznie i wynikała z działań premiera Donalda Tuska.

Moją winą jest to, że Donald Tusk mnie zniesławił. Skoro mnie zniesławił, to nie można mi już teraz przyznać racji, bo wyszłoby na jaw, że to były pomówienia

– powiedział Szatkowski w rozmowie z Radiem Wnet.

Czytaj więcej:

„Kontrole na granicy zachodniej chaotyczne, dane o migrantach utajnione”

Listy proskrypcyjne Tuska?

Jak relacjonował, od początku funkcjonowania nowego rządu miał świadomość, że znalazł się na liście osób przeznaczonych do odwołania.

Od samego początku miałem być na czele tej listy. Już w marcu miałem informacje ze środowiska służb, że szuka się na mnie czegoś. Wykręcono kompletnie zmyśloną historię

– stwierdził.

Były ambasador przyznał, że choć jego misja w NATO wykraczała poza ramy poprzedniego rządu, starał się ją kontynuować w duchu profesjonalizmu. Zaznaczył, że sprawy bezpieczeństwa powinny być ponad podziałami politycznymi.

Wydawałoby się, że te sprawy są ponad podziałami. Jest prezydent, jest oczywiście nowy rząd, a ja starałem się profesjonalnie tę misję wykonywać

– mówił.

Czytaj więcej:

Jakub Pilarek: Słowa Brauna były niegodziwe, ale ściganie go przez prokuraturę to absurd

Najważniejsze dla Polski sprawy

Zdaniem Szatkowskiego, decyzja Tuska o jego odwołaniu miała związek z wyjazdem premiera i prezydenta do Waszyngtonu.

Pan premier podjął decyzję, że to może dezorientować jego zaplecze polityczne, że jest wielka wojna, a tu nagle jedzie razem z tymi „złymi ludźmi” do Waszyngtonu. Uznał, że musi to jakoś zrównoważyć. Albo jego emocje tak mu podpowiedziały

– ocenił.

Były ambasador uznał także, że działania wobec niego wpisują się w pewną „rutynę” służb wobec osób, które pełniły funkcje w poprzednim rządzie.

To jest pewna norma działania środowisk służb czy sektora siłowego wobec ludzi, którzy starali się robić coś sensownego w poprzednim rządzie

– powiedział.

/ad

Bosak ocenia przerwanie rozmowy z Braunem w Radiu Wnet

Krzysztof Bosak l fot. Radio Wnet

– Tak. W każdym miejscu musi być gospodarz i to on decyduje – stwierdził Krzysztof Bosak, pytany o przerwanie ubiegłotygodniowego wywiadu Łukasza Jankowskiego z Grzegorzem Braunem.

W czwartek w ubiegłym tygodniu gościem audycji Łukasza Jankowskiego był poseł Parlamentu Europejskiego Grzegorz Braun. Podczas rozmowy stwierdził on m.in., że „mord rytualny to fakt, a dajmy na to Auschwitz z komorami gazowymi to niestety fake”. Całą sprawę opisaliśmy TUTAJ. 

Posłuchaj rozmowy z Krzysztofem Bosakiem. O kwestii wywiadu odnosi się na końcu rozmowy:

W poniedziałkowym Poranku Radia Wnet w rozmowie z Katarzyną Adamiak sprawę skomentował też Krzysztof Boska. Przyznał, że nie słyszał całej rozmowy, ale odniósł się do zasady prowadzenia rozmów w niezależnych mediach.

Na pytanie, które brzmiało: „Czy Łukasz Jankowski miał prawo przerwać wywiad z Grzegorzem Braunem?”, odpowiedział krótko.

Oczywiście, że tak. Zgodnie z najbardziej podstawowymi zasadami życia społecznego, w każdym miejscu musi być gospodarz, i to gospodarz decyduje

– odpowiedział.

Czytaj więcej:

Jakub Pilarek: Słowa Brauna były niegodziwe, ale ściganie go przez prokuraturę to absurd

Dalej tłumaczył, że „że dziennikarz jest gospodarzem w swoim studiu, w swojej redakcji, a przynajmniej powinien nim być, bo wiemy, że czasem dziennikarze nie mają wystarczającej autonomii”.

Myślę jednak, że akurat dziennikarze w Radiu Wnet autonomię mają – i za to cenimy Radio Wnet

– tłumaczył.

Zaznaczył też, że „dziennikarz może nawet popełnić błąd, przerywając rozmowę”.

Ja nie wykluczam, że może to był błąd, może należało tę rozmowę kontynuować, ale nie ma takiego obowiązku. Z pewnością dziennikarz ma prawo być gospodarzem, niezależnie od tego, czy popełnia błąd, czy podejmuje najbardziej światłą decyzję w historii ludzkości. To jest po prostu kompetencja dziennikarza

– zaznaczył.

Przyznał też, że zna Łukasza Jankowskiego, jako redaktora „chętnego do rozmów także o ostrych i trudnych sprawach”.

/ad

„Kontrole na granicy zachodniej chaotyczne, dane o migrantach utajnione”

Featured Video Play Icon

Krzysztof Bosak

Granica z Niemcami jest w dużej mierze niestrzeżona, a rząd zataja dane o migrantach, powiedział w Poranku Radia Wnet Krzysztof Bosak. „Problem można rozwiązać, potrzeba tylko woli politycznej.”

Posłuchaj całej rozmowy:

Sytuacja na polsko-niemieckiej granicy jest chaotyczna i nierówna, a rząd ukrywa dane dotyczące liczby migrantów przekazywanych Polsce przez Niemcy – ocenił wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak (Konfederacja). Polityk przekonuje, że problem nielegalnej migracji można rozwiązać, jeśli będzie wola polityczna i nowoczesne technologie.

Wygląda to bardzo różnie – zależnie od miejsca i zależnie od czasu. Operacja przywrócenia kontroli była wprowadzona w sposób dosyć nagły, myślę, że zaskakujący dla wielu funkcjonariuszy Straży Granicznej, na przykład dla tych, którzy zostali oddelegowani z Podkarpacia do województwa zachodniopomorskiego, lubuskiego czy dolnośląskiego

– mówił Bosak.

Zaznaczył, że dla żołnierzy Żandarmerii Wojskowej prowadzenie kontroli granicznej jest całkowitą nowością.

Jest w tym wszystkim sporo chaosu, trochę pokazówki, a trochę realnej kontroli

– ocenił.

Bosak relacjonował własne obserwacje z granicy, gdzie – jak powiedział – sytuacja jest niejednolita.

W niektórych miejscach idzie to zupełnie płynnie – większość aut jest przepuszczana bez kontroli. Z kolei w innych miejscach widziałem nawet ponadkilometrowe korki od strony niemieckiej do strony polskiej, co miało miejsce w Świecku w piątek w nocy. Ten obraz jest bardzo zróżnicowany

– przyznał.

Rząd ukrywa dane?

Wicemarszałek Sejmu stwierdził, że nie są publicznie dostępne polskie dane o liczbie migrantów zatrzymywanych lub zawracanych na granicy.

Przede wszystkim tak: nie mamy publicznie dostępnych – przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo – opublikowanych polskich danych ze Straży Granicznej w tej sprawie

– powiedział i dodał, że „trzeba cierpliwie pytać rząd i cierpliwie nagłaśniać fakt ukrywania tych danych przez rząd”.

Zdaniem Bosaka, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Straż Graniczna prowadzą politykę, „która przypomina bardziej wojnę informacyjną z własnym narodem niż informowanie społeczeństwa”.

Czyhają na potknięcia tych, którzy patrolują granice, działają w ruchu obrony granic, i w momencie, gdy pojawi się jakaś nieścisłość, publikują wielkie komunikaty z informacją: „dezinformacja, to nieprawda”. Natomiast nie podają sami z własnej inicjatywy kompleksowych danych

– stwierdził polityk Konfederacji.

Niestrzeżona granica?

Bosak zwrócił uwagę, że problemem jest także słabe zabezpieczenie tzw. zielonej granicy.

Niemcy nie mają wystarczającej obsady kadrowej, żeby strzec zielonej granicy. Polska zresztą też

– przyznał.

Według niego, nawet przywrócenie kontroli drogowej czy kolejowej nie powstrzyma profesjonalnych przemytników.

Wprowadzenie kontroli może mieć w pewnym stopniu funkcję odstraszającą, ale nie dla prawdziwych, profesjonalnych przemytników nielegalnej migracji, którzy będą wykorzystywać transport drogowy tylko po to, żeby podjechać pod granicę, a następnie – mając sprawdzone, że nie ma patroli – będą przerzucać ludzi przez zieloną granicę

– powiedział polityk Konfederacji i dodał, że podczas własnej wizyty wzdłuż granicy od strony niemieckiej nie spotkał ani jednego patrolu Bundespolizei, poza funkcjonariuszami obecnymi na samym przejściu granicznym.

Powiedzmy sobie to wprost: ta granica, zarówno z polskiej, jak i niemieckiej strony, z powodu braków kadrowych w obu służbach, jest w dużej mierze po prostu niestrzeżona

– podsumował.

/ad

 

Jakub Pilarek: Słowa Brauna były niegodziwe, ale ściganie go przez prokuraturę to absurd

Dziennikarz Radia Wnet Jakub Pilarek ocenił słowa Grzegorza Brauna jako nieakceptowalne. Uznal jednak, że ściganie na poziomie karnym europosła to działanie sprzeczne z zasadą wolności słowa.

W rozmowie z Katarzyną Adamiak dziennikarz Radia Wnet Jakub Pilarek komentując przerwany wywiad Łukasza Jankowskiego z Grzegorzem Braunem zwrócił uwagę, że z dostępnych faktów historycznych wynika, że nie tylko na terenie obozu Birkenau, ale również Auschwitz w komorach gazowych ginęli ludzie. Przytoczył w tym kontekście fragment autobiografii komendanta Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hoessa.

W czasie mojej podróży służbowej mój zastępca, Schutzhaftlagerfuhrer Fritzsch, zastosował do zabijania tych więźniów gaz, a mianowicie preparat kwasu pruskiego – cyklon B, używany systematycznie w obozie do niszczenia robactwa. Zapas tego preparatu znajdował się na miejscu. Po moim powrocie Fritzsch zameldował mi o tym i przy następnym transporcie ponownie użyto tego gazu. Zagazowanie przeprowadzono w celach aresztu bloku 11. Ja sam, założywszy maskę gazową, przyglądałem się uśmiercaniu. W zatłoczonych celach śmierć następowała natychmiast po wrzuceniu preparatu

– pisał zbrodniarz wojenny.

Łukasz Jankowski przerwał wywiad z Grzegorzem Braunem

Pilarek odwołał się również do ustaleń historyka Jana Marka Chodakiewicza, którego prace często cytuje sam Grzegorz Braun.

Wprowadzono najpierw ciężarówki gazowe, a potem komory gazowe. Na początku zabijano tlenkiem węgla, a następnie cyjankiem wodoru, czyli gazem Zyklon-B. Narodowi socjaliści oparli się tu na doświadczeniach, które nabyli podczas wcześniejszej operacji „Eutanazja”, gdy zamordowano kilkadziesiąt tysięcy chorych psychicznie Niemców. Komory gazowe wybudowano w istniejących już większych obozach koncentracyjnych i obozach pracy, przede wszystkim na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Masowe zabijanie rozpoczęto w obozie Kulmhof (Chełmno nad Narem) w grudniu 1941 roku. W lutym 1942 roku machina śmierci ruszyła w obozie Auschwitz-Birkenau, w marcu w Bełżcu, w kwietniu w Sobiborze, w lipcu w Treblince, we wrześniu 1942 roku w Majdanku-Lublinie. Uśmiercono w ten sposób około 3 mln Żydów. „Przy okazji” zagazowano pewną liczbę Polaków, Rosjan i innych

– pisał Chodakiewicz w książce „Żydzi i Polacy. 1918-1955”.

Braun miał szansę wytłumaczyć swoją myśl

Rozmówca Katarzyny Adamiak zwrócił uwagę, że po wypowiedzeniu przez Brauna frazy, że komory gazowa w Auschwitz to tzw. fake, Łukasz Jankowski dopytał go, co ma na myśli.

On nie wyjaśnił, o co mu chodziło. Gdyby on miał dobre intencje, to powiedziałby po prostu  „chodzi mi o to, że w Auschwitz funkcjonowała jedna komora gazowa, a inne w Birkenau”. To jest bardzo proste do wypowiedzenia. To nie jest jakaś teza złożona, która wymaga jakiegoś niesamowitego rozwinięcia. Skoro on tego nie powiedział, to widać jego niecne intencje. On był po prostu nastawiony na wzbudzenie sensacji, na prowokację. I dlatego Łukasz ten program przerwał moim zdaniem słusznie

– stwierdził Pilarek, odnosząc się do argumentu często przywoływanego w mediach społecznościowych przez stronników Grzegorza Brauna.

Prokuratura przekazuje materiały sprawy Grzegorza Brauna do pionu śledzczego IPN

Prokuratorzy to nie historycy

Równocześnie jednak z pozycji krytyka Grzegorza Brauna dziennikarz Radia Wnet uważa, że obowiązujące przepisy karne ustawy o IPN są nie do pogodzenia z zasadą wolności słowa, a fakt przewrania wywiadu będzie dla adwokata Brauna – o ile zostanie wszczęte śledztwo – poważnym argumentem do obrony.

Wątpliwości rozstrzyga się na korzyść podejrzanego, a tutaj europosłowi nie dano dokończyć myśli. Jeżeli Braun zacznie mówić, że miał na myśli to, że komory po wojnie częściowi zrekonstruowano, że chciał naświetlić fakty historyczne i uniemożliwiono mu wypowiedzenie tych słów, to z punktu widzenia postępowania karnego będzie to jakiś argument

– zwrócił uwagę dziennikarz.

Pilarek podkreślił, że z profesjonalnego serwisu dla prawników LEX wynika, że jeżeli chodzi o art. 55 ustawy o IPN, z którego Braun mógłby być ścigany, brak jest utrwalonej linii orzeczniczej. Gość Poranka przytoczył cytowany w LEX fragment publikacji z 2009 r. z czasopisma „Palestra”, z którego wynika, że nie można mówić o działaniu umyślnym sprawcy w sprawach z art. 55 ustawy o IPN, jeżeli przedstawia kompletnie inną od dotychczasowej wersję zdarzeń historycznych, a nawet zupełnie ją negująca, w sytuacji, gdy celem jest poszukiwanie prawdy.

W dalszej części rozmowy Jakub Pilarek komentował wydarzenie z udziałem Grzegorza Brauna m.in. z punktu widzenia spraw amerykańskiej ustawy 447, a także ryzyka, jakie art. 55 ustawy o IPN może nieść w przypadku dojścia do władzy zwolenników radykalnej interpretacji historii zarówno z lewej, jak i prawej strony.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

jbp/

Portugalskie wyspy Atlantyku: Atlantyckie historie o przetrwaniu

Praia, Ilha de Santiago, Cabo Verde; David Gil; flickr.com; CC BY-SA 2.0

W dzisiejszym wydaniu República Latina porozmawiamy o portrecie kolonialnego portugalskiego Atlantyku pełnego kontrastów: od słonecznej Madery po Wyspy Zielonego Przylądka i dalej

Portugalskie Imperium Kolonialne było jednym z najwcześniejszych i najdłużej istniejących imperiów kolonialnych w historii. Trwało ono bowiem od XV do końca XX wieku. Portugalia, będąc jednym z pionierów europejskiej ekspansji kolonialnej, kontrolowała rozległe terytoria w Ameryce Południowej, Afryce, Azji i Oceanii. Ważną częścią tego imperium były archipelagi wysp: Azorów, Madery i Zielonego Przylądka położone na Oceanie Atlantyckim. Bo choć niewielkie terytorialnie, stanowiły one miejsce odpoczynku i uzupełnienia zapasów dla portugalskich i hiszpańskich żeglarzy. Ponadto w epoce kolonialnej były to ważne ośrodki handlowe.
W dzisiejszym wydaniu República Latina porozmawiamy o portrecie kolonialnego portugalskiego Atlantyku. Naszą przewodniczką w tej podróży będzie dr Agata Błoch, specjalistka od historii i współczesności świata luzofońskiego. Podróżować będziemy czasie i przestrzeni: od słonecznej Madery, aż po odległe Wyspy Zielonego Przylądka, a może i dalej. Każda z wysp, czy to ważny przystanek na handlowych szlakach, czy ukryty skrawek lądu na mapie, niesie swoją historię przetrwania. Od trzęsień ziemi i tsunami, przez susze i epidemie, aż po odnowę w duchu oświeceniowych reform markiza de Pombala. To opowieść o ludzkiej zaradności i sieci wzajemnych zależności, która połączyła metropolię z najdalszymi rubieżami imperium. Jak jak w obliczu katastrof naturalnych wyspy te stały się zielonym „oknem możliwości” dla całego imperium. Zastanowimy się także, co z kolonialnego imperium pozostało po dzień dzisiejszy na wyspach.

Na podróż po kolonialnym portugalskim Atlantyku zapraszamy już dziś o godz. 19H00!

Iga Świątek Królową Wimbledonu!

Iga Świątek | Fot.: Wimbledon

Polka w finale legendarnego turnieju pokonała Amerykankę rosyjskiego pochodzenia Amandę Anismovą 6:0 6:0.

Iga Świątek w słoneczne sobotnie popołudnie po niebem brytyjskiej stolicy sięgnęła po swój szósty wielkoszlemowy tryumf. Do czterech koron Rolanda Garossa i jednego wygranego US Open, Polka dopisała historyczne zwycięstwo w turnieju rozgrywanym na kortach trawiastych.

Pojedynek finałowy z 23-letnią Anisimovą był jednostronny. Świątek grała swój najlepszy tenis – precyzyjny i skuteczny. Z kolei Amerykanka sprawiała wrażenie zagubionej, popełniała dużo błędów. Polka swej rywalce nie pozwoliła wygrać choćby jednego gema.

Szczerze, nawet o tym nie marzyłam – powiedziała Iga Świątek zaraz po tryumfie na Korcie Centralnym.

To pierwszy tryumf reprezentantki Polski w historii prestiżowego Wimbledonu. Wcześniej w jego finale grały Jadwiga Jędrzejowska (1937 r.) i Agnieszka Radwańska (2012 r.), lecz te tenisistki swoje finałowe spotkania przegrały.

Kamil Kowalik

Program Wschodni 12.07.25: obchody rocznicy zbrodni wołyńskiej

Rozmowy dotyczące 82. rocznicy rzezi wołyńskiej.

Artur Żak (Lwów): Eksplozje na zachodzi Ukrainy, rocznica rzezi wołyńskiej.

Prof. Grzegorz Motyka (Wojskowe Biuro Historyczne): Historia ofiar zbrodni wołyńskiej.

Łukasz Adamski (Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego): Proces uregulowania sprawy Wołynia.

Aleksandra Zamłyńska (Użhorod): Działalność Towarzystwa Kultury Polskiej Zakarpacia im. Gniewy Wołosiewicz.

Audycję realizował Igor Toporowski