Prof. Aleksander Stępkowski: ewentualne opóźnienie, jeżeli chodzi o uznanie ważności wyborów, nie będzie miało znaczenia

Konferencja PKW - ogłoszenie wyników wyborów/ fot. YT

2 lipca to jedynie termin instrukcyjny, jego przekroczenie nie niesie żadnych konsekwencji konstytucyjnych – mówi rzecznik Sądu Najwyższego.

Jak informuje prof. Aleksander Stępkowski w rozmowie z Łukaszem Jankowskim, wszystko wskazuje, iż liczba protestów wyborczych w związku z domniemanymi nieprawidłowości podczas liczenia głosów po II turze wyborów prezydenckich, przekroczy 50 tysięcy. Są to  w większości protesty identyczne w treści, jakby były powielane u jednego źródła.

ludzie pościągali z Internetu i w sposób mniej lub bardziej świadomy wypełnili jakimiś danymi, nie zawsze swoimi. Czasami ludzie zmyślają PESEL-e na przykład. Czasami się nie podpisują w ogóle. Zdarzyły się sytuacje, gdzie ktoś przysłał protest wyborczy i napisał, przysyłam wam protest wyborczy Giertycha. Tego typu komicznie sytuacje.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Rzecznik prasowy Sądu Najwyższego o ataku hybrydowym na tę instytucję

„Za energetykę odpowiadają politolodzy”. Ruman ostrzega przed blackoutem

Blackout na południu Europy l fot. flickr.com/ Dan Nguyen

Polityka energetyczna Polski prowadzi do uzależnienia od zagranicy i grozi blackoutem – ostrzega Szczepan Ruman z Core Energy. „Rządy ignorują inżynierów i działają wbrew logice”.

Polska ma jedne z najwyższych cen energii na świecie, a rządy – zdaniem Szczepana Rumana z Core Energy PSA – ignorują realne zagrożenia. „Blackout może się wydarzyć w każdej chwili” – ostrzega ekspert.

Posłuchaj całej rozmowy:

Dla zagranicznych inwestorów to świetne warunki do zarabiania. Dla Polaków – dramat

– mówi Ruman, krytykując fakt, że kontrolowane przez państwo firmy windują ceny energii.

Ekspert zwrócił też uwagę na uzależnienie transformacji energetycznej od Chin.

Przez lata Zachód promował technologie, których komponenty są produkowane niemal wyłącznie w Chinach. Teraz wszyscy się dziwią, że jesteśmy od nich zależni

– zaznaczył.

Czytaj więcej:

„To nasze dziecko, którego nikt nie broni”. Polski transport drogowy wkrótce przestanie istnieć?

Nikt nie słucha specjalistów

Jego zdaniem odpowiedzialność ponoszą politycy i lobbyści.

Za energetykę odpowiadają często politolodzy. Ignoruje się ostrzeżenia inżynierów. Nikt nie chce brać odpowiedzialności za przyszłość

– stwierdził i dodał, że „już teraz ratujemy się awaryjnym importem energii z Ukrainy, bo bez tego mielibyśmy blackout”.

Być może potrzebny jest wstrząs, by w końcu zaczęto podejmować właściwe decyzje

– dodał.

/ad

Jerzy Jachowicz: jestem przekonany, że podjęta przez Giertycha próba przeprowadzenia puczu się nie powiedzie

Roman Giertych l fot. wikipedia.org/SejmRP

Bliska komitywa między Giertychem a Tuskiem jest w pewien sposób zrozumiała; motorem ich działania jest czysta nienawiść wobec Jarosława Kaczyńskiego – mówi dziennikarz.

W jednej ze swoich licznych wypowiedzi wymierzonych w Prawo i Sprawiedliwość, poseł KO, b. wicepremier Roman Giertych straszył Polaków, że objęcie prezydentury przez Karola Nawrockiego  może być wstępem do zamachu stanu, podobnego do przewrotu, którego w 1926 r. dokonał Józef Piłsudski:

To porównanie obecnej sytuacji w Polsce do okresu międzywojennego, nie ma najmniejszej podstawy. Jest to taka próba, można powiedzieć, wtłoczenia w ludzkie umysły czegoś, co ma uzasadnić te obecne działania Romana Gertycha, a jednocześnie przedstawiać jakąś apokaliptyczną wizję w momencie, gdy w wyniku tych wyborów nie uda się odwrócić. Po pierwsze to tak. To jest takie, wie pan, typowo bolszewicka wykładnia.

mówi Jerzy Jachowicz w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

pan Roman Giertych nie zdaje sobie sprawy z tego, że to jego nawoływanie jest właściwie bezpłodne, przecież sam Donald Tusk, prawdopodobnie pod wpływem Unii Europejskiej czy Ursuli von der Leyen wprost, stwierdził, że wyniki wyborów są nienaruszalne

ocenia gość „Odysei Wyborczej”.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Tomasz Żukowski: Giertych chce zabrać Polakom demokrację metodą „na wnuczka”

„To nasze dziecko, którego nikt nie broni”. Polski transport drogowy wkrótce przestanie istnieć?

Polska branża transportowa upada l fot. OpenAI / Sora (AI-generated)

Polski transport chyli się ku upadkowi – ostrzega Piotr Litwiński z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego. Wini m.in. pakiet mobilności, brak kierowców i bezczynność rządu.

Posłuchaj całej rozmowy:

Branża transportowa w Polsce znalazła się w poważnym kryzysie

– alarmuje Piotr Litwiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego. Jak podkreśla, jeszcze kilka lat temu transport był motorem polskiej gospodarki. Dziś firmy się kurczą, młodzi nie chcą wchodzić do zawodu, a państwo – jego zdaniem – wciąż nie rozumie skali problemu.

Nie mamy powodów do radości. Kiedyś transport kwitł, dziś wszystko się zwija. Młodzi nie chcą o tym słyszeć, a starsi odchodzą na emeryturę

– mówi Litwiński. Wspomina rozmowę znajomego z synem, który odmówił przejęcia rodzinnej firmy transportowej: „Tato, ja nie jestem taki jak ty, żeby całe życie tyrać i nic z tego nie mieć”.

Spadek znaczenia branży w PKB i odpływ dewiz

Litwiński podważa też oficjalne dane rządowe, według których transport odpowiada za 7 proc. PKB.

To już nieaktualne. Dziś to może 2 proc. Państwo traci dewizy, które kiedyś przynosił właśnie transport

– przekonuje.

Podkreśla, że branża zbudowana była przez prywatnych przedsiębiorców, bez pomocy państwa czy Unii Europejskiej.

To nasze dziecko. A jak człowiek coś sam zbudował, to to szanuje. A państwo? Nigdy nie dało nawet złotówki. Unia robiła wszystko, by nas zniszczyć, bo zdobywaliśmy ich rynek

– mówi.

Czytaj więcej:

Jak pompowano GetBack i dlaczego KNF nie ostrzegł inwestorów? Ekspert tłumaczy powstanie gigantycznego przekrętu

Zamykane kierunki wschodnie, konkurencja z południa i ze Wschodu

Dostęp do rynków wschodnich – Białorusi, Rosji i Ukrainy – został praktycznie zamknięty.

Nie jeździmy już do tych krajów. A z drugiej strony atakują nas Turcy, Serbowie, Mołdawianie. Polski przewoźnik jest wypychany z rynku

– stwierdza.

Wyjaśnił, że to m.in. wpływa na stan branży, a w samym związku Litwińskiego 20 proc. firm przestało opłacać składki z powodu likwidacji, a 80 proc. ograniczyło działalność – często nawet o połowę floty. Według Litwińskiego Unia Europejska – przedłużając umowę liberalizującą przewozy z Ukrainą – doprowadziła do nierównej konkurencji.

Polak zrobi błąd w dokumentach – kara, zatrzymanie auta. Ukrainiec? Pogrożą palcem. Bo wojna. Ale wojna kiedyś się skończy

– mówi.

Przypomina, że jeszcze niedawno Polska i Ukraina wymieniały się 160 tysiącami zezwoleń na przewozy. Polacy wykorzystywali połowę, Ukraińcy całość. Teraz – po zniesieniu zezwoleń – Ukraińcy wykonali w ciągu jednego roku aż milion kursów.

A rząd o tym wie

– dodaje krótko Litwiński.

Co można zrobić?

Jego zdaniem rząd powinien niezwłocznie zająć się szkoleniem kierowców i zachętą do pracy w branży, w której dziś pracują nie tylko Ukraińcy i Białorusini, ale również Pakistańczycy i Hindusi.

Do każdego litra paliwa doliczana jest opłata – ok. 40 groszy. A przewoźnik zużywa 3–5 mln litrów rocznie. Te pieniądze idą do funduszu paliwowego i są rozdzielane, jak ministerstwo chce: tu na chodnik, tam na drogę. A przecież my już zapłaciliśmy podatek dochodowy i przychodowy. To powinno wystarczyć

– podsumowuje Litwiński.

/ad

 

Tomasz Żukowski: Giertych chce zabrać Polakom demokrację metodą „na wnuczka”

Politolog dr Tomasz Żukowski ocenia, że działania posła PO Romana Giertycha i innych wspierających jego wizje prawników, zmierzające do podważenia wyniku wyborów są atakiem na samą demokrację.

Poseł Roman Giertych prowadzi na szeroką skalę akcję kwestionowania wyników wyborów na prezydenta. Skłonił dziesiątki tysięcy Polaków do wysłania do Sądu Najwyższego tego samego szablonu protestów wyborczych. Usiłowań również bez żadnej podstawy prawnej wedrzeć się do pomieszczeń Sądu Najwyższego, nie przeznaczonych dla osób nieuprawnionych, pod pretekstem rzekomej kontroli poselskiej.

W rozmowie z Łukaszem Jankowskim politolog dr Tomasz Żukowski nazywa takie działanie Giertycha i wspierających jego przekaz prawników puczem „papug”.

Można zgadywać, jakie są ich intencje, kto ich wspiera, ale ważne jest, co proponują. Otóż oni nam proponują taką metodę „na wnuczka”. A właściwie trzeba by to nazwać metodą „na adwokata”. Budują sztuczną panikę, krzyczą „uwaga, przyjdzie złodziej i zabierze wam demokrację”. A to oni chcą Polakom tę demokrację zabrać

– mówi Żukowski.

Rzecznik prasowy Sądu Najwyższego o ataku hybrydowym na tę instytucję

Badacz podkreśla, że giertychowcy chcą zdelegitymizować doświadczony korpus wyborczy, który przeliczłył już kilkadziesiąt wyborów i który notuje coraz lepsze wskaźniki.

I co proponują w zamian? Otóż tak, pani Agnieszka Kublik z Gazety Wyborczej proponuje, że te wybory mają być przeliczone w całości w obecności członków PKW, pełnomocników obu kandydatów i organizacji społecznych, na przykład Komitetu Obrony Demokracji. Pan sobie wyobraża wybory liczone przez Komitet Obrony Demokracji?

– pyta retorycznie Żukowski.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Jak pompowano GetBack i dlaczego KNF nie ostrzegł inwestorów? Ekspert tłumaczy powstanie gigantycznego przekrętu

GetBack l fot. materiały prasowe

– To była klasyczna piramida finansowa – mówi w Poranku Radia Wnet biegły rewident Ireneusz Łazarski, który już w 2015 r. wykrył nieprawidłowości w sprawozdaniach GetBacku.

Afera GetBacku to jedna z największych afer finansowych w Polsce. Dotyczyła spółki windykacyjnej GetBack SA, która w latach 2014–2018 pozyskała od ok. 9 tys. inwestorów ponad 2,5 mld zł, emitując obligacje korporacyjne. Spółka fałszowała sprawozdania finansowe i ukrywała straty, działając jak piramida finansowa. W 2018 r. ogłosiła niewypłacalność. Straty inwestorów szacuje się na ok. 3 mld zł. Toczą się liczne procesy karne i cywilne.

Posłuchaj całej rozmowy:

Już w 2015 roku dostrzegłem, że coś jest nie tak. Sprawozdania finansowe GetBacku były zakamuflowane, zawierały nieprawdziwe dane. To była klasyczna piramida finansowa

– powiedział w Poranku Radia Wnet biegły rewident Ireneusz Łazarski, absolwent Georgetown University, który jako jeden z pierwszych ostrzegał przed nieprawidłowościami w spółce GetBack.

Piękna iluzja łatwego zysku

Jak wyjaśnił, po raz pierwszy zetknął się z ofertą obligacji GetBacku w 2015 roku.

Przyszedł do mnie handlowiec – nie finansista – który przedstawił bardzo pozytywnie ten biznes. Zaproponował pakiety obligacji po 200 tysięcy złotych. Udałem zainteresowanie, ale zacząłem analizować dane

– relacjonował Łazarski.

Czytaj więcej:

Rzecznik prasowy Sądu Najwyższego o ataku hybrydowym na tę instytucję

Po otrzymaniu skonsolidowanego sprawozdania finansowego grupy kapitałowej GetBack, specjalista zauważył, że dominującym podmiotem była spółka akcyjna GetBack SA, która odpowiadała za 90 proc. majątku grupy.

Poprosiłem o jednostkowe dane finansowe tej spółki, bo ze skonsolidowanego sprawozdania nic konkretnego nie wynikało. To właśnie to sprawozdanie było podstawą oceny audytorów i Komisji Nadzoru Finansowego

– zaznaczył.

Gigant na glinianych nogach

Jego wnioski były alarmujące.

Już na koniec 2015 roku odkryłem, że w sprawozdaniach zakamuflowano ponad 400 milionów złotych, sztucznie wykazanych jako wynik finansowy. 80 proc. tego majątku było bezwartościowe

– powiedział.

Jak dodał, mechanizm działania GetBacku opierał się na fikcyjnych danych i braku realnych przychodów – „to była totalna piramida finansowa”.

Spółka od początku rejestrowała fikcyjne przychody, a po wejściu na giełdę nie zainwestowała żadnych środków w działalność inwestycyjną. Wszystko szło na pokrycie strat

– tłumaczył.

Kontrola do kontroli?

Mimo to w 2017 roku GetBack został dopuszczony do obrotu na głównym rynku GPW.

Spółka stała się instytucją zaufania publicznego. Ludzie inwestowali, bo zakładali, że skoro nadzór dopuścił ją do giełdy, to jest wiarygodna. A tymczasem od połowy 2017 do początku 2018 roku zebrano kolejne 1,8 miliarda złotych, które poszły na łatanie strat

– mówił.

Według Ireneusza Łazarskiego, cały proceder odbywał się przy milczącym udziale nadzoru i nieskutecznych audytów.

Jeśli nadzór finansowy nie działa prawidłowo, a audytorzy podpisują się pod sprawozdaniami, które są fałszywe, to mamy do czynienia z systemową porażką

– stwierdził.

Rola Idea Banku?

Ekspert wskazał również na możliwe powiązania GetBacku z sektorem bankowym.

A kto za tym stał? Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na powiązania z Getin Bankiem i Idea Bankiem. Właścicielem był Czarnecki i inni. Nie wiem, czy był to jego pomysł, ale zebrała się grupa ludzi, która chciała ratować bank – być może w związku z koniecznością odpisywania złych należności, co z kolei mogło doprowadzić do niewystarczającego poziomu kapitału własnego

– mówił.

W ocenie Łazarskiego, działalność GetBacku służyła m.in. do podtrzymywania iluzji wypłacalności.

Na koniec rozmowy Ireneusz Łazarski przypomniał, że straty grupy kapitałowej GetBack sięgnęły 3,1 miliarda złotych. Procesy w tej sprawie wciąż trwają.

To się jeszcze długo będzie ciągnąć. To czarna magia, jeśli chodzi o odzyskanie pieniędzy

– podsumował.

/ad

Paweł Bobołowicz: Rosja atakuje bestialsko obiekty cywilne

W Poranku Radia Wnet Krzysztof Skowroński rozmawia o wojnie na Ukrainie z Dmytro Antoniukiem i Pawłem Bobołowiczem, który opisuje kolejne ataki Rosji na cele cywilne, tym razem w Odessie.

Dmytro Antoniuk opisuje noc w Kijowie jako względnie spokojna, natomiast informuje, że w innych miastach Ukrainie, w tym w Odessie miał miejsce atak dronowy.

Wiemy, w tej chwili o jednej osobie, która straciła życie i 14 rannych

– mówi dziennikarz.

Jacek Bartosiak: Tylko Polska i Ukraina są w stanie stworzyć wojskową równowagę odstraszającą Rosję

Rozwijajac ten wątek, Paweł Bobołowicz odnosi się do wypowiedzi Władimira Putina, który zapewniał, że Rosja na Ukrainie atakuje tylko cele wojskowe.

Dmytro relacjonował ataki 17 czerwca w Kijowie, gdzie zginęło 25 osób, a 149 zostało rannych. To w większości cywile. W Odessie sytuacja się powtórzyła. To znowu atak na budynki cywilne. Mało tego, w budynku wielopiętrowym, gdzie trwała akcja ratownicza, doszło do zawału części kondygnacji mieszkalnych. I tam zostało rannych trzech strażaków

– opisuje korespondent.

Zdaniem Bobołowicz takie działanie Rosji jest absolutnie celowe i wyrachowane.

Na tym polega też to bestialstwo Rosji, które gdzieś umyka w ocenach i w przestrzeni międzynarodowej

– zauważa współpracownik Radia Wnet.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Rzecznik prasowy Sądu Najwyższego o ataku hybrydowym na tę instytucję

Featured Video Play Icon

Prof. Aleksander Stępkowski, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego wskazuje, że zasypanie tej instytucji masą identycznych protestów wyborczych to próba zdestabilizowania sądu, godna reżimu Łukaszenki.

Sędzia Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim przyznaje, że zasypanie instytucji kilkudziesięcioma tysiącami protekstów wyborczych chwilowo sparaliżowało instytucję i zmusiło pracowników i sędziów do nieprzerwanej pracy, także w Święto Bożego Ciała.

Giertychowa szarża na SN

Jak tłumaczy prawnik, niecodzienność tej sytuacji polega na tym, że prawdopodobnie ok. 90 proc. protestów to protesty „powielaczowe”.

Kilka osób wrzuciło wzory protestów, które teraz są wykorzystywane. Wrzucano po kilkadziesiąt protestów podpisanych na „łapu capu” do koperty. Pracownicy muszą to rozpakować, zarejestrować, niezależnie od tego, czy ktoś jest nawet pod protestem podpisany. Najbardziej popularnym protestem jest wzór upubliczniony przez jednego z posłów

– mówi Aleksander Stępkowski, przyznając, że chodzi o Romana Giertycha.

Sędzia zaznacza, że jako przedstawiciel Sądu Najwyższego nie może komentować merytorycznej strony szablonowego protestu przed jego rozpoznaniem w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Tłumaczy, że protesty, które zostaną jednoznacznie zidentyfikowane jako tożsame, będą rozpoznane jednym orzeczeniem.

Robert Hernand: W styczniu Adam Bodnar uznawał Izbę Kontroli SN. Upoważnił mnie do zajęcia przed nią stanowiska

Porównanie z kampanią Wałęsa vs Kwaśniewski

Stępkowski wskazuje, że nie można w prosty sposób porównywać tegorocznej liczby kilkudziesięciu tysięcy protestów z czasami kampanii Wałęsa-Kwaśniewski, kiedy protestów wpłynęło kilkaset tysięcy.

Po pierwsze wtedy Sąd Najwyższy miał więcej czasu na rozpoznanie protestów. Po drugie, te protesty nie zostały zarejestrowane. Powiązano je w paczki i były rozpoznawane paczkami

– przypomna rzecznik.

Atak hybrydowy

Celowe zalanie Sądu Najwyższego strumieniem takich samych protestów Aleksander Stępkowski porównuje do ataku hybrydowego.

Jeśli ktoś chciał zdestabilizować funkcjonowanie jednego z konstytucyjnych organów państwa, to można mu pogratulować. Mamy do czynienia dokładnie z taką sytuacją, jak teraz na granicy z Białorusią. Tylko prezydent Łukaszenka posługuje się w tym celu migrantami z Azji i Afryki, tutaj zaś posłużono się polskimi obywatelami

– ostro ocenia sytuację prof. Stępkowski.

Według rzecznika prasowego SN tego rodzaju działanie polega na podważaniu wiarygodności instytucji demokratycznych i antagonizowaniu społeczeństwa.

To są wszystko kwalifikacje, które są dokonywane w dokumentach Unii Europejskiej i Rady Europy. Tak się opisuje dezinformacje i ataki hybrydowe. I z czymś takim mamy teraz do czynienia przy okazji składania protestów

– mówi sędzia.

Dr Oskar Kida: stwierdzenia o sfałszowaniu wyborów bazują na całkowicie wymyślonych danych

Jak podkreśla rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, 30-dniowy czas na rozpoznanie protestów jest terminem instrukcyjnym i ewentualne jego przekroczenie nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami.

W rozmowie sędzia odniósł się także do najścia Romana Giertycha na Sąd Najwyższy, a także do wypowiedzi elit prawniczych na temat Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zainteresowanych zachęcamy do wysłuchania całego nagrania!

jbp/

Ks. prof. Jan Przybyłowski o Bożym Ciele: to święto powstało z pragnienia ukazywania Chrystusa na zewnątrz

CC0 Public Domain

Ks. prof. Jan Przybyłowski z Wydziału Teologii UKSW opowiada o istocie Eucharystii i historii uroczystości Bożego Ciała.

Zaczyna od wyjaśnienia etymologii słowa „Eucharystia”:

Gdybyśmy rozłożyli to słowo na części pierwsze, to będzie taki przedrostek „eu”, który oznacza dobrze„haridzomai”, co oznacza sprawiać komuś przyjemność, okazywać życzliwość. Czyli jest to słowo, które wskazuje na relacje. Muszą być osoby, żeby to dziękczynienie występowało i to dotyczy osób ludzkich, więc możemy powiedzieć, że tak eucharystycznie traktujemy nasze relacje międzyludzkie, ale możemy też eucharystycznie traktować nasze relacje ludzkie, czyli człowieka z Bogiem. I to jest istota Eucharystii. 

I kontynuuje:

Natomiast drugie słowo, też bardzo ważne przy Eucharystii, to jest oblatio, czyli złożenie ofiary, ale bez już tej krwawej ofiary, kiedy zabija się ofiarę. W Starym Testamencie używano do immolacjo zwierząt, jak to wiemy z opisów. Natomiast w Eucharystii to Chrystus dokonał immolacji, czyli był tym, który siebie samego złożył w ofierze ojcu, został zabity, umarł i jednocześnie był tym, który składa ofiarę, czyli tym, który był ofiarnikiem w jednej osobie. I ofiara mszy świętej oznacza, że my już nie dokonujemy immolacji, bo ona się raz na zawsze dokonała na krzyżu, ale uczestniczymy w tym ofiarowaniu, które jest nie tylko dziełem samego Chrystusa, ale wszystkich, którzy w ofierze eucharystycznej uczestniczą. Oni również składają ofiarę bezkrwawo z samych siebie. I to jest, można powiedzieć, w skrócie teologia Eucharystii. 

Mówi też o tym, dlaczego powstało to święto:

Otóż wierni oprócz tego, że chcieli uczestniczyć w samej ofierze, mieli też pragnienie rozwoju kultu eucharystycznego. Nie tylko podczas samej Eucharystii, ale również oddawanie czci postaciom eucharystycznym. One były przechowywane w kościołach, ale po to, żeby służyć osobom chorym, potrzebującym, nie mogącym uczestniczyć w spotkaniu eucharystycznym, zanoszono komunię. Natomiast powstało takie pragnienie, żeby oddawać cześć Chrystusowi, który jest obecny pod postaciami chleba i wina (…) Natomiast to pragnienie przerodziło się również w pragnienie ukazywania Chrystusa na zewnątrz, czyli niejako wyjście z Chrystusem eucharystycznym do świata, w którym żyją. Stąd powstały procesje teoforyczne, czyli Chrystus już nie tylko był adorowany w Kościele, ale również był ukazywany światu w sposób uroczysty, żeby pokazać jak dla katolików ważna jest sama ofiara, ale również obecność Chrystusa w takiej widzialnej postaci.

 

Posłuchaj całej rozmowy już teraz! 

Florida Panthers drugi rok z rzędu z Pucharem Stanleya. Gabriel Samolej: obrona tytułu to zawsze wielki wyczyn

Herb klubu hokejowego Florida Panthers / Fot. Goodfon

Zespół mający swoją siedzibę w Sunrise pod Miami pokonał Edmonton Oilers 4:2 w serii meczów finałowych. Komentarz b. bramkarza hokejowej reprezentacji Polski.

Powiem szczerze: liczyłem, że wygra zespół z Edmonton. Niestety, amerykańskie zespoły mają wyższe budżety i w tym upatrywałbym przyczyn ich dominacji

mówi Gabriel Samolej w rozmowie z Grzegorzem Milko. Ostatnim kanadyjskim zwycięzcą rozgrywek NHL była drużyna Montreal Canadiens, w 1993 roku. Klub ten jest zresztą rekordzistą, jeżeli chodzi o triumfy w Pucharze Stanleya; odnotował ich 24.

Obecnie, w NHL występuje 7 klubów z Kanady i 25 z USA. Mimo to, najliczniejszą grupę narodowościową wśród zawodników stanowią Kanadyjczycy.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wyścig Le Mans a Formuła 1 – podobieństwa i różnice. Wyjaśnia Kamila Kotulska (Viaplay)