KE przeszła do II etapu procedury wobec Polski z powodu reformy sądownictwa. Zarzuty: wiek emerytalny i niezawisłość

KE zarzuca Polsce, że ustawą o ustroju sądów powszechnych podważa niezależność sędziów, a do rangi kolosalnego problemu urasta kwestia nierównego traktowania płci tj.odmiennego wieku emerytalnego.

Komisja zdecydowała się na ten krok w niecałe dwa tygodnie po otrzymaniu od polskich władz odpowiedzi na swoje zarzuty. Polskie władze przekonują, że zmiany wprowadzone nowelizacją ustawy o ustroju sądów powszechnych nie oddziałują na niezawisłość sędziów i ich orzecznictwo.

Pomimo odpowiedzi ze strony władz w Warszawie, KE nadal stoi na stanowisku, że ustawa o ustroju sądów powszechnych jest niezgodna z prawem UE z uwagi na wprowadzenie odmiennego wieku emerytalnego dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem Brukseli stanowi to dyskryminację ze względu na płeć. W ocenie KE jest to sprzeczne z art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia.

[related id=38060]Komisja ma również zastrzeżenia prawne do uprawnienia ministra sprawiedliwości do uznaniowego przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do uznaniowego odwoływania i powoływania prezesów sądów. „Podważy to niezależność polskich sądów, co jest niezgodne z art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) w związku z art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej” – podkreślono w komunikacie KE.

KE już wcześniej wyraziła obawę, że wprowadzane ustawą uprawnienie ministra sprawiedliwości do przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do odwoływania i powoływania prezesów sądów, podważy niezależność polskich sądów.

„Nowe przepisy pozwalają ministrowi sprawiedliwości wywierać wpływ na poszczególnych sędziów, ponieważ przewidują mało precyzyjne kryteria dotyczące przedłużania mandatu sędziowskiego i nie wskazują terminu, w jakim należy podjąć decyzję w sprawie takiego przedłużenia. W konsekwencji podważają zasadę nieusuwalności sędziów. Uznaniowe uprawnienia ministra sprawiedliwości do powoływania i odwoływania prezesów sądów pozwalają mu ponadto wywierać na nich wpływ, gdy rozstrzygają w sprawach dotyczących stosowania prawa UE” – podkreśliła KE.

Wystosowana we wtorek uzasadniona opinia ze strony KE do polskich władz jest drugim etapem formalnego postępowania o naruszenie przez państwo członkowskie prawa UE. Warszawa ma teraz miesiąc na zastosowanie się do przesłanych zaleceń. Jeżeli nie podejmie odpowiednich działań, Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

W przekazanej pod koniec sierpnia odpowiedzi polskie władze kwestionowały tezę KE, że nowe przepisy umożliwiają ministrowi sprawiedliwości wywieranie wpływu na poszczególnych sędziów sądów powszechnych, w szczególności poprzez mało precyzyjne kryteria przedłużania ich kadencji, co podważałoby zasadę nieusuwalności sędziów. Rząd uważa, że kryteria są precyzyjne i przypomina, że minister podejmuje decyzję, „mając na względzie racjonalne wykorzystanie kadr sądownictwa powszechnego oraz potrzeby wynikające z obciążenia zadaniami poszczególnych sądów”.

[related id=37895]Warszawa podkreśla, że prawo dopuszcza takie same kryteria, jeśli chodzi np. o przydzielanie poszczególnym sądom nowo tworzonych stanowisk sędziowskich albo zniesienie zwolnionego stanowiska.

Argumentuje przy tym, że dopuszczalność odmowy zgody na dalsze orzekanie przez sędziego, który osiągnął wiek uprawniający do stanu spoczynku, ogranicza się do przypadków, gdy odmowę taką uzasadnia niewielkie obciążenie zadaniami sądu, w którym dany sędzia zajmuje stanowisko. W takim przypadku jego stanowisko byłoby przydzielone innemu, bardziej obciążonemu sądowi.

Komisja Europejska może wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo lub zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia.

[related id=36397] Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa („wezwanie do usunięcia uchybienia”), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany („uzasadniona opinia”), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

KE może też wnioskować do Trybunału Sprawiedliwości o nałożenie na kraj kary pieniężnej. Komisja wszczęła postępowanie wobec Polski o naruszenie unijnych przepisów w tej sprawie pod koniec lipca.

PAP/MoRo

Minister środowiska Jan Szyszko: Postępowanie przed TSUE to jakieś wielkie nieporozumienie. Chronimy Puszczę Białowieską

Dzień 76. z 80/ Warszawa / Za nami ok. 500 km Wisły / KE, działając dosyć wybiórczo, przekazała TSUE dane, które nieco mijają się z prawdą, bo nakazano nam działalność ochronną, a my taką prowadzimy.

[related id=37827]Dzisiaj w Luksemburgu odbędzie się posiedzenie Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie tymczasowych środków zakazujących Polsce wycinki w Puszczy Białowieskiej. Polskę reprezentują szef Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski oraz minister środowiska Jan Szyszko, który tuż przed wylotem udzielił nam wywiadu.

– Mam stanąć przed obliczem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu – powiedział minister środowiska Jana Szyszko. – Chcę powiedzieć TSUE, że zaszło jakieś ogromne nieporozumienie, a mianowicie Trybunał żąda, abyśmy nie niszczyli Puszczy Białowieskiej, a my działamy wręcz odwrotnie. Ratujemy to, co było wyznaczone w roku 2007 w ramach tworzenia sieci Natura 2000.

[related id=37847]Przypomnijmy: Trybunał UE pod koniec lipca nakazał wstrzymanie aktywnych działań gospodarki leśnej na wybranych siedliskach Natura 2000 oraz zakazał usuwania ponadstuletnich martwych świerków z Puszczy Białowieskiej na terenie Nadleśnictwa Białowieża, z wyjątkiem sytuacji zagrażających bezpieczeństwu publicznemu. Decyzja Trybunału to, jak podkreślają niezorientowani w temacie, środek tymczasowy, o który wnioskowała Komisja Europejska. Polska argumentuje, że cięcia są niezbędne, by chronić siedliska i zapewnić bezpieczeństwo publiczne.

Puszcza Białowieska została wyznaczona przez UE jako obiekt, który powinien wejść do sieci europejskiej Natura 2000, z czym zgadza się minister, bowiem to „obiekt unikatowy”.

– Niestety, Komisja Europejska, zupełnie chyba nie rozumiejąc, o co chodzi, zaczęła nam zabraniać podejmowania prac ochronnych zgodnie z naszą wiedzą i w związku z tym na terenie Puszczy Białowieskiej zaczęły od kilku lat ginąć gatunki ważne właśnie z punktu widzenia UE – powiedział min. Szyszko, który zapowiada, że chce to wyjaśnić. Doszło bowiem do paradoksalnej sytuacji, bo TSUE wezwał Polskę do nieniszczenia Puszczy, którą działania podejmowane przez Lasy Państwowe właśnie chronią.

[related id=32404]Zdaniem ministra Szyszki TSUE w dniu dzisiejszym jedynie wysłucha stron postępowania, a decyzję podejmie po przeanalizowaniu wszystkich dostarczonych dokumentów i ekspertyz.

– Sądzimy, że KE, działając dosyć wybiórczo, przekazała do TSUE dane, które co nieco mijają się z prawdą, bo nakazano nam działalność ochronną, a my taką działalność prowadzimy  – podkreślił minister ochrony środowiska. Pytany, co będzie, gdyby TSUE wydał wyrok nie po naszej myśli, stwierdził, że wierzy w rozsądek sędziów zasiadających w Trybunale Sprawiedliwości.

– Polska działa zgodnie z prawem i w dodatku jest liderem w UE w zakresie ochrony zasobów przyrodniczych – powiedział minister. Przypomniał, że świat wiele zawdzięcza polskiej nauce zajmującej się ochroną przyrody i gospodarką leśną. – To Polska powinna świecić przykładem i mówić, w jaki sposób chronić siedliska i gatunki, a nie przedstawiciele państw, które dawno zniszczyły to, co miały.

Przypomniał, że Polska zachowała 100 procent swojej fauny i flory, a zdecydowana większość państw UE zaledwie 40 procent rodzimych gatunków roślin i zwierząt. W dodatku przedstawiciele tychże usiłują pouczać Polaków w tej kwestii, co jest kuriozum, bowiem sytuacja wygląda tak, że właśnie oni mogliby się wiele od Polaków nauczyć.

– To nie oni mają nas pouczać, ale my świecić przykładem. Chcemy to w sposób bardzo merytoryczny wyjaśnić – ocenił polski minister środowiska. Jego zdaniem doskonałym narzędziem do ratowania europejskiej przyrody jest system Natura 2000, tylko do tego potrzebne jest „zrozumienie, wiedza i dobra wola”.

Podkreślił znaczenie dziedzictwa kulturowo-przyrodniczego Puszczy Białowieskiej, która wiele zawdzięcza miejscowej ludności, a aktualnie jeden z odłamów ruchu ekologicznego chciałby ją wypędzić z puszczy.

– Część grup, nazwijmy je ekocentrystami, stwierdziła, że ta puszcza nie była tknięta ręką człowieka i w związku z tym trzeba ją chronić przed człowiekiem, wyrzucić go i najwyższy czas po temu, aby poddać ją naturalnym procesom – wyjaśnił Szyszko. Przyznał, że przez jakiś czas właśnie taka polityka była prowadzona. – To się skończyło tym, że wybuchła gradacja kornika drukarza. Zaczęły ginąć siedliska, a wraz z siedliskami zaczęły ginąć gatunki, które w tego typu siedliskach występują.

[related id=37678]- Na razie nie wiem, jakie zarzuty sformułuje Komisja Europejska – powiedział min. Szyszko. Na razie wiadomo, że przedstawiciel KE będzie występował około 20 minut, a następnie strona polska będzie udzielała odpowiedzi.

W wywiadzie również na temat Wisły – królowej polskich rzek – „która tętni bioróżnorodnością”, oraz o huraganie Irma, który zaatakował Florydę.

MoRo

Tutaj możesz wysłuchać całego Poranka WNET

Wywiad z ministrem ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa Janem Szyszko w części pierwszej Poranka WNET

Czytaj również: Minister środowiska Jan Szyszko stawi się na posiedzeniu Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Puszczy Białowieskiej

Minister środowiska Jan Szyszko stawi się na posiedzeniu Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Puszczy Białowieskiej

„Jeśli Bóg pozwoli, to stanę przed europejskim Trybunałem Sprawiedliwości i bardzo się z tego cieszę, muszę powiedzieć” – oświadczył w czwartek w Astanie dziennikarzom minister.

Posiedzenie Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Puszczy Białowieskiej odbędzie się w poniedziałek. Wcześniej polski rząd wnioskował do TSUE o zmianę terminu posiedzenia. W tej chwili min. Szyszko przebywa w Kazachstanie, gdzie od środy towarzyszy prezydentowi Andrzejowi Dudzie podczas oficjalnej wizyty.

W poniedziałek szef resortu środowiska planował wziąć udział w odbywającej się w Chinach 13. Sesji Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zwalczania pustynnienia. Było to jednym z powodów, dla których polski rząd zwrócił się do TSUE o zmianę terminu posiedzenia. We wniosku rząd proponował, by z uwagi na pilność sprawy posiedzenie odbyło się wcześniej. Trybunał nie uwzględnił wniosku Polski.

„Polska reprezentuje tylko i wyłącznie prawo i przestrzega dwóch dyrektyw: dyrektywy ptasiej i dyrektywy habitatowej, i postępujemy idealnie zgodnie z prawem. Wydaje mi się, że te nieporozumienia zostaną wyjaśnione w poniedziałek” – uspokajał minister.

Trybunał podjął pod koniec lipca decyzję o natychmiastowym nakazie wstrzymania wycinki Puszczy Białowieskiej na obszarach chronionych. To środek tymczasowy, o który wnioskowała KE.

Ministerstwo Środowiska w odpowiedzi do Trybunału Sprawiedliwości UE napisało na początku sierpnia, że wstrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej, czego chce Komisja Europejska, spowoduje szkody w środowisku o szacowanej wartości 3,2 mld złotych. Według resortu środowiska jego działania są zgodne z przepisami dyrektyw ptasiej i siedliskowej, a nawet niezbędne dla ochrony przyrody.

Przeciwnego zdania jest KE, która rozpoczęła procedurę o naruszenie prawa unijnego w Polsce, twierdząc, że te regulacje nie są przestrzegane. Obie dyrektywy są podstawą europejskiego programu Natura 2000.

Podczas wizyty w Astanie minister Szyszko podpisał Kartę Partnerstwa „Zielony Most”. Ten pomysł Kazachstanu ma na celu współpracę pomiędzy krajami Azji Środkowej, Europy i Pacyfiku na rzecz „zielonej gospodarki”. Karta Partnerstwa, która dotychczas została podpisana przez 15 państw, przewiduje dalsze prace na rzecz rozwoju mechanizmów współpracy, w tym powołanie Międzynarodowego Stowarzyszenia i Instytutu Zielonego Mostu.

PAP/LK

Po oddaleniu skargi Węgier i Słowaków w sprawie relokacji: KE stawia ultimatum Polsce, Czechom i Węgrom ws. uchodźców 

Unijny komisarz ds. migracji zagroził, że jeśli Polska, Czechy i Węgry nie zaczną wykonywać decyzji o relokacji uchodźców w najbliższych tygodniach, KE rozważy skierowanie sprawy do TSUE.

„To czas, żeby okazać pełną solidarność. Drzwi są wciąż otwarte, powinniśmy przekonać wszystkie kraje członkowskie, żeby wywiązały się ze swoich zobowiązań. Państwa muszą pokazać solidarność teraz, bo właśnie teraz inne kraje potrzebują pomocy” – powiedział na konferencji prasowej w Brukseli komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos.

„Jeśli kraje, które nie przyjęły ani jednej osoby albo od dłuższego czasu nie wykonały żadnych działań w tym kierunku, nie zrobią nic w nadchodzących tygodniach, będziemy rozważać ostatni krok w procedurze, aby skierować sprawę do Trybunału przeciwko Polsce, Węgrom i Czechom” – dodał.

Komisja Europejska wszczęła procedurę w czerwcu w związku z niewywiązywaniem się przez Polskę, Czechy i Węgry z zobowiązań w sprawie relokacji uchodźców. Obecnie jest na etapie analizowania odpowiedzi tych krajów. Kolejny formalny krok to właśnie przekazanie sprawy do Trybunału Spraiedliwości.

Polska w swoim piśmie do Komisji wniosła o umorzenie przez KE postępowania. Polskie MSZ zadeklarowało jednocześnie, że jeśli tak się nie stanie, rząd jest gotowy do obrony polskiego stanowiska przed Trybunałem.

Komisja Europejska wykorzystała środowe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości, który oddalił skargi Słowacji i Węgier na decyzję relokacyjną, by kolejny raz wezwać państwa unijne do wypełniania prawa. Sędziowie odrzucając w całości skargi, jakie zostały do niego skierowane przez rządy w Bratysławie i Budapeszcie, uznali, że w procesie legislacyjnym w tej sprawie nie popełniono błędów.

„Przez tę decyzję Trybunał potwierdził, że sytuacja związana z nagłym napływem osób do Europy była rzeczywiście wyjątkowa. Po drugie działania, które zaproponowaliśmy, były odpowiednie dla tej sytuacji. (…) Teraz nie ma czasu do stracenia. Wszystkie kraje powinny skupić się na wywiązaniu się z zobowiązań relokacyjnych” – przekonywał komisarz.

Jak zaznaczył, solidarność nie może być jak wybieranie dań z menu. „Nie zapominajmy, że solidarność działa w dwie strony. Wszystkie państwa członkowskie powinny być gotowe, by ją okazać” – zaznaczył Awramopolus. Oświadczył, że KE będzie pracowała na rzecz rozwiązania sytuacji na drodze dialogu.

Zapowiedział, że w związku z decyzją Trybunału Komisja będzie nadal pracować w celu przyjęcia nowych regulacji dotyczących osób poszukujących azylu, które byłyby bardziej sprawiedliwe niż obecne.

Sprawa ta wywołuje wiele kontrowersji i podziałów w UE. Dziś zgodnie z tzw. systemem dublińskim za rozpatrzenie wniosku o azyl odpowiada kraj UE, w którym uchodźca przekroczy unijną granicę.

Tymczasem projekt reformy polityki azylowej UE, krytykowany m.in. przez Polskę, wśród proponowanych rozwiązań zakłada stały system dystrybucji uchodźców, który byłby uruchamiany automatycznie w sytuacji kryzysowej, a także możliwość wykupienia się z obowiązku relokacji; kraj, który nie chce przyjąć uchodźców, miałby zapłacić 250 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę.

„Wierzymy, że pod koniec tego roku ministrowie będą gotowi, aby przedłożyć propozycję w sprawie nowego systemu dublińskiego” – powiedział Awramopolus.

Polska konsekwentnie podtrzymuje sprzeciw wobec mechanizmu relokacji. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak wielokrotnie mówił, że rozwiązanie to jest błędne i zagraża bezpieczeństwu.

PAP/MoRo

Lewacy z PE apelują o zaostrzenie kursu wobec Polski; Timmermans na razie czeka na zawetowane przez prezydenta RP ustawy

Lewacy w PE nawoływali w trakcie dyskusji o Polsce do zaostrzenia kursu. Wiceszef KE cieszy się ze stawiania Polski pod pręgierzem, ale czeka na ustawę o Sądzie Najwyższym, by podjąć zdecydowane kroki

Półtoragodzinna dyskusja na posiedzeniu komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych Parlamentu Europejskiego w Brukseli pokazała, że wśród znacznej części eurodeputowanych jest chęć na podjęcie zdecydowanych kroków wobec Polski.

Europosłowie PiS odpierali zarzuty ze strony KE przekonując, że zmiany w systemie wymiaru sprawiedliwości są konieczne, a rozwiązania proponowane przez rządzących pokrywają się z tymi, które funkcjonują w innych krajach. „Dotychczasowy wymiar sprawiedliwości był silny wobec słabych i słaby wobec silnych” – przekonywała europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ocenił, relacjonując stan dialogu z Polską, że najnowsza odpowiedź z Warszawy na zalecenia w sprawie praworządności nie pokazuje, że rząd planuje jakiekolwiek kroki, aby zająć się problemami, na jakie wskazała KE.

„Nie mogę dziś powiedzieć, jakie będą następne kroki Komisji. Musimy przedyskutować to w kolegium; w pewnym momencie przekażę tę sprawę do Rady (czyli na forum państw członkowskich – PAP)” – zapowiedział Timmermans. Podkreślił, że cały czas jest otwarty na dialog z polskimi władzami.

W rozmowie z dziennikarzami wiceszef KE podkreślił, że jest ona bardzo blisko uruchomienia art 7. unijnego traktatu wobec Polski, ale uzależnia ten ruch od propozycji prezydenta Andrzeja Dudy i sytuacji sędziów Sądu Najwyższego.

„Oczywiście czekamy jeszcze na zmiany w dwóch ustawach zawetowanych przez prezydenta Dudę. Zobaczymy. Powiedzieliśmy jasno, że zwalnianie sędziów Sądu Najwyższego będzie miało wpływ na uruchomienie artykułu 7” – zaznaczył wiceszef KE.

Na taki ruch namawiali go przedstawiciele frakcji stanowiących większość w PE. Maltańska europosłnka Europejskiej Partii Ludowej Roberta Metsola podkreślała, że UE musi się upominać o swoje wartości, praworządność i niezależność wymiaru sprawiedliwości.

„Komisja słusznie przyjęła swoje rekomendacje. Wiem, że polskie władze kwestionują kompetencje KE do działania w sprawie wymiaru sprawiedliwości. To ta sama retoryka, którą widzieliśmy w innych państwach członkowskich. (…) Komisja musi działać, jeśli mamy zagrożenie dla rządów prawa” – zaznaczyła Maltanka.

W podobnym tonie wypowiadała się przedstawicielka drugiej największej frakcji Birgit Sippel z Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. „Cieszę się, że krytycyzm (wobec działań władz w Polsce – PAP) pojawia się nie tylko ze strony PE i KE, ale również polskich obywateli. To bardzo ważne. Musimy ich wspierać” – oświadczyła niemiecka polityk.

Jak zaznaczyła, unijne traktaty przewidują art. 7, który może prowadzić do nałożenia sankcji, ale przez długi czas był on pokazywany jako coś bardzo niebezpiecznego, dlatego nie był wykorzystywany. „Zawsze pierwszym krokiem powinna być przyjazna rada dla rządu, wskazująca, że idzie on w niebezpiecznym kierunku podważając demokrację i praworządność. Ale jeśli nie ma poprawy, potrzebna jest inna reakcja” – dodała Sippel.

Sprawa sądów nie była jedyną, jaka pojawiła się w dyskusji. Holenderska europosłanka Zielonych Judith Sargentini krytykowała Polskę też za „odsyłanie uchodźców z Czeczenii na białoruską granicę”, a także „zastraszanie dziennikarzy”. „Pytanie czy dialog wystarczy? (…) Sądzę, że czas na dialog już praktycznie się skończył. Nie mamy więcej czasu, bo Warszawa go nie wykorzystuje w odpowiedni sposób” – oceniła.

Inna Holenderka z frakcji liberalnej Sophie In’t Veld zaproponowała, by Parlament Europejski przyjął rezolucje na temat Polski i sam zaproponował uruchomienie art. 7. „Musimy działać, żeby się upewnić, że praworządność będzie istniała na całym terytorium UE. (…) UE ma kompetencje” – zaznaczyła.

Europosłowie PO zapewniali Timmermansa, że nie jest sam i ma poparcie milionów Polaków. „Dziś rządzący zawłaszczają hasło Solidarności, ale tak naprawdę niszczą polską wolność i solidarność. Wyrzucają Polskę z Europy i podważają fundamenty demokracji” – przekonywał Michał Boni.

Dziękował przy tym Timmermansowi za jego „cierpliwą gotowość do dialogu z polskim rządem i obiektywną ocenę systemowego zagrożenia dla praworządności w Polsce”.

Wiceszef PE, europoseł PiS Ryszard Czarnecki zarzucił krytykom polskich władz, że kierują się tym, iż Polska nie przyjmuje uchodźców. Podkreślał, że w wielu krajach UE są identyczne rozwiązania dotyczące wymiaru sprawiedliwości jak te, które proponuje polski rząd.

„Mam wrażenie, że na tej sali państwo często polemizujecie nie z faktami, tylko z fałszywymi mitami na temat sytuacji w Polsce” – podkreślił.

Szef Prawicy Rzeczypospolitej europoseł Marek Jurek apelował do Timmermansa, by szanował suwerenność Polski w ramach swoich działań wobec naszego kraju. „Działania, które pan podejmuje, musi pan realizować w ramach prawa. KE ma prawo zarzucić Polsce, (..) każdemu krajowi naruszenie wartości unijnych, ale musi ten wniosek złożyć do Rady Europejskiej i cierpliwie czekać na jej werdykt” – zaznaczył Jurek.

Przypomniał, że wśród państw członkowskich nie ma jednomyślności w tej sprawie, co – jego zdaniem – KE powinna brać pod uwagę.

Krytyczne głosy pod adresem KE pojawiły się też ze strony europosłów niezrzeszonych. Niemiecki polityk Udo Voigt podkreślał, że Polska jest wolnym i suwerennym krajem, którego rząd reprezentuje wolę swojego społeczeństwa. „Z pewnością nie poparłbym procedur przeciw Polsce. W przeciwieństwie do Niemiec Polska to wolny i suwerenny kraj. Polacy sami zdecydują o swojej przyszłości” – zaznaczył.

Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę praworządności od początku 2016 roku. W połowie lipca KE ostrzegała, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu, dopuszczającego sankcje, w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie. Później jednak prezydent Duda zawetował dwie z czterech kwestionowanych przez Brukselę ustaw. Nie zmieniło to nastawienia KE, która cały czas podkreśla, że w Polsce istnieje systemowe zagrożenie dla praworządności.

PAP/MoRo

Szef MSZ: Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans postanowił wykroczyć poza prerogatywy urzędnika

Timmermans postanowił wykroczyć poza prerogatywy międzynarodowego urzędnika i podjąć działania polityczne przeciw Polsce – ocenił w czwartek minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.

Czwartkową wypowiedź Timmermansa na temat Polski Waszczykowski skomentował na konferencji prasowej po spotkaniu szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego w Budapeszcie.

Szef polskiej dyplomacji powiedział, że wiceprzewodniczący KE został zaproszony do Polski, ale zamiast prowadzić dialog z ministrami spraw zagranicznych czy sprawiedliwości uczestniczył w manifestacjach politycznych, a kilka tygodni temu „zapowiedział też publicznie na konferencji prasowej, że jego osobistą ambicją i misją jest monitorowanie Polski”.

„Sądzę więc, że postanowił wykroczyć poza prerogatywy międzynarodowego urzędnika, międzynarodowego biurokraty instytucji europejskiej, i podjąć debatę polityczną, działania polityczne przeciwko Polsce” – ocenił Waszczykowski.

„Wciąż mamy jednak nadzieję, że wcześniej czy później będzie możliwość powrotu do dialogu na temat rzeczywistych problemów, a nie tylko rządów prawa w Polsce” – powiedział minister, zwracając uwagę, że Unia Europejska ma wiele problemów.

Jak zaznaczył, trzeba się zająć przyszłą transformacją UE, Brexitem czy problemami zewnętrznymi, w tym otwartymi konfliktami wokół Europy. „To są kwestie, na których powinniśmy się skoncentrować, a nie ingerowanie w sytuację polityczną tego czy innego kraju UE” – ocenił Waszczykowski.

Timmermans oznajmił w czwartek, że przekazana przez polskie władze odpowiedź na rekomendacje w sprawie praworządności nie rozwiewa wątpliwości KE i że dalsze kroki wobec Polski będą zależały od decyzji kolegium unijnych komisarzy. Dodał, że Komisja Europejska jest bardzo blisko uruchomienia art 7. unijnego traktatu wobec Polski, ale uzależnia ten ruch od propozycji prezydenta Andrzeja Dudy i sytuacji sędziów Sądu Najwyższego.

PAP/MoRo

Ryszard Czarnecki cytuje przeciek z KE: Komisja Europejska nie uważa, żeby Polska przekroczyła cienką czerwoną linię

Jeden z urzędników unijnych przekazał mediom informację, że Komisja Europejska nie uważa, żeby Polska przekroczyła cienką czerwoną linię i w związku z tym Komisja nie będzie intensyfikować konfliktu.

[related id=36214]- Jeden z urzędników unijnych przekazał mediom informację, że Komisja Europejska nie uważa, żeby Polska przekroczyła cienką czerwoną linię i w związku z tym Komisja nie będzie intensyfikować konfliktu – powiedział Czarnecki. – Wydaje się to być efektem wczorajszego spotkania Juncker-Merkel – ocenił polski polityk.

Rozmowa jaka się odbyła między kanclerz Niemiec Angelą Merkel a szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem wczoraj była owiana tajemnicą, bowiem nikt nie ujawnił szczegółów, a nawet nie było oficjalnego komunikatu w tej sprawie.

Z przecieków wynika, że nie została ona przeprowadzona po myśli Junckera i dlatego prawdopodobnie nastąpi „załagodzenie” sytuacji ws. Polski odnośnie wszczęcia procedury w sprawie łamania praworządności w Polsce. Według europosła, debata na temat Polski może być też elementem niemieckiej kampanii wyborczej.

– Dosłownie za chwilę ma nastąpić pierwsza debata telewizyjna kandydatów na kanclerza: Angeli Merkel i Martina Schulza. Schulz szereg razy Polskę atakował. Być może teraz pani kanclerz poradzili, żeby odebrać możliwość atakowania Merkel przez Schulza właśnie tym, że pani kanclerz milczy, gdy w Polsce dzieją się takie rzeczy – ocenił. Zastrzegł, że są to tylko jego domniemania.

[related id=36275]Merkel mówiła przed kilkoma dniami, że traktuje „bardzo poważnie” stanowisko KE w sprawie stanu praworządności w Polsce. Zastrzegła, że zależy jej na bardzo dobrych relacjach z Warszawą, lecz „nie może trzymać języka za zębami”. Podkreśliła, że warunkiem współpracy w ramach Unii Europejskiej jest przestrzeganie zasad praworządności, oraz zapowiedziała, że o praworządności w Polsce będzie „wyczerpująco” rozmawiała z Junckerem.

Przypomnijmy, że na temat sprzecznych informacji na temat stanowiska Angeli Merkel względem działań podjętych w sprawie Polski przez Komisję Europejską głośno było od czasu publikacji w „Der Spiegel”, który twierdził, że kanclerz Merkel nie chce poprzeć KE i późniejsze jej oświadczenie, że „nie może dalej trzymać języka za zębami i musi coś Polsce powiedzieć”.

Również wczoraj miało miejsce w Brukseli spotkanie ambasadorów państw członkowskich akredytowanych przy Komisji z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Tajanim i  Junckerem.  Było to spotkanie zamknięte dla prasy.

– Na spotkaniu tym ze strony kilku ambasadorów reprezentujących kraje Europy Zachodniej padły pytania na temat sytuacji w Polsce i Juncker wypowiadał się bardzo powściągliwie, tak aby nie zaogniać sytuacji – ujawnił Wnet.fm Czarnecki.

W dniu dzisiejszym rozpoczyna się właśnie spotkanie z Fransem Timmermansem, jak przewiduje polski polityk, nie będzie ono przebiegało w atmosferze przyjaznej dla Polski, a właśnie spraw polskich będzie dotyczyło.

MoRo

 

Manifestacja ugrupowań prawicowych przed siedzibą KE w Warszawie przeciwko ingerowaniu w wewnętrzne sprawy Polski

Manifestanci nieśli hasła: „Ręce precz od Polski”, „TAK dla Europy ojczyzn, NIE dla brukselskiej biurokracji”, „Precz z eurofaszyzmem. NSZZ „Solidarność” zapowiedziała swój protest na 16 września. 

[related id=35867]Komisja Europejska odrzuciła we wtorek stanowisko Polski mówiące, że KE nie ma prawa ingerować w polski system sądownictwa. „Ramy procedury praworządności ustalają, jak Komisja powinna zareagować, jeśli pojawią się wyraźne zagrożenia dla praworządności w państwie członkowskim. KE uważa, że jest takie zagrożenie dla praworządności w Polsce” – powiedziała we wtorek na konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Vanessa Mock.

„Komisja Europejska nie ma żadnych kompetencji dotyczących systemu sądownictwa; to przekracza jej kompetencje” – oświadczył wiceprzewodniczący Prawicy RP Marian Piłka. „Jest to kolejne wydarzenie, które organizuje wiceszef KE Frans Timmermans, które ma na celu nękać nasz kraj” – podkreślił polityk.

[related id=36054]Jak zaznaczył, KE ma prawo zwracać uwagę, jeśli są naruszane podstawowe wolności, „ale w Polsce nie są naruszane żadne wolności”. Według polityka w UE dąży się do utworzenia supermocarstwa, a Polska jest przeciwna tym dążeniom.

Prezes Unii Polityki Realnej, poseł Kukiz’15 Bartosz Jóźwiak mówił, że „nic mu o tym nie wiadomo, żeby Polska zrzekła się swojej niepodległości”. Jego zdaniem „Unię drażni to, że Polska jest na tle Europy białą plamą, krajem, w którym nie ma zamachów terrorystycznych, w którym można swobodnie wyrażać swoje opinie”.

„Jeżeli ktoś tu łamie prawa, to jest to Unia Europejska” – powiedział poseł. Jak ocenił, polityka emigracyjna UE ściągnęła do Europy „kłopoty, mordy i terroryzm”.

Tomasz Kalinowski ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości i Obozu Narodowo-Radykalnego stwierdził, że „Polska jest atakowana, bo nie chce być jedną z federacji w Unii Europejskiej”.

Manifestanci demonstrowali z hasłami: „Ręce precz od Polski”, „TAK dla Europy ojczyzn, NIE dla brukselskiej biurokracji”, „Precz z eurofaszyzmem”.

Również dzisiaj zapadła decyzja, że NSZZ „Solidarność” zorganizuje 16 września protest przed siedzibą Komisji Europejskiej w Warszawie – poinformował w środę rzecznik związku Marek Lewandowski. To reakcja na działania KE ws. obniżenia od 1 października wieku emerytalnego w Polsce.

Decyzja o zorganizowaniu pikiety zapadła podczas obrad Komisji Krajowej Związku w Lubinie (woj. dolnośląskie).

Lewandowski podkreślił w rozmowie z PAP, że protest to sygnał, że „S” nie zgadza się z działaniami KE. „To polskie władze, zgodnie z wolą społeczeństwa, podjęły decyzję ws. wieku emerytalnego, która wejdzie 1 października” – mówił Lewandowski.

„Chcemy wysłać jednoznaczny sygnał unijnym urzędnikom, że nie odpuścimy tego tematu i będziemy z tym walczyć” – dodał rzecznik „S”.

W podobnym tonie wypowiedział się w Lubinie szef „Solidarności” Piotr Duda. „Przywrócenie wieku emerytalnego to decyzja Polaków, a nie unijnych komisarzy. Ja nie głosowałem na Junckera, czy Timmermansa, tylko na Prawo i Sprawiedliwość i prezydenta Andrzeja Dudę – czytamy słowa szefa związku zacytowane na stronie internetowej „Tygodnika Solidarność”.

NSZZ „Solidarność” zwrócił się kilka tygodni temu do KE z pytaniem, czy jej wiceszef Frans Timmermans, kwestionując różny wiek sędziów przechodzących na emeryturę w nowym prawie o sądach, w ogóle kwestionuje zróżnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w Polsce. W odpowiedzi komisarz ds. równości płci Vera Jourova i komisarz ds. socjalnych Marianne Thyssen skierowały do przewodniczącego „S” list, w którym padło stwierdzenie, że „Komisja Europejska podejmie stosowne działania w celu zapobiegania dyskryminacji ws. różnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn”.

W odpowiedzi szef „S” podkreślił, że niższy wiek emerytalny kobiet to przywilej, nie dyskryminacja. Jego zdaniem KE próbuje ingerować w suwerenne decyzje polskich obywateli.

PAP/MoRo

Polska do Trybunału Sprawiedliwości UE: Wstrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej to szkody o wartości 3,2 mld zł

Wstrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej, tak jak chce tego KE, spowoduje szkody w środowisku o szacowanej wartości 3,2 mld zł – napisał do Trybunału Sprawiedliwości UE polski resort środowiska.

[related id=”32358″]Trybunał podjął 28 lipca decyzję o natychmiastowym nakazie wstrzymania wycinki na obszarach chronionych Puszczy Białowieskiej. To środek tymczasowy, o który wnioskowała KE. Polska dostała czas do piątku, by przesłać swoją odpowiedź w tej sprawie.

Z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że resort środowiska podkreśla w piśmie, iż jego działania są zgodne z przepisami dyrektywy ptasiej i siedliskowej, a nawet niezbędne dla ochrony przyrody.

Przeciwnego zdania jest Komisja Europejska, która właśnie za nieprzestrzeganie tych regulacji rozpoczęła procedurę o naruszenie prawa unijnego w Polsce. Obie dyrektywy są podstawą europejskiego programu Natura 2000.

Ministerstwo Środowiska argumentuje, że wniosek Komisji Europejskiej dotyczący zastosowania przez Trybunał środka tymczasowego, czyli nakazu natychmiastowego wstrzymania wycinki, nie spełnia odpowiednich przesłanek, by go zastosować.

W odpowiedzi Polski wskazano, że już na pierwszy rzut oka nie jest oczywiste, iż żądania KE są uzasadnione, bo – jak przekonuje ministerstwo – jej stanowisko w znacznej mierze opiera się na hipotezach.

Resort ministra Jana Szyszki przekonuje również, że nie można mówić o tym, że uzasadnieniem działań Trybunału jest pilność sprawy, bo Komisja na wcześniejszych etapach nie spieszyła się z działaniami, które miałyby położyć kres ewentualnemu naruszeniu prawa.

Pierwsze informacje o kontaktach Brukseli z Warszawą w sprawie puszczy pojawiły się w marcu 2016 roku. Kilka tygodni później podano, że prowadzone jest w tej sprawie wstępne postępowanie, które następnie zostało przekształcone w procedurę o naruszenie prawa unijnego.

Komisja nie wykazała powstania poważnych i nieodwracalnych szkód w puszczy
Ministerstwo jest zdania, że Komisja nie wykazała w wystarczający sposób prawdopodobieństwa powstania poważnych i nieodwracalnych szkód na skutek interwencji na obszarach chronionych puszczy.

W piśmie do Trybunału resort przekonuje, że to właśnie realizacja środka tymczasowego, o który wnioskowała KE, spowodowałaby zniszczenie siedlisk przyrodniczych i spowodować nieodwracalne szkody, których wysokość została oszacowana na 3,24 mld złotych.

Spór dotyczący prowadzenia wycinki w Puszczy Białowieskiej przybrał na sile, gdy w ubiegłym tygodniu Trybunał Sprawiedliwości w swojej wstępnej decyzji przychylił się do wniosku KE o zastosowanie środka tymczasowego i nakazał wstrzymanie wycinki drzew.

Resort środowiska zapowiedział w poniedziałek, że będzie nadal prowadził działania w puszczy. W środę rzeczniczka KE Mina Andreeva powiedziała, że „Komisja śledzi sytuację z wielkim zaniepokojeniem”. „Jeśli zostanie potwierdzone, że wycinka ma dalej miejsce w Puszczy Białowieskiej, sprawa zostanie wzięta pod uwagę w prowadzonej procedurze praworządności dotyczącej Polski” – zapowiedziała.

Ministerstwo Środowiska w czwartkowym komunikacie podkreśliło, że na terenie puszczy są prowadzone tylko działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa publicznego, tym samym są one zgodne z postanowieniem Trybunału Sprawiedliwości UE.

Z informacji otrzymanych przez PAP z Trybunału wynika, że postępowanie w sprawie środków tymczasowych jest w toku. Nadal obowiązuje postanowienie wiceprezesa Trybunału z 27 lipca o wstrzymaniu wycinki. „Wydaje się, że postępowanie w sprawie środków tymczasowych może zakończyć się we wrześniu” – podało PAP źródło w Trybunale.

PAP/MoRo

Po wprowadzeniu przez USA sankcji na Rosję UE już wydaje oświadczenia, że może na nie odpowiedzieć (sic!)

Bez wątpienia Fundacja Otwarty Dialog ma potężne środki i zabiega o popularność, jednak przedstawianie jej jako organizatora rewolucji na Ukrainie jest po prostu nieprawdziwe.

[related id=”33554″] Na początku lipca br. Agencja Reutera poinformowała, że na Krym trafiły dwie turbiny niemieckiego Siemensa, które przyjechały do Rosji i miały zostać wykorzystane w elektrowni w Sewastopolu, a w ostateczności wylądowały na terytoriach okupowanych, to jest na Krymie.

Reuters ujawnił nawet ich symbole, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, bo Siemens nie za bardzo chciał się przyznać do dostarczenia tam turbin, bowiem oznaczałoby to, że złamał unijne sankcje nałożone na Rosję za aneksję Krymu. Po kilku dniach okazało się, że trafiły tam kolejne dwie turbiny Siemensa, co też potwierdzili Niemcy. Firma ostatecznie zainicjowała przeprowadzenie dochodzenia i skierowała sprawę do rosyjskiego sądu arbitrażowego w Moskwie. Zapowiedziała również, że zablokuje możliwość dostaw sprzętu na okupowany Krym i będzie się domagała zwrotu sprzętu już tam dostarczonego. Co ciekawe, pozwy Siemens skierował do trzech rosyjskich firm, wśród których jedna jest określana jako wspólne przedsiębiorstwo Siemensa i firmy rosyjskiej, jednak wcześniej Siemens stwierdził, że nic nie wie na ten temat.

Wczoraj Siemens poinformował, że w wyniku całej tej operacji stracił ok. 100-200 mln euro, i podkreślił, że kontrakt przewidywał dostarczenie turbin na terytorium Federacji Rosyjskiej do elektrowni na półwyspie Tamań. Swoją drogą elektrownia ta miała dostarczać prąd na tereny okupowanego Krymu. Siemens twierdzi, że pozbędzie się udziałów w rosyjskiej spółce, a także wstrzyma wszelkie dostawy sprzętu.

Przypomniał, że zaledwie dwa dni temu nowe sankcje na Rosję podpisał Donald Trump, a szef Komisji Europejskiej już zaznaczył, że Unia może na nie odpowiedzieć, jeśli naruszą one interesy firm europejskich. Przypomniał, że Rosja nie jest w Unii Europejskiej, ale jak widać na przykładzie sprzedaży turbin, są w Unii firmy zainteresowane interesami z Rosją.

[related id=”33261″]Gospodarz programu „Poranek Wnet” Wojciech Jankowski zapytał naszego korespondenta z Ukrainy, który dziś wyjątkowo nadawał z Krakowa, o kwestie związane z Fundacją Otwarty Dialog.

– Znamy Fundację Otwarty Dialog, bo obserwowaliśmy jej działalność na kijowskim Majdanie – powiedział Paweł Bobołowicz, przypominając, że pierwszy tekst dotyczący kontrowersji wokół fundacji pojawił się w 2014 roku w tygodniku „Wprost”, który informował, że fundacja może być instytucją lobbującą na rzecz Muchtara Abliazowa, przeciwnika prezydenta Kazachstanu Nazarbajewa. Abliazow uznawany był za najbogatszego Kazacha i przed ucieczką w 2011 roku do Wielkiej Brytanii był ministrem energetyki i handlu. W Kazachstanie jest oskarżony o kierowanie grupą przestępczą, sprzeniewierzenie około 6 mld dolarów i pranie brudnych pieniędzy.
Prócz Kazachstanu zarzurty postawiły Abliazowowi również władze Rosji i Ukrainy. Biznesmen został zatrzymany dopiero we Francji, która jednak odmówiła wydaniu go Rosji, w której został skazany na 20 lat pozbawienia wolności i utratę mienia.

W 2014 roku „Wprost” mówił o powiązaniach Abliazowa z Fundacją Otwarty Dialog, której prezes miał szczególne wpływy na niektórych polskich polityków przez finansowanie ich wyjazdów i właśnie działalność lobbystyczną. Po tej publikacji tygodnik był zmuszony do zawarcia z fundacją ugody, do której doszło w 2016 roku.  W toku postępowania ustalono, że część materiałów wykorzystanych do publikacji to była notatka operacyjna rosyjskich i ukraińskich służb specjalnych zajmujących się tą sprawą za czasów byłego prezydenta Wiktora Janukowycza.

– Nie ulega żadnych wątpliwości, że fundacja dysponuje potężnymi środkami i zabiega o popularność, ale przedstawianie jej jako organizatora rewolucji na Ukrainie, jest po prostu nieprawdziwe – powiedział Paweł Bobołowicz. Przypomniał, że na Majdanie była ona jedną z setek, a może tysięcy organizacji, które tam działały, miała tylko jeden namiot i siedzibę w wynajętym mieszkaniu.

– To byli ludzie, którzy nie uczestniczyli w środowiskach decyzyjnych ani nie byli też wśród rewolucjonistów na Majdanie – podkreślił korespondent.

– Nieuczciwe jest porównywanie ukraińskiego Majdanu do legalnych protestów, które odbywały się w Polsce – argumentował. – Nie mają one takiego charakteru, jaki miał Majdan na Ukrainie, i są obrazą pamięci tych, którzy na Majdanie zginęli.

[related id=”33425″] Paweł Bobołowicz przyznał, że Otwarty Dialog na Ukrainie jest zaangażowany w wiele przedsięwzięć, a niektóre z nich są bardzo kontrowersyjne. Ta opinia dotyczy m.in. zaangażowania w ukraińską lustrację czy obronę Nadii Sawczenko, co też skończyło się „małym skandalem, bo Otwarty Dialog twierdził, że opłacał adwokata Sawczenko, a jej główny adwokat Mark Fejgin temu zaprzeczał”. Korespondent przypomniał, że Otwarty Dialog nie jest ukraińską fundacją, mimo że w jej strukturach są obywatele Ukrainy. Jednak fundacja jest zarejestrowana w Polsce, więc jako taka jest fundacją polską.

MoRo

Cała relacja Pawła Bobołowicza w części trzeciej Poranka Wnet