Marzena Machałek (PiS): Polana Jakuszycka stanie się światowym centrum narciarstwa biegowego

Poseł Marzena Machałek z okręgu jeleniogórsko – legnickiego o wiecu prezydenta Dudy w Bolesławcu, zmianach w prawie oświatowym i inwestycjach infrastrukturalnych na Polanie Jakuszyckiej.

Poseł Marzena Machałek podkreśla, że deklaracja prezydenta Andrzeja Dudy dotycząca ochrony rodziny i zapowiedź zmiany prawa oświatowego w tej kwestii, jest tym, co odróżnia go od kandydata Platformy Obywatelskiej.

Tutaj domagają się stowarzyszenia rodziców zatroskanych o treści wychowawcze, które tylnymi drzwiami próbuje się wprowadzić do szkół właśnie poprzez inicjatywy niektórych samorządów (…) To oczywiście jest zawsze trudne do egzekwowania. Nie da się przypilnować każdego nauczyciela, który będzie chciał bez ogłaszania wszem i wobec takie treści wprowadzać.

Gość Krzysztofa Skowrońskiego ocenia, że podczas wystąpienia prezydenta Dudy w Bolesławcu była grupa ludzi, którzy starali się zakłócić spotkanie, ale stanowili oni jedynie garstkę osób w porównaniu do tłumu zwolenników. Poseł PiS podkreśla też znaczenie inwestycji w infrastrukturę narciarską na Polanie Jakuszyckiej, które zapowiedział prezydent Andrzej Duda podczas swojego wystąpienia.

Ważne dla rozwoju całego regionu. Potrzebna była ta inwestycja (…) Będzie pięknym miejscem. To jest kultowe miejsce – Polana Jakuszycka – gdzie oprócz tego, że odbywają się imprezy zawodowe, odbywa się ten piękny wspaniały Bieg Piastów, chyba największy w Polsce.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Marcin Krzyżanowski: Jeśli wygra Trzaskowski, będziemy mieli Senat do kwadratu i wojnę na górze

Wicemarszałek województwa dolnośląskiego, Marcin Krzyżanowski o wizycie prezydenta Dudy we Wrocławiu, nowym szpitalu onkologicznym i zrywaniu bilbordów wyborczych.


Wicemarszałek Krzyżanowski zwraca uwagę, że od 2014 roku brak montażu finansowego dla nowego szpitala onkologicznego pozostawał niezałatwioną sprawą wynikającą z braku otwartości ze strony ówczesnego rządu centralnego. Dzisiaj, współpraca na linii samorząd-rząd pozwoliła pozyskać:

300 mln złotych na wsparcie tej inwestycji. Teraz już montaż finansowy jest, więc jest konkretne przesłanie. Współpraca, trzeba działać, trzeba rozwiązywać problemy i wyzwania, które przed nami stoją.

Gość „Poranka Wnet” podkreśla, że prezydent Wrocławia jasno zadeklarował swoje poglądy polityczne i przyczynił się do utrudnienia spotkania prezydenta Dudy z mieszkańcami miasta:

Prezydent Jacek Sutryk jasno powiedział, kogo w tych wyborach wybiera. Myślę, że to było takie wyrachowanie polityczne po prostu – utrudnienie tego spotkania.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje, że zrywanie bilbordów i materiałów wyborczych umotywowane jest wysoką stawką nadchodzących wyborów prezydenckich. Ewentualną wygraną Rafała Trzaskowskiego ocenia jako zarzewie nowych konfliktów:

Wiem, że jeśli Rafał Trzaskowski wygrałby te wybory to mielibyśmy tylko wojnę i skupienie się na partykularnych interesach partyjnych, a tego bym nie chciał (…) Mam nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie (…) i w dalszym ciągu będzie ten efekt synergii.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Wystrychnięci na Trzaskowskiego. List do braci i sióstr, którzy „stoją za Hołownią” i wypruwają sobie żyły i pieniądze

Mistrz wyborczej jazdy figurowej wylądował, przyznając, na kogo zagłosuje w II turze. Zapatrzonym w kolejne wolty Hołowni, umknęło zrazu, że wyląduje on w innym miejscu niż to, z którego się wybijał.

Sławomir Zatwardnicki

Ten list nie jest do wszystkich i nie jest o wszystkim. Kieruję go do tych braci i sióstr z mojej facebookowej bańki informacyjnej, którzy na swoich profilach wspierali własną twarzą zmęczoną walką facjatę Szymona Hołowni. I do wszystkich pozostałych wierzących, którzy uwierzyli charyzmatycznemu kandydatowi na prezydenta. Tych, co to znaleźli się w „Ekipie Szymona” i wypruwali sobie żyły i pieniądze z portfela, żeby wesprzeć ponadpartyjną prezydenturę. Albo w wersji bardziej łagodnej: zwyczajnie agitowali za brązowym medalistą pierwszej tury wyborów. Zwracam się również do tych minimalistów, którzy po prostu zastosowali nakładkę „To ja stoję za Hołownią”.

Najpierw zdziwiła mnie Wasza wiara w to, że Hołownia miałby być odpowiednią osobą dla zakończenia wojny polsko-polskiej. Jeśli ktoś śledził choćby pobieżnie publicystykę pisarza i celebryty telewizyjnego, ten wie, że to akurat ostatni kandydat na rozjemcę plemiennych waśni. Nie piszę tego zresztą w tonie krytycznym – stwierdzam jedynie fakt, że styl Hołowni zawsze należał do polemicznych. Kiedyś mistrz pióra Stefan Kisielewski pisał był, że felieton bez wcześniejszego podrażnienia się jest jak wódka bez obiadu. Coś podobnego można by moim zdaniem napisać o Hołowni jako mistrzu żonglerki słownej i – jak się okazało w trakcie kampanii – również ideowej. Trudno mi pojąć, że można było ulec czarowi pojednania roztaczanemu przez kandydata, który świetnie czuje się właśnie dopiero w konfrontacji.

Drugie moje zdziwienie dotyczy Waszego przekonania, że istnieje w ogóle coś takiego jak pozapartyjna polityka. Jakkolwiek byśmy oceniali obecną ligę polityczną, wiarę w to, że da się działać bez zaplecza politycznego, w oparciu o neutralnych ekspertów – zaliczam do idealistycznych mrzonek.

Zetknięcie z rzeczywistością jest brutalne, ale i otrzeźwiające. Jak na przykład twarz Romana Giertycha, który wyższy o całych osiem centymetrów, w końcu wychynął zza pleców Hołowni. Wy, którzy na swoich facebookowych profilach przyznawaliście, że „stoicie za Hołownią”, w rzeczywistości nie tyle staliście, ile szliście za przywódcą.

A ten poprowadził Was tam, gdzie niekoniecznie chcielibyście się znaleźć, gdyby Was ktoś o to spytał na początku. Kto stanął za Hołownią, gdy ten się usunął, chcąc nie chcąc, stoi teraz za Trzaskowskim.

Pamiętam, jak kiedyś pewna redaktorka w audycji radiowej, już po skończonym ze mną wywiadzie, zeszła na temat pisarstwa Hołowni. Mówiła wtedy, że nie odpowiada jej ten retoryczny styl, pełen niekończących się piruetów, które pisarz wykonuje, zanim dobrnie do końca zdania. Przypomniała mi się ta wypowiedź w momencie, gdy mistrz wyborczej jazdy figurowej wylądował, w końcu przyznając, na kogo zagłosuje w drugiej turze. Wam, zapatrzonym w kolejne wolty Hołowni, umknęło zrazu, że wyląduje on w innym miejscu niż to, z którego się wybijał. W gruncie rzeczy po tych światopoglądowych saltach, które wykonał wcześniej, nie powinno mnie nawet dziwić to poparcie dla „pana Rafała” – w każdym razie mniej niż zdumienie, jakie wzbudziły we mnie Wasze próby naginania katolickich przekonań do poglądów kandydata.

Przy czym nawet lądowanie Hołowni nie odbyło się bez akrobacji retorycznej: wiemy już, że nie chodzi o głosowanie za kimś, ale przeciw komuś. Rozumiem, że można było ulec czarowi tej gimnastyki poglądowo-retorycznej w czasie kampanii, ale, przyznajcie sami, noty końcowe psują chyba popis. No i, jak by nie patrzeć, podtrzymują duopol PO-PiS, skoro ponadpartyjność kończy się poparciem jednej z krytykowanych stron. Przy okazji, reklamujący się „silnym prezydentem”, stawiający się na „przepytki” u trzeciego w rankingu prezydenckim, prezentuje się raczej mało adekwatnie.

A Hołownia, który odpowiedzi „pod publikę” swoich wyborców przyjmuje za wystarczającą monetę, żebyście z czystym sumieniem i w wolności zagłosowali jak on na Trzaskowskiego – sprawiać mógłby wrażenie naiwniaka, gdyby nie był na to nazbyt inteligentny.

Na koniec, parafrazując najczęściej powtarzaną frazę Trzaskowskiego „Te wybory są o tym”, chciałbym się zastrzec: mój tekst nie jest o tym, jaki to Hołownia jest zły. Tym bardziej nie o tym, że jego pomysły należy bez rozważenia kierować do kosza. Ten tekst jest o Was i o moim zdziwieniu Waszym zaufaniem w Hołowni położonym. Jest też pytaniem i prośbą o wyjaśnienie mi, jak się teraz czujecie, drodzy? Pytam całkiem poważnie: czy nie zostaliście wystrychnięci na Trzaskowskiego? A jeśli tak, to czy nie pora zagłosować – jeśli nie za kimś, to przeciw temu obrotowi spraw?

A zatem – wybory! Wolę niepewną wolność od pewnej niewoli i prawdę od fałszu / Felieton sobotni Jana Azji Kowalskiego

Nie możemy naprawiać Polski, popierając ucieleśnienie patologii obyczajowej i politycznej. Z jej największym marzeniem, jakim jest wyzbycie się samodzielności państwowej na rzecz Niemieckiej UE.

Jan A. Kowalski

W tej pierwszej rundzie wyborów prezydenckich zagłosuję na kandydata Konfederatów, Krzysztofa Bosaka. Po długiej chwili wahania, sprokurowanej przez posła tej formacji, Jacka Wilka, który zadeklarował poparcie w II turze Rafała Trzaskowskiego. Rafała Trzaskowskiego, potrafiącego wszystko spieprzyć i którego jedynym udanym projektem w dotychczasowej działalności jest nieustanna pomoc finansowa dla środowiska LGBT.

Przyznam otwarcie, tylko zdecydowane i jednoznaczne stanowisko samego kandydata Konfederacji ocaliło dla niego mój cenny głos. Bo nie możemy przecież naprawiać Polski, popierając ucieleśnienie patologii obyczajowej i politycznej. Z jej największym marzeniem, jakim jest wyzbycie się samodzielności państwowej na rzecz Niemieckiej Unii Europejskiej. I stałą praktyką osłabiania państwa polskiego na arenie międzynarodowej.

Czyżby zatem posła Jacka Wilka dopadł syndrom samego mistrza Janusza Korwin-Mikkego, niszczącego wzrost poparcia dla swojej partii, gdy tylko go odnotowywała? Może jednak niszczenie wizerunku i wiarygodności własnej formacji nie jest tylko jednostką chorobową. Bo systematycznie na przestrzeni kilkudziesięciu lat formacja wolnościowa i antybiurokratyczna (dlatego zagłosuję na Bosaka), jest niszczona od środka. Niszczona i ośmieszana przez jej własnych liderów. I dlatego nie może zwiększyć swojego poparcia społecznego. Poparcia potrzebnego nie tylko dla zwiększenia wpływów w polskim społeczeństwie, ale też dla przeprowadzenia reformy samego państwa.

Jeżeli na ośmieszaniu swojej partii miałoby polegać prowadzenie działalności politycznej, to formacja ta jest niedoścignionym wzorcem. Sam Janusz Korwin-Mikke – politycznym geniuszem. A Jacek Wilk jego godnym następcą. Ale zagłosuję na Krzysztofa Bosaka w I turze, żeby pokazać sercem (trochę wbrew rozumowi), jakie wartości są mi bliższe. Bo…

Wolę niepewną wolność od pewnej niewoli.
Wolę państwo silne siłą obywateli, a nie siłą rządu.
Wolę sam decydować o swoim losie, a nie, gdy wyręcza mnie w tym biurokracja.
Wolę, wreszcie, prawdę od fałszu.

Dlatego zagłosuję na Krzysztofa Bosaka 28 czerwca i oczekuję, licząc się z przepowiedniami sondaży, że przed II turą zdecydowanie poprze on kandydaturę Andrzeja Dudy. Nie licząc się z talmudycznymi podpowiedziami narodowych i wolnościowych towarzyszy-konfederatów. Bo w interesie Polski leży utrzymanie jednolitej władzy wykonawczej, z prezydentem i premierem pochodzącymi z tego samego obozu politycznego. To nieszczęsna konstytucja z 1993 roku, ustanowiona przez chwilową, neobolszewicką większość, sprowadziła na Polskę trwałe nieszczęście braku kompetencji i odpowiedzialności w tym segmencie władzy państwowej.

To nie było chwilowe zaćmienie, ale celowe wprowadzenie do systemu władzy czynnika destabilizującego i anarchizującego. Opisałem rzecz całą w cyklu felietonów Zanim napiszemy nową konstytucję i dokonałem korekty tego celowego błędu w moim projekcie nowej konstytucji – Konstytucji V Rzeczypospolitej. I wszystkich konfederackich mądrali zachęcam do zapoznania się z tą krótką lekturą. Dla otrzeźwienia i przewietrzenia umysłów z mgły i dymu korwinizmu.

Mam nadzieję, że w I turze Krzysztof Bosak zyska co najmniej 10% poparcie społeczne; dla pokazania wolnościowych aspiracji Polaków. I mam też nadzieję, że Andrzej Duda wygra w II turze, zyskując wszystkie głosy oddane w I na Krzysztofa Bosaka, po jego jednoznacznym apelu. Bo nikt, kto jest za wolnością, niepodległością i tradycyjnymi wartościami chrześcijańskimi, nie może popierać rzeczy jednoznacznie im przeciwnych.

Mam też nadzieję, że po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach, Krzysztof Bosak – mój kandydat – nie weźmie udziału w przygotowanej zawczasu hucpie pod tytułem: niekonstytucyjność wyborów. Bo w takiej anarchizującej funkcjonowanie państwa hucpie mogą wziąć udział tylko wrogowie Polski.

I proszę się nie martwić, Panie Krzysztofie: za 4–5 lat zwyciężymy. Zwyciężymy dlatego, że pełna odpowiedzialność za nieudolne, biurokratyczne (ale polskie) rządy, spadnie na jeden obóz polityczny – na obóz Zjednoczonej Prawicy… a nie na PSL 🙂

PS Zachciało mi się wygrzewać na piachu i kąpać w morzu, no to mam za swoje. Muszę przejechać 700 km po to, żeby oddać głos przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu. W tym samym lokalu, bo przed I turą skorzystałem z internetu. Oczywiście mogę też pojechać wcześniej, wziąć zaświadczenie i zagłosować już u siebie, w Beskidzie Niskim. Jaki geniusz prawniczy to wymyślił?

Felieton Jana A. Kowalskiego pt. „A zatem – wybory! Warunkowe, ale się odbędą” znajduje się na s. 2 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Jana A. Kowalskiego pt. „A zatem – wybory! Warunkowe, ale się odbędą” na s. 2 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Olga Semeniuk: Trzaskowski nigdy nie chciał być prezydentem Warszawy. Jego zawsze ciągnęło do dużej polityki

Wiceminister rozwoju Olga Semeniuk o Sławomirze Nitrasie, awarii Czajki i pasywnym zarządzaniu stolicą przez PO.

Podsekretarz w Ministerstwie Rozwoju, Olga Semeniuk oznajmiła, że zachowanie Sławomira Nitrasa, który fizycznie uniemożliwił uczestnictwo posłowi PiS podczas konferencji prasowej, napawa „dużą dozą obaw”.

Przemoc słowna i przekraczanie granic jeśli chodzi o przemoc już taką fizyczną bo dotykanie i cielesną drugiego człowieka bez jego zgody i bez jego woli no to to już są rzeczy które naprawdę nie powinny się dziać i na pewno tego typu osoba która pełni taką a nie inną funkcję jak Sławomir Nitras nie powinna się tak zachowywać.

Zdaniem rozmówcy Łukasza Jankowskiego, Platforma Obywatelska nie potrafi zarządzać Warszawą.

To smutne, że Warszawą nikt nie rządzi (…) To martwi, że tylko w kampanii robią spektakularne pokazy inwestycji, naprawiania Warszawy. Po kampanii, po 12 lipca myślę że znowu wrócimy do pasywnej Warszawy.

Wiceminister w ostrych słowach opisuje Rafała Trzaskowskiego jak kandydata, który „nie ma nic wspólnego z polskością”, a przykładem tego jest:

Podpisanie umów z podwykonawcami przez ZTM w ramach właśnie autobusów miejskich (…) Wiele segmentów miejskich jest po prostu w usługach i sprzedaży kapitału zagranicznego niestety głównie niemieckiego.

 

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K. / M.K.

Jakub Maciejewski: Bezprecedensowy atak polskojęzycznych mediów niemieckich na polskiego prezydenta

Publicysta tygodnika „Sieci” Jakub Maciejewski o atakach medialnych na Andrzeja Dudę, niemieckich mediach i neuro-marketingu.


Gość „Popołudnia Wnet”, Jakub Maciejewski uważa, że medialne ataki na prezydenta Andrzeja Dudę w kampanii wyborczej oskarżające kandydata PiS o rzekomym ułaskawieniu pedofila są nachalną propagandą.

Hitlerowska propaganda w Generalnym Gubernatorstwie była bardziej subtelna, dyskretna, a kłamstwa łagodniejsze. To pokazuje ten poziom frustracji, desperacji, bezpardonowość ataku. To, że Rafał Trzaskowski może wygrać tylko agresywną kampanią.

Dziennikarz „wPolityce” podkreślał, że niemieckie media nie działają w ten sposób we własnym kraju i pozwalają sobie na zbyt wiele w Polsce. Jest to przykład tego, że kapitał ma narodowość.

Na tym polega też neuro-marketing, że wysyła się takie bodźce, które są po prostu odbierane i przetwarzane w tzw. systemie skąpca poznawczego, czyli (…) takiego systemu w mózgu, który bardzo upraszcza pewne rzeczy. Nie przypadkowo dziennik „Fakt” tak zrobił.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zwraca uwagę, że żyjemy w czasach, w których trudno jest przebić się z argumentami. Ocenia też, że rozmowa Szymona Hołowni z Rafałem Trzaskowskim była przykładem post-polityki na „prymitywnym poziomie”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K. / M.K.

Prof. Krasnodębski : Te wybory to zderzenie polityka Andrzeja Dudy z post-politykiem i aktorstwem politycznym

Profesor Zdzisław Krasnodębski o wyborach prezydenckich, dojrzałości polskiego społeczeństwa i post-polityce.


Prof. Zdzisław Krasnodębski ocenia w popołudniowej rozmowie Radia Wnet, że nadchodząca druga tura wyborów prezydenckich nie jest rozstrzygnięta, pomimo lekkich wskazań na zwycięstwo Andrzeja Dudy. Decydująca może okazać się frekwencja.

Z obserwacji na co dzień znaczna część ludzi jest bardzo niekonsekwentna. Nie żyje polityką, czasami ma zupełnie oderwane wyobrażenia od rzeczywistości. Dopiero w takich sytuacjach bardzo gorących zaczyna się interesować kandydatem i wyborami.

Europoseł PiS ocenia, że kandydat PO rozpoczął kampanię wyborczą z dużym impetem, ale ciąży na nim niekonsekwencja objawiająca się permanentną zmianą poglądów.

Dla mnie to jest jednak też starcie polityka jakim jest Andrzej Duda (…) z post-politykiem, a więc z kimś kto jak jego mentor Donald Tusk jak w ogóle cała ta formacja – nie uprawia polityki (…) to jest pytanie na ile jest dojrzałe politycznie polskie społeczeństwo.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego ocenia kandydata PO jako „aktora politycznego”, który osądzany jest wedle kryteriów wizerunkowych, a nie merytorycznych. Prof. Krasnodębski zwraca uwagę, że polskie społeczeństwo powinno wyciągnąć lekcje z poprzednich lat i nie dawać się nabierać na marketing polityczny.

Pamiętam taką sytuację, kiedy przyjechał Stan Tymiński i ludzie na niego głosowali bo jego nie znali (…) Ja myślałem, że jednak po 30 latach jako zbiorowość trochę dojrzeliśmy (…) Nie bądźmy naiwni.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K. / M.K.

„Rodzice decydują”. Prezydent składa projekt zmiany prawa oświatowego

W piątek prezydent Andrzej Duda przedstawił projekt, który ma stanowić wypełnienie zapisów Karty Rodziny. Według nowelizacji zgodę na działalność stowarzyszeń w szkole będą musieli wyrazić rodzice.

Na piątkowej konferencji prasowej ubiegający się o reelekcję prezydent poruszył temat edukacji. Przypomniał, że poparł kilka dni temu projekt poselski ws. edukacji domowej. Teraz składa własny projekt zmian prawa oświatowego.

To projekt zmiany prawa oświatowego, który jednoznacznie przesądza, że działalność wszelkich organizacji pozarządowych, która miałaby być prowadzona na terenie szkoły, wymaga zgody nie tylko dyrekcji, ale i rodziców.

Andrzej Duda wyraził nadzieję, że oba projekty zostaną jak najszybciej przegłosowane przez parlament. Nawiązując do podpisanej przez siebie Karty Rodziny podkreślił, że rodzice mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami:

Czas najwyższy, by w naszym systemie prawnym, zgodnie z oczekiwaniami rodziców, wreszcie to prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami było realizowane.

A.P.

 

Bogatko: Niemcy są za neutralnością wobec USA i flirtem z Rosją i Chinami. Niemiecką prasę nazywam powolną

Jan Bogatko o prezydencji Niemiec w Unii Europejskiej oraz o niemieckiej prasie i tym, jak opisuje ona kampanię prezydencką w Polsce.


Jan Bogatko przedstawia najnowsze wydarzenie z Niemiec. Nasz sąsiad jako kraj posiadający prezydencję w Unii Europejskiej kieruje się w stronę neutralności tej organizacji międzynarodowej wobec Stanów Zjednoczonych.

Niemcy opowiadają się za neutralnością wobec Stanów Zjednoczonych i flirtem z Rosją i Chinami.

Ponadto w niemieckiej prasie jest głośno o polskich wyborach prezydenckich. Nasi sąsiedzi nie patrzą optymistycznym wzrokiem na ich wynik. Philipp Fritz napisał artykuł w Die Welt na temat tego, że „ostatecznie zawsze wygrywają narodowi konserwatyści”. Nasz korespondent zauważa, że wcześniej dziennikarz ten pisał w duchu bardziej optymistycznym nazywają Andrzeja Dudę „zwycięzcą, który nie jest zwycięzcą”. Niemiecka prasa zauważa, że prezydent Polski zabiega o głosy „wyborców z prawicowego spektrum”, jednak już nie wspomina, że „robi to także Rafał Trzaskowski”.

Bogatko zauważa, że niemiecką prasę ocenia się  w rankingach jako najbardziej wolną na świecie. Jest ona jak mówi, faktycznie powolna, gdyż opisuje ważne wydarzenia z opóźnieniem, czego przykładem jest nie tylko „noc sylwestrowa w Kolonii”. Dzieje się tak zupełnie jakby niemieccy dziennikarze czekali przed publikacjami na „briefing w urzędzie kanclerski między kanclerz a najwybitniejszymi dziennikarzami w kraju”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Obremski: Pan prezydent Trzaskowski próbuje nam wmówić, że trzeba myć albo twarz, albo nogi

Jarosław Obremski o inwestycjach lokalnych i centralnych, zrywaniu plakatów Andrzeja Dudy, tematach kampanii wyborczej oraz o tym, jak poznał Mateusza Morawieckiego.


Jarosław Obremski informuje, że prezydent Polski odwiedzi w Jakuszycach wielką inwestycję ośrodka narciarskiego, która ma zapewnić „lepsze warunki dla wszystkich, którzy uprawiają narciarstwo biegowe”. Mówi, że w Wałbrzychu oraz innych dolnośląskich miejscowościach plakaty wyborcze Andrzeja Dudy są zdewastowane. Robią to m.in. strażnicy miejscy w ubraniach cywilnych.

Jest korelacja między przynależnością partyjną danego włodarza miasta, a skali niszczenia plakatów Andrzeja Dudy. Jednak trzeba tu byłoby przeprowadzić szerszą analizę.

Sprawą zajmuje się prokuratura. Wojewoda dolnośląski dodaje, że plakaty Rafała Trzaskowskiego również są niszczone. Wszelako skala takich przypadków jest niewielka.

Ponadto nasz gość mówi o ekonomicznej stronie swojego regionu. Wpływy z PIT i CIT są większe, mimo obniżenia tych podatków. Stwierdza, że jest to wynik działań rządu Prawa i Sprawiedliwości. Chociaż ceni działalność władz samorządowych, to zaznacza, że władza musi w pewnym stopniu być scentralizowana, tak jak zakłada to wizja państwa PiS. Jak wyjaśnia w samorządach

Pomieszaliśmy, co jest centralne, co marszałkowe, co gminne. Pewne elementy centralizmu są potrzebne. Gdybyśmy byli zlandyzowani byłoby dużo kłopotu z przeprowadzeniem walki z pandemią.

Wojewoda odnosi się do haseł Rafała Trzaskowskiego, który przeciwstawia wielkie inwestycje rządowe lokalnym samorządowym. Ocenia, że

Pan prezydent Trzaskowski próbuje nam wmówić, że trzeba myć albo twarz albo nogi. Ja uważam, że jedno i drugie jest potrzebne. Polska potrzebuje zarówno małych, jak i wielkich inwestycji.

Wskazuje na Gdynię budowaną klika lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, która to „jest do tej pory znaczącym miastem, buduje zamożność całej Polski”. Zdradza, że w kampanii prezydenckiej brakuje mu rozmowy o podatkach i innych kwestiach gospodarczych:

Brak mi również dyskusji o polityce bezpieczeństwa […] Przełożenie polityki zagranicznej do stwierdzenia „kierunek proamerykański czy proeuropejski” jest zbytnim uproszczeniem.

Jarosław Obremski mówi również o początkach swojej znajomości z premierem Mateuszem Morawieckim, która sięga czasów Solidarności Walczącej. Nasz gość nie działał w tej ostatniej w przeciwieństwie do Grzegorza Schetyny. Na pytanie czemu ten ostatni jest dzisiaj tak daleko politycznie od premiera, choć zaczynali w jednej organizacji, odpowiada, że może się z tym wiązać „mocna postawa troski o osoby najbiedniejsze” jaka cechowała zawsze Mateusza Morawickiego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.