Maluchami z Bielska-Białej do Monako

Wielka Wyprawa Maluchów dotarła do Monte Carlo

Wielka Wyprawa Maluchów w sobotę dotarła do Monako. 35 załóg przemierza Europę, by pomóc dzieciom poszkodowanym w wypadkach drogowych – wśród uczestników największe postacie polskiego motosportu.

Trzykrotny rajdowy mistrz Europy Sobiesław Zasada i wspaniały kierowca rajdowy i wyścigowy Longin Bielak razem liczą sobie 190 lat. To właśnie ten nietuzinkowy duet stanowi jedną z załóg Wielkiej Wyprawy Maluchów. Ponad trzydzieści fiatów 126p 4 lipca wyruszyło z Bielska-Białej do monakijskiego Monte Carlo. Celem inicjatywy jest zebranie miliona złotych, które pomogę dzieciom poszkodowanym w wypadkach drogowych (pod tekstem znajduje się link do zbiórki).

W wydarzeniu, prócz załogi Zasada-Bielak- udział biorą chociażby czołowy polski rajdowiec – były wicemistrz świata WRC-2 – Kajetan Kajetanowicz czy zwycięzca Rajdu Dakar – Rafał Sonik. Wszystkie załogi dotarły do Monako, a po drodze do Księstwa musiały się mierzyć, m.in., z trasami wiodącymi przez najwyższe alpejskie szczyty. Przykładowo Wielka Wyprawa Maluchów wspięła się pod szczyt Großglocknera, najwyższej z austriackich gór.

Monako nie było przypadkowym celem eskapady. W 1975 roku Sobiesław Zasada, pilotowany przez Longina Bielaka, przejechał trasę słynnego Rajdu Monte Carlo, prowadząc „malucha”. Zasada chciał w ten sposób pokazać Polakom do czego zdolny jest produkowany w Polsce Fiat.

Byliśmy w Monte Carlo z Zasadą kilkukrotnie, a ostatni raz właśnie fiatem 126p. Ta Wyprawa była bardzo podobna pod względem zakrętów, prędkości. Z rozrzewnieniem i wielką przyjemnością przejechałem górskie, kręte i wąskie drogi, bo cel wyprawy jest inspirujący i szlachetny – po dotarcie do Monako powiedział 97-letni Longin Bielak.

Z kolei 93-letin Sobiesław Zasada przyznawał:

Właściwie była to bardzo trudna trasa i zmęczyliśmy się. Ale dalej nam się chce, bo życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce i tego wszystkim życzę. Samochód spisywał się doskonale.

Wiele załóg już teraz rusza w drogę powrotną. Po dotarciu do Bielska-Białej przebieg „maluchów” zatrzyma się na około czterech tysiącach kilometrów.

Kamil Kowalik

Źródło: informacja prasowa.

Link do zbiórki na cel charytatywny:

https://zrzutka.pl/wielkawyprawamaluchow

 

W najbliższej audycji „Czas na Motorsport” o wyścigu Długodystansowych Mistrzostw Świata na Monzy porozmawiamy z Andrzejem Borowczykiem – legendarnym polskim komentatorem, głosem sukcesów Roberta Kubicy w Formule 1.

Zobacz także:

Dwie polskie załogi w Rajdzie Finlandii. WRC rusza na północ Europy

 

Dwie polskie załogi w Rajdzie Finlandii. WRC rusza na północ Europy

Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk, ORLEN Rally Team, Rajd Estonii 2022 | fot.: mikomarczyk.pl

Rajdowe Mistrzostwa Świata wnet zawitają do Europie Północnej. Znamy listy zgłoszeń na Rajd Estonii oraz rundę w Finlandii. W obydwu zmaganiach wezmą udział Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk.

Ostatnim przystankiem najlepszych kierowców rajdowych na świecie był arcytrudny kenijski Rajd Safari. W klasyfikacji generalnej rundy najlepszy na afrykańskich oesach był Sébastien Ogier. Jednak ośmiokrotny mistrz globu w tym roku nie realizuje pełnego cyklu startów w WRC. Nazwisko Francuza nie widnieje zarówno na liście zgłoszeń do Rajdu Estonii, jak i na ogłoszonym w piątek zestawieniu dotyczącym rywalizacji w Finlandii.

Rzecz jasna, w obydwu najbliższych rundach za sterami Yarisa wystąpi lider klasyfikacji generalnej i obrońca tytułu Kalle Rovanperä. Fin z pewnością będzie chciał sięgnąć po swoje pierwsze zwycięstwo w domowym rajdzie. W szeregach kapitalnie spisującej się Toyoty w Północnej Europie rywalizować będą także zwycięzca tegorocznego Rajdu Chorwacji – Elfyn Evans – oraz Takamoto Katsuta. W tym roku Japończyk nie stanął jeszcze na podium.

To, że Ogier nie pojedzie ani w Estonii, ani w Finlandii, nie oznacza, że ekipa Toyota Gazoo Racing wystawi tylko trzy załogi. W fińskim klasyku za kierownicą czwartej toyoty zasiądzie sam szef najlepszego zespołu WRC. Własnej publiczności na oesach zaprezentuje się Jari-Matti Latvala.

Jeśli chodzi o drugiego w „generalce” Hyundaia, stałymi punktami programu są tutaj Belg Thierry Neuville oraz Fin Esapekka Lappi. W Estonii i Finlandii trzeci samochód i20 w najwyższej klasie poprowadzi rodak Lappiego – Teemu Suninen. Dla 29-latka będą to pierwsze tegoroczne występy w samochodzie Rally 1.

M-Sporcie bez zmian. Forda Pumę w dwóch kolejnych rundach poprowadzi mistrz świata z 2019 roku – Ott Tänak. Estończyk – w przeciwieństwie do Rovanpery – zna doskonale smak zwycięstwa na rodzimej ziemi. Rajd Estonii padł jego łupem już trzykrotnie (choć tylko raz jako runda WRC). Jednak tegoroczna dyspozycja jego zespołu nie pozwala kibicom Tänaka na huraoptymizm. Faworytem w obydwu nadchodzących rundach WRC zdaje się Toyota. Drugim kierowcom M-Sportu będzie, tradycyjnie, Pierre-Louis Loubet.

Polskich kibiców najbardziej interesuje druga najszybsza kategoria. Po wygranej Kajetana Kajetanowicza w WRC 2 w Rajdzie Safari, w dwóch najbliższych rundach będziemy się bacznie przyglądać poczynaniom Mikołaja Marczyka i jego pilota Szymona Gospodarczyka. W WRC 2 kierowcy wybierają jedynie siedem rajdów w sezonie (a do „generalki” liczą się wyniki z najlepszych sześciu), Kajetanowicza zabraknie na północy Europy. Za to – zgodnie z zapowiedzią – Miko Marczyk wystąpi w obydwu najbliższych rundach. Obecny sezon jest dla Polaka drugim w mistrzostwach świata. Dwukrotny mistrz Polski w ubiegłym sezonie w klasyfikacji WRC 2 w Estonii był piętnasty., a w Finlandii – szósty. W tym roku 27-letni kierowca ORLEN Rally Teamu startował w Portugalii (9. pozycja) i w Rajdzie Sardynii, który ukończył na piątej lokacie. Marczyk pojedzie w Skodzie Fabii RS Rally2.

W Estonii barwy biało-czerwone będzie reprezentować jedynie załoga Marczyk-Gospodarczyk, jednak na oesach Finlandii w kategorii WRC 3 zobaczymy Marka Paciorkowskiego. W Fordzie Fieście Rally3 pilotować będzie jemu Kamil Heller.

Rajd Estonii zaplanowano na 20-23 lipca. W Finlandii rajdowcy rywalizować będą w dniach 3-6 sierpnia.

O ile historia Rajdu Estonii w kalendarzu WRC jest bardzo krótka (rozpoczęła się w sezonie 2020), o tyle runda w Finlandii uchodzi za jeden z absolutnych klasyków. Ojczyzna, z której pochodzi ośmiu rajdowych mistrzów świata, gościła zawody światowego czempionatu już podczas jego pierwszej edycji – w 1973 roku.

Kamil Kowalik

Źródła: Motorsport.com, ewrc-results.com, mikomarczyk.pl, wikipedia.org.


Nim powrócimy na rajdowe oesy, warto już w ten weekend śledzić najważniejsze zmagania motorsportowe. W niedzielę – 9 lipca – o godzinie 16:00 rusza Grand Prix Wielkiej Brytanii Formuły 1 (transmisja na Viaplay oraz w F1 TV). Z kolei już o godzinie 12:30 na włoskiej Monzy startuje 6-godzinny wyścig Długodystansowych Mistrzostw Świata – z udziałem Roberta Kubicy i Jakuba Śmiechowskiego. Zmagania WEC transmitować będą Eurosport 2, Eleven Sports 1 oraz Polsat Sport News.

W najbliższej audycji „Czas na Motorsport” o wyścigu Długodystansowych Mistrzostw Świata porozmawiamy z Andrzejem Borowczykiem – legendarnym polskim komentatorem, głosem sukcesów Roberta Kubicy w Formule 1.

Zobacz także:

Kontrowersje wokół limitów toru, głównym tematem po Grand Prix Austrii Formuły 1

 

Kontrowersje wokół limitów toru, głównym tematem po Grand Prix Austrii Formuły 1

Bolid zespołu Benetton z sezonu 1994, fot. Erik Jacobs, Wikipedia Commons

Frustracja kierowców, zespołów i kibiców, czyli tegoroczna runda na Red Bull Ringu. Wobec farsy z limitami toru powstaje pytanie – zostawić, zmodyfikować czy znieść ich regulacje?

Odsłuchaj fragment audycji „Czas na Motorsport”:

Podczas tegorocznego wyścigu na Red Bull Ringu doszło do absurdu. Wszyscy zainteresowani niedzielnym wyścigiem byli zmuszeni czekać wiele godzin na aktualizacje tabeli końcowej. To za sprawą protestu Astona Martina przeciwko wynikom wyścigu. Z tego powodu FIA była zobligowana rozpatrzeć łącznie ponad 1200 wniosków o potencjalne przekroczenie limitów toru. Po kilku godzinach oczekiwania okazało się, że, bagatela, ośmiu kierowców otrzymało powyścigową karę czasową. W tym gronie najpokaźniejszą zaliczkę na poczet swojego końcowego czasu zarobił Estaban Ocon. Francuz otrzymał dodatkowe 30 sekund. Wobec obwieszczenia sędziów o tychże karach, kolejność na mecie uległa znacznej zmianie. Trzeba jednoznacznie przyznać, że sytuacja, w której szczególnie kibice pozostają w niepewności, co do ostatecznych wyników wyścigu, przez kilka godzin po jego zakończeniu, jest nieakceptowalna. W takim wypadku to swego rodzaju sportowa patologia i anomalia, oraz bez wątpienia duży uszczerbek dla widowiska.

W poszukiwania winnego całej sytuacji, wszystkie tropy prowadzą do dyrektora wyścigu – Nielsa Wittich’a. Człowiek ten od początku weekendu na Red Bull Ringu usilnie trzymał się swoich postanowień co do limitów toru. Nie zważał przy tym na liczne wnioski kierowców o złagodzenie limitów toru w pewnych miejscach, chociażby z uwagi na specyficzną charakterystykę austriackiego obiektu. Zdaniem kierowców sprostanie rygorystycznym limitom toru w niektórych miejscach było po prostu nie do wykonania. Dyrektor wyścigu był jednak głuchy na te głosy, co poskutkowało ww. kontrowersją z powyścigowymi rozstrzygnięciami oraz łącznie 130 okrążeniami skasowanymi na przestrzeni całego weekendu.

Opisana wyżej sytuacja ma jeszcze inny czarny odcień. W takich okolicznościach końcowy rezultat może być bardziej odpowiedzią na pytanie – kto otrzymał mniej kar czasowych, zamiast kto miał najlepsze tempo wyścigowe. Ryzyko takiego zajścia zauważaliśmy w miniony weekend Formuły 1.

Dariusz Szymczak, zapytany o to, czy wysypanie żwiru w problematycznych zakrętach byłoby dobrym rozwiązaniem odpowiada:

Jak najbardziej. To wydaję się naturalnym rozwiązaniem w tej sytuacji. Jeśli kierowcy mieliby świadomość o granicy, której przekroczenie skutkowało by stratą czasową, to zachowywaliby się inaczej.

Jednakże, zdaję się, że tworzenie pułapek żwirowych na zakrętach jest odwrotne do aktualnych trendów. Większość torów dąży do pewnych zastępników, jak np. pasy o zwiększonej przyczepności, tak jak ma to miejsce w Abu Dhabi, czy na Paul Ricard.

Innym remedium mogłaby być sytuacja, w której limitem toru jest koniec tarki:

To dobre rozwiązanie z powodzeniem wykorzystywane na innych torach. Jedynym zastrzeżeniem jest, aby tarka nie była zbyt brutalna. – Mówi Dariusz Szymczak, dziennikarz „Rally And Race” i „ŚwiatWyścigów.pl”

Jedno jest pewne – taka sytuacja, jak na Grand Prix Austrii 2023 nie powinna się powtórzyć. Należy dokonać pewnych reform, ale pozostaje pytanie, w którym kierunku zmierzą.

Piotr Nałęcz

 

Zachęcamy do odsłuchania fragmentu audycji „Czas na Motorsport” traktującego o powyższym zagadnieniu – z Dariuszem Szymczakiem rozmawiają Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.

Zobacz także:

„Można było tego uniknąć”. F1 walczy z ograniczoną widocznością w deszczowych warunkach

„Można było tego uniknąć”. F1 walczy z ograniczoną widocznością w deszczowych warunkach

Dilano van 't Hoff cieszący się z mistrzostwa w hiszpańskiej F4, 2021 r.

Na początku lipca podczas wyścigu FRECA doszło do śmiertelnego w skutkach wypadku. F1 zwraca uwagę na ogromne ryzyko, z jakim wiąże się jazda po mokrym torze. Zostaną przeprowadzone testy „błotników”.

Odsłuchaj fragment audycji „Czas na Motorsport”:

W pierwszą sobotę lipca podczas wyścigu juniorskiej serii Formula Regional European Championship by Alpine doszło do wypadku z udziałem Dilano van 't Hoffa. 18-letni Holender został przetransportowany helikopterem do szpitala, jednak po ponad dwóch godzinach od wypadku przekazano informację o śmierci młodego kierowcy.

Do zdarzenia doszło na torze Spa-Francorchamps, na mokrej nawierzchni, zaraz po opuszczeniu toru przez samochód bezpieczeństwa. Po wyjeździe z sekcji Eau Rouge-Raidillon doszło do incydentu, w wyniku którego bolid Holendra obrócił się bokiem do kierunku jazdy. Wówczas w jego samochód MP Motorsport uderzył inny kierowca, który w mokrych warunkach nie widział, co dzieje się przed nim.

W tym samym miejscu i w podobnych okolicznościach w 2019 roku doszło do wypadku, w którym śmierć poniósł kierowca Formuły 2 – Francuz Anthoine Hubert. Kierowca Formuły 1 Lance Stroll, pytany o swój stosunek do incydentu z udziałem van 't Hoffa, stwierdził, że słynne Eau Rouge-Raidillon wymaga przebudowy (do pewnej modyfikacji doszło już po wypadku Huberta).

Mimo że wypadek z 2019 roku miał miejsce w suchych warunkach, to wielu kierowców Formuły 1 przyczyny tragedii Dilano van 't Hoffa szuka raczej nie w specyfice toru Spa-Fracorchamps, lecz w dopuszczeniu do rywalizacji w zbyt trudnych warunkach. Zdaniem kierowców, wyścig FRECA nie powinien zostać wznowiony, a ściganie się bolidami na naprawdę mokrej nawierzchni jest igraniem z losem. Wszystko przez olbrzymią ilość wody, jaką bolidy rozpraszają za sobą. Powoduje to, że kierowca jadący za innym pojazdem momentami nie widzi praktycznie niczego.

Słyszałem, że warunki były bardzo ekstremalne. Zawsze jesteśmy krytykowani za zbyt zachowawcze, podejście do ścigania przy bardzo niesprzyjającej aurze – mówi cytowany przez „Motorsport.com” Nyck de Vries, kierowca AlphaTauri.

Wtedy to już nie jest zabawa dla przyjemności. Wówczas staje się to bardzo niebezpieczne. Zagrożenie wypadkiem jest duże. Jeśli chodzi o tamten tor i zaistniałą sytuację, może powinniśmy zastanowić się, co można zrobić, aby uniknąć poważnych incydentów w przyszłości – sugeruje rodak van 't Hoffa.

Inny kierowca Formuły 1, Esteban Ocon, przypomina sobie podobną sytuację ze swojej kariery.

Byłem w dokładnie takiej samej sytuacji w Formule Renault. Próbowałem dostrzec, dokąd jadę, ale nie widziałem niczego i nagle po mojej lewej stronie znalazł się inny samochód.

Trzeba wyciągnąć z tego wnioski, gdy na torze w takich warunkach ściga się wiele samochodów – dodał Francuz.

Komisja Międzynarodowej Federacji Samochodowej ds. F1 już w listopadzie ubiegłego roku zleciła opracowanie specjalnych „błotników”, mających ograniczać rozpryskiwanie wody przez samochody Formuły 1. Prace poszły do przodu i wstępne rozwiązanie zostanie przetestowane na torze Silverstone 13 lipca – podczas testów w mokrych warunkach.

Z dodatkowymi elementami po brytyjskim obiekcie będzie jeździł bolid Mercedesa. Równolegle po Silverstone swoje jazdy odbędzie bolid zespołu McLaren – niewyposażony w „błotniki”. Wszystko po to, by móc obiektywnie porównać zachowania obydwu samochodów.

Wstępnie FIA planuje, by przed rozpoczęciem deszczowego wyścigu wszystkie samochody w stawce Formuły 1 musiały zostać wyposażone w standardowe, dodatkowe elementy ograniczające rozpryskiwanie wody. „Błotniki” pozostałyby na bolidach do końca rywalizacji. Natomiast w przypadku nagłego pogorszenia się warunków w trakcie zmagań, dyrektor wyścigu mógłby przerwać rywalizację czerwoną flagą, by podczas jej obowiązywania, zespoły wyposażyły swoje samochody w odpowiednie elementy.

Jeśli takie rozwiązanie zostałoby przeforsowane w Formule 1, wówczas naturalną koleją rzeczy byłoby wprowadzenie go także w niższych seriach.

Kamil Kowalik

Źródła: Motorsport.com, racer.com.

 

Zachęcamy do odsłuchania fragmentu audycji „Czas na Motorsport” traktującego o powyższym zagadnieniu – rozmawiają Piotr Nałęcz i Kamil Kowalik.

Zobacz także:

Czas na Motorsport #18 – o Grand Prix Austrii z Dariuszem Szymczakiem i Autosobriety – granice na torze i na drodze

Czas na Motorsport #18 – o Grand Prix Austrii z Dariuszem Szymczakiem i Autosobriety – granice na torze i na drodze

Red Bull Ring | Fot.: Planet Labs, Inc., Wikipedia Commons

Podczas wyścigu w Austrii sędziowie otrzymali aż 1200 wniosków o zbadanie złamania limitów toru. Niektóre były rozpatrywane na wiele godzin po jego zakończeniu. Z limitami czy bez? – oto jest pytanie.

we współpracy medialnej
z tytułami „ŚwiatWyścigów.pl”
i „Polski Karting”

Odsłuchaj całą audycję:

 Goście programu:

  • Dariusz Szymczak – dziennikarz „Rally And Race” i „ŚwiatWyścigów.pl”,
  • Jakub Bielak – współzałożyciel Akademii Kuźni Kierowców,
  • Andrzej Szumowski – Prezes Zarządu Stowarzyszenia Polska Wódka.

Prowadzący: Piotr Nałęcz i Kamil Kowalik.

Nie pierwszy raz w Formule 1 powstaje dyskusja dotycząca limitów toru. Niemniej jednak, w obliczu 1200 wniosków o zbadanie potencjalnego przekroczenia limitów toru w Grand Prix pojawia się pytanie o zasadność obowiązujących reguł gry. Oliwy do ognia dodaje szczególnie fakt, że wyniki niedzielnego wyścigu przez kilka godzin pozostawały w zawieszeniu, aby potem wywrócić klasyfikację końcową za pomocą kar czasowych dla kierowców. Czy to farsa w wykonaniu dyrektora wyścigu? A może część winy leży po stronie zawodników? – na te pytania próbuje odpowiedzieć Dariusz Szymczak w audycji ,,Czas na Motorsport”.

W programie także Jakub Bielak, współzałożyciel Akademii Kuźni Kierowców oraz Andrzej Szumowski, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Polska Wódka, które jest partnerem programu Autosobriety edukującym o konieczności zachowania trzeźwości na drogach.


Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 21:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Zobacz także:

Biesiekirski imponuje w mistrzostwach Europy w Portugalii

Porozmawiajmy o Sporcie: Marek Papszun o swojej przyszłości; ostatni akord Igrzysk Europejskich i GP Austrii Formuły 1

Marek Papszun z medalem mistrza Polski | Fot.: Jakub Ziemianin, www.rakow.com

„Często konkuruję z dużymi nazwiskami. To jest bardzo trudny temat” – w kontekście poszukiwania posady trenera w nowym klubie mówi Marek Papszun, były już trener Rakowa Częstochowa.

W programie także Maciej Krzyżanowski – dziennikarz sportowy, adwokat – i jego podsumowanie Igrzysk Europejskich w Krakowie.

Z kolei Kamil Kowalik (Radio Wnet) śpieszy z doniesieniami po zakończonym wyścigu Formuły 1 na wyjątkowym torze Red Bull Ring.

Program prowadzi Grzegorz Milko.

Odsłuchaj całą audycję:


„Porozmawiajmy o Sporcie” w każdą niedzielę o godzinie 19:00 na antenie Radia Wnet.
Wszystkich wydań audycji można odsłuchać tutaj.

Czas na Motorsport #17 – Kacper Sztuka o zmaganiach na Monzy, rozmowy o seriach juniorskich i MotoGP

 

Biesiekirski imponuje w mistrzostwach Europy w Portugalii

Piotr Biesiekirski #74

Po starcie z ósmego pola, Piotr Biesiekirski widowiskowo przebił się na szóstą pozycję i zaimponował świetnym tempem, na torze w portugalskim Portimao.

Motocyklista o zaledwie trzy dziesiąte sekundy rozminął się z czwartym miejscem w motocyklowych mistrzostwach Europy klasy Moto2.

Jedyny Polak w stawce od początku weekendu na torze Autodromo International do Algarve utrzymywał się w czołówce, pierwszy piątkowy trening kończąc na piątej pozycji w stawce 23 zawodników z całego świata.

Po zakwalifikowaniu się do dwóch niedzielnych wyścigów czwartej rundy mistrzostw Europy Moto2 na ósmej pozycji, 21-letni zawodnik ekipy Fau55 Euvic Racing nie ukończył pierwszego z nich z powodu awarii sprzęgła.

Drugi wyścig Polak rozpoczął od kapitalnego startu, przebijając się na szóstą lokatę. Na finiszu Biesiekirski dogonił grupę walczącą o czwarte miejsce, z którym na mecie, po zaciętej walce, rozminął się o zaledwie trzy dziesiąte sekundy.

Piąta z ośmiu rund mistrzostw Europy Moto2 odbędzie się za dwa tygodnie na znanym z MotoGP i Formuły 1 torze w Barcelonie

Jestem bardzo zadowolony z mojego tempa w drugim wyścigu – mówi Piotr Biesiekirski, który w tym sezonie wygrywał pięciokrotnie w mistrzostwach Hiszpanii klasy Superstock 1000. – Rok temu z takimi czasami okrążeń stałbym tutaj na podium, co pokazuje, jak wyśrubowany jest w tym sezonie poziom mistrzostw Europy Moto2. Kwalifikacje nie do końca poszły po mojej myśli, co potencjalnie kosztowało mnie dzisiaj walkę o podium, ale wiemy co poprawić jeszcze przed rundą w Barcelonie, w której liczę na kolejny solidny weekend. Bardzo dziękuję zespołowi za ciężką pracę, a polskim kibicom za jak zawsze gorący doping.

Więcej informacji o Piotrze Biesiekirskim na jego oficjalnym profilu pod adresem Facebook.com/PiotrBiesiekirskiOfficial oraz na oficjalnej stronie internetowej www.pbk74.com .

Informacja prasowa

Zobacz także:

Czas na Motorsport #17 – Kacper Sztuka o zmaganiach na Monzy, rozmowy o seriach juniorskich i MotoGP

Monako, Barcelona, Kanada, Austria… – Sergio Perez kończy kwalifikacje do wyścigu na Red Bull Ringu na P15

źródło: Wikipedia Commons

W ten weekend przy okazji Grand Prix Austrii trwa fatalna passa Sergio Pereza w kwalifikacjach. Meksykanin już po raz czwarty z rzędu zawodzi w czasówce, przywożąc dalekie 15. miejsce.

W Formule 1 zdecydowanie najbardziej wymagającą pracą jest bycie kolegą z zespołu Maxa Verstappena. Nie tylko z uwagi na to, że Holender jest wybitnie szybkim kierowcą, ale też dlatego, że kierownictwo Red Bull Racing znane jest z małych pokładów cierpliwości wobec niezadowalających wyników. Natomiast, o te mało zadowalające wyniki niezwykle łatwo ze względu na to, że po prostu ciężko wypadać dobrze na tle takiego kierowcy, jakim jest Max Verstappen. W przeszłości boleśnie się o tym przekonali Pierre Gasly i Alexander Albon.

Obecnie tę najbardziej wymagającą posadę okupuje Sergio Perez i, bynajmniej, nie ułatwia sobie zadania. Przy okazji ostatnich czterech Grand Prix, licząc ze zmaganiami w Austrii, Meksykanin nie wszedł do Q3. W Monako w wyniku wypadku zakończył na 20 miejscu, w Barcelonie w Grand Prix Hiszpanii po własnym błędzie nie zdołał wykręcić dobrego okrążenia, co poskutkowało 11 miejscem,  z kolei w Kanadzie złe wybory oponiarskie i złe wyczucie czasu zadecydowało o odległym 12 miejscu w kwalifikacjach.

Teraz, na torze Red Bull Ring, Sergio Perez zmagał się z limitami toru. Mimo oddania trzech prób – rezultat każdej z nich został usunięty przez sędziów z powodu przekroczenia przez kierowcę limitów toru. Tym samym, ,,Checo” zakończył Q2 na ostatniej, piętnastej pozycji. Co ciekawe, jest to pierwszy raz od Grand Prix Brazylii 2008, kiedy zespół Red Bulla nie zakwalifikował się do Q3 którymś z samochodów aż cztery razy z rzędu.

Piotr Nałęcz

Zobacz także:

Holenderski kierowca zginął na skutek wypadku w wyścigu serii juniorskiej

Lawson, Iwasa czy Ricciardo – kto może zastąpić de Vriesa w Formule 1? Komentuje Paweł Baran

Nyck de Vries #21, AlphaTauri | fot.: ŚwiatWyścigów.pl

Nyck de Vries w nieprzekonującym stylu rozpoczął swoją przygodę z Formułą 1, a ostatni komentarz doradcy Red Bulla uwiarygodnił domniemania mówiące o zagrożonej pozycji kierowcy AlphaTauri.

Odsłuchaj fragment audycji „Czas na Motorsport”:

Jedynie Nyck de Vries i jeżdżący w Williamsie Logan Sargeant na przestrzeni ośmiu dotychczas rozegranych w tym sezonie weekendów wyścigowych nie zdobyli żadnego punktu do klasyfikacji generalnej. Obaj debiutują w Formule 1 i nad nazwiskami obydwu już teraz pojawił się znak zapytania w kontekście ich pozostania w królowej motorsportu na kolejny rok. Jednocześnie nie można wykluczyć scenariusza, w którym to do zmian dojdzie już w trakcie tegorocznego czempionatu. W przypadku 28-letniego kierowcy AlphaTauri sytuacja w ostatnich dniach nabrała sporej powagi.

Niemałe znaczenie w sprawie de Vriesa mają ostatnie słowa doradcy Red Bulla – doktora Helmuta Marko. Austriak przyznał, że szef głównego zespołu Red Bulla – Christian Horner – nie był zwolennikiem zatrudniania de Vriesa. Co więcej, sam Marko zasugerował, że dzisiejszy obraz startów de Vrisa dowodzi racji Hornera.

Należy pamiętać, że Helmut Marko przez lata był kluczową postacią w procesie wyboru kierowców obydwu zespołów Red Bulla – tego głównego i ekipy AlphaTauri. Choć po śmierci Dietricha Mateschitza w nowych strukturach Rad Bulla jest już więcej decyzyjnych, to niewątpliwie Marko nadal ma wiele do powiedzenia.

Dziennikarz Viaplay Paweł Baran na antenie Radia Wnet wskazał juniorów akademii Red Bulla, którzy – jego zdaniem – mają największe szanse na zostanie ewentualnym następcą Nycka de Vriesa.

Gdybym był Helmutem Marko […], to dokonałbym wyboru między dwójką kierowców – między Liamem Lawsonem, czyli kierowcą rezerwowym, który startuje w Japonii i który radzi sobie bardzo dobrze – a między Ayumu Iwasą […], który zanotował bardzo dobry start sezonu w Formule 2.

Gość „Czasu na Motorsport” zauważa, że gdyby do Japończyka Yukiego Tsunody (dzisiejszego zespołowego kolegi de Vriesa) dołączył jego rodak Iwasa, ekipa wspierana przez Orlen przybrałaby dobrze znane nam barwy.

Być może będziemy mieli taki, jakby nie patrzeć, biało-czerwony duet w ekipie, która jest wspierana przez biało-czerwoną firmę.

Konkurentem 22-letniego Iwasy może być o rok młodszy kierowca z Nowej Zelandii – Liam Lawson. Specjalizujący się w seriach juniorskich Paweł Baran stara się wskazać faworyta tego korespondencyjnego pojedynku.

Iwasa spisywał się świetnie na początku tego sezonu. Lawson również potrafił pierwsze wyścigi w Super Formule świetnie przejechać.

Tak szybko dokonując wyboru, mam wrażenie, że jednak szala minimalnie przechyli się na korzyść Lawsona. Z tego względu, że startował po kolei w seriach juniorskich. Wyjechał jeszcze do innej, a więc mógł poznać inne konstrukcje.

Sam przełożony Nycka de Vriesa, szef AlphaTauri (siostrzanej ekipy Red Bulla), już podczas weekendu Grand Prix Austrii sytuację swojego kierowcy skomentował takimi słowami:

To Nyck decyduje, a nie zespół. Jeśli będzie miał dobre wyniki, dlaczego mielibyśmy go zmieniać?

Każdy kierowca jest pod presją. Zobaczymy, jak Nyck poradzi sobie tutaj [w Austrii] i na Silverstone. Oba te tory zna. Nie możemy zapominać, że debiutanci nie mają teraz łatwego życia – Fraza Tosta cytuje „Motorsport.com”.

Weekend w Austrii Nyck de Vries zaczął od zajęcia ostatniego miejsca w sesji kwalifikacyjnej.

Ważnym nazwiskiem w sprawie fotela w AlphaTauri jest także doświadczony Daniel Ricciardo, który ma na swoim koncie osiem zwycięstw w Formule 1. Obecnie pauzuje po nieudanym okresie w zespole McLarena. Temat ewentualnego zaangażowania Australijczyka w ekipie z Faenzy także pojawił się w dyskusji w „Czasie na Motorsport”.

Zachęcamy do odsłuchania fragmentu audycji:

Z Pawłem Baranem rozmawiają Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.

Zobacz także:

Czas na Motorsport #17 – Kacper Sztuka o zmaganiach na Monzy, rozmowy o seriach juniorskich i MotoGP

W niedzielę zakończą się Igrzyska Europejskie w Krakowie. Relacja Macieja Krzyżanowskiego

Polski: We are Unity, 2023 European Games, Kraków / Fot. Zalasem1, Wikimedia Commons

Słaba frekwencja podczas konkursu skoków narciarskich w Zakopanem była czymś bardzo przykrym – mówi adwokat i dziennikarz sportowy. Dziwie się, że organizatorzy nie rozdali części wejściowek – dodaje.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Motocyklista Piotr Biesiekirski wraca do Portugalii. Przed nim kolejna runda mistrzostw Europy Moto2