We wtorek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekła o ważności wyborów na prezydenta. W trakcie posiedzenia Prokurator Generalny Adam Bodnar, który ostatecznie nie skierował swojego stanowiska w sprawie ważności wyborów, stwierdził, że procedura rozpatrywania protestów wyborczych była fasadowa, a w związku z tym rodzi się pytanie, czy postępowanie nie powinno zostać uznane za nieważne na mocy art. 379 par. 5 kodeksu postępowania cywilnego. Przepis ten mówi, że
nieważność postępowania zachodzi, jeżeli strona została pozbawiona możności obrony swych praw.
O zarzuty ministra sprawiedliwości Krzysztof Skowroński zapytał w Poranku Wnet rzecznika prasowego SN prof. Aleksandra Stępkowskiego.
Ciśnie mi się w tej chwili na usta pewne określenie, którego jednak mimo wszystko nie powinienem użyć. Natomiast o nieważności postępowania musiałby się wypowiedzieć jakiś organ. Nie istnieje żadna procedura w problemach, którym można byłoby stwierdzić nieważność postępowania. Pan minister opowiada bzdury, by nie użyć bardziej dosadnego określenia
– stwierdził sędzia.
W ocenie Aleksandra Stępkowskiego Adam Bodnar dokonywał sprawnych popisów retorycznych, jednak wnioskom, które zgłaszał nie można było nadać biegu prawnego.
Bardzo wyraźnie stwierdził to również Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej [Sylwester Marciniak]
– podkreśłił rzecznik SN.
Stępkowski zaznaczył, że Prokurator Generalny Adam Bodnar zamiast przedstawić swoje stanowisko w sprawie ważności wyborów, okrzyknął się reprezentantem wszystkich składających protesty wyborcze.
Nie jestem pewien, czy dostał tego typu pełnomocnictwo od wszystkich. Jego wystąpienie mieszało dwie procedury. Najpierw mamy procedurę rozpatrzenia protestów wyborczych. Gdy ta procedura zakończy się, wówczas przystępujemy do procedury podjęcia uchwały w przedmiocie ważności wyboru prezydenta. Minister Bodnar chciał mieszać obydwa stadia całego procesu walidacyjnego. Dominantą stanowiska Prokuratora Generalnego bylo sianie wątpliwości. Chciał zasiać wątpliwość, czy SN należycie rozpatrzył protesty i bardzo dużo czasu i miejsca poświęcał temu
– wyjaśnił sędzia.
Marcin Wikło: jestem zdumiony płytkością argumentacji Bodnara przed Sądem Najwyższym
Stępkowski przytoczył wypowiedź Bodnara, który mówił o zagarnianiu szuflą protestów w SN.
Chciałbym, żeby stanął przed pracownikami administracyjnymi sądu, którzy po 20 godzin na dobę siedzieli wśród tych 50 tysięcy protestów i wszystko segregowali, rejestrowali, opracowywali i zakładali teczki aktowe. Żeby on powiedział im prosto w oczy, że pracują w fasadowy sposób i udają, że zajmują się protestami. I tak przez dwa tygodnie. To była porażająca arogancja ze strony prokuratora
– skrytykował Bodnara rzecznik prasowy.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
jbp/



