„Niemcy przerzucają do Polski schorowanych migrantów”. Radny zielonogórski o sytuacji na granicy

Ruch Ochrony Granic na granicy polsko-niemieckiej / Fot. Janusz Życzkowski, X

To, co się dzieje, jest zaprzeczeniem wykreowanego wizerunku Niemiec jako lidera humanitaryzmu – mówi Robert Górski.

W naszym mieście problem istnieje tak naprawdę na poważnym poziomie od kilku tygodni, ponieważ sami mieszkańcy zaczęli nagrywać filmiki i umieszczać się w mediach społecznościowych, na których widać właśnie tych nielegalnych się emigrantów, którzy koczują na miejskich ulicach w pobliżu jednej ze szkół podstawowych, przy jednym z liceów. Ludzie czuli się zaniepokojeni i próbowaliśmy na ostatniej sesji Rady Miasta porozmawiać na ten temat

relacjonuje samorządowiec i lekarz w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

„Polska Straż Graniczna cały czas przejmuje nielegalnych migrantów od Niemców”. Janusz Życzkowski o sytuacji na granicy

O. Marek Adam Dettlaff – Studio Wilno – 26.06.2025 r.

O franciszkanach, którzy mieli znaczący wpływ na życie duchowe i społeczne Wielkiego Księstwa Litewskiego, o trudnych czasach, istotnych wydarzeniach, zniszczonych archiwach i odzyskiwaniu pamięci.

Gościliśmy w Studio Wilno:

o. Marek Adam Dettlaff – franciszkanin, autor publikacji „Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych (Franciszkanów) w Wilnie do roku 1864”

O. Marek Adam Dettlaff / Fot. materiały własne

Prowadząca: Agata Antoniewicz

Realizator: Nikita Semilet


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Dr Michał Sopiński: zgłaszane przez ministra Bodnara żądanie przeliczenia wszystkich głosów to czysta uzurpacja

Dr Michał Sopiński / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Obserwujemy kontynuację działań, które Prezes Trybunału Konstytucyjnego określił mianem zamachu stanu – mówi rektor Akademii Wymiaru Sprawiedliwości.

Przypomnijmy, że ten wniosek, który kieruje pan Bodnar do Sądu Najwyższego dotyczy rzekomej analizy, która jest de facto znowu makulaturą, która dotyczy, jak sam jej autor wskazał, wyłącznie temu, żeby dopisać statystycznie trochę głosów panu Trzaskowskiemu, a w ogóle kwestii pana Nawrockiego, prezydenta elekta się nie porusza w tej analizie. Ta analiza została już rozpatrzona przez Sąd Najwyższy. To znaczy, że pan doktor Kontek złożył ten proces wyborczy i Sąd Najwyższy bodajże wczoraj go odrzucił

zauważa dr Michał Sopiński w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

Prezes TK informuje o śledztwie ws. zamachu stanu wszczętym z jego zawiadomienia o przestępstwie

Prof. Jarosław Flis: błędy podczas liczenia głosów wymagają wyjaśnienia, ale nie wypaczyły wyniku wyborów

Jarosław Flis [źródło: Wikimedia Commons]

Musimy wyraźnie oddzielić pomyłki od działań intencjonalnych – mówi politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dr Krzysztof Kontek: Nawrocki otrzymał 300-500 tys. głosów za dużo

No wydaje się, że ta liczba jest dramatycznie zawyżona. Te badania budzą poważne wątpliwości i mają bardzo niską wiarygodność w moim przekonaniu. To znaczy to przekonanie, że zmiana kolejności pomiędzy kandydatami na przykład jest czymś, co jest już podejrzane, nie bierze pod uwagę tego, że w 10% komisji różnica pomiędzy Trzaskowskim i Nawrockim w pierwszej turze była mniejsza niż różnica pomiędzy tymi kandydatami, którzy odpadli […]

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Robert Winnicki: zdaje się, że Tusk wsiadł do tej samej karocy szaleństwa, co Giertych

Przegląd bliskowschodni: antychrześcijański terror w Syrii

Syria, Damaszek, 11.02.2018 / Fot. Pomoc Kościołowi w Potrzebie

W zeszłą niedzielę w Damaszku doszło do ataku terrorystycznego wymierzonego w kościół pw. św. Eliasza w dzielnicy Dwayla, położonej niedaleko od starego miasta.

 

Tymczasowe władze syryjskie szybko wskazały na tzw. Państwo Islamskie jako winowajcę i ogłosiły, że odpowiedzialna za atak komórka organizacji została zlikwidowana. Temu oświadczeniu zaprzeczyła jednak na kanale Telegram mało znana organizacja Saraya Ansar al-Sunna (czyli Brygada Członków Sunny), która przyznała się do zamachu. Miała być to odpowiedź na bliżej nieokreśloną „prowokację”, jednak od jakiegoś czasu parafianie mieli skarżyć się na praktykę głośnego puszczania w trakcie nabożeństw recytacji Koranu z zaparkowanego przed kościołem samochodu.

Niewiele wiemy o tej organizacji terrorystycznej, jednak miała ona również brać udział w masakrach ludności mniejszości alawickiej, do których doszło na początku marca w północno-zachodniej Syrii. Według niektórych analityków, wywodzi się ona z ugrupowania Hayat Tahrir al-Sham, które obaliło rządy Baszara al-Assada w grudniu zeszłego roku, i którego przywódca, Ahmad al-Sharaa, alias Abu Muhammad al-Dżulani, pełni funkcję tymczasowego prezydenta Syrii.

Atak na kościół w Damaszku został potępiony przez rządy państw zachodnich (nie znalazłem informacji, aby była reakcja w tej sprawie polskiego MSZ). Jednak najgłośniejszym echem odbiło się wystąpienie grecko-ortodoksyjnego patriarchy Antiochii Johanny dziesiątego Jazigiego podczas mszy żałobnej w kościele Świętego Krzyża w Damaszku. Zwracając się bezpośrednio do nieobecnego prezydenta Ahmada al-Shary podkreślił on, że to co się wydarzyło było masakrą, jaka w Syrii od dawna nie miała miejsca:

 

Patriarcha Jan X wskazywał również na to, że chrześcijanie są jednymi z twórców Syrii, a także o obietnicach niesionych przez obecny rząd. Jednak część wystąpienia, w której krytykował władze syryjskie, została ocenzurowana przez syryjskie media publiczne:

 

Ten atak jest kolejnym aktem przemocy wymierzonym przeciwko mniejszościom religijnym w Syrii, do którego doszło w przeciągu ostatnich sześciu miesięcy. Przypomnijmy, że poza wspomnianymi masakrami ludności alawickiej, w których mogło zginać nawet kilka tysięcy ludzi, w ostatnim czasie dochodziło do aktów przemocy wobec mniejszości druzyjskiej na południu kraju. Nowe władze syryjskie obarczają odpowiedzialnością za te wydarzenia różne bojówki i milicje, nad którymi rząd w Damaszku nie jest w stanie zapanować.

Jak na razie wspólnota międzynarodowa toleruje te wydarzenia. Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach Stany Zjednoczone i Unia Europejska zdjęły sankcje nałożone na Syrię za rządów Baszara al-Asada.

Co to oznacza dla chrześcijan? Wojna domowa trwająca doprowadziła do masowej emigracji członków tej mniejszości. Podczas gdy w 2011 roku stanowili oni jeszcze 8%, w tym momencie jest to maksymalnie 2%. To wydarzenie może jedynie przyspieszyć ten exodus.

/mm

Krzysztof Strachota: nie można jeszcze mówić o końcu wojny izraelsko-irańskiej

Czarnek vs. Morawiecki? Kto będzie „numerem dwa” w PiS?

Jarosław Kaczyński / Fot. Facebook Prawa i Sprawiedliwości

Kongres PiS to nie tylko wybory władz, ale też rozgrywka frakcji i test lojalności. Na szczyt chce się wspiąć Przemysław Czarnek, a Mateusz Morawiecki nie zamierza oddać pola.

Posłuchaj całej rozmowy:

W sobotę w Przysusze odbędzie się kongres Prawa i Sprawiedliwości – wydarzenie formalnie wyborcze, a w rzeczywistości kluczowe dla układu sił wewnątrz partii. Jarosław Kaczyński zamierza ubiegać się o reelekcję na funkcję prezesa i – jak mówi dziennikarz Radia Wnet Łukasz Jankowski – „nie będzie miał konkurenta”.

Jarosław Kaczyński wystartuje raz jeszcze i wydaje się, że nie będzie miał konkurenta. Gdyby był inny wynik wyborczy, to być może kandydatów na prezesa partii byłoby więcej. Teraz jest prawie pewne, że nikt inny nie wystartuje

– podkreśla Jankowski.

Przeformatowanie PiS

Choć formalnie kongres nie ma charakteru programowego, a dotyczy przede wszystkim wyboru nowych władz partii, jego stawka jest znacznie większa. To wewnętrzne przetasowanie, w którym znaczenie będą miały zarówno osobiste ambicje, jak i układ frakcyjny.

Wydaje się przede wszystkim pod tym względem, że się policzą frakcje w Prawie i Sprawiedliwości. (…) Wybieramy nowe władze: najpierw prezesa, Radę Polityczną, a potem z tego komitet polityczny i wiceprezesi. I chyba ten ostatni punkt budzi największe emocje

– mówi Jankowski.

Czytaj więcej:

Maciej Świrski: KRRiT nie wie, kto realnie stoi za TVN

Obecnie PiS ma aż dziewięciu wiceprezesów – ich liczba może się jednak zwiększyć. Według doniesień, stanowiska mają stracić m.in. Mariusz Kamiński i Antoni Macierewicz. Ale są też inne scenariusze.

Są takie głosy, że nikt ze starych nie straci, tylko dołoży się nowych, a więc tych wiceprezesów zamiast dziewięciu będzie może trzynastu, może dwunastu, a może i czternastu. Tak czy inaczej, stanie się to ciało jeszcze szersze, czyli mające mniejsze znaczenie

– komentuje.

Czarnek vs Morawiecki?

Na pierwszy plan wysuwa się walka o pozycję numer dwa – między Mateuszem Morawieckim a Przemysławem Czarnkiem.

Jego [Morawieckiego] challengerem będzie Przemysław Czarnek, który bardzo wiceprezesem PiS chce zostać. Dla niego to będzie awans ze zwykłego szeregowego członka właśnie na wiceprezesa – mówi Jankowski. – To jest jakaś odskocznia wewnątrz partii, potem do ewentualnych funkcji już po zmianie władzy, na którą Prawo i Sprawiedliwość bardzo liczy po wyborach prezydenckich

– dodaje.

Czytaj więcej:

Jacek Bartosiak o szybko zmieniającym się świecie i potrzebie deregulacji w Polsce

W tle rozgrywa się także personalna batalia o kancelarię prezydenta elekta Karola Nawrockiego. Jak przypomina Jankowski, Nawrocki miał zaproponować Czarnkowi funkcję szefa swojej kancelarii, ale pod warunkiem rezygnacji z funkcji w partii. Czarnek miał nie przyjąć tych warunków.

Jeśli miałby wybierać między zarządzaniem strukturami PiS na Lubelszczyźnie i funkcją wiceprezesa partii a fotelem szefa kancelarii Karola Nawrockiego – wybierze to pierwsze. Wybierze partię

– relacjonuje Jankowski.

Lojalność w cenie

Na kongresie mają pojawić się także nowe twarze – mniej znane publicznie, ale lojalne wobec Kaczyńskiego. Mówi się m.in. o Joannie Krupce i Annie Bartuś.

To raczej politycy, którzy nie są znani z przebojowości medialnej ani z zarzucania partii nowymi pomysłami, ale są bardzo lojalni wobec Jarosława Kaczyńskiego

– podkreśla dziennikarz.

Czytaj więcej:

Robert Winnicki: zdaje się, że Tusk wsiadł do tej samej karocy szaleństwa, co Giertych

W tle kongresu pojawiają się spekulacje o możliwych ruchach frakcji – zwłaszcza związanych z Mateuszem Morawieckim – oraz o rosnącym znaczeniu Konfederacji. To właśnie Przemysław Czarnek, zdaniem Jankowskiego, ma dobre relacje z tą formacją – w przeciwieństwie do byłego premiera.

Czarnek ma bardzo dobre relacje z Konfederacją, a tego nie może powiedzieć o sobie Mateusz Morawiecki. (…) Konfederacja i jej wzrost trochę obniża rangę polityczną Mateusza Morawieckiego w Prawie i Sprawiedliwości

– ocenia Jankowski.

Choć kongres nie przyniesie rewolucji programowych, to – jak podsumowuje dziennikarz – będzie ważny „pod względem życia partyjnego, kto ile ma szabel i w którą stronę zmierza Prawo i Sprawiedliwość”.

/ad

Robert Winnicki: zdaje się, że Tusk wsiadł do tej samej karocy szaleństwa, co Giertych

Robert Winnicki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Nawet, jeżeli w Platformie Obywatelskiej słychać pierwsze sygnały odcinające się od Giertycha, to są one zbyt łagodne – mówi publicysta, b. prezes Ruchu Narodowego.

Ja nie wątpię, że naprawdę są w Polsce setki tysięcy, a może nawet i miliony osób, które korzystając z takich, a nie innych środków przekazu, czy kanałów komunikacji w mediach społecznościowych, wczoraj z głęboką wiarą przyjęły słowa Romana Giertycha, że ekipa kamracka jest w stanie kilkanaście tysięcy ludzi zmobilizować do komisji wyborczych

ubolewa Robert Winnicki w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dr Michał Kuź: Tusk, Bodnar i Giertych porozumieli się ws. delegitymizacji prezydentury Nawrockiego

Robert Bagiński: Giertycha nie traktuje poważnie już nawet jego własne środowisko polityczne

Były wicepremier powinien zostać poddany badaniom lekarskim; jego teorie są coraz bardziej absurdalne – mówi redaktor portalu innapolityka.pl.

Roman Giertych miał pełnić dla Tuska rolę Papkina, tak jak dawniej Janusz Palikot

wskazuje Robert Bagiński w rozmowie z Łukaszem Jankowskim.

Sytuacja na granicy polsko-niemieckiej

Mamy problem, mamy wywieszoną białą flagę przez rząd Donalda Tuska wobec Niemiec, totalną akację i poddanie się. Niemcy robią co chcą i to co jest najgorsze to taki poziom pewnego zdemoralizowania, jeżeli chodzi o służby. Oczywiście nie mówię, że służby są zdemoralizowane, tylko że są zepsute postrzeganiem swoich przełożonych, którzy nakazują im niereagowanie na sytuację, w której Niemcy podjeżdżają pod granicę, wypychają dwóch, trzech, pięciu migrantów, a ci mają nie reagować

komentuje gość „Odysei Wyborczej”.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

„Sympatycy Trzaskowskiego chwytają się wszystkiego, by podważyć wybory”. Gośćmi: Jerzy Jachowicz i prof. Henryk Domański

 

Popyt na strach, podaż na wojnę. Piotr Witt zbrojeniach bez złudzeń

Piotr Witt

Wojna to dla wielu tragedia, ale dla przemysłu zbrojeniowego – konieczność. Piotr Witt z Paryża mówi wprost: bez poczucia zagrożenia nie ma popytu, a bez popytu nie ma zysków.

Posłuchaj całej rozmowy:

W najnowszej „Kronice Paryskiej” Piotr Witt zabiera nas na Salon Lotniczy w Le Bourget – ale nie po to, by opiewać techniczne cuda. Raczej po to, by zdemaskować mechanizmy, które kryją się za przemysłem zbrojeniowym. Według Witta, wojna nie wybucha dlatego, że jest nieunikniona – ale dlatego, że komuś się opłaca.

Broń, w przeciwieństwie do komputerów czy samochodów, nie powstaje z potrzeby użytkowników. Nikt w normalnych warunkach nie potrzebuje rakiety czy bombowca. A jednak fabryki zbrojeniowe pracują pełną parą – bo ich istnienie wymaga ciągłej produkcji, a ta z kolei potrzebuje popytu. A ten można stworzyć poprzez strach, poczucie zagrożenia i geopolityczne napięcia.

Popyt i podaż przemysłu zbrojeniowego

Witt przypomina, że to właśnie zimna wojna uratowała amerykański przemysł zbrojeniowy po II wojnie światowej. A Stalin, uzbrojony wcześniej przez aliantów, stał się wymarzonym przeciwnikiem, którego istnienie pozwalało znów sprzedawać czołgi i samoloty – tym razem Zachodowi.

Czytaj więcej:

Jacek Bartosiak o szybko zmieniającym się świecie i potrzebie deregulacji w Polsce

Autor przywołuje również postać generała Eisenhowera, który jako prezydent USA ograniczył zbrojenia, zmniejszył armię i przestrzegał przed potęgą militarno-finansowego kompleksu. Jego następcy – Nixon i Kennedy – nie zdołali kontynuować tej drogi. A dziś, według Witta, historia zatacza koło: kolejne wojny, kolejne obietnice ich zakończenia, kolejne fabryki potrzebujące zamówień.

Zamiast pokoju – nowe fronty. Zamiast rozbrojenia – jeszcze większe inwestycje w zbrojenia. A popyt, jak zawsze, kształtuje podaż. W tym przypadku – krwawy i bardzo dochodowy towar.

/ad

Polska konstelacja satelitów nadchodzi. Z technologią made in Poland

Polska może wkrótce mieć własne satelity l fot. sora.chatgpt.com

Polacy produkują satelity, kamery i oprogramowanie. – Za kilka lat wyniesiemy na orbitę nasze urządzenia – mówi w Radiu Wnet Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.

Posłuchaj całej rozmowy:

Sektor kosmiczny rozwija się w Polsce od 2012 roku, czyli od momentu, gdy przystąpiliśmy do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Dziś mamy 65 podmiotów, od dużych firm po instytuty badawcze

– mówi w Poranku Radia Wnet Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.

Polacy w kosmosie

Choć technologie satelitarne wielu osobom nadal kojarzą się z NASA, SpaceX czy chińskimi laboratoriami, większość z nas codziennie korzysta z ich efektów: nawigacji w smartfonach, prognoz pogody, obrazów Ziemi dostępnych w internecie. Jak się okazuje, coraz więcej z tych rozwiązań pochodzi z Polski – nie jako produkt końcowy, ale jako komponenty, dane, a coraz częściej również całe satelity.

Już teraz mamy firmy, które zajmują się produkcją satelitów, ładunków użytecznych, czyli np. specjalistycznych kamer, oraz przetwarzaniem danych satelitarnych. A co ważniejsze: powstaje pierwsza polska konstelacja obserwacji Ziemi

– mówi Wojtkiewicz i podkreśla, że w „Polsce wyprodukujemy satelitę, ładunek użyteczny, czyli kamerę, oprogramowanie, elektronikę.

Już za kilka lat wyślemy na orbitę urządzenia, które będą świadczyły usługi dla administracji

zapowiada szef sektora.

Czytaj więcej:

Ekspert: Niewiele zostało z kolejowej części Centralnego Portu Komunikacyjnego

Kosmiczne technologie made in Poland

Konstelacja, o której mowa, nosi nazwę CAMILA. Będzie to pierwszy taki projekt w pełni zrealizowany w kraju, od pomysłu, przez konstrukcję, po wysłanie na orbitę. W tym samym czasie rozwijane są też inne misje, jak np. projekt Sławosz Ignis.

Wojtkiewicz zwraca uwagę, że polskie firmy działają zarówno w sektorze publicznym – realizując kontrakty dla Europejskiej Agencji Kosmicznej – jak i komercyjnym, podpisując umowy z prywatnymi klientami z całego świata.

Mamy firmę notowaną na giełdzie w Warszawie, która specjalizuje się w produkcji satelitów. Inna dostarcza ładunki użyteczne, jeszcze inna przetwarza dane. Ich produkty sprzedawane są nie tylko w Europie, ale i poza nią

– podkreśla.

Korzyści dla całego społeczeństwa

Ważnym aspektem rozwoju tego sektora jest również dostęp do danych i ich wykorzystanie na poziomie lokalnym.

Dane z satelitów spływają na Ziemię codziennie w ogromnych ilościach. W Polsce działają firmy, które je przetwarzają i udostępniają. Dzięki temu możliwe jest m.in. planowanie przestrzenne na poziomie gmin czy powiatów

– wyjaśnia Wojtkiewicz.

Chociaż Polska dołączyła do wyścigu kosmicznego później niż inne państwa, stopniowo nadrabia dystans. Kluczem są nie tylko technologie, ale także współpraca – w ramach konsorcjów realizujących największe europejskie misje.

Nie ma jednej firmy, która samodzielnie realizuje całą misję kosmiczną. Dlatego tak ważne są konsorcja. I Polacy już są ich częścią

– podsumowuje.

/ad