Jakub Wiech: nowe złoża ropy naftowej na Bałtyku nie są żadnym przełomem dla polskiej energetyki

Zdjęcia: internet: soy502.com; forbes.com.mx; vanguardia.com.mx; info7.mx; energyfuse.org; talcualdigital.com; elestimulo.com; patagonicom.com; gabinete.org.ar

Świeżo odkryte złoże daje możliwość wydobycia 22 mln ton ropy i 5 mld m3 gazu ziemnego. Hurraoptymizm studzą nawet oficjalne czynniki rządowe.

Jeżeli chodzi o ropę, to na niecały rok te złoża by pokryły zapotrzebowanie, a jeżeli chodzi o gaz to około kwartał. Oczywiście to wszystko pod warunkiem, że wydobycie z tych pokładów ruszy, bo to też nie jest przesądzone z tego względu, że koszty wydobycia z tych właśnie pokładów mogą być na tyle duże, że po prostu nie będzie się opłacać

zwraca uwagę redaktor naczelny portalu Energetyka24.com Jakub Wiech. Jak podkreśla, do rozpoczęcia wydobycia konieczne będzie m.in. porozumienie z Niemcami dotyczące kwestii środowiskowych.

Przy zużyciu ropy około 25-26 mln ton zabezpieczenie we własne źródła ropy — potencjalnie, zastrzegam — z poziomu 4 proc. wzrosłoby do poziomu 8-9 proc.

powiedział cytowany przez PAP Główny Geolog Kraju Krzysztof Galos.

/awk

Maciej Małecki: rząd w wielu aspektach pozoruje wykonywanie pracy. Rekonstrukcja tego nie zmieni

 

Wewnątrz administracji USA trwa przeciąganie liny ws. obecności na wschodniej flance NATO

O sporze dotyczącym amerykańskiej strategii w Europie Środkowej donoszą litewskie media. Komentarz Gabrieli Masztafiak (Radio Debata).

Obecnie trwa ważna rozgrywka między Litwą a Stanami Zjednoczonymi; będzie dla nas takim probieżem tego, na co kraje Europy Środkowo-Wschodniej, na co kraje bałtyckie powinny być gotowe w odniesieniu do polityki administracji Stanów Zjednoczonych

mówi Gabriela Masztafiak, przypominając, że władze w Wilnie od dawna starają się prowadzić zadowalającą Waszyngton politykę na odcinku chińsko-tajwanskim.

Wojna Rosji przeciwko Ukrainie – perspektywy

Ukraina dalej informuje nas, że potrzebuje coraz więcej wsparcia, potrzebuje coraz więcej gotówki, krótko mówiąc na to, by tę wojnę można było prowadzić. Z drugiej strony w dalszym ciągu mamy Donalda Trumpa po drugiej stronie, który już przeróżnymi sposobami próbował wpłynąć na Władimira Putina. One okazały się nieskuteczne.

komentuje gość „Popołudnia Wnet”.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dr Kuź: Merz nie ufa Tuskowi. Sytuacja międzynarodowa polskiego premiera jest coraz gorsza

Maciej Małecki: rząd w wielu aspektach pozoruje wykonywanie pracy. Rekonstrukcja tego nie zmieni

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów / Fot. Prajar90, CC0, Wikimedia Commons

Dlaczego koncepcja utworzenia Ministerstwa Przemysłu się nie sprawdziła? Czemu tak naprawdę mają służyć zapowiadane zmiany w składzie i strukturze rządu? Mówi poseł PiS.

Jeśli spojrzymy na nominacje do tworzonej przez Karola Nawrockiego Kancelarii Prezydenta i ten chocholi taniec przy reanimacji rządu; na nominacje, które tam się pojawiają, to widzimy ogromną przepaść intelektualną pomiędzy środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości a środowiskiem Koalicji 13 grudnia

przekonuje Maciej Małecki w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Jak dodaje, w Kancelarii Prezydenta pracować będą ludzie

zaprawieni w bojach dla Polski, tych pozytywnych bojach, bo jeśli spojrzymy na obszary, którymi zarządzali Zbigniew Bogucki, Paweł Szefernaker, Adam Andruszkiewicz, Marcin Przydacz, to każdy z tych obszarów rozwijał się pod ich kierownictwem

Konfrontacja Tusk-Nawrocki. Kto wyjdzie zwycięsko?

Donald Tusk jest już jak pochyłe drzewo, na które co któraś koza skacze. Może jeszcze nie każda, ale co któraś. Natomiast Karol Nawrocki to jest człowiek tryskający energią. To jest polityk patriota, który wejdzie z ogromną dynamiką od 6 sierpnia.

mówi b. wiceminister aktywów państwowych.

Zbigniew Kuźmiuk: Projekt budżetu unijnego to jedno wielkie KPO

Kwestia migracji

Inżynierów świetnych mamy w Polsce własnych. Niech nam Niemcy nie przesyłają. Natomiast dziś, jeśli bezpieczeństwa polskiej zachodniej granicy bronią wolontariusze, którzy biorą urlopy, żeby stać na granicy, stać gdzieś na przejściach, dróżkach w lesie, gdzie pojawiają się niemieckie radiowozy i wysadzają jakichś podejrzanych osobników przy biernej postawie rządu, to naprawdę czekam z utęsknieniem na dzień 6 sierpnia, żeby mocnym głosem Karol Nawrocki z mandatem prawie 11 milionów głosów wolnych Polaków też sprzeciwiał się temu, co robi rząd.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Prof. Piotr Bajda: w rządzie będziemy mieli do czynienia z rekonstrukcją kroczącą. Chodzi o podtrzymywanie napięcia

Rząd Donalda Tuska / Fot. Fot: Krystian Maj/KPRM, Flickr, CC BY-NC-ND 2.0

Radosław Sikorski – jako nowy wicepremier – będzie tym, który z ramienia rządu najbardziej będzie walczył z prezydentem Karolem Nawrockim – prognozuje politolog.

Rzecznik rządu [Adam Szłapka] nie ma łatwego zadania – z jednej strony chciałby po prostu z tego zrobić wielkie, ogromne wydarzenie, praktycznie nowe otwarcie nowego sezonu, nie wiem, tak jak w lidze piłkarskiej, a de facto to to rzeczywiście wygląda na to, że sporo osób zostanie na swoich miejscach, co najwyżej po prostu zostanie trochę poprzesuwanych

zwraca uwagę prof. Piotr Bajda w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

Prof. Mieczysław Ryba: Sikorski jest zbyt obciążony, by być dobrym liderem PO

Radosław Sikorski nowym premierem w drugiej połowie kadencji?

Dopóki nie będziemy jakiejś konkretnej propozycji ze strony instytucji zachodnich, czy to Unii Europejskiej, czy coś podobnego, to Tusk jest w stanie tutaj trwać. On dla wielu jest takim trochę zwornikiem, który pozwala na to, żeby utrzymywać jakieś relacje w ramach tej koalicji

tak gość „Odysei Wyborczej” wyjaśnia swój sceptycyzm wobec rozważanego medialnie scenariusza wymiany szefa rządu.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

Gaya Mammadov: Powrót Zachodnich Azerbejdżan do Armenii to przede wszystkim kwestia praw człowieka

Gaya Mammadov, wiceprzewodniczący zarządu Wspólnoty Zachodniego Azerbejdżanu

Jaśmina Nowak rozmawia z Gayą Mammadowem, parlamentarzystą i wiceprzewodniczącym zarządu Wspólnoty Zachodniego Azerbejdżanu o sytuacji w jego kraju.

Dr Witold Repetowicz podczas wystąpienia w mediach zwrócił uwagę, że używanie terminu „Zachodni Azerbejdżan” w odniesieniu do terytorium dzisiejszej Armenii może być postrzegane jako forma roszczeń terytorialnych. Jak odniósłby się Pan do takich obaw?

Użycie terminu „Zachodni Azerbejdżan” wynika z prawa do samoidentyfikacji. Azerbejdżanie pochodzący z terytorium Armenii nazywają siebie „Zachodnimi Azerbejdżanami”, co ma solidne podstawy historyczne. Obecność Azerbejdżan na tych terenach była dość znacząca. W 1828 roku, gdy Rosja kupowała i anektowała Chanat Erywański, państwo azerbejdżańskie, którego terytorium w dużej mierze odpowiada terytorium dzisiejszej Armenii, ponad 80 proc. ludności stanowili Azerbejdżanie. Wszyscy oni zostali wygnani w licznych falach deportacji w ciągu ostatniego stulecia, z których ostatnia miała miejsce w latach 1987–1991.
Obecnie używanie terminu „Zachodni Azerbejdżan” ma wyłącznie konotacje historyczne i kulturowe i nie wiąże się z żadnymi roszczeniami politycznymi ani prawnymi. Wspólnota Zachodniego Azerbejdżanu wielokrotnie podkreślała, że szanuje integralność terytorialną i suwerenność Armenii oraz dąży do powrotu przesiedlonych Azerbejdżan do ich domów w Armenii, wyłącznie zgodnie z prawem międzynarodowym i w sposób pokojowy. Przekazaliśmy to na piśmie premierowi Armenii oraz Sekretarzowi Generalnemu ONZ. Uznajemy, że Armenia jest suwerennym, niepodległym państwem, uznanym przez społeczność międzynarodową i członkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Oczekujemy, że Armenia wypełni swoje zobowiązania w zakresie praw człowieka jako państwo członkowskie ONZ — nic więcej, nic mniej.

Zachodni Azerbejdżan — pamięć, dziedzictwo i przyszłość. Wywiad z ambasador Nargiz Gurbanovą

W niedawnym wywiadzie Ambasador Azerbejdżanu w Polsce, Jej Ekscelencja dr Nargiz Gurbanova, wskazała na dynastię Safawidów jako państwo azerbejdżańskie. Dr Repetowicz argumentuje, że Safawidzi byli dynastią perską, a ich państwo było odrodzonym Iranem. Na jakich źródłach i narracjach historycznych opiera się Azerbejdżan, przedstawiając ich jako część swojego dziedzictwa?

Dynastia Safawidów, zgodnie z wszelkimi definicjami, była dynastią turkijską, posługującą się językiem azerbejdżańsko-turkijski. Początkowo osiedlili się w Ardabilu na terytorium Południowego Azerbejdżanu, zamieszkałego głównie przez ludność turkijską, i opierali się na ogromnej armii składającej się przede wszystkim z turkijskich plemion Kizylbaszów.
Założycielem dynastii był Szach Ismail I. Główne źródła dotyczące okresu Safawidów — “Tarikh-i alam ara-yi Abbasi” autorstwa Iskender beja Munszi (koniec XVI w.) oraz “Ahsanu at-tavarikh” autorstwa Hasan beja Rumlu (ukończone w drugiej połowie XVI w.) — wskazują, że młody Ismail początkowo podjął walkę o „padyszachat Azerbejdżanu” [Iskender bej Munszi, tekst perski, s. 27] i “… w lipcu 1501 roku został koronowany w Tebrizie na szacha Azerbejdżanu”.
Przodkiem Szacha Ismaila ze strony ojca był założyciel zakonu Safawidów Sufickich— Szejk Safi ad-Din Ardebili. Jeśli chodzi o genealogię Ismaila ze strony matki, był on wnukiem Uzuna Hasana Akkojunlu. Gdy młody Szach Ismail objął tron w Tebrizie w 1501 roku, uważał się za prawowitego następcę Uzuna Hasana, co potwierdzają zarówno źródła pisane, jak i wszystkie dokumenty z archiwów weneckich.
W 1503 roku, stawiając czoła pretendentom do tronu państwa Akkojunlu, Szach Ismail przejął kontrolę nad kolejnymi terytoriami należącymi wcześniej do tego państwa, a następnie ogłosił się również szachanszachem Iranu, zachowując jednocześnie tytuł szacha Azerbejdżanu. Wiadomo, że w okresie średniowiecza, używanie wielu tytułów przez władców było powszechną praktyką.

Czy nie obawia się Pan, że debaty historyczne mogą utrudniać proces pojednania i budowania trwałego pokoju w regionie?

Państwa pytanie dotyczy znaczenia historii wrozwiązywaniu współczesnych problemów. To naturalne, że każdy naród jest dumny ze swojej przeszłości. Jednak kwestie pokoju i bezpieczeństwa rzadko można rozwiązać, trzymając się kurczowo historii. Sytuacja staje się szczególnie niebezpieczna, gdy historia jest zniekształcana w celu podporządkowania jej radykalnym ideologiom. Widzimy to wyraźnie w Armenii, gdzie megalomańska koncepcja „Wielkiej Armenii” wykorzystywana jest do promowania ekspansji terytorialnej, wyższości etnicznej i dyskryminacji rasowej.
Uważam, że największym zagrożeniem dla pokoju jest właśnie ideologia dyskryminacji rasowej i radykalnego nacjonalizmu, która dominuje w Armenii. Obserwowaliśmy to wielokrotnie w wypowiedziach armeńskich liderów politycznych — chociażby w nagraniu przemówienia pierwszego prezydenta Armenii, Lewona Ter-Petrosjana, z 1993 roku, w którym przedstawiał „całkowite oczyszczenie Armenii i Karabachu z innych grup etnicznych” jako osiągnięcie historyczne. Również wypowiedzi drugiego prezydenta, Roberta Koczarjana, z mównicy organizacji międzynarodowej, w których twierdził, że „Azerbejdżanie i Ormianie są etnicznie niekompatybilni”.
Armenia może promować pokój i pojednanie, eliminując panującą w kraju radykalną ideologię, nawiązując dialog ze Wspólnotą Zachodniego Azerbejdżanu, tworząc warunki do bezpiecznego i godnego powrotu Azerbejdżan wypędzonych z Armenii oraz kładąc kres polityce niszczenia i zniekształcania dziedzictwa kulturowego należącego do narodu azerbejdżańskiego. Niestety, wspomniane wyżej słuszne apele społeczności azerbejdżańskiej wygnanej z Armenii pozostają do dziś bez odpowiedzi.

Jak postrzega Pan kwestię dziedzictwa kulturowego w kontekście pokoju i pojednania między dwoma krajami?

Rzeczywiście, kwestia dziedzictwa kulturowego jest jednym z kluczowych elementów pokoju i pojednania. Niestety, w wyniku długoletniego konfliktu między oboma narodami, dziedzictwo kulturowe poniosło znaczne straty. Niedawne przeprowadzone obiektywne badanie, oparte na porównawczych zdjęciach satelitarnych (przed i po) wykazało znaczne zniszczenia dziedzictwa kulturowego Azerbejdżanu, w tym setek meczetów i cmentarzy na terytorium Armenii.
Naprawa zniszczeń i profanacja dziedzictwa kulturowego ma kluczowe znaczenie dla osiągnięcia trwałego pokoju i pojednania. Konieczne jest przeprowadzenie kompleksowych badań przez wiarygodną stronę trzecią z bezpośrednim dostępemdo obiektu, a następnie opracowanie planu renowacji zniszczonych i uszkodzonych obiektów dziedzictwa kulturowego. Rząd Azerbejdżanu oraz Wspólnota Zachodniego Azerbejdżanu, jako strona zainteresowana, zwróciły się do UNESCO z prośbą o wysłanie misji rozpoznawczej do Armenii w celu oceny szkód wyrządzonych dziedzictwu kulturowemu Azerbejdżanu. Niestety, Armenia do tej pory nie wyraziła zgody na przyjęcie takiej misji.

W jaki sposób kwestie powrotu przesiedlonych Azerbejdżan do Armenii wiążą się z procesem pokojowym między tymi dwoma krajami?

Uważamy, że nasz powrót oraz podpisanie porozumienia pokojowego to dwie ważne, ale niezależne kwestie. Chociaż nie są one od siebie bezpośrednio uzależnione, postęp w jednej dziedzinie z pewnością może przyczynić się do postępu w drugiej – niezależnie od tego, która nastąpi jako pierwsza.
Naszym zdaniem powrót Azerbejdżanu do Armenii to przede wszystkim kwestia praw człowieka i zobowiązanie, które Armenia musi wypełnić, niezależnie od stanu i charakteru stosunków politycznych z Azerbejdżanem. Istnienie sporów politycznych między tymi dwoma krajami nie może usprawiedliwiać uniemożliwiania powrotu przesiedlonym Azerbejdżanom, którzy są prawowitymi mieszkańcami tego kraju i zostali z niego przymusowo wypędzeni.
Jeśli chodzi o proces pokojowy, silna determinacja rządu Azerbejdżanu w dążeniu do osiągnięcia trwałego pokoju zasługuje na powszechne uznanie. Azerbejdżan to kraj, który ogromnie ucierpiał w wyniku konfliktu. Na jego ziemi zginęło ponad dwadzieścia tysięcy obywateli Azerbejdżanu. Zniszczeniu uległo około tysiąca miast i wsi. 13% terytorium Azerbejdżanu jest zaminowane i skażone niewybuchami. Wartość strat poniesionych przez Azerbejdżan przekracza 150 miliardów dolarów. Pomimo tego to Azerbejdżan zainicjował proces pokojowy i zaproponował projekt porozumienia pokojowego, którego negocjacje zostały już zakończone. Armenia musi usunąć pozostałe przeszkody w podpisaniu porozumienia pokojowego, a przede wszystkim wyeliminować ze swojej konstytucji roszczenia terytorialne wobec Azerbejdżanu oraz wyrazić zgodę na rozwiązanie Grupy Mińskiej OBWE. Armenia powinna również wypełnić swoje zobowiązania do zapewnienia niezakłóconej komunikacji między różnymi częściami Azerbejdżanu.
Jesteśmy pod wrażeniem niedawnych rozmów między prezydentem Azerbejdżanu a premierem Armenii, które odbyły się 10 lipca 2025 roku w Abu Zabi i które obie strony oceniły jako pozytywne i konstruktywne. Mamy nadzieję, że trwały pokój w naszym regionie zostanie wkrótce osiągnięty.

Rozmawiała Jaśmina Nowak

Donald Trump: Liban musi być wielki – Studio Bejrut – 22.07.2025 r.

Przedstawiciele obecnej amerykańskiej administracji regularnie odwiedzają Liban; 20 lipca do Bejrutu po raz kolejny przyleciał ambasador USA w Turcji Tom Barrack.

  • Jaka jest obecna sytuacja społeczna, gospodarcza i humanitarna Libanu i jak pomóc jego mieszkanców?
  • Jak wygląda ruch turystyczny w Libanie?
  • Jakie są plany Waszyngtonu na rozwój amerykańsko-libańskiej współpracy?

To główne tematy Studia Bejrut z 22 lipca 2025 r.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Prof. Mieczysław Ryba: Sikorski jest zbyt obciążony, by być dobrym liderem PO

prof. Mieczysław Ryba / fot. X

Historyk i samorządowiec prof. Mieczysław Ryba analizuje szanse Radosława Sikorskiego na przejęcie pałeczki po Donaldzie Tusku, gdyby ten po raz kolejny „uciekł” z polskiej polityki.

Według informacji medialnych minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w ramach przygotowywanej rekonstrukcji rządu ma otrzymać tekę wicepremiera. W rozmowie z prof. Mieczysławem Rybą, historykiem i samorządowcem, Łukasz Jankowski stawia pytanie, czy krok ten może być przygotowaniem do objęcia przez Sikorskiego stanowiska premiera, w razie kolejnej „ucieczki” Donalda Tuska z polityki krajowej.

Na pewno rosną ambicje Radosława Sikorskiego. Ale w moim przekonaniu byłaby to podmianka w każdym znaczeniu nic nie dająca. Jedyną podmianką dającą coś w wymiarze wizerunkowym byłaby podmianka na Rafała Trzaskowskiego, który zdobył duże poparcie. Ale jak wiemy to nie nastąpi. Natomiast Sikorski ma potężne obciążenia

– mówi prof. Ryba.

Robert Winnicki: Sikorski jest mocny w teatrze politycznym, ale nie zna się na zarządzaniu ludźmi

Rozmówca Łukasza Jankowskiego przypomina o licznych wpadkach obecnego ministra.

Nie mówię już nawet o taśmach [Sowy], ale on raz za razem ma wpadki. Przypomnę, jak mówił o tym, że powinniśmy być wdzięczni Niemcom za ziemie zachodnie, bo rzekomo się nam to opłaciło. Jest również potężne obciążenie jego żoną, która pozostaje bardzo aktywna publicystycznie w mediach amerykańskich i jest skonfliktowana z administracją Donalda Trumpa, czyli z naszym głównym sojusznikiem militarnym

– wylicza Mieczysław Ryba.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Patodeweloperka zabuduje kolebkę polskiej państwowości? „To tutaj zaczęła się Polska”

Ostrów Tumski w Poznaniu l fot. wikimedia.org/Tomasz Stachowiak

– To tu Polska się zaczęła, a dziś chce się tam zbudować osiedle dla 5 tysięcy mieszkańców – mówi dr Tomasz Ratajczak. Historycy sztuki i mieszkańcy protestują przeciwko planom deweloperskim.

Deweloperzy planują postawić bloki mieszkalne tuż obok Katedry Poznańskiej – w historycznym sercu Ostrowa Tumskiego. Według doniesień medialnych, powstać ma nawet 9‑piętrowa zabudowa. Obszar inwestycji znajduje się na terenach dawnej elektrociepłowni i ma być przekształcony w duże osiedle – przewiduje się tysiące mieszkań wraz z miejscami parkingowymi. Inwestycja wzbudza silny sprzeciw mieszkańców, historyków i ekologów, którzy obawiają się zniszczenia historycznego charakteru Ostrowa Tumskiego.

W Poranku Radia Wnet Krzysztof Skowroński rozmawiał o tej sprawie z dr Tomaszem Ratajczakiem, prodziekanem Wydziału Nauki o Sztuce UAM.

Posłuchaj całej rozmowy:

 

Krzysztof Skowroński, Radio Wnet:

Jaka jest symbolika Ostrowa Tumskiego?

Tomasz Ratajczak, prodziekan Wydziału Nauki o Sztuce UAM:

Symbolika Ostrowa Tumskiego w Poznaniu jest ogromna, choć — moim zdaniem — niedoceniana w skali całego kraju. Kiedy papież Jan Paweł II odwiedził Polskę w 1997 roku, to w Poznaniu powiedział pamiętne słowa, że „tu się Polska zaczęła”. I rzeczywiście: Ostrów Tumski to jedno z miejsc inicjalnych dla naszej państwowości. To tu powstała pierwsza książęca, a później królewska rezydencja na ziemiach polskich, tu stanęła pierwsza katedra. Śmiało można powiedzieć, że w Poznaniu, na Ostrowie Tumskim, zaczęła się Polska. Gdyby chcieć porównać jego wagę do innych miejsc, to można go śmiało zestawiać z Wawel.

Co się teraz dzieje na Ostrowie Tumskim?

Zaczyna się tam coś, co budzi duży niepokój. Miejska Pracownia Urbanistyczna przygotowała projekt zagospodarowania północnej części wyspy. Przewiduje on budowę dużego osiedla mieszkaniowego, de facto blokowiska. Ta część Ostrowa rzeczywiście jest zaniedbana i wymaga zagospodarowania — ale mądrego, odpowiedzialnego. Tymczasem plan zakłada postawienie wysokiej, intensywnej zabudowy, która naszym zdaniem — a mówię nie tylko w imieniu poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Historyków Sztuki, ale też wielu organizacji, które dołączyły do protestu — jest absolutnie nieakceptowalna.

Ks. prof. Waldemar Cisło: Izrael zachowuje się jak państwo terrorystyczne

Dlaczego?

Ze względu na szczególny status tego miejsca. To sąsiedztwo katedry, pałacu biskupiego, zabytkowych kościołów. Wprowadzenie tam dużego osiedla będzie miało charakter destrukcyjny — nie tylko wizualny, ale też praktyczny. Mówimy o planie dla 5 tysięcy mieszkańców na bardzo małej przestrzeni. Będą tam dziesiątki bloków, niektóre do 30 metrów wysokości, z parkingami podziemnymi. Można się spodziewać ponad tysiąca samochodów, które będą codziennie wjeżdżać i wyjeżdżać, tuż obok katedry. To zagrożenie dla charakteru miejsca, jego spójności historycznej i kulturowej.

Jak duża jest ta wyspa?

Trudno to porównać wprost, ale to naprawdę niewielka przestrzeń. W południowej części są domy szeregowe, niska zabudowa, niewielu mieszkańców. W centrum — obiekty sakralne, rezydencje duchowieństwa. A teraz, w północnej części, miałoby powstać osiedle na monumentalną skalę. To banał urbanistyczny — w roku tysiąclecia koronacji Chrobrego, który właśnie tam spoczywa, jedynym pomysłem na zagospodarowanie tej przestrzeni ma być blokowisko? To bardzo słaby kierunek.

Czy decyzje już zapadły?

Libicki: Zoll się myli, Bodnar rzetelny, Giertych harcuje, Nawrocki zostanie prezydentem

Na szczęście jeszcze nie. Jesteśmy na etapie konsultacji społecznych. Projekt przygotowany przez Miejską Pracownię Urbanistyczną został poddany opiniowaniu. Złożyliśmy nasze uwagi formalnie, jako strona społeczna. Niestety spodziewamy się tylko kosmetycznych zmian. Decyzję podejmie Rada Miasta Poznania — dlatego apelujemy do radnych, by tego projektu nie przyjmowali.

A co z aktem własności? Czy te grunty już sprzedano?

Większość tego terenu jeszcze nie została sprzedana. Ale jest fragment Ostrowa — dawna elektrociepłownia — który już sześć lat temu trafił do dewelopera. W pandemii uchwalono dla niego plan, który dopuszcza budowę osiedla dla ok. 2 tysięcy mieszkańców. Niestety, tego etapu nie uda się już raczej zatrzymać. Natomiast główna część, o której mówimy, to nie tylko teren zdegradowany, ale również ogromny obszar zieleni — i tej dzikiej, i uporządkowanej, z ogródkami działkowymi, które istnieją tam od prawie stu lat.

Czy ten protest ma wymiar polityczny?

Nie. Zależało nam na tym, by to był protest ponad podziałami i myślę, że to się udało. Biorą w nim udział osoby o różnych poglądach. Oficjalnie politycy się nie angażują, choć trzeba przyznać, że jak dotąd najgłośniej krytykowali ten plan radni PiS. Ale to nie jest protest partyjny. To protest obywatelski — ludzi, którzy uważają, że Ostrów Tumski nie powinien być miejscem dla wielkiego osiedla.

Czy można gdzieś podpisać petycję?

Tak, można — i zdecydowanie warto. To nie jest sprawa tylko dla poznaniaków. Ostrów Tumski to dziedzictwo całego narodu. Petycja jest dostępna w serwisie petycjeonline. Podpisało ją już znacznie ponad 2 tysiące osób i liczba ta stale rośnie.

/ad

 

Ks. prof. Waldemar Cisło: Izrael zachowuje się jak państwo terrorystyczne

Ks. prof. Waldemar Cisło / Fot. materiały prasowe stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim ks. prof. Waldemar Cisło, który jako kapłan pomaga ludziom na Bliskim Wschodzie. w bezkompromisowych słowach oskarża Izrael o zbrodnie wojenne.

Inicjator Fundacji Przyjaciel Misji zauważa, że praktycznie wszystkie państwa na Bliskim Wschodzie, takie jak Iran czy Liban są dla Izraela problemem.

Skoro wszystkie te państwa są dla Izraela problemem, to może trzeba odwrócić pytanie, czy to Izrael nie jest problemem dla tamtego rejonu. Izrael zachowuje się jak państwo terrorystyczne

– ocenia ks. Cisło.

Gość Poranka Wnet przypomina o problemach prawnych premiera Benjamina Netanjahu i wpływie tej sytuacji na wojnę.

Jest oskarżony o zamach stanu, chciał zneutralizować Sąd Najwyższy. Nie można podpalać całego świata, chroniąc człowieka przed odpowiedzialnością za przestępstwa, nie można tego usprawiedliwiać

– mówi kapłan, nawiązując do oceny, że dla Netanjahu wojna stała się sposobem na trwanie przy władzy.

W drodze do ziemi obiecanej: II wojna światowa a sprawa Izraela

Odnosząc się do sytuacji w Strefie Gazy ks. prof. Cisło mówi o „eksterminacji ekonomicznej, politycznej i religijnej”.

Nie możemy mówić, że jest wszystko w porządku, bo Izrael ma prawo. Do czego? Do ciągłego zajmowania kolejnych ziem niezgodnie z traktatami międzynarodowymi? Do wyrzucania stamtąd ludzi? Czy będziemy znowu słuchać, że jak umiera Żyd, to jest to coś mistycznego, a jak umiera palestyńskie dziecko, to jest coś normalnego? Nie, nie ma zgody na coś takiego!

– protestuje misjonarz, nawiązując do znanej i szokującej wypowiedzi badaczki Holkaustu Barbary Engelking.

Jak podkreśla ksiądz, nie da się wszystkiego okrzyknąć „antysemityzmem”.

Jeśli dzisiaj są ludzie zachęcani do tego, żeby z jednego miejsca przynieść się do drugiego, a następnie, trudno inaczej nazwać, są wykonywane egzekucje przez myśliwce, to jest to zbrodnia wojenna. Tam, gdzie morduje się człowieka, niezależnie od tego, czy jest to Żyd czy Arab, to jest to śmierć człowieka. 25 państw potępiło Izrael za sposób prowadzenia wojny, to chyba o czymś mówi

– dodaje gość Poranka Wnet.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Libicki: Zoll się myli, Bodnar rzetelny, Giertych harcuje, Nawrocki zostanie prezydentem

Jan Filip Libicki

– Zaprzysiężenie się odbędzie – mówi senator PSL Jan Filip Libicki, odnosząc się do planowanego posiedzenia Zgromadzenia Narodowego. Krytykuje też koncepcję prof. Zolla i dystansuje się od Giertycha.

Senator Polskiego Stronnictwa Ludowego Jan Filip Libicki w rozmowie w Poranku Radia Wnet odniósł się do nadchodzącego posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, podczas którego ma dojść do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na urząd prezydenta RP. Polityk wyraził przekonanie, że uroczystość odbędzie się zgodnie z terminem konstytucyjnym — 6 sierpnia — i nie spodziewa się prób jej opóźniania.

Posłuchaj całej rozmowy:

Nie sądzę, by marszałek Hołownia uległ jakimkolwiek sugestiom o przerywaniu czy odraczaniu obrad. Oczywiście na sali mogą się pojawić jakieś wnioski formalne, ale traktuję to raczej jako polityczne „harce”

– mówił senator Libicki.

Polityk ocenił, że tego typu gesty mogą mieć charakter czysto symboliczny, nastawiony bardziej na efekt medialny niż realne skutki proceduralne.

Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał się zapisać w pamięci opinii publicznej. To jednak nie zmienia faktu, że zaprzysiężenie odbędzie się zgodnie z planem

– podkreślił.

Zbigniew Kuźmiuk: Projekt budżetu unijnego to jedno wielkie KPO

Prof. Zoll chce łamać konstytucję?

Senator został również zapytany o opinię profesora Andrzeja Zolla, który postuluje, by 6 sierpnia Zgromadzenie Narodowe nie tylko odebrało ślubowanie prezydenta elekta Karola Nawrockiego, ale również oficjalnie stwierdziło ważność wyborów, umożliwiając przemówienie prokuratora generalnego (i senatora KO Adama Bodnara), co – zdaniem Zolla – „zamknęłoby wszelką dyskusję” wokół legalności wyboru. Dodatkowo wezwał do zawieszenia ślubowania na dzień lub dwa, aby dać czas na debatę, a następnie wznowić obrady i przyjąć przysięgę Nawrockiego.

Libicki wyraził zdecydowany sprzeciw wobec tej koncepcji, choć jednocześnie podkreślił swój szacunek dla dorobku byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Zawsze będę pamiętał wyrok Trybunału Konstytucyjnego pod kierownictwem profesora Zolla, który eliminował przesłankę społeczną jako podstawę do aborcji. To ważne osiągnięcie. Ale w tym przypadku uważam, że profesor nie ma racji

– zaznaczył senator.

W jego ocenie na stanowisko profesora mogą rzutować osobiste doświadczenia i wcześniejsze konflikty polityczne, chociaż by z Jarosławem Kaczyńskim.

„Bunt stadionów 2”? Donald Tusk kolejny raz zjednoczył kibiców – trybuny i ulice nie chcą tej władzy

Harcownik Giertych

W dalszej części rozmowy senator Libicki odniósł się również do dwóch wyrazistych postaci obecnej sceny politycznej: ministra sprawiedliwości Adama Bodnara oraz posła Romana Giertycha. Oceniając działania pierwszego z nich, polityk PSL wyraził uznanie za sposób, w jaki minister zbadał przebieg wyborów.

Pan Bodnar miał obowiązek sprawdzić nieprawidłowości przy liczeniu głosów i zrobił to. Potwierdził, że nie miały one wpływu na ostateczny wynik wyborów. To uczciwe i rzetelne podejście

– stwierdził senator.

W przypadku Romana Giertycha ocena była już znacznie bardziej powściągliwa.

Myślę, że pełni raczej rolę harcownika. Czy jego działania służą sprawie? Powiem oględnie – nie mam co do tego pewności

– powiedział Libicki.

/ad