Studio Olimpijskie: Dramatyczna porażka. Nasi koszykarze przegrali z Belgią 14:16

Grzegorz Milko komentuje przegraną naszych koszykarzy w meczu z Belgią. Z kolei Paweł Nastula mówi o kontrowersyjnej decyzji sędziego, który zdyskwalifikował polską zawodniczkę judo.

Gospodarz sportowej audycji mówi o ostatniej przegranej Polaków w meczu z Belgami. Tak zakończył się olimpijski występ Biało-Czerwonych koszykarzy:

Nasi koszykarze przegrali z Belgią 14:16 – zaznacza Grzegorz Milko.

Zdaniem redaktora, polscy koszykarze zachowali się podobnie jak w poprzednich meczach. Mimo, że pod koniec gry remisowali z Belgami, nie udało się przypilnować rywali w ostatnich minutach zmagań:

Mimo, że w samej końcówce jeszcze był remis, nie przypilnowali tak jak w innych meczach – stwierdza dziennikarz.

Gościem „Studia Olimpijskiego” jest polski judoka, mistrz olimpijski z Atlanty w 1996, dwukrotny mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy, trzynastokrotny mistrz Polski, Paweł Nastula. Sportowiec mówi o ostatnim występie polskiej zawodniczki judo Agaty Ozdoby-Błach, która walczy w kategorii do 63 kg. Podczas jej trzeciej walki z Włoszką, Marią Centracchio, Polka otrzymała aż trzy upomnienia i została zdyskwalifikowana.  Tak nasza reprezentantka przegrała ćwierćfinał. Paweł Nastula opowiada o przebiegu walki i kontrowersyjnej decyzji olimpijskiego sędziego:

Agata drugą walkę z Japonką bardzo ładnie wygrała. Następną walkę miała z Włoszką i niestety dostała trzecia karę – mówi były olimpijczyk.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Studio Olimpijskie: Zwycięstwo polskiej reprezentacji w meczu z Włochami! Italia przegrywa 0:3

Grzegorz Milko komentuje poniedziałkowy olimpijski mecz siatkówki Polska-Włochy. To pierwsze zwycięstwo Biało-Czerwonych w turnieju olimpijskim Tokio 2020!

W „Studiu Olimpijskim” Grzegorz Milko relacjonuje pierwszą część spotkania reprezentacji polskiej z Włochami. Drugi mecz naszych siatkarzy w Tokio rozpoczął się wyśmienitym pierwszym setem:

W ciągu całego seta Włosi ani razu nie wyszli na prowadzenie – podkreśla dziennikarz.

Gospodarz audycji ze szczegółami opisuje najważniejsze akcje, które wydarzyły się podczas pierwszego seta meczu Polska-Włochy. Redaktor zwraca uwagę na dobrą grę Mateusza Bieńka i Bartosza Kurka:

Końcówka tego seta była niezwykle interesująca. (…) 25 do 20, tak kończy się ten pierwszy set – komentuje Grzegorz Milko.

To było pierwsze zwycięstwo biało-czerwonych w siatkówce na tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich. Ostatecznie, Włosi ulegli naszej reprezentacji 0:3 (25:20, 26:24, 25:20).

 

Zapraszamy do wysłuchania obu podcastów z porannej audycji!


N.N.

Po 80 latach oddał skradzioną olimpijską flagę. Miał 104 lata

Przez dziesiątki lat nieznany pozostawał sprawca kradzieży pierwszej flagi olimpijskiej. Dopiero w 2000 r. były olimpijczyk zaproponował swoją pomoc w odnalezieniu ważnego symbolu.

Znana nam flaga olimpijska – prostokątna, przedstawiająca pięć złączonych kół na białym tle – powstała w 1913 r.  Na pomysł aby symbolem olimpijskim stały się koła wpadł w 1912 r. inicjator wskrzeszenia idei olimpijskiej, baron Pierre de Coubertin. Rok później projekt wykonał zakład krawiecki „Bon Marche” w Paryżu.

Nowy symbol igrzysk swoją premierę miał jednak dopiero sześć lat później, w Antwerpii w 1920 r. Co ciekawe, podczas igrzysk flaga zaginęła i trzeba było wykonać kolejny egzemplarz.

Przez dziesiątki lat nieznany pozostawał sprawca kradzieży oraz dalsze losy flagi.  Dopiero w 2000 r. były olimpijczyk, wówczas 104-letni mężczyzna, zaoferował swoje wsparcie w poszukiwaniu cennego przedmiotu. Hal Haig Prieste był armeńsko-amerykańskim sportowcem i podczas igrzysk olimpijskich w Antwerpii podjął się kontrowersyjnego wyzwania.

Wraz z kolegą z drużyny założył się, że wejdzie na maszt i zdejmie pierwszą olimpijską flagę. Tak też zrobił. Po igrzyskach Hal Haig Prieste zabrał flagę do domu wraz z wywalczonym w Belgii brązem.

Następnie, przez ponad siedemdziesiąt lat symbol igrzysk podróżował z pływakiem po Stanach Zjednoczonych. Mówi się, że przez większość życia Prieste był nie świadomy, że jego „trofeum” jest pilnie poszukiwane przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl). Dopiero w 1997 r. za sprawą jednego z dziennikarzy, podczas bankietu Komitetu Olimpijskiego Stanów Zjednoczonych, Prieste dowiedział się o poszukiwaniach flagi. Wówczas były zawodnik zaoferował swoją pomoc w odnalezieniu przedmiotu:

Mogę im pomóc w znalezieniu. Jest w mojej walizce – miał rzec pływak.

I tak, trzy lata później Hal Haig Prieste oddał komitetowi igrzysk wyblakły i postrzępiony olimpijski symbol. Był wtedy najstarszym żyjącym olimpijczykiem w USA. W swoim komentarzu 104-latek stwierdził, że nie pozostało mu już wiele lat życia i nie może być samolubnym:

Oddaję im to. Długo już tu nie zabawię. Miałem to od dawna, wielu moich znajomych widziało ją. Nie można być takim samolubem. Ludzie zapamiętają mnie lepiej, gdy oddam to, co wziąłem – mówił były zawodnik.

Hal Haig Prieste odszedł w kwietniu 2001 r. Co ciekawe, po wykonaniu dokładnych badań stwierdzono, że zwrócona przez niego flaga nie pochodzi z głównego stadionu, ponieważ jest zbyt mała. Prawdopodobnie była więc jedną z flag zawieszonych dookoła stadionu.

Źródło: Onet.pl/media

N.N.

Studio Olimpijskie. Łucznictwo: W zespołach mieszanych duet Napłoszek-Zyzańska zdobył 24. miejsce

Grzegorz Milko komentuje pierwsze starty olimpijskie polskich zawodników. W konkurencji indywidualnej nasza łuczniczka Sylwia Zyzańska zajęła 42. miejsce, a łucznik Sławomir Napłoszek 59. miejsce.

W piątkowej audycji „Studia Olimpijskiego” gospodarz audycji powraca do tematu łucznictwa i przybliża wyniki dzisiejszej rundy rankingowej. Gorzej niż nasza łuczniczka Sylwia Zyzańska, która zajęła 42. miejsce, poradził sobie polski łucznik:

Sławomir Napłoszek zajął 59. miejsce w konkurencji indywidualnej. W zespołach mieszanych Napłoszek-Zyzańska zdobyli 24. miejsce. Oni oczywiście jeszcze będą startować w jakiś kolejnych konkurencjach – komentuje Grzegorz Milko.

Redaktor wspomina swój czwartkowy wywiad z Hubertem Kostką, legendarnym polskim bramkarzem i mistrzem olimpijskim 1972 r. Prowadzący opisuje także jak wyglądała pamiętna finałowa rozgrywka, która otworzyła biało-czerwonym drzwi do innych piłkarskich sukcesów na arenie międzynarodowej:

 

Nasz świetny bramkarz, który był pierwszym podstawowym bramkarzem w 1972 roku na Igrzyskach Olimpijskich kiedy Polska zdobyła złoty medal. Drużyna prowadzona przez Kazimierza Górskiego wygrała w finale z Węgrami 2:1. Dwie bramki strzelił wtedy Kazimierz Deyna, który został zarazem królem strzelców – opowiada dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Studio Olimpijskie: Wystartowali nasi reprezentanci podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio!

Grzegorz Milko zaprasza na koleją audycję „Studia Olimpijskiego”! Dziennikarz mówi o pierwszej polskiej zawodniczce, która stanęła do boju o olimpijski medal. Jest nią łuczniczka, Sylwia Zyzańska.

Oficjalna uroczystość otwarcia tokijskich igrzysk rozpocznie się w piątek ok godz. 13 czasu polskiego czasu. Gospodarz audycji opowiada o pierwszych startach naszych zawodników:

Wystartowali nasi reprezentanci podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio – komentuje Grzegorz Milko.

Grzegorz Milko przybliża słuchaczom postać Sylwii Zyzańskiej, dwudziestotrzyletniej polskiej łuczniczki specjalizującej się w łuku klasycznym. Studentką Akademii Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie jako pierwsza z polskich zawodników wystąpiła na olimpijskim stadionie:

Pierwszą naszą zawodniczką, która pokazała się na arenach olimpijskich jest łuczniczka Sylwia Zyzańska. Zajęła 42. miejsce w rundzie rankingowej i uzyskała swój najlepszy wynik w tym roku – zaznacza dziennikarz.

Prowadzący opisuje również jak przebiegła runda rankingowa w łucznictwie. Jak wskazuje, największy sukces odniosły reprezentantki Korei Południowej:

Trzy pierwsze miejsce – Koreanki z Południa. To chyba nie jest niespodzianką, bo oczywiście Azjatki i Azjaci świetnie występują we wszystkich konkurencjach strzeleckich – stwierdza gospodarz audycji.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Studio Olimpijskie: Olimpiada jest to okres pomiędzy jednymi Igrzyskami Olimpijskimi do drugich Igrzysk Olimpijskich

Piotr Chołdrych przybliża słuchaczom znaczenie słowa olimpiada, które nierzadko stosuje się błędnie jako synonim do Igrzysk Olimpijskich.

W czwartkowej audycji „Studia Olimpijskiego” Piotr Chołdrych tłumaczy słuchaczom znaczenie słowa „olimpiada”. Wiele osób mylnie używa tego słowa jako synonimu do Igrzysk Olimpijskich:

Olimpiada jest to okres pomiędzy jednymi Igrzyskami Olimpijskimi do drugich Igrzysk Olimpijskich – podkreśla gospodarz audycji.

Piotr Chołdrych wyjaśnia pochodzenie problematycznego określenia. Wskazuje także jaka była rola tego okresu w życiu starożytnych Greków:

Mniej więcej są to cztery lata. To był taki okres gdy starożytni Grecy liczyli sobie te olimpiady jako kalendarzowy upływ czasu – zaznacza redaktor.

Prowadzący komentuje również tegoroczną olimpiadę, która z powodu pandemii Covid-19 nieco się przedłużyła. Piotr Chołdrych wspomina również, że do oficjalnego otwarcia tokijskich Igrzysk Olimpijskich pozostał zaledwie jeden dzień. Inauguracja będzie mieć miejsce w piątek 23 lipca o godzinie 13:00 polskiego czasu i potrwa około trzech godzin. Jak podsumowuje redaktor:

A zatem olimpiada nam się właśnie kończy, a rozpoczynają się Igrzyska Olimpijskie – komentuje dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Studio Olimpijskie. Alicja Tchórz: Zostaliśmy pozbawieni naszych marzeń

Dziennikarz wspomina poniedziałkowy wywiad z pływaczką, Alicją Tchórz, która wraz z piątką polskich sportowców przez błędy proceduralne Polskiego Związku Pływackiego nie wystartuje w Olimpiadzie.

We wtorkowej audycji „Studia Olimpijskiego” Grzegorz Milko mówi o niedawnym wywiadzie z  Alicją Tchórz. Polska pływaczka specjalizuje się w stylu grzbietowym (uprzednio również w stylu motylkowym), jest mistrzynią Europy na krótkim basenie, a także wielokrotną rekordzistką Polski. Alicja Tchórz wraz z piątką innych polskich pływaków ze względu na błędy popełnione przez PZP nie weźmie udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. O swoich emocjach związanych z nieplanowanym powrotem do kraju opowiada Grzegorzowi Milko:

Zdecydowanie emocje jeszcze nie opadły i długo nie opadną. Tak naprawdę dopiero dochodzi do nas to, co się wydarzyło – komentuje Alicja Tchórz.

Pływaczka próbuje opisać towarzyszące jej w zaistniałej sytuacji emocje. Zwraca uwagę na wielowymiarowość wyrządzonej pływakom krzywdy, ponieważ ich przygotowania do startu w tokijskich Igrzyskach Olimpijskich trwały latami:

Ciężko jest to opisać w słowach. Na pewno smutek, bezradność, żal. Zostaliśmy pozbawieni naszych marzeń, została przekreślona nasza ciężka, wieloletnia praca. (…) To są lata wyrzeczeń, przedkładania treningów przed rodzinę, życie prywatne – mówi zawodniczka.

Alicja Tchórz wyjaśnia również na czym polegał błąd Polskiego Związku Pływackiego, który doprowadził do dyskwalifikacji szóstki Polaków. Jak zaznacza sportowiec, chodziło o błędnie wypełnione zgłoszenia naszych olimpijczyków:

Ciężko jest to wytłumaczyć, bo te kwalifikacje nie są aż takie łatwe. Najbardziej pokrzywdzeni zostali zawodnicy najlepsi, mistrzowie Polski, którzy zostali zgłoszeni do konkurencji indywidualnych z minimami B, które uprawniały ich do startów w sztafecie, a nie zostali dopisani jako zawodnicy priorytetowi w sztafecie. Bo do tego startu mieliśmy uprawnienia, ale zostaliśmy zgłoszeni do startu indywidualnego przez co Międzynarodowa Federacja Pływania traktowała nas jako zawodników tylko do startów indywidualnych. No i dla tego nie znaleźliśmy się na tej oficjalnej liście – tłumaczy Alicja Tchórz.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Studio Olimpijskie: Kirszenstein podczas swojej kariery lekkoatletycznej miała około 600 startów w kraju i za granicą

Krzysztof Miklas opowiada o karierze polskiej lekkoatletki Ireny Kirszenstein-Szewińskiej, którą w 1974 r. agencja prasowa United Press International wybrała ją najlepszą sportsmenką na świecie.

W audycji „Studia Olimpijskiego” Krzysztof Miklas kontynuuje opowieść o słynnej polskiej lekkoatletce, specjalizującej się w biegach sprinterskich i skoku w dal. Irena Kirszenstein-Szewińska była jedną z najbardziej utytułowanych polskich sportsmenek. Polka była m.in. siedmiokrotną medalistką igrzysk olimpijskich (3 medale złote, 2 srebrne i 2 brązowe) oraz szesnastokrotną medalistką mistrzostw Europy. Dziennikarz opowiada o spektakularnych zwycięstwach lekkoatletki, w tym o wydarzeniach z Mistrzostwach Europy w Budapeszcie 1966 r.:

Mistrzostwa w Budapeszcie były niezwykle udane dla polskiej lekkoatletyki, m.in. dla duetu K-K, czyli Kirszenstein-Kłobukowska. Na tych mistrzostwach Irena Kirszenstein znów wygrywa w skoku w dal, skacze 6 metrów 55 cm, wygrywa bieg na 200 metrów – drugi złoty medal. Na 100 metrów szybsza jest Kłobukowska – komentuje redaktor.

Krzysztof Miklas mówi również o kontrowersyjnych wydarzeniach na Pucharze Europy w Lekkoatletyce 1967 roku. Wówczas obie Polki, ze względu na swoje nader wysokie wyniki, zostały poddane badaniom płci. Wątpliwości stosunku do płci polskich zawodniczek wykazał autor nowatorskiego badania, a także były nazista i późniejszy prezes Zachodnioniemieckiego Związku Lekkoatletycznego – Max Danz:

Ciemna postać światowego sportu, Max Danz, były SS-Mann i członek NSDAP – który nie mógł udzielać się w polityce niemieckiej, ale w sporcie tak – (…) rozpoczął takie „polowanie na czarownice”. Ewę Kłobukowską i Irenę wzięto na badania płci. U Kłobukowskiej wykryto rzekome niezgodności chromosomów. Max Danz, który miał wielkie układy w zachodnim świecie lekkoatletycznym, sprawił, że Ewę Kłobukowską zdyskwalifikowano dożywotnio – podkreśla.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Sofia Ennaoui, Justyna Kostyra – Studio Olimpijskie – 15.07.2021 r.

Kolejne wydanie audycji poświęconej igrzyskom olimpijskim. Zaprasza Piotr Chołdrych.

Sofia Ennaoui / Fot. Kleszczu, Wikimedia Commons

Sofia Ennaoui tłumaczy decyzję o rezygnacji z udziału w igrzyskach olimpijskich. Jak mówi, przyczyną są poważne problemy ze ścięgnem Achillesa. Lekkoatletka zapowiada, że będzie walczyć o powrót do wysokiej formy.


kort tenisowy/Pixabay

Dziennikarka Polsatu Sport Justyna Kostyra zapowiada zmagania tenisistów w Tokio. Iga Świątek będzie jedną z faworytek turnieju.