Jedno nie ulega wątpliwości: Rada Ministrów uzyska wotum zaufania – ocenia dziennikarz „Rzeczpospolitej”.
Czy koalicja dotrwa do końca kadencji?
To jest nie tylko sprawa samej koalicji, ale też przede wszystkim tego nowego ośrodka władzy, który się tworzy, czyli kancelarii prezydenta Karola Nawrockiego
zwraca uwagę Michał Kolanko w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Jak przewiduje, układ Tuska będzie robił wszystko, by dotrwać do 2027 roku.
Dzisiaj koalicja ma stabilną większość. Dzisiaj koalicjanci dostali różne rzeczy w tym przemówieniu
Władysław Kosiniak-Kamysz/ fot. Krzysztof Niedziela CC BY-SA 4.0
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz chwali wystąpienie premiera Donalda Tuska przed głosowaniem wotum zaufania dla rządu. Wskazuje m.in. na mocną politykę pamięci ws. ludobójstwa na Wołyniu.
Z rozmowie z Łukaszem Jankowskim wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz pozytywnie ocenia wystąpienie Donalda Tuska w Sejmie.
Poruszył kilka spraw ważnych, które nie zawsze wybrzmiewały. Polityka pamięci: Wołyń. Przyjęliśmy na tamtym posiedzeniu Sejmu pierwszy raz w historii Polski ustawę, gdzie jest słowo „ludobójstwo”, gdzie jest upamiętnienie 11 lipca jako Dnia Pamięci, czyli Święto Państwowe, Dzień Pamięci Narodowej
– mówi polityk.
W kontekście sukcesów swojego resortu Kosiniak-Kamysz wymienił uruchomienie w tym roku Muzeum Bitwy Warszawskiej , a także wydatki na obronność.
Rozmowy USA–Chiny w Londynie zakończyły się bez przełomu, ale z deklaracją powrotu do konsensusu genewskiego – poinformował Andrzej Zawadzki-Liang, gospodarz Studia Szanghaj w Radiu Wnet.
Posłuchaj całej rozmowy:
Rozmowy handlowe między delegacjami USA i Chin, prowadzone przez dwa dni w Londynie, zakończyły się bez przełomu, ale z deklaracją powrotu do tzw. konsensusu genewskiego
– poinformował w Radiu Wnet Andrzej Zawadzki-Liang, gospodarz Studia Szanghaj.
Z komunikatów wynika, że spotkania miały charakter „profesjonalny i racjonalny”, a każda ze stron ma teraz przedstawić wyniki rozmów swoim przywódcom. Jak zaznaczył Zawadzki-Liang, strona amerykańska nie zadeklarowała żadnych ustępstw w kwestii technologicznych sankcji, natomiast Chińczycy zobowiązali się do przyspieszenia wydawania licencji eksportowych na metale ziem rzadkich.
To właśnie kwestia ziem rzadkich zmusiła USA do rozmów. Chiny posiadają ok. 60 proc. światowych złóż, ale co ważniejsze – odpowiadają za 80–90 proc. światowego przetwórstwa. Mają pełny łańcuch: od wydobycia po półprodukty, co daje im silną pozycję w rozmowach
– podkreślił komentator.
Unia Europejska patrzy na Chiny
Jak dodał, dla Unii Europejskiej również kluczowa jest dostępność tych surowców, niezbędnych m.in. w przemyśle samochodowym. W tym kontekście Zawadzki-Liang poinformował, że UE i Chiny osiągnęły porozumienie w sprawie ceł na samochody elektryczne z Chin.
To sygnał kompromisu ze strony Brukseli
– ocenił.
Z kolei brak sygnałów o możliwym złagodzeniu sankcji ze strony USA może – według chińskiego punktu widzenia – oznaczać kontynuację napięć.
Jeśli Amerykanie nie wykonają żadnego gestu, ta bokserska walka między mocarstwami będzie się toczyć dalej
– dodał Zawadzki-Liang.
Białorusini rozwiną współpracę z Chinami?
Na zakończenie zwrócił uwagę na wizytę prezydenta Aleksandra Łukaszenki w Chinach. Jak relacjonował, oficjalne informacje były bardzo skąpe, a spotkanie z Xi Jinpingiem miało charakter nieformalny.
Nie było oficjalnych ceremonii, a sam komunikat był bardzo krótki. Łukaszenko wygłosił lojalne wobec Chin deklaracje, ale cel wizyty pozostaje niejasny
Poseł PiS Przemysław Czarnek ocenia, że w wystąpieniu sejmowym przed głosowaniem na wotum zaufania premier Donald Tusk „zgrabnie ominął brutalną rzeczywistość” jego rządów.
W rozmowie z Łukaszem Jankowskim w Sejmie poseł Przemysław Czarnek przyznaje, że nic nie zaskoczyło go w wystąpieniu premiera Donalda Tuska przed głosowaniem nad wotum zaufania dla jego gabinetu.
Powiedział, że Polska jest piękna, rozwija się jak nigdy. Jesteśmy najsilniejsi, bezpieczni. Wszystko idzie w znakomitym kierunku. Tymczasem wszyscy widzimy, że wszystko się wali na naszych oczach
– ocenia Czarnek.
Polityk PiS wskazuje na szereg niepokojących zjawisk i zdarzeń, które miały miejsce w trakcie niecałych 2 lat rządów Donalda Tuska.
Dług rośnie w zastraszającym tempie. Spółki skaru państwa dołują niebywale. Nasza „Bogdanka” jeszcze w 2023 roku miała zyski 700 milionów zł. Już w zeszłym roku, kiedy odsunęli nas, tak zwanych „pisowskich złodziei” od władzy w Bogdance, to przyniosła ona 1,4 miliardów zł straty. I takich spółek jest mnóstwo. Orlen spadł z 20 miliardów zł do 1 miliarda. Mamy brak jakichkolwiek inwestycji lokalnych, infrastrukturalnych, coraz większe problemy na rynku pracy, coraz większy niepokój wśród pracowników
Poseł, który wymieniany jest jako jeden z mocnych kandydatów do funkcji kierowniczych w nowej kancelarii prezydenta zwraca uwagę, że Tusk ominął w ten sposób zgrabnie całą brutalną rzeczywistość, która doprowadziła do porażki jego kandydata Rafała Trzaskowskiego i nieprawdopodobnego trzęsienia ziemi w szeregach koalicji 13 grudnia.
Zobaczymy, jak wyjdzie głosowanie. Nawet gdyby Tusk uzyskał wotum zaufania, to przypominam, że ostatnie takie wotum zaufania na wniosek premiera w trakcie funkcjonowania rządu to było złożone przez Leszka Millera. Wotum dostał, ale po kilku miesiącach i tak przestał istnieć jako premier
Przy takim stopniu realizacji obietnic wyborczych trudno traktować szefa rządu poważnie – mówi b. minister sprawiedliwości.
Obserwujemy dziś dramatyczny stan polskiej gospodarki i finansów publicznych, który wynika z nicnierobienia
mówi Zbigniew Ziobro w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Wytyka Donaldowi Tuskowi pogardę dla konstytucji, brak jakiejkolwiek chęci do współpracy z prezydentem-elektem Karolem Nawrockim.
Wszystko to powoduje, że słuchanie dzisiejszego expose Donalda Tuska nie miało sensu
Gość Radia Wnet przypomina rozliczne bezprawne działania obecnej władzy, z siłowym przejęciem mediów publicznych na czele:
Miejsce premiera i jego ludzi jest na sali sądowej
Jakie rozbieżności występują między państwami południowoamerykańskiego sojuszu? Komu – i dlaczego – najbardziej zależy na umowie o wolnym handlu UE-Mercosur?
Gośćmi Ryszarda Zalskiego w tym tygodniu są: Radosław Pogoda i Aron Stachecki.
Zwycięstwo Karola Nawrockiego to wotum nieufności wobec projektów lewicowo-liberalnych — mówi prof. Arkadiusz Jabłoński. Jego zdaniem prezydent elekt nie da się sterować z tylnego siedzenia.
Posłuchaj całej rozmowy:
Społeczny sprzeciw wobec lewicowej rewolucji
Zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich to wotum nieufności wobec projektów lewicowo-liberalnych oraz wyraz rozczarowania nieskutecznością obecnych rządów
– ocenił w rozmowie z Radiem Wnet prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
To sprzeciw wobec ideologicznego przesilenia i nieskuteczności polityki realizowanej pod hasłami światopoglądowymi. Polska wpisuje się w szerszy nurt konserwatywnego zwrotu, który widzimy m.in. we Francji, we Włoszech czy w USA
– powiedział profesor.
Zdaniem Jabłońskiego wybory zdominowane przez Platformę Obywatelską, wspieraną przez media i duże środki finansowe, mimo to zakończyły się zwycięstwem kandydata prawicy. Świadczy to – jak wskazał – o wyczerpaniu się narracji liberalnej i potrzebie stabilności oraz skuteczności państwa.
Socjolog odniósł się również do przyszłości Prawa i Sprawiedliwości, wskazując na możliwą współpracę z Konfederacją.
PiS od lat słyszy, że czas na nowe, ale dzięki spójności i stabilności wiele osiągnął. Teraz pojawiła się szansa odbudowania zdolności koalicyjnych. Konfederacja staje się realnym partnerem, a Karol Nawrocki – prezydent obywatelski – może odegrać rolę mediatora
– ocenił.
Sterowanie z tylnego siedzenia?
Jabłoński odniósł się też do pojawiających się oskarżeń, jakoby prezydent elekt miał być „marionetką PiS”.
To niemożliwe – także z punktu widzenia socjologicznego. Urząd prezydenta wymaga niezależności. Nawet jeśli prezydent sympatyzuje z danym obozem politycznym, to nie można mu niczego narzucać
– podkreślił i przypomniał, że także Andrzej Duda – mimo zarzutów o podporządkowanie PiS – podejmował samodzielne decyzje legislacyjne.
Jestem przekonany, że Karol Nawrocki nie pozwoli sobą sterować. Ma świadomość powagi urzędu i politycznego doświadczenia swojej poprzednika
Adrian Zandberg/ fot. Adrian Grycuk CC BY-SA 3.0 pl
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg komentując wystąpienie premiera Donalda Tuska apelującego o udzielenie mu wotum zaufania, wytyka rządzowi politykę partyjniacką, analogiczną do czasów PiS.
W godzinnym wystąpieniu przed głosowaniem wotum zaufania do rządu premier Donald Tusk przedstawił sukcesu swojego gabinetu. Po wystąpieniu posłowie mieli możliwość minutowych własnych wystąpień.
W rozmowie z Łukaszem Jankowskim na korytarzu sejmowym przewodniczący Razem Adrian Zandberg wyraził zdziwienie zapisami regulaminu Sejmu, które nie przewidują normalnej dyskusji i przedstawienia stanowisk klubów i kół parlamentarnych.
Zadałem pytanie, w związku z tym, że premier mówił, iż jest zadowolony z profesjonalizacji zarządzania majątkiem Skarbu Państwa. Ja nie jestem i bardzo szeroko otworzyłem oczy, kiedy usłyszałem tę deklarację. Bo prawda jest taka, że nie zmieniło się nic, oprócz legitymacji. Wcześniej trzeba było mieć legitymację PiS-u, żeby po uważaniu dostać stołek dyrektorski. Teraz trzeba mieć legitymację PO lub przystawek
Według Adriana Zandberga w wystąpieniu premiera nie było treści.
To, co ja powiem do mikrofonu, to bez mikrofonu powiedzą najtwardsi sympatycy tego rządu, z ław koalicji rządowej. Nic o kryzysie zdrowotnym, w którym dzisiaj jesteśmy. Najdłuższe kolejki do lekarza od kilkunastu lat, pogłębia się ten sam zły trend, który zaczął się już kilka lat temu za rządów PiS-u. I jednocześnie mamy po prostu olbrzymią dziurę w finansowaniu NFZ-u. Nie padło na ten temat ani jedno słowo, co rząd z tym chce zrobić
Rząd Tuska wchodzi na drogę wojny domowej, stosując metody zastraszania, które już nie działają – ocenił Michał Karnowski. Wskazał też na kryzys w KO i ostrzegł przed bagatelizowaniem sprawy Rubcowa.
Posłuchaj całej rozmowy:
Polacy chcą poprawy jakości życia
Rząd Donalda Tuska kontynuuje politykę konfliktu i „wejścia na drogę wojny domowej”, stosując metody zastraszania, które nie znajdują już społecznego poparcia, to już nie działa. Polacy odrzucili te brudne metody, a opinia publiczna to zidentyfikowała
– ocenił dziennikarz Michał Karnowski (wPolityce.pl, wPolsce24, „Sieci”). Jego zdaniem społeczeństwo nie oczekuje odwetu na poprzednikach, lecz poprawy jakości życia.
Zwrócił też uwagę, że premier Tusk napotyka opór w ramach własnej koalicji, a część polityków – jak Włodzimierz Czarzasty – kieruje się już głównie ambicjami osobistymi.
Mamy doniesienia o różnych zakulisowych szantażach, różnych dźwigniach, które ci koalicjanci zakładają, zwłaszcza myślę tutaj środowisko „peselowsko-hołowniowate”
W kontekście sprawy rosyjskiego szpiega Pawła Róbcowa, którego proces od miesięcy nie może rozpocząć się przed Sądem Okręgowym w Warszawie, Michał Karnowski zasugerował, że opóźnienie może być celowe i stanowić próbę ochrony wpływowych osób z obecnego establishmentu politycznego i medialnego.
To jest moim zdaniem rodzaj obrony – opóźnianie procesu może wynikać z obawy, że w trakcie jego trwania na jaw wyjdą kompromitujące fakty dotyczące części środowisk rządzących, ale także dziennikarskich
– powiedział Karnowski. Jak zaznaczył, Róbcow był aktywny w przestrzeni medialnej i brał udział w działaniach wymierzonych w rząd Prawa i Sprawiedliwości, a także – według nieoficjalnych informacji – miał nawiązywać bliskie relacje z dziennikarkami.
Ktoś boi się tej prawdy. Ktoś może próbować chronić Róbcowa, ponieważ jego związki z określonymi osobami lub środowiskami mogłyby skompromitować je publicznie. To są bardzo ciemne podejrzenia, ale nie można ich zignorować
– zaznaczył publicysta.
Jego zdaniem aparat państwa, mimo często podnoszonej krytyki jego niesprawności, byłby w stanie skutecznie przeprowadzić postępowanie sądowe w tej sprawie.
Problemem nie jest brak możliwości, tylko brak woli. Ktoś zaciąga hamulec
Reżyser filmów dokumentalnych Grzegorz Brzozowicz opowiada o kulisach przyznawania dotacji na produkcję filmów dokumentalnych przez PISF. Sama procedura budzi według niego wiele wątpliwości
Grzegorz Brzozowicz reżyser filmów dokumentalnych, który aktualnie pracuje nad swoim nowym filmem poświęconym Lechowi Janerce, jednej z ikon polskiej muzyki. Reżyser dzieli się swoimi doświadczeniami związanymi z ubieganiem się o dotację z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Opisuje skomplikowany i pracochłonny proces, w jakim toczy się weryfikacja projektów filmowych, który budzi wiele wątpliwości.
To są sumy niebagatelne [dotacje o które ubiegają się wnioskujący]. A mianowicie wśród tychfilmów rozrzut był od 180 tysięcy dotacja do 900 tysięcy, ale od razu powiem, że większość filmów, bo tylko dwa dostały niższe kwoty, to jest kwota między 600, a 900 tysięcy. Ubiegano się o sumy naprawdę, powiem szczerze, że mnie to zaskoczyło, jak drogo wyceniają takie produkcje twórcy, a w zasadzie producenci, bo na przykład film „Szczelina w murze” – dokument, wnioskował o milion siedemset siedemdziesiąt sześć tysięcy.
W wyniku ocen komisji, film o Lechu Janerce nie uzyskał dotacji, czego przyczynę reżyser upatruje w nieprzejrzystości i niesprawiedliwości systemu przydzielania dotacji:
Wydaje mi się, że problem nie jest w tym, że ja zostałem skrzywcony. Dla mnie oczywiście to jest najważniejszy problem, tylko cała ta zasada tego konkursu jest moim zdaniem źle postawiona. To znaczy odbywa się ewidentny lobbying producencki, bo trudno inaczej z mojej perspektywy. Oczywiście ja nikogo nie oskarżam, ale pokażując same fakty, bo gdyby każdemu z tych filmów odjęto, z tych co dostały po 600 i 900 tysięcy, 50 tysięcy, to również by starczyło na mój film. Ale nie o to chodziło, zdaje się. Poza tym pani, której twórczość Janerki ominęła, przeforsowała 4 na 9 filmów ze swojej komisji.