Kto tak naprawdę decyduje o Ukrainie? Rozmowa z dr Sławomirem Dębskim

Sławomir Dębski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gość Poranka Wnet analizuje polityczne i dyplomatyczne manewry wokół wojny na Ukrainie i miejsca Polski w tych relacjach

Ostatnie tygodnie przyniosły intensyfikację spotkań dyplomatycznych dotyczących sytuacji na Ukrainie i relacji z Rosją. Kanclerz Niemiec Merz spotkał się z prezydentem Zełenskim, próbując zorganizować szerokie konsultacje z udziałem najważniejszych graczy transatlantyckich, w tym prezydentów Trumpa i Zełenskiego. Europejskie państwa, zaniepokojone bezpieczeństwem kontynentu, starają się znaleźć wspólną linię wobec rosyjskich działań, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla pokoju i dobrobytu regionu.

W tym kontekście polski głos, reprezentowany przez premiera Donalda Tuska i prezydenta Karola Nawrockiego, był obecny, choć jego rola nie zawsze jest klarowna. Historia pokazuje, że udział Polski w takich formatach bywał zmienny – od aktywnego współtworzenia polityki wobec Ukrainy, po momenty marginalizacji, jak w przypadku tzw. formatu normandzkiego czy negocjacji mińskich.

Polska dyplomacja stoi przed wyzwaniem utrzymania swojej pozycji w dynamicznie zmieniającym się świecie. Spotkania w Londynie czy Berlinie pokazują, że udział w nieformalnych konsultacjach nie jest gwarantowany i wymaga ciągłego zabiegania o obecność przy stole negocjacyjnym. Przykładem jest nowa administracja amerykańska – prezydent Trump, mimo kontrowersyjnych planów wobec Ukrainy, pozostaje świadomy rosyjskich taktyk manipulacji, w tym dążenia Putina do osłabienia wsparcia zewnętrznego dla Kijowa.

Nie można jednak mówić o całkowitej utracie pozycji Polski. Udział prezydenta Nawrockiego w ostatnich konsultacjach pokazuje, że kraj wciąż ma możliwość wpływu na kluczowe decyzje. Jednak kluczem jest aktywność, inicjatywa i umiejętność tworzenia precedensów, które zapewnią Polsce realne miejsce w grze międzynarodowej.

Ostatecznie polityka zagraniczna to proces, w którym nie ma miejsca na bierne oczekiwanie. Polska musi wykorzystywać każdą okazję, aby wzmocnić swoją pozycję, zarówno w Europie, jak i w relacjach transatlantyckich. Brak aktywności może skutkować marginalizacją, a aktywne zabieganie o obecność przy stole negocjacyjnym – przeciwnie, zapewnia realny wpływ na kształtowanie bezpieczeństwa kontynentu.

Joanna Miziołek: W koalicji trwają rozmowy o przejściu posłów z Polski 2050 do Koalicji Obywatelskiej

Joanna Miziołek / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Joanna Miziołek komentuje obecną sytuację polityczną w Polsce, koncentrując się na napięciach między prezydentem a premierem, wewnętrznych sporach w KO oraz wpływach międzynarodowych

Nawrocki długo czekał na telefon z Kancelarii Premiera. Wreszcie się doczekał. Tusk, jako doświadczony gracz, chce utrzymać znany z poprzednich lat układ: rząd rządzi, prezydent reprezentuje. Ale każdy, kto obserwował polską scenę polityczną, wie, że żaden prezydent nie zadowala się rolą statysty. A gdy w tle są międzynarodowe kontakty – jak te, które Nawrocki miał z Donaldem Trumpem – pole do ambicji rośnie.

Sygnał z Waszyngtonu jest czytelny: Trump chętniej rozmawia z prezydentem niż z premierem. W praktyce oznacza to, że Nawrocki może budować własną sieć wpływów, niezależną od rządu. To dla Tuska wyzwanie nie tylko wizerunkowe, ale i polityczne.

A to nie jedyny front, na którym szef rządu musi dziś walczyć. W samej Platformie Obywatelskiej rośnie napięcie. Rafał Trzaskowski poszerza formułę swojego „Kampusu Polska” i zapowiada wydarzenie w większej skali niż kiedykolwiek. Radosław Sikorski odpowiada inicjatywą „Gryf” – szkołą liderów, która może stać się konkurencyjnym ośrodkiem politycznego wpływu. Oba projekty to nie tylko działania edukacyjne, ale także budowanie własnych zapleczy – i potencjalnych przyczółków do przyszłej walki o przywództwo.

Do tego wszystkiego dochodzą krążące po Warszawie plotki o stanie zdrowia Tuska. Niepotwierdzone, ale wystarczające, by podsycić polityczną gorączkę.

Premier stoi więc dziś przed potrójnym wyzwaniem: utrzymać poprawne relacje z prezydentem, odeprzeć ataki opozycji i zapanować nad ambicjami we własnej partii. To polityczne lato zapowiada się wyjątkowo gorąco – i to wcale nie z powodu pogody.

Michał Kolanko: Radosław Sikorski chce mieć swój własny Campus Polska, potrzebuje stworzyć własne zaplecze polityczne

Michał Kolanko/ fot. Michał Kolanko CC BY 4.0

Redaktor Michał Kolanko komentuje zbliżające się spotkanie Nawrockiego i Tuska- rywalizację o wpływy, kwestie podziału kompetencji i tło międzynarodowe

Prezydent Nawrocki, świeżo po kilku międzynarodowych kontaktach, w tym rozmowach z Donaldem Trumpem, wchodzi na krajową scenę z pierwszym poważnym testem politycznym. Spotkanie z premierem będzie dla niego okazją do zaznaczenia swojej roli w polityce wewnętrznej – i sprawdzenia, jak szeroko może interpretować swoje konstytucyjne kompetencje. Donald Tusk z kolei będzie chciał utrzymać utartą praktykę, w której to rząd odpowiada za bieżące rządzenie, a prezydent ogranicza się do reprezentacji i ceremonii.

Nie można jednak ignorować wątku amerykańskiego. Najnowsze sygnały z Waszyngtonu pokazują, że Trump chętniej spotyka się z Nawrockim niż z Tuskiem. To może być element gry wizerunkowej, ale i sygnał, że prezydent potrafi budować własne międzynarodowe kanały wpływu – niezależne od rządu.

Równolegle, w samej Platformie Obywatelskiej widać oznaki politycznego poruszenia. Rafał Trzaskowski rozszerza formułę swojego „Kampusu Polska”, szykując wydarzenie w większej skali, niż wcześniej zapowiadano. Radosław Sikorski odpowiada inicjatywą „Zryw” – szkołą liderów, która może stać się alternatywną platformą budowania wpływów wśród młodszych działaczy. To rywalizacja, która – choć nienazwana wprost – jest realnym sygnałem, że w partii rządzącej pojawiają się ambicje wykraczające poza lojalność wobec Tuska.

W tle krążą plotki o stanie zdrowia premiera. Niepotwierdzone, ale wystarczające, by nakręcać polityczny klimat niepewności. Dla Tuska oznacza to konieczność obrony pozycji lidera na trzech frontach: w relacjach z prezydentem, w walce z opozycją parlamentarną i w utrzymywaniu kontroli nad własnym zapleczem.

Obecne standardy na uczelniach wyższych, historie z Harvardu. Opowiada prof. Ziemowit Malecha

Uniwersytet Warszawski/ fot. Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL , via Wikimedia Commons

Wykładowca akademicki przybliża temat swojego nowego tekstu o standardach na amerykańskim uniwersytecie – Harvardzie. Rozmowa zahacza o uczelnie polskie oraz przybliża historię Jordana Petersona.

Redaktor Radia Wnet powołuje się na tekst, który ostatnio popełnił wykładowca akademicki. Pochyla się w nim m.in nad sprawą odwołania rektora uniwersytetu Harvard, Claudine Gay. Była to najkrótsza kadencja w historii renomowanej uczelni. Trwała zaledwie pół roku. Ma to związek również z polityką DEI – Diversity, Equity, and Inclusion (po polsku Różnorodność, Równość i Zawarcie). Gość „Popołudnia Wnet” tłumaczy z czego to wynikało i dlaczego odwołano pierwszą czarnoskórą Amerykankę na tym stanowisku w historii:

Claudine Gay w niesławie odeszła po około sześciu miesiącach. Oficjalnie za to, że wplątała się w popieranie manifestacji propalestyńskich na uniwersytecie. A tak naprawdę jest ona tworem polityki Dei, która już od dłuższego czasu na amerykańskich uniwersytetach odgrywa dosyć ważną rolę, czyli takiej afirmacji tak zwanych mniejszości i bardziej jest to widoczne na uniwersytetach.

Wojciech Jankowski pyta o prof. Jordana Petersona i jego drogę do światowej renomy. Prof. Ziemowit Malecha zauważa, że Peterson zyskał sławę po głośnej decyzji sprzeciwienia się w kwestii używania zaimków i zwrotów związanych z identyfikowaniem się poszczególnych osób:

Jordan Peterson padł ofiarą tego, że nie zgodził się na pewnego rodzaju rozwiązania, a to było związane z używaniem nowomowy związanej z mniejszościami seksualnymi, czyli używanie tych przyimków, zaimków i tym podobnych w języku angielskim. […] Na dobrą sprawę ta cała sytuacja pozwoliła mu wypłynąć i takich osób jak Peterson jest więcej.

Prowadzący porusza także implikowanie używania zwrotów związanych z ideologiami na polskich uczelniach. Nauczyciel uniwersytecki zwraca uwagę na to, że w dzisiejszych czasach inkluzywność jest nieodzowna dla uniwersytetów, jeżeli chcą się liczyć z uczelniami wyższymi na całym świecie:

By być częścią jakiejś szerszej grupy uniwersytetów europejskich, uczelnie muszą wdrażać pewne standardy. Jednym z nich jest tzw. inkluzywność. Na naszej uczelni pojawiają się różne rzeczy, które niekoniecznie interesują większość pracowników naukowych, ale jednak u nas się to pojawia z tego tytułu, że jesteśmy w jakimś klubie, gdzie jest to wymuszane.

O powyższych wątkach i wielu, wielu innych tematach można posłuchać poniżej.

/pk

Odsłuchaj całą rozmowę już teraz!

Czytaj także:

„Problem trzech ciał” Liu Cixina jako alegoria sytuacji w UE? Komentarz prof. Ziemowita Malechy

Czego się spodziewać po spotkaniu Trump-Putin? Komentuje Tomasz Grzywaczewski

Donald Trump i Władimir Putin / Fot. Kremlin.ru, Wikimedia Commons

Korespondent omawia spotkanie na linii Putin-Trump, sytuację osób bezdomnych w Waszyngtonie a także działania Instytutu Pileckiego. Rozmawia Wojciech Jankowski.

Tomasz Grzywaczewski porusza temat Instytutu Pileckiego. Dziennikarz mocno krytykuje instytucję, która blokuje działanie Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie imienia Rafała Lemkina. Pod ostrzałem znalazła się głównie dyrekcja instytutu z Krzysztofem Ruchniewiczem na czele:

Działanie centrum jest w tym momencie blokowane, torpedowane przez obecną dyrekcję Instytutu Pileckiego i przez samego dyrektora Ruchniewicza, co ja osobiście uważam za skandal. To, co się dzieje w instytucie, jest  uderzeniem w polską rację stanu, uderzeniem w polską politykę historyczną, uderzeniem w polsko-ukraińskie relacje. Jest wreszcie, jeżeli chodzi o blokowanie działań Centrum Lemkina, po prostu działaniem, które służy interesom rosyjskim, a nie polskim.

Rozmowa przechodzi w wątek spotkania Władimira Putina z Donaldem Trumpem, które ma się odbyć w najbliższy piątek. Gość „Popołudnia Wnet” zakłada, że nie powinniśmy spodziewać się przełomowych decyzji:

Ja mam wrażenie, że tutaj nie będzie jakichś przełomowych decyzji. Taki syn popłynął ze strony Białego Domu, że Donald Trump chce osobiście spotkać się z Putinem, chce osobiście od niego pewne rzeczy usłyszeć, bo jak wiemy, dotychczas do takiego spotkania nie doszło. Mieliśmy rozmowy telefoniczne, mieliśmy rozmowy przez pośredników, między innymi przez Steve’a Witkoffa, ale teraz Donald Trump chce się sam skonfrontować z Władimirem Putinem. Zobaczymy jaki będzie wynik tej konfrontacji.

Reporter komentuje także sytuację w Waszyngtonie. Opisuje skalę problemu, jakim jest ilość osób bezdomnych, agresywnych oraz pod wpływem narkotyków na ulicach i w autobusach:

Poziom przestępczości jest cały czas wyższy, niż był na początku pandemii COVID-19. Jest też ogromny problem bezdomności. To naprawdę widać na każdym kroku. […] Widać bardzo dużo osób odurzonych narkotykami, wystarczy oddalić się od tego ścisłego centrum, żeby poczuć, że sytuacja jest skomplikowana, że na ulicach nie jest bezpiecznie.

/pk

Całą rozmowę można wysłuchać poniżej.

Czytaj także:

Michał Bruszewski: wpływ Trumpa na Netanjahu jest mniejszy niż na Putina

777 Asan – podróż przez świat jogi według Karoliny Jaworskiej

Joga, CC0

W rozmowie z Konradem Mędrzeckim joginka, nauczycielka i współautorka albumu „777 Asan” opowiada o tym, jak rozpoczęła się jej przygoda z jogą oraz wyjaśnia, jak powstawała jej najnowsza publikacja.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Rozmowa rozpoczyna się od krótkiego wyjaśnienia pojęć. Jak mówi gość audycji Cała naprzód, samo słowo „joga” jest wieloznaczne – pod tym pojęciem kryje się m.in. zbiór etycznych i moralnych zasad mających za zadanie wyciszenie umysłu.

Wśród tych technik mamy również asany, czyli pozycje jogi. To jest zazwyczaj ten element, nas w tym momencie najbardziej przyciąga do jogi. Te ćwiczenia mają bardzo terapeutyczny wpływ na nasze zdrowie, na nasz kręgosłup, na nasze samopoczucie.

– mówi Karolina Jaworska. Dodaje, że jej przygoda z jogą również zaczęła się od zainteresowaniem aspektem fizycznym:

To ten element bardzo przyjemnego ruchu, który daje mnóstwo przestrzeni w ciele, uczy świadomości ciała i powoduje, że człowiek po prostu bardzo dobrze się czuje po treningu.

Opowiada, że z czasem ta praktyka stała się dla niej drogą życiową, prowadząc do nauczania, otwarcia studia jogi, a po pandemii – przeniesienia działalności do internetu. Pomysł na album dojrzewał wiele lat:

Kiedy zaczęłam szkolić nauczycieli, poczułam, że brakuje takiej encyklopedii – ściągawki z asanami.

Pierwotnie planowano około stu pozycji, później 300, a ostatecznie – po ponad dwóch latach pracy – zdecydowano się na liczbę 777, łącząc szczęśliwe skojarzenia z estetyką. Album obejmuje zarówno klasyczne pozycje, jak i liczne modyfikacje, przydatne dla osób o różnych możliwościach:

Chcieliśmy znaleźć optimum między tym, co współczesny człowiek jest w stanie wypracować w swoim ciele, a tym, co może mu się realnie przydać.

Karolina Jaworska podkreśla, że w książce zastosowano system oznaczeń poziomu trudności (od jednej do czterech gwiazdek) oraz „jogowych pierwiastków” – piktogramów pokazujących, które partie ciała są w danej pozycji rozciągane lub wzmacniane. Dzięki temu czytelnik może bezpiecznie dobierać ćwiczenia i planować progresję nawet bez nauczyciela, choć obecność instruktora pozostaje cenna.
Album można kupić wyłącznie na stronie jogahome.pl, a z twórcami można ćwiczyć poprzez ich kanał YouTube, gdzie dostępnych jest blisko tysiąc praktyk na różnym poziomie zaawansowania. Z kodem WNET10 obowiązuje 10% zniżki oraz darmowa wysyłka do końca października.

/ab

Czytaj także:

Uśmiech kluczem do radości i szczęścia. Karin Lesiak w audycji Radio Aktywni.

Dr Zbigniew Kuźmiuk: koalicja rządząca ma na sumieniu zablokowanie środków z KPO

Dr Zbigniew Kuźmiuk / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Poseł na Sejm Prawa i Sprawiedliwości wyjaśnia zamieszanie związane z aferą KPO. Komentuje również poczynania Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, minister Funduszy i Polityki Regionalnej.

Rozmowa rozpoczyna się od dywagacji wokół afery KPO. Po ujawnieniu wątpliwych wniosków o dofinansowanie firm, które zostały zaakceptowane, Komisja Europejska dała Polsce czas, by rozwiązać tę sprawę. Ekonomista wskazuje, że UE może domagać się wyjaśnień ze strony polskiego rządu:

Po tej aferze w Polsce będzie bardzo poważny problem. Przypomnijmy – tych środków na realizację finansowania branży hotelowo-restauracyjno-kateringowej Polska jeszcze nie dostała. Najprawdopodobniej wniosek w tej sprawie zostanie wysłany do Brukseli dopiero na jesieni tego roku, więc przy okazji akceptowania tego wniosku, Bruksela może zażądać konkretnych wyjaśnień.

Magdalena Uchaniuk pyta o Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz. Pani minister Funduszy i Polityki Regionalnej jest na świeczniku w związku ze sprawą Krajowego Funduszu Odbudowy. Poseł Prawa i Sprawiedliwości oznajmia, że Polska na tle innych państw wydających pieniądze w związku z dofinansowaniem od Unii Europejskiej wypada blado:

Ta sprawa jest szersza. Otóż nie ulega wątpliwości, że ta koalicja ma na sumieniu zablokowanie na dwa lata środków z KPO. Inne kraje zaczynały racjonalnie wydawać te pieniądze już późną jesienią 2020 roku albo na wiosnę 2021. […] Inni wydawali te pieniądze racjonalnie.

Dr Zbigniew Kuźmiuk komentuje także słowa Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz traktujące o hipokryzji PiS-u. Pani minister oznajmia, że Prawo i Sprawiedliwość na początku tworzyła KPO. Krytykuje, że nie zawarto w nim np. karencji rocznej. Przedstawiciel partii zaznacza, że projekt był wielokrotnie zmieniany przez Platformę Obywatelską:

Parokrotnie polskie KPO było zmieniane przez PO. […] To jest próba robienia wody z mózgu. Takich rzeczy na tym poziomie nie ustalaliśmy. Jeszcze raz powtórzę, ten program dla tego sektora został zrobiony przez Ministerstwo Funduszy w szczegółach. PiS nie miał z tym nic wspólnego. Wtedy takie rzeczy nie były projektowane tak szczegółowo.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Czytaj także:

Mariusz Staniszewski: nieregularności w pozyskiwaniu środków z KPO miały charakter systemowy

Projekt SAFE – Polska wnioskuje o pieniądze na obronę kraju. Komentuje Grzegorz Płaczek

Grzegorz Płaczek/ fot. Wikipedia CC BY-SA 4.0

Poseł Konfederacji omawia projekt SAFE i wydatki Polski na obronność. Wypowiada się także na temat Krajowego Planu Odbudowy. Rozmawia Magdalena Uchaniuk.

Pierwszym tematem rozmowy jest zaprezentowany w maju program SAFE. Zakłada rozwój przemysłu obronnego dla tych państw Europy, które chcą w niego inwestować. Polityk oznajmia jednak, że projekt budzi niepokój. Dlaczego? Pieniądze, które Polska ma otrzymać w ramach pożyczki, mają być przeznaczone na zakup sprzętu obronnego. Niewykluczone jest, że większość pieniędzy trafi do Francji i Niemiec, zamiast zostać w Polsce:

Kiedy otrzymamy pieniądze, będziemy musieli znaleźć podmioty, od których będziemy wyposażenie wojskowe kupować. Eksperci wskazują na to, że pieniądze trafią głównie do Francji i do Niemiec. Pojawia się pytanie, czy jesteśmy w stanie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli z jednej strony zbroić się, z drugiej strony wydawać te pieniądze w Polsce. Pytanie czy te pieniądze w jakiejś części mogą trafić na rynek polski. 

Magdalena Uchaniuk zauważa, że Polska w ramach zbrojeń z programu SAFE chce pożyczyć aż 45 milionów euro, najwięcej ze wszystkich wnioskujących o dofinansowanie państw. Skąd taka duża kwota? Tego nie do końca wiadomo. Grzegorz Płaczek podaje, że zarówno Ministerstwo Obrony Narodowej, jak i Polska Grupa Zbrojeniowa nie mają bądź nie chcą udzielić odpowiedzi na to pytanie:

Musimy wiedzieć i znać odpowiedź na pytanie „skąd ta kwota?”. […] MON odpowiedział, że nie posiada informacji na temat tej części zakupowej. Z drugiej strony Polska Grupa Zbrojeniowa nie chce udzielić informacji, zasłaniając się argumentem, że to informacja tajna. Chciałbym wiedzieć na co my chcemy wydać te pieniądze. Jest to coś, co budzi kontrowersje.

Poseł komentuje również sprawę KPO. Mówi, że to program niestroniący od nadużyć:

W mojej ocenie KPO to w ogóle jest program, który nacechowany jest bardzo dużą ilością potencjalnych nadużyć i nielogicznego podejścia do biznesu.

– zaznacza gość „Odysei Wyborczej”.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Czytaj także:

Andrzej Potocki: KPO rozdawane po znajomości a rząd zapomina o uprawnieniach prezydenta

Robert Telus: Karol Nawrocki nie poprze ustawy o związkach partnerskich

Karol Nawrocki przemawia na szczycie CPAC Poland / Fot. Nawrocki 2025

Poseł PiS-u naświetla sprawę działań Karola Nawrockiego. Między innymi komentuje inicjatywę ustawodawczą związaną z polskim rolnictwem oraz plan rządu dotyczący związków partnerskich.

Magdalena Uchaniuk pyta o inicjatywę ustawodawczą, którą niedawno podpisał Prezydent RP, Karol Nawrocki. Zakłada m.in. przedłużenie zakazu wyprzedania polskiej ziemi w obce ręce do 2036 roku. Marek Sawicki w swojej wypowiedzi stwierdził, że PSL prawdopodobnie zamierza poprzeć projekt ustawy. Gość „Odysei Wyborczej” jest zadowolony z takowego obrotu spraw:

To jest trochę „sprawdzam” dla PSL-u, dlatego, że bardzo często powołują się na wyborców w postaci rolników, a później robią co innego. […] Mam nadzieję, że wszyscy poprą, jest bardzo ważna.

Polityk odpowiada na plany rządu dotyczące ustawy o związkach partnerskich. Były minister rolnictwa powołuje się na słowa Karola Nawrockiego, który wyraził sprzeciw temu pomysłowi. Zwraca także uwagę na różnice w obecnie sprawującym władzę rządzie:

Myślę, że w tej chwili rząd zaczął się między sobą różnić i te różnice będą coraz większe. Ustawa o związkach partnerskich jest ustawą, która w tej koalicji na pewno nie ma w 100% uparcia. Karol Nawrocki, który mówił jasno, że takiej ustawy nie poprze.

/pk

Cała rozmowa dostępna do odsłuchu poniżej.

Czytaj także:

Marcin Kędryna: kształt kancelarii nowego prezydenta RP napawa optymizmem

Marcin Krzyżanowski: możliwa jest kolejna runda wojny między Iranem a Izraelem

Iran odpowiada atakami rakietowymi na cele w Izraelu l fot. x.com/@MissSunshine4

Orientalista związany z Uniwersytetem Jagiellońskim podkreśla, że wciąż nie jest znana dokładna skala zniszczeń poniesionych zarówno przez Izrael, jak i Iran podczas tzw. wojny dwunastodniowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dwa miesiące po zakończeniu dwunastodniowej wojny izraelsko-irańskiej, w Iranie mnożą się zatrzymania domniemanych szpiegów pracujących na rzecz Izraela. Marcin Krzyżanowski, orientalista związany z Uniwersytetem Jagiellońskim zwraca uwagę na to, że do tej pory niewiele wiadomo o skali zniszczeń zadanych irańskim instalacjom jądrowym:

Wiemy na pewno, że zniszczenia poważne, aczkolwiek najprawdopodobniej (…) główne części irańskich ośrodków nuklearnych, które zostały zaatakowane, zdołały przetrwać

Marcin Krzyżanowski podkreśla, że Izraelowi udało się skutecznie uderzyć w dowództwo irańskiej gwardii rewolucyjnej. Według eksperta może to prowadzić do oskarżeń i wewnętrznych rozliczeń w Iranie, a także do kolejnych napięć między stroną postępową a frakcją konserwatywną:

W tym momencie trwa bardzo gorący spór polityczny między dwoma głównymi stronnictwami, czyli z stronnictwem, które domaga się wręcz ustawienia kursu i zwiększenia asertywności.

Wciąż nie jest znana przyszłość procesu negocjacyjnego między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Rozmówca Mikołaja Murkocińskiego zauważa, że w Iranie pojawiły się głosy rozczarowania postawą Rosji i Chin, które nie zaangażowały się w pomoc republice ajatollahów. Nie wpłynęło to jednak na współpracę między tymi krajami, która nadal trwa, w szczególności w zakresie obronności:

Przedstawiciele irańskiego rządu uspokoili nastroje, przypominając, że strategiczne partnerstwo między Rosją a Iranem nie zakłada w jakiejkolwiek interwencji zbrojnych, jeśli któraś ze stron zostanie zaatakowana.

Ekspert stwierdza, że wobec niestabilnej sytuacji na Bliskim Wschodzie, otwarta pozostaje kwestia możliwego wznowienia wojny między Izraelem a Iranem.

Zobacz także:

Michał Bruszewski: wpływ Trumpa na Netanjahu jest mniejszy niż na Putina