Kongres FUTURE = POLAND w Skarszewach. „Historia bardzo przyspieszyła”

Kongres FUTURE = POLAND

Im więcej takich spotkań, tym lepiej – podkreśla w Radiu Wnet Krzysztof Jerzy Zalewski. 6 i 7 września w Skarszewach odbędzie się Kongres FUTURE = POLAND z udziałem ekspertów i polityków.

Posłuchaj całej rozmowy:

6 i 7 września w Skarszewach na Pomorzu odbędzie się inauguracyjny Kongres FUTURE = POLAND. Organizatorzy zapowiadają udział ponad 500 uczestników – ekspertów, liderów opinii i polityków z różnych stron sceny politycznej.

Chcemy wypracować przestrzeń do rozmowy o tym, co nas czeka w kraju i jak się do tego przygotować. Kierujemy wydarzenie także do młodych pokoleń – milenialsów i generacji Z

– mówi w Poranku Radia Wnet Krzysztof Jerzy Zalewski z Instytutu Eugeniusza Kwiatkowskiego, współorganizator kongresu.

Jakub Bińkowski: Konsekwencją weta prezydenta będzie niejawny status Ukraińców w Polsce

Wśród tematów znajdą się kluczowe inwestycje, takie jak CPK, energetyka jądrowa, żeglowność Wisły czy rozwój portów. Dyskusje obejmą również kwestie gospodarcze, samorządowe i społeczne.

Historia bardzo przyspieszyła, musimy określić nasze miejsce na nowej mapie świata

– podkreśla Zalewski.

Organizatorami wydarzenia są Instytut Spraw Gospodarczych im. Eugeniusza Kwiatkowskiego oraz Gmina Skarszewy, a partnerami m.in. „Tak dla Rozwoju” i „Tak dla CPK”.

/ad

„Rosja nie jest mniej groźna, lecz bardziej”. Jan Parys o błędach Europy

Featured Video Play Icon

Władimir Putin l fot. flickr.com/World Economic Forum

To nie jest zwykły sojusznik, to zależność – mówi w Radiu Wnet Jan Parys o Rosji uzależnionej od Chin. Dodaje, że Polska musi dbać, by Amerykanie nie wycofali wojsk z naszego kraju.

Dr Jan Parys, ekspert ds. międzynarodowych powiedział w Poranku Radia Wnet, że „jesteśmy w fazie dużych zmian w życiu międzynarodowym – dawny porządek się zawalił, a nowy jeszcze nie powstał. Trwają przygotowania do stworzenia nowego układu sił”.

Posłuchaj całej rozmowy:

 

Zdaniem byłego ministra obrony, świat stoi dziś wobec niebezpiecznego sojuszu.

Chiny i Rosja to państwa niedemokratyczne, posiadające roszczenia terytorialne wobec innych. Sojusz tych krajów nie zapowiada stabilizacji, ale raczej groźbę wojny

– ocenia Parys.

Rzecznik Karola Nawrockiego ostro o Prezesie Związku Ukraińców w Polsce

Rosja w cieniu Chin

Parys podkreśla, że choć Pekin jest dla Moskwy potężnym partnerem, to oznacza to coraz większą zależność Rosji.

Jeżeli Rosja polega na pomocy finansowej, militarnej i politycznej Chin, to traci samodzielność i suwerenność. To nie jest zwykły sojusz – to zależność

– mówi.

Słabość Europy

W ocenie eksperta, obecne relacje Europy z USA obnażają słabość Starego Kontynentu.

Zdjęcia ze spotkań unijnych liderów z prezydentem USA są odbiciem realnych potencjałów: ogromnej siły gospodarczej i militarnej Ameryki oraz znacznie mniejszego potencjału Europy

– stwierdza i dodaje, że źródła tego stanu rzeczy leżą w decyzjach politycznych Brukseli.

Europa odeszła od myślenia ekonomicznego na rzecz ideologii. Wpuszczono migrantów, forsowano zieloną transformację energetyczną. To osłabiło europejski przemysł i zdolność budowy własnego potencjału. Stany Zjednoczone i Chiny stosują kryteria ekonomiczne i idą naprzód, a Europa prawie stoi w miejscu

– ocenia Parys.

Ukraińcy zaniepokojeni wetem prezydenta. „Komentują to ze smutkiem, a nawet ze złością”

Polska i wojska USA

Ekspert podkreśla, że przez najbliższe kilkanaście lat Europa nie będzie w stanie samodzielnie odeprzeć ataku rosyjskiego.

Musi polegać na USA. Z własnej winy jesteśmy niesamodzielni politycznie i militarnie, co ogranicza nasze możliwości prowadzenia własnej polityki

– mówi.

Dlatego jego zdaniem kluczowe jest, by Polska zabiegała o utrzymanie obecności wojsk USA.

Głównym tematem rozmów prezydenta Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem powinien być amerykański przegląd strategiczny i planowane redukcje sił. Polska musi dążyć, by redukcji u nas nie było, bo Rosja nie jest mniej groźna, ale bardziej niż kilka lat temu

– podkreśla.

Minister Żurek kontra KRS. „Nie uznaje organu konstytucyjnego”

Maciej Krzyżanowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Zapowiedzi ministra Żurka to kompletny absurd, ośmieszający państwo – ocenia mec. Maciej Krzyżanowski z KRS, odnosząc się do planów reaktywowania składu Rady sprzed 2017 roku.

Posłuchaj całej rozmowy:

Podczas posiedzenia minister Waldemar Żurek odmówił zalogowania się do systemu, stwierdzając, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem konstytucyjnym. Oświadczył, że członkowie sędziowscy są nielegalni i zapowiedział, że będzie dążył do ich usunięcia – choć podkreślił, że prawnymi metodami. Po kilku minutach opuścił salę

– relacjonuje mec. Maciej Krzyżanowski, przedstawiciel prezydenta RP w KRS.

Krzyżanowski podkreśla, że nie ma żadnych podstaw do kwestionowania statusu członków Rady.

Sędziowie zostali wybrani przez parlament zgodnie z ustawą. Od lat utrwala się fałszywa narracja, że art. 187 Konstytucji wymaga, by sędziowie byli wybierani przez sędziów. Przepis mówi wyraźnie: są wybierani spośród sędziów, a nie przez sędziów

– tłumaczy.

Rafał Leśkiewicz do Donalda Tuska: Przestańcie hejtować, zacznijcie pracować!

Reaktywacji „historycznej” KRS?

Odnosząc się do wywiadu ministra w Rzeczpospolitej, Krzyżanowski ocenia krytycznie jego pomysły.

Reaktywacja KRS w składzie z 2017 roku to absurd i ośmieszanie państwa – nie ma przepisu pozwalającego na takie „zmartwychwstanie” organu. Drugi wariant, czyli wybór nowych członków wiosną, jest oczywisty, bo kończy się kadencja obecnej Rady. A tajemnicza trzecia droga brzmi jak działanie pozaustawowe

– wskazuje.

Zdaniem przedstawiciela prezydenta, minister Żurek skupia się na sporach zamiast na realnych problemach.

Sądownictwo jest na skraju agonii. Od 20 miesięcy wstrzymywane są konkursy na stanowiska sędziowskie, co powoduje ogromne zaległości i uderza w obywateli. Minister nie chce tego dostrzec – woli mówić o „ciachu i kawie”

– mówi Krzyżanowski.

/ad

Granty KPO dla kultury: kryzys zaufania po masowych odrzutach

Ministestwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego/ fot. Adrian Grycuk CC BY-SA 3.0 pl

Jak zauważa prezes The Art Foundation Marcin Mazurowski, prawie 80 proc. wniosków o granty w ramach KPO dla kultury ocenionych na zero punktów bez uzasadnienia budzi oburzenie środowiska

Środowisko kultury w Polsce znalazło się w centrum gorącej dyskusji po ogłoszeniu wyników naboru w konkursie grantowym finansowanym z Krajowego Planu Odbudowy. Marcin Mazurowski, prezes The Art Foundation, zwraca uwagę, że niemal 80 proc. wniosków zostało ocenionych na zero punktów. Brak szczegółowych uzasadnień tych decyzji budzi oburzenie i rodzi pytania o przejrzystość systemu.

Konkurs ogłoszony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a prowadzony przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca, przyciągnął ogromne zainteresowanie. W zaledwie 10 dni wpłynęło 4765 wniosków o granty oraz 3841 wniosków stypendialnych.

To pokazuje, jak wielką rolę granty odgrywają w funkcjonowaniu sektora kultury, który w dużej mierze żyje właśnie z takich środków

– podkreśla Mazurowski.

Anna Bryłka: KPO zostanie przejedzone. Dobrze, że opinia publiczna dowiedziała się o nieprawidłowościach

Tym większe zdziwienie wywołał fakt, że tak wysoki odsetek projektów oceniono negatywnie. Podobne problemy pojawiły się już w 2024 roku, gdy połowa zgłoszeń również otrzymała zerową punktację.

Trudno sobie wyobrazić, by tak duża grupa doświadczonych wnioskodawców popełniła masowo błędy formalne czy horyzontalne. Zwykle to jednostkowe przypadki

– zauważa ekspert.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Jakub Bińkowski: Konsekwencją weta prezydenta będzie niejawny status Ukraińców w Polsce

Jakub Bińkowski/ fot. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

Członek Zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Jakub Bińkowski krytykuje decyzję Karola Nawrockiego o zawetowaniu ustawy o pomocy Ukraińcom w Polsce. Jako skutek weta wskazuje chaos.

Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy. Decyzję tę uzasadnił m.in. stwierdzeniem, że program 800+ nie powinien obejmować Ukraińców, którzy nie pracują i nie płacą w Polsce podatków.

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim członek Zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Jakub Bińkowski wskazuje na możliwe negatywne skutki prezydenckiego weta.

Konsekwencje mogą być bardzo poważne, to znaczy decyzja o zawetowaniu przedłużenia tej specustawy pomocowej dla Ukraińców sprawia, że niejasny staje się status prawny miliona osób, które korzystały z rozwiązań w niej zawartych. Zgodnie z tym, co mamy dzisiaj na stole, rozwiązania ustawy wygasają z końcem września, więc od października będziemy mieli milion osób w Polsce bez tytułu do legalnego pobytu, bez tytułu do legalnego zatrudnienia, często bez możliwości prowadzenia działalności gospodarczej, bo wszystkie te możliwości na zasadach równych z Polakami i wprowadzała właśnie specustawa

– mówi Bińkowski.

Rzecznik Karola Nawrockiego ostro o Prezesie Związku Ukraińców w Polsce

3 scenariusze po wecie

Ekspert wymienia trzy możliwe scenariusze rozwoju wypadków po wecie.

Pierwszy wariant jest taki, że ci ludzie nam z Polski i z rynku pracy znikną, wyjadą sobie gdzieś indziej. Oczywiście to duża masa ludzi, więc trudno powiedzieć, żeby wszyscy z tego skorzystali, ale zakładamy w tym wariancie, że większość. Automatycznie odbije się to przede wszystkim na cenach usług, bo tam imigranci z Ukrainy pracują stosunkowo często. Więc wszyscy zobaczymy to na rachunkach, w restauracjach, w hotelach, w opiece nad osobami starszymi i tak dalej

– przewiduje gość Poranka Wnet.

W drugiem wariancie Ukraińcy próbowaliby zalegalizować swój pobyt w Polsce, zgodnie ze standardowymi procedurami. Zdaniem Bińczyckiego taki gwałtowny szturm olbrzymiej masy ludzi sparaliżowałby urzędy.

I w końcu trzeci wariant, który byłby najlepszy, to  znalezienie jakiegoś wyjścia z tej sytuacji, w której przez weto się znaleźliśmy, pozwalającego na to, by ci ludzie mogli dalej legalnie w Polsce przebywać i prowadzić działalność gospodarczą bez zbędnych zakłóceń

– mówi ekspert.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Rafał Leśkiewicz do Donalda Tuska: Przestańcie hejtować, zacznijcie pracować!

Featured Video Play Icon

Rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz wyjaśnia, jakimi motywami kierować się Karol Nawrocki zwołując Radę Gabinetową. Równocześnie apeluje do rządu o zaprzestanie ataków na prezydenta.

W środę o godz. 9 ma rozpocząć się posiedzenie Rady Gabinetowej, zwołanej przez prezydenta Karola Nawrockiego. O przyczynach takiej decyzji w Poranku Wnet mówi rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz.

Prezydent chce usłyszeć od premiera Donalda Tuska i ministrów informacje na temat stanu budżetu państwa i stanu finansów publicznych, szczególnie w kontekście projektów ustawowych, które prezydent proponuje, ale także chce usłyszeć, jakie jest tempo projektów innowacyjnych, rozwojowych, które proponował rząd

– mówi Rafał Leśkiewicz.

Rzecznik wymienia również szereg konkretnych spraw, którymi zainteresowany jest Karol Nawrocki. Wspomnia o CPK, a także o umowie UE-Mercosur.

Chcemy usłyszeć stanowisko rządu dotyczęce spraw rolnych, a więc tego, co bardzo mocno dotyka polskiego rolnika. Mówimy tutaj o sprowadzaniu żywności z krajów Mercosur i Ukrainy, często gorszej jakości, żywności, która może doprowadzić do zabicia polskiego rolnictwa

– podkreśla Leśkiewicz, który dodaje, że zwołując Radę Gabinetową prezydent skorzystał ze swoich konstytucyjnych prerogatyw.

Rzecznik Karola Nawrockiego ostro o Prezesie Związku Ukraińców w Polsce

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zwrócił uwagę na brak konsekwencji w działaniach rządu, które niepokoją Karola Nawrockiego.

Jest duży problem z finansowami publicznymi, deficyt jest coraz większy, ale z drugiej strony jest coraz gorsza ściągalność podatków VAT, CIT i akcyzy. Mimo tej gorszej ściągalności rząd proponował ustawę, uchwaloną później przez Sejm, w której obniżono kary więzienia za przestępstwa podatkowe. To było jedno z wet prezydenta, który nie widzi tutaj konsekwencji w działaniach rządu

– punktuje Rafał Leśkiewicz.

Na uwagę prowadzącego audycję, że prezydent jest przeciwny podniesieniu akcyzy na alkohol, rzecznik odpowiada, że „przede wszystkim rząd nie zaproponował żadnej podwyżki podatku akcyzowego”.

Nie ma takiego projektu, on dopiero ma się pojawić. Podobnie projekt dotyczący podatku cukrowego. To są wszystko zapowiedzi rządu. Projektów ustaw nie ma. W ogóle rząd dużo zapowiada, a mało robi. Mało realnych rozwiązań trafia do konsultacji społecznych, mało rozwiązań trafia do parlamentu. Rząd koncentruje się głównie na zapowiedziach, na manipulacjach, na hejcie, a nie na konkretnej pracy. Zatem tu taki apel do rządu. Przestańcie hejtować, zacznijcie pracować

– zwrócił się do Donalda Tuska i jego ludzi rzecznik prezydenta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Cadillac F1 Team ogłosił skład kierowców na sezon 2026: to początek nowego rozdziału w amerykańskim motorsporcie

Sergio Perez | fot.: Cadillac Formula 1 Team

W przyszłym sezonie stawka Formuły 1 urośnie do jedenastu zespołów. Dołączy do niej Cadillac, który we wtorek ogłosił nazwiska swoich etatowych kierowców. Będą nimi Valtteri Bottas i Sergio Perez.

Amerykańska ekipa chęć dołączenia do stawki Formul 1 zgłosiła w 2023 roku, jako projekt sygnowany nazwiskiem Michaela Andrettiego, którego zespół rywalizuje między innymi w rodzimej serii Indy Car. Międzynarodowa Federacja Samochodowa zaakceptowała wniosek stajni z USA, jednak na jej dołączenie do Formuły 1 nie zgodził się właściciel praw komercyjnych serii – Libery Media.

Rebranding zespołu na miano Cadillaca, czyli marki wchodzącej w skład jednego z największych motoryzacyjnych koncernów na świecie – General Motors – formalne odejście Michaela Andrettiego, a także prowadzenie nieustannych prac nad konstrukcją bolidu F1, ostatecznie przekonały włodarzy królowej motorsportu. Tym samym w przyszłym sezonie na polach startowych przy okazji wyścigów grand prix ustawią się dwadzieścia dwa samochody, dwa więcej niż dotychczas.

Bolidy Cadillac Formula 1 Team w swym debiutanckim sezonie poprowadzą Valtteri Bottas i Sergio Perez. Łączy ich wiek, obydwaj mają 35 lat, oraz podobne doświadczenie. To właśnie ono było kluczowym powodem zatrudnienia przez Cadillaca właśnie tych kierowców.

Zatrudnienie dwóch bardzo doświadczonych kierowców, takich jak Bottas i Checo, to odważny sygnał potwierdzający nasze ambicje. Widzieli już wszystko i wiedzą, co jest potrzebne, by odnieść sukces w F1. Co ważniejsze, rozumieją, co znaczy pomagać budować zespół – tłumaczy jego szef  Graeme Lowdon.

Obydwaj rywalizację w F1 rozpoczęli w pierwszej połowie ubiegłej dekady. Jednak ich wartość tłumaczy także to, dla jakich stajni mieli okazję zdobywać czołowe lokaty. Valtteri Bottas pięć sezonów spędził w Mercedesie, ekipie która z Bottasem w składzie za każdym razem sięgała po mistrzostwo w klasyfikacji konstruktorów. Co prawda, na przestrzeni każdego sezonu Bottas za każdym razem ulegał Lewisowi Hamiltonowi, niemniej Fin był w stanie wygrywać pojedyncze wyścigi. Ponadto dwukrotnie został wicemistrzem świata. Swą wartość udowadniał już wcześniej, zdobywając podia w barwach Williamsa.

Z kolei Sergio Perez swoje ostatnie cztery lata w F1 spędził w stajni Red Bulla, przyczyniając się do zdobycia przez austriacki zespół dwóch tytułów mistrzowskich. Podobnie jak jego przyszły kolega zespołowy nie był w stanie pokonać Lewisa Hamiltona, tak i Meksykanin na ogół odstawał tempem od drugiego kierowcy Red Bulla, Maxa Verstappena. W ubiegłym sezonie różnica dzieląca Pereza i Holendra była tak duża, że zespół zdecydował się na przedwczesne rozwiązanie kontraktu z kierowcą z Guadalajary.

Na sezon 2025 zarówno Perez, jak i Bottas nie znaleźli fotela wyścigowego w stawce Formuły 1. Sytuację tę wykorzystał Cadillac, zatrudniając kierowców, których doświadczenia mają za zadanie pomóc amerykańskiemu zespołowi stawiać pierwsze kroki w Formule 1.

To nie tylko utytułowani kierowcy, ale też budowniczowie, współpracownicy i profesjonaliści, którzy pomogą zdefiniować, czym jest Cadillac Formula 1 Team. Ta chwila oznacza coś więcej niż ogłoszenie składu. To początek nowego, grubego rozdziału w amerykańskim motorsporcie – oznajmił dyrektor generalny przedsięwzięcia Dan Towriss.

W sezonie 2026 samochody Cadillaca będą napędzane silnikami Ferrari. Amerykanie przejście na swoją własną jednostkę napędową, produkowaną przez General Motors, planują na rok 2029.

Kamil Kowalik

Źródła: ŚwiatWyścigów.pl, Motorsport.com (wypowiedzi).

Zobacz także:

Zapowiedź EuroBasketu 2025. Jakie nadzieje można wiązać z Polakami?

Zapowiedź EuroBasketu 2025. Jakie nadzieje można wiązać z występem Polaków?

Mateusz Ponitka / fot. Wojciech Figurski/PZKosz

Już 27 sierpnia rozpoczną się Mistrzostwa Europy w koszykówce. Współgospodarzem tregorocznych rozgrywek jest Polska. Czego można się spodziewać po Biało-Czerwonych? Zapraszamy na analizę.

Polacy z faktu, że są gospodarzem imprezy, nie musieli brać okresu kwalifikacji na poważnie. Bardziej był traktowany jako sposób sprawdzenia się i testowania różnych rozwiązań taktycznych. Bezpośrednio przed turniejem drużyna pod wodzą trenera Igora Milicicia rozegrała 7 sparingów. Odniosła 3 zwycięstwa odpowiednio z Islandią, Szwecją i Gruzją. Polska pozostałe mecze przegrała. Na koncie ma 2 porażki z Finlandią oraz po jednej z Senegalem i Serbią. Po spojrzeniu na bilans można uznać „Nie jest za dobrze”. Należy jednak pamiętać, że są to mecze towarzyskie, które nie zawsze są zapowiedzią obecnej formy zawodników. A jak już przy zawodnikach jesteśmy…

Gruntowne zmiany kadrowe

…to zmiany w kadrze są zauważalne. Z 12 reprezentantów, którzy pojechali na poprzedni EuroBasket 3 lata temu, została zaledwie połowa. Zostali liderzy, tacy jak Mateusz Ponitka, Michał Sokołowski czy Aleksander Balcerowski. W porównaniu do poprzedniego zespołu, na mistrzostwa jadą takie nowe nazwiska jak Tomasz Gielo, Kamil Łączyński, Andrzej Pluta, Szymon Zapała, Przemysław Żołnierewicz oraz Jordan Loyd, który niedawno dostało pozwolenie na grę w koszulce z orzełkiem na piersi. Jak można jednak zauważyć, brakuje jednego, znaczącego polskiego koszykarza:

Polska bez Sochana

Dla Jeremy’ego Sochana, na co dzień gracza San Antonio Spurs, EuroBasket miał być szansą na pokazanie się polskim kibicom na wielkiej, międzynarodowej scenie koszykówki. Niestety, sport w tym przypadku pokazał swoją ciemną stronę. Niecałe 3 tygodnie przed pierwszym spotkaniem, fanom polskiego basketu humory zepsuła następująca informacja:

Niestety, nie mamy dobrych wieści. Z powodu urazu łydki Jeremy Sochan opuści zgrupowanie Reprezentacji Polski. Zawodnik wróci w najbliższych dniach do San Antonio. Niestety, zawodnik nie zdążyłby dojść do pełnego zdrowia do EuroBasketu, który rozpoczyna się już za niespełna trzy tygodnie.

– podała strona PZKosz. Sam zawodnik nie ukrywał smutku z faktu, że nie zagra na turnieju i nie będzie mógł reprezentować naszego kraju:

Jestem bardzo rozczarowany, ale z powodu urazu mięśnia łydki niestety nie będę mógł zagrać dla Polski na tegorocznym EuroBaskecie. Przez ostatnie kilka miesięcy ciężko na to pracowałem, a czas treningów i gry z kadrą były niesamowite. To wyjątkowa grupa i naprawdę cieszyłem się na bycie częścią tego zespołu.

– skomentował zawodnik. Zapowiedział również, że będzie wspierał nasz zespół z całego serca.

Naturalizowane zastępstwo

Mimo tego, że nie zobaczymy Sochana na boisku, to w kadrze mamy zawodnika, który biegał po parkietach NBA. Mowa o Jordanie Loydzie. Gracz obecnie reprezentujący barwy AS Monaco miał za sobą epizod w najlepszej lidze koszykarskiej świata. Ba, jest nawet mistrzem NBA! Jak to się stało? Otóż pierwszym i jedynym zespołem Loyda w NBA było Toronto Raptors w sezonie 2018-19. Dinozaury z Toronto akurat wtedy mieli w drużynie Kawhi’a Leonarda, który doprowadził ich do tytułu, pokonując Golden State Warriors w finałach 4-2. Jordan Loyd jednak rolę w tym sukcesie miał marginalną. W trakcie całej kampanii na boisko wybiegł 12 razy. Igor Milicić wierzy w potencjał nowo pozyskanego zawodnika.

Jordan Loyd / Fot. Krzysztof Helios – 058sport.pl / KoszKadra

To nie jest typowa „jedynka”. To jest zdobywca punktów, który może też podać piłkę. To jest zawodnik, którego potrzebowaliśmy. On da nam nową jakość.

– charakteryzował nowy nabytek polskiej kadry trener Igor Milicić.

Trudna przeprawa

Biorąc pod uwagę wszystkie zmiany kadrowe, jakie szanse mają Polacy w tym roku? Warto zaznaczyć, że na ostatnim EuroBaskecie w 2022 roku Polska zajęła sensacyjne 4 miejsce. W tym roku droga przez fazę grupową może być trudniejsza niż 3 lata temu. Nasi reprezentanci w pierwszym etapie turnieju zmierzą się z Francją, Słowenią, Izraelem, Belgią i Islandią.

Zarówno Francuzi, jak i Słoweńcy są faworytami w całych mistrzostwach. Ci pierwsi są srebrnymi medalistami sprzed trzech lat, choć w tym roku brakuje w składzie Trójkolorowych czołowych zawodników – Victora Wembanyamy i Rudy’ego Goberta. Słoweńcy, z którymi rozegramy pierwszy mecz, mają groźny zespół z Luką Donciciem na czele. Zawodnicy trenera Aleksandra Sekulicia będą na pewno chcieli odegrać się za poprzedni EuroBasket. Wówczas w ćwierćfinale nasi reprezentanci pokonali Słoweńców 90-87, pozbawiając ich szans na awans do strefy medalowej.

Michał Sokołowski / fot. profil X FIBA Basketball

Aleksander Balcerowski, podstawowy center reprezentacji, jest pełen optymizmu:

Jesteśmy w dobrej formie. Trenujemy i przygotowujemy bezpośrednio na starcie ze Słowenią. Konstruujemy pierwsze założenia i plany na obronę oraz atak. Drużyna wygląda bardzo dobrze, jest zmotywowana. Wiemy, co nas czeka w najbliższych dniach. Chłopaki są pozytywnie nastawieni na grę przed własną publicznością, w Katowicach.

Z kolei Michał Michalak, rzucający obrońca kadry, podkreśla znaczenie polskich kibiców w nadchodzących spotkaniach:

Liczymy na doping naszej publiczności w pojedynku z gwiazdą światowej koszykówki – Luką Donciciem – i jego drużyną. Chcemy dobrze wejść w mistrzostwa Europy, otworzyć turniej zwycięstwem. Liczymy na kibiców. Mam nadzieję, że w czwartek zobaczymy się w Spodku o 20:30. Bądźcie z nami!

Aleksander Balcerowski, Michał Michalak / fot. Wojciech Figurski/PZKosz

Przed Polakami duże wyzwanie, aby wyjść z grupy w tegorocznym turnieju. Na powtórzenie sukcesu z poprzednich mistrzostw niestety raczej nie ma co liczyć, jednak warto śledzić poczynania Polaków. Tak jak powiedział Michał Michalak, pierwszy mecz Biało-Czerwonych już w czwartek, 28 sierpnia o godz. 20:30 w Katowicach.

/pk

Rainy Day i Maja Laura Jaryczewska w audycji Muzyczne IQ.

Czerwone słońce i deszczowy dzień.

Rainy Day to zespół niezależny z Warszawy, który działa od 2017 roku. Gra autorskiego „deszczowego rocka”, będącego oryginalną polską melodyjną muzyką rockową opartą o brzmienia gitar. Cechą wyróżniającą grupę jest różnorodność harmoniczna i brzmieniowa oraz zasada, iż zarówno na koncertach, jak i na płytach używają żywych instrumentów i nie stosują „sztucznych” dźwięków i sampli. O nowej, trzeciej płycie Rainy Day opowiedział gitarzysta Michał Kochański. Maja Laura Jaryczewska – pianistka, kompozytorka, wokalistka, autorka tekstów, producentka, działaczka społeczna. Studiowała u Włodzimierza Nahornego, Sławka Jaskułke i Pawła Mykietyna na Akademii Muzycznej w Gdańsku. Była członkinią zespołu Ścianka. W 2022 r. wydała solową płytę „Bardo. Jest córką współzałożyciela grupy rockowej Oddział Zamknięty, Krzysztofa Jaryczewskiego. W Muzycznym IQ Maja Laura opowiedziała o najnowszej EP-ce „Czerwone Słońce”.