Tomasz Duklanowski: Tusk nie potrafi sprzeciwić się Niemcom ws. migracji

Tomasz Duklanowski/ fot. X

Dziennikarz Tomasz Duklanowski mówi, że proceder podrzucania przez Niemców migrantów do Polski nadal trwa, acz w nieco zmodyfikowanej formie. Niemcom przeszkadza w tym Ruch Obrony Granic.

Zdaniem Tomasza Duklanowskiego wprowadzenie przez rząd kontroli na granicach było działaniem „przykrywkowym”.

Dalej dzieje się to samo, tylko troszeczkę zmieniły się metody. Przekazywania nie odbywają się na przejściach granicznych, bo tam cały czas są patrole Ruchu Obrony Granic. Podejrzewam, że dokonuje się to już na terenie Niemiec. Główny problem polega na tym, że Donald Tusk nie potrafi się sprzeciwić woli Niemców, nie potrafi powiedzieć „nie, my nie będziemy przyjmowali tych migrantów, bo wy nam ich przekazujecie niezgodnie z prawem”

– uważa rozmówca Łukasza Jankowskiego.

ROB: Niemcy wciąż odsyłają migrantów do Polski. „To teatr, nie realna obrona granic”

Duklanowski przypomina, że dokumenty, na podstawie których Niemcy przekazują Polsce migrantów tworzone są wyłącznie na podstawie deklaracji przybyszy.

Oni przecież nie mają ani paszportów, ani tym bardziej wiz. Mogą powiedzieć funkcjonariuszowi niemieckiemu wszystko, co im ślina na język przyniesie, a on to wpisuje w dokumentację. To są tylko deklaracje ustne ludzi, którzy celowo niszczą swoje dokumenty, jadąc do Europy po to, żeby nikt nie wiedział, skąd oni pochodzą

– mówi Duklanowski.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego podkreśla, że dużą przeszkodą dla Niemców jest przygotowanie członków Ruchu Obrony Granic:

Niemcy obawiają się, że są obserwowani i trochę zaczynają się z tym liczyć. Dużą rolę odgrywa tu poseł Dariusz Matewski, który ostatnio zakupił dość dużo profesjonalnego sprzętu do obserwowania granicy nawet w nocy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Prof. Nowak o polityce historycznej obecnie rządzących: Instytut Pileckiego powinien nosić imię Salomona Morela

Prof. Andrzej Nowak l fot. Radio Wnet

Wystawa o „Naszych chłopcach” z Wehrmachtu to fałsz historyczny, a Instytut Pileckiego hańbi pamięć swojego patrona. – Powinien nosić imię Salomona Morela – powiedział prof. Andrzej Nowak.

W Poranku Radia Wnet prof. Andrzej Nowak ostro skrytykował działania rządu Donalda Tuska w obszarze polityki historycznej. Szczególną uwagę poświęcił zmianom w Instytucie Pileckiego oraz głośnej wystawie „Nasi chłopcy” w Gdańsku. Instytut Pileckiego wywołał burzę jednym z ostatnich wpisów na x.com, usprawiedliwiając zamordowanie 22 Polaków przez jednostkę por. Maksymiliana Sznepfa jako… „tylko dwa promile” ogólnych represji. Zdaniem profesora mamy do czynienia z konsekwentną próbą przekształcenia polskiej pamięci narodowej w duchu, który nazwał wprost: „antypolskim”.

Posłuchaj całej rozmowy:

To jest hańbą dla pamięci rotmistrza Witolda Pileckiego, który — jak wiadomo — poznawszy „uroki” dwóch najbardziej totalitarnych systemów w ich najbardziej totalitarnej formie, to znaczy Auschwitz, zbudowanego przez niemiecką Rzeszę dla polskich więźniów — przypomnę, to był oryginalny cel przeznaczenia tego obozu — później i oczywiście na bez porównania większą skalę został wykorzystany do ludobójstwa na ludności żydowskiej — i poznał również katownie ubeckie i stwierdził na podstawie tego porównania, że jego doświadczenie w Auschwitz było nie tak drastyczne jak doświadczenie właśnie komunistycznej katowni… I otóż instytucja, która nosi jego imię, Instytut Pileckiego, w tej chwili po prostu stara się uzasadnić, że zabicie na przykład 22 Polaków przez jednostkę dowodzoną przez porucznika Maksymiliana Sznepfa — reprezentującego właśnie te najgorsze zjawiska, tradycje stalinowskiej Polski — nie jest właściwie żadnym problemem, bo to jest tylko dwa promile tego, co tych sił, które były zaangażowane w walkę z polskim podziemiem, sił sowieckich

– mówił Nowak.

Czytaj więcej:

Prof. Domański: Jest szansa na ratunek dla Koalicji Obywatelskiej. Kluczem jest Trzaskowski

W podobnym tonie odniósł się do wystawy „Nasi chłopcy” organizowanej w Gdańsku. Według Nowaka to próba zakorzenienia fałszywej narracji, zgodnie z którą Polacy mają się utożsamiać z żołnierzami Wehrmachtu.

Można powiedzieć krótko, dosadnie — antypolska. Co mam na myśli i jak uzasadnię swoje zdanie? Otóż w próbie obrony tej wystawy „Nasi chłopcy”, czyli o żołnierzach Wehrmachtu, o ich przygodach, doświadczeniach, fascynacjach z okresu służby w Wehrmachcie w czasie II wojny światowej — pojawia się teza wygłaszana przez kierownictwo muzeum, przez zwierzchników kierownictwa samorządu i przez sympatyków tej narracji historycznej, na przykład w „Rzeczpospolitej”, czy w „Gazecie Wyborczej” — tego rodzaju, że przecież to jest prawdziwa historia, to naprawdę byli nasi chłopcy, którzy naprawdę — no cóż — przeszli takie doświadczenia

– mówi.

Prof. Nowak wskazuje jednoznacznie: to nie byli „nasi” chłopcy.

Otóż kłamstwo tego stwierdzenia polega na tym, że w Gdańsku przed II wojną światową mieszkało kilka, do najwyżej kilkunastu procent Polaków. Ogromna większość z nich stała się ofiarą drastycznych prześladowań natychmiast po włączeniu Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy. Większość z nich nie znalazła się w Wehrmachcie, tylko znalazła się w Piaśnicy i została tam zamordowana

– zaznacza.

Czytaj więcej:

Marek Pyza: Jeśli Hołownia chce zostać na scenie politycznej, musi teraz zawalczyć z Tuskiem

Zdecydowanie też odrzuca ideę utożsamiania tej historii z polską tożsamością.

Rozumiem, że Niemcy mogłyby taką wystawę zrobić na temat naszych chłopców w Wehrmachcie pochodzących z obszaru Pomorza. Natomiast próba zaszczepienia tego rodzaju pamięci we współczesnej Polsce — w której polskość była karana najwyższym wymiarem, można powiedzieć, we wrześniu 1939 roku — tak zwaną zbrodnią pomorską — mówię „tak zwaną”, bo wciąż ta nazwa się nie przyjęła — a to jest ekwiwalent tego ludobójstwa, które zostanie dokonane później na Wołyniu

– podkreśla.

Na koniec profesor przestrzega, że konsekwencje obecnej polityki będą zarówno krótkoterminowe, jak i długofalowe.

Krótkoterminowo — nie mam wątpliwości — to będzie koniec rządu Donalda Tuska, to znaczy stopień złajdaczenia tej ekipy pod względem sposobu, powiedziałbym, realizowania tej polityki przez konsekwentne kłamstwo i zakłamywanie polskiej historii, przez konsekwentne podporządkowanie polskiej racji stanu interesom czy polityce sąsiednich krajów, myślę, że doprowadzi do usunięcia tej ekipy od władzy

– prognozował.

Ale w dłuższej perspektywie czasowej… nie chcę się łudzić, że to tylko Donald Tusk jest reprezentantem tej polityki. Konsekwentna w tym samym duchu prowadzona praca od trzydziestu paru lat przez środowisko ‘Gazety Wyborczej’, przez środowisko TVN-u, konsekwentna praca tych instytucji, które opierają się o fundacje niemieckie… To narracja kłamliwa, w której nasi chłopcy to są chłopcy z Wehrmachtu, a nie z AK. I w której to raczej Salomon Morel powinien być patronem Instytutu Pileckiego z punktu widzenia polityki, jaką ten Instytut realizuje obecnie, a nie bohater Polski, bohater Polski walczącej o wolność. Przypomnę: Salomon Morel był komendantem obozu Zgoda, a później Jaworzna, gdzie po 1945 roku zakatowano tysiące polskich patriotów. — rotmistrz Witold Pilecki

– podsumował.

/ad

 

Marek Pyza: Jeśli Hołownia chce zostać na scenie politycznej, musi teraz zawalczyć z Tuskiem

Marek Pyza / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Dziennikarz „Sieci” Marek Pyza uważa, że Szymon Hołownia znalazł się obecnie w sytuacji, w której walczy o swój polityczny byt. Jeśli zostanie u boku Tuska, skończy się to rozkładem – przewiduje.

Według rozmówcy Łukasza Jankowskiego marszałek Szymon Hołownia poczuł już na własnej skórze, co znaczy „wciśnięcie odpowiedniego guzika przez funkcjonariuszy telewizji publicznej, aby zniszczyć kogoś politycznie”. W debacie publicznej od kilkunastu dni trwa kampania nienawiści wobec Hołowni, po jego spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim.

Przekonała się o tym też minister Katarzyna Pełczyńska. Przypomina to trochę historię Zyty Gilowskiej, kiedy nie była już potrzebna i próbowano ją atakować za pośrednictwem syna

– mówi Pyza.

Trzecia Droga to była ślepa uliczka. „Hołownia już nie zachwyca, nie śmieszy, raczej irytuje i rozczarowuje.”

Według dziennikarza Szymon Hołownia musi już być świadomy, że znalazł się w sytuacji z tylko jednym wyjściem.

Jeśli nie chce przepaść na scenie politycznej, musi teraz z Tuskiem zawalczyć. Jeśli zostanie u jego boku, to skończy się to albo kompletnym rozkładem Polski 2050 i wyjęciem dużej części posłów przez Tuska, albo „parasuwerenną” decyzją, by połączyć się z Koalicją Obywatelską

– analizuje układ polityczny Marek Pyza.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Robert Bagiński: Nawrocki, Mentzen, Zandberg – młodych wyborców poruszają politycy autentyczni

Robert Bagiński/ fot. FB Roberta Bagińskiego

Dziennikarz Robert Bagiński komentuje ujawniony raport o przyczynach klęski Rafała Trzaskowskiego, przede wszystkim wśród ludzi młodych. Stawia tezę, że młodzież pragnie autentyczności w polityce.

„Rzeczpospolita” opublikowała raport, który stworzony został na zamówienie Konfederacji. Ma on wyjaśniać przyczyny klęski Rafała Trzaskowskiego w wyścigu wyborczym. Autorzy raportu podają, że dla młodych ludzi do 30. roku życia Platforma Obywatelska jest partią „obciachu i dziadersów”.

W „Odysei Wyborczej” dziennikarz Robert Bagiński mówi, że zjawisko to wynika z tego, że młodzi ludzie mają w sobie „detektory ściemy”.

Oni potrafią doskonale wyczuć, kiedy ktoś jest autentyczny, kiedy to co mówi, to co robi, to w jaki sposób postępuje się nie rozjeżdża, ale jest faktyczne, realne, prawdziwe, nawet jeżeli młody człowiek się z tym nie zgadza

– ocenia rozmówca Łukasza Jankowskiego.

Niemieckie media uderzają w Tuska. Ekspertka: Jeśli polityk jest słaby, to jest do eliminacji

Bagiński podkreśla, że politycy PO mieli środki na przeprowadzenie profesjonalnej kampanii, ale nie udało się to im, bo nie zauważyli zmian zachodzących w całym społeczeństwie, przede wszystkim wśród młodych ludzi.

Młodzi poszukują autorytetów i ludzi, z którymi mogliby się nawet spierać, ale którzy są autentyczni

– mówi gość „Odysei”, który wskazuje, że takimi osobami są Karol Nawrocki, Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

C.S. Lewis i J.R.R. Tolkien – niezwykle twórcza przyjaźń – Żebyś wiedział 18.07.2025 r.

C. S. Lewis

Gościmy Magdę Sobolewską, która opowiada nam o wyjątkowej przyjaźni pomiędzy C.S. Lewisem i J.R.R. Tolkienem.

Słyszymy m.in. o tym, jak Panowie się poznali, jak wzajemnie wpływali na swoją twórczość oraz jak ich relacja przyczyniła się do nawrócenia autora Opowieści z Narni na chrześcijaństwo.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Prof. Domański: Jest szansa na ratunek dla Koalicji Obywatelskiej. Kluczem jest Trzaskowski

Prof. Henryk Domański l fot. Radio Wnet

– Prędzej Trzaskowski niż Sikorski – mówi prof. Henryk Domański, oceniając potencjalną zmianę na stanowisku premiera. To, jego zdaniem, może być jedyny sposób na powstrzymanie powrotu PiS do władzy.

Posłuchaj całej rozmowy:

Czy zmiana na stanowisku premiera może powstrzymać rozpad koalicji rządzącej i zapobiec powrotowi PiS do władzy? Według prof. Henryka Domańskiego – tak. Socjolog z Polskiej Akademii Nauk w rozmowie radiowej wskazał, że potencjalna wymiana Donalda Tuska na Rafała Trzaskowskiego mogłaby być „ucieczką do przodu” i szansą na odbudowanie poparcia dla obecnego układu rządowego.

Gdybym miał coś dodać od siebie, to powiedziałbym, że prędzej Rafał Trzaskowski. To byłaby szansa ucieczki do przodu — ocenił Domański. — Trzaskowski byłby do zaakceptowania przez Platformę Obywatelską

— przypomniał.

Według profesora Domańskiego to jest teoretyczny scenariusz, który mógłby uratować Platformę Obywatelską.

Po pierwsze dlatego, że bardzo duża część społeczeństwa naprawdę nie chce PiS-u. A brak zastępstwa dla Tuska oznaczałby powrót PiS-u do władzy. Po drugie – gdy przypomnimy sobie początki Platformy – tam nie było problemu z tym, kto miał kierować. Tam było kilku bardzo dobrych kandydatów. Program był atrakcyjny – bo gdyby nie był, to Platforma nie miałaby szans wygrać w 2005 roku (a przegrała wtedy tylko nieznacznie z PiS-em). Myślę więc, że te dwa atuty – niechęć do PiS-u i możliwość przedstawienia nowej oferty – Platforma wciąż posiada i może z nich skorzystać

– mówił.

Sikorski vs Trzaskowski

W jego ocenie, choć w sondażach więcej respondentów wskazuje na Radosława Sikorskiego jako potencjalnego następcę Tuska, to byłby on kandydatem kontrowersyjnym wewnątrz partii.

Sikorski jest przechrztą

– stwierdził Domański, wskazując na jego dawne związki z PiS.

Elita Platformy wie, jakie ryzyko byłoby związane z Sikorskim. Zacząłby realizować własną politykę, a wiadomo, że bywa nieprzewidywalny

– podsumował.

/ad

Matt Besko: W prowincji Alberta mamy bardzo duży problem z wilkami. Strzela się do 4 tys. sztuk rocznie

Paweł Mamoń, Jaśmina Nowak i Matt Besko/ fot. Wnet

W rozmowie z Jaśminą Nowak Matt Besko, który w rządzie kanadyjskiej prowincji Alberta pełni funkcję wiceministra ds. łowiectwa i rybołóstwa, opowiada, jak Kanada radzi sobie z problemem wilków.

Gość Popołudnia Wnet podczas swojej wizyty w Polsce spotkał się z przedstawicielami Naczelnej Rady Łowieckiej. Z jednym z nich, wiceprezesem NRŁ Pawłem Mamoniem, przybył do studia Radia Wnet. Pomimo, że Matt Besko mieszka w Kanadzie już od kilkudziesięciu lat, świetnie mówi po polsku. Jego rodzice walczyli w II wojnie światowej.

W trakcie rozmowy słuchacze mogli się dowiedzieć, że w prowincji Alberta, która jest dwa razy większa od Polski, żyje zaledwie 4 mln ludzi, wśród których 120 tys. osób to myśliwi. Podobna liczba myśliwych jest w Polsce, która jednak liczy sobie ok 40 mln mieszkańców.

Jezioro Moraine w Parku Narodowym Banff, Alberta/ fot. Gorgo, domena publiczna

W Kanadzie mamy bardzo dużo wilków, które idą coraz bliżej do miejscowości, i jak spotykają owce lub krowy, to od razu je jedzą. Jedzą też karibu, których nie mamy aż tak dużo. W północnej części Alberty mamy więc program, by zmniejszyć populację wilka, ale wprowadzony po badaniach naukowych, z których wynika, że populacja zupełnie nie zginie

– mówi Matt Besko.

Jak wskazuje Paweł Mamoń, populacja wilka w Polsce wynosiła wg GUS około 4300 sztuk.

Przyrost naturalny wilka to około 30 proc., czyli możemy łatwo powiedzieć, że mamy na pewno już powyżej 5000 wilków w Polsce. Mówi się, że wilk nie szkodzi, wilk jest pożyteczny i tak dalej. Kanada pokazuje dokładnie, jak to wygląda. Tam jest dzika przyroda, jest bardzo mało ludzi, jest dużo mniejsze zaludnienie niż w Polsce, ale wilk robi duże spustoszenie wśród zwierzyny dzikiej, płowej. Nasi przyjaciele z Alberty zaobserwowali, że jeżeli nie będą regulować wilka, spadnie bardzo mocno populacja zwierzyny płowej

– tłumaczy Mamoń.

Matt Besko dodaje, że w prowincji Alberta strzela się do 4 tysięcy wilków rocznie.

Nie chcemy, by nie było w ogóle wilków, niedźwiedzi, czy pum. Są ważne dla ekosystemu. Ale też każdy lubi patrzeć na wilka czy niedźwiedzia w telewizji. A jak żyjesz 150 metrów od lasu i masz krowy, a twój mały dzieciak idzie do autobusu… my w Kanadzie mamy takie sytuacje, że ludzie boją się puścić dziecko do autobusu nawet 100 metrów. Łatwo jest powiedzieć „o jaki ładny wilk czy niedźwiedź w telewizorze”, ale jak mieszkasz parę metrów od nich, to inna sprawa

– opisuje realia kanadyjski urzędnik.

Wilki. Wspaniałe zwierzęta i problem, który narasta

Na pytanie, czy miał do czynienia z niedźwiedziami, zagraniczny gość Popołudnia Wnet odpowiada: o tak!

Nie tylko widziałem niedźwiedzia, ale miałem studia z niedźwiedziami.. Dawałem im zastrzyk, żeby poszły spać, bym mógł im założyć obrażę. Zresztą, nie tylko się spotykałem z niedźwiedziami, ale też jadłem niedźwiedzia. Wiesz, jesteśmy braćmi z niedźwiedziami

– mówi z amerykańską manierą do Jaśminy Nowak Matt Besko.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Przychodziłam do niego, żeby się nawracać – Barbara Gruszka-Zych o Wojciechu Kilarze

fot. HuBar/Wikimedia Commons CC BY-SA 2.5

Dziś wybitny polski kompozytor świętowałby 93. urodziny. O jego życiu, twórczości i duchowości mówi Barbara Gruszka-Zych, autorka książki „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara”.

Odpowiadając na pytanie, jakim Wojciech Kilar był człowiekiem, nasz gość mówi tak:

Człowiek, który wydawał się wycofany troszeczkę, niechętny do rozmowy z każdym, który go zagadnął, a otaczały go tłumy naprawdę, wielkie tłumy wielbicieli. A z drugiej strony, kiedy się otwierał, jak podczas naszych rozmów, bo odwiedzałam go przy ulicy, w domu przy ulicy Kościuszki w Katowicach właśnie. To kiedy się otwierał, to mówił o rzeczach naprawdę o wielkich swoich tajemnicach i z wielką wrażliwością, z wielką mocą. 

Dalej przypatruje się duchowemu aspektowi jego twórczości:

To był człowiek ogromnie wierzący, kiedy po jego śmierci jakiś dziennikarz przepytywał mnie na okoliczność i zadał pytanie,co dały Pani kontakty z Wojciechem Kilarem, wybitnym kompozytorem, stwórcą wielkiej muzyki (używam słowa wielka muzyka, nie przyprawiając gąbrowiczowskiej gęby temu określeniu) to ja wtedy odpowiedziałam bardzo spontanicznie, że przychodziłam do Pana Wojciecha się nawracać, bo on był człowiekiem, który mówił o wierze w każdym zdaniu. Oczywiście, nie używając wielkich słów, nie mówiąc Pan Bóg, ale cała jego muzyka ta właśnie czysta, ale i ta muzyka filmowa to ona zawsze miała odniesienie do transcendencji.

Odpowiadając na pytanie, jakie wydarzenia z życia Wojciecha Kilara szczególnie wpłynęły na jego twórczość, nasz gość mówi tak:

Jeśli chodzi o wydarzenia i o to, co nadawało ton jego twórczości filmowej i tej, jak już wspomniałam, muzyki czystej, to była miłość do żony Barbary. To, co się działo między nimi, to była jak para idealna, jednocześnie przeżywająca romantyczne i dramatyczne chwile, bo oni pobrali się gdzieś po dziesięciu latach znajomości. On był wtedy, jak mówił mi, w wieku chrystusowym, że ona była o cztery lata, młodsza i to był bardzo trudny ten czas narzeczeństwa, bo on wyjeżdżał na stypendia, między innymi na stypendium na Dipoulanger do Paryża i o tym okresie pan Wojciech w swoim życiu mówił „kobiety winno i śpiew”. Natomiast później to też nie było łatwo, ponieważ co najmniej przez kilka lat, o czym też mówił mi i sam kompozytor, i jego przyjaciel, pan Krzysztof Zanussi. Pan Wojciech po prostu był uzależniony od alkoholu, pił. No zdarzały się jakieś takie dość dramatyczne sceny, kiedy jego wynoszono po jakiejś libacji alkoholowej, gdzieś na wystawach hotelu Monopoly, górnicy idący na szychtę widzieli wielkiego kompozytora, który tam śpi, bo już wtedy był znany. No i to było bardzo ciężkie doświadczenie małżeńskie. Można sobie to tylko wyobrazić.

I kontynuuje:

I druga sprawa to była jego wiara, o której mówiłam, ale on nie praktykował, nie chodził często do kościoła. I wszystko to zmieniła właśnie żona Barbara, ale jak podkreślał mi to Pan Wojciech, że nie namawiała go przestań pić, nie namawiała go zacznij częściej chodzić na mszę świętą do kościoła, tylko po prostu własnym przykładem działała.

Barbara Gruszka-Zych mówi też, jak Wojciech Kilar chciałby zostać zapamiętany:

Myślę, że według niego to powinno się dzisiaj słuchać Exodusu, Krzesanego, może Angelusa, no i Mszy dla pokoju, a ja osobiście zawsze w ten dzień, albo też w rocznicę śmierci słucham Oratorium do Ojca Kolbe, przejmujący utwór, choć warto byłoby też słuchać koncertu fortepianowego, bo kiedyś mi Wojciech Kilar odpowiedział, gdy zadałam mu takie pytanie, jaki pana utwór wyraża pana, a on wtedy powiedział, jestem jak koncert fortepianowy. 

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Serwis bliskowschodni: spirala przemocy w południowej Syrii

Fot. materiały prasowe PKWP

W wyniku starć między milicjami druzyjskimi a bojówkami rządowymi w południowej Syrii zginęło ponad 300 osób.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Ostatnie dni przyniosły wzrost napięć w południowej Syrii, gdzie od przeszło tygodnia miały miejsce starcia między druzami (mniejszością religijną zamieszkującą prowincje Suwejda i Deraa) a sunnicką ludnością beduińską. Aby uspokoić sytuację, rząd w Damaszku zdecydował o wysłaniu do miasta Suwejda sił bezpieczeństwa. Według różnych relacji, te ostatnie miały dopuścić się fali przemocy wobec lokalnej ludności druzyjskiej, dokonując licznych egzekucji, grabieży i aktów upokorzenia.

Zaledwie kilka godzin po zajęciu Suwejdy przez oddziały lojalne wobec rządu Ahmada al-Szary, te ostatnie zostały zaatakowane przez siły izraelskie, zmuszając je do szybkiego opuszczenia miasta. Około godziny 14 czasu polskiego zbombardowano także kwaterę główną wojska syryjskiego w centrum Damaszku. Od momentu upadku rządów Baszara al-Asada w grudniu zeszłego roku, Izrael jednostronnie ogłosił się protektorem mniejszości druzyjskiej, która zamieszkuje również okupowane Wzgórza Golan. Władze izraelskie wielokrotnie ostrzegały również nowy reżim w Damaszku, że nie będą one tolerowały jakiejkolwiek obecności wojskowej na obszarach położonych na południe od stolicy Syrii.

Wszystko wskazuje na to, że do ataku izraelskiego na cele w Syrii doszło wbrew ostrzeżeniom Waszyngtonu, który liczy na współpracę z tymczasowym prezydentem tego kraju, Ahmadem al-Szarą. Na wiadomości o atakach zareagował sam prezydent Donald Trump, który za pośrednictwem platformy Truth Social wezwał Izrael do zaprzestania bombardowań. Od kilku tygodni przedstawiciele izraelscy i syryjscy mieli się spotykać m.in. w Azerbejdżanie w celu normalizacji stosunków bilateralnych.

Dla nowych władz w Damaszku wydarzenia na południu kraju są porażką strategiczną i wizerunkową. Z jednej strony, siłom rządowym nie udało się przejąć kontroli nad prowincją Suwejda, która w wyniku porozumienia o zawieszeniu broni pozostanie pod kontrolą milicji druzyjskich. Po raz pierwszy od dziesięcioleci doszło również do spektakularnego ataku izraelskiego na cele w sercu stolicy. Z drugiej strony, oddziały rządowe po raz kolejny dopuściły się ataków na członków mniejszości religijnych. Na początku marca doszło do masakr alawitów na wybrzeżu syryjskim, w czerwcu zaś miał miejsce krwawy zamach na kościół w Damaszku. Jednak do przemocy i różnych szykan wobec mniejszości dochodzi niemal każdego dnia, w różnych częściach kraju.

Oba te czynniki osłabiają autorytet prezydenta Ahmada al-Szary w oczach Syryjczyków, jak i wspólnoty międzynarodowej. Ostatnie wydarzenia wpisują się także w szerszy kontekst wspomnianych wcześniej negocjacji syryjsko-izraelskich, jak i rywalizacji Izraela z Turcją, głównym sponsorem nowych władz syryjskich.

/mm

Zobacz także:

Michał Bruszewski o nowej odsłonie konfliktu w Syrii