Kard. Ryś w liście pasterskim: „Pociecho migrantów! Módl się za nami!”

Kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki. fot.z oficjalnej strony Archidiecezji Łódzkiej

Kard. Ryś zabrał głos w sprawie uchodźców. Przestrzegł przed chrześcijaństwem pozbawionym Ewangelii i wezwał do nawrócenia języka, odrzucenia strachu i hejtu.

W specjalnym liście duszpasterskim, który zostanie odczytany 20 lipca 2025 r. we wszystkich kościołach Archidiecezji Łódzkiej, kard. Grzegorz Ryś poruszył dwa tematy: chrześcijańską odpowiedzialność wobec migrantów i uchodźców oraz konieczność zmierzenia się z przeszłością nadużyć seksualnych w Kościele. Zapowiedział powołanie niezależnej komisji eksperckiej dla archidiecezji oraz zaapelował o „nawrócenie języka” i powrót do Ewangelii gościnności.

Główną osią refleksji kard. Rysia są aktualne napięcia społeczne wokół migrantów i uchodźców.

„Od kilku tygodni i miesięcy rozpala on publiczną dyskusję, a także działania, które – nierzadko powołując się na chrześcijańskie motywacje – w istocie rzeczy z chrześcijaństwem nie mają wiele wspólnego” – pisze metropolita łódzki.

Mocno wybrzmiewa jego obrona działań Centrów Pomocy Migrantom i Uchodźcom, które stają się celem krytyki. Kard. Ryś wyraził głęboki niepokój rosnącą falą hejtu, stereotypów i języka nienawiści wobec obcych:

„Hejt, strach przed obcym, stereotypy, nienawiść stają się argumentem ważniejszym niż racje ludzkie i ewangeliczne”.

Przypomina, że nauka społeczna Kościoła jednoznacznie stwierdza, iż każdy człowiek ma prawo wybrać sobie miejsce do życia i być w tym miejscu uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze. Chrześcijaństwo nie jest religią plemienną – lecz „objawieniem jedności całego rodzaju ludzkiego”, podkreśla kard. Ryś, przywołując dokumenty Soboru Watykańskiego II. W mocnych słowach apeluje do wiernych o „nawrócenie języka”:

„Potrzebujemy Jezusowego języka – Jezusowego sposobu wypowiedzi. Proszę, jeśli decydujecie się uczestniczyć w dyskusjach – a już zwłaszcza publicznych – na temat właściwej relacji do uchodźców i migrantów – to chciejcie to czynić w głębokim zjednoczeniu z rzeczywistą nauką Chrystusa i Kościoła. Jeśli zaś nie – to proszę: miejcie odwagę przynajmniej w takich wpadkach zamilknąć.” – pisze kardynał.

Wśród cytatów, które spinają list klamrą, znalazło się także wezwanie z Litanii loretańskiej: „Pociecho migrantów! Módl się za nami!” – to modlitewne westchnienie staje się jednocześnie dramatycznym apelem o powrót do duchowości, która łączy, a nie dzieli.

Osobne miejsce w liście zajmuje także ogłoszenie powstania niezależnej komisji eksperckiej, która w Archidiecezji Łódzkiej zajmie się zbadaniem przypadków wykorzystywania seksualnego osób małoletnich.

„Mam głęboką nadzieję, że prace tej Komisji ruszą na jesieni. (…) Głównym celem Komisji jest dotarcie do nieznanych jeszcze osób pokrzywdzonych” – napisał.

W skład komisji wejdą niezależni specjaliści: prawnicy, historycy, psychologowie. Będą oni mieli autonomię w doborze współpracowników i wypracowaniu metod działania. Diecezja zadeklarowała pełną otwartość na współpracę i udostępnienie zasobów archiwalnych i prawnych. Celem ma być przede wszystkim wsłuchanie się w głos skrzywdzonych, dotarcie do ich historii i – jeśli możliwe – realne wsparcie i przeproszenie.

Cały list jest dostępny na stronie Archidiecezji Łódzkiej.

Krzysztof Wąsowski: Prokurator blokuje kontakt podejrzanego z rodziną i naraża jego zdrowie

mec. Krzysztof Wąsowski/fot. Jakub Pilarek

W rozmowie z Łukaszem Jankowskim mec. Krzysztof Wąsowski mówi o groźbie całkowitej utraty wzroku u jego klienta, osadzonego w areszcie w toku śledztwa w sprawie nieprawidłowości w RARS.

Dominik B. jest podejrzany w śledztwie Prokuratury Krajowej dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, współdziałania w celu przekroczenia uprawnień przez reprezentujących RARS funkcjonariuszy publicznych i prawnia brudnych pieniędzy.

Obrońcą Dominika B. jest mec. Krzysztof Wąsowski. Prawnik opisuje szokującą historię dotyczącą stanu zdrowia podejrzanego, który od czerwca przebywa w areszcie tymczasowym. Sprawę opisała pierwsza Gazeta Polska Codziennie.

Dominik ma 45 lat, jest mężem i ojcem dwóch małoletnich dzieci. Od 13 roku życia zdiagnozowano u niego tak zwany antygen BL-23, który odpowiada za utratę wzroku, jeżeli nie jest odpowiednio i permanentnie leczony. On się uaktywnił u niego w wieku 30 lat

– opisuje stan klienta adwokat.

Krzysztof Wąsowski: W sprawach skrajnie upolitycznionych prokuratorzy biegną w przepaść

Jak tłumaczy, w chwili zatrzymania jego klient miał jaskrę w jedynym oku, na które widział i duże ciśnienie gałki ocznej.

Jeżeli zabraknie mu leków i nie będzie pod stałą kontrolą lekarzy, to w ciągu dwóch tygodni może zostać przerwany nerw wzrokowy w jedynym widzącym oku. Leki skończyły mu się bodajże w ten weekend. Pan Dominik zgłosił to Służbie Więziennej, która mu powiedziała, że zamówili. Byłem u niego na widzeniu w poniedziałek i nie dostał żadnego leku

– mówi prawnik.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Niemieckie media uderzają w Tuska. Ekspertka: Jeśli polityk jest słaby, to jest do eliminacji

Featured Video Play Icon

Donald Tusk l fot. wikipedia.org/European Parliament

„Słabość” Donalda Tuska coraz częściej pojawia się w niemieckich analizach. Według Berliner Zeitung, Polska może pójść śladem Grecji, a sam Tusk stracił w oczach Berlina.

Posłuchaj całej audycji:

Zaufanie Berlina do Donalda Tuska wyraźnie osłabło. Jeszcze niedawno uznawany był w Niemczech za gwaranta stabilnych i przewidywalnych relacji z Polską. Dziś w niemieckim dyskursie politycznym coraz częściej pojawia się słowo „słabość” – i to właśnie w odniesieniu do obecnego polskiego premiera. Aleksandra Fedorska, redaktor naczelna agencji informacyjnej Radio Debata mówiła w Poranku Radia Wnet o tym, jak Niemcy postrzegają obecnego premiera Polski.

Dodała też, że niemiecka prasa nie szczędzi mu krytyki. Jak podkreśla, komentarze takie jak ten opublikowany w Berliner Zeitung (artykuł pt. Tusk nie jest pogromcą smoka populizmu, lecz jego ofiarą”) są wyrazem rozczarowania zmianą kursu Tuska, który zdaniem niemieckich komentatorów ulega presji prawej strony sceny politycznej.

Obraz Tuska zmienił się właściwie od przegranych wyborów prezydenckich. Także media publiczne — a także prywatne media w Niemczech, które są ściśle związane z niemieckim państwem — zaczęły mówić o Tusku jako o człowieku słabym, jako o słabym polityku. A jeśli polityk jest słaby, to jest do eliminacji. Pojęcie „słabego polityka” oznacza również, że nie jest on w stanie przeprowadzić właściwej polityki. Takie jest zrozumienie, taka jest perspektywa Niemiec. Oni to tak opisują. I to jest druzgocąca ocena Tuska

– mówi Fedorska.

Czytaj więcej:

Bielan: Tusk nieskuteczny w Polsce i w Europie. „Stracił instynkt, Bruksela przestała go słuchać”

Niemcy rozczarowani Tuskiem

Szczególnie niepokojące dla niemieckich komentatorów wydają się obecne działania rządu w sferze polityki społecznej i gospodarczej. Kosztowne programy socjalne i rosnące zadłużenie państwa budzą porównania do sytuacji Grecji sprzed lat. W artykule z Berliner Zeitung pojawia się bezpośrednie ostrzeżenie, że Polska może podzielić jej los.

Niemcy są zaniepokojeni tym, że to nie Tusk wyznacza kierunki polityki, tylko już prawica, której Tusk ulega. I właśnie ta uległość jest ogromnym rozczarowaniem dla Niemiec. Stąd przywołanie Grecji — bo Grecja jest tu utożsamiana z państwem słabym. Państwem, które samo sobie nie radzi, które się załamało w czasie tego ogromnego kryzysu finansowego, państwem, które właściwie nie umie sobą zarządzać. I tak to jest rozumiane. […] Donald Tusk bardzo stracił w oczach niemieckich komentatorów i dziennikarzy

– zaznaczyła.

Zdaniem Fedorskiej, Niemcy oczekiwali od Tuska kontynuacji liberalnych reform, wzorowanych na modelu niemieckim, z czasów jego poprzednich rządów. Obecny kurs postrzegany jest jako odejście od „niemieckiego standardu” i dowód politycznej nieskuteczności.

/ad

 

Wojciech Sumliński: Ekshumacje w Jedwabnem są konieczne. Ludzie chcą prawdy!

Wojciech Sumliński/ fot. profil X WS

Dziennikarz i reżyser filmu „Powrót do Jedwabnego” Wojciech Sumliński mówi o swojej misji wyjaśniania zdarzenia w Jedwabnem sprzed kilkudziesięciu lat. Domaga się przeprowadzenia ekshumacji.

Opisując historię badania zbrodni w Jedwabnem Wojciech Sumliński, powołując się na świadectwo archeolog Małgorzaty Grupy, która prowadziła badania, przypomina o znalezieniu łusek.

Co pokazują te łuski? Były to łuski, które wprowadzono do armii niemieckiej już po kampanii wrześniowej. Pokazują one, że ktoś do Żydów strzelał. Nie ma żadnego świadka, który by mówił, że Polacy mieli broń i do Żydów strzelali. I nagle są odkrywane łuski. To jest mocna przesłanka, że ktoś do Żydów strzelał. A broń mieli tylko Niemcy. Jan Gross wskazywał, że Niemców tam prawie w ogóle nie były, że to Polacy samorzutnie z nienawiści do swoich żydowskich sąsiadów ich mordowali

– opowiada Sumliński.

Dr Sommer o śledztwie ws. Jedwabnego: nie dziwię się, że prokurator nie chciał ujawniać okoliczności prac ekshumacyjnych

Dziennikarz zauważa, że w tej sytuacji, gdyby ekshumacja poszła dalej, odkryte zostałyby kolejne dowody wyjaśniajace wszystkie okoliczności zbrodni.

Mamy prawdę zakopaną na polskiej ziemi

– podkreśla Sumliński, który uważa, że ekshumacje byłyby zgodne zarówno z polskim prawem państwowym, jak i żydowskim prawem religijnym.

Najwyższą formą szacunku dla tych ofiar żydowskich byłoby odkrycie pełnej prawdy. Byśmy się dowiedzieli, ilu ich było, jak zginęli

– mówi rozmówca Łukasza Jankowskiego.

Na poparcie tych słów Sumliński przytacza opinię wieloletniego dyrektora cmentaża żydowskiego w Warszawie Bolesława Szenicera:

Zwracał uwagę, że prawo żydowskie mówi, że jeżeli gdzieś spoczywają szczątki Żyda, to one z szacunku dla tego człowieka powinny być przeniesione na kirkut lub do Izraela. W tym przypadku zaś mamy nawet nie mogiły, tylko dół śmierci.

Kwestia głazów

Odnosząc się do kwestii głazów opatrzonych tablicami z tekstami o historii relacji polsko-żydowskich, Sumliński stwierdza, że wykreowano mit, także w oparciu o Jedwabne, który ma być symbolem polskiego nazizmu i antysemityzmu.

Stawiając te głazy, gdzie przyjeżdżają wycieczki z całego świata, pokazaliśmy w języku polskim i angielskim historię alternatywną, wierzymy, że prawdziwą. Przyjeżdżają tam ludzie, setki samochodów dziennie, i wracają z refleksją. Myślę, że to powoduje, że jest taka straszna nagonka, żądania zabrania tych głazów, procesów karnych i zamykania ludzi. Właśnie dlatego, że to miejsce zaczyna żyć własnym życiem. Ludzie chcą prawdy!

– mówi Wojciech Sumliński.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Jan Żaryn: Dyrektor Instytutu Pileckiego przez lata był związany z przedstawicielami niemieckiej nauki historycznej

Jan Żaryn / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Historyk Jan Żaryn twierdzi, że instytucje publiczne odpowiedzialne za pielęgnowanie pamięci historycznej traktują historię jako zbędny balast. W tym kontekście mówi o Instytucie Pileckiego.

O Instytucie Pileckiego zrobiło się głośno w środę z powodu kuriozalnego wpisu na platformie X, dotyczącym Obławy Augustowskiej.

Porucznik Maksymilian Sznepf dowodził jednostką ludowego WP o wielkości 110-160 żołnierzy, która zatrzymała 22 osoby, z których część nigdy nie wróciła do domu. W Obławę zaangażowanych było 45 000 żołnierzy, udział jednostki Schnepfa stanowi jedynie 2 promile tych sił

– napisano na koncie Instytutu Pileckiego.

Komentując sytuację w Instytucie Pileckiego prof. Jan Żaryn mówi, że trzeba widzieć różnicę kadrową między poprzednimi szefami tej instytucji, prof. Magdaleną Gawin i drem Wojciechem Kozłowskim, a prof. Krzysztofem Ruchniewiczem, obecnym dyrektorem IP.

Przez lata jako profesor Uniwersytetu Wrocławskiego był bardzo mocno związany był naukowo z przedstawicielami niemieckiej nauki historycznej. Więc nie jest to kontynuacja, tylko wrogie przejęcie

– ocenia Żaryn.

Historyk mówi o polskiej historii jako o zero-jedynkowej opowieści o walce z III Rzeszą, która stanowi fundamenty naszej zbiorowej pamięci historycznej.

To wszystko ma być zanegowane. To planowa akcja, której celem jest przede wszystkim dotarcie do młodszego pokolenia, by mogło powiedzieć, że historia jest jak kamień przywiązany do nogi, który jako balast powinien zostać odcięty

– mówi Jan Żaryn.

Zdaniem rozmówcy Łukasza Jankowskiego wg historyków pokroju obecnego dyrektora IP cała nasza edukcja powszechna ma być skierowana w stronę zabiegu psychoedukacyjnego, który ma skutkować dobrostanem.

Dobrostan polega na tym, żeby nic nie męczyło, bo skoro historia ma męczyć, bo starzy dyskutują na tematy, które do nas już nie docierają, to obetnijmy sobie w ogóle tę kulę u nogi. Myślę, że to jest docelowym zabiegiem

– dodaje prof. Żaryn.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Polska bez strategii bezpieczeństwa. Generał Gromadziński: dryfujemy, nie wiemy dokąd zmierzamy

Gen. Jarosław Gromadziński

Polska formalnie nie ma strategii bezpieczeństwa narodowego – alarmuje w Radiu Wnet gen. Jarosław Gromadziński. – Płyniemy tą łódką, ale nie wiemy dokąd – ostrzega.

Posłuchaj całej audycji:

W obliczu wojny  na Ukrainie i realnego zagrożenia ze strony Rosji, Polska powinna być jednym z najlepiej przygotowanych państw w regionie. Tymczasem, jak alarmuje generał Jarosław Gromadziński, brakuje najważniejszego elementu – strategii bezpieczeństwa narodowego. Bez niej – nie ma ani skutecznej armii, ani sprawnego państwa w czasie kryzysu.

Jeśli mamy być uczciwie przygotowani do wojny, musimy zacząć od „głowy”, a głową państwa jest strategia. Do dziś nie mamy aktualnej strategii bezpieczeństwa narodowego. To jest kluczowe, bo z niej wynika polityczno-strategiczna dyrektywa obronna — najważniejszy, tajny dokument, który określa, jak państwo ma funkcjonować w czasie kryzysu i wojny, jak ma działać administracja, jak państwo ma być przygotowane. Dalej są strategie dziedzinowe, jak strategia obronna — której również nie mamy

– zaznaczył.

Polityczne podziały ponad dobrem kraju?

Generał, który przez 35 lat służył w Wojsku Polskim, a dziś jest m.in. wykładowcą akademickim w rozmowie z Radiem Wnet nie pozostawia złudzeń poinformował, że choć w marcu zeszłego roku MON wysłało projekt założeń do BBN, dokument utknął w urzędniczym klinczu. Strategia miała być gotowa na drugą rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Nie powstała. W rozmowach z wojskowymi, generał ustalił, że rząd do dziś nie przekazał finalnej wersji dokumentu do Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Taki jest stan rzeczy — według moich rozmów z osobami, które się tym zajmują. […] Moje pytanie brzmi: dlaczego wokół strategii jest taka cisza? Nawet ze strony BBN.
Czy BBN nie może powiedzieć wprost: „chcemy to zrobić, ale mamy taką sytuację”? Brakuje też komunikacji społecznej — społeczeństwo dopytuje, a wszyscy przerzucają się odpowiedzialnością. A przecież sprawa jest prosta, choć poważna: strategia bezpieczeństwa narodowego to najważniejszy dokument

– podkreślił.

Czytaj więcej:

Bielan: Tusk nieskuteczny w Polsce i w Europie. „Stracił instynkt, Bruksela przestała go słuchać”

Generał zaznaczył w rozmowie z Radiem Wnet, że sprawa jest zbyt poważna i fundamentalna, żeby nie było w jej przypadku porozumienia ponad politycznymi podziałami.

Dlatego musi być między prezydentem i premierem stały dialog. A jeśli obie strony się okopały i nie rozmawiają — trudno mówić, że dobro kraju jest nadrzędne. Wtedy znów wygrywają partyjne interesy. A strategia bezpieczeństwa dotyczy całego państwa. I jeśli tego nie rozumiemy, to niestety jesteśmy w sytuacji patowej. To nie wróży dobrze

– mówi.

W tej sytuacji — jak to obrazowo ujął — „Płyniemy tą łódką, wiosłujemy, ale nie wiemy dokąd”.

/ad

Bielan: Tusk nieskuteczny w Polsce i w Europie. „Stracił instynkt, Bruksela przestała go słuchać”

Adam Bielan

Donald Tusk miał być politycznym „domknięciem systemu”. Adam Bielan w Poranku Radia Wnet przekonuje: to już tylko cień skutecznego lidera. Bruksela go nie słucha, a Polacy tracą cierpliwość.

Posłuchaj całej rozmowy:

Donald Tusk miał być liderem zdolnym do politycznego „domknięcia systemu”, ale – zdaniem Adama Bielana – okazał się zaledwie zarządcą upadającego projektu. Europoseł PiS ocenia efekty półrocznej prezydencji Polski w Unii Europejskiej i polityczne manewry obecnego premiera, wskazując na jego nieudolność zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej.

Bielan podkreśla, że Tusk nie wykorzystał swojej największej szansy, by załatwić kluczowe sprawy: nie zdołał zablokować Zielonego Ładu, który – jak twierdzi europoseł – niszczy konkurencyjność europejskiej gospodarki; nie powstrzymał paktu migracyjnego; nie nawiązał też istotnych relacji gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi. Mimo sześciu miesięcy w fotelu państwa przewodniczącego UE, nie osiągnął żadnego z zakładanych celów.

Dlaczego miałby coś osiągnąć teraz, skoro w Brukseli przestali się z nim liczyć? Przez pierwszy rok swoich rządów obiecywał, że wygra wybory prezydenckie i „domknie system”. Nie udało się. Okazał się nieskuteczny. Dla ludzi w Brukseli liczyła się skuteczność Tuska – był tym, który „powstrzymał faszystów z PiS-u i odebrał im władzę”. A teraz? Teraz jest politykiem, który nie potrafi wygrywać wyborów. Jego wpływy w Brukseli dramatycznie spadły w ostatnich tygodniach.

– mówił Bielan.

Czytaj więcej:

Grzegorz Płaczek: Konfederacja nie jest zainteresowana koalicją z lewą stroną sceny politycznej

„Tusk niczego nie wygrał”

Polityk PiS przypomina, że prawdziwym zwycięzcą ostatnich wyborów była „trzecia droga”, która umożliwiła Tuskowi powrót do władzy. Sam Tusk jego zdaniem nie wygrał niczego. Wręcz przeciwnie – jego działania pokazują brak politycznego wyczucia.

Donald Tusk, który przez lata uchodził za geniusza polityki – z czym ja się zawsze nie zgadzałem – okazał się nieskuteczny. Nie wygrał wyborów w 2023 roku. Prawdziwym zwycięzcą była Trzecia Droga, bo to ona umożliwiła Tuskowi zostanie premierem. To ona dała mu władzę. Tusk pokazał, że król jest nagi. Jego zaangażowanie w końcówkę kampanii prezydenckiej, fatalny wywiad udzielony Bogdanowi Rymanowskiemu – wszystko to pokazało, że stracił instynkt polityczny. I wszyscy to widzą

– zaznaczył.

Koalicjanci wychodzą z cienia

Kolejnym przykładem nieskuteczności ma być planowana od miesięcy rekonstrukcja rządu. Bielan porównuje ją do „długo przenoszonej ciąży”, z której – jak przewiduje – nie będzie żadnego przełomu. Jego zdaniem w rządzie nie ma zgody ani zaufania, a koalicjanci nie pozwolą Tuskowi na znaczące zmiany.

Mam wiele innych dowodów na to, że tego zaufania nie ma, ale jestem zobowiązany do pewnej dyskrecji. Powiem tylko tyle: to długo nie potrwa. Tusk od czterech miesięcy zapowiada rekonstrukcję rządu – to taka bardzo długo przenoszona ciąża. Myślę, że z tej dużej chmury będzie mały deszcz – taki kapuśniaczek. Nie sądzę, żeby koalicjanci pozwolili Tuskowi na poważniejsze zmiany

– przewiduje.

Polacy mają dosyć

Bielan wskazuje również na dramatyczny spadek poparcia społecznego dla obecnego rządu. Sondaże są, jego zdaniem, najgorsze od dekad – nawet w ośrodkach podległych rządowi. Wszystko to sprawia, że los gabinetu Tuska – według polityka PiS – wisi na włosku.

Jedno wiemy na pewno: ten rząd stracił poparcie społeczne. I wiemy to już od czasu wyborów prezydenckich. Mają najgorsze od lat, może i od kilkudziesięciu lat, wyniki sondażowe – nawet w ośrodkach badania opinii publicznej kontrolowanych przez rząd. Przypomnę, że CBOS podlega Kancelarii Premiera, a nawet tam widać rekordowy wzrost poparcia dla przeciwników rządu

– podsumował.

/ad

 

„Asia odeszła spokojnie” – Hrabi żegna Joannę Kołaczkowską

Joanna Kołaczkowska l fot. wikimedia.org/Marcin Gierasimowicz

W nocy z 16/17 lipca zmarła Joanna Kołaczkowska, charyzmatyczna artystka kabaretu Hrabi. Zmagała się z agresywnym nowotworem i odeszła wśród najbliższych, bez bólu – informują współpracownicy.

W nocy z 16 na 17 lipca odeszła Joanna Kołaczkowska, jedna z czołowych postaci Kabaretu Hrabi. Artystka miała 59 lat. Od kilku miesięcy zmagała się z zaawansowaną chorobą nowotworową, którą ostatecznie przegrała.

Zespół Hrabi, z którym była związana od 2002 roku, przekazał poruszające pożegnanie: „Przyszło Jej zmierzyć się z najgorszym i najbardziej agresywnym przeciwnikiem. Wyczerpaliśmy wszystkie dostępne formy leczenia. Wierzyliśmy w cud. Cud nie nastąpił”. W dalszej części komunikatu czytamy, że Asia odeszła spokojnie, bez bólu, otoczona bliskimi i przyjaciółmi.

Członkowie grupy podkreślili, że jej odejście zostawiło „ogromną wyrwę”, której nie da się zapełnić. Podkreślali jej wyjątkowy talent, obecność obdarzając miano daru, a jej odejście – stratą nie do zastąpienia.

Kariera Joanny Kołaczkowskiej rozpoczęła się pod koniec lat 80. w kabaretach Drugi Garnitur i Potem. Jednak to w Hrabi – obok Dariusza Kamysa, Łukasza Pietscha i Tomasza Majera – osiągnęła pełnię popularności. W kwietniu 2025 roku, z powodu choroby, zawiesiła działalność sceniczną, a zespół ogłosił przerwę do końca sierpnia.

Pozostaje w pamięci jako nie tylko błyskotliwa artystka, ale przede wszystkim jako osoba, której śmiech i dobre słowo dawały nadzieję – nawet w najciemniejszych chwilach.

/ad

Michał Bruszewski o nowej odsłonie konfliktu w Syrii

Featured Video Play Icon

Netanjahu zezwolił rekrutom druzyjskim z IDF na udanie się na południe Syrii, by wspomagali rodaków. Mogą pokonać wojska syryjskie – mówi o nowej wojnie między Syrią a Izraelem Michał Bruszewski.

W środę Izrael zaatakował Damaszek, stolicę Syrii. Celem nalotu była siedziba syryjskiej armii, ale rakiety spadły również nieopodal pałacu prezydenckiego. W rozmowie z Jaśminą Nowak sytuację na Bliskim Wschodzie komentuje Michał Bruszewski. Wskazuje na istotne tło obecnej eskalacji, związane z sytuacją na południu Syrii.

Wojska rządowe rekrutujące się z dawnej koalicji oddziałów Hayat Tahrir al-Sham (HTS), które wygrały wojnę w Syrii, przejmują kontrolę na południu pod miastem Suwajda, w enklawie druzyjskiej. A Druzowie mają bardzo dobre relacje z Izraelem. Społeczność druzyjska żyje i w Libanie, i w Syrii, i w Izraelu. W Izraelu są to bardzo lojalni obywatele, którzy służą w armii izraelskiej, więc Izrael traktuje ich jako swoich sojuszników

– mówi Bruszewski.

W drodze do ziemi obiecanej: idea państwa Izrael w czasach mandatu brytyjskiego w Palestynie

Ekspert podkreśla, że Druzowie napływają z Izraela do Syrii, żeby walczyć u boku swoich rodaków.

Przypomnę, że są to rezerwiści IDF, a więc rząd Netanyahu musiał ich zwolnić ze służb wojskowej w Izraelu i pozwolić im przekroczyć granicę. To oznacza, że jest to zorganizowana akcja. To są ludzie, którzy trzy lata służyli wojsku izraelskim i prawdopodobnie na kilku wojnach, więc są bardzo doświadczonymi żołnierzami. Jeżeli dołączą do druzyjskich milicji, to syryjskie siły lądowe, jest to lekka piechota, mogą te starcie przegrać, albo zostać mocno przetrzebionymi, tym bardziej, że dominację w powietrzu będzie miał Izrael

– tłumaczy zawiłości sytuacji gość Jaśminy Nowak.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Jan Urban selekcjonerem. „Cezary Kulesza sprawia, że PZPN jest zamknięty na świat” – mówi Szymon Janczyk

Cezary Kulesza / Fot. Flickr, Domena publiczna

Dziennikarz „Weszło.com” Szymon Janczyk podaje w wątpliwość słuszność stawiania przez PZPN na obecnie niezatrudnionych trenerów polskich bez doświadczenia w prowadzeniu reprezentacji.

Odsłuchaj całą rozmowę:

Gość Radia Wnet, pytany o powody zamykania się Cezarego Kuleszy na zagranicznych szkoleniowców, mówi:

Cezary Kulesza sprawia, że PZPN jest zamknięty na świat, a nie tylko na zagranicznych trenerów. Wynika to przede wszystkim z bariery językowej, jaka jest następstwem tego, że Cezary Kulesza nie mówi w żadnym języku obcym poza rosyjskim.

Zdaniem dziennikarza związek zaniedbuje rozwój polskiej piłki nożnej:

Myślę, że PZPN od lat jest zamknięty na wszelkie innowacje, na wszelkie nowinki technologiczne i generalnie jakiekolwiek próby dążenia do rozwoju. Co za tym idzie, nie jest świadomy nawet tego, jakie opcje są dostępne na rynku trenerskim, co można zrobić, w jaką stronę spojrzeć, co rozwijać, żeby zwiększać swoje szanse i po prostu sprawiać, że ta reprezentacja będzie w jakimś stopniu nadążała za przyszłością.

Nawet federacja fińska wyprzedza nas na polu rozwoju technologii, działów naukowych, działów analizy. Oni to robią na poważnie. Na poważnie robili to też Rumuni, którzy dzięki temu pierwszy raz od lat awansowali na Euro, z Edwardem Iordănescu, obecnie trenerem Legii Warszawa. Natomiast w Polsce nie inwestuje się w nic poza aspektem towarzyskim, żeby było co na stole postawić – dodaje Szymon Janczyk.

Reprezentacja Polski w piłce nożnej / Fot.: Mikołaj Poruszek

Odsłuchaj całą rozmowę:

Z Szymonem Janczykiem rozmawia Kamil Kowalik.