Ponad Oceanami: Floryda rezygnuje z obowiązkowych szczepień, TSUE podważa niezawisłość polskiego Sądu Najwyższego

W audycji również m.in. o sukcesach i niepowodzeniach polskich sportowców na światowych arenach.

Ewa Jeneralczuk o zniesieniu obowiązkowych szczepień na Florydzie.


Jakub Pilarek o orzeczeniu TSUE, kwestionującym niezawisłość i bezstronność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.


Ojciec Paweł Kosiński o badaniach ukazujących negatywny wpływ aborcji na zdrowie psychiczne kobiet.


Mikołaj Murkociński o kryzysie rządowym we Francji.


Paweł Kobierski o odpadnięciu Igi Świątek w 1/4  finału US Open, trwającym Eurobaskecie mężczyzn, mistrzostwach świata w siatkówce kobiet oraz o prognozach przed meczem Holandia-Polska w eliminacjach do piłkarskiego mundialu.


Jaśmina Nowak o katastrofalnej sytuacji humanitarnej w Strefie Gazy.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Czas na Motorsport #123 – Daniel Blin: „progres jest naprawdę spory”. Mikołaj Madej: „wrócił dawny Ogier”

Daniel Blin, AF Racing Team

Nie ma już złudzeń! Sébastien Ogier jedzie po 9. tytuł mistrzowski. Przybliżył się do tego celu zwyciężając w Rajdzie Paragwaju. Oscar Piastri wygrywa w Holandii, Lando Norris nie dojeżdża do mety.

W programie również rozmowa o walce Daniela Blina w czołówce IDM.

Goście programu:

  • Daniel Blin – zawodnik AF Racing Team w Międzynarodowych Motocyklowych Mistrzostwach Niemiec (IDM).
  • Mikołaj Madej – dziennikarz TVP Łódź.

Prowadzą Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.

Odsłuchaj całą audycję:

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.
Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godzinie 20.00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Ofensywa transferowa Legii Warszawa. Reprezentanci Polski w klubie ze stolicy

Kacper Urbański / fot. Mateusz Kostrzewa

W marcu br. stanowisko dyrektora sportowego w klubie ponownie objął Michał Żewłakow. Rezultaty? Wydane 8 milionów euro i ściągnięcie do klubu czterech piłkarzy z występami w reprezentacji Polski.

Popularni „Wojskowi” w tym okienku transferowym postanowili rozbić bank i sprowadzić piłkarzy, by móc rywalizować nie tylko na boiskach polskiej Ekstraklasy, lecz także w rozgrywkach Ligi Konferencji. Mogli sobie na to pozwolić z uwagi na pieniądze zarobione głównie na dwóch młodych, polskich zawodnikach – Maxim Oyedele oraz Janie Ziółkowskim. Pierwszy wybrał się do Francji, by dołączyć do ekipy RC Strasbourg. Drugi wyleciał na Półwysep Apeniński, by bronić barw AS Romy. Do kasy klubowej z obu transferów wpłynęło 15 milionów euro. Za te pieniądze drużyna trenera Edwarda Iordanescu ściągnęła piłkarzy, którzy mają pomóc sięgać po najwyższe cele.

Kadrowicze w Legii

Do zespołu ściągnięto 4 zawodników, którzy w przeszłości występowali w reprezentacji Polski. Mowa o Arkadiuszu Recy, Damianie Szymańskim, Kamilu Piątkowskim, a teraz, ku zaskoczeniu wielu, ogłoszono transfer Kacpra Urbańskiego. Cała czwórka w narodowych barwach rozegrała 52 spotkania. W Legii takich zawodników do tej pory grało paru takich piłkarzy z Arturem Jędrzejczykiem, Pawłem Wszołkiem i Bartoszem Kapustką na czele.

Siła w ataku

Wzmocnień nie zabrakło na pozycji napastnika. Tam warszawski klub postanowił nie żałować pieniędzy. Za ok. 3 miliony euro ściągnięto Miletę Rajovicia. Prawie 2-metrowy napastnik ma doświadczenie m.in. z Championship, gdzie dla Watfordu rozegrał 41 meczów, strzelając 10 goli. Pozyskano również Antonio Colaka, chorwackiego atakującego, który grał m.in. w Rangers, Malmo oraz Paoku Saloniki, a także Noah Weisshaupta. Niemiec reprezentował w Bundeslidze barwy Freiburga.

Legia mierzy wysoko

Aspiracje klubu z Łazienkowskiej w pełni rozumie Kacper Urbański. Po przybyciu do klubu, określił cele zarówno dla siebie, jak i dla swoich kolegów z drużyny:

Wybrałem Legię, ponieważ jestem głodny gry i wiem, co chcę osiągnąć. Moim celem jest wygrywanie – chcę zdobyć mistrzostwo Polski oraz dotrzeć do finału Ligi Konferencji UEFA.

Podobną wizję ma także Kamil Piątkowski:

Priorytetem jest dla mnie, żeby wygrywać każdy mecz, zdobyć mistrzostwo Polski, Puchar Polski i zwyciężać w europejskich pucharach.

Kamil Piątkowski / fot. Jakub Wydra

Jak widać, piłkarze 15-krotnego mistrza Polski mierzą wysoko i zamierzają odnosić sukcesy na wszystkich frontach.

/pk

Czytaj także:

Pogoń Szczecin ściąga piłkarza z Premier League! Przełomowy transfer do polskiej ligi

Polska słabsza od Francji, Włochy górą w hicie kolejki. Podsumowanie czwartej serii spotkań EuroBasket 2025

Reprezentanci Polski podczas meczu przeciwko Francji / Fot. Wojciech Figurski - 058sport.pl / KoszKadra

Biało-Czerwoni po zaciętej walce uległa Trójkolorowym 76:83. Mecz życia rozegrał Guerschon Yabusele. Talent kapitana rywali eksplodował na 36 punktów. Zapraszamy na analizę 4. kolejki EuroBasketu.

Drużyna pod wodzą trenera Igora Milicicia miała przed sobą bardzo trudne zadanie. Wicemistrzowie Europy są faworytami do sięgnięcia po złoto w całym turnieju. Nasza reprezentacja od początku spotkania starała się dotrzymywać kroku. Po pierwszej połowie nawet prowadziliśmy 3 punktami. Cała gra polskiej kadry była zbalansowana. Świetne zawody rozegrał Kamil Łączyński, który zanotował 8 asyst i parę istotnych punktów, które pomagały Polakom w kluczowych momentach. Popisał się także piękną asystą między nogami przeciwnika.

Warto dodać, że na trybunach Spodku pojawiło się wielu sportowców, którzy wspierali polskich koszykarzy. Zjawiła się część piłkarzy reprezentacji Polski z Robertem Lewandowskim na czele. Można było dostrzec również Lukasa Podolskiego a także Tomasza Fornala.

Niesamowity Yabusele

Niestety, w 3. kwarcie sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać. Wszystko za sprawą Guershona Yabusele. Francuz na co dzień grający w NBA, do wczorajszego meczu zdobywał średnio 8 punktów na mecz. Właśnie, do wczoraj. 36 punktów i 6 zbiórek. Świetny mecz w wykonaniu gracza New York Knicks, który poprowadził swoją kadrę do zwycięstwa.

Co ta porażka oznacza dla Polski? Przede wszystkim strata realnych szans na zajęcie pierwszego miejsca w grupie. Nie ma co jednak tracić nadziei. Biało-Czerwoni, zakładając, że wygrają z Belgią, która stanowi drugą najsłabszą reprezentację w grupie, zajmą drugie miejsce i zmierzą się z ekipą z trzeciego miejsca grupy C. Kto to może być?

Arcytrudne zadanie

Grupa C przed turniejem przez wielu została obwieszczona jako „grupa śmierci”. Grecy, Włosi i Hiszpanie to poważni kandydaci do złotego medalu. Z pozostałych ekip są jeszcze Gruzja oraz Bośnia i Hercegowina, obie mające reprezentantów z NBA. Tam prostych drużyn nie ma.

Po spotkaniu z Islandią idealnie sytuację Polaków podsumował center reprezentacji, Dominik Olejniczak:

Już nie zagramy łatwych meczy na tym EuroBaskecie.

Ostatecznego rywala w 1/8 finału poznamy w czwartkowy wieczór.

Sprawa innych grup

A jak wygląda specyfika pozostałych grup? W hicie 4. kolejki Włosi w meczu „na żyletki” pokonali broniących tytułu Hiszpanów 67:63. Grecja niespodziewanie uległa Bośni i Hercegowinie 77:80, natomiast Izrael po stresie w końcówce zwyciężył z Belgią 92:89. Słoweńcy wygrali z Islandią 87:79 i tak jak Polska, Francja i Izrael są pewni awansu z grupy. Litwini po emocjonującym meczu wygrali z Finlandią 81:78. Pozostali faworyci w postaci Niemiec, Serbii i Turcji pewnie wygrali swoje spotkania.

Najbliższy mecz Polacy rozegrają z Belgią w czwartek, 04.09 o 20:30 w katowickim Spodku. Jest to ostatnie starcie przed wkroczeniem w fazę pucharową turnieju.

/pk

Czytaj także:

Polki w ćwierćfinale siatkarskich mistrzostw świata. Przed nimi wymagające wyzwanie

Porozmawiajmy o sporcie: powołania do reprezentacji Polski, Grand Prix Polski na żużlu, zwycięska Iga Świątek

Brady Kurtz (środek), Bartosz Zmarzlik (po lewej) i Daniel Bewley (po prawej) na podium zawodów Grand Prix Wrocław / fot. Taylor Lanning

Jan Urban ogłosił powołania na wrześniowe mecze reprezentacji Polski. Żużlowe Grand Prix Polski wygrywa Brady Kurtz, natomiast Iga Świątek przechodzi do następnej rundy US Open.

Kamil Majchrzak musiał skreczować mecz ze szwajcarem Leandro Riedim i odpadł z amerykańskiego turnieju. Magdalena Fręch przegrała z Coco Gauff i podzieliła los swojego rodaka. Polskie siatkarki wygrały z drużyną Belgii 3:2 i awansowały do ćwierćfinału mistrzostw świata. Tam zmierzą się z Włoszkami.

Goście programu:

Piotr Olkowicz – komentator, ekspert żużlowy

Zbigniew Mroziński – dziennikarz tygodnika „Piłka Nożna

W programie również przypomnienie rozmowy z Danielem Kaniewskim.

Prowadzi: Grzegorz Milko

Odsłuchaj całą audycję:

Polki w ćwierćfinale siatkarskich mistrzostw świata. Przed nimi wymagające wyzwanie

Polskie siatkarki w meczu z Belgią / fot. profil X Polska Siatkówka

Biało-Czerwone awansowały do ćwierćfinału mistrzostw świata w Tajlandii. Na tym etapie turnieju czekają na nich faworytki do złota – Włoszki.

Polskie siatkarki podczas turnieju regularnie dostarczają nam emocji. Po thrillerze, jaki zafundował nam wygrany 3-2 mecz z Niemkami, przyszła pora na rundę pucharową. Tam podopieczne trenera Stefano Lavariniego zmierzyły się z Belgijkami.

Przez cały mecz była wymiana setów. Kiedy Polki wyszły na prowadzenie 2-1, Belgijki wyrównywały stan spotkania. W tie-breaku udało się Polkom uzyskać bezpieczną przewagę, a set zakończył się wynikiem 15:10.

Następnym przeciwnikiem siatkarek będzie reprezentacja Włoch. Mecz w czwartek, 04.09 o godz. 15:30.

/pk

Czytaj także:

Wojciech Michałowicz: nadchodzący mecz polskich koszykarzy z Francją będzie niezwykle istotny

Wojciech Michałowicz: nadchodzący mecz polskich koszykarzy z Francją będzie niezwykle istotny

Mateusz Ponitka w meczu z Izraelem / Fot. 058sport.pl - Wojciech Figurski / KoszKadra

Redaktor naczelny portalu BasketStrefa rozmawia z Grzegorzem Milko o występach Polaków na tegorocznych mistrzostwach Europy w koszykówce. Zapowiada, że zbliżający się mecz z Francją będzie kluczowy.

Redaktor Radia Wnet pyta o świetną formę Biało-Czerwonych na tegorocznych zawodach. Wygrali wszystkie 3 mecze i póki co pozostają niepokonani. Koszykarski ekspert wskazuje, że nasi reprezentanci mimo braku pięknego stylu, wypełniają obowiązki drużyny turniejowej:

Polacy może nie grają wielkiego basketu, ale drużyną turniejową i wygrywają mecze. Może nie w pięknym stylu, ale wygrywają to, co jest do wygrania. Wykorzystując słabości przeciwnika, wykazują się determinacją, dyscypliną i defensywą. 

Wojciech Michałowicz zwraca uwagę na liderów polskiej kadry. Podkreśla, że przede wszystkim drużyna jest zjednoczona i to ją napędza:

Powiedziałbym, że jest siła drużyny. Może nie ma tutaj wielkiej finezji w ataku, natomiast jest głębia składu, każdy robi swoje, polscy koszykarze są bardzo dobrze przygotowani pod względem odczytania stylu gry przeciwnik i tutaj też wielkie zasługi asystentów trenera Igora Milicicia, także to wszystko trzeba podkreślić.

/pk

Więcej o EuroBaskecie można posłuchać poniżej.

Czytaj także:

Zwycięskie męki polskich koszykarzy, Słoweńcy w tarapatach. Podsumowanie 2. kolejki EuroBasketu 2025

Trzy podia polskich kierowców na Spa w ramach Porsche Sports Cup Deutschland

Fabian Dybionka na podium, Spa-Francorschamps | Fot: Gruppe C Photography

Fabian Dybionka oraz Jakub Twaróg stanęli na podium w wyścigach sprinterskich, natomiast Karol Kręt w duecie z Twarogiem wywalczyli drugie miejsce w zmaganiach długodystansowych.

Przed rundą w Belgii 16-letni Fabian Dybionka był liderem serii Porsche Sports Cup Deutschland. W kwalifikacjach kierowca polskiego zespołu PTT Racing wywalczył piątą pozycję startową, niemniej z tej sesji nie był w pełni zadowolony: „tor w Spa zrobił na mnie bardzo duże wrażenie i szybko przypadł mi do gustu, ale kwalifikacje nie do końca poszły po naszej myśli”.

W obydwu wyścigach Dybionka skutecznie przebijał się przez stawkę. W pierwszym nie zdołał dopaść jedynie zwycięzcy zawodów.

Mimo wszystko podczas pierwszego wyścigu byłem w stanie przebić się z piątej na drugą pozycję i po zaciętej walce sięgnąć po ósme podium w tym sezonie – mówi Fabian Dybionka.

Niedzielne zmagania Polak rozpoczął od zyskania dwóch pozycji zaraz po starcie, w pierwszym zakręcie toru w Ardenach. Jednak tym razem wyścig nie zakończył się happy endem:

następnie naciskałem na kierowcę jadącego przede mną. Niestety, w pewnym momencie doszło do kontaktu, który przedwcześnie zakończył mój weekend.

Konsekwencją nieukończenia drugiego wyścigu jest utrata prowadzenia w mistrzostwach. Losy tytułu rozstrzygną się w październiku, podczas ostatniej rudny Porsche Sports Cup Deutschland na Hockenheimringu.

Jestem rozczarowany, bo straciłem prowadzenie w klasyfikacji generalnej, ale takie są czasami wyścigi. Walka o tytuł będzie bardzo trudna, ale nie niemożliwa. Dziękuję zespołowi PTT Racing za świetną pracę przez cały weekend i jestem pewien, że na Hockenheimringu wszyscy znów damy z siebie wszystko i będziemy walczyć do końca – zapowiada młody kierowca.

W zmaganiach sprinterskich trzecie miejsce wywalczył, również debiutujący w serii, Jakub Twaróg. Ten dla odmiany na podium stanął w niedzielę, a nie ukończył zmagań sobotnich, z uwagi na wypadnięcie z toru.

Kolejne wyścigi przynosiły świetne wyniki i ogrom satysfakcji. Drugi sprint ukończyłem na P3, a w wyścigu endurance, dzięki znakomitej współpracy z Karolem Krętem i dobrze dobranej strategii, udało się wywalczyć P2. Fajnie było stanąć na podium całym teamem! – napisał w mediach społecznościowych Jakub Tworóg.

Wspomniane podium w wyścigu długodystansowym jest trzecim wywalczonym w tym sezonie przez polską załogę. Finał rywalizacji endurance zaplanowano także na dni 11-12 października na Hockenheimringu.

Kamil Kowalik

 

Źródło: informacja prasowa.

Zobacz także:

Flavio Briatore: Colapinto mógł za wcześnie znaleźć się w F1

Zwycięskie męki polskich koszykarzy, Słoweńcy w tarapatach. Podsumowanie 2. kolejki EuroBasketu 2025

Michał Sokołowski, mecz Polska - Izrael / fot. Tomasz Sokołowski/PZKosz

Polacy po trudnym boju zwyciężyli w katowickim Spodku z Izraelem 66-64. Ponownie bohaterem Polaków okazał się Jordan Loyd. Emocji nie zabrakło również w pozostałych spotkaniach. Zapraszamy na analizę.

30 sierpnia polscy koszykarze podeszli do starcia z reprezentacją Izraela. Uniesieni emocjonującym zwycięstwem nad Słoweńcami, Biało-Czerwoni musieli zejść na ziemię. Widać to najlepiej po statystykach skuteczności rzutów za 2 punkty. W meczu inauguracyjnym nasi reprezentanci trafiali 68% swoich rzutów. We wczorajszym meczu ta skuteczność spadła poniżej 50%. Najlepszym graczem spotkania został Jordan Loyd, którego celność ponownie nie zawiodła. Zdobył 27 punktów, w tym 2 kluczowe, które dały zwycięstwo Polsce.

Double-double popisał się kapitan kadry, Mateusz Ponitka. Rzucił 16 punktów i zebrał 11 piłek. Po drugiej stronie brylował lider Izraela, Deni Avdija. Lider Portland Trail Blazers prowadził swoją drużynę uzyskując 23 punkty, 9 zbiórek i 5 asyst.

Mateusz Ponitka / Fot. Wojciech Figurski – 058sport.pl / KoszKadra

Nerwy do końca

Przez pierwszą część meczu Polacy utrzymywali bezpieczną, 11-punktową przewagę nad przyjezdnymi. W drugiej odsłonie Polakom zaczęło brakować skutecznych rozwiązań w ofensywie, pojawiło się dużo strat. Przewaga stopniała, a na nieco ponad minutę przed końcem tablica wyników pokazywała 62-64 dla drużyny gości. Wtedy do akcji wszedł Jordan Loyd. Rozgrywający AS Monaco odpowiedział sprawnym rzutem spod kosza. Końcowy wynik ustanowił na 13 sekund przed końcem. Po przedarciu się przez obronę rywali, oddał rzut, który okazał się nietrafiony. Po odbiciu się od obręczy, dopadł do piłki reprezentant Polski, dobijając ją do kosza, czym dał nam zwycięstwo.

Polacy, z bilansem 2 zwycięstw i zero porażek, plasują się na 2 miejscu w grupie, tuż za reprezentacją Francji. Następny mecz podopieczni trenera Igora Milicicia rozegrają z najsłabszą w naszej grupie Islandią, która ma za sobą porażki z Izraelem i Belgią. Spotkanie rozpocznie się dzisiaj, 31.08, o 20:30 w Katowicach.

Trudna sytuacja

Uśmiechów nie możemy ujrzeć na twarzy Słoweńców. Pomimo wybuchu talentu Luki Doncicia w postaci 39 punktów, 8 zbiórek i 9 asyst, Francuzi w pojedynku okazali się górą, wygrywając 103-95. To tworzy dla nich problem. By myśleć o wyjściu z grupy, dzisiaj o godzinie 14 muszą pokonać Izrael.

A co słychać u faworytów turnieju? Hiszpanie wrócili na właściwie tory, pewnie zwyciężając z drużyną Bośni i Hercegowiny 88-67. Turcy rozbili Portugalię różnicą 41 punktów i zapewnili sobie udział w fazie pucharowej turnieju. To samo mogą powiedzieć Finowie, którzy zapewnili sobie grę w 1/8 finału, pokonując Czarnogórę 85-65. Świetne zawody rozgrywa ich lider, Lauri Markkanen. „The Finnisher” przez trzy mecze na tegorocznym turnieju zdobył 26, 43 i 28 punktów.

Kolejne zwycięstwa spośród faworytów odniosły także Serbia, Grecja, Włochy oraz Niemcy. Z problemami borykają się Łotysze z Kristapsem Porzingisem na czele. Współgospodarze turnieju odnieśli porażki z Serbią i Turcją, a także przeszli męczarnie z Estonią, wygrywając zaledwie dwoma punktami. Nie są to rezultaty, których spodziewaliby się kibice tego zespołu. Jeżeli chcą myśleć o wyjściu z grupy, muszą wygrać z Portugalią oraz Czechami.

/pk

Czytaj także:

Polska zwycięża ze Słowenią na otwarcie EuroBasketu! Niesamowity mecz Jordana Loyda

Flavio Briatore: Colapinto mógł za wcześnie znaleźć się w F1

Franco Colapinto | fot.: BugWarp, CC BY-SA 4.0

Zespół Alpine boryka się z problemem dużo wolniejszego kierowcy numer 2. Doradca wykonawczy francuskiej stajni, Flavio Briatore, sam podważa gotowość na starty w Formule 1 Franco Colapinto.

Podobnie jak w Red Bullu Yuki Tsunoda nie jest w stanie swoimi wynikami nawiązać do występów Maxa Verstappena, tak i w Alpine 22-letni Franco Colapinto radzi sobie wyraźnie gorzej od bardziej doświadczonego Pierre’a Gasly’ego. Po dwóch pierwszych rundach obecnej kampanii szefostwo Red Bulla zdecydowało o zastąpienia Liama Lawsona wspomnianym Yukim Tsunodą. Poprzednik Colapinto miał nieco więcej czasu na udowodnienie swojej wartości – Jackowi Doohanowi podziękowano po sześciu rundach.

Doohan nie zdołał w nich punktować. Colapinto – mimo iż w ubiegłym sezonie w swoich pierwszy startach w F1 w barwach Williamsa był w stanie pozytywnie zaskakiwać i finiszować w czołowej dziesiątce – we francuskiej ekipie w dotychczasowych ośmiu rundach także punktów nie zdobył.

Nie wiadomo, czy pozostawienie Jacka Doohana byłoby lepszym rozwiązaniem, niemniej nawet czołowy przedstawiciel zespołu Alpine nie ukrywa, że Franco Colapinto jego oczekiwaniom nie sprostał:

bardzo się stara. Bardzo się stara we współpracy z inżynierami, żeby zadowolić ich we wszystkim, ale nie takich wyników oczekuję od Colapinto. Wiemy, że na końcu to właśnie one się liczą – mówi Flavio Briatore, doradza wykonawczy zespołu, a nieformalnie szef ekipy z Enstone.

W przypadku niepowodzeń partnerów zespołowych Maxa Verstappena słusznym ich wytłumaczeniem zdaje się bardzo trudna w prowadzeniu charakterystyka bolidów Red Bullu. Natomiast w sprawie Colapinto cytowany Włoch wskazuje na ogólne trudności związane z przystosowaniem się debiutantów do samochodu obecnej generacji Formuły 1.

Temu kierowcy bardzo trudno jest poradzić sobie z tym samochodem. Obecnie bolidy są bardzo, bardzo ciężkie i bardzo szybkie.

Briatore w rozmowie z mediami przy okazji weekendu z Grand Prix Holandii dodał:

dla młodego kierowcy być może nie był to odpowiedni moment na znalezienie się w Formule 1. Może potrzebuje jeszcze roku lub dwóch, żeby móc się w niej ścigać.

Mimo niespełniania oczekiwań zespołu, według serwisu PlanetF1, Franco Colapinto pozostanie kierowcą wyścigowym Alpine do końca trwającego sezonu. Niemniej menegment Argentyńczyka myśli już o jego startach po rozbracie z F1. Wedle „Formula 1 Magazine”, kierowca rozważa występy w Długodystansowych Mistrzostwach Świata (WEC) czy też w amerykańskiej serii Indy Car.

Kamil Kowalik

 

Źródła: MotorsportWeek, ŚwiatWyścigów.pl.

Zobacz także:

Młodzi Polacy w wyścigach Porsche walczą w ścisłej czołówce