Przygotowania szczypiornistów do mundialu. „Jak drużyna się skrystalizuje za dwa, trzy lata, to być może będzie wielka”

piłka ręczna

Fot.: Paweł Bejnarowicz, Związek Piłki Ręcznej w Polsce

Gościem Radia Wnet jest Tomasz Górski, komentator piłki ręcznej w Viaplay.

Odsłuchaj całą rozmowę:

Zobacz także:

Żelisław Żyżyński: przed Australian Open możemy być optymistami, nie tylko w kwestii występu Świątek, ale i Hurkacza

Żelisław Żyżyński: przed Australian Open możemy być optymistami, nie tylko w kwestii występu Świątek, ale i Hurkacza

Rod Laver Arena w Melbourne,główny kort tenisowy turnieju Wielkiego Szlema: Australian Open, Fot. Valmont1702

Współpraca Igi z Wimem Fissetem zaskakująco szybko zaczęła przynosić świetne efekty – mówi komentator Canal+ w rozmowie z Grzegorzem Milko.

W wywiadzie również analiza wyników plebiscytu Przeglądu Sportowego, którego zwyciężczynią została w tym roku mistrzyni olimpijska z Paryża Aleksandra Mirosław.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Daniel Tschofenig zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni. Czy jury skrzywdziło Stefana Krafta? Mówi Przemysław Nowak

 

Czas na Motorsport #92 – podsumowanie 2024 roku w polskim motorsporcie

Fot.: 80. ORLEN Rajd Polski

Fot.: 80. ORLEN Rajd Polski

W audycji wypowiedzi Krzysztofa Hołowczyca, Konrada Dąbrowskiego, Macieja Gładysza, Tymka Kucharczyka, Kacpra Sztuki i Mikołaja Marczyka. Program prowadzi Kamil Kowalik.

Odsłuchaj całą audycję:

Wspieraj Autora na Patronite

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.
Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godzinie 20.00
na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Zobacz także:

Simon Ammann dla Radia Wnet: mam pewną rutynę, dzięki której wciąż doznaję emocji

Porozmawiajmy o Sporcie: Kraft wygrywa na inaugurację Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie

Oberstdorf / Fot. Wikimedia Commons

Polacy – z wyjątkiem Pawła Wąska ( 9 miejsce) – byli tłem rywalizacji na Schattenberg Schanze. W audycji również rzut oka na angielską Premier League.

Goście programu:

  • Dariusz Momot – ekspert w dziedzinie skoków narciarskich i żużla

Ponadto, przypominamy rozmowy z Grzegorzem Lato i Janem Tomaszewskim.

Prowadzi Grzegorz Milko.

Odsłuchaj całą audycję:

„Porozmawiajmy o Sporcie” w każdą niedzielę o godzinie 18:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!
Wszystkie wydania audycji można odsłuchać tutaj.

Simon Ammann dla Radia Wnet: mam pewną rutynę, dzięki której wciąż doznaję emocji

Simon Ammann | Fot.: Clément Bucco-Lechat, CC BY-SA 3.0

Czterokrotny mistrz olimpijski, wielki rywal Adama Małysza, w rozmowie z Radiem Wnet mówi o swoim dzisiejszym podejściu do skoków narciarskich.

Legenda sportu, najbardziej utytułowany skoczek narciarski w historii igrzysk olimpijskich – Simon Ammann. Szwajcar jako jedyny przedstawiciel swojej dyscypliny w rywalizacji indywidualnej wywalczył cztery złote medale igrzysk olimpijskich. Po dwa złote krążki sięgnął w Salt Lake City, w 2002 roku, kolejne dwa do swej kolekcji dopisał osiem lat później w Vancouver. To właśnie skoczek z liczącej zaledwie siedem tysięcy miejscowości Grabs stawał na drodze Adama Małysza za każdym razem, kiedy Orzeł z Wisły był w formie pozwalającej jemu na walkę o upragnione olimpijskie złoto. W Salt Lake City Małysz zgarnął brąz i srebro, w Vancouver Polak w obydwu konkursach uległ jedynie Ammannowi.

Legendarny Szwajcar to nie tylko igrzyska. W 2007 roku na skoczni dużej w japońskim Sapporo Simon Ammann został mistrzem świata, a trzy lata później, prócz ze złotych medali z Kanady, cieszył się zdobyciem Kryształowej Kuli i tryumfem na mistrzostwach świata w lotach w Planicy.

Jednak nie ma niczego dziwnego w tym, że Simon Ammann kojarzony jest jednoznacznie z byciem specjalistą od wygrywania na igrzyskach olimpijskich. W przyszłą zimę będziemy przygotowywać się do kolejnej imprezy czterolecia, która zostanie zorganizowana w Północnych Włoszech. Być może za dwanaście miesięcy ktoś znowu zażartuje, że zbliża się nowy rok – „Ammanno Domini 2026”. Jednak trudno uwierzyć w to, by to było coś więcej niż żart.

Dziś Simon Ammann liczy sobie 43 lata. Ostatnią z dotychczasowych 23 wygranych w zawodach Pucharu Świata odniósł  10 lat temu. Na podium ostatni raz Szwajcar zawitał niemal 7 lat temu, był to jego 80. konkurs zakończony w najlepszej trójce. W ostatnich sezonach Ammann opuszcza niektóre zawody, a w ostatnich trzech edycjach Pucharu Świata Szwajcar już ani razu nie zameldował się w czołowej dziesiątce.

Na początku tego sezonu Ammann zdołał dwa razy punktować. Był 30. w Lillehammer i w Ruce. Przed własną publicznością, w Engelbergu, gdzie w 2001 roku zdobył swoje pierwsze podium, utytułowany skoczek spisał się znacznie gorzej. Po raz pierwszy w tym sezonie Ammann nie awansował do konkursu. Nie przebrnął zarówno przez piątkowe, jak i niedzielne kwalifikacje. Zaraz po skoku w niedzielnych, deszczowych, kwalifikacjach, Simon Ammann udzielił komentarza Radiu Wnet.

Jak oceniasz swoje skoki?

To trudna sprawa. Szczególnie każdy piątek jest u mnie przeciwdziałaniem mojemu intuicyjnemu podejściu do skoków. Dzisiaj naprawdę chciało mi się wystartować. Byłem bardzo dobrze przygotowany do próby. Ale niestety nie możesz zbyt wiele zrobić, kiedy zmieniasz środek ciężkości swojego ciała jeszcze zanim się wybijesz. To psuje już cały skok. Jest ciężko, ale wiem, gdzie leży problem.

Co znaczy dla ciebie miejsce, jakim jest Engelberg?

Mam dobre wspomnienia stąd. Bardzo dobrze pamiętam te chwile. Ale na początku mojej kariery ta skocznia była dla mnie zdradliwa. Skocznia w Engelbergu ma tak wiele oblicz, więc trudno jednoznacznie ją ocenić. Ale lubię tutejszą atmosferę.

Jak znajdujesz motywację, by kontynuować swoją karierę?

Mam pewną rutynę, dzięki której wciąż doznaję emocji. Jednak po jakimś czasie potrafię je także wyciszyć, tak jak na przykład w ten piątek. Nie jest to łatwe, kiedy nie zakwalifikowałeś się do swojego domowego konkursu, ale są powody dla których tak się stało. Staram się być racjonalny i po prostu kontynuować moją pracę.

Twój główny cel na teraz?

Wrócić do dobrych skoków. Dokonałem pewne zmiany. Moim najważniejszym celem jest teraz robienie kolejnych kroków, by czynić moje skoki bardziej pozytywnymi.

Z Simonem Ammannem w Engelbergu  rozmawiał Kamil Kowalik.

Odsłuchaj rozmowę:

Zobacz także:

Trener Chojniczanki: chcemy funkcjonować jak zespoły z Ekstraklasy, chociażby tak jak Jagiellonia

Trener Chojniczanki: chcemy funkcjonować jak zespoły z Ekstraklasy, chociażby tak jak Jagiellonia

Damian Nowak | Fot.: Krzysztof Porebski / PressFocus

MKS Chojniczanka Chojnice walczy o powrót do pierwszej ligi. Na półmetku sezonu z trenerem klubu Damianem Nowakiem rozmawiała Roksana Ćwik, rzecznik drużyny i ekspertka audycji „Czas na Motorsport”.

W połowie ubiegłej dekady założony w 1930 roku zespół z Chojnic regularnie plasował się w czołówce rozgrywek zaplecza Ekstraklasy. Najlepszy w wykonaniu Chojniczanki był sezon 2017/2018, zakończony na wysokim trzecim miejscu. Do awansu do Ekstraklasy zabrakło wówczas jedynie dwóch punktów.

Dwa lata później zespół z województwa Pomorskiego pożegnał się z pierwszą ligą. Jednak już po dwóch latach powrócił do niej. Tym razem tylko na jeden sezon. Ponownie od razu po spadku do drugiej ligi Chojniczanka pokazała swoją konkurencyjność. W ubiegłym sezonie walkę o powrót do pierwszej ligi zespół przegrał dopiero na etapie baraży o awans do zaplecza.

W tym sezonie zespół prowadzi nowy trener, Damian Nowak. Przed przerwą zimową rozmowę ze szkoleniowcem przeprowadziła Roksana Ćwik, rzeczniczka prasowa MKS Chojniczanki Chojnice oraz stała ekspertka programu Radia Wnet „Czas na Motorsport”.

Po 19 z 35 kolejek Chojniczanka w tabeli drugiej ligi zajmuje czwarte miejsce. Na swoim koncie klub ma dziesięć wygranych, cztery remisy i pięć porażek. Jak trener drużyn ocenia dotychczasowy przebieg sezonu?

W skali szkolnej oceniamy to na czwórkę, ze względu na to, że zawsze może być lepiej – jesteśmy na czwartym miejscu, a nie na przykład na pierwszym, więc zawsze coś można zrobić lepiej. Ale na pewno trzeba się cieszyć z tego dorobku, bo zakładaliśmy sobie trzydzieści punktów po rudzie jesiennej. Trzeba zwrócić uwagę na to, że rozegraliśmy już dwa mecze z wiosny, zdobyliśmy [w ramach rundy jesiennej – przyp. red.] 28 punktów. Cel był bardzo blisko, dlatego ta ocena jest taka, a nie inna. Można było więcej wycisnąć – przyznał trener Damian Nowak.

Mocną stroną Chojniczanki jest jej defensywa.

Wiem, że dla kibiców momentami nie jest to może ładne dla oka, ale to jest jedna z faz meczu. Faza obrony jest fazą, w której każdy zespół funkcjonuje. Uważam, że my funkcjonujemy w niej dobrze. Są tam rzeczy, które możemy poprawić, ale są to przede wszystkim zasady, ciężka praca na treningach, czasami, nazwałbym to: „ból na treningach”, bo bardzo dużo rzeczy wymagamy w zakresie obrony niskiej, obrony pola karnego. Do tego dochodzi jakość zawodników, dyspozycja bramkarza. W pewnych sytuacjach wielokrotnie, czy to linia obrany, czy sam bramkarz, funkcjonowali na tyle dobrze, że po prostu nie traciliśmy bramki. To cieszy, bo to jest rzecz, którą sobie wypracowaliśmy. Cały czas ją udoskonalamy i mam nadzieję, że na wiosnę w fazie obrony będziemy wyglądać jeszcze lepiej.

Ważną okazją do zaprezentowania się szerszej publiczności dla klubów z dalszych lig są rozgrywki Pucharu Polski. W ich fazie wstępnej MKS Chojniczanka Chojnice pokonała drugoligową Wisłę Puławy 3:2. W pierwszej rundzie na jej drodze stanął już zespół z zaplecza Ekstraklasy, Znicz Pruszków, w którym u początku swej kariery grał Robert Lewandowski. Znicz uległ Chojniczance 2:3.

W 1/16 finału Pucharu Polski klub z Chojnic trafił na rywala z absolutnie najwyższej półki. Mistrz Polski Jagiellonia Białystok zwyciężył 3:0.

Trafiliśmy na zespół, który był na mocnej fali – komentuje trener Damian Nowak. – Tak naprawdę Jagiellonia grała mecz co trzy, cztery dni. Przyjechali do nas i, jeśli dobrze pamiętam, poza Pululu i Imazem, wyszli najmocniejszym składem. To pokazuje ich szacunek do nas, bo w żaden sposób nie zlekceważyli tego spotkania.

W kuluarach rozmawiałem z trenerem Siemieńcem i on powiedział, że dla niego nie ma znaczenia, czy on gra z Chojniczanką, czy w Lidze Konferencji. Dla niego najważniejsze jest zwycięstwo.

Przegraliśmy i zawsze to boli, ale trafiliśmy na, w tamtym momencie, chyba najlepszy zespół w Polsce. Plusem jest to, że po takiej porażce wyciągnęliśmy wnioski, zobaczyliśmy te różnice między nami a zespołem z Ekstraklasy. Chcemy dążyć do tego, żeby rozwijać się albo funkcjonować chociażby tak jak Jagiellonia – podsumował rozmówca Roksany Ćwik.

Jakie cele stawia przed sobą klub?

Chcemy w każdym kolejnym meczu zdobywać trzy punkty, chcemy pracować nad rozwojem, naszym, drużyny, całego klubu.

Jednym z tematów rozmowy jest nikłe zainteresowanie sportem wśród dzisiejszej młodzieży i dzieci.

Rzecz, która chyba najbardziej mnie boli to to, że nie ma już takich sytuacji, które ja zaznałem w dzieciństwie. Rzucało się plecaki, brało się piłkę zrobioną czasami z papieru oklejonego taśmą i się grało – przypomina sobie Damian Nowak. – Grało się do późnych godzin, kiedy rodzice ściągali dzieci sprzed bloku, z boisk.

Tego już nie ma. To zanikło, mimo tego, że warunki dzieciaki mają naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Ja się rozwijałem na boisku, na którym były kamienie, na którym nie było trawy. Co weekend człowiek przychodził z rozwaloną, rozciętą nogą. Teraz są orliki, sztuczne boiska, szkolne boiska na dużo wyższym poziomie, a tych dzieciaków nie ma. Trzeba coś zrobić, by dzieci odchodziły od telefonów, od komputerów i najzwyczajniej w świecie poszły się poruszać. Ja nie mówię, że to musi być piłka nożna, chodzi o sam ruch. Żyjemy w czasach, w jakich żyjemy, ale nie zapominajmy o tym, by najzwyczajniej w świecie ruszać się i nie zabierać sobie czasu życia prywatnego, czasu z ludźmi, rozmów patrzeniem i srollowaniem telefonu.

Fajnie byłoby zobaczyć jeszcze kiedyś momenty, w których przechodzę obok jakiejś szkoły, jakiegoś boiska, a tam jest grupa młodych ludzi, która po prostu coś robi, a nie tylko patrzy w telefon – mówi trener Chojniczanki.

Kamil Kowalik

Cała rozmowa z Damianem Nowakiem dostępna tutaj.

Zobacz także:

Przedświąteczny Puchar Świata w Engelbergu. Podsumowanie zmagań prowadzone z serca Szwajcarii

 

Przedświąteczny Puchar Świata w Engelbergu. Podsumowanie zmagań prowadzone z serca Szwajcarii

Engelberg | Fot.: Rainer Eder

Dominacja Austriaków, Szwajcarzy uradowani podium Gregora Deschwandena, Piotr Żyła życzy wesołych Świąt.

W podsumowanie weekendu w Engelbergu występują:

  • Daniel Tschofenig – zwycięzca zmagań niedzielnych, 22-letni Austriak,
  • Paweł Wąsek – jedenasty zawodnik sobotniego konkursu,
  • Piotr Żyła – siedemnasty skoczek w niedzielę,
  • Anna Twardzosz – Polka w sobotę cieszyła się z pierwszych punktów w sezonie,
  • Simon Ammann – czterokrotny mistrz olimpijski, legenda szwajcarskich i światowych skoków,
  • Gregor Deschwanden – trzeci skoczek konkursu sobotniego, obecnie najlepszy Szwajcar w Pucharze Świata.

Z Lucerny mówi Kamil Kowalik.

Odsłuchaj całą audycję:

Engelberg | fot.: Sébastien Martre

Zobacz także:

Kamil Stoch: „jest mały krok do przodu”. Paweł Wąsek: „przed konkursem 11. miejsce brałbym w ciemno”

Daniel Tschofenig, zwycięzca z Engelbergu dla Radia Wnet: po prostu staramy się dobrze bawić

Daniel Tschofenig | fot.: Facebook Daniela Tschofeniga

Do wygranej w Wiśle 22-Austraik dopisał tryumf w szwajcarskim Engelbergu. W rozmowie z Kamilem Kowalikiem mówi o swojej formie i tajemnicy kapitalnej dyspozycji austriackiej kadry.

W obecnym sezonie Austriacy są zdecydowanie najmocniejszą nacją. Prowadzą w Pucharze Narodów, wyprzedzając drugich Niemców o 850 punków. W najlepszej czwórce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mieści się trzech Austriaków.

W kadrze Austrii poziom jest tak wysoki, że doświadczony Manuel Fettner, mimo że w tym roku dwa razy kończył konkurs w pierwszej dziesiątce, nie znalazł się w kadrze do Engelbergu.

W Szwajcarii pierwszy konkurs wygrał Jan Hoerl. Drugi w sobotę był Daniel Tschofenig. Dzień później Austriacy postanowili nie odpuścić także najniższego stopnia podium. Tym razem wygrał Tschofenig, Hoerl był drugi, a na trzecie miejsce wskoczył utytułowany Stefan Kraft.

Niedzielny tryumfator w rozmowie z Radiem Wnet został zapytany między innymi o główny czynnik, który sprawia, że jego narodowa drużyna jest tak mocna.

Ktoś powiedział, że wszyscy inni chcą wygrać, a my po prostu chcemy się dobrze bawić. Myślę, że każdy może potwierdzić, że właśnie taki jest nasz zespół. Cieszymy się każdą sekundą bycia tutaj.

Odsłuchaj całą rozmowę:

 

Kamil Stoch: „jest mały krok do przodu”. Paweł Wąsek: „przed konkursem 11. miejsce brałbym w ciemno”

Kamil Stoch | Fot.: Tadeusz Mieczyński, Polski Związek Narciarski

Paweł Wąsek i Kamil Stoch dla Radia Wnet na gorąco po pierwszym konkursie Pucharu Świata w Engelbergu.

W zmaganiach w Engelbergu zwyciężył Austriak Jan Hörl, który wygrał rywalizację z Danielem Tschofenigiem. Hörl sobotnim tryumfem wyprzedził swojego młodszego rodaka w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i został wiceliderem cyklu. Podium, ku uciesze lokalnych kibiców, uzupełnił Gregor Deschwanden. Lider „generalki”, Niemiec Pius Paschke, zakończył konkurs na pozycji dziesiątej. To jego najgorszy rezultat w tym sezonie.

Spośród Polaków najlepszy był Paweł Wąsek. W pierwszej serii Polak uzyskał kapitalne 137 metrów, co po pierwszej rundzie dało jemu wysokie dziewiąte miejsce. W drugiej Wąsek uzyskał 123,5 metra. Ostatecznie spadł na pozycję jedenastą, wyrównując tym samym swój najlepszy rezultat tego sezonu.

Odsłuchaj komentarz Pawła Wąska:

Drugim najlepszym polskim skoczkiem był Aleksander Zniszczoł, który zawody w Engelbergu zakończył na miejscu siedemnastym. Pozycję niżej sklasyfikowany został Kamil Stoch.

Odsłuchaj komentarz Kamila Stocha:

Dobre, równe skoki w Szwajcarii oddaje Piotr Żyła. Po pierwszej rundzie dwukrotny indywidualny mistrz świata zajmował miejsce 19. W drugiej Polak poszybował 137 metrów, jednak z niej został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon. Piotr Żyła zmagania zakończył na pozycji dwudziestej dziewiątej. Jego łączna nota z pierwszej serii jest zarazem tą końcową.

Do drugiej serii nie awansował Jakub Wolny, który po pierwszej próbie zajął miejsce trzydzieste trzecie.

Z Engelbergu
Kamil Kowalik

Zapraszamy na transmisję na antenie Radia Wnet z serii finałowej drugiego konkursu w Engelbergu.
Słyszymy się w niedzielę o godzinie 17.00.

Zobacz także:

Anna Twardosz z pierwszymi punktami w sezonie: „coraz częściej oddaję naprawdę fajne skoki”

 

Anna Twardosz z pierwszymi punktami w sezonie: „coraz częściej oddaję naprawdę fajne skoki”

Anna Twardosz | fot.: Tadeusz Mieczyński, Polski Związek Narciarski

Polskie skoki narciarskie kobiet mają na swoim koncie pierwsze punkty w Pucharze Świata 2024/2025. Anna Twardosz w sobotnim konkursie w Engelbergu awansowała do drugiej serii.

Mimo młodego wieku, dwudziestu trzech lat, Anna Twardosz już od sześciu lat regularnie pojawia się na zawodach najwyższej rangi. Do tej pory punktowała pięć razy.

Od początku weekendu w Engelbergu Anna Twardosz była najlepiej spisującą się polską skoczkinią. Jako jedyna zakwalifikowała się do sobotniego konkursu. W pierwszej jego serii Twardosz uzyskała 121 metrów, dzięki czemu Polka przez pewien czas prowadziła w zmaganiach. Ostatecznie pierwszą rundę ukończyła na miejscu 24.

Niestety w drugiej próbie Anna Twardosz wypadła już gorzej. Jej skok na odległość 107 metrów sprawił, że zawodniczka zakończyła konkurs na 29. lokacie.

Zaraz po konkursie Anna Twardosz podzieliła się z Radiem Wnet swoimi odczuciami.

Odsłuchaj rozmowę:

Zapraszamy na transmisję na antenie Radia Wnet z serii finałowej drugiego konkursu w Engelbergu.
Słyszymy się w niedzielę o godzinie 17.00.

Zobacz także:

Zapowiedź Pucharu Świata w Engelbergu, enklawy bieli i spokoju