Marcin Palade: Elektorat PiS się starzeje, w polityce nic nie trwa wiecznie

Featured Video Play Icon

Marcin Palade / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

W rozmowie z Łukaszem Jankowskim socjolog Marcin Palade zwraca uwagę na fakt, że elektorat PiS może się kurczyć z uwagi na mechanizm biologiczny. To elektorat mocno się starzejący – wskazuje.

W „Odysei wyborczej” Marcin Palade mówi o olbrzymich kłopotach sondażowych koalicji rządzącej i korzystnych tendencjach dla sił prawicowych. Podnosi jednak, że pewne obiektywne trudności związane ze strukturą elektoratu mogą dosięgnąć Prawo i Sprawiedliwość.

Nic nie trwa w polityce wiecznie, przekonało się o tym wielu polityków, wiele partii politycznych i wielu działaczy. Wygląda na to, że elektorat gotowy głosować na prawicę będzie coraz częściej orientował się na Konfederację czy Koronę Grzegorza Brauna

– przewiduje Palade.

Z prognozą wyniku trafił prawie w punkt. Palade: dla młodych wyborców Tusk to „dziaders”

Socjolog przypomina, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich w przedziale wiekowym 18-30 lat 10 proc. wyborców głosowało na Karola Nawrockiego, a 38 proc. na Sławomira Mentzena.

Proszę zwrócić uwagę, jaka to olbrzymia dysproporcja. Cztery razy więcej wyborców głosowało właśnie na kandydata Konfederacji. To pokazuje, że wśród młodego pokolenia, ale także tych, którzy za chwilę uzyskają dowód, głosy będą iść na prawo od centrum, przede wszystkim na Konfederację i Brauna, a dopiero potem na Prawo i Sprawiedliwość. Innymi słowy, PiS ma elektorat mocno się starzejący, a to oznacza brak przyszłości w obecnym kształcie, jaki ta partia reprezentuje

– ocenia Marcin Palade.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Prof. Piotr Grochmalski: Takie operacje, jak wstrzymanie KPO nie byłyby możliwe bez piątek kolumny w Polsce

Featured Video Play Icon

Prof. Piotr Grochmalski

Politolog przypomina sprawę wstrzymania wypłaty KPO dla Polski i wskazuje, że w pewnym stopniu przełożyło się to na portfele Polaków. Nie byłoby to możliwe bez udziału 5. kolumny – podkreśla.

W rozmowie z Łukaszem Jankowskim politolog prof. Piotr Grochmalski kreśli obraz Niemiec jako kraju agresywnego politycznie, bezkompromisowo dbającego o własne interesy, a w ostatnim czasie dodatkowo stawiającego na wzrost siły militarnej.

Kanclerz Merz wprost stwierdził, że celem jest zbudowanie najsilniejszej armii w Unii Europejskiej. Zwróćmy uwagę, że według twardych danych już w tym roku Niemcy będą wydawali najwięcej w Europie na zbrojenia, prawie 90 bilardów euro. Poza Rosją nikt nie wydaje więcej. Te obecne 2,12 proc. PKB w przełożeniu na wielkość tej gospodarki powoduje, że Niemcy zdystansowały wszystkie inne państwa, czyli Francję i Wielką Brytanię. W zasadzie można powiedzieć, że przepominają się lata 50. i projekt Europejskiej Wspólnoty Obronnej

– mówi Piotr Grochmalski.

Prof. Piotr Grochmalski: niemieckie wojsko robi szerokie rozpoznanie na terytorium Polski. Rząd nas oszukuje

Politolog przypomina, że ten samozwańczy wzór najbardziej demokratycznego państwa w Europie stoi za potężnym uderzeniem w polską gospodarkę, czego najbardziej znanym przejawem była sprawa obcięcia naszemu krajowi KPO.

My może nie mamy pełnej świadomości, ale jednak to w pewnym stopniu przełożyło się na portfele każdego Polaka. To było możliwe przez piątą kolumnę, czyli skuteczne wykorzystanie części polskich polityków, którzy są interesownie związani z Berlinem. Bez tego wsparcia piątej kolumny w Polsce Niemcy nie odważyłyby się na przeprowadzenie tego typu operacji

– twierdzi badacz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Szatkowski o odebraniu dostępu do tajemnic: Służby szukały na mnie haków po zmianie władzy

Featured Video Play Icon

Tomasz Szadkowski l fot. Radio Wnet

Były ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski uważa, że został odwołany z placówki i pozbawiony certyfikatów bezpieczeństwa z powodów politycznych. – Byłem na czele listy do usunięcia – twierdzi.

Posłuchaj całej audycji:

Były ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski twierdzi, że decyzja o jego odwołaniu z placówki oraz odebraniu mu poświadczenia bezpieczeństwa była motywowana politycznie i wynikała z działań premiera Donalda Tuska.

Moją winą jest to, że Donald Tusk mnie zniesławił. Skoro mnie zniesławił, to nie można mi już teraz przyznać racji, bo wyszłoby na jaw, że to były pomówienia

– powiedział Szatkowski w rozmowie z Radiem Wnet.

Czytaj więcej:

„Kontrole na granicy zachodniej chaotyczne, dane o migrantach utajnione”

Listy proskrypcyjne Tuska?

Jak relacjonował, od początku funkcjonowania nowego rządu miał świadomość, że znalazł się na liście osób przeznaczonych do odwołania.

Od samego początku miałem być na czele tej listy. Już w marcu miałem informacje ze środowiska służb, że szuka się na mnie czegoś. Wykręcono kompletnie zmyśloną historię

– stwierdził.

Były ambasador przyznał, że choć jego misja w NATO wykraczała poza ramy poprzedniego rządu, starał się ją kontynuować w duchu profesjonalizmu. Zaznaczył, że sprawy bezpieczeństwa powinny być ponad podziałami politycznymi.

Wydawałoby się, że te sprawy są ponad podziałami. Jest prezydent, jest oczywiście nowy rząd, a ja starałem się profesjonalnie tę misję wykonywać

– mówił.

Czytaj więcej:

Jakub Pilarek: Słowa Brauna były niegodziwe, ale ściganie go przez prokuraturę to absurd

Najważniejsze dla Polski sprawy

Zdaniem Szatkowskiego, decyzja Tuska o jego odwołaniu miała związek z wyjazdem premiera i prezydenta do Waszyngtonu.

Pan premier podjął decyzję, że to może dezorientować jego zaplecze polityczne, że jest wielka wojna, a tu nagle jedzie razem z tymi „złymi ludźmi” do Waszyngtonu. Uznał, że musi to jakoś zrównoważyć. Albo jego emocje tak mu podpowiedziały

– ocenił.

Były ambasador uznał także, że działania wobec niego wpisują się w pewną „rutynę” służb wobec osób, które pełniły funkcje w poprzednim rządzie.

To jest pewna norma działania środowisk służb czy sektora siłowego wobec ludzi, którzy starali się robić coś sensownego w poprzednim rządzie

– powiedział.

/ad

„Kontrole na granicy zachodniej chaotyczne, dane o migrantach utajnione”

Featured Video Play Icon

Krzysztof Bosak

Granica z Niemcami jest w dużej mierze niestrzeżona, a rząd zataja dane o migrantach, powiedział w Poranku Radia Wnet Krzysztof Bosak. „Problem można rozwiązać, potrzeba tylko woli politycznej.”

Posłuchaj całej rozmowy:

Sytuacja na polsko-niemieckiej granicy jest chaotyczna i nierówna, a rząd ukrywa dane dotyczące liczby migrantów przekazywanych Polsce przez Niemcy – ocenił wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak (Konfederacja). Polityk przekonuje, że problem nielegalnej migracji można rozwiązać, jeśli będzie wola polityczna i nowoczesne technologie.

Wygląda to bardzo różnie – zależnie od miejsca i zależnie od czasu. Operacja przywrócenia kontroli była wprowadzona w sposób dosyć nagły, myślę, że zaskakujący dla wielu funkcjonariuszy Straży Granicznej, na przykład dla tych, którzy zostali oddelegowani z Podkarpacia do województwa zachodniopomorskiego, lubuskiego czy dolnośląskiego

– mówił Bosak.

Zaznaczył, że dla żołnierzy Żandarmerii Wojskowej prowadzenie kontroli granicznej jest całkowitą nowością.

Jest w tym wszystkim sporo chaosu, trochę pokazówki, a trochę realnej kontroli

– ocenił.

Bosak relacjonował własne obserwacje z granicy, gdzie – jak powiedział – sytuacja jest niejednolita.

W niektórych miejscach idzie to zupełnie płynnie – większość aut jest przepuszczana bez kontroli. Z kolei w innych miejscach widziałem nawet ponadkilometrowe korki od strony niemieckiej do strony polskiej, co miało miejsce w Świecku w piątek w nocy. Ten obraz jest bardzo zróżnicowany

– przyznał.

Rząd ukrywa dane?

Wicemarszałek Sejmu stwierdził, że nie są publicznie dostępne polskie dane o liczbie migrantów zatrzymywanych lub zawracanych na granicy.

Przede wszystkim tak: nie mamy publicznie dostępnych – przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo – opublikowanych polskich danych ze Straży Granicznej w tej sprawie

– powiedział i dodał, że „trzeba cierpliwie pytać rząd i cierpliwie nagłaśniać fakt ukrywania tych danych przez rząd”.

Zdaniem Bosaka, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Straż Graniczna prowadzą politykę, „która przypomina bardziej wojnę informacyjną z własnym narodem niż informowanie społeczeństwa”.

Czyhają na potknięcia tych, którzy patrolują granice, działają w ruchu obrony granic, i w momencie, gdy pojawi się jakaś nieścisłość, publikują wielkie komunikaty z informacją: „dezinformacja, to nieprawda”. Natomiast nie podają sami z własnej inicjatywy kompleksowych danych

– stwierdził polityk Konfederacji.

Niestrzeżona granica?

Bosak zwrócił uwagę, że problemem jest także słabe zabezpieczenie tzw. zielonej granicy.

Niemcy nie mają wystarczającej obsady kadrowej, żeby strzec zielonej granicy. Polska zresztą też

– przyznał.

Według niego, nawet przywrócenie kontroli drogowej czy kolejowej nie powstrzyma profesjonalnych przemytników.

Wprowadzenie kontroli może mieć w pewnym stopniu funkcję odstraszającą, ale nie dla prawdziwych, profesjonalnych przemytników nielegalnej migracji, którzy będą wykorzystywać transport drogowy tylko po to, żeby podjechać pod granicę, a następnie – mając sprawdzone, że nie ma patroli – będą przerzucać ludzi przez zieloną granicę

– powiedział polityk Konfederacji i dodał, że podczas własnej wizyty wzdłuż granicy od strony niemieckiej nie spotkał ani jednego patrolu Bundespolizei, poza funkcjonariuszami obecnymi na samym przejściu granicznym.

Powiedzmy sobie to wprost: ta granica, zarówno z polskiej, jak i niemieckiej strony, z powodu braków kadrowych w obu służbach, jest w dużej mierze po prostu niestrzeżona

– podsumował.

/ad

 

Kukiz o rządzącej koalicji: Ich łączy tylko nienawiść do PiS i spółki Skarbu Państwa

Featured Video Play Icon

Paweł Kukiz

Jedynym spoiwem koalicji jest nienawiść do PiS‑u i marzenia o spółkach Skarbu Państwa – mówił w Radiu Wnet Paweł Kukiz. Rząd Tuska planuje likwidację MAP i przejęcie kontroli nad spółkami przez KPRM.

Posłuchaj całej rozmowy:

Paweł Kukiz, poseł na Sejm, w rozmowie w Poranku Radia Wnet skrytykował obecną koalicję rządzącą, zarzucając jej brak realnego spoiwa poza wspólną niechęcią do Prawa i Sprawiedliwości oraz dążeniem do kontroli nad państwowymi spółkami. Jego zdaniem emocje, które jeszcze niedawno cementowały obóz rządzący, zaczynają słabnąć, a na pierwszy plan wysuwa się walka o wpływy gospodarcze.

Polityk wskazywał, że choć w różnych środowiskach nienawiść do PiS-u bywa mniej lub bardziej wyrazista, „ten drugi aspekt, czyli miłość do spółek Skarbu Państwa, do odkucia się po ośmiu latach, i z perspektywą, że za dwa lata tej władzy może już nie być, będzie ich trzymał razem”. Kukiz przyznał, że słyszał o planach zmian w strukturze rządu, mających na celu skupienie nadzoru nad kluczowymi firmami w rękach premiera.

KPRM chce większej kontroli nad spółkami

Reformę zarządzania spółkami potwierdzają medialne informacje o planowanej likwidacji Ministerstwa Aktywów Państwowych. Z ustaleń Money.pl, Interii i „Rzeczpospolitej” wynika, że rząd Donalda Tuska pracuje nad reformą, w ramach której kompetencje MAP w zakresie nadzoru nad spółkami Skarbu Państwa przejąć ma Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, a część obowiązków trafić do nowych resortów, m.in. planowanego Ministerstwa Energetyki oraz resortu gospodarczego. W kręgu nazwisk wskazywanych jako potencjalni koordynatorzy nadzoru nad państwowym majątkiem pojawia się m.in. szef KPRM Jan Grabiec.

Zdaniem Kukiza takie działania pokazują, że rządząca większość koncentruje się przede wszystkim na kontrolowaniu państwowych pieniędzy.

Koalicja miłości do spółek Skarbu Państwa

– ironizował poseł.

Zmiany ustrojowe w Polsce

Poseł przypomniał również, że według niego istotne zmiany ustrojowe w Polsce są niemożliwe, dopóki polityka będzie rozgrywana w tak wąskim partyjnym gronie.

Obecna konstytucja służy układowi partyjnemu, a nie obywatelom. To jest proste

– podkreślał. Kukiz przekonywał, że Polska potrzebuje nowej ustawy zasadniczej, w której powinien być m.in. jasno określony rozdział kompetencji między władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, a także niższe progi w referendach, by – jak mówił – „władza czuła nad sobą obywatelski bat”.

Cały czas nie mogę wyjść ze zdziwienia, że ludzie tego nie widzą, że dają sobą tak pomiatać i wkręcać się w te durne, prymitywne partyjne gierki. Że tak ulegają mediom… Boże, co to za społeczeństwo? To jest przerażające

– powiedział poseł.

/ad

Krzysztof Rak: Dziś główny problem z migracją to setki tysięcy przybywający do Polski na podstawie wiz

Featured Video Play Icon

Krzysztof Rak/ fot. FB

W „Odysei Wyborczej” ekspert ds. międzynarodowych Krzysztof Rak mówi, że w sprawie istoty kryzysu migracyjnego „jesteśmy ordynarnie robieni w konia”. Wskazuje na problem masowego wydawania wiz.

W rozmowie z Łukaszem Jankowskim Krzysztof Rak mówi, że w ostatnim okresie do Niemiec przybyło 200 tys. legalnych migrantów, na podstawie wiz pracowniczych, a do Polski ponad 300 tys.

Zadaję pytanie: to my potrzebujemy więcej siły roboczej, niż pięciokrotnie większa gospodarka niemiecka?

– pyta Krzysztof Rak, wskazując na paradoksalne proporcje w tym zjawisku.

Ekspert ocenia, że dziś główny problem z migracją polega nie na nielegalnym przekraczaniu granic, ale na masowym sprowadzaniu migrantów przez wyspecjalizowane firmy.

Te lobby mają układy z rządami i tym się nic nie zrobi. A teraz my widzimy na granicy pewne szopki. Przepycha się sto, czy tysiąc osób, a jednocześnie sprowadza się setki tysięcy. Jesteśmy ordynarnie robieni w konia! Podejdźmy do tego tematu poważnie: ilu migrantów jako siła robocza jest nam niezbędnych?

– tłumaczy Rak.

Polska nie panuje nad migracją? „Granica dziurawa, państwo milczy”

Analityk zwraca uwagę, że duża część migrantów po ustaniu ważności wizy pracowniczej nadal zostaje w Polsce. Jak ten Wenezuelczyk [który zabił młodą Polkę]. Zostają i stanowią bardzo poważny problem. Elity europejskie nie są w stanie zaproponować żadnej poważnej polityki i dyskusji nad kwestią migracji

– ocenia rozmówca Łukasza Jankowskiego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Piotr Gursztyn: Pokolenie 40-latków z PO to ludzie nijacy

Featured Video Play Icon

Premier Donald Tusk/ fot. FB KPRM

Publicysta Piotr Gursztyn ocenia, że w kadrach PO jest deficyt doświadczonych polityków w średnim wieku, którzy wyróżnialiby się swoją osobowością i poziomem uprawnianej polityki.

Nijacy, do znudzenia przewidywalni – tymi słowami rozmówca Łukasza Jankowskiego opisuje kadry Platformy Obywatelskiej, jeżeli chodzi o polityków w średnim wieku.

Agnieszka Pomaska. No to jest 200 proc. na 200 proc. Platformy. Cezary Tomczyk, wiceminister obrony, który mógłby brylować na poziomie PR w sprawach obronności i wojskowości. To coś atrakcyjnego dla polityka. Ale z czym on się kojarzy? Z trollowaniem w internecie… Nadzieją rządu miał być Adam Szłapka. Nie okazał się wartością dodaną, choć podobno Tusk uważa go za swojego następcę. Wydaje mi się, że jest przecietny

– ocenia ludzi PO Gursztyn.

Maciej Wąsik: Tusk rozumie tylko argument siły. Żadne inne na niego nie działają

Według publicysty ta krótka i słaba ławka nakłada się na stan mentalny samego Donalda Tuska.

Nie ma ludzi, którzy pociągnęliby ten wózek. Ciągnął to Donald Tusk, ale widać, że jest dziś bardzo pogubiony. Oderwał się od rzeczywistości, jest więźniem swoich fobii. Nie jest też najmłodszym człowiekiem, co też powoduje oderwanie od tego, co czuje społeczeństwo

– podkreśla gość „Odysei Wyborczej”.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

jbp/

„Gigantyczny skandal”. Karnowski o roli SOP w przecieku o rozmowach Hołowni z Kaczyńskim

Featured Video Play Icon

Jarosław Kaczyński l fot. Facebook Prawa i Sprawiedliwości

– SOP mógł być źródłem przecieku o spotkaniach Hołowni z Kaczyńskim – powiedział w Radiu Wnet dziennikarz Michał Karnowski. Jego zdaniem to polityczny przełom osłabiający Donalda Tuska.

Posłuchaj całej rozmowy:

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia spotkał się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim w mieszkaniu europosła Adama Bielana. Według mediów rozmowy dotyczyły sytuacji politycznej oraz możliwych scenariuszy przed zaprzysiężeniem prezydenta elekta Karola Nawrockiego.

Spotkania marszałka Sejmu Szymona Hołowni z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim odbywały się w tajemnicy, a kluczową rolę w ujawnieniu ich szczegółów mogła odegrać Służba Ochrony Państwa

– mówił w Poranku Radia Wnet Michał Karnowski, publicysta tygodnika „Sieci” i Telewizji wPolsce24. Jego zdaniem te wydarzenia oznaczają „poważny zakręt” w polskiej polityce i mogą osłabić pozycję Donalda Tuska.

Czytaj więcej:

Były szef SKW: Kontrola granic to konieczność wobec wojny hybrydowej

Publicysta ujawnił, że według jego informacji ostatnie spotkanie Hołowni z Kaczyńskim opisane przez media było już trzecim z kolei.

Z moich informacji wynika, że były trzy spotkania i to było trzecie. […] W każdym razie myślę, że przyniosły one obu stronom spore korzyści polityczne

– powiedział Karnowski.

Przecieki ze służb?

Jak relacjonował, sam moment ujawnienia informacji o tajnych rozmowach mógł być efektem przecieku z SOP.

Pytanie, jak ta informacja wyszła na jaw. Informowałem o tym w Telewizji wPolsce, gdzie przeprowadziłem takie miniśledztwo. Bardzo wiele wskazuje, że źródłem przecieku jest Służba Ochrony Państwa albo dane, którymi ta służba dysponuje

– wyjaśnił Karnowski. Zastrzegł przy tym, że nie oskarża konkretnych funkcjonariuszy, „bo oni raportują w górę to, co im każą raportować”.

Czytaj więcej:

Prof. Tomasz Grosse: W Europie Zachodniej wielu zjawisk nie da się już zatrzymać. Ale my jesteśmy w innym momencie

Według Karnowskiego, kulisy spotkania wskazują na możliwość działania służb państwowych, co jego zdaniem jest groźnym precedensem.

Sekwencja zdarzeń wyglądała tak: o 19:00 przyjechał prezes Jarosław Kaczyński i wtedy nie było tam żadnych mediów. O 21:30 przyjechał marszałek Sejmu limuzyną, z ochroną SOP-u. To było w garażu, w bloku, na osiedlu – nie w domu prywatnym. Funkcjonariusze SOP widzieli, jak Hołownia wita się z Bielanem. Nie ma żadnych zdjęć z momentu ich przyjazdu, dopiero odjazd sfotografowali paparazzi. Wiele wskazuje na to, że to właśnie z SOP-u – bo to jedyne możliwe źródło – ta informacja wyciekła

– tłumaczył Karnowski.

Dziennikarz ujawnił także, że – według jego informacji – Donald Tusk miał być informowany o tych kontaktach.

Jeszcze dwa tygodnie temu Tusk miał się chwalić swoim najbliższym współpracownikom, że wie o spotkaniach Hołowni z Bielanem i Kaczyńskim właśnie od SOP-u. To jest gigantyczny skandal. Do tej pory SOP był instytucją wyłączoną z walki politycznej. Można było ufać SOP-owcom, że wszystko, co dzieje się w ich obecności, pozostanie tajne

– dodał.

/ad

Artur Bartoszewicz: Ursula von der Leyen chce, byśmy popełnili samobójstwo gospodarcze

Featured Video Play Icon

W Poranku Radia Wnet Krzysztof Skowroński rozmawia z byłym kandydatem na prezydenta drem Arturem Bartoszewiczem o kuriozalnych koncepcjach Komisji Europejskiej spod znaku „ETS”.

Ekonomista nazywa europejskich biurokratów ludźmi oderwanymi od rzeczywistości.

Ursula von der Leyen i inny komisarze twierdzą, że mamy dokonać samobójstwa gospodarczego. To są ludzie, którzy działają na naszą szkodę, ale mają również indywidualne interesy i korzyści finansowe. Tak samo jak ci, którzy dziś są lobbystami na rzecz wiatraków. Zarabiają na tym ogromne pieniądze i mają w poważaniu skutki społeczne

– twierdzi Artur Bartoszewicz.

Czy ETS to wielkie oszustwo? „Politycy wiedzą, ale milczą. Zarabiają finansowi giganci”

Gość Poranka Wnet podkreśla, że od lat słyszymy, że czym więcej będzie wiatraków, tym tańsza będzie energia.

Udział OZE w systemie energetycznym jest coraz większy. W 2023 r. OZE stanowiło 23 proc. systemu energetycznego. Cena energii spada, czy rośnie? Dzisiaj mi się mówi, że jak się postawi kolejne wiatraki na morzu, to ja będę miał tańszą energię. Gdzie jest koniec logiki tego absurdu?

– pyta retorycznie ekonomista.

Artur Bartoszewicz podkreśla, że samo powiedzenie, że mamy rekordowe ceny energii w Polsce nie opisuje wystarczajaco dobrze sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Skutkiem jest to, że my przestaliśmy być w jakikolwiek sposób konkurencyjną gospodarką na świecie. Więc stracimy miejsca pracy, więc przedsiębiorstwa duże, globalne, które prowadziły produkcję w Polsce, relokują swoją produkcję, szukają innej przestrzeni, która jest po prostu tańsza

– mówi gość Poranka Wnet, określając sposób działania biurokratów wojną hybrydową przeciwko polskiej gospodarce.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

jbp/

Kontrole na granicy tylko podczas wjazdu do Niemiec? Gmyz: oświadczenie kanclerza Merza jest kuriozalne

Featured Video Play Icon

Friedrich Merz l fot. x.com/@_FriedrichMerz

„Wprowadzenie kontroli dla Polaków wjeżdżających do RFN nie będzie korzystne dla Niemiec; uderzy w polskich pracowników zarabiających po drugiej stronie granicy i napędzających niemiecką gospodarkę”

Przekładając to na dawniejszy język, to swobodny ruch graniczny jest tylko nur für Deutsche, tylko dla Niemców, a Polacy, którzy i tak już są trzepani na granicy przez Policję Federalną

komentuje Cezary Gmyz. Jak zwraca uwagę, Niemcy pod rządami Friedricha Merza zamierzają zerwać z polityką otwartości na migrantów; a większą odpowiedzialność za kontrolę nad ich napływem będą teraz zrzucać na państwa sąsiednie.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Jan Wójcik: Niemcy postępują na granicy bardzo asertywnie, ale zgodnie z prawem, które dla nas jest niekorzystne