Port w Świnoujściu / Fot. Pxhere, CC0 Domena publiczna
Terminal kontenerowy w Świnoujściu miał być jednym z filarów polskiej obecności na Bałtyku – inwestycją wartą ponad 10 miliardów złotych, która na lata miała umocnić naszą niezależność gospodarczą.
Zamiast tego – mamy sądowy paraliż, niemiecki opór i pytanie, kto dziś naprawdę decyduje o kierunku rozwoju Polski.
Za blokadą inwestycji stoi niemiecka inicjatywa obywatelska o nazwie „Lebensraum Vorpommern” – Lebensraum, czyli termin historycznie kojarzony z ekspansją niemieckiego świata na wschód. Tym razem ekspansja jest prawna, pozornie ekologiczna, ale efekt ten sam – zablokowanie polskiej racji stanu i utrzymanie dominacji niemieckich portów nad polskimi.
W tle mamy sąd w Warszawie, który tymczasowo wstrzymał decyzję środowiskową. Oficjalnie chodzi o ochronę przyrody, nieoficjalnie – o interesy niemieckich ośrodków logistycznych, które nie chcą silnej konkurencji po drugiej stronie Odry.
Świnoujście staje się dziś nową linią frontu – nie z bronią, lecz z paragrafami. Ale pytanie pozostaje to samo, co w XX wieku: czy Polska potrafi obronić swoją suwerenność – tym razem gospodarczą – przed niemieckim naciskiem?
Właśnie o tym rozmawiamy z naszym gościem – patriotą, mieszkańcem Szczecina, który jak mało kto rozumie, czym naprawdę jest Bałtyk dla Polski – doktorem Wojciechem Lizakiem.
Zatoka Pucka | Fot. Dariusz Bógdał CC A-S 3.0, Wikipedia)
Pomorski audyt krajobrazowy – pierwszy tego rodzaju dokument w regionie – zamiast łączyć, podzielił mieszkańców, samorządowców i ekologów.
Oficjalnie miał pomóc chronić najcenniejsze walory krajobrazowe Pomorza. W praktyce stał się źródłem jednego z największych sporów przestrzennych ostatnich lat. Gmina Kosakowo i stowarzyszenie „Nasza Ziemia” alarmują, że głosy lokalnych społeczności zostały zignorowane, a za szczytnymi hasłami mogą kryć się decyzje blokujące rozwój strategicznych inwestycji.
Audyt, który miał chronić, a wywołał opór
Przyjęty przez Sejmik Województwa Pomorskiego dokument objął niemal połowę regionu i zawiera wytyczne dotyczące kształtowania polityki przestrzennej – w szczególności ochrony krajobrazu kulturowego i przyrodniczego. Problem w tym, że – jak informuje w rozmowie z Radiem Gdańsk radna Natalia Nitek-Płażyńska z PiS – ponad 900 uwag zgłoszonych przez mieszkańców i samorządy zostało odrzuconych, a tylko ok. 500 przyjęto. Najwięcej kontrowersji budzi fakt, że uwagi dotyczyły m.in. rezerwuaru gazu ziemnego zlokalizowanego na terenie gminy Kosakowo – inwestycji o znaczeniu strategicznym dla całej Polski.
„Zostaliśmy zlekceważeni” – mówi Marcin Buchna
W rozmowie z nami prezes stowarzyszenia Nasza Ziemia, Marcin Buchna, nie ukrywa rozczarowania:
Złożyliśmy szczegółowe uwagi do audytu, oparte na lokalnej wiedzy i doświadczeniu. Niestety większość z nich została bez słowa odrzucona. Mamy wrażenie, że pomimo zapewnień o dialogu, decyzje były już wcześniej przesądzone – relacjonuje
Jak podkreśla, mieszkańcy nie są przeciwni ochronie środowiska, ale chcą, aby uwzględniano także lokalne uwarunkowania, takie jak potrzeby rozwoju turystyki, rolnictwa czy dostęp do infrastruktury. Krajobraz to nie muzeum – zwraca uwagę działacz społeczny. To żywa przestrzeń, w której mieszkają i pracują ludzie.
Szeremietiew Romuald / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
W ramach audycji „Popołudnie Wnet” były minister obrony narodowej komentuje napięte stosunki Polski z Rosją, rolę naszego państwa w globalnym konflikcie, a także podejmuje się oceny polskich elit.
Nauczyciel akademicki wskazuje, że etap wojny z naszym wschodnim sąsiadem już się rozpoczął. Jego zdaniem, walka zaczyna się zanim słychać pierwsze strzały:
Ja rysuję taki model wojny, która nie jest jeszcze popularna, będę próbował jakoś to uzmysłowić. Ja uważam, że wojna wybucha wcześniej, zanim zaczną strzelać. […] Ja ze grozą patrzę na to, co robi Putin i spółka na granicy wschodniej. […] My, proszę państwa, jesteśmy w stanie wojny z Rosją, nie wiedząc o tym albo udając, że nie wiemy.
Ekspert ds. obronności porusza temat wojny handlowej Stanów Zjednoczonych i Chin oraz zamieszania w to Tajwanu. Pojawia się również scenariusz ataku militarnego Rosji na państwa nadbałtyckie. Profesor nadzwyczajny AszWoj-u naświetla rolę Polski w tym globalnym konflikcie:
Jeżeli chodzi o zgromadzony potencjał, to jest się o co zaczepić. […] Mam nadzieję, że nie będzie naruszone terytorium Polski, chociaż różnego rodzaju jakieś drobne nieprzyjemności mogą być.
Jaśmina Nowak pyta o ocenę polskich elit politycznych w kontekście rosnącego zagrożenia militarnego. Ekspert wypowiada się mocno krytycznie:
Tym osobom, które sprawują władzę, nie dałbym do prowadzenia warzywniaka, na pewno by im wszystko zgniło, gdyby im jakieś warzywa przywieźli do sprzedaży. Tam nie ma żadnego myślenia.
– komentuje specjalista. W szczególności pod ostrzałem krytyki znajduje się obecny stan, w jakim znajduje się Ministerstwo Obrony Narodowej:
Przecież tam nie ma ani jednego człowieka, który ma jakiekolwiek przygotowanie, jeżeli chodzi o wiedzę wojskową. Ja nie jestem pewien, czy oni są w stanie trafić na właściwych, bo to też jest bardzo problem duży, wojskowych, którzy taką wiedzą dysponują.
iotr Biesiekirski, Team Flembbo-Pilote Moto Production Supersport | fot.: photopsp_lukasz_swiderek
Pierwszy Polak, który startował w motocyklowych Mistrzostwach Europy Moto2, Piotr Biesiekirski, w wieku 23 lat zakończył karierę. W rozmowie z Radiem Wnet kierowca mówi o powodach swojej decyzji.
Odsłuchaj całą rozmowę:
Piotr Biesiekirski przyznaje, że na jego decyzję o zakończeniu kariery wpływ miało wiele czynników. Jednym z ważniejszych powodów było dostrzeżenie przez kierowcę innych dziedzin, w których może się spełniać:
po drodze trochę bardziej zacząłem odkrywać siebie i zobaczyłem, że jest też dużo innych rzeczy, które bardzo się dla mnie liczą i w których jestem dobry – mówi gość „Czasu na Motorsport”.
Czym są te inne rzeczy? Tego motocyklista póki co nie chce zdradzać. Deklaruje jednak, że ma konkretne plany na pozostanie w świecie motocykli, jednak w innej roli.
Inną ważną kwestią było zdrowie. W ubiegłym sezonie Biesiekirski doznał dwóch poważnych upadków:
było dużo kontuzji i nieciekawych przygód. W ubiegłym roku miałem dwie sytuacje, kiedy nie wiedziałem, czy długoterminowo nie odbije się to na moim zdrowiu i funkcjonowaniu. To też częściowo miało wpływ na tę decyzję.
Piotr Biesiekirski o zakończeniu kariery zaczął myśleć po pierwszym wypadku z sezonu 2024, którego doznał na australijskim torze Phillipe Island:
w lutym w Australii czekałem pięć czy sześć godzin na wyniki skanów mózgu po bardzo mocnym wypadku, w którym zostałem wystrzelony na kilka metrów do góry i bardzo niefortunnie upadłem – nie dość, że na główkę, to jeszcze twarzą. Miałem wtedy dosyć poważny wstrząs mózgu i chwilową całkowitą utratę pamięci. Zostałem helikopterem przetransportowany do szpitala, gdzie pięć czy sześć godzin leżałem w bezruchu na twardej desce, nie wiedząc, czy nie będę miał jakiegoś stałego uszczerbku na zdrowiu, na zdolnościach kognitywnych. Nie będę ukrywał: wtedy dużo myśli przechodziło mi przez głowę. I to chyba był moment, gdzie wszystkie wątpliwości, czy kontynuować to wszystko, się zaczęły.
Są też inne rzeczy, w których chcę się rozwijać i po prostu w tym momencie ryzyko, jakie jest do podjęcia, stało się dla mnie bardziej realne.
Piotr Biesiekirski na podium wyścigu w Walencji | 13.05.2023 r.
Jak Piotr Biesiekirski czuł się po podjęciu decyzji?
Muszę powiedzieć, że po oficjalnym ogłoszeniu czułem się dosyć spokojnie. Natomiast po ostatnim wyścigu [miniona niedziela na węgierskim Balaton Parku – przyp. red.] przez pierwsze 24 godziny tego spokoju nie było. Bardzo mnie to zdziwiło, bo aż do niedzieli rano czułem się tego pewny, a w niedzielę po wyścigu wszystkie emocje z ostatnich dziesięciu lat wbiegły marszem.
Pytany o to, czy wspomniane emocje opuściły już go, odpowiada:
myślę, że bardzo szybko te emocje się ulatniają, bardzo szybko układa mi się to w głowie na nowo. Wciąż uważam, że to jest dobra decyzja i czuję się z tym spokojnie.
Przed tygodniem Biesiekirski poinformował w mediach społecznościowych, że zmagania podczas rundy na węgierskim Balaton Parku będą jego ostatnimi wyścigami w karierze. W rozmowie z Radiem Wnet motocyklista doprecyzowuje:
nie wykluczam jakiegoś pojedynczego startu, może w jakiś Mistrzostwach Hiszpanii, może w jakimś wyścigu enduranców. Bardziej chodziło mi o to, że już nie będę podporządkowywał mojego życia w stu procentach ściganiu.
W tym samym wpisie motocyklista pisał o momentach, w których widział jedynie swoje błędy i niedociągnięcia. W rozmowie przyznaje, że taki obraz postrzegania własnych startów dominował w jego odczuciach:
myślę, że tak naprawdę takie momenty towarzyszyły mi nieustannie. Bardziej były jakieś pojedyncze momenty, w których faktycznie byłem zadowolony z tego, co zrobiłem, a w innych widziałem tylko to, co sprawiło, że nie było aż tak dobrze, jak mogło być. Myślę, że tutaj wchodził w grę taki przesadny perfekcjonizm.
Czego nauczyły go rozmaite przygody na przestrzeni dekady bogatej kariery?
Żeby jednak dać sobie odrobinę więcej marginesu, więcej przestrzeni na oddech. Faktycznie skupić się na tym, żeby, jak już się wykonuje jakąś robotę, to ją wykonać na sto procent, natomiast mieć też odrobinkę więcej buforu.
Odsłuchaj całą rozmowę:
Z Piotrem Biesiekirskim rozmawia Kamil Kowalik.
od lewej: Piotr Nałęcz, Piotr Biesiekirski, Kamil Kowalik, marzec 2024 r.
Dziennikarz Republiki komentuje porozumienie Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską, stan instytucji demokratycznych państwa polskiego oraz kwestię portu kontenerowego w Świnoujściu.
Autor podcastu „Kożuszek zza szafy” omawia porozumienie handlowe ogłoszone przez Ursulę von der Leyen oraz Donalda Trumpa. Wskazuje, że krytycy prezydenta USA byli w błędzie, wskazując na potencjalne załamanie amerykańskiej gospodarki:
Twierdzenia tych, że wojna handlowa Trumpa skończy się fiaskiem, okazali się w pewnym stopniu fałszywymi prorokami. […] Dzisiaj indeksy po podpisaniu tej umowy handlowej, takie jak S&P 500 lub Dow Jones poszybowały do góry i są na rekordowym poziomie.
Jaśmina Nowak pyta redaktora Gazety Polskiej o obecną kondycję instytucji demokratycznych. Gość „Popołudnia Wnet, że za obecny, bardzo zły stan rzeczy można winić Donalda Tuska:
To wszystko jest podszyte założeniem, że Donald Tusk nie panuje nad tym państwem, nad administracją oraz instytucjami. Mówiąc szczerze, to jest jedna z niewielu diagnoz obozu Silnych Razem, z którą jestem w stanie się zgodzić.
Maciej Kożuszek naświetla także sprawę budowy terminala kontenerowego w Świnoujściu. Budowę portu zablokował polski sąd na wniosek niemieckiej fundacji Lebensraum Vorpommern:
Powiem tak: gdyby Niemcy zablokowali to swoimi czołgami, to jeszcze mógłbym oklaskiwać ich szczerość. Aczkolwiek używanie polskiego sądu jako narzędzia do swojej polityki to podwójna potwarz.
Okładka książki Piotra Kościńskiego "Świat Zagubiony"
Dziennikarz, historyk i działacz w rozmowie z Wojciechem Jankowskim przedstawia nową powieść, która wyszła spod jego ręki.
Jak sam autor opisuje, książka zabiera nas w polityczną fikcję. W przedstawionym świecie, opanowanym przez kapitalizm, grupa komunistów postanawia uciec statkiem kosmicznym, zabierając ze sobą 10 tysięcy osób. Znalazło się miejsce również dla małej Polski Ludowej i to właśnie dwaj Polacy są jej głównymi bohaterami.
W rozmowie zwrócono uwagę na aluzje, które nie są obce osobom pamiętającym czasu PRL-u. Wykładowca zwraca uwagę na sytuację w opisywanym statku kosmicznym, gdzie sytuacja może być jeszcze gorsza:
Ja pamiętam doskonale, że w czasie PRL-u ciągle były braki, np. papieru toaletowego. Bardzo wiele rzeczy było reglamentowanych, praktycznie niedostępnych. Na takim statku kosmicznym może być jeszcze gorzej. […] Tam jest taka gospodarka nieustannego niedoboru.
Piotr Kościński komentuje ruch na stronie swojej książki na Facebooku. Mówi, że nie brakuje osób, które chwalą sobie okres przed 1989 roku:
Moja strona na Facebooku przyciąga różnych ludzi. […] Pojawiają się na niej dziwni ludzie, komentujący, że ten PRL przecież był świetny. Nie wiem, nie pamiętają sklepów? Może pamięć mają krótką, może to trolle.
Książkę dziennikarza można przeczytać na stronie naffy.io po wpisaniu frazy „Świat Zagubiony”.
Witold Tumanowicz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Poseł komentuje głosy o hipotetycznej koalicji wśród prawicowej opozycji. Wspomina także o zwalczaniu obecnego rządu i słowach o zamachu stanu Szymona Hołowni.
W ramach audycji „Odyseja Wyborcza” polityk Konfederacji odnosi się do ostatnich wypowiedzi przedstawicieli prawicowych partii. Zapytany o wieszczony gdzieniegdzie koniec planów o koalicji na prawicy, odpowiada:
Po pierwsze to nigdy jej nie było, jesteśmy samodzielnym bytem. To co można powiedzieć, to że wrócił stary dobry PiS, który ma taktykę „zdominuj albo zniszcz”. Doprowadziła do utraty władzy w 2023 roku i ma na celu zwalczanie Konfederacji, nie dopuszczanie jej do mediów publicznych.
Poseł porusza sprawę oczekiwań elektoratów Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji o silnym, prawicowym rządzie. Spodziewa się refleksji ze strony partii kierowanej przez Jarosława Kaczyńskiego przy poczynaniach, które mają zwalczyć obecny rząd:
Ja bym się spodziewał tego, by nastąpiła refleksja tego, co było złe w rządach Prawa i Sprawiedliwości. Jedyne, co można dobrego o nim powiedzieć, to że obecny rząd jest jeszcze gorszy i trzeba go jak najszybciej zakończyć. Mamy wspólnego wroga, natomiast nie zapominamy o poprzednich rządach PiS-u.
Łukasz Jankowski pyta także o Szymona Hołownię i jego słowa o zamachu stanu. Gość audycji zauważa, że takie słowa mogą skończyć się odpowiedzialnością karną:
To jest o tyle ciekawe, że mówi to druga osoba w państwie. Nie może być tak, że taka osoba nie rozumie, co mówi. To, co wypowiedział Szymon Hołownia wypełnia znamiona przestępstwa przeciwko konstytucji i to bardzo poważnego. To zbrodnia grożąca odpowiedzialnością karną.
– mówi Witold Tumanowicz, który oczekuje wytłumaczenia i odpowiednich działań ze strony obecnego Marszałka Sejmu:
Szymon Hołownia/ fot. YT
Gdybym ja wiedział kto, to sam byłbym zobowiązany poinformować organy ścigania. Nie mam innej wiedzy niż to, co powiedział marszałek. W tym wypadku tym bardziej oczekuję, żeby Szymon Hołownia wytłumaczył to nie tylko Polakom, lecz także organom ścigania. Musi podjąć odpowiednie działania, by przestępców rozliczyć.
Powinniśmy ten temat poruszać na arenie międzynarodowej, w szczególności w Brukseli, by wydobywanie surowców w naszym regionie wzrosło. Należy szukać nowych złóż w naszym terenie. Jeśli nasze złoża pomogą Niemcom w argumentacji, by uaktywnić się w Dolnej Saksonii, może jest to szansa dla nas wszystkich i wszyscy na tym zyskamy.
Aleksandra Fedorska naświetla sprawę nowej polityki migracyjnej względem Ukraińców w Niemczech. Mówi, że naszym zachodnim sąsiadom kończy się cierpliwość:
Niemcy są bardzo zniecierpliwieni zachowaniem Ukraińców na ich rynku pracy. Uważają, że ta grupa powinna się zachowywać podobnie jak Polacy i Rosjanie w latach 90, którzy bardzo szybko trafiali na rynek pracy. To podobna grupa pod kątem kulturowym i wykształcenia. […] Nadal ponad połowa Ukraińców w Niemczech nie pracuje z niekoniecznie jasnych powodów.
Redaktor Radia Wnet dopytuje o reakcję niemieckiej prasy na zmiany w polskim rządzie w kontekście sytuacji migracyjnej. Dziennikarka jednak wskazuje na to, że Niemcy nie są obecnie na bieżąco z polską polityką z uwagi na sezon urlopowy.
Dziennikarz portalu Dobitnie.pl Mariusz Staniszewski wskazuje na prawdopodobne trudności i ryzyka, które napotka na swojej drodze nowy Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Waldemar Żurek.
W rozmowie z Łukaszem Jankowskim dziennikarz Mariusz Staniszewski przypomina wypowiedź jednego z prokuratorów, który miał stwierdzić, że były sędzia Waldemar Żurek ostatni raz widział kodeks karny na studiach. Żurek specjalizuje się bowiem w prawie cywilnym, jednak jako Prokurator Generalny będzie teraz kierować prokuraturą.
On nie ma poważania w oczach tej kadry, a oczekiwania polityczne wobec niego są dość duże. Spodziewam się, że raczej zamknie się w swoim gabinecie i będzie próbował poszerzać swoją działalność, ale nie będzie mu do wcale łatwo szło
Staniszewski dziwi się Żurkowi, że w ogóle podjął się misji wyznaczonej przez Tuska.
Bodnar obejmując urząd mógł mieć nadzieję, że to potrwa na przykład dwie kadencje. Żurek powinien mieć świadomość, myślę, że ma świadomość, że to może potrwać dwa lata, a może i krócej. W związku z tym w ogóle nie rozumiem, dlaczego się na to zdecydował i zrezygnował z wszystkich przywilejów sędziowskich
– mówi dziennikarz, który podejrzewa, że przeważyła tu chęć zemsty.
Zauważa jednak, że czym innym jest odwet, a czym innym kwestia odpowiedzialności.
Jeżeli będzie szedł „na rympał”, będzie się narażał na odpowiedzialność. Bodnar mógł liczyć, że będzie to później, albo wcale. A tutaj jest inaczej. Wybory wygrał Karol Nawrocki, koalicja się sypie, a Hołownia „fika”
Port wojenny na Helu l fot. wikimedia.org/Sara Dickinson
Polska ma port wojenny, który nie jest używany od 80 lat – alarmuje Stefan Truszczyński. Dziennikarz apeluje do prezydenta elekta o przywrócenie do działania zapomnianego portu na Helu.
W Poranku Radia Wnet Stefan Truszczyński podkreślił, że port zbudowany w latach 1928–1935 przez polskich inżynierów ma ogromny potencjał obronny, który dziś jest całkowicie niewykorzystywany. Dlatego zaapelował na antenie Karola Nawrockiego, żeby zainteresował się tą sprawą.
Posłuchaj całej rozmowy:
To jest ogromny port, osłonięty falochronami, z fantastycznym podejściem. Tam jest głęboki próg – duże jednostki mogłyby wejść, co najmniej pięć okrętów podwodnych. Oczywiście ich nie mamy, bo zmarnowaliśmy całą naszą flotę
– mówił.
Dziennikarz zauważył, że port mógłby służyć jako istotny punkt strategiczny na Bałtyku.
Marnujemy port, który mógłby stanowić idealne połączenie – mógłby łączyć nas przez Bałtyk z Göteborgiem i tworzyć sieć, siatkę, zaporę na Bałtyku przeciwko wszystkim zakusom rosyjskim
W mocnych słowach odniósł się też do zaniedbań państwa wobec gospodarki morskiej.
Polska, nie jest chroniona od morza. To, co się mówi, to się mówi o granicach lądowych. A co z morzem? Polska ma 500 kilometrów wybrzeża. (…) Musimy mieć flotę chroniącą nasze wybrzeże
– pokreślił.
Swój apel skierował bezpośrednio do prezydenta elekta.
To jest bardzo ważne zadanie dla pana, żeby pan tam pojechał. Jest piękny ośrodek prezydencki za Juratą, między Helem a Juratą. Trzeba to wszystko zobaczyć, zaplanować. Trzeba postawić na gospodarkę morską
– apelował.
Truszczyński podkreślił, że sprawom morza poświęcił całe dziennikarskie życie.
Ja spraw morskich nie odpuszczam. Zajmuję się tym od 60 lat