Płk. Piotr Lewandowski: nie wierzę w rozejm między Ukrainą a Rosją

Flagi Ukrainy i Rosji/Fot. CC0, Public Domain Pictures

Instruktor Wojsk Obrony Terytorialnej naświetla konflikt za naszą wschodnią granicą w rozmowie z Jaśminą Nowak.

Jaśmina Nowak pyta o sytuację na froncie ukraińsko-rosyjskim. Wykładowca oznajmia, że Rosjanie nieustannie utrzymują swoją przewagę:

Ogólnie przewaga rosyjska jest nadal zdecydowana, armia ukraińska pozostaje w bardzo głębokiej defensywie, powoli tracąc teren.

Gość audycji wskazuje, że nie po drodze z opcją rozejmu jest Rosji i dlatego do takiego obrotu sytuacji nie dojdzie:

Ja w rozejm nie bardzo wierzę. […] Krótkotrwały rozejm na pewno nie jest obecnie w interesie Rosji. On byłby bardziej w interesie ukraińskim, natomiast z całą pewnością nie jest w interesie Rosji.

Pułkownik Piotr Lewandowski ocenia zagrożenie, jakie istnieje dla państw wschodnich. Ekspert ukazuje, że w niebezpieczeństwie są przede wszystkim kraje nadbałtyckie:

Istnieje ryzyko, że w momencie zakończenia konfliktu z Ukrainą, Rosjanie będą w stanie wydzielić znaczące siły, dość płynnie, po to, żeby zaatakować wschodnią flankę. Ale to nie będzie Polska, raczej już kraje bałtyckie, Łotwa, Litwa, Estonia.

Potencjalny atak ma prowadzić do udowodnienia, że pakt NATO jest fikcją:

Rosja będzie atakować po to, żeby doprowadzić do przekazu, że NATO jest nieskuteczne w swojej pomocy i doprowadzić do rozbicia sojuszu. […] Finalnie może to doprowadzić do podważenia artykułu 5, czyli podważenia sensu istnienia NATO.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

Czytaj także:

Fundusze, oligarchowie i wojna. Komu będzie służyć ukraińskie rolnictwo?

 

Tomasz Duklanowski: polityczna kariera Stanisława Gawłowskiego dobiega końca

Tomasz Duklanowski/ fot. X

Łukasz Jankowski rozmawia z dziennikarzem „Gazety Polskiej” o skutkach afery melioracyjnej i przyszłości polityka.

Łukasz Jankowski pyta o reakcję Stanisława Gawłowskiego na wymierzony mu 31 lipca wyrok 5 lat pozbawienia wolności. Tomasz Duklanowski naświetla, że były sekretarz w ministerstwie środowiska nie wierzył w decyzję sądu:

Wyszedł i był wyraźnie zaskoczony. On naprawdę wierzył w to, że udał mu się obronić. To samo mówili jego adwokaci. Była dość duża konsternacja. Już nie był taki pewny siebie, zachował się zupełnie inaczej.

Gośź „Odysei Wyborczej” odnosi się do doniesień, jakoby senator Platformy Obywatelskiej miałby się odwoływać od wyroku, który został w niego wymierzony. Gość „Odysei Wyborczej” wątpi jednak w powodzenie tego procesu:

Oczywiście odwołuje się, będzie składał apelacje. Jednakże materiały dowodowe są tak silne, że nie sądzę, żeby tutaj cokolwiek udało się ugrać w drugiej instancji. Myślę, że jego kariera polityczna dobiega końca. Zresztą napisał na swoim profilu X, że zawiesza członkostwo w Platformie Obywatelskiej.

Podniesiona zostaje również sprawa potencjalnych nowych zarzutów wymierzonych w stronę Stanisława Gawłowskiego. Tomasz Duklanowski mówi, że nie jest to wykluczone:

Ja myślę, że może być teraz tak, że część ludzi po skazaniu Gawłowskiego nabierze odwagi, by mówić więcej, żeby obciążyć dodatkowo tego polityka.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

Czytaj także:

Sławomir Jastrzębowski: wyrok Gawłowskiego to zły sygnał dla Koalicji Obywatelskiej

Łukasz Żygadło: Tusk namaścił Sikorskiego na swojego następcę

Radosław Sikorski i Donald Tusk / Fot. Mateusz Włodarczyk, Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0

Komentarz polityczny dziennikarza dotyczący Donalda Tuska, obecnej koalicji i planów Karola Nawrockiego.

Analityk sceny politycznej komentuje doniesienia, jakoby Donald Tusk miał ustąpić swoje stanowisko Radosławowi Sikorskiemu. Wskazuje, że dla obecnego szefa MSZ to polityczny awans:

Nastrój jest na zmianę premiera. […] W mojej ocenie mianowanie na wicepremiera to jest awans dla Sikorskiego, który ma go zbliżać w kierunku przejęcia władzy i de facto Donald Tusk go namaścił jako swojego następcę.

Dziennikarz zwraca uwagę, że zmiana premiera to jedyne, co może uratować obecny rząd:

Tylko wymiana szefa rządu, to jest ten bodziec, który najmocniej zadziała. […] Donald Tusk jest tak słaby, że jego wszystkie ruchy i nawet polityczne rzeczy, które do tej pory robi, one absolutnie nie działają.

Łukasz Żygadło omawia również plany  Karola Nawrockiego. Mówi, że nowy prezydent to dobry krok dla Polski. Ma na myśli głównie inicjatywę ustawodawczą:

Zgłaszanie ustaw i wykorzystywanie swojej możliwości inicjatywy ustawodawczej jest bardzo dobre. Karol Nawrocki będzie mógł pokazać obłudę obecnej władzy.

/pk

Zapraszamy do odsłuchania całej rozmowy!

Czytaj także:

Sławomir Jastrzębowski: wyrok Gawłowskiego to zły sygnał dla Koalicji Obywatelskiej

 

Raport z Nowego Meksyku – opowiada Tomasz Grzywaczewski

O tym, co można znaleźć w Nowym Meksyku i co skrywa ten stan USA w rozmowie z Wojciechem Jankowskim opowiada Tomasz Grzywaczewski.

Podróżnik znajduje się w mieście Albuquerque, położonym w stanie Nowy Meksyk. Znane jest z takich seriali jak „Breaking Bad” czy też „Better Call Saul”. Zdaje relację także z Santa Fe. Miasto jest stale utrzymane w stylu architektonicznym zwanym „Puebla” i tego pilnują mieszkańcy. Jest bardzo liberalne, o czym świadczy wynik Kamali Harris, która w tamtym obszarze zdobyła ponad 70% głosów.

Dziennikarz wspomina także o wyprawie na najwyższy szczyt Nowego Meksyku, Wheeler Peak. Podczas niej, razem z żoną, spotkał grupę, w której znajdowali się młodzi amerykanie polskiego pochodzenia. Ich celem podczas obozu jest budowanie sanktuarium maryjnego. Dokumentalista jest zachwycony spotkaniem:

Muszę powiedzieć, że to bardzo pozytywne doświadczenie spotkać właśnie takich młodych ludzi. Dużo się teraz mówi, że z ludźmi z pokolenia tzw. „Z” nie da się nawiązać kontaktu. […] To rzeczywiście coś niezwykłego.

Wojciech Jankowski pyta o grupy etniczne związane z Pueblą. Gość „Całej Naprzód” wskazuje, że wyróżnia się szczególnie grupa Indian zwana Nawaho:

Kultura Nawahów jest niezwykle silna. Samą ich liczbę szacuje się na ok. 160 tysięcy. Mam wrażenie, że to ta grupa indian Pueblo jest dzisiaj najsilniejsza w USA i w największym stopniu zachowała swoją kulturę i tradycję.

Więcej o stanie Nowy Meksyk można posłuchać już teraz.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

Czytaj także:

Anna Dalkowska: Zapowiedzi min. Żurka mają wywołać efekt mrożący; nie należy się ich bać

 

Kolejne fałszerstwo wyborcze w Wenezueli

Flaga Wenezueli / Fot. LAlvarezArcia, Wikmedia Commons

Wraz z upływem godzin pojawiają się kolejne dowody na skandaliczne oszustwo, jakiego dopuścił się reżim Nicolása Maduro podczas niedzielnych wyborów prezydenckich w Wenezueli.

W poniedziałek wieczorem opozycja opublikowała w sieci 71% raportów z lokali wyborczych, pokazujących miażdżące zwycięstwo kandydata opozycji Edmundo Gonzáleza Urrutii. Każdy wyborca w Wenezueli może zalogować się za pomocą swojego dowodu tożsamości i potwierdzić wyniki ze swojego lokalu wyborczego.

Sytuacja w Wenezueli jest tak absurdalna, że to opozycja musiała opublikować tę informację, ponieważ do wtorku Krajowa Rada Wyborcza nie opublikowała nic na temat wyników wyborów. Ani ostatecznych wyników dla każdego kandydata, ani tym bardziej protokołów poświadczających każdy lokal wyborczy, czego domagała się nie tylko wenezuelska opozycja, ale także większość światowych rządów, które z niepokojem śledzą pantomimę, jaką urządził reżim , by ogłosić się zwycięzcą.

We wczesnych godzinach porannych w poniedziałek jedyna oficjalna informacja na temat wyborów została odczytana przez przewodniczącego Narodowej Rady Wyborczej Wenezueli (CNE), Elvisa Amoroso, który ogłosił, że po przeliczeniu 80% lokali wyborczych wynik jest nieodwracalny. Powiedział, że dla Nicolása Maduro policzono 5 150 092 głosów, co daje mu 51,2 procent wszystkich głosów; Edmundo González Urrutia miał 4 445 978 głosów, 44,2 procent wszystkich głosów.

Jeśli chodzi o pozostałych kandydatów (w sumie ośmiu), nie podano sumy ich głosów, a jedynie, że łącznie uzyskali 462 704, czyli 4,6%. I to wszystko. Był to jedyny oficjalny raport, a strona internetowa CNE nadal nie zawiera żadnych informacji. Ta jedyna oficjalna informacja ma szczególną cechę, która tylko zwiększa podejrzenia o rażącą manipulację: liczba głosów oddanych na każdego z głównych pretendentów jest dokładnie taka, jaka jest potrzebna, aby procent wynosił 51,2% i 44,2% bez żadnych dodatkowych miejsc po przecinku, które wymagałyby
zaokrąglenia. Oto jak dziennikarz Matías Mowszet wyjaśnił to na swoim koncie X: „Właśnie zdałem sobie sprawę z matematycznego szczegółu w liczbach podanych
przez CNE. Jeśli podzielimy głosy/procenty obu kandydatów, otrzymamy dokładnie tę samą liczbę: 100 587,73.

Wenezuela: proponowany przez chavistów dialog jest fikcją

Proporcjonalność jest dokładnie taka sama. Nie było żadnych zaokrągleń”, napisał. „100 587,73 to 1%. W wyborach z ponad 10 milionami głosów i tylko 3 cyframi w %, jeśli kandydat otrzymał 4 tysiące głosów więcej lub 4 tysiące głosów mniej, % był taki sam z powodu zaokrąglenia. Dlatego dokładność wszystkich liczb jest uderzająca. Chirurgiczna precyzja”, kontynuował w swoim wątku. „Istnieją dwie możliwości: albo jest to jeden z tych szczęśliwych matematycznych zbiegów okoliczności, które my, nerdy, uwielbiamy, albo, z drugiej strony, w celu obliczenia ilości głosów, które zamierzali przypisać każdemu z nich (zgodnie z procentami już wcześniej ustalonymi), policzyli je za pomocą kalkulatora. Osoba X w CNE: „Jeśli całkowita
liczba głosów wynosi 10 058 773, to dzielę przez 100 i mnożę wynik przez 51,2 dla głosów Maduro, a następnie przez 44,2 dla głosów Gonzaleza. Gotowe.” Jeśli tak, to
prawda jest taka, że całkiem niechętnie”.

Mówiąc jaśniej, w wyborach, w których policzono ponad 10 milionów głosów, jest prawie niemożliwe, aby zarówno Maduro, jak i Gonzalez uzyskali taką liczbę głosów, że ich obliczenia procentowe wynoszą dokładnie 51,20% i 44,20%, bez zaokrąglania. Istnieją tysiące możliwości, by tak się nie stało.

Najprawdopodobniej każdy z nich otrzymał liczbę procentową z większą liczbą miejsc po przecinku, którą następnie należy zaokrąglić do jednego miejsca po przecinku, zgodnie z raportem. Tak więc Maduro mógł uzyskać procent głosów 51,238 lub 51,187, na przykład, lub dowolną liczbę między 51,151 a 51,249), a jego zaokrąglony procent nadal wynosiłby 51,2%.
Z kolei González mógłby uzyskać na przykład 44,174 lub 44,229 głosów lub dowolną liczbę z przedziału od 44,151 do 44,249, a jego zaokrąglony procent wyniósłby 44,2%.

Nicolas Maduro żąda od USA zniesienia wszystkich sankcji

Patrząc na to z innej strony, Maduro mógłby uzyskać na przykład 5 150 980 głosów lub 5 149 883 głosów, a jego zaokrąglony procent nadal wynosiłby 51,2. González
mógł uzyskać 4 446 014 lub 4 445 037 głosów, a jego zaokrąglony procent nadal wynosiłby 44,2. Niezwykłe jest to, że liczba głosów podana przez CNE dla każdego z nich daje dokładnie 51,20 procent dla Maduro i 44,20 procent dla Gonzáleza, bez żadnych dodatkowych miejsc po przecinku lub potrzeby zaokrąglania. Tak jakby ktoś zdecydował się najpierw podać procentową liczbę dla każdego z dwóch głównych kandydatów, a następnie pomnożył ją przez całkowitą liczbę głosów, aby podać liczbę dla każdego z nich. Dokładnie odwrotnie do tego, co powinno mieć
miejsce w wyborach.

Dlaczego reżim sfałszował wyniki i nie chce oddać władzy

Raporty wyborcze pojawiały się kaskadowo jeden po drugim. Wszystkie pokazywały podobny, donośny i oczekiwany wynik: Edmundo González Urrutia zwyciężył w
sondażach i zgodnie z wolą Wenezuelczyków miał zostać namaszczony na nowego prezydenta. W każdym odnotowanym przypadku przewaga była większa niż 30
punktów procentowych i identyczna z tym, co dyktowały niezależne sondaże exit polls. Delfin María Corina Machado uosabiał powszechną nadzieję po 25 latach
rządów Chavismo, które zmieniły jeden z najbogatszych krajów Ameryki Łacińskiej w cień dawnego siebie.

Dyktatura uosabiana przez Nicolása Maduro, Diosdado Cabello, braci Jorge i Delcy Rodríguezów, Tareka Williama Saaba i Vladimira Padrino Lópeza miała jednak inne
plany wobec wenezuelskiego i regionalnego życia politycznego. Reżim założony przez Hugo Cháveza dokonał największego oszustwa w demokratycznej historii
Ameryki Łacińskiej. Operacja rozpoczęła się wcześnie, kiedy  sondaże exit poll przewidywały nieprawdopodobne i wygodne zwycięstwo Zjednoczonej Socjalistycznej Partii Wenezueli (PSUV). Nawet były prezydent Ekwadoru Rafael Correa i były prezydent Boliwii Evo Morales dali się nabrać na ten podstęp i radośnie, zwycięsko go rozpowszechniali. Mówiono, że Maduro wygrywa z Gonzálezem dużą przewagą głosów.

Kłamstwo zostało odkryte w ciągu kilku minut: był to sondaż przeprowadzony przez firmę-widmo. Żadna z nich nie przeprosiła: być może stosują
podobną sztukę.

Zbigniew Dąbrowski

Powstańcami byli również…sportowcy. Poznaj ich historie

Powstanie Warszawskie, ulica Marszałkowska / Wikimedia Commons

Nie jest tajemnicą, że w Powstaniu Warszawskim walczyły osoby o absolutnie przeróżnych profesjach. W okopach można było znaleźć także polskich sportowców.

Wielu z nich miało wcześniej doświadczenie olimpijskie. Niektórzy swoje kariery kontynuowali w wojsku, przez co walka w powstaniu była dla nich oczywista. Inni zostali ściągnięci do walki z bieżni i boisk. Jeszcze inni specjalnie przylecieli do Warszawy, by walczyć o wolną Polskę. Oto historie niektórych z nich.

Generał sportsmen

Swoje doświadczenie sportowe miała osoba, od której wszystko się zaczęło. Tadeusz Komorowski, ps. „Bór” w okresie powstania był Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych. To on podjął decyzję, która poskutkowała wybuchem powstania. Niewielu jednak wie, że były premier RP na uchodźstwie uprawiał…jeździectwo. Wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 roku. Na imprezie w Berlinie w 1936 roku, już nie jako zawodnik, lecz jako kierownik ekipy jeździeckiej, wrócił do Polski ze srebrnym medalem. Warto dodać, że jeden z jego podopiecznych, Henryk Leliwa-Roycewicz, również brał udział 8 lat później w walkach powstańczych.

Tadeusz Bór-Komorowski/ Fot. własność publiczna

Fotograf olimpijczyk

Czy wiedzieliście, że powstańcy mieli swojego fotografa, który był także olimpijczykiem? Eugeniusz Lokajski ps. „Brok” nie dość, że był sprawny za obiektywem, to na dodatek całkiem daleko rzucał oszczepem. Był w tym mistrzem Polski. Zdobył również srebrny medal mistrzostw świata w pięcioboju. W trakcie okupacji przeprowadzał tajne zajęcia sportowe ukryte pod nazwą „Punkt mycia i kąpieli”. Podczas walk był oficerem łącznikowym kompanii „Koszta”. 30 sierpnia 1944 roku stał się jej dowódcą. Uprawniony do noszenia aparatu, dzięki któremu do dziś możemy oglądać zdjęcia ukazujące codzienne życie powstańcze.

Wymarsz patrolu sanitarnego Wojskowej Służby Kobiet AK na ulicy Moniuszki 9, dnia 5 sierpnia 1944/ Foto. Eugeniusz Lokajski/ własność publiczna

Polka z „ciętym językiem”

Najbardziej niesamowitą historią ze wszystkich może jednak pochwalić się Maria Kwaśniewska. Polska sportsmenka, tak jak wyżej wymienieni, również była uczestniczką igrzysk w Berlinie. Uczestniczyła w konkursie rzutu oszczepem, w którym wywalczyła brązowy medal, uznając wyższość dwóch zawodniczek III Rzeszy. I tu zaczyna się nieprawdopodobny splot wydarzeń.

Adolf Hitler po zawodach zaprosił zawodniczki ze wszystkich stopni podium, by osobiście pogratulować odniesionych sukcesów. Krąży historia, że przywódca zwrócił się do naszej reprezentantki słowami. „Gratuluję małej Polce”. Ona na to po niemiecku miała odpowiedzieć: „Wcale nie czuję się mniejsza od Pana”, uważając, że jest wyższa od Niemca. Polka pokazała również przykład odważnej postawy, gdy przy wręczeniu medali stanęła z rękoma spuszczonymi wzdłuż tułowia, gdy pozostałe zawodniczki uniosły ręce w geście nazistowskiego pozdrowienia.

Gwiazda Marii Kwaśniewskiej-Maleszewskiej w Alei Gwiazd sportu we Władysławowie / Fot. Lukasz2, Wikimedia Commons, CC0

Zdjęcie ratujące życie

Reprezentantka Polski otrzymała odbitkę zdjęcia z Hitlerem i swoimi konkurentkami. W późniejszej przyszłości okazało się niezbędne do ratowania ludzi. W 1944 roku powstał obóz przejściowy w Pruszkowie zwany Dulag 121, w którym umieszczano usuniętych ze stolicy warszawiaków. Młodych i silnych brano na prace przymusowe. Osoby starsze i chore wysyłano do obozów koncentracyjnych. Maria Kwaśniewska stwierdziła, że nie może pozostać obojętna. Wykorzystywała zdjęcie jako przepustkę, gdyż strażnicy nie mogli przejść obojętnie wobec fotografii sportsmenki z Führerem. Dzięki temu, jak sama twierdzi, uratowała aż 150 osób, w tym poetkę Ewę Szelburg-Zarembinę i pisarza Stanisława Dygata.

To tylko niektóre historie bohaterów, którzy nie tylko dumnie reprezentowali nasz kraj w zawodach sportowych za granicą, ale także nie bali się brać udziału w niezwykle ważnym dla Polski wydarzeniu, jakim było powstanie warszawskie.

/pk

Czytaj także:

Tadeusz Płużański: Ktoś ciągle majstruje przy naszej historii

 

 

Robert Winnicki: proces polityczny po prawej stronie jest bardzo niewygodny dla Jarosława Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński musi dostać jasny sygnał, że niczego na Konfederacji nie wymusi szantażem - mówi b. prezes Ruchu Narodowego.

Jarosław Kaczyński musi dostać jasny sygnał, że niczego na Konfederacji nie wymusi szantażem – mówi b. prezes Ruchu Narodowego.

Najbardziej proimigrancka partia w historii III RP chce, by Konfederacja jasno opowiedziała się przeciwko paktowi migracyjnemu

ironizuje Robert Winnicki w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

Prawo i Sprawiedliwość wpisało do „Deklaracji Polskiej” postulat asertywnej polityki wobec Ukrainy

Również w tym aspekcie gość „Odysei Wyborczej” wytyka największej partii opozycyjnej hipokryzję

niech PiS się wytłumaczy, dlaczego nic nie uzyskał od Ukrainy za całą pomoc, jaką doświadczał i nie stosował polityki wzajemności.

Odnosząc się do postulatu, by Konfederacja wykluczyła koalicję z Platformą Obywatelską; Robert Winnicki przypomina, że sojusze z partią Tuska zawierał nikt inny, tylko sam Jarosław Kaczyński.

Tobiasz Bocheński: nie ma wojny między PiS-em a Konfederacją

Strategia Tuska

Najbliższe dwa lata, to będzie szykowanie się Tuska do tego, jak być maksymalnie silnym w opozycji

prognozuje rozmówca Łukasza Jankowskiego.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Jan Bogatko: Na razie nie ma kalifatu w Niemczech, ale wszystko idzie w tym kierunku

Korespondent Radia Wnet w Niemczech Jan Bogatko mówi o islamizacji życia publicznego w Niemczech. Jak się okazuje, szkoły wprowadzają tam wyłącznie żywienie halal.

Szkoła, o której mówi Jan Bogatko, mieści się w Gelsenkielsen. Jak mówi dziennikarz, nieważne, czy uczeń jest mahometaninem, czy należy do Komunistycznej Partii Niemiec i w igóle nic nie wierzy, ma jeść jedzenie halal.

Wszystkie posiłki są halal, nikt nie ma więc wątpliwości, nikt nie grzeszy. Na razie jeszcze nie ma kalifatu w Niemczech, ale wszystko idzie w tym kierunku

– zauważa Bogatko.

Okazuje się jednak, że nie jest to nic nadzwyczajnego, bo wiele berlińskich szkół postępuje w ten sposób.

Niemcy przyjęły wyższą cywilizację, jest nią cywilizacja islamska. Tradycyjne dania kuchni niemieckiej, jak na przykład currywurst, czy schabowy mogą jeść młodzi uczniowie w jakichś faszystowskich restauracjach, które absolutnie nie pasują do nowoczesnego, demokratycznego i zróżnicowanego wielostronnego świata

– ironicznie zauważa dziennikarz.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

jbp/

Jan Bogatko o nowo odkrytych złożach ropy na Bałtyku

Tobiasz Bocheński: nie ma wojny między PiS-em a Konfederacją

Póki co mamy nieprzyjemną wymianę zdań po tym, jak Sławomir Mentzen nie zrozumiał słów Jarosława Kaczyńskiego – ocenia europoseł PiS.

Waldemar Żurek na stanowisku ministra sprawiedliwości to kompromitacja państwa polskiego; będzie jeszcze gorszym ministrem niż Adam Bodnar, który doprowadził nasz kraj do statusu republiki bananowej

mówi Tobiasz Bocheński w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Stwierdza, że decyzje personalne Donalda Tuska działają na korzyść Prawa i Sprawiedliwości; windując poparcie tej partii.

Krzysztof Bosak o słowach Mentzena: zamierzony cel został osiągnięty; chodziło o przyciągnięcie uwagi

PiS a Konfederacja: wojna czy koalicja?

Gość „Odysei Wyborczej” przekonuje, że współpraca między dwoma głównymi ugrupowaniami ma wielki sens; jest niezbędne choćby dla uchwalenia nowej konstytucji czy wzmocnienia polskiego głosu przeciwko szkodliwym projektom unijnym, takim jak Zielony Ład. Jak poseł PiS odnosi się do ostatnich nieporozumień na linii PiS-Konfederacja:

Moim zdaniem Sławomir Mentzen źle zrozumiał wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o <gangsterach politycznych>

Zdaniem Tobiasza Bocheńskiego, przypadków nieprawidłowej interpretacji słów polityków PiS przez działaczy Konfederacji, było znacznie więcej.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Radosław Fogiel: Do kłótni, jak do tanga, trzeba dwojga. My nie szukamy wroga na prawicy

Sprawa Gawłowskiego z perspektywy Szczecina – odpowiada Kamil Nieradka. „Jedna z większych afer w historii Polski”

Kamil Nieradka / Foto. Radio Wnet

Nie milkną echa afery melioracyjnej. W rozmowie z Wojciechem Jankowskim całą sprawę skomentował dziennikarz Republiki.

Kamil Nieradka że afera melioracyjna to jedna z największych afer w Polsce biorąc pod uwagę historię polskiego samorządu. Wylicza, że osób oskarżonych przez prokuraturę było ok. 100. Senator Stanisław Gawłowski został uznany winnym m.in. brania tzw. „kanapek”, czyli plików pieniędzy oraz łapówki w postaci nieruchomości w Chorwacji. Kamil Nieradka zaznacza, że akta sprawy mają ponad 700 tomów, co ukazuje wielkość i długość procesu. Afera melioracyjna była sprawą, która w światku dziennikarskim z pomorza przebiła się na całą Polskę.

Dziennikarz Republiki porusza temat zmian w strukturach zachodniopomorskiej Platformy Obywatelskiej. Mówi, że dalsze losy

O ile w Szczecinie Stanisław Gawłowski wskazywał palcem kto ma być szefem szczecińskiej Platformy […], tak nie jest na tyle silny, by wskazać swojego następcę. Szykuję się ciekawy pojedynek między politykami z pomorza zachodniego.

Wojciech Jankowski pyta o podejście mieszkańców Szczecina do zaistniałej sytuacji. W tym obszarze partia Gawłowskiego, Platforma Obywatelska, zdobywała dużo głosów. Gość „Popołudnia Wnet” zwraca uwagę, że obecnie nastroje są mieszane:

Bez wątpienia w państwie trwa kryzys koalicji. […] Moim zdaniem wystąpi takie samo zjawisko jak w wyborach prezydenckich: część sympatykó Platformy Obywatelskiej nie pójdzie na wybory parlamentarne […]

/pk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Czytaj także:

Stanisław Gawłowski skazany. Senator usłyszał nieprawomocny wyrok 5 lat pozbawienia wolności