Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Andrzej Kłopotowski i Marek Petrusewicz: rywale i przyjaciele, wybitni polscy „żabkarze”

Schmidt dwukrotnie zdobywał złote medale olimpijskie: w Rzymie ( 1960) i w Tokio ( 1964). Wygrywał również mistrzostwa Europy: w Sztokholmie (1958) i Belgradzie (1962).
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Andrzej Kłopotowski i Marek Petrusewicz: rywale i przyjaciele, wybitni polscy „żabkarze”

Na treningach pływackich na basenach Legii często towarzyszyły nam pełne trybuny – wspominał Andrzej Kłopotowski.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Prosto z Cieszyna, rodzinnego miasta Kacpra Sztuki, audycja ,,Czas na Motorsport”. Kierowca włoskiej Formuły 4 mówi m.in. o sukcesie w Le Castellet, wizycie na GP Holandii i planach na przyszłość.

Gość programu:
Prowadzący: Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.
Odsłuchaj całą audycję:
W programie również omówienie Grand Prix Włoch Formuły 1 oraz podsumowanie weekendu Indycar i MotoGP.
Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.
Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 21:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!
Scott Dixon nie dał rady. Poznaliśmy mistrza Indycar 2023 – zostaje nim Alex Palou.
Finisz wyścigu Praga-Berlin-Warszawa w 1955 r. Na czele Stanisław Królak / Fot. autor nieznany, Bundesarchiv, Bild 183-30618-0001 / CC-BY-SA 3.0
Bohater tego odcinka przez 10 lat utrzymywał się w ścisłej czołówce krajowej, jednak jego kariera gwałtownie wyhamowała w wyniku kontrowersyjnej dyskwalifikacji.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Elżbieta Duńska-Krzesińska: rekordzistka świata i mistrzyni olimpijska w skoku w dal
Bartosz Zmarzlik przed Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim w sezonie 2022 / Fot. Hubczaj, WIkimedia Commons
W audycji m.in. zaproszenie na charytatywny mecz dla byłego piłkarza Pogoni Szczecin Roberta Dymkowskiego oraz wspomnienie Andrzeja Strejlaua o śp. Kazimierzu Deynie.
Goście audycji:
Prowadzący: Grzegorz Milko.
Odsłuchaj całą audycję:
„Porozmawiajmy o Sporcie” w każdą niedzielę o godzinie 19:00 na antenie Radia Wnet.
Wszystkie wydania audycji można odsłuchać tutaj.

Napięta sytuacja wokół kadry Fernando Santosa, mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn. Komentarz dziennikarza sportowego Radia Wnet.
Gwiazda Elżbiety Duńskiej-Krzesińskiej w Alei Gwiazd sportu we Władysławowie / Fot. Lukasz2, Wikimedia Commons, CC0
Do olimpijskich krążków lekkoatletka dołożyła w trakcie swojej kariery dwa medale mistrzostw Europy: brązowy w Bernie (1954) i srebrny w Belgradzie (1962).
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Beskidzkie jastrzębie: rodzina Tajnerów, Zdzisław Hryniewiecki, Antoni Łaciak i Antoni Wieczorek

Poznajemy dzieje wielkich sukcesów, ale też wielkich tragedii, jakie były udziałem polskich skoczków narciarskich po II wojnie światowej.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Alex Palou zostaje mistrzem amerykańskiej serii po raz drugi w karierze! Utalentowany Hiszpan zapewnił sobie tytuł na jedną rundę przed końcem. Scott Dixon nie zdążył odrobić strat w tabeli punktowej.
Po raz pierwszy od siedmiu lat mistrzem serii Indycar zostaje Europejczyk. Alex Palou legitymujący się hiszpańskim paszportem nie miał sobie równych w tym sezonie. Wygrywa Grand Prix of Portland. Wystarczyły mu zaledwie 16 z 17 rund tegorocznych mistrzostw amerykańskiej serii wyścigowej, aby ponownie zagwarantować sobie tytuł. Tym samym kierowca powtórzył swoje osiągnięcie z sezonu 2021, w którym zdobywał swoją pierwszą mistrzowską koronę.
Alex Palou na jedną rundę przed końcem sezonu może poszczycić się pokaźnym dorobkiem wygranych. Zebrał ich na swoim koncie aż pięć, z czego trzy z rzędu. Jest to niezwykłe osiągnięcie zważywszy na to, że w serii Indycar każdy ma do dyspozycji tą samą konstrukcje zapewnianą przez włoskiego producenta Dallara. To sprawia, że wszelkie przejawy dominacji są o wiele trudniejsze do osiągnięcia niż chociażby w Formule 1. Mimo to, w środkowej fazie tego sezonu można było się pokusić o użycie takich słów w stosunku do Alex’a Palou. Dowodem na to, jak trudno osiągać w serii Indycar takie wyniki może być fakt, że zeszłoroczny mistrz Will Power miał na swoim koncie zaledwie jeden triumf.
Ciekawostką jest to, w jaki sposób Alex Palou celebruje każde swoje zwycięstwo. Na cześć swojej wygranej spożywa smażonego kurczaka – jest to jego tradycja wywodząca się jeszcze z czasów kartingowych.
Do grona statystyk hiszpańskiego mistrza należy też dorzucić dwa pole position w przeciągu tego sezonu oraz dwanaście ukończonych wyścigów w czołowej piątce. Mimo nietuzinkowego wyniku zwycięstw, to właśnie regularne dojeżdżanie w ścisłej czołówce stanowi o sukcesie w amerykańskiej serii.
W końcówce tego sezonu karty rozdawał zespół Chip Ganassi Racing, ponieważ tytuł mistrzowski rozgrywał się między ich dwoma kierowcami – Alex’em Palou i doświadczonym Scott’em Dixon’em. Ten drugi jest weteranem serii i ma na swoim koncie aż 6 tytułów mistrzowskich. Nowozelandczyk w ostatnich rundach zmagań był głównym konkurentem dla hiszpańskiego kolegi z zespołu, starając się odrabiać straty w klasyfikacji generalnej. Robił to w wielkim stylu wygrywając dwa razy z rzędu – najpierw w Galagher Grand Prix, a następnie na owalu w Bommarito Group 500. Tym samym poprawił swój niesamowity rekord 19 kolejnych sezonów Indy z co najmniej jednym zwycięstwem. Do tego może się pochwalić dziesięcioma finiszami w czołowej piątce. To jednak nie wystarczyło, aby pokonać Palou w batalii o mistrza świata.
W przedostatniej rundzie, Grand Prix of Portland, Alex Palou wygrywa, drugi jest Felix Rosenqvist, podczas gdy Scott Dixon dojeżdża na trzecim miejscu i traci matematyczne szanse na tytuł. Przewaga 91 punktów po stronie Hiszpana wystarcza, aby zagwarantować sobie mistrzostwo.
Jeśli mówimy o tegorocznej walce o tytuł Indycar nie sposób też nie wspomnieć o Josef’ie Newgarden’ie. Amerykanin przez większą część zmagań był głównym konkurentem dla Palou, gromadząc w tym czasie aż 4 zwycięstwa na swoim koncie, w tym to najważniejsze – w wyścigu Indy 500. Niestety dla Newgardena druga część sezonu nie wyglądała najlepiej. Teraz będzie się musiał zadowolić walką o utrzymanie trzeciej lokaty w mistrzostwach z Pato O’ Ward’em.
Mistrza już znamy, ale do rozegrania pozostała ostatnia runda tegorocznych mistrzostw. Sezon zamyka Firestone Grand Prix of Monterey rozgrywana na zjawiskowym torze Laguna Seca. Początek zmagań już w najbliższy weekend, a wyścig 10 września.
Piotr Nałęcz

Druga część sezonu Formuły 1 to tradycyjny okres spekulacji transferowych, a także rzeczywistego zawierania nowych kontraktów. W tym roku jednym z gorących tematów jest cenny fotel Sergio Péreza.
Dyspozycja kierowcy Red Bulla, najlepszego zespołu tegorocznej kampanii, często bywa daleka od oczekiwań jego szefostwa. Od maja Meksykanin, dysponując najlepszym samochodem w stawce, potrafił regularnie kończyć kwalifikacje przed ich finałową odsłoną. W wyścigach ani razu nie był w stanie dorównać swojemu zespołowemu koledze. Od początku maja wszystkie rundy padły łupem Maxa Verstappena właśnie.
Tydzień temu w Holandii Pérez dostał się do Q3, jednak zajął w nim siódme miejsce ze stratą ponad sekundy do pewnie zmierzającego po swoje kolejne mistrzostwo Verstappena. W wyścigu Meksykanin wypadł z toru, za sprawą czego spadł z drugiej na trzecią lokatę. W innym przypadku uderzył w bandę, zjeżdżając do alei serwisowej, a z uwagi na karę przekroczenia prędkości w pit line, stracił miejsce na podium.
Wypowiedzi decyzyjnych w zespole Péreza nie pokrywają się ze sobą, co tylko potwierdza, że jego przyszłość w austriackiej stajni może stać pod znakiem zapytania. Sprawę podobnie widzi Daniel Biały, założyciel serwisu „F1 Talks” oraz prowadzący kanału „Echa Padoku”.
Gość Radia Wnet zwraca także uwagę na to, że charakterystyka bolidu Red Bulla znacznie bardziej odpowiada obecnemu mistrzowi świata niż Pérezowi.
Sergio Pérez ma zupełnie odmienny styl jazdy. Uwielbia, kiedy przednia oś mu ucieka, ale na wyjazdach z zakrętów tył jest po prostu przyklejony wręcz do asfaltu, i tego w Red Bullu mu brakuje – komentuje Daniel Biały.
Verstappen jest obecnie w F1 dominatorem i pewnie zmierza po swój trzeci tytuł. Wątpliwym jest, aby Red Bull, myśląc o Pérezu, był chętny na znaczącą zmianę koncepcji bolidu, którym to zdobędą w tym roku kolejne mistrzostwo świata konstruktorów.
Jednak za sprawą postępów czynionych przez pozostałe ekipy i ograniczeń, z jakimi mierzy się Red Bull, mapa Formuły 1 może w niedalekiej przyszłości ulec zmianie. W kolejnej kampanii „Byki” mogą nie mieć już tak łatwego życia, a wtedy przeciętne występy Péreza nie pomogą im w walce o koleje laury.
Myślę, że Red Bull powinien szukać kierowcy, który ma podobny styl jazdy do Maxa Verstappena, czyli mocno przyklejona przednia oś i luźna tylna oś – wnioskuje Daniel Biały.
Wtedy każda zmiana podyktowana przez Maxa, czyli jego sugestiami, będzie też grała temu drugiemu.
Problem Red Bulla tkwiłby w tym, że na rynku transferowym obecnie nie figurują nazwiska najbardziej klasowych kierowców. Ci mają już podpisane umowy z innymi zespołami. W grę wchodzi jedynie wykupienie jakiegoś jegomościa za tak zwane niemałe pieniądze.
Red Bull ma swoją akademię kierowców, ale ostanie próby angażu ich podopiecznych do głównego zespołu kończyły się fiaskiem. Najbardziej prawdopodobną opcją byłoby sięgnięcie po doświadczonego Daniela Ricciardo. Australijczyk powrócił do F1 w środku tego sezonu, zastępując Nycka de Vriesa w AlphaTauri – siostrzanym zespole Red Bulla, z natury rzeczy zespole słabszym od Red Bull Racing.
Ten jednak w ubiegły weekend doznał złamania kości śródręczna, która wyeliminuje go w sumie z co najmniej dwóch rund. Zdaniem Białego, taka przerwa w procesie ponownego wdrażania się w realia F1 może mieć negatywny wpływ na losy jego ewentualnego awansu na miejsce Sergio Péreza.
Ciekawą postacią w tych rozważaniach jest gwiazda amerykańskiej serii IndyCar, Álex Palou. Hiszpan – obecnie zmierzający za oceanem po swój drugi tytuł – ostatnio rozstał się z McLarenem, z którym to wiązał nadzieję na występy w Formule 1 (o tej głośnej sprawie pisaliśmy tutaj). Daniel Biały jest zaskoczony takim obrotem sprawy i przypuszcza, że Palou ma inną propozycję ze świata królowej sportów motorowych.
Gdzieś w tle jest odszkodowanie [na rzecz McLarena – przyp. red.] 30 milionów dolarów czy nawet euro, a wiemy, że kierowcy IndyCar nie zarabiają tak dużych pieniędzy, to nie jest NASCAR czy Formuła 1 – zauważa dziennikarz – więc musiał, moim zdaniem, dostać chyba jakąś inną ofertę z Formuły 1, bo to zawsze było jego marzenie, żeby rozwijać swoją karierę w tym kierunku.
Gość audycji „Czas na Motorsport” widzi jednak pewną przeszkodę w kontekście ewentualnego zatrudnienia Palou w Red Bullu. Ryzykownym ruchem ze strony walczącego o największe tryumfy zespołu byłoby zaufanie kierowcy, który nie ma na swoim koncie udziału w choćby jednym Grand Prix Formuły 1.
W takim razie, czy Palou skusiłby się na jazdę dla AlphaTauri? Ten zespół szykuje się do tak zwanego rebrandingu. Ekipa z Faenzy stara się o poważną współpracę sponsorską, która obejmowałaby zmianę nazwy zespołu. W dobie walki o nowe wpływy, sięgnięcie po kierowcę cenionego na istotnym dla F1 rynku amerykańskim byłoby interesującym marketingowym zabiegiem.
Gdyby ten układ z AlphaTauri, a w przyszłości już Hugo Bossem, zakładał w perspektywie dwóch, trzech lat przejście do tego głównego zespołu, to myślę, że Alex Palou na taki scenariusz by się zdecydował – uważa Daniel Biały.
Obecnie barw wspieranej przez ORLEN SA AlphaTauri broni Japończyk Yuki Tsunoda, który może pozostać w zespole do końca 2025 roku za sprawą trwającej do tego czasu współpracy na linii Red Bull – Honda. Drugi fotel należy do Daniela Ricciardo, którego teraz zastępuje debiutujący w F1 Liam Lawson. Jeśli Nowozelandczyk potwierdzi swoją solidną dyspozycję z Holandii, to także on może odegrać ważną rolę w kontekście kadrowych przetasowań w zespołach Red Bulla na sezon 2024.
Żeby wymieniony już Tsunoda nie czuł się tak bezpiecznie, dodajmy, że w Akademii Red Bulla swoich sił próbuje niejaki Ayumu Iwasa. 21-latek rywalizuje obecnie w Formule 2. Na ten moment w mistrzostwach sklasyfikowany jest na pozycji trzeciej. Tsunoda zdołał w tym sezonie trzy razy ukończyć wyścig na dziesiątej pozycji, lecz nie imponuje i zdarzają się jemu błędy. W kontekście relacji Tsunody z Hondą, istotny jest fakt, że Iwasa także jest Japończykiem.
Kamil Kowalik
