Rock argentino: argentyński rock – cz. VI (ostatnia): ku współczesności

Źródło: flickr.com / autor: Ulisse Albiati / licencja: CC BY-SA 2.0

W dzisiejszym wydaniu República Latina przeniesiemy się do Argentyny, aby wziąć udział w ostatnim etapie muzycznej podróży po dźwiękach miejscowego rocka

W dzisiejszym wydaniu República Latina razem z naszym gościem, Markiem Świrkowiczem, kontynuujemy naszą muzyczną podróż po Argentynie: największym zagłębiu muzyki rockowej w Ameryce Łacińskiej. Tym razem przeniesiemy się do czasów nam współczesnych. Posłuchamy, jak obecnie brzmi argentyński rock. Czy twórcy argentyńskiego rocka dali radę dominacji innych gatunków muzycznych? A jeśli tak, to jak brzmi współczesny argentyński rock?

Zapraszamy już dziś na godz. 19H00!

USA bombardują Iran

Teheran, Iran | Sajad Nori, Unsplash

W nocy z 21 na 22 czerwca lotnictwo amerykańskie zbombardowało irańskie instalacje nuklearne. Teheran zapowiedział, że atak wywoła „wieczne konsekwencje”.

Prezydent Stanów Zjednoczonych zdecydował o przeprowadzeniu bombardowań instalacji związanych z irańskim programem atomowym w nocy z 21 na 22 czerwca. Według oświadczenia prezydenta Donald Trumpa celem były trzy obiekty, w tym instalacje w Fordo, Natanz i Isfahanie. Według stacji CBS, Stany Zjednoczone poinformowały przedstawicieli irańskich w sobotę o zamierzonym ataku, zaznaczając przy tym, że celem Waszyngtonu nie jest obalenie reżimu w Teheranie.

W odpowiedzi na atak Iran wystrzelił salwę pocisków balistycznych, które dokonały dużych zniszczeń w Tel Awiwie. Według wstępnych doniesień, 16 osób zostało rannych. Rakiety miały spaść m.in. na lotnisko międzynarodowe im. Davida Ben Guriona.

Zobacz także:

Paweł Rakowski: działania zbrojne Izraela przeciwko Iranowi to operacja specjalna na miarę XXII wieku

Nowa generacja marksistów zdominowała edukację. Czy tylko w USA?

Mike Gonzalez / Fot. Arkadiusz Jarzecki

Co łączy LGBT i zmiany klimatu? Dlaczego marksiści zrezygnowali z rewolucji? Ile jest marksizmu w nowym marksizmie? Odpowiada Mike Gonzalez, niegdyś członek administracji Busha.

Mike Gonzalez napisał książkę o tym, jak marksiści przeszli od rewolucji do walki z kulturą, normami i zasadami. Tłumaczy po co opanowali instutucje kultury. Gonzalez mówi też o planach poradzenia sobie z marksistami, którzy w USA zajmują szczególnie silną pozycję w sektorze edukacji. Rozmówca Arkadiusza Jarzeckiego jest autorem książki, napisanej wraz z Kathrine Cornell Gorka, „Marksizm: nowa generacja. Jak z nim walczyć?” wydanej przez Warsaw Enterprise Institute.


Arkadiusz Jarzecki: Dzień dobry, Mike. Chciałbym rozpocząć nasz wywiad od tego, co dzieje się w Polsce. Wybory wygrał Karol Nawrocki. Był kandydatem wspieranym przez Prawo i Sprawiedliwość. Jest historykiem, ma konserwatywne poglądy, ale wiele mediów na świecie, Financial Times, New York Times, BBC, Le Monde, nazywają go prawicowym populistą, nacjonalistą, skrajną prawicą. Czy widzisz jakieś związki pomiędzy twoją książka, a takimi określeniami?

Mike Gonzalez: Zdecydowanie. Co dzieje się w Europie? Jestem tu od dwóch tygodni, zaczynając od Brukseli, Paryża, Budapesztu i teraz jestem tutaj w Warszawie. To co widzę, to konserwatywną falę, która rozprzestrzenia się od Portugalii, aż po granicę z Białorusią, dosłownie aż po polską granicę z Białorusią. Cały kontynent europejski jest zalewany przez konserwatywną falę.

W Rumunii był bardzo konserwatywny, choć bardzo niedoskonały kandydat, który rozdrażnił mniejszość węgierską i w moim przekonaniu przegrał z tego powodu. Ale to nie było gremialne potępienie. Było to w rzeczywistości potwierdzenie, że mamy do czynienia z populistycznym konserwatystą, ale przede wszystkim suwerenistą, który wierzy w suwerenne prawa narodu, zwłaszcza w stosunku do chciwej Unii Europejskiej, która uważa, że może rządzić wszystkimi częściami Europy z centrum Brukseli.

Musze powiedzieć, że jestem zadowolony z wyniku wyborów w Polsce, gdzie ponad 50 procent wyborców poparło Karola Nawrockiego.

AJ: I on jest nazywany ekstremistą, populistą, skrajnie prawicowym kandydatem. Czy to możliwe, że połowa populacji jest skrajnie prawicowa?

Mike Gonzalez: Nie, takie są media. Media nie stoją już w opozycji do władzy. Kiedyś w Ameryce misją mediów było wspieranie pokrzywdzonych i kontrolowanie władzy, zwracanie uwagi na dzisiejszą władzę. Teraz już tak nie jest. Media zapomniały o pokrzywdzonych. Nie lubią ich. Uważają, że ludzie są głupi, że są nieoświeceni.

W Stanach mają takie określenie — flyover country — regiony, nad którymi się tylko przelatuje. Wszystko pomiędzy Nowym Jorkiem i Los Angeles to tylko państwa, nad którymi się przelatuje, bo nie ma tam nic wystarczająco interesującego, aby się tam zatrzymać.

Myślę, że to o czym mówisz, to dziennikarze, którzy chcą utrzymać status quo. Są w zmowie z ludźmi, którzy rządzą krajem, czyli z biurokracją, ludźmi z centro-lewicy lub osobami bardzo zaangażowanymi w politykę woke. To, co widzicie, jest tego skutkiem.

Sam oglądałem wczoraj wieczorem telewizję. Widziałem w CNN, jak prezydent Warszawy był określany jako prodemokratyczny, tak jakby pan Nawrocki był antydemokratą. To po prostu nonsens.

AJ: LGBT i walka ze skutkami zmiany klimatu. Czy widzisz tu jakiś związek? Dlaczego lewicowi politycy wspierają walkę o prawa osób LGBT i jednocześnie walkę ze zmianami klimatu?

Mike Gonzalez: To ta sama walka. To ta sama bitwa. To są ludzie, którzy chcą zastąpić czymś nowym narrację narodową, tradycje, normy, kulturę.

AJ: A jaka jest różnica pomiędzy klasycznymi ideami Karola Marksa, a tymi ze Stanów Zjednoczonych.

Mike Gonzalez: Karol Marks był związany z Londynem. Został zaaplikowany Europie wschodniej, ale pochodził z Londynu. Był niemieckim filozofem, który spędził całe życie w londyńskiej bibliotece, w Brytyjskiej Bibliotece Publicznej, jego podstawowa doktryna dotyczyła ekonomii. Wiele jego poglądów się nie potwierdziło.

Uważał, że kapitalizm jest wstępnym etapem, po którym można spróbować rewolucji. Uważał, że sprzeczności kapitalizmu są tak wielkie, że ludzie będą wciąż się buntować i dążyć to rewolucji obalając kapitalizm, zabijając burżujów, gwałcąc żony i dzieci. To się po prostu nie wydarzyło.

Wydarzyło się tylko w jednym miejscu, w zacofanej, nieuprzemysłowionej Rosji, gdzie industrializacja nastąpiła tylko w niewielkim stopniu. Jak to wyjaśniliśmy w naszej książce, kiedy niemieccy i włoscy robotnicy nie zbuntowali się zaraz po I wojnie światowej, nie poszli śladem rosyjskich robotników. Zamiast tego głosowali na socjaldemokrację, głosowali za reformami i parlamentaryzmem i nie chcieli obalić państw niemieckiego i włoskiego. A więc kiedy żadna z tych rzeczy przewidzianych przez Marksa nie miała miejsca, wtedy intelektualiści zaczęli się zastanawiać nad tym, co się stało. Wtedy zmienili marksizm, o czym pisze w mojej książce.

Karl Korsch, niemiecki komunista, nazwał stare idee marksistowskie wulgarnym marksizmem. A nowym marksizmem stała się teoria krytyczna. Idea, że rozbija się społeczeństwo poprzez instytucje, oddziałuje się poprzez kulturę, a obecnie także poprzez ekonomię.

AJ: Jak mógłbyś wyjaśnić to komuś z Polski. Znamy te idee Karola Marksa, które były tutaj wprowadzone. Znamy Rosję, sowiecką Rosję i widzimy współczesne Stany Zjednoczone i nie widzimy żadnych podobieństw.

Mike Gonzalez: A więc tutaj w Polsce komunizm został zaprowadzony siłą przez Rosję Sowiecką, przez Stalina. Nie było potrzeby, aby przejąć instytucje kultury. Stalin po prostu przejął Polskę, a następnie stłumił bunt. Było ich kilka prawda? Był bun w latach 50., w Gdańsku,

AJ: W 56, w Poznaniu.

Mike Gonzalez: Tak, w Poznaniu. I takie rzeczy były brutalnie tłumione. Potem pamiętamy co stało się w latach 80. z Solidarnością. A pomiędzy mieliście bardzo silny aparat represji. Mieliście tajną policje. Twoi rodzicie, dziadkowie znali to wszystko. A więc nie było potrzeby wprowadzać tutaj marksizm kulturowy. To był marksizm wprowadzany przez nagą siłę.

AJ: A co stało się w Stanach Zjednoczonych i kiedy to się zaczęło?

Mike Gonzalez: W Stanach Zjednoczonych mieliśmy kilka faz. W latach 60. nowa lewica zaczęła dostrzegać to, co Związek Sowiecki robi tutaj w Polsce i na Węgrzech, szczególnie w 1956 roku i nie lubili Stalina i Związku Sowieckiego, ale wciąż byli komunistami. I wciąż są totalitarystami.

Podziwiali Mao, a szczególnie Fidela Castro na Kubie i Wietnam Północny. To były państwa, które podziwiali. A potem zaczęli podziwiać Frantza Fanona,
kto ukuł frazę „za wszelką cenę”, która oznacza terroryzm. Wtedy grupy zradykalizowanych studentów, które walczyły o rewolucję, przekształciły się w grupy terrorystyczne.

Studenci na rzecz Demokratycznego Społeczeństwa, SDS, stali się organizacją Weather Underground. W manifeście wydanym w Port Huron w Michigan określili, że chcą światowej rewolucji komunistycznej. Wyrażali to bardzo otwarcie.

Były Czarne Pantery, była Symbioniczna Armia Wyzwolenia. Był Puerotorykański Narodowy Front Wyzwolenia. Była Organizacja Komunistyczna 19 maja. Istnieje kilka takich niedobrych grup terrorystycznych. Nie udało im się przejąć władzy i zniszczyć amerykańskiego państwa. Więc wyszli z podziemia i zostali nauczycielami.

Jednym ze znanych przykładów jest Bill Ayers, któremu Katie i ja poświęciliśmy cały rozdział w naszej książce. Bill Ayers przeszedł wszystkie te etapy ewolucji. Kiedy w końcu wyszedł z podziemia na początku lat 80., poszedł do Columbia Teachers College i uzyskał tytuł doktora nauk pedagogicznych. Jest więc uosobieniem tego procesu.

Po fazie terroryzmu wkroczyli na Uniwersytety i wydziały w latach 80. i ostatecznie przejęli niektóre z tych wydziałów. Dzisiaj istnieją wydziały w niektórych z naszych najlepszych szkół, gdzie osiągnęli całkowitą ideologiczną dominację. Są one w 100% lewicowe. Nie ma tam ani jednego konserwatysty, szczególnie w dziedzinach humanistycznych.

To nie dotyczy wydziałów, które dotyczą produkcji, na przykład inżynierii. Tak samo w szkole biznesu, do której uczęszczałem. Nie było tak, przynajmniej w latach 90. Jednak w innych przypadkach, na uczelniach prawniczych, na wydziałach filozoficznych i wydziałach Angielskiego, tam mają bardzo silne wpływy. I dlatego mamy to co mamy.

AJ: Czy dostrzegasz jakąś organizację taką jak partia komunistyczna, jedną organizację, która wspiera wcielanie tych idei w życie, czy jest to bardziej wyrafinowane?

Mike Gonzalez: Właściwie mamy organizację, która pod wieloma względami przejęła kontrolę, to Black Lives Matter, założona przez marksistów i osoby zindoktrynowane przez marksistów. W tym przypadku mówię o Patrisse Cullors i Alicii Garza. Z trzech założycieli Black Lives Matter szczególnie te dwie otrzymały szerokie przeszkolenie pod kątem organizacyjnym, ale także studiowały Marksa, Lenina, Mao i Castro, Gramsciego i Marcuse. Myślę, że BLM było bliskie przejęcia amerykańskiego państwa w 2020 roku po śmierci George’a Floyda, ale nie udało się.

AJ: Które instytucje są szczególnie nasycone marksistami? Gdzie są oni szczególnie silni?

Mike Gonzalez: We wszystkich instytucjach, w tych instytucjach, które mają znaczenie, w przedszkolach, szkołach podstawowych i średnich, na uniwersytetach, w muzeach, w wielu obszarach mediów, w bibliotekach, w instytucjach odpowiedzialnych za sztukę, w wydawnictwach.

We wszystkich dziesięciu instytucjach, może jest ich trochę więcej, może trochę mniej, w tych, które w największym stopniu nadają ton, kreują znaczenie, tam są oni najsilniejsi.

AJ: W jaki sposób lewicowy politycy i aktywiści chcą zmienić edukację? W jakim kierunku?

Mike Gonzalez: Oni już zmienili edukację. Są bardzo dobrzy w przejmowaniu instytucji odpowiedzialnych za kształcenie nauczycieli. W Ameryce zrobiliśmy badania, które pokazują, że najbardziej popularny tekst uczony w tych szkołach to „Pedagogika uciskanych” Paulo Freire, który jest tekstem marksistowskim, który nie ma nic wspólnego z edukacją. Jest o tym, jak wywołać rewolucję.

Gloria Ladson-Billings to inna marksista, której teksty dominują w szkołach pedagogicznych. A to tylko jeden sposób, w jaki oddziałują, uczą nauczycieli, którzy uczą dzieci od przedszkola do szkoły średniej. W ten sposób indoktrynują, a to tylko jeden przykład.

AJ: W Polsce mamy minister edukacji, która obcięła liczbę lekcji historii, a w tym samym czasie wprowadziła edukacją zdrowotną z elementami edukacji seksualnej.

Mike Gonzalez: To mnie w ogóle nie dziwi. My próbujemy zlikwidować, wyeliminować departament edukacji. Nie mówię wam, że powinniście zrobić to samo, ponieważ nie jestem Polakiem, ale my chcemy po prostu zlikwidować departament edukacji.

AJ: A mógłbyś wytłumaczyć, dlaczego to jest marksizm?

Mike Gonzalez: Ponieważ jednym z głównych dogmatów, które podziela nowy marksizm i stary marksizm jest odrzucenie obowiązującej narracji, wyrzucenie tego co dotychczas obowiązywało do kosza, norm, zasad, tradycji, kultury, która istniała do tej pory. Więc jeśli przestaniesz uczyć historii, tego, co powinniśmy wszyscy wiedzieć i zaczniesz uczyć tych wszystkich dziwnych idei, która są oparte na irracjonalności, idei, że mogą stać się kobietą jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki i mogę domagać się, aby traktować mnie jak kobietę, a jeśli nie będziesz używać wobec mnie zaimków właściwych dla kobiet, możesz być zwolniony, usunięty, poddany ostracyzmowi albo wykopany z kręgu szanowanych ludzi, jeśli uda im się to wprowadzić, to znaczy, że wiele osiągnęli.

Pamiętaj co mówił Sołżenicyn, Żyj bez kłamstwa. Jeśli będziemy mieć społeczeństwo, które zgodzi się, żeby żyć w kłamstwie, jeśli przekonasz znaczną część społeczeństwa, że coś co jest niemożliwe jest możliwe, że to jest prawdziwe, wtedy wykonasz wielką, chociaż bardzo złą robotę. To złe, straszne, ale wielkie osiągnięcie.

AJ: Co z wolnym rynkiem? Co współczesny marksizm mówi o wolnym rynku?

Mike Gonzalez: Uważają, że prowadzi do marnotrawstwa. Uważają, że prowadzi do nierówności. I tak dla przykładu, Alicia Garza, założycielka Black Lives Matter, mówi, że czarni nie mogą się liczyć w kapitalizmie. To niemal dokładny cytat.

A poza tym, mówią że jest destrukcyjny dla środowiska i prowadzi do zmian klimatu. Mówią, że kapitalizm to bardzo zła rzecz i musimy mieć alternatywę. Oczywiście Polacy wiedzą, że alternatywa dla wolnego rynku jest straszna, że prowadzi do braku chleba, że wytwarza tylko kolejki po chleb, ale to coś, do czego oni chcą wrócić, do centralnego planowania.

AJ: Uważasz, że Unia Europejska też została przejęta przez marksistów?

Mike Gonzalez: Tak i nie. Czy jednak chcą centralnego planowania? Tak, to jasne, że Bruksela chce centralnego planowania. Chcą w Brukseli planować produkcję rolną w hiszpańskiej Galicji, decydować o tym, co i jak robić z krowami i świniami we włoskiej Kalabri albo w Laponii na północy Finlandii. Więc tak, są przywiązani do centralnego planowania. Unia Europejska jest kombinacją marksizmu typu woke i technokratycznej dyktatury. To bardzo groźna kombinacja.

AJ: Na końcu swojej książki piszesz o tym, jak walczyć z marksizmem. Czy mógłbyś udzielić jakiejś porady?

Mike Gonzalez: W ostatecznym rozrachunku walczysz z marksizmem upewniając się, że twoja szkoła robi to, co do niej należy. Kiedy dyrektor albo nauczyciele robią coś niewłaściwego to przywołujesz ich do porządku i składasz skargę. Nie krzyczysz na nich. Nie jesteś niegrzeczny ani wulgarny. Ale składasz skargę i tłumaczysz, że nie mogą tego robić. Tłumaczysz, że to nielegalne, aby organizować spotkania tylko dla czarnych rodziców. To niezgodne z prawem.

Tłumaczysz, że szkoła reprezentuje rząd i nie może robić pewnych rzeczy. Mówisz, że jeśli będą się powtarzały, to będziesz dzwonił do nich co godzinę. Nie podoba ci się ta rozmowa? Mi także, ale jeśli powtórzysz ten błąd, to znowu porozmawiamy. W ostatecznym rozrachunku musisz wygrać tę ideową batalię.

Trzeba też karmić drugą stronę tego rynku idei, tę która ma szansę doprowadzić do politycznego przesilenia. A kiedy już nastąpi zmiana władzy, to trzeba dopilnować, żeby użyto jej w celu dokonana realnych zmian.

Właśnie to teraz robi Donald Trump. Zdobył władzę i zajmuje się tymi sprawami. Zajmuje się muzeami, zajmuje się Harvardem, publicznym radiem i amerykańską telewizją publiczną. Podejmuje te kulturowe bitwy, czerpiąc z tego ogromną satysfakcję. Niektórych ludzi to zaskakuje, a mnie to nie dziwi. To wszystko są właściwe działania.

AJ: Ostatnie pytanie o polityczną przyszłość zachodu. Czy myśląc o tym jesteś optymistą?

Mike Gonzalez: Musiałeś w ten sposób zakończyć rozmowę? Jestem optymistą jeśli chodzi o Stany Zjednoczone. Wybory w Polsce w tej chwili uczyniły mnie optymistą. Jestem bardzo optymistyczny jeśli chodzi o Europę wschodnią. Jestem optymistą w przypadku Polski i Węgier. Mam wątpliwości w przypadku Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Zobaczymy co stanie się w Hiszpanii i we Włoszech. Myślę, że największe obawy budzą we mie Francja, Niemcy i Wielka Brytania.

AJ: Dziękuję, że poświęciłeś nam czas.

Mike Gonzalez: Dziękuję.

Paweł Rakowski: działania zbrojne Izraela przeciwko Iranowi to operacja specjalna na miarę XXII wieku

Paweł Rakowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Iran jest w bardzo trudnej sytuacji; nikt nie jest w stanie mu pomóc – mówi ekspert ds. bliskowschodnich.

Wyraźnie widać, że Izrael ma dzisiaj przygotowane warianty działa nie tylko na czas wojny, ale i również na czas po jej zakończeniu

ocenia Paweł Rakowski w rozmowie z Wojciechem Jankowskim.  Jak stwierdza: Iran nie ma żadnych szans na wygranie tej wojny

Amerykanie mają swoje bazy na całym Bliskim Wschodzie, dlatego łatwo im przyjść Izraelowi z pomocą. Dodatkowo, te obiekty nie są atakowane przez Iran, dopóki USA nie włączą się do wojny bezpośrednio.

W związku z osłabieniem Iranu, „opiekunem” sprawy palestyńskiej zostanie Turcja

wieści gość „Popołudnia Wnet”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

Izrael-Iran: siódmy dzień wojny

Zdrada na Kremlu – jak Izrael niechcący zdemaskował rosyjską impotencję

Kreml / Fot. Alexandergusev / Wikimedia Commons

Igor Striełkow, osadzony w moskiewskim więzieniu rosyjski zbrodniarz wojenny, oskarża Putina o zdradę strategicznego sojusznika – Iranu.

Jednakże prawda o bierności Moskwy jest znacznie bardziej upokarzająca niż zwykła nielojalność i obnaża technologiczną oraz doktrynalną przepaść dzielącą Rosję od Zachodu. Konflikt na Bliskim Wschodzie, wbrew pozorom, staje się lustrem, w którym odbija się nie tylko słabość Kremla, ale i realna szansa na strategiczny zwrot w wojnie na Ukrainie. W swoim felietonie, Artur Żak analizuje, dlaczego rzekomy sojusz autokratów okazał się iluzją i co izraelskie myśliwce V generacji oznaczają dla przyszłości bezpieczeństwa Europy.

Izraelski sygnał dla Iranu jest jasny: nie budujcie broni, która ma nas zniszczyć

Wysłuchaj całego felietonu już teraz!

Izrael-Iran: siódmy dzień wojny

Adam Szłapka rzecznikiem rządu. Dawid Wildstein: chodzi tylko o intensyfikację propagandy i dalsze wzniecanie konfliktów

Adam Szłapka / Fot. gov.pl

Donald Tusk, by przetrwać, podejmuje kolejne nieracjonalne decyzje. Ich koszty poniosą wszyscy Polacy – mówi dziennikarz.

Adam Szłapka od 13 grudnia 2023 r. jest ministrem ds. europejskich, od 2015 jest posłem, za pierwszym razem dostał się do Sejmu z list Nowoczesnej; od 2019 r. pełni funkcję przewodniczącego tej partii.

Rozpad Trzeciej Drogi

Od razu po wyborach prezydenckich było wiadomo, że to koniec sojuszu Hołowni i Kosiniaka-Kamysza

komentuje Dawid Wildstein w rozmowie z Wojciechem Jankowskim.

Do Sądu Najwyższego masowo spływają protesty wyborcze

Takich kabaretowych działań nigdy nie wolno lekceważyć; bo mogą nieść za sobą bardzo groźne dla państwa konsekwencje

tak gość „Popołudnia Wnet” odnosi się do akcji masowego wysyłania na adres SN protestów wyborczych, najprawdopodobniej z inspiracji posła KO Romana Giertycha. O akcji i jej wpływie na bieżącą pracę Sądu na antenie Radia Wnet mówił jego rzecznik, prof. Aleksander Stępkowski. 

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Józef Orzeł: Zachód nie zgodzi się na skręcenie wyborów

Studio Białoruskie 18.06.2025 r. : Keith Kellog spotka się z Łukaszenką?

Ewentualny przyjazd specjalnego wysłannika prezydenta USA Donalda Trumpa nie został jeszcze potwierdzony przez żadne oficjalne źródła amerykańskie.

  • Agencja Reuters, powołując się na cztery źródła informuje, że specjalny wysłannik prezydenta USA, Keith Kellogg, może odwiedzić Białoruś i spotkać się z Aleksandrem Łukaszenką.
    Agenda spotkania pozostaje nieznana, choć – jak podaje agencja – Kellogg prywatnie określił je jako krok, który mógłby przyczynić się do rozpoczęcia rozmów pokojowych mających na celu zakończenie wojny Rosji z Ukrainą.
    Departament Stanu USA oraz Ambasada Białorusi w Waszyngtonie odmówiły komentarza. Również sam Keith Kellogg i Biały Dom nie odpowiedzieli na zapytania.
    Agencja zauważa, że planowanie tego typu wizyt wymaga ostrożnych negocjacji i istnieje możliwość, że podróż zostanie w ostatniej chwili odwołana lub zmodyfikowana.
    Na początku tego roku Białoruś odwiedził zastępca asystenta sekretarza stanu USA, Christopher Smith. Podczas wizyty odebrał trzech więźniów politycznych, którzy zostali zwolnieni przez reżim Łukaszenki.

    Keith Kellog / Fot. JKTKMM, Wikimedia Commons

 

  • 18 czerwca podpisano Memorandum o porozumieniu między siłami demokratycznymi Białorusi a Europejskim Komitetem Ekonomiczno-Społecznym.

    Po stronie białoruskiej dokument podpisała liderka opozycji, Swietłana Cichanouska. Już wcześniej podkreślała, że memorandum stanie się podstawą, na której Białoruś będzie mogła stać się integralną częścią demokratycznej i zrównoważonej rodziny europejskiej.
    Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny nazwał dokument potwierdzeniem poparcia dla wartości demokratycznych oraz współpracy z siłami demokratycznymi Białorusi.

    Swiatłana Cichanouska | Fot. Witold Dobrowolski
  • Litewski Sejm przyjął do rozpatrzenia projekt ustawy o sankcjach krajowych wobec Białorusi i Rosji.

    Projekt został przygotowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy. Zakłada się, że krajowe sankcje będą wdrażane w przypadku, gdy Unia Europejska nie zdecyduje się na przedłużenie unijnych ograniczeń.
    Zgodnie z propozycją, rząd Litwy uzyska uprawnienia do nakładania indywidualnych sankcji na osoby fizyczne i prawne, a także do wprowadzania ograniczeń sektorowych.
    Przypomnijmy, że Węgry regularnie sprzeciwiają się przedłużaniu unijnych sankcji. Kolejna decyzja w tej sprawie ma zapaść w najbliższym czasie.

Budynek litewskiego sejmu | Fot. CC0, Pixabay
  • Szwedzka telewizja SVT opublikowała zdjęcia satelitarne firmy Planet Labs, które sugerują trwającą od kilku lat modernizację bazy wojskowej pod Osipowiczami na Białorusi.
    Baza ta ma być dostosowywana do przechowywania broni jądrowej.
    Według SVT, od maja br. w ramach modernizacji powstały trzy poziomy zapór, nowa platforma załadunkowa dla transportu kolejowego oraz nowe systemy obrony przeciwlotniczej.
    SVT przypomina, że Rosja od lat modernizuje swoje bazy jądrowe, szczególnie te położone w pobliżu granic NATO – m.in. w obwodzie królewieckim oraz na wyspie Nowa Ziemia, niedaleko granic Finlandii i Norwegii.
    Z dostępnych informacji wynika, że Rosja rozmieściła już na Białorusi systemy rakietowe Iskander-M, a w Osipowiczach stacjonuje rosyjska brygada rakietowa. Znajdują się tam także zestawy rakietowe Toczka-U.

 

  • Białoruś wysłała do Warszawy znanego przestępcę – to może być element nowej strategii wojny hybrydowej przeciwko Polsce.

    Według Aleksandra Azaraua, byłego funkcjonariusza białoruskich służb śledczych i obecnie członka opozycyjnej inicjatywy BYPOL, celem takich działań jest destabilizacja społeczna, wymuszanie, zastraszanie i kompromitacja białoruskiej emigracji w Polsce.
    Azarau twierdzi, że w ostatnich miesiącach do Warszawy dotarły osoby związane z przestępczym półświatkiem z Rosji i Białorusi.
    Chodzi o zorganizowaną grupę pod dowództwem Dmitrija Galejewa – postaci znanej w rosyjskich kręgach kryminalnych.
    Według Azaraua, obecność Galejewa w Polsce nie jest przypadkowa. Przestępca miał uzyskać wsparcie państwowe ze strony Rosji i Białorusi.
    Wirtualna Polska zapytała Komendę Stołeczną Policji oraz Komendę Główną czy polskie służby biorą pod uwagę ostrzeżenie Białorusinów.  Otrzymano jedynie nieoficjalne potwierdzenie, że Galejew przebywa w Polsce – legalnie.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Samotna piesza wędrówka ze Szczecina do Przemyśla. O swoim planie opowiada Sylwia Klentak-Korasiak

Sylwia Klentak-Korasiak / Fot. Facebook

Idę przed siebie. Z plecakiem, starymi butami i pomysłem, który nie chce dać mi spokoju.

Od jakiegoś czasu chodzi za mną pomysł. A ja chodzę za nim. Czasami idziemy razem, czasami każde z nas osobno, a kiedy indziej dołącza do nas stara znajoma — Zwątpienie. Postanowiłam jednak dać temu pomysłowi szansę. Wyruszyć w samotną pieszą wędrówkę przez Polskę. Od Szczecina do Przemyśla. 800 kilometrów ze sobą, swoimi myślami i kawałkami życia wrzucanymi do plecaka. Czy to ma sens? Nie wiem. Ale chcę sprawdzić.

Mam na imię Sylwia, jestem kobietą i skończyłam 50 lat. Lubię chodzić. Może niekoniecznie dlatego, że mam coś do udowodnienia. Raczej dlatego, że w ruchu dzieje się we mnie więcej niż wtedy, gdy siedzę. Chodzenie mnie porządkuje. Pomaga zrozumieć siebie i rzeczywistość.

Od dłuższego czasu po głowie chodzi mi jeden pomysł. A właściwie nie chodzi — on za mną łazi. Nie daje spokoju. I choć nieraz próbowałam go zignorować, to wracał. Wsiadał ze mną do autobusu, siadał przy kawie albo przypominał się, gdy przeglądałam relacje z czyichś wypraw.

Ten pomysł to samotna piesza wędrówka przez Polskę — od Szczecina do Przemyśla. Około 800 kilometrów, kilka tygodni, kilka par butów, kilka kryzysów. Bez ekipy filmowej, bez sponsorów, bez wielkiej filozofii.

Inspiracją był dla mnie Daniel Korzeniewski i jego projekt „The Longest Trail” — przejście najdłuższej trasy lądowej na świecie. Mój plan przy tym to drobnostka. Ale dla mnie to może być coś dużego.

Nie boję się drogi, nie boję się samotności, nie boję się zmęczenia. Najwięcej wątpliwości mam o to, czy mam na to prawo. Czy w czasie, który mogłabym spędzić z rodziną, mam prawo iść przed siebie? Czy mogę „wywalić” pieniądze na taką wyprawę, zamiast kupić nowy blender albo dorzucić się mężowi na samochód?

I w końcu — co ludzie powiedzą? Że głupia baba w średnim wieku chce się lansować. Szuka atencji. Ma za dużo czasu. No cóż…

Postanowiłam jednak zrobić miejsce przy tym stole także dla Motywacji. I dla Was. Dlatego powstała ta strona i ten projekt. Może kogoś zainspiruję, może komuś pokażę, że można mieć pomysły po pięćdziesiątce, można mieć wątpliwości i iść dalej. A jeśli nie — przynajmniej będzie okazja, żeby się ze mnie pośmiać.

Bądźcie więc ze mną. Zaglądajcie. Piszcie. Czasem podajcie wirtualną herbatę albo dobre słowo. A ja pójdę. Dla siebie. Dla pomysłu. Dla tych, którzy też myślą, że są „za starzy”, „za zajęci” albo „za zwyczajni”. Bo nie są.

Wysłuchaj całej rozmowy Jaśminy Nowak z Sylwią Klentak-Korasiak!

Józef Orzeł: Zachód nie zgodzi się na skręcenie wyborów

Featured Video Play Icon

Dr Józef Orzeł / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Bzdury opowiadane przez Giertycha i innych polityków KO nie będą miały znaczenia – przekonuje prezes Klubu Ronina.

W niewielkiej liczby komisji doszło do sytuacji błędnego opublikowania wyników; to coś zupełnie innego niż fałszerstwo.

zwraca uwagę dr Józef Orzeł w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Ocenia, że ostatecznie poddane w wątpliwość w spsób uzasadniony może być kilkanaście tysięcy głosów.

Te wybory były w drugiej turze jednymi z najbardziej porządnych wyborów. Wybory w pierwszej turze nie, dlatego, że tam Państwowa Komisja Wyborcza pozwoliła na to, żeby młody naród koalicyjny stał w kolejkach po 21.00 do nocy i głosował bez żadnej kontroli, nie wiadomo raz, dwa czy siedem i kto to w ogóle są, jakie mieli kartki i tak dalej.

Co więcej, w ocenie gościa Radia Wnet, może się okazać, że głosy w skali kraju zostały rzeczywiście źle policzone, ale ich ponowne przeliczenie mogłoby powiększyć skalę zwycięstwa Karola Nawrockiego.

myślenie giertychowców jest takie, tak jak pierwsze powiedziałem, a nóż się da, ale to rząd by musiał wesprzeć, łącznie z premierem, a na razie rząd z premierem udaje, że jest neutralny i że w ogóle nie należy liczyć jeszcze raz, należy uznać wyniki, rząd by musiał po orzeczeniu Sądu Najwyższego powiedzieć, nie, niestety, zmieniamy zdanie, myśleliśmy, że jakiś uczciwy Sąd Najwyższy się wypowie, a to się ta izba nielegalna wypowiedziała, no to trudno, już uważaliśmy, że Nawrocki jest prezydentem, ale w tej chwili już tak nie uważamy, tylko z tego powodu, że ten sąd jest taki sobie, trochę nie taki, jaki powinien być

Dr Orzeł

Całą rozmowę można wysłuchać poniżej, a także obejrzeć na kanale Youtube Radia Wnet!

Tomasz Żukowski: Giertych chce zabrać Polakom demokrację metodą „na wnuczka”

 

Izrael-Iran: siódmy dzień wojny

Trwa wojna między Izraelem i Iranem l fot. x.com/@IsraelinIndia

Wojna między Izraelem a Iranem trwa już tydzień. Wobec braku sygnałów deeskalacji, kraje zachodnie wzywają do negocjacji.

Wymiana ciosów

Od tygodnia trwa bezpośrednia konfrontacja między Iranem a Izraelem. W tym czasie lotnictwu izraelskiemu udało się zniszczyć wiele obiektów związanych z irańskim programem jądrowym, m.in. centrum wzbogacania uranu w Natanz w centralnym Iranie oraz reaktor w Isfahanie. Ponadto, Izrael rozpoczął kampanię eliminacji najwyższych rangą przedstawicieli rządu ajatollahów (m.in. generałów i dowódcę elitarnego korpusu strażników rewolucji), a także naukowców zaangażowanych w rozwój programu atomowego. Premier Izraela Benjamin Netanjahu oraz ministrowie jego rządu nie ukrywają również, że obecna wojna może spowodować upadek rządu w Teheranie.

W odpowiedzi Iran regularnie wystrzeliwuje w kierunku Izraela salwy pocisków balistycznych, a także w ostatnim czasie rakiety hipersoniczne. Choć większość pocisków strącana jest przez tzw. żelazną kopułę (system przeciwrakietowy Izraela), niektóre z nich spowodowały zniszczenia w różnych częściach Izraela oraz ofiary śmiertelne – w szczególności w Tel Awiwie oraz Hajfie. W ostatnich dniach stwierdzono również spadek skuteczności żelaznej kopuły, co według ekspertów może być związane ze zmianą taktyki Iranu.

Czy Stany Zjednoczone dołączą do wojny?

Pod znakiem zapytania stoi możliwe zaangażowanie w konflikt Stanów Zjednoczonych. Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa podkreślali, że ich kraj nie brał udziału w atakach Izraela, choć prezydent USA został o nich wcześniej poinformowany. Niejasne pozostają intencje Donalda Trumpa, którego ostatnie wypowiedzi mogą wskazywać na włączenie się lotnictwa amerykańskiego w kampanię bombardowań instalacji jądrowych w Iranie, z których część znajduje się poza zasięgiem pocisków izraelskich. Ostatecznie prezydent Stanów Zjednoczonych zadeklarował, że ostateczną decyzję w tej kwestii podejmie w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Bezradna Europa

Ostatnie wydarzenia zdają się ponownie obnażać utratę znaczenia na scenie światowej liderów państw Unii Europejskiej. Było to szczególnie widoczne w czasie szczytu G7, który przedwcześnie opuścił Donald Trump. Uderzająca jest również niejednolitość stanowisk poszczególnych rządów europejskich – podczas gdy prezydent Francji Emmanuel Macron opowiada się za jak najszybszą deeskalacją, przestrzegając jednocześnie przed scenariuszem irackim z 2003 roku, przedstawiciele niemieccy zdają się mniej lub bardziej wspierać działania rządu izraelskiego.

Znamienne jest, że rozmowy, do których ma dojść w Genewie między ministrem spraw zagranicznym Iranu Abbasem Araghczim a jego odpowiednikami z państw UE, mają de facto dotyczyć propozycji rozwiązania konfliktu wysuniętej przez Stany Zjednoczone. Jednocześnie władze irańskie zaznaczają, że wszelkie negocjacje są wykluczone, dopóki trwają bombardowania izraelskie.

/mm

Zobacz także:

Ambasador Iranu: Netanjahu usiłuje zmusić USA do wojny