Pajacowaty urzędujący prezydent Poznania miasto traktuje jak gadżet do zabawy dla wiecznie niedojrzałych mężczyzn

Przekonał się jednak, że czasy niepoważnych ludzi się kończą. Pracownicy podległego mu przedsiębiorstwa MPK zbuntowali się i po jednym dniu trzeba było zdjąć tęczowe flagi z poznańskich tramwajów.

Jolanta Hajdasz

Prawicowy kandydat na prezydenta Poznania Tadeusz Zysk z dnia na dzień coraz lepiej prezentuje się w mediach. Dobrze ubrany, elokwentny, zawsze stara się spokojnie i rzeczowo przedstawić swoje zdanie. Dobrze zna nasze miasto i coraz lepiej potrafi o tym mówić publicznie, a po jego wypowiedziach widać, iż interesuje się i historią, i dniem dzisiejszym, sprawami małymi i dużymi, a zawsze ważnymi dla każdego zwykłego zjadacza chleba.

W ostatnich siedmiu latach pracowałam społecznie razem z Tadeuszem Zyskiem w różnych sytuacjach i stowarzyszeniach, i przekonałam się, jak dobrym jest organizatorem. Udowodnił, że potrafi w trudnych momentach znaleźć wyjście z sytuacji, gdy zdawałoby się, że jesteśmy pod ścianą, bo w kasie hula wiatr i nie ma tam ani złotówki, a trzeba wykonać zadanie…

Nasze stowarzyszenia, jak Akademicki Klub Obywatelski czy Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności to prawdziwe non profit. Od lat działają bez jakiegokolwiek zaplecza finansowego, a w takiej pracy szybko się można poznać na człowieku. Wszyscy wiemy, że na Tadeusza zawsze można liczyć, a rozsądek i poważne traktowanie każdej sprawy – to najważniejsze jego cechy.

To całkowite przeciwieństwo – przepraszam, ale zacytuję najpowszechniejszą opinię – pajacowatego obecnego prezydenta naszego miasta, który Poznań traktuje jak gadżet do zabawy dla wiecznie niedojrzałych mężczyzn. Zasłynął z tego, iż nie pojawił się na obchodach rocznicy Powstania Wielkopolskiego, a z obchodów 60 rocznicy Poznańskiego Czerwca ’56 zrobił karykaturalny show, bo na uroczystość nie weszła reprezentacja Wojska Polskiego, a bez najmniejszego problemu przez cały czas jej trwania uczestniczyły w niej osoby z gwizdkami, zakłócające przemówienie nawet demokratycznie wybranego prezydenta Polski.

Jego popisy typu udawana walka bokserska z zawodowcem czy jazda na rowerze w towarzystwie mediów ośmieszyły go skutecznie. Nawet radni jego zaplecza politycznego, czyli Platformy Obywatelskiej, wielokrotnie tracili do niego cierpliwość, bo nie przychodził na umówione spotkania, a jeśli nawet przychodził, to nie miał nic do powiedzenia nawet w banalnych sprawach leżących w jego kompetencjach.

To, że Poznań stał się w Polsce symbolem promocji deprawacji seksualnych, to także jego „zasługa”. Świadomie przecież angażował się osobiście w najbardziej kontrowersyjne projekty, takie jak wspieranie obrazoburczego spektaklu teatralnego czy tzw. parady równości. Po tej ostatniej, jak wszyscy widzieliśmy, przekonał się jednak, że czasy niepoważnych ludzi się kończą, pracownicy podległego mu przecież przedsiębiorstwa, jakim jest MPK, zbuntowali się i po jednym dniu trzeba było zdjąć tęczowe flagi z poznańskich tramwajów. Można? Można.

Urzędujący prezydent wie jednak, że dobrze czy źle, byle po nazwisku – wiadomo, ta strategia przynosi zawsze owoce, szczególnie w takich środowiskach jak nasze, poznańskie, zamkniętych w sobie, rzadko ujawniających swoje prywatne poglądy.

Kto był w Poznaniu ostatnio u cioci czy znajomych na imieninach, wie dobrze, że nic się nie zmieniło i że taki temat, jak wybory samorządowe, w rozmowach prywatnych nie istnieje. Nie chcemy się sprzeczać z bliskimi o to, kto kogo uważa za kompletny obciach, a kogo za sensownego i porządnego kandydata. Nie ujawniamy, co widzimy w ludziach „dobrej zmiany”, a co u „platfusów”.

Warto się wreszcie przełamać i przestać patrzeć na świat oczami widza, tym bardziej, że wszyscy wiemy, ile traci Poznań na tym „tęczowym” zarządzaniu.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego