Porozmawiajmy o Sporcie: jeden medal Polski na lekkoatletycznych MŚ, siatkarze w „ósemce” mundialu

Maria Żodzik / Fot. PZLA, X

Jedyny krążek dla naszego kraju zdobyła Maria Żodzik. Srebro w konkursie skoku wzwyż dał jej wynik 2,00 m.

Goście programu:

Maciej Mikurda – specjalny wysłannik Radia Wnet na mistrzostwa świata siatkarzy na Filipinach

Artur Partyka – wicemistrz olimpijski w skoku wzwyż z Atlanty

Andrzej Karaś – dziennikarz Radia Wnet


Prowadzi: Grzegorz Milko

Odsłuchaj całą audycję:

Zaledwie jeden medal dla Polski na lekkoatletycznych MŚ w Tokio. Artur Partyka analizuje słaby występ naszej kadry

Mariusz Staniszewski: Sikorski jest politykiem przegranym. Nie ma szans zastąpić Tuska

Featured Video Play Icon

Mariusz Staniszewski / Fot. X

Dla szefa MSZ kończy się czas na zajęcie jakiegoś lepszego stanowiska niż dotychczasowe – wskazuje publicysta.

Kondycja rządu

Każdy zajmuje się zarządzaniem kryzysowym, czyli każdy ma jakiś swój kryzys. Kryzys swój ma Kośniak-Kamysz, którego partia dołuje w sondażach i w związku z tym musi pokazywać się jako poważny polityk. Jeszcze czekają go wybory wewnątrzpartyjne. Szymon Hołownia również walczy z kryzysem w swojej partii.

mówi Mariusz Staniszewski.

Rola Radosława Sikorskiego

To trochę wolny strzelec, trochę sam siebie uważający za politykę światowej, wręcz galaktycznej klasy, dostrzega tutaj swoją szansę i nie sądzę, żeby te działania jego na forum międzynarodowym oraz na forum krajowym były jakoś szczególnie koordynowane z Donaldem Tuskiem

charakteryzuje gość „Odysei Wyborczej”, oceniając że ambicje ministra spraw zagranicznych wykraczają poza jego realne możliwości.  W ocenie rozmówcy Łukasza Jankowskiego, Sikorski szybko „wypałiłby się”, gdyby jako szef rządu wszedł w otwarty konflikt z prezydentem Karolem Nawrockim.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dr Jasina: polska polityka zagraniczna cierpi z powodu osobistych ambicji ministra Sikorskiego

Dr Jasina: polska polityka zagraniczna cierpi z powodu osobistych ambicji ministra Sikorskiego

Radosław Sikorski i Donald Tusk / Fot. Mateusz Włodarczyk, Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0

Nasza dyplomacja w wydaniu podwójnym, niekoherentnym, to bardzo zły sygnał wysyłany przez Polskę do zagranicznych partnerów – mówi były rzecznik MSZ.

Pan wicepremier,  minister Sikorski gra o to, żeby nie było tego wice przed nazwą, doradzał o to, żeby zostać następcą na lata Tuska w ciągu najbliższych kilku miesięcy, korzystając z wizerunkowych i wszelkich innych kłopotów premiera

mówi dr Łukasz Jasina w rozmowie z Łukaszem Jankowskim, wskazując, że duża aktywność międzynarodowa jest dla szefa MSZ jedyną okazją by wyróżnić się na tle Donalda Tuska.

Permanentne zwracanie na siebie uwagi na pewno nie jest oznaką profesjonalizmu

Na drugim biegunie gość „Odysei Wyborczej” stawia prezydenta Karola Nawrockiego. Jak stwierdza, początki głowy państwa są obiecujące. Były rzecznik MSZ ubolewa nad nakręcaniem przez resort sporu z prezydentem, w czym aktywnie uczestniczy m.in. obecny rzecznik Paweł Wroński.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Andrzej Potocki: postępowanie Tuska i Sikorskiego wobec prezydenta to dyplomacja „słonia w składzie porcelany”

Nieudana próba odwołania komisarzy wyborczych. „Minister Żurek dostał lekcję pokory”

Waldemar Żurek/fot. Jakub Pilarek

Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak świetnie wypunktował ministra sprawiedliwości, uzasadniając, dlaczego jego wniosek w ogóle nie powinien być rozpatrywany – relacjonuje Dariusz Lasocki.

Były członek PKW obserwował posiedzenie Komisji, na którym pochylono się nad wnioskiem MSWiA o odwołanie komisarzy wyborczych.  Wniosek poparł minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, który jednak nie stawił się na przedmiotowym posiedzeniu. Jak zdefiniować postępowanie rządu ws. struktur powołanych do przeprowadzania wyborów:

organ, który w żaden sposób nie jest wskazany w kodeksie wyborczym do tego, żeby jakąkolwiek czynność wykonał w kierunku Państwowej Komisji Wyborczej, próbuje podważyć dosyć dobrze funkcjonujący proces i tryb pracy komisarzy wyborczych. […] To jest niegodne i to jest niszczenie ludzi, którzy w swoim wolnym czasie pracują dla państwa polskiego

Internetowe „stowarzyszenie” prawników to prowokacja. Prokuratorzy, sędziowie i adwokaci nabici w butelkę

mówi Dariusz Lasocki,  przestrzegając przed zgubnymi konsekwencjami działań rządu:

Komisarz wyborczy posiada bardzo poważne uprawnienia, mianowicie sprawuje nadzór na przestrzeganie prawa wyborczego, rozpatruje skargi na działalność komisji obwodowych, tworzy i zmienia obwody głosowania, powołuje obwodowe komisje wyborcze. To są bardzo doniosłe prawa i obowiązki komisarza. Jest jednocześnie, jak mówi ustawa, pełnomocnikiem Państwowej Komisji Wyborczej w terenie

Gość „Odysei Wyborczej” wskazuje, że mamy do czynienia z kolejnymi próbami destabilizacji państwa.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

MSWiA wnioskuje o odwołanie komisarzy wyborczych poza trybem ustawowym – rozmowa z ZPG Robertem Hernandem

Marek Gróbarczyk: wokół polskich portów toczy się quasi-mafijna gra

Marek Gróbarczyk / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Do zapowiedzi o tym, że budowa portu kontenerowego w Świnoujściu idzie dobrze, podchodziłbym z dużą dozą ostrożności – mówi b. minister gospodarki morskiej.

Skutki zaniedbania budowy terminala zbożowego

Jest oczywiste, że rząd przyczynia się w ten sposób do realizacji interesu niemieckiego

ubolewa poseł PiS Marek Gróbarczyk w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

Budowa terminala kontenerowego to jest element, który ma już bardzo duże opóźnienie. Nic się nie zaczęło dziać w tym kierunku, żeby budowa rozpoczęła się. Ja przypomnę tylko, były przygotowane pieniądze przede wszystkim na tor podejściowy 62 km, który ma być wybudowany do nowego portu. Te pieniądze zostały zrzucone z budżetu i oczywiście nie została podpisana umowa

dodaje gość „Odysei Wyborczej”.

Straty, które wynikają tylko z opłat portowych i czynszu dzierżawnego wynoszą 100 milionów złotych. Zdecydowaliśmy się skierować sprawę do prokuratury

mówi polityk, wskazując że eksport zboża spadł rok do roku o 40%. Krytyce poddana jest również najnowsza decyzja rządu, umożliwiająca przejęcie portu promowego w Gdyni przez szwedzkiego armatora Stena Line aż do 2032 r.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

„Kierwiński de facto zamknął granicę dla polskich firm”. Dramatyczny protest transportowców w Warszawie

 

Były prezes KRRiT o fake newsie PAP: To przestępstwo informacyjne, które niszczy reputację Polski

Maciej Świrski

Fałszywa depesza PAP podważyła wiarygodność Polski na świecie – mówi w Poranku Radia Wnet Maciej Świrski. Były szef KRRiT, a wcześniej członek zarządu Polskiej Agencji Prasowej.

Posłuchaj całej audycji:

Fałszywa depesza Polskiej Agencji Prasowej, w której przypisano Donaldowi Trumpowi słowa, których nigdy nie wypowiedział, wywołała burzę nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

To wydarzenie podważyło wiarygodność Polski. Patrzą na nas jak na kraj niepoważny

– mówi Maciej Świrski w Poranku Radia Wnet, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Świrski zna PAP od podszewki. W latach 2006–2009 był członkiem zarządu agencji, a we wrześniu 2020 roku objął funkcję przewodniczącego rady nadzorczej. Jak podkreśla, zna procedury obowiązujące przy publikacji depesz i dlatego uważa, że wydarzenia ostatnich dni to poważne naruszenie standardów.

„Depesza nigdy nie miała prawa się ukazać”

Depesza w PAP nie ma prawa wyjść bez zatwierdzenia przez redaktora dyżurnego. Sprawdza on, czy tekst pokazuje obie strony problemu, czy opiera się na źródłach i czy jest poprawny językowo. W sprawach istotnych decyzję podejmuje nawet prezes agencji

– wyjaśnia Świrski.

Dodaje, że system edycyjny „Tryton”, wprowadzony w PAP w latach 2008–2010, rejestruje każde kliknięcie.

Nie można go ominąć. Jeśli depesza wyszła, to ktoś musiał ją świadomie zatwierdzić. A jeśli śladów w systemie brakuje, to znaczy, że dane zostały usunięte – a to już przestępstwo

– zaznacza.

Tobiasz Bocheński: Mateusz Morawiecki nie jest dla nas odniesieniem

Kto odpowiada?

Zdaniem Świrskiego odpowiedzialność spoczywa na trzech poziomach:

  • likwidatorze pełniącym obowiązki prezesa – „To stanowisko jest nielegalne, bo PAP została powołana ustawą i tylko ustawa może ją zlikwidować”;
  • redaktorze dyżurnym, który wypuścił depeszę;
  • kierownictwie redakcji zagranicznej i redaktorze naczelnym, którzy odpowiadają za treści.

Bezpośrednią odpowiedzialność ponosi człowiek, który bezprawnie pełni funkcję prezesa. Po drugie – redaktor dyżurny, który zatwierdził tekst. Po trzecie – kierownictwo redakcji. Te osoby odpowiadają za to, co trafiło do abonentów

– mówi.

„Kierwiński de facto zamknął granicę dla polskich firm”. Dramatyczny protest transportowców w Warszawie

PAP jako gwarant prawdy

Były szef KRRiT przypomina, że depesze PAP mają szczególny status w polskim systemie medialnym.

Jeśli medium powoła się na depeszę PAP, a ta okaże się fałszywa, odpowiedzialność spada wyłącznie na PAP. To czyni z agencji podstawowe źródło prawdy w polskich mediach. Abonentami są wszystkie największe redakcje i liczne instytucje gospodarcze

– wyjaśnia.

Teraz jednak reputacja PAP – jego zdaniem – została zachwiana.

Każdy redaktor naczelny, który dostaje depeszę z PAP, musi się zastanawiać, czy można jej zaufać. To podważa fundamenty systemu informacyjnego w Polsce

– ocenia.

Waldemar Gontarski: Szpitale więzienne to współczesne obozy zagłady

Skutki międzynarodowe

Świrski nie ma wątpliwości, że konsekwencje są poważne.

Świat patrzył na histerię w Polsce, wiedząc, że Trump nic takiego nie powiedział. W efekcie Polacy zostali przedstawieni jako ludzie niepoważni. To uderza w naszą reputację i wizerunek Polski jako partnera

– podkreśla.

Dodaje, że pracownicy PAP to profesjonalni dziennikarze, choć słabo wynagradzani.

To dobrzy fachowcy, ale całe to wydarzenie niszczy zarówno agencję, jak i Polskę. Obecne kierownictwo dołożyło cegiełkę do psucia naszego wizerunku na świecie

– konkluduje.

/ad

Waldemar Gontarski: Szpitale więzienne to współczesne obozy zagłady

Waldemar Gontarski/ fot. Wnet

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim adwokat Waldemar Gontarski, który spędził kilkanaście miesięcy w areszcie w toku śledztwa Prokuratury Krajowej, mówi o nieludzkim traktowaniu w zakładzie karnym.

Waldemar Gontarski do doktor habilitowany prawa i adwokat, który m.in. repretentował Polskę przed TSUE w czasach rządów Mateusza Morawieckiego. W kwietniu 2024 r. na polecenie Prokuratury Krajowej został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA, a następnie tymczasowo aresztowany pod zarzutami korupcyjnymi.

Kranówa do picia

W Poranku Radia Wnet Waldemar Gontarski, który nie przyznaje się do winy, opisuje realia tymczasowego aresztu, w którym przebywał kilkanaście miesięcy.

Opowiem jedną scenę. 5 maja zeszłego roku w moje imieniny cały dzień jestem w szpitalu klinicznym w Rzeszowie, z wenflonami i kajdanami zespolonymi. Kajdany zrywają wenflony. Później przewożą mnie do szpitala więziennego w Krakowie, na Montepulich. Szpital ten przypomina obóz koncentracyjny. Nie miałem w nim dostępu do wody, kazano mi pić kranówę, po której wymiotowałem. Miałem silne zapalenie płuc

– mówi prawnik.

Krzysztof Wąsowski: Ksiądz Michał Olszewski nie jest dziś w stanie wypowiadać się publicznie

Gontarski podkreśla, że jeszcze na rzeszowskim SOR był pilnowany przez dwóch uzbrojonych antyterrorystów ze Służby Więziennej, niczym groźny przestępca. Decyzję o przewiezieniu go do szpitala więziennego w Krakowie podjęli lekarze, którzy bali się go puścić z powrotem do aresztu z uwagi na jego stan zdrowia.

W Krakowie trafiłem do celi, w której siedziały osoby z zanikiem kory mózgowej. Nie wiedzieli, za co siedzą, a osadzeni musieli zmieniać im pampersy

– wspomina gość Poranka Wnet, który podkreśla, że sam znalazł się w tej sytuacji, pomimo, że był niedotleniony i słaniał się z bólu.

Sugestia dla wiceministr Ejchart

Podając trudne do wyobrażenia dla przeciętnego człowieka realia, dodaje, że kiedyś zabroniono mu wytrzepiać koc na spacerniaku, bo obawiano się, że za jego pomocą może próbować uciec z zakładu karnego.

Waldemar Gontarski zachęca wiceminister sprawiedliwości Marię Ejchart, by odwiedziła placówkę, w której przebywał.

Jeśli będę mógł znowu wykonywać zawód adwokata, publicznie obiecuję założenie fundacji „Szpitale więzienne – współczesne obozy zagłady”

– zapowiada prawnik.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

„Kierwiński de facto zamknął granicę dla polskich firm”. Dramatyczny protest transportowców w Warszawie

Polscy transportowcy na krawędzi bankructwa, fot. OpenAI / Sora (AI-generated)

Ponad 1400 polskich ciężarówek utknęło na Białorusi. – Przyszłość naszych pojazdów zależy od Łukaszenki – alarmuje Jacek Sokół. Wartość zatrzymanych aut i naczep przekracza 100 mln zł.

Posłuchaj całej rozmowy:

Polskie firmy transportowe znalazły się w dramatycznej sytuacji. Ponad 1400 ciężarówek stoi po białoruskiej stronie granicy, a kierowcy pilnują pojazdów wartych ponad 100 milionów złotych.

To być albo nie być dla wielu przedsiębiorstw

– mówi Jacek Sokół w Poranku Radia Wnet, wiceprezes Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców.

Kierwiński wprowadził transportowców w błąd

Według Sokoła problem zaczął się w momencie zamknięcia przejścia granicznego w Koroszczynie.

Minister Kierwiński, zamykając granicę, poinformował, że nawet samochody, które wjeżdżały w ostatniej chwili, będą mogły wrócić przez inne przejścia, na przykład przez Litwę. To była nieprawda. Zostaliśmy wprowadzeni w błąd

– podkreśla.

Przewoźnicy, którzy próbowali wracać innymi drogami, spotkali się z odmową.

Na granicy białorusko-litewskiej zabierano dokumenty od pojazdów i naczep, a samochody z kierowcami pod konwojem odprowadzano z powrotem na granicę z Polską. Teraz stoją na parkingach celnych

– relacjonuje Sokół.

„Firmy będą upadać jedna po drugiej”. Największy kryzys w polskim transporcie od 25 lat

1,5 tys. ciężarówek i niepewna przyszłość

Obecnie na Białorusi utknęło około półtora tysiąca pojazdów.

Dokładnej liczby nie znamy, bo część mogła zostać w serwisach czy warsztatach. To około 1400–1500 ciężarówek

– mówi Sokół.

Samochody nie mogą jechać dalej w głąb Białorusi, Rosji czy Kazachstanu. Dozwolony jest jedynie przewóz towarów zwolnionych z zakazu, np. leków.

Pozostałe mogą być dostarczone tylko do magazynów celnych, gdzie odbywa się przeładunek albo przepinka naczep

– tłumaczy.

Otwarcie na prywatnych przewoźników receptą na patologie polskiej kolei? Komentarz red. naczelnego „Z biegiem szyn”

Kierowcy stracą majątek?

Na miejscu pozostają kierowcy, którzy czuwają przy samochodach.

To dorobek naszych firm budowany latami. Wartość tych pojazdów i naczep przekracza 100 milionów złotych. Dla wielu przedsiębiorstw to kwestia przetrwania

– zaznacza Sokół.

Największe obawy budzi ryzyko konfiskaty.

Przekraczając granicę, otrzymujemy dokument, który pozwala przebywać na Białorusi określoną liczbę dni. Te dokumenty już wygasły. Białoruś obiecała, że przedłuży je o 10 dni, faktycznie dała 7. I nikt nie wie, co będzie dalej. Może pojawić się służba, która powie: proszę oddać kluczyki

– ostrzega.

Tobiasz Bocheński: Mateusz Morawiecki nie jest dla nas odniesieniem

Ogromne koszty

Do problemów dochodzą gigantyczne opłaty.

Dawniej zezwolenie na wjazd kosztowało 50 zł. Teraz płacimy 170–180 euro. Do tego dochodzi plomba elektroniczna za 160 euro i obowiązkowa dezynfekcja za dwadzieścia kilka euro. Sam parking po stronie białoruskiej również generuje koszty, które mogą być tak wysokie, że odbiór pojazdów przestanie się opłacać

– wylicza Sokół.

Jak podkreśla, polscy przewoźnicy nie łamią prawa.

Nie przewozimy towarów nielegalnych. Obsługujemy tylko ładunki niesankcyjne, dopuszczone jeszcze przed wprowadzeniem sankcji

– zaznacza.

Co się dzieje w Agencji Rozwoju Przemysłu? „Miała wspierać przemysł, planuje budowę kolei do Odessy”

Protest w Warszawie

Brak reakcji rządu sprawił, że przewoźnicy szykują protest w stolicy.

Mamy wiele potwierdzeń od firm, że przyjadą do Warszawy swoimi ciężarówkami. Chcemy pokazać skalę problemu. Ale do tego wszystkiego nie musi dojść. Wystarczy dobra wola rządu i uzgodnienie z Białorusią czasowego rozwiązania, które pozwoliłoby naszym kierowcom i samochodom wrócić do Polski

– mówi Sokół.

Zaznacza też, że obecnie wśród zatrzymanych pojazdów praktycznie nie ma obcych przewoźników.

Może dwóch, trzech Czechów, jakiś Serb. 98 procent to polskie firmy. De facto więc sami zablokowaliśmy granicę dla siebie

– ocenia.

/ad

Tobiasz Bocheński: Mateusz Morawiecki nie jest dla nas odniesieniem

Featured Video Play Icon

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim europoseł Tobiasz Bocheński deklaruje, że w sporze między Mateuszem Morawieckim a Zbigniewem Ziobro o Zielony Ład stoi po stronie byłego ministra sprawiedliwości.

Komentując bieżącą politykę Tobiasz Bocheński nie wierzy, by ziścił się scenariusz przyspieszonych wyborów w Polsce.

Uważam, że przykucie się do synekur i stołków przez polityków, którzy tworzą dzisiejszą koalicję rządową jest zbyt silne. Ta namiętność do pieniędzy i władzy jest zbyt silna, bo przecież nie kieruje nimi dobro wspólne, więc niestety nie uda się tego węzła gordyjskiego przeciąć wcześniej

– mówi europoseł.

Historia przyznała rację Ziobrze, nie Morawieckiemu

Pytany o swoje stanowisko w sporze między byłym premierem Mateuszem Morawieckim a byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro o Zielony Ład, Bocheński określa się jako krytyk polityki prowadzonej przez rząd PiS pod kierownictwem Morawieckiego.

Faktycznie w tej sprawie jestem bliski poglądowi Zbigniewa Ziobry, który został zweryfikowany przez historię i przez wydarzenia, że jednak polityka bardziej jastrzębia i stanowcza powinna mieć miejsce. Negocjacje w dobrej wierze z Ursulą von der Leyen nie doprowadziły do oczekiwanych rezultatów, dlatego że negocjowała ona w złej wierze, chciała zamontować w Polsce rząd Donalda Tuska i robiła wszystko, aby utrudnić życie Prawu i Sprawiedliwości, nie licząc się z regułami prawnymi, nie licząc się z regułami słuszności, czy też z dobrem polskich obywateli

– ocenia Bocheński.

Polityk zaznacza, że myślał, iż spór na linii Morawiecki-Ziobro należy już do przeszłości i został wyjaśniony.

Możemy dyskutować o przyszłości Polski, bo to Polaków najbardziej interesuje

– podkreśla gość Poranka Wnet.

Morawiecki? Nie jest naszym odniesieniem

Prowadzący audycję Krzysztof Skowroński pyta Tobiasza Bocheńskiego o zdjęcie, które zamieścił w poniedziałek na platformie X. Widać na nim Tobiasza Bocheńskiego, Przemysława Czarnka, Patryka Jakiego i Jacka Sasina. Według redaktora naczelnego Radia Wnet można odnieść wrażenie, że fotografia przedstawia polityków z obozu opozycyjnego względem byłego premiera.

Wiceprezes Morawiecki nie jest naszym odniesieniem. My faktycznie się w tym gronie spotykamy i nie tylko w tym gronie. Rozmawiamy o strategiach dla Prawa i Sprawiedliwości. Rozmawiamy o programie dla Polski. Zastanawiamy się co zrobić, żeby odsunąć rząd Donalda Tuska od władzy i jaka ścieżka ku temu jest najskuteczniejsza

– odpowiada Bocheński.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

jbp/

Przemysław Czarnek o Radosławie Sikorskim: Z chamami elegancko się nie postępuje

Jak uniknąć demograficznej katastrofy? Bartosz Marczuk: kluczem jest powrót do myślenia wspólnotowego i repatriacja 2.0

Bartosz Marczuk / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Mamy ogromny problem, jeżeli chodzi o tworzenie trwałych związków przez ludzi urodzonych w latach 80. później. Bez relacji, bez związków nie będzie dzieci – mówi b. wiceminister rodziny.

Bartosz Marczuk w rozmowie z Wiktorem Świetlikiem stwierdza, że obecnie nie da się wymyśleć żadnego nowego programu społecznego na wzór Rodzina 800+, który dałby szybki efekt w postaci wzrostu liczby rodzących się w Polsce dzieci.

Były wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej jest współautorem, obok b. dyrektora Instytutu Pokolenia Michała Kota, książki „Jak uniknąć demograficznej katastrofy”. W rozmowie krytykuje bierność państwa polskiego wobec licznej polskiej diaspory, brak dbałości o nauczanie języka polskiego na świecie, oraz szereg innych zaniedbań burzących narodową wspólnotę.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

„To lukrowana trucizna”. Prezes stowarzyszenia o edukacji zdrowotnej w szkołach