Premier Zjednoczonego Królestwa Boris Johnson w wywiadzie udzielonym w poniedziałek telewizji BBC News powiedział, że inwazja Rosji na Ukrainę byłaby katastrofalna w skutkach, „bolesna i krwawa”.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Zjednoczonego Królestwa ostrzegło jednocześnie, aby dyplomaci pracujący w Ambasadzie UK w Kijowie opuścili Ukrainę.
Wielka Brytania przewodzi w tworzeniu pakietu sankcji gospodarczych przeciwko Rosji. Na Ukrainę ze Zjednoczonego Królestwa dostarczana jest brońkrótkiego zasięgu oraz siły militarne – powiedział Johnson. – Wielka Brytania stoi murem za Ukrainą – dodał.
Z informacji naszego wywiadu wojskowego bardzo jasno wynika, że Rosja dąży do konfliktu militarnego. Na granicach między Rosją a Ukrainą znajduje się 60 rosyjskich grup bojowych.
Musimy bardzo jasno powiedzieć Kremlowi, Rosji, że byłby to katastrofalny krok –poinformował premier Zjednoczonego Królestwa.
Brytyjscy urzędnicy twierdzą, że nie istnieje bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia brytyjskich dyplomatów, ale niemalże połowa personelu pracującego w Ambasadzie UK w Kijowie wróci wkrótce na Wyspy, ze względu na zachowanie standardów bezpieczeństwa. Jednocześnie Londyn podkreślił, że placówka nadal pozostanie otwarta i będzie wykonywać swoje podstawowe zadania.Sztab dyplomatów Unii Europejskiej na Ukrainie również pozostanie na razie na miejscu, a szef polityki zagranicznej UE Josep Borrell powiedział, że nie będzie „dramatyzował” napięć.
Członkowie sojuszu NATO, w tym Dania, Hiszpania, Bułgaria i Holandia, wysyłają swoje posiłki militarne, w postaci myśliwców i okrętów wojennych do Europy Wschodniej, aby wzmocnić obronę w regionie. Szacuje się, że na granicy z Ukrainą znajduje się obecnie ponad 100 000 rosyjskich żołnierzy, szef NATO ostrzegł, że istnieje ryzyko nowego konfliktu w Europie.
Premier Wielkiej Brytanii Borys Johnson w wywiadzie dla BBC News zaznaczył: „Wizytowałem Ukrainę, poznałem mieszkańców tego kraju i wiem, że są niezłomni, gotowi do walki”.
Johnson, rozmawiając z dziennikarzami w Milton Keynes w Anglii, powiedział: „Musimy sobie również jasno powiedzieć, że inwazja na Ukrainę, z rosyjskiej perspektywy, będzie bolesnym, brutalnym i krwawym biznesem. Myślę, że to bardzo ważne, aby ludzie w Rosji zrozumieli, że to może być nowa Czeczenia – konflikt, jaki pamietamy z lat 90. ubiegłego wieku”.
Premier UK, zapytany, czy inwazja rosyjska na terytorium Ukrainy jest nieuchronna, powiedział: “Śledząc wiadomości, które spływają od naszego wywiadu, rokowania na pokój w tym regionie nie są zbyt dobre. Z pewnością istnieje bardzo duże ryzyko wykorzystania sił rosyjskich, dlatego musimy powziąć wszelkie niezbędne kroki, aby dbać o zachowanie pokoju w regionie.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii ostrzegło swoich obywateli przed podróżami na Krym oraz dwa obszary wschodniej Ukrainy: obwód doniecki i obwód ługański.
Brytyjski żołnierz na ćwiczeniach w Estonii / Fot. Defence Imagery, Flickr
Ben Wallace, Sekretarz Ministerstwa Obrony Zjednoczonego Królestwa poinformował dzisiaj, że Wielka Brytania dostarczy Ukrainie pociski przeciwpancerne krótkiego zasięgu.
Decyzja zapadła po tym, jak Rosja zgromadziła około 100 tysięcy żołnierzy na swojej granicy. Na Ukrainę zostanie wysłany również specjalistyczny oddział żołnierzy brytyjskich.
Istnieje uzasadniony i realny powód do niepokoju, że może dojść do inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę. Wielka Brytania zapewni dodatkową pomoc w zakresie bezpieczeństwa w świetle coraz groźniejszego zachowania Rosji. Ukraina ma pełne prawo do obrony swoich granic, a nowy pakiet brytyjskiej pomocy jeszcze bardziej zwiększa jej zdolność do tego – powiedział Wallace.
Tymczasem Rosja zaprzecza jakimkolwiek planom ataku i oskarża Zachód o agresję.
Chcę jasno powiedzieć: wysyłamy broń krótkiego zasięgu, wyraźnie defensywną, a nie strategiczną i nie stanowi ona zagrożenia dla Rosji; ma raczej służyć do samoobrony. Istnieje pakiet międzynarodowych sankcji gotowy do uruchomienia, jeśli Rosja podejmie jakiekolwiek działania destabilizujące” na Ukrainie. Chcemy zaprzyjaźnić się z narodem rosyjskim. Wciąż mam nadzieję, że dyplomacja zwycięży. To jest wybór prezydenta Putina, czy wybrać dyplomację i dialog, czy konflikt i konsekwencje” – dodał Wallace.
Ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii z zadowoleniem przyjął decyzję Wielkiej Brytanii o wysłaniu broni i dodatkowych żołnierzy, ale jak powiedział dziennikarzom BBC – największym problemem jest to, że jego kraj nie jest członkiem NATO.
Chcieliśmy być w NATO, ponieważw tej chwili sami musimy mierzyć się z największą armią w Europie” – powiedział Vadym Prystaiko.
Zachodnie i ukraińskie służby wywiadowcze zasugerowały, że inwazja lub wtargnięcie może nastąpić na początku 2022 roku, po zgromadzeniu sił rosyjskich na granicy.
Tymczasem – jak donosi BBC – Rosja oskarżyła kraje NATO o “pompowanie” broni na Ukrainę, natomiast USA podsycają napięcia w regionie. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow po niedawnych rozmowach zaznaczył, że „absolutnie obowiązkowe jest zapewnienie, aby Ukraina nigdy nie została członkiem NATO”.
Ben Wallace w swoim wystąpieniu na Westminster w Londynie zapewnił parlamentarzystów, że Wielka Brytania zrobi wszystko, aby nie doprowadzić do zbrojnego rozwiązania konfliktu między Rosją a Ukrainą, jednak czuje się w obowiązku wesprzeć ukraińskie wojsko, żeby wprowadzić ład i pokój w tym regionie.
Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy Wielka Brytania wspiera militarnie Ukrainę. Od 2015 roku dziesiątki brytyjskich żołnierzy przebywają na Ukrainie, aby pomóc w szkoleniu sił zbrojnych. Zjednoczone Królestwo zobowiązało się również do pomocy w odbudowie ukraińskiej floty po inwazji Rosji na Krym w 2014 roku.
Los Assange’a zadecyduje o tym, czy praktykowanie prawdziwego dziennikarstwa będzie uznawane za nieobliczalne szaleństwo, czy też wymusi na władzy odpowiedzialność za przestępcze, tajne działania.
Andrzej Świdlicki
Wróg publiczny nr 1
„Jesteśmy dziś świadkami nowego etapu cenzury, na którym rząd i korporacje idą ręka w rękę, by zgnieść (zakazać, ocenzurować, zdemonetyzować, algorytmicznie wyczyścić lub w inny sposób uciszyć) wszystkich tych, którzy kwestionują oficjalną ideologię i jej liczne narracje. Byłoby w najwyższym stopniu naiwnym oczekiwać, że tak zwane alternatywne media i blogosfera zdołają uchronić się przed zabiegami wyciszenia herezji” (The Saker).
50-letni Australijczyk Julian Assange, haker, założyciel demaskatorskiego portalu Wikileaks i jego naczelny redaktor, na własnej skórze przekonał się, że szczególnymi cenzorskimi zapędami odznaczają się demokratyczne rządy, którym udowodniono zbrodnie.
W 2010 r. portal opublikował tajne materiały o amerykańskiej wojnie z Irakiem, w tym filmik Collateral Murder (Morderstwo uboczne) z 2007 r., będący dowodem zbrodni wojennej. Kamera pokładowa Apache sfilmowała atak i zabójstwo 12 bezbronnych cywilów w minibusie na placu we wschodnim Bagdadzie. Amerykański jastrzębi establishment stawiało to w niewygodnym położeniu. Pojęcie wojny z terroryzmem przestawało mieć sens, skoro amerykańskie wojny z Irakiem i Afganistanem były jej wyrazem.
W tym samym 2010 r. Wikileaks opublikował zapiski wojenne o cywilnych ofiarach wojny w Afganistanie i Iraku, dane o więźniach w Guantanamo oraz dyplomatyczne depesze amerykańskich konsulatów i ambasad do Departamentu Stanu. Zdemaskowano też praktyki szwajcarskiego banku Julius Baer, lokującego pieniądze w raju podatkowym na Kajmanach.
Z depesz można się dowiedzieć, że polscy oficjele zabiegali o instalację elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce, stacjonowanie żołnierzy USA, udostępnienie polskich baz wojskowych na potrzeby armii Stanów Zjednoczonych, zakup myśliwców F-16, instalację pocisków ziemia-powietrze. Ambiwalentny i ostrożny stosunek Amerykanów do tych zabiegów irytował stronę polską i vice versa. Zabiegano o rotacyjne stacjonowanie samolotów transportowych C-130 Herkules między bazą w Ramstein w RFN a którąś z baz w Polsce (ze stałym oddziałem wsparcia) oraz o przeniesienie ze Stuttgartu do Gdańska lub Gdyni specjalnej, bojowej amerykańskiej jednostki morskiej.
Z kolei z tajnej notatki ambasadora USA w Warszawie, Victora Ashe’a, wynika, że w styczniu 2009 r. prezydent Komorowski i premier Tusk rozważali sprzedaż państwowych lasów w ramach odszkodowań za prywatną własność przejętą w czasie II wojny światowej i po niej. Ubolewano przy tym, że krach sektora budownictwa i kryzys na światowych rynkach finansowych, wywołany spekulacją śmieciowymi aktywami, ściągnął w dół ceny nieruchomości.
W 2013 r. Wikileaks dopomógł w ucieczce Edwarda Snowdena – specjalisty komputerowego Narodowej Agencji Bezpieczeństwa – z Hong Kongu do Moskwy, razem z licznymi dokumentami ilustrującymi skalę inwigilacji przez tę agencję prywatnego życia Amerykanów. W 2016 r. portal opublikował korespondencję mailową menedżera kampanii wyborczej Hilary Clintonowej, Johna Podesty, z krajowym komitetem wyborczym demokratów. Korespondencja ta sugerowała, że nominacja Clintonowej na oficjalną kandydatkę demokratów była ukartowana, a jej kontrkandydat Bernie Saunders był przegrany niezależnie od stopnia poparcia.
Po porażce liberalnego, politycznego establishmentu reprezentowanego przez Clintonową demokraci upierali się, że Donald Trump zawdzięczał sukces machinacjom rosyjskiego wywiadu. Dało to asumpt do podejrzeń, że Wikileaks jest agenturą rosyjską, ale nie zdołano tego wykazać.
Już za prezydentury Trumpa Wikileaks opublikował ponad 8 tys. zapisów komórki inwigilacji elektronicznej CIA, dowodzących „przemysłowej” skali hakerstwa praktykowanego przez tę agencję (tzw. Vault 7). Był to największy wyciek danych wywiadowczych w historii wywiadu USA. Oznaczał utratę całego instrumentarium umożliwiającego m.in. włamania do smartfonów, elektronicznych systemów sterowania pojazdami, systemu operacyjnego Android, internetowych przeglądarek, telewizorów z wbudowanym internetem i interaktywnymi funkcjami itd. Według dokumentów Vault 7, konsulat USA we Frankfurcie jest tajną bazą hakerską na Europę, Bliski Wschód i Afrykę.
Stosunkowo wcześnie w USA namierzono niskiej rangi żołnierza wywiadu wojskowego, Bradley’a (Chelsea) Manninga, oskarżając go o udostępnienie Wikileaks tajnych materiałów. Przez 7 lat więziono go w pojedynczej celi, ale odmawiał zeznań i nie obciążył Assange’a. Niepotwierdzone doniesienia mówiły o skazaniu Australijczyka w postępowaniu przed kapturowym sądem, tzw. wielką ławą przysięgłych (Grand Jury), i wydaniu na niego tajnego wyroku. Z oskarżenia o przestępstwa seksualne wobec dwóch Szwedek wszczęto przeciwko niemu dochodzenie w Szwecji, gdzie przebywał w 2010 r. przed przyjazdem do Anglii.
Assange twierdził, że zarzuty miały podłoże polityczne i obawiał się, że dochodzenie było przykrywką dla ściągnięcia go do Szwecji pod pozorem złożenia wyjaśnień, by wydać go Amerykanom. Odrzucał zarzuty, mocno zresztą naciągane, i uważał, że wystarczy go przesłuchać na łączu satelitarnym w ambasadzie Szwecji w Londynie.
Postępowanie o ekstradycję do Szwecji ciągnęło się przed sądami angielskimi różnych instancji przez dwa lata. Gdy założyciel Wikileaks nabrał pewności, że nie wybroni się przed ekstradycją do Szwecji, w czerwcu 2012 r. schronił się w ambasadzie Ekwadoru w Londynie i uzyskał azyl w tym kraju, rządzonym wówczas przez prezydenta Rafaela Correrę, niechętnego amerykańskiemu kapitałowi i neoliberalnemu modelowi gospodarki.
W budynku ambasady Assange spędził 7 lat. W międzyczasie szwedzka prokuratura umorzyła sprawę przeciwko niemu, uznając, że upływ czasu utrudnił postępowanie i osłabił ciężar zarzutów. W 2017 r., po zmianie władzy w Ekwadorze, Austalijczykowi cofnięto azyl i zaproszono angielską policję, by usunęła uciążliwego lokatora.
Za niedotrzymanie warunków zwolnienia za kaucją Assange’a skazano na maksymalną karę 50 tygodni pozbawienia wolności, którą odbywa do dziś w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Belmarsh. W międzyczasie rząd USA wystąpił z wnioskiem o ekstradycję, stawiając mu 18 zarzutów szpiegostwa i włamań do rządowych serwerów, co grozi oskarżonemu łączną karą 175 lat więzienia.
Sąd angielski w styczniu 2021 r. uznał, że Assange, ze względu na nadszarpnięte zdrowie i złą kondycję psychiczną, może nie przetrzymać komfortu amerykańskich zakładów karnych. Amerykanie, jak należało się tego spodziewać, odwołali się i los Australijczyka, do którego nie przyznaje się jego własny rząd, jest nierozstrzygnięty.
Za kadencji Mike’a Pompeo (2017–2018), wsławionego szczerym wyznaniem „kradliśmy, oszukiwaliśmy, zabijaliśmy”, CIA brała pod uwagę różne sposoby zaszkodzenia Assange’owi, z zatruciem i nieszczęśliwym wypadkiem włącznie. Według portalu Yahoo, powołującego się na informacje od 30 byłych oficjeli CIA i Białego Domu, w 2017 r. Amerykanie przechwycili doniesienie o tym, że rosyjscy agencji przygotowywali się do wykradzenia Assange’a z budynku ambasady w Londynie i pokątnego przewiezienia go do Moskwy. Doniesienie uznano za wiarygodne, ponieważ w tym czasie Ekwador badał możliwość przyznania Assange’owi statusu dyplomatycznego i wysłania go do Moskwy jako ekwadorskiego dyplomaty. Nie wiadomo, ile w tym prawdy i co o tym myślał najbardziej zainteresowany, ale Amerykanie uznali, że muszą działać.
Zakładali, że w Wigilię 2017 r. Assange zostanie wykradziony z budynku ambasady, być może w koszu z brudną bielizną, i wywieziony samochodem na lotnisko. Zamierzano staranować samochód, a także strzelać w koła samolotu. Plan przeszedł przez różne biurokratyczne szczeble CIA, i został zastopowany dopiero przez szefa Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Międzynarodowe reperkusje takiej akcji: polityczne, dyplomatyczne i prawne musiałyby być bardzo duże. W końcu Londyn to nie Nairobi czy Lahore. I skąd pomysł, że Rosjanie porwaliby się na coś takiego w najbardziej strzeżonym miejscu brytyjskiej metropolii? Poproszony o ustosunkowanie się do tych doniesień Pompeo oświadczył, że nie będzie się z niczego tłumaczył. Odebrano to jako potwierdzenie, że było coś na rzeczy. Wcześniej Pompeo nazwał Wikileaks „wrogą służbą wywiadowczą, niemającą rządowego umocowania, aktywnie dążącą do wykradzenia tajnych amerykańskich danych”.
Warto zauważyć, że w czasie wycieku danych Vault 7 i pomocy w ucieczce Snowdena, Assange przebywał w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, co jest dowodem, że Wikileaks jest zdolny do działania bez niego. I to pomimo odcięcia od źródeł finansowania i aktywnego rozpracowywania.
W międzyczasie do składania fałszywych zeznań będących podstawą oskarżeń amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości przyznał się dawny wolontariusz Wikileaks, Islandczyk Sigurdur Thordarson, któremu FBI obiecała immunitet. Pismu „Stundin” powiedział, że wbrew temu, co zeznał, Assange nigdy go nie namawiał do włamań do telefonów islandzkich parlamentarzystów. Przez pewien czas Islandia była bazą Wikileaks i Thordarson zajmował się zbiórką pieniędzy.
Jeśli sąd w Anglii wyda Assange’a Amerykanom, zostanie ustanowiony niebezpieczny precedens sprowadzający się do tego, że krytykowanie amerykańskich zbrodni wojennych i wywiadowczych praktyk, nawet przez dziennikarzy niebędących obywatelami USA i z terenu innego kraju, będzie ścigane przez Amerykanów i traktowane tak, jak działalność szpiegowska ich własnych obywateli.
Los Assange’a zadecyduje o tym, czy praktykowanie prawdziwego dziennikarstwa będzie uznawane za nieobliczalne szaleństwo, czy też wymusi na władzy odpowiedzialność za przestępcze, tajne działania, takie jak zabójstwo bezbronnych cywilów czy inwigilacja na masową skalę. Ma to znaczenie nie tylko dla samego Assange’a, ale także dla zakresu wolności słowa ludzi poza zawodem dziennikarskim.
Roger Waters patetycznie ostrzegał, że zniszczenie wolnej prasy zniszczy Zachód. Jeżeli się tak stanie, to wolność słowa będzie tylko wolnością aprobowania oficjalnej ortodoksji.
Artykuł Andrzeja Świdlickiego pt. „Wróg publiczny nr 1” znajduje się na s. 20 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 90/2021.
Grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Ponadto o słoweńskim funduszu kompensującym szkody poszczepienne i wizycie prezydenta Libanu w Katarze.
Łukasz Jankowski komentuje sprawę wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Po publikacjach prasowych nt. jego wątpliwej etycznie działalności od polityka dystansują się od niego nawet jego partyjni koledzy. Nadal jednak nie zapadła decyzja o dymisji wiceministra.
Tomasz Wybranowski o impasie w negocjacjach na temat tzw. protokołu irlandzkiego.
Liliana Wiadrowska o protestach ekologów w Serbii oraz o uchwaleniu w Słowenii funduszu dla osób poszkodowanych na skutek przyjęcia szczepionki przeciwko koronawirusowi.
Ojciec Paweł Kosiński o walce na rzecz ograniczenia aborcji w USA.
Kazimierz Gajowy o wizycie prezydenta Libanu w Katarze.
Bartek Florczak o przygotowaniach lotniska w Tampa Bay do masowych podróży w okresie świątecznym i powrocie miasta do trybu funkcjonowania sprzed pandemii.
Adrian Kowarzyk o tym, jak wygląda sytuacja na przygranicznym obszarze objętym zakazem przebywania. Monika Rutke o napięciu, w jakim żyją funkcjonariusze broniący polskiej granicy.
Wysłuchaj całego magazynu „Ponad Oceanami” już teraz!
Walka na argumenty między Republiką Chińską a ChRL, obostrzenia sanitarne na Wyspach oraz rozmowy irańsko-amerykańskie i kryzys polityczny w Libanie.
Ryszard Zalski omawia stosunki Litwy z Chinami. Litwa w tym roku opuściła format 17+1. Kilka miesięcy później Tajwan otworzył swoje przedstawicielstwo na Litwie posługując się nazwą wyspy zamiast zwyczajowego „Tajpej”. W reakcji Pekin odwołał z Wilna swego ambasadora i wstrzymał wydawanie wiz.
Iza Smolarek informuje, że od jutra w Zjednoczonym Królestwie znów trzeba ubierać maski w komunikacji publicznej. Osoby pełnoletnie mogą przyjmować trzecią dawkę.
Kazimierz Gajowy o tym, czym żyje Liban. Uwagę tamtejszych mediów przyciągają rozmowy irańsko-amerykańskie. Według wielu obserwatorów spełzną one na niczym. Iran stawia bowiem zbyt wygórowane warunki. Teheran chciałby zniesienia ograniczeń dla irańskiego sektora atomowego. Tymczasem sytuacja polityczna w Libanie wciąż jest niestabilna. Hezbollah z wielu powodów nie chce, aby obecny rząd się utrzymał.
Alex Sławiński i Iza Smolarek relacjonują przebieg szczytu klimatycznego w Szkocji. Komentują przemówienia królowej Elżbiety II i premiera Mateusza Morawieckiego.
Iza Smolarek i Alex Sławiński relacjonują konferencję klimatyczną COP26 w Glasgow. Przywołują głosy części mediów o „festiwalu hipokryzji” ze strony uczestników, którzy dotarli na wydarzenie prywatnymi odrzutowcami.
W Szkocji pojawili się przedstawiciele 197 państw. […] Przy dzisiejszej technologii można było zorganizować webinar i nie spalać tylu ton paliwa.
Gospodarze „Studia Londyn wskazują, że podczas konferencji występuje luźne podejście do restrykcji antyepidemicznych. W formie zdalnej w szczycie wzięła udział brytyjska królowa Elżbieta II. Omówione zostaje wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego. Szef rządu zaapelował o pomoc finansową UE w celu ochrony środowiska.
Dla wielu krajów zaskoczeniem jest to, że kraje Europy Środkowej twardo bronią swoich interesów.
Prowadząca „Studio Londyn” relacjonuje trwający od dwóch tygodni brytyjski kryzys paliwowy. Jak zaznacza redaktor, brytyjski premier obarcza odpowiedzialnością za kryzys prywatnych przedsiębiorców.
Redaktor „Studia Londyn” Izabela Smolarek komentuje brytyjski kryzys paliwowy. Jak podaje dziennikarka w Londynie już drugi tydzień obserwuje się ogromne kolejki po paliwo:
Na jezdniach wyznaczono specjalne pasy dla kierowców stojących po benzynę – zauważa rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego.
Jednakże brak samego paliwa nie stanowi jedynego problemu. Jak podkreśla nasza korespondentka w Wielkiej Brytanii brakuje około 90 tys. kierowców czego skutkiem są notoryczne braki w zaopatrzeniu sklepów:
Brakuje kierowców do rozwożenia paliw oraz artykułów do sklepów. W sklepach widzimy puste półki, ponieważ nie ma kto rozwozić produktów – zaznacza Izabela Smolarek.
Zdaniem dziennikarki premier Wielkiej Brytanii, Borys Johnson, próbuje rozwiązać ten problem wszelkimi możliwymi sposobami, co czyni pod silnym naciskiem opinii publicznej. Z drugiej strony, według Izabeli Smolarek, szef brytyjskiego rządu nie czuje się odpowiedzialny za zaistniały kryzys:
Wczoraj odbyła się wielka konferencja partii konserwatywnej w Manchester. Wystąpił tam Borys Johnson z kolejną propozycją poprawy sytuacji. (…) Borys Johnson mówi, że to nie jest wina rządu, ale prywatnych przedsiębiorców, którzy w miarę wcześnie nie zadbali o to żeby mieć pełne magazyny – mówi redaktor „Studia Londyn”.
Jak zaznacza dziennikarka Radia WNET zaistniała sytuacja jest szeroko komentowana przez brytyjskie media. Zwracają one m.in. uwagę na nikły odzew wobec propozycji brytyjskiego premiera, który próbuje wypełnić lukę pośród brytyjskich kierowców kierowcami z Unii Europejskiej. Jak podał dziennik „The Times” do tej pory miało zgłosić się z pomocą zaledwie 27 kierowców, a zdaniem Borysa Johnsona – 127. Jak podkreśla jednak Izabela Smolarek jest to „śmiech na sali” wobec zapotrzebowania na 90 tys. kierowców.
Pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą o pogrzebie Karoliny Kaczorowskiej, wdowy po ostatnim Prezydencie RP na uchodźstwie oraz o zatrzymaniu Rafała Ziemkiewicza w UK.
Jan Dziedziczak relacjonuje uroczystości pogrzebowe zmarłej 21 sierpnia 2021 r. Karoliny Kaczorowskiej, wdowy po ostatnim Prezydencie RP na uchodźstwie.
Wskazuje, że jest to koniec pewnej epoki w historii naszego kraju. Przywołuje zasługi przedwojennego pokolenia dla budowy wolnej Polski.
Tamto pokolenie wszędzie, gdzie się pojawiało budowało polskość.
Poseł PiS zauważa, że emigranci budowali polskość od zera w czasach, gdy nie było wolnej Polski. Wskazuje na rozbudowaną sieć polskich szkół i harcerstwa. Druhna Karolina czuła się odpowiedzialna za Polskę.
Pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą komentuje ponadto sprawę zatrzymania na granicy Zjednoczonego Królestwa publicysty Rafała Ziemkiewicza. Jak ocenia, cała sytuacja wskazuje, iż wolność słowa w Wielkiej Brytanii jest zagrożona.
Cieszy się ze zdecydowanej reakcji polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Minister spraw zagranicznych wezwał do siebie ambasadora Zjednoczonego Królestwa.
Publicysta „Do rzeczy” o swym zatrzymaniu na angielskim lotnisku: grze politycznej posłanki Partii Pracy, polskich donosicielach i stalinowskiej mentalności na Wyspach.
Rafał Ziemkiewicz mówi o jego zatrzymaniu na lotnisku w Heathrow w sobotę. Publicysta został ujęty za „poglądy sprzeczne z brytyjskimi wartościami”.
Na pytanie, jakie ja mam polityczne poglądy nikt mi nie potrafił odpowiedzieć.
Stwierdza, że jest z jednej strony skutkiem donosicielstwa polskiej opozycji. Z drugiej za sprawą stoi posłanka Partii Pracy Rupy Huq. Lewicowa polityk interweniowała w sprawie polskiego dziennikarza. Ten ostatni zauważa, że deputowana z okręgu Ealing Central and Acton na użytek swoich muzułmańskich wyborców
Wyraźnie antysemickie wycieczki robi, a zwłaszcza antyizraelskie. […] Na szczeblu centralnym jest to postrzegane jako problem dla Partii Pracy.
Rupy Huq próbuje się więc uwiarygodnić biorąc się za ściganie „polskiego antysemity”. Rafał Ziemkiewicz zauważa, że problemy z dostaniem się do Zjednoczonego Królestwa mieli także Janusz Korwin-Mikke i Wojciech Sumliński.
Każdy, kto jedzie do Wielkiej Brytanii ma kłopoty, bo tam są donosy ze strony lewicowych organizacji.
Wskazuje, że nie ma żadnej listy ludzi, których się nie wpuszcza, lecz wszystko opiera się na donosach.
To jest taka czysto stalinowska zasada. Jak kogoś nazwano wrogiem klasowym, to cokolwiek on powie jest z góry nieważne.
Zdaniem Rupy Huq osoby, które propagują rasizm, islamofobię i negują Holokaust, nie powinny mieć wjazdu do Wielkiej Brytanii. Ziemkiewicz zaprzecza, aby negował Holokaust, zauważając, że jest to często przyklejana łatka.
Ta łatka została przyklejona przez takie stowarzyszenie wredne Otwarta Rzeczpospolita.
Stowarzyszenie dopatrzyło się zaprzeczenia Holokaustu w zdaniu z książki „Cham niezbuntowany”: „Mit Holokaustu jest w centralnym punkcie narracji historycznej Izraela”. Publicysta stwierdza, że mógł wytoczyć proces stowarzyszeniu, ale niewiele by to dało. Ziemkiewicz mówi o swojej córce, która dostała się na chemię na Oksford.
Tutaj już widzę, że mentownia w kraju się zwołuje, żeby pisać na nią donosy do Oksfordu, że jest córką rasisty, którego nie wpuścili do Wielkiej Brytanii.
Nasz gość przedstawia, jak wyglądało zatrzymanie, jednakże nie wie, w jaki sposób dowiedziano się, iż publicysta przeleciał na Wyspy. Początkowo myślał, że sprawdzą tylko jego paszport i zaraz go puszczą. Później został osadzony w areszcie deportacyjnym. Oficer migracyjny stwierdził, że dziennikarz nie zostanie wpuszczony ze względu na poglądy polityczne.
Tomasz Machura komentuje brytyjski kryzys paliwowy. Podczas gdy rząd mówi o jego końcu, stowarzyszenie niezależnych stacji paliw podkreśla, że poziom zapotrzebowania na paliwo jest nadal podwyższony.
W wywiadzie z redaktorem Łukaszem Jankowskim ekonomista pracujący w Wielkiej Brytanii, Tomasz Machura, opowiada o tamtejszym kryzysie paliwowym. Zdaniem polskiego mieszkańca Wysp trudno wypowiedzieć się o stanie sytuacji z powodu sprzecznych przekazów:
Z jednej strony rząd mówi, że kryzys paliwowy już się kończy, że następuje wyhamowanie tego nadmiernego popytu. Stowarzyszenie niezależnych stacji benzynowych cały czas mówi, że poziom zapotrzebowania na paliwo jest podwyższony i cały czas są stacje, które nie są w stanie nadążyć z dostarczaniem paliwa – relacjonuje Tomasz Machura.
Co więcej, gość porannej audycji opisuje jak przebiegły objawy kryzysu w ubiegły weekend. Z danych, na które powołuje się polski ekonomista wynika, że popyt na paliwo był wówczas prawie dwukrotnie wyższy niż na co dzień:
Od piątku do niedzieli przewiduje się, że było ok. 180 procent normalnego popytu – podkreśla Tomasz Machura.
Ponadto, rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada również jak wygląda popyt na inne dobra w Wielkiej Brytanii w dobie pandemii. Jednocześnie Tomasz Machura zwraca uwagę, na specyfikę kryzysu paliwowego w porównaniu z brakiem dostępności wśród innych dóbr:
Z paliwem jest ten problem – czy korzyść w tym przypadku – że nie można go przechowywać w inny sposób niż tylko w baku samochodowym. Ten run na stacje benzynowe żeby wykupić paliwo zostaje w pewien sposób zaspokojony, bo popyt wraca do normalnego poziomu – stwierdza Tomasz Machura.