Wybranowski: Trzaskowski przedstawia butę i arogancję. Trzaskowski przypomina mi Pawła Kukiza sprzed pięciu lat

Dziennikarz Radia WNET komentuje przemówienia Rafała Trzaskowskiego i Andrzeja Dudy po ogłoszeniu wyników exit poll wyborów prezydenckich. „Podobało mi się finalne wystąpienie obecnego prezydenta”.

Andrzej Duda mówił o szacunku, o tym, że każdy z Polaków bez względu na to, jakie ma poglądy polityczne, w co wierzy, jest Polakiem i warty jest szacunku. Kinga Duda dość krótko wyjaśniła słowa prezydenta Andrzeja Dudy. Natomiast pierwsza dama, pierwszy raz od pięciu lat, powiedziała o swoim wyborze, jeśli chodzi o udzielanie wywiadów do mediów. Z drugiej strony wskazała zaangażowanie pewnych redakcji i dziennikarzy.

Komentując wypowiedź Rafała Trzaskowskiego, Tomasz Wybranowski twierdzi, że jego słowa nie ujrzały drugiej strony. „Polaków powinno interesować to, co wydarzy się za 50 lat, natomiast nie obecne wybory. To, co powiedział Rafał Trzaskowski: <<Zwyciężymy>>, świadczy jedynie o chęci władzy. Sądzę, że Małgorzata Trzaskowska zachowała więcej twarzy od kandydata na urząd prezydenta RP” – mówi Tomasz Wybranowski.

Ta kampania ze strony Zjednoczonej Opozycji była dla mnie tzw. przetargiem. Rafał Trzaskowski przypominał mi Pawła Kukiza sprzed pięciu lat, kiedy były kandydat nie miał żadnego programu. Patrzmy roztropnie i rozważnie. Podobało mi się finalne wystąpienie Andrzeja Dudy, który kazał zrobić sobie małe ćwiczenie, zadając sobie pytanie: Jak Polakom żyło się do 2015 roku, a jak żyło się później – podkreśla.

Jak głosowali Polacy w II turze? Kto wybrał Dudę, a kto Trzaskowskiego? Wyniki exit poll!

Według pierwszych, sondażowych wyników badania Ipsos realizowanych dla trzech stacji: TVN, TVP i Polsatu Andrzej Duda otrzymał 50,4 proc. głosów, a Rafał Trzaskowski 49,6 proc.

Możliwy błąd statystyczny wynosi 2 pkt proc.;
Szacowana frekwencja to 68,9 proc.

 


 

Z sondażu IPSOS dla TVP, TVN i Polsatu najmłodsi wyborcy, czyli ci w wieku 18-29 lat najchętniej głosowali na Rafała Trzaskowskiego – poparło go 64,4 proc. Natomiast Andrzeja Dudę – 35,6 proc.

Osoby w wieku 30-39 lat najczęściej głosowały na Trzaskowskiego (55,4 proc.). Wśród tej grupy wyborczej na Dudę głosowało 44,6 proc. W grupie 40-49 lat na Rafała Trzaskowskiego głos oddało 55,2 proc. wyborców, na Andrzeja Dudę – 44,8 proc.

Wśród osób w wieku 50-59 lat zwyciężył Duda – 59,1 proc. Trzaskowski otrzymał  natomiast 40,9 proc. W najstarszej grupie wiekowej (60+)  na Dudę zagłosowało 61,7 proc. wyborców; na Trzaskowskiego 38,3 proc. Polaków.

 


Rafał Trzaskowski zwyciężył w dziewięciu województwach: pomorskim (66,4 proc.), lubuskim (63,1 proc.), zachodniopomorskim (63,1 proc.), dolnośląskim (58,6 proc.), opolskim (55,6 proc.), wielkopolskim (55,3 proc.), kujawsko-pomorskim (53,9 proc.), warmińsko-mazurskim (53,1 proc.), śląskim (52,3 proc.).

Andrzej Duda wygrał w siedmiu województwach: podkarpackim (72,6 proc. głosów), lubelskim (64,4 proc.), świętokrzyskim (63,4 proc.), podlaskim (60 proc.), łódzkim (57,1 proc.), małopolskim (57,2 proc.) i mazowieckim (51 proc.).


 

Andrzej Duda zdobył przewagę nad Rafałem Trzaskowskim w trzech grupach wyborców pod względem wykształcenia. W elektoracie z wykształceniem podstawowym zdobył 77,3 proc. głosów, a jego kontrkandydat 22,7 proc. W grupie obywateli z wykształceniem zawodowym i średnim było to odpowiednio 74,7 proc. dla urzędującego prezydenta i 25,3 proc. dla prezydenta Warszawy.

Duda miał także przewagę wśród wyborców z wykształceniem średnim i pomaturalnym – 50,3 proc.; Trzaskowski – 49,7 proc.

Kandydat KO wygrał jedynie wśród obywateli z wyższym wykształceniem (65,9 proc). Andrzeja Dudę w tej grupie wyborców poparło 34,1 proc.

Andrzej Duda: Prosze Polaków o szacunek / Trzaskowski: Jestem przekonany, że zwyciężymy

Wyniki exit poll według sondażu IPSOS dla TVN, TVP i Polsatu na godzinę 21:00: Andrzej Duda – 50,4 proc., Rafał Trzaskowski – 49,6 proc. Frekwencja wyniosła 68,9 proc.

Andrzej Duda

Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomagali mi w kampanii wyborczej. Chcę, aby wszyscy politycy byli jednością i wspierali się nawzajem. Regułą demokracji jest to, że zdania są różne. Dla większości społeczeństwa jest jednak wiele wspólnych elementów. Proszę wszystkich Polaków o szacunek, o to, abyśmy się nawzajem szanowali i umieli do siebie wyciągać ręce. Pragnę, abyśmy patrzyli na drugiego człowieka z poszanowaniem jego godności. Jeżeli ktoś poczuł się urażony moim słowem i działaniem, przepraszam i proszę o wybaczenie. Dziękuję, że wskazaliście mi podczas spotkań obszary, którymi jeszcze trzeba się zająć. Będę nadal spotykał się z Państwem – nic się w tym zakresie nie zmieni.

Powiedźcie wszystkim, że jesteśmy razem, że jesteśmy przyjaciółmi. Polska jest nasza, wspólna. Pałac prezydencki będzie otwarty dla ludzi o różnych poglądach i przekonaniach. Niech żyje Polska!

Chcę żebyśmy podali sobie ręce i żeby ten uścisk dłoni zakończył tę kampanię – mówi Andrzej Duda.

Rafał Trzaskowski 

Jestem przekonany, że zwyciężymy. Wystarczy doliczyć wszystkie głosy.

Doprowadzimy do tego, aby ta władza, która próbuje nas dzielić i wmawiać, że są równi i równiejsi, odejdzie w niepamięć. Będziemy bronić tego, co najważniejsze – równowagi władz, demokracji. Obiecuję, że władza będzie służyła obywatelowi.

Dziękuje całej swojej rodzinie. Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim Polakom. Jestem przekonany, że wygramy. Udało się rozmawiać o współczesnej Polsce i patrzeć w przyszłość i myśleć o tym, jak rozwiązywać prawdziwe problemy. Jeśli raz się obudziliśmy to już nikt nas nie uśpi.

Polki i Polacy stworzyli nadzieję na Polskę otwartą, tolerancyjną, gdzie najważniejsza jest odwaga i zdrowy rozsądek. Chcemy przede wszystkim patrzeć tej władzy na ręce.



Krzysztof Mazur, Paweł Poncyliusz, Marek Sawicki, Waldemar Paruch, Marian Kowalski – Popołudnie WNET – 10.07.2020 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie i 96,8 FM we Wrocławiu. Zaprasza Łukasz Jankowski.

Goście Popołudnia WNET:

Krzysztof Mazur – politolog, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju;

Paweł Poncyliusz – poseł Platformy Obywatelskiej;

Marek Sawicki – poseł PSL;

Prof. Waldemar Paruch – politolog, były  szef Centrum Analiz Strategicznych;

Marian Kowalski – działacz polityczny.


Prowadzący: Łukasz Jankowski

Realizator: Franciszek Żyła


Krzysztof Mazur / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Dr Krzysztof Mazur w popołudniowej rozmowie Radia Wnet opisuje kończącą się kampanię prezydencką jako brutalną i przepełnioną wieloma „chwytami poniżej pasa”. Politolog wskazuje, że był zwolennikiem tego, aby prezydent Duda promieniował pozytywnym przekazem w swoich wystąpieniach publicznych i podkreślał dorobek rządu ostatnich pięciu lat, ale „w ostatnich dniach zabrakło tego przekazu pozytywnego, przed pierwszą turą było go więcej”. Gość Łukasza Jankowskiego odnosząc się do niskiego poparcia kandydata PiS wśród młodzieży odpowiada, że problem leży w komunikacji medialnej: „Jeśli media publiczne adresują swój przekaz do innej grupy społecznej, raczej wyborców starszych (…) to nic dziwnego, że na Instagramie są inne emocje. Pytanie, czy prawica ma kulturowo pomysł, jak dotrzeć do tych wyborców z Instagrama”.

Poseł Platformy Obywatelskiej Paweł Poncyliusz podkreśla, że dominującymi kwestiami w kampanii wyborczej były sprawy obyczajowe, które są „marginalne”. Jako najbardziej przełomowe w tej kampanii wyborczej, poseł PO wskazuje unieważnienie wyborów korespondencyjnych, wymianę kandydata Koalicji Obywatelskiej i „dalekie od oczekiwań” wyniki kandydata PSL-u, Szymona Hołowni i Roberta Biedronia. Gość Łukasza Jankowskiego uważa, że jeśli wybory wygra Rafał Trzaskowski to nieunikniona współpraca z ośrodkiem rządowym może obniżyć emocje polityczne. Poseł PO odpiera zarzuty o brak źródeł finansowania obietnic składanych przez Rafała Trzaskowskiego i wskazuje, że dzisiejszy budżet jest znacznie większy, niżeli przed laty, a „zdolność do obsługiwania wydatków publicznych jest możliwa i nie wymaga to cięć”.

Marek Sawicki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Poseł PSL Marek Sawicki deklaruje, że weźmie udział w wyborach, ale nie zdradza na kogo zagłosuje. Zdaniem posła Sawickiego, Platformie Obywatelskiej nie zależy na odniesieniu zwycięstwa w wyborach i przejęciu władzy: „mam wrażenie, że wygodnie jest im być dużą partią opozycyjną, a idą trudne czasy”. Były minister rolnictwa zapewnia, że lider PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz, nie złoży jednoznacznej deklaracji na kogo zagłosować w wyborach. Parlamentarzysta Marek Sawicki podkreśla, że wygrana Rafała Trzaskowskiego nie zmieni niczego w systemie rządzenia, ponieważ nadal większość sejmowała pozostanie w rękach PiS.

Politolog Prof. Waldemar Paruch uważa, że Rafałowi Trzaskowskiemu przewidywalnie udało się przejąć elektorat lewicowy, natomiast sukcesem po stronie Andrzeja Dudy było pozyskanie powiększanego przez ostatnie 4 lata elektoratu PiS, a także podtrzymanie wigoru i energii w kontaktach z wyborcami. Politolog podkreśla, że Rafał Trzaskowski podjął nieudaną próbę odcięcia się od Platformy Obywatelskiej i unikał debaty z kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Były szef Centrum Analiz Strategicznych wskazuje, że decydujący dla wyniku wyborczego będzie poziom lęku, pośród osób niezdecydowanych, a także odrzucona w pierwszej turze wyborów przez wyborców, polityka składania pustych obietnic, której adwokatem był Rafał Trzaskowski.

Marian Kowalski porównuje środowisko Konfederacji do projektu politycznego Pawła Kukiza: „To świadczy o tym, że jest to słaby projekt polityczny. To jest kontynuacja projektu Kukiz-15 z wszelkimi tego konsekwencjami (…) Niestety ta grupa liberalna Korwin-Mikkego trzyma pakiet kontrolny w Konfederacji, a Krzysztof Bosak jest zakładnikiem tego całego przedsięwzięcia i nie ma śmiałości wyrazić swojego prywatnego zdania na kogo zagłosuje”. Gość Łukasz Jankowskiego podkreśla, że elektorat wolnościowy PiS powinien przekonać argumentem, że „dzień wolności podatkowej za rządów PO zawsze przypadał pod koniec czerwca, a od kiedy rządzi PiS na początku czerwca”.

Wiadomość od Wielkiego Brata: „Zobacz najnowsze informacje ze swojej osi czasu”, czyli wszystko o tobie wiemy

Chcieliśmy pozbyć się komuny i ubecji, aby czuć się wolni. Czy tak ma wyglądać nasza wolność? Wielki Brat wciąż czuwa! Przekształcamy się powoli ze stryjka z siekierką w stryjka z kijkiem…

Podczas ostatniej wizyty naszego prezydenta Andrzeja Dudy u prezydenta Donalda Trumpa dowiedziałem się między innymi, że owocem wizyty są inwestycje firm amerykańskich w Polsce. Jedną z nich jest ogromna inwestycja, liczona w miliardach dolarów, firmy Google. Ucieszyłem się jak zawsze, gdy w Polsce buduje się coś nowego i nowoczesnego. Radość moja nie trwała długo. Otworzyłem dziś swojego mejla i co zobaczyłem?

Napisał do mojej skromnej osoby sam Google. Zwrócił się do mnie po imieniu w ten sposób: „Andrzej, zobacz najnowsze informacje ze swojej osi czasu”.

Jestem spokojnym emerytem, ojcem i dziadkiem. Mieszkam pod Warszawą. Moje życie wygląda tak: gdy potrzebne są duże zakupy, jadę do najbliższego dużego marketu. Gdy trzeba coś do domu, jadę do znajdującego się też blisko marketu budowlanego. Gdy zabraknie w domu pieczywa lub mam ochotę wypić piwo, jadę do naszego lokalnego markeciku. W niedzielę jeżdżę do najbliższego kościoła znajdującego się w sąsiedniej wsi. Gdy dzieci poproszą mnie, bym zajął się wieczorem wnukami, jadę do Warszawy. Te wszystkie moje „wielkie” podróże, w których oddalam się od domu najwyżej o kilkanaście kilometrów, zarejestrował Google, umieszczając w mejlu do mnie zdjęcia miejsc, w których byłem.

Przeraziło mnie, co to będzie, gdy Google się u nas rozwinie i powstanie gigantyczny ośrodek obliczeniowy.

Wtedy ja, szczęśliwy właściciel domku z ogródkiem, za jakiś czas otrzymam mejla od Google z dokładniejszymi informacjami, co ostatnio robiłem: byłem w ogródku, jadłem porzeczki i wiśnie; byłem w kuchni i robiłem kawę; myłem nad wanną któreś z wnucząt z kupy; wieczorem byłem z żoną w sypialni. A wszystko to zawierać będzie zdjęcia.

Orwell był geniuszem, a nawet prorokiem.

Panie Prezydencie, głosowałem na Pana i będę głosował. Sojusz z USA jest nam potrzebny, ale uwaga! Obyśmy nie wpadli z deszczu pod rynnę. Pamiętam te czasy, można o tym teraz wiele czytać, gdy spotykało się dwóch panów, rozmawiali w tajemnicy o czymś w domu, hotelu, restauracji, przekonani, że nikt ich nie słyszy. Okazywało się, że pewne służby, dysponując prymitywnym jak na dzisiejsze czasy sprzętem, wszystko słyszały i rejestrowały. A dzisiaj technika poszła do przodu. Jeżeli moja skromna, nic nie znacząca osoba jest inwigilowana, to rodzi się pytanie: po co?

Bo przecież nie przysłano mi tego po to, żebym przypomniał sobie, co robiłem w dopiero co minionym miesiącu. Wprawdzie jestem emerytem, ale skoro korzystam z poczty elektronicznej, to znaczy, że demencja jeszcze mnie nie opanowała. Bo gdyby tak było, na co przyda mi się informacja, że jeździłem do sklepu i zdjęcie tegoż?

Chcieliśmy pozbyć się komuny i ubecji, aby czuć się wolni. Czy tak ma wyglądać nasza wolność? Dostałem od Google informację, którą otrzymywał każdy, kto wpadł w łapy ubecji: my o panu wszystko wiemy.

Ja na takie groźby mogę, jak to się dawniej mówiło, gwizdać. Ale jeśli ktoś jest młody, ambitny i chciałby coś zdziałać nie tylko w swoim prywatnym życiu, jaki przekaz otrzymuje w takim mejlu? Uważaj, bój się. Pierwszy nierozsądny krok i po tobie!

Wielki Brat wciąż czuwa! Przekształcamy się powoli ze stryjka z siekierką w stryjka z kijkiem…

To wszystko mnie zasmuciło, ale po namyśle uświadomiłem sobie: kogo lub czego właściwie mamy się bać? Jakiejś tajemnej, ponadnarodowej siły? Przecież tak naprawdę należy się bać tylko Boga.

Andrzej Słoniowski

Dr Mazur: Do realizacji wielkich projektów potrzebne jest poparcie przynajmniej części wielkomiejskich elit

Dr Krzysztof Mazur o wyborach prezydenckich, kampanii wyborczej, przekazie medialnym i tym, jaka powinna być prawica.

Im niższa frekwencja tym lepiej dla Andrzeja Dudy, bo jego elektorat jest bardzo zmobilizowany.

Dr Krzysztof Mazur w popołudniowej rozmowie Radia Wnet opisuje kończącą się kampanię prezydencką jako brutalną i przepełnioną wieloma „chwytami poniżej pasa”. Zauważa, że sondaże nie pozwalają określić kto w nich zwycięży. Wskazuje, że poza wyborcami popierającymi obu kandydatów

Będzie też Polska, która będzie głosowała, ale się nie cieszyła, po jednej i drugiej stronie.

Politolog dodaje, że był zwolennikiem tego, aby prezydent Duda promieniował pozytywnym przekazem w swoich wystąpieniach publicznych i podkreślał dorobek rządu ostatnich pięciu lat, ale „w ostatnich dniach zabrakło tego przekazu pozytywnego, przed pierwszą turą było go więcej”. Przed II turą mocniej wybrzmiały tematy światopoglądowe. Jak zauważa dr Mazur, Rafał Trzaskowski na czas kampanii zmienił głoszone przez siebie poglądy:

Był za Kartą LGBT, teraz jest przeciwko takiej ofensywnej polityce światopoglądowej.

Gość Łukasza Jankowskiego odnosząc się do niskiego poparcia kandydata PiS wśród młodzieży odpowiada, że problem leży w komunikacji medialnej:

Jeśli media publiczne adresują swój przekaz do innej grupy społecznej, raczej wyborców starszych (…) to nic dziwnego, że na Instagramie są inne emocje. Pytanie, czy prawica ma kulturowo pomysł, jak dotrzeć do tych wyborców z Instagrama.

Stwierdza, że potrzebna jest prawica, która nie jest „prawicą obciachu”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K./A.P.

Facebookowe nauki pewnego pastora: Trzaskowski pokona ciemności katolicyzmu, który prowadzi Polaków do piekła

Chrześcijaństwo w wersji katolickiej jest pułapką, w którą szatan łowi ludzi. Nad Polską rozciąga się zasłona ciemności i bez jej zerwania nie nastąpi przebudzenie. Tylko PO zależy na chwale Bożej.

„Polska dla Jezusa”, czyli głosować Trza!

Poniższy tekst powinien napisać Tomasz Terlikowski. Byłby to sequel artykułu sprzed dziesięciu lat, zatytułowanego „Zielonotuskowcy, czyli Donald Tusk wybrany przez Boga”. Ale ponieważ nie ma pewności, że redaktor nosi się z zamiarem podjęcia tego tematu, kreślę tych kilka słów przed wyborami o bieżących konotacjach polityki z pentekostalizmem nowej fali.

Przypomnijmy jednak najpierw, że po katastrofie smoleńskiej 2010 roku pojawiła się w pentekostalizmie polskim swego rodzaju „teologia smoleńska”. Najdosadniej sformułował ją Bogdan Olechnowicz, pastor Chrześcijańskiej Wspólnoty Górna Izba oraz jeden z liderów ruchu Polska dla Jezusa. Według tego obdarzonego charyzmą kaznodziei i pisarza, którego wydaną w 2006 roku książkę „Wzgardzeni czy wybrani. Prorocze spojrzenie na Polskę” czytałem z wypiekami na twarzy, w ojczyźnie toczy się wielkie zmaganie decydujące o losach Polski i jej misji. Po tragedii 10 kwietnia fronty tej wojny duchowej zostały przez pastora jasno wytyczone: po jednej stronie Prawo i Sprawiedliwość, po drugiej Platforma Obywatelska. Na podstawie zupełnie oderwanej od jakichkolwiek reguł interpretacyjnych egzegezy Biblii, spór między obu partiami został uznany za starcie między domem Saula a domem Dawida.

Jeśli Saul symbolizuje fałszywą religijność i błędne rozumienie państwowości, to z kolei wybrany Dawid – prawdziwe oddanie Bogu oraz właściwe rozumienie patriotyzmu. Tusk i jego ekipa, jak Olechnowicz kazał w czasie konferencji ruchu Polska dla Jezusa w 2010 roku, mieliby być przywódcami o sercu Dawida, a zadanie Kościoła polegałoby na błogosławieniu ich. W tej konwencji prezydent Bronisław Komorowski reprezentował „nowe serce narodu”, które zostało dane Polsce „jako dar z nieba”. Widocznie dobry Bóg – postawmy kropkę nad „i” – miłosiernie dopuścił do katastrofy, w której zginąć miało stare serce narodu symbolizowane przez Lecha Kaczyńskiego. Wtedy to zdaniem „proroka” dom Saula został poniżony, a Dawidowy dom – wyniesiony.

Bogatsi o doświadczenia kolejnych lat możemy tylko śmiać się i zgrzytać zębami, gdy czytamy „proroctwa” Olechnowicza o tym, jakoby dla ludzi PiS-u Chrystus był jedynie dodatkiem do życia, a dla ludzi PO miałaby liczyć się na serio chwała Boża.

Ale jeszcze poważniej robi się, gdy pastor sięga sfery duchowej: 10 kwietnia rzekomo „Bóg dokonał sądu”, a „w pierwszym rzędzie ten sąd dotyczył zwierzchności, która jest nad tym krajem”. Terlikowski w tym miejscu wyjaśnia, że starym polskim sercem Olechnowiczowi jawi się „Polska tradycyjna, religijna, zaangażowana w katolicyzm”. Nie było całkiem złe to serce, ale stało się zmęczone, niezdolne do przebaczenia, pokory i widzenia Boga, a przede wszystkim niezdatne do udźwignięcia tego, co Bóg jakoby zamierzał dla naszego kraju w następnych latach.

Polska dla Jezusa jest wzorowana na ideach znanych w amerykańskim pentekostalizmie, a dokładniej na tzw. Reformacji Nowoapostolskiej. Ten coraz bardziej wpływowy w kręgach ewangelikalno-charyzmatycznych ruch wyróżnia się między innymi silnym akcentem położonym na prowadzenie tzw. strategicznej walki duchowej, której celem miałaby być przemiana społeczna (duchowe przebudzenie) idąca w ślad za wyparciem demonów terytorialnych (np. krajowych), oraz właśnie na funkcję proroka przynoszącego nowe objawienie od Boga. Dalekosiężnym zamiarem „apostołów” Reformacji Nowoapostolskiej jest również wpływ na społeczeństwo, także w sferze politycznej. Dlatego najchętniej bratają się z konserwatywnymi politykami, ale zgodnie z „proroctwami” Lance’a Wallnau’a, wybrany przez Boga został także Donald Trump; miałby on odegrać rolę podobną do króla perskiego Cyrusa.

Jak widać na przykładzie Olechnowicza, w praktyce przyjmowanie proroczego objawienia może przybierać jeszcze bardziej karykaturalne formy; jest raczej projektowaniem własnych czy wręcz branych z mainstreamowych mediów uprzedzeń i poglądów na sferę religijną.

W teologii katolickiej podkreśla się przytomnie, że w przypadku prywatnych objawień wizjoner nigdy nie otrzymuje „czystego” przesłania, ale zawsze przechodzi ono przez subiektywny filtr odbiorcy wizji (jego konkretne możliwości, dostępne mu sposoby obrazowania i poznania itd.). Dlatego nawet nadprzyrodzone wizje nie są „nigdy zwykłymi «fotografiami» rzeczywistości pozaziemskiej, ale wyrażają także możliwości i ograniczenia podmiotu postrzegającego” (Joseph Ratzinger). Zakładając optymistycznie, że Duch Święty w ogóle może działać w takich grupach określających się jako ponaddenominacyjne, i tak nie miałby możliwości przebicia się przez podstawowe uwarunkowania Olechnowicza. Żeby zdać sobie sprawę z głównego filtru „proroka”, wystarczy zajrzeć na stronę „Polski dla Jezusa”, na której przeczytamy:

„Musimy zdawać sobie sprawę, że Polska nigdy w swojej historii nie doświadczyła naprawdę Bożego poruszenia na większą skalę. I chociaż nazywa się krajem chrześcijańskim, tylko niewielu zna osobiście Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i Pana. Niewielu zna i doświadcza mocy zmartwychwstałego Jezusa w swoim życiu. Chrześcijaństwo bowiem przyszło do Polski jako akt polityczny, a nie w wyniku Bożego poruszenia i nawrócenia się ludzi do Jezusa Chrystusa. Ta sytuacja pozwala szatanowi trzymać nasz naród w oszustwie religijności, prowadząc wielu do piekła. Zasłona ciemności nad krajem sprawia, że ewangelia nie może przedostać się do umysłów i serc ludzi”.

Nie chodzi tutaj jedynie o stwierdzenie faktu, że tradycyjna religijność może być zwykłą wydmuszką pozbawioną treści. Przetłumaczmy przesłanie z polskiego na polski: chrześcijaństwo w wersji katolickiej jest po prostu fałszywą religijnością, w istocie wręcz pułapką, w którą szatan łowi ludzi. Nad Polską rozciąga się zasłona ciemności i bez jej zerwania nie nastąpi przebudzenie. To właśnie ten antykatolicki resentyment jest źródłem „objawień” takich jak wyżej opisane, które z kolei przekładają się na takie, a nie inne wybory.

Mimo że życie już dawno zweryfikowało prawdziwość „proroctwa” Olechnowicza, jego serce wciąż opowiada się po tej samej stronie sporu między obu partiami. Modyfikacją jest jedynie poparcie Szymona Hołowni w pierwszej turze, by w drugiej oddać już głos za Trzaskowskim.

Plus może różnica w języku: świadoma rezygnacja z biblijnej symboliki, przy wciąż podtrzymywanym poglądzie na temat duchowego charakteru tego, co się dzieje.

Spokojnie można by podobne grepsy znaleźć w takiej, powiedzmy, „Gazecie Wyborczej”; być może zresztą stamtąd ocena sytuacji została żywcem wzięta. Darujmy sobie jednak te smaczki. Poniżej cytuję tylko „głębsze” uzasadnienia fundamentalnego wyboru, jaki owieczki pasterza otrzymują codziennie na FB w ramach przedwyborczego „niezbędnika obywatelskiego”.

Zacznijmy z wysokiego c:

„Bez patetycznych słów, ale z przejęciem napiszę, że najbliższe wybory są kluczowe dla naszego kraju. Może najważniejsze od 1989. Bo oto stoimy przed wyborem bardzo fundamentalnym.

Wybór nie jest pomiędzy polską liberalną czy konserwatywną, katolicką czy świecką, tradycyjną czy (jak to niektórzy schlebiają sobie dość na wyrost) progresywną. […]

To wybór pomiędzy Polską demokratyczną, o której marzyły miliony Polaków i którą wywalczyło nam pokolenie pierwszej Solidarności, a Polską autokratyczną, która zarządzana jest przez jeden, niekonstytucyjny ośrodek władzy, zogniskowany w jednej osobie, i bynajmniej nie mam tu na myśli obecnego prezydenta RP”.

I dalej:

„To, z czym mamy obecnie do czynienia, nie jest przede wszystkim sporem partyjnym, sporem dwóch największych ugrupowań politycznych, czyli PiS i PO. I nie jest to też spór ich politycznych patronów, czyli Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. […] Jeśli zatem nie jest to spór partyjny, to jaki? Jest to raczej spór mentalnościowy, psychologiczny, historyczny i w pewnym sensie cywilizacyjny. Ale też w jakiejś, niemałej mierze, także religijny”.

Trochę przeczą sobie te dwie wypowiedzi, ale machnijmy na to ręką. Następnie pojawia się odwołanie do doświadczenia psychologicznego, które pozwala Olechnowiczowi dokonać tyleż uproszczonej, co naiwnej diagnozy:

„Jarosław Kaczyński reprezentuje, moim zdaniem, tę mniej zdrową część społeczeństwa (już czuję to oburzenie niektórych!), która niesie w sobie narodowe zranienia, sporą dawkę upokorzenia, żyje w poczuciu odrzucenia i cechuje się także mentalnością ofiary. Jest zazwyczaj nieufna wobec otoczenia, żeby nie powiedzieć podejrzliwa i nieskora do przebaczenia. Nawet bardzo nieskora. Stąd historyczne resentymenty i złe relacje z innymi państwami. […]

Donald Tusk natomiast, według mnie, reprezentuje część Polski, która jest o wiele bardziej otwarta, która uporała się z przeszłością, własną i wspólnotową, patrzy do przodu, nie szuka zwady, nie boi się wyzwań, odniosła już jakieś osobiste sukcesy i ma zasadniczo znacznie zdrowsze poczucie własnej wartości. Zyskuje tym samym zaufanie innych nacji, czego dowodem był jego wybór na najważniejszą funkcję w Unii Europejskiej”.

Zdaniem pastora, Kaczyński dostrzegł ból społeczeństwa, ale zamiast leczyć – zainfekował ranę najgorszymi emocjami. Spotęgował poczucie skrzywdzenia i zyskał wiernych wyznawców, którzy z braku krytycznego podejścia, oddają resztki swojej wolności.

Mądry pasterz pochyliłby się nad zranionymi owcami i przeprowadził przez proces uzdrowienia. Kolejnym grzechem PiS jest „wkupywanie się w łaski ludzi przez transfery socjalne”, czerpanie profitów z władzy i rzucanie ochłapów w postaci 500+. „Dwie cechy albo dwie antywartości, które, moim zdaniem, definiują obecnie rządzących, to pycha i kłamstwo”, na których zbudowane są rządy PiS. Olechnowicz pozostaje tak nieskalanie bezkrytyczny wobec pychy Trzaskowskiego, że nie zauważa bezczelnych zachowań kandydata w czasie kampanii.

Mnie najbardziej jednak zastanowiły koligacje Olechnowicza i Hołowni. Pentekostalny pastor już „późnym latem zeszłego roku” dowiedział się od Szymona „o jego zamiarach kandydowania w nadchodzących wyborach”. Facebookowy wpis ozdabia zdjęcie obu rozmawiających panów, pożywiających się w restauracji.

Gdybym był prorokiem jak Olechnowicz, dostrzegłbym w tym spotkaniu symbol dziwnej koalicji otwartego katolicyzmu Hołowni z wizją chrześcijaństwa reprezentowaną przez Olechnowicza. Ten pierwszy dokonuje rozdziału Kościoła i państwa tak dalece, że nauka Kościoła będzie miała coraz mniej do powiedzenia w kwestiach moralnych i obyczajowych. Drugiemu zaś zależy na przebudzeniu duchowym w kraju, na które szansa rośnie wprost proporcjonalnie do osłabienia tradycyjnego katolicyzmu.

Obaj bagatelizują rewolucję seksualną i napierającą cywilizację śmierci, dla których jedyną tamą jest właśnie katolicka „zwierzchność” i tradycyjna religijność Polaków. Zniszczcie to stare serce, a zobaczycie, co na jego zgliszczach zbuduje Trzaskowski jako nowy reprezentant nowego serca. Powiedzmy to samo, tyle że patetyczniej i biblijniej:

„Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia” (2Tes 2,7-8).

Sławomir Zatwardnicki

Krzysztof Bosak: Apeluję, aby wszyscy wyborcy Konfederacji poszli na wybory

Lider Konfederacji Krzysztof Bosak o stanowisku swojej partii, apelu o udział w drugiej turze wyborów i możliwym utracie elektoratu Konfederacji.

Były kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak zaapelował do wszystkich wyborców swojej partii, aby udali do się urn wyborczych, ale nie wskazuje jednoznacznie na kogo powinni oddać głos.

Rzeczywiście prezydent Andrzej Duda publicznie odwołuje się do chrześcijańskich wartości (…) Ubolewam jednak, że przez 5 lat prezydentury, była ta smutna nieskuteczność w wynegocjowaniu czegokolwiek z rządem. Prawo niestety nie zmieniło się w stronę bardziej chrześcijańskim, może za wyjątkiem prawa do wolnych niedziel.

Krzysztof Bosak podkreślał, że nie boi się utraty swoich wyborców ze względu na brak poparcia jednego z kandydatów.

Na pytanie Krzysztofa Skowrońskiego czy jest mu obojętne, kto zostanie przyszłym prezydentem, lider Konfederacji zaprzeczył, ale konsekwentnie odmawiał wskazania na kogo odda swój głos.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Miszalski: Wszystkim z nas powinno zależeć na tym, aby te wybory były uczciwe

Poseł Platformy Obywatelskiej, Aleksander Miszalski uważa, że kandydat PO Rafał Trzaskowski sumarycznie odwiedził więcej miejscowości w trwającej kampanii wyborczej, niżeli prezydent Andrzej Duda.

Podczas kampanii jest dużo pracy, która daje wielką satysfakcję – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Jak dodaje: Rafał Trzaskowski odwiedził w obecnej kampanii prezydenckiej więcej miejscowości niż Andrzej Duda. 

Wszystkim z nas powinno zależeć na tym, aby te wybory były uczciwe. Im większa będzie różnica między kandydatami tym większe będą wątpliwości – twierdzi rozmówca.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego podkreśla, że wszystkie wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego, które słyszałem, były nastawione na współpracę. „Myślę, że w Polsce jest potrzebny ktoś, kto będzie patrzył władzy na ręce. Prezydent niezależny od rządu będzie tamą dla wszelkiej maści nieudaczników” – mówi.

Zdaniem polityka Koalicji Obywatelskiej w drugiej turze wyborów prezydenckich, może dojść do fałszerstw wyborczych, dlatego też politycy opozycji starają się dopilnować, aby w każdej komisji wyborczej w Małopolsce był mąż zaufania pilnujący tego procesu. Gość Łukasza Jankowskiego zaprzecza, że Rafał Trzaskowski chce wprowadzić kartę LGBT w całej Polsce i podkreśla, że tego typu kwestie są tematami zastępczymi i nieistotnymi w obecnej chwili.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N.

Dr Żukowski: Polska dzieli się na dwa równe obozy polityczne

Dr Tomasz Żukowski mówi o ostatnich sondażach w trwającej kampanii prezydenckiej. Ocenia również szanse obu kandydatów na urząd prezydenta Polski.

Wyborców jest bardzo wielu. Jest ich około 20 milionów. Frekwencja wyborcza w tych wyborach prezydenckich może być najwyższa w historii III RP – mówi gość „Poranka Wnet”.

Osoby powyżej 60-ciu lat są weteranami pracy. Ci wyborcy są najczęściej gotowi na głosowanie na kandydata prawicy. Różnica pomiędzy pokoleniami i poszczególnymi różnicami wieku nie jest duża. Ludzie najmłodsi chcą rozróżniać się od swoich rodziców i dziadków kontestując rzeczywistość. W pierwszej turze większość zwolenników należała do Hołowni i Bosaka.

Już dziś będziemy znać wszystkie sondaże przed rozstrzygnięciem II tury wyborów. Najważniejsze są sondaże, które pojawią się jako ostatnie. Na ich podstawie ocenia się wiarygodność firm. Ostatnie sondaże są najbliższe rzeczywistości, są one bowiem najbardziej podobne do tych, które pojawią się w nocy z niedzieli na poniedziałek – podkreśla.

Gość Krzysztofa Skowrońskiego szkicuje również polityczny obraz polskiego społeczeństwa. Nasz kraj dzieli się głównie na dwie grupy, obozy polityczne. Ta sytuacja jest niemal niezmienna od lat.

Na podstawie wyników I tury można stwierdzić, że Andrzej Duda ma większe szanse na objęcie urzędu prezydenta. Ponadto obecny prezydent ma szanse zmobilizować większą liczbę wyborców. W wielkich miastach trudno będzie Trzaskowskiemu zmobilizować Polaków, którzy mogą zagłosować w wyborach. Albowiem ten elektorat w większości uczestniczył w I turze. Tak więc nie ma w tych ośrodkach wielkich rezerw.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N./K.T.