Minister Jarosław Zieliński komentuje rekonstrukcje rządu, krytykuje działania Donalda Tuska, który jego zdaniem szkodzi Polsce. Dementuje również możliwość koalicji z PSL-em.
Jarosław Zieliński o rekonstrukcji rządu premiera Mateusza Morawieckiego. Po tym, jak część ministrów dostało mandat do Parlamentu Europejskiego, zmiany w szeregach są konieczne:
Rekonstrukcja jest konieczna, ponieważ część naszych kolegów uzyskała mandatów do europarlamentu, w związku z tym, musi ich ktoś zastąpić. To jest naturalna sytuacja. Na wniosek Prezesa Rady Ministrów, Prezydent powołuje zgodnie z konstytucją nowych ministrów.
Gość Poranka WNET odnosi się także do dzisiejszego wiecu w Gdańsku, podczas którego wystąpić ma Donald Tusk:
Nie mam żadnych oczekiwań wobec Donalda Tuska. Gazeta Wyborcza pewnie ma, bo to jest to samo środowisko. Natomiast ja oczekiwałbym od Donalda Tuska, żeby dokończył swoją kadencję europejską i przestał angażować się w sposób tak bardzo szkodliwy w polskie sprawy, bo każde jego wystąpienie to jest wielka szkoda dla Polski. Nie spełnił swojej roli jako przewodniczący ważnego gremium europejskiego. Mógł Polsce pomóc, a wielokrotnie szkodził.
Ponadto ocenia możliwy nowy scenariusz reformy naszego kraju pt. „Wielka Polska Obywatelska”, który jest autorstwa Platformy Obywatelskiej. Podwójny wiceminister sądzi, że planowana przez największą siłę opozycyjną decentralizacja publicznych instytucji jest niszczeniem państwa na poziomie samorządowym. Albowiem oddanie części kompetencji z ministerstw w ręce województw sprawi, że Polska społecznie się rozwarstwi:
Gdyby zrealizować tę koncepcję, to państwa by nie było. Byłyby może Województwa, może regiony, gminy, gdzie słabsze by upadły. Nie byłoby służby zdrowia w biedniejszych regionach. Szkoły byłyby polikwidowane. Policja samorządowa oznaczałaby, że bezpieczeństwo byłoby na wyższym poziomie w miejsca, gdzie byłoby większe bogactwo, natomiast biedniejsze gminy nie miałyby zapewnionego bezpieczeństwa.
Dodaje, że Prawo i Sprawiedliwość nie rozważa koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym w kontekście pytania zadanego przez Jarosława Gowina – „dlaczego nie pójdziecie z nami?”:
Nic mi nie wiadomo na temat wspólnych list z PSL-em. PiS zrobi wszystko, aby wygrać wybory parlamentarne, w celu realizacji Dobrej Zmiany. […] PSL nie jest naszym parnerem, jest po tamtej stronie, jest członkiem Koalicji Europejskiej. […] Prawo i Sprawiedliwość takiej koalicji w tej chwili nie rozważa.
Kazimierz Smoliński o przesłuchaniu przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska przed komisją ws. afery VAT, które niestety się w tym tygodniu nie odbędzie.
Indagacja miała się odbyć w środę. Jednakże Tusk poinformował, iż nie może wstawić się w tym terminie, gdyż musi przeprowadzić konsultacje z Parlamentem Europejskim w sprawie wyboru przyszłego szefa KE. Smoliński nie ma wątpliwości, że były polski premier musiał wiedzieć wcześniej o tych konsultacjach i jego słowa są pogrywaniem z komisją:
– Premier stchórzył po wynikach wyboru do Europarlamentu (…) Niektórzy mówią, że ten wynik to był nokaut, więc teraz trzeba dojść do jakiegoś stanu używalności. Donald Tusk już od kwietnia wiedział, jaki jest termin przesłuchania. O tym, że planuje inne działania, mógł nas zawiadomić wiele tygodni wcześniej, przecież ma świadomość, że w dyplomacji się nie załatwia spraw dnia na dzień. Dostaliśmy informację od pełnomocnika Tuska w piątek, to nieprofesjonalne działanie ze strony pełnomocnika a dodatkowo co najmniej lekceważenie instytucji państwowej.
Jak dodaje gość Poranka Wnet, jeszcze dzisiaj zostanie nowy wyznaczone nowy termin przesłuchania Tuska:
-Teraz pozostaje jeszcze do stwierdzenia, czy nieobecność przewodniczącego Rady Europejskiej jest usprawiedliwiona, czy nie, bo jeżeli nie jest usprawiedliwiona, to mam prawo wystąpić do sądu o nałożenie grzywny. Nie oznacza to, że Komisja vatowska zrezygnuję z przesłuchania. Na 50 świadków, których przesłuchaliśmy, jest to pierwszy przypadek, kiedy musimy wysyłać zawiadomienia. Wezwanie dla Donalda Tuska zostało skutecznie dołączone w kwietniu, do wczoraj do godziny 16:00 nie wpłynęło do nas ani pełnomocnictwo, ani usprawiedliwienie nieobecności Donalda Tuska.
Deputowany odnosi się także do uderzania liberalnych mediów w Kościół w kontekście walki z pedofilią. Jest rozsierdzony tym, że nie zauważają oni problemu pedofilii w innych środowiskach. W „Poranku WNET” poseł także komentuje politykę Aleksandry Dulkiewicz, prezydenta Gdańska.
Sebastian Kaleta, kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego, komentuje wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego uchylający decyzję Komisji Reprywatyzacyjnej.
Dotychczasowe orzecznictwo sądów jest jasne. Jeśli wydaje się decyzję na osobę nieżyjąca, to taka decyzja musi być bezwzględnie usunięta z obrotu i tak też uczyniła komisja.
Tymi słowami radny m. st. Warszawy skomentował ostatni wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o uchyleniu decyzji Komisji Reprywatyzacyjnej w sprawie kamienicy przy Smolnej 32. Zapowiedział również podjęcie środków odwoławczych.
Gość Poranka stwierdził, że ta sytuacja pokazuje w jak złym stanie znajdują się polskie sądy, również administracyjne. Po wyrokach, które utrwalają patologie, takie jak zwracanie nieruchomości osobom nieżyjącym od ponad siedemdziesięciu lat.
Bez zakończenia reformy sądownictwa o praworządności w Polsce nie ma mowy. Chcemy na europejskim poziomie pokazać takie absurdy, aby Komisja Europejska od nas się odczepiła.
Kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego swój start w wyborach traktuje jako element walki o polską praworządność. Przeniesienie przez opozycję tego tematu na grunt unijny, wymaga ukazania absurdów polskiego sądownictwa. Negatywnie ocenia podwójne standardy, które stosują władze Unii Europejskiej. Polskie władze doświadcza krytyki z powodu reform, które przeprowadzają, a próżno spotkać się z surową ocena sposobu, w jaki wybierani są sędziowie w Niemczech.
Nie powinniśmy również obawiać się zaprzestania działalność Komisji Reprywatyzacyjnej. Nawet w przypadku wyboru Patryka Jakiego i Sebastiana Kalety, ich miejsce zajmą inne osoby, które niewątpliwie podołają temu zadaniu.
O obłudzie jaka ma cechować PO i o miejscu Polski w Unii mówi prof. Ryszard Legutko.
Europoseł tłumaczy, dlaczego powiedział, iż „patrzy na Donalda Tuska, jak na rzadki przypadek zła w polityce”. Stwierdza, że obecny szef Rady Europejskiej od 2005 r. toczy wojnę polsko-polską, a każda jego wypowiedź jest „kąśliwa i antagonizująca”. Poza tym wykorzystuje w sposób ordynarny każdą sytuację oraz „ma w sobie niebywałą toksyczność”.
Takiej łatwości przeskakiwania z jednej skrajności w drugą nie ma żadna inna partia i ja w tym widzę ten złowrogi duch Donalda Tuska.
Prof. Legutko mówi, że Platforma w 2005 r. krytykowała III RP, a jej działacze uczestniczyli w dniach skupienia, by teraz popierać małżeństwa homoseksualne. Gość WNET oskarża ugrupowania Koalicji Europejskiej, że ich działania są wymierzone przeciw państwu polskiemu i jego instytucjom. W czasie „ciamajdanu” próbowali „wywrócić budżet”, a popierając strajk nauczycieli, wspierali paraliż szkół.
Nie może być tak, żeby większość, która rządzi instytucjami unijnymi od 40 lat, nagminnie i systemowo łamała reguły (…) Nie może być tak, że jedni mogą subwencjonować stocznie, a drudzy nie. (…) Muszą być jasne i czyste reguły. Wszystkie państwa muszą być traktowane równo i równie oceniane.
Prof. Legutko krytykuje nieprzejrzystość instytucji unijnych, mówiąc o tym, iż odmawiają one udzielenia informacji o szczegółach wyborów na przewodniczącego Rady Europejskiej. Temu ostatniemu zarzuca, że nie zachowuje wymaganej bezstronności, angażując się w polską politykę.
Odnosząc się do krytyki jego komentarza do filmu „Tylko nie mów nikomu”, podkreśla, że mówiąc o „pederastii”, nie chciał bynajmniej rozgrzeszać ludzi wykorzystujących chłopców mających od 12 do 17 lat.
Ryszard Czarnecki, europoseł PiS komentuje zbliżające się wybory do PE, kontrowersyjne przemówienie Leszka Jażdżewskiego, oraz tzw. ustawę 447 dotyczącą bezspadkowego mienia żydowskiego.
Ryszard Czarnecki ironicznie komentuje diagram, który został umieszczony w nowej książce Tomasza Piątka „Morawiecki i jego tajemnice”, który przedstawia siatkę osób powiązanych z Kremlem oraz GRU. Wśród nich możemy znaleźć m.in. Mateusza Morawieckiego oraz innych polityków PiS (m.in. Antoniego Macierewicza, Ryszarda Czarneckiego, Bartosz Kownacki czy Michała Dworczyka):
-Pozwoli Pan, że skupię się na analizie tego niesłychanie ciekawego dzieła dzień po wyborach- skomentował gość Poranka Wnet.
Ponadto polityk komentuje najnowsze wydarzenia dziejące się w sercu Unii Europejskiej, czyli Brukseli. Prezydenci szeregu państw wystosowali apel do obywateli Unii Europejskiej, aby zachęcić ludzi do wzięcia udziału w wyborach. „To Wy, Obywatele Europy decydujecie, którą ścieżką ma podążać Unia Europejska” – możemy przeczytać we fragmencie apelu 21 prezydentów państw Unii Europejskiej.
Jak podkreśla eurodeputowany : To będą najważniejsze wybory w historii Parlamentu Europejskiego. W tym roku obchodzimy 40. rocznicę wyborów bezpośrednich. Co ciekawe, po raz pierwszy nie wiadomo kto uzyska większość- czy grupa euro-realistów, takich jak PiS, eurosceptycy i konserwatyści czy grupa lewaków- liberałów, komunistów, socjalistów i zielonych.
Zdaniem Ryszarda Czarneckiego: Unia Europejska jest dziś paskiem transmisyjnym Francji i Niemiec, brak jej silnych instytucji, a te, które są, prowadzą wojnę z państwami członkowskimi, a co gorsza, walczą same ze sobą. Jako przykład takiej polityk, gość Poranka Wnet wskazał na próbę powiązania funduszy unijnych z praworządnością.
[related id=”71255″]Gość Poranka Wnet wyraża również opinię na temat ostrego przemówienia Leszka Jażdżewskiego i zatrzymania Elżbiety Podleśnej – kobiety, która sprofanowała wizerunek obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Następnie eurodeputowany mówi o ustosunkowaniu się Prawa i Sprawiedliwości do amerykańskiej ustawy 447 (JUST):
-To nam należą się pieniądze od Niemiec, tzw. roszczenia odszkodowawcze, natomiast Polska żadnych pieniędzy nikomu z tytułu II wojny światowej dawać nie będzie, bo to my byliśmy pierwszą ofiarą II wojny światowej. To my zapłaciliśmy najwyższą cenę.
Unia Europejska to demokratycznie ustanowiona wspólnota, każde z państw członkowskich ma ustrój demokratyczny i musi przestrzegać zasad prawa. I Unia Europejska też ma swoje zasady i swój porządek.
Olga Doleśniak-Harczuk
Antoni Opaliński
Markus Töns
Każde z państw członkowskich ma ustrój demokratyczny i musi przestrzegać zasad prawa. I Unia Europejska też ma swoje zasady i swój porządek – mówi Markus Töns, deputowany do Bundestagu z SPD w rozmowie z Olgą Doleśniak-Harczuk i Antonim Opalińskim.
W dobie głębokiego kryzysu Unii Europejskiej, kiedy Wielka Brytania opuszcza wspólnotę, a coraz bardziej słyszalny staje się głos partii eurosceptycznych kwestionujących dalsze zacieśnianie integracji i wzmacnianie roli Komisji Europejskiej, Pan jest za dalszą federalizacją UE. Czy to jest właściwa odpowiedź na kryzys?
Owszem, uważam, że to jest właściwa droga. Problemy zaczęły się w 2008 roku. Najpierw był kryzys bankowy, który przekształcił się w finansowy w takich państwach jak Grecja, Hiszpania czy Portugalia i został z trudem przezwyciężony. Kryzys, który aktualnie trawi Unię Europejską przybrał inną formę i należy się zastanowić wspólnie, jak go rozwiązać. Już w gronie 27 państw, ponieważ Brytyjczycy torują sobie drogę do wyjścia. Wolałbym, by do Brexitu nie doszło, ale Brytyjczycy zadecydowali. Co zaś się tyczy przyszłego kształtu UE, nie chcę powrotu do Europy Ojczyzn, do czego nawołują prawicowi populiści.
I muszę powiedzieć, że bardzo mnie złości, kiedy słyszę jak ktoś mówi „bo oni tam w Brukseli…”. Nie ma czegoś takiego jak abstrakcyjna „Bruksela”.
Unia Europejska to demokratycznie ustanowiona wspólnota, każde z państw członkowskich ma ustrój demokratyczny i musi przestrzegać zasad prawa. I Unia Europejska też ma swoje zasady i swój porządek. Składa się na niego Komisja Europejska jako rząd Unii, demokratycznie wybrany Parlament Europejski i Rada Europejska jako coś na kształt drugiej izby parlamentu. I tę integrację należy pogłębiać.
Zgodnie z zamysłem Emmanuela Macrona?
Nie zgadzam się ze wszystkimi propozycjami Emmanuela Macrona, ale pewne rzeczy rozpoznał we właściwy sposób. Francuzi są wielkim, dumnym narodem, są mocarstwem atomowym. A jednak Macron przyznał, że obok narodowości francuskiej musi powstać narodowość europejska. Wierzę, że w tym punkcie ma on zdecydowanie rację. Wiem, że to nie będzie łatwe, trudno zjednoczyć całą dwudziestkę siódemkę. Zwrócę uwagę na jeden z aspektów. Mówimy wciąż o państwach narodowych. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale sądzę, że podobnie jak w innych krajach, obok tożsamości narodowej macie również tożsamości lokalne. Pochodzę z Zagłębia Ruhry, to jest moja lokalna tożsamość, pochodzę też z Nadrenii-Westfalii, to jest kolejny poziom tożsamości. Podobnie jest z Bawarczykami, z Katalończykami, ze Szkotami w Wielkiej Brytanii. A przecież podobnie jest we Francji – w Alzacji albo w Normandii. Tak jest w całej Europie, są różne tożsamości, różne rodzaje świadomości. Potrzeba zachowania tych lokalnych charakterów była zbyt mało w ostatnich latach podkreślana.
Póki co nie istnieje jednak coś takiego jak wspólna tożsamość europejska, poza tym państwa mają swoje interesy, a te często wymykają się idylli wspólnoty unijnych interesów.
Oczywiście, pomimo tożsamości europejskiej, interesów narodowych nie należy tracić z pola widzenia.
Jednak „pomimo”?
Mam na myśli to, że Francuzi i Niemcy powinni zachować szczególną ostrożność. Jesteśmy dużymi narodami i dużymi gospodarkami. Z zewnątrz łatwo o wrażenie, że oś francusko-niemiecka chce sama o wszystkim decydować.
A to jest fałszywe wrażenie? Przecież pojęcie tandemu francusko-niemieckiego już na dobre funkcjonuje w opisywaniu roli Paryża i Berlina w Unii Europejskiej
Trzeba być bardzo ostrożnym, aby ta zażyłość Niemiec i Francji nie była odczytywana opacznie. Oś francusko-niemiecka stanowiła istotny czynnik w historii rozwoju Unii Europejskiej. Historia stosunków francusko-niemieckich była przez wieki naznaczona rywalizacją i wojną, często wzajemną arogancją. Przezwyciężenie tej wrogości było dla nas niezwykle istotne i to się na szczęście powiodło. Niedawno wzmocniliśmy jeszcze nasze relacje, podpisując traktat w Akwizgranie, będący przypieczętowaniem Traktatu Elizejskiego. W ślad za tym idą konkretne działania. Nasze parlamenty będą się cyklicznie spotykać na wspólnych obradach. To wszystko dzieje się z zachowaniem własnej tożsamości. Dla Niemiec jest to szczególnie istotne ze względu na historię.
Byliśmy sprawcami obu wojen światowych. W przypadku II wojny światowej jedynym winowajcą ogromnych zbrodni. Po wojnie udało nam się zbudować silną gospodarkę i dobrobyt, ale pamięć o historii najnowszej jest wciąż żywa. To rodzi szczególną odpowiedzialność, zwłaszcza wobec sąsiadów, ale i wobec całej pozostałej dwudziestki szóstki.
Czy mówiąc o tym poczuciu szczególnej odpowiedzialności, ma Pan również na myśli zadośćuczynienie Polsce za straty poniesione na skutek działań wojennych Niemiec podczas II wojny światowej?
Interesujące pytanie, ale o charakterze prawnym.
Reparacje są kwestią sporną między Republiką Federalną Niemiec a Rzeczpospolitą Polską, niech odpowiedzi na nią szukają eksperci i prawnicy znający się na rzeczy.
Natomiast mówiąc o odpowiedzialności miałem na myśli uwzględnianie opinii i interesów naszych sąsiadów. Nie trzeba się we wszystkim zgadzać. Tak jak nie podzielamy wszystkich poglądów Emmanuela Macrona, ale je szanujemy. Partnerzy nie powinni uchylać się i od trudnych tematów.
Mówi Pan dużo o pogłębionej integracji europejskiej. A jaka będzie przyszłość wspólnej waluty? Są ekonomiści, którzy krytycznie oceniają skutki wprowadzenia euro, zwłaszcza w krajach południa kontynentu.
Nie podzielam tej opinii. Uważam, że we wszystkich krajach euro jest stabilną walutą, korzystnie wpływa na wymianę handlową. Przyjęcie euro okazało się słuszną decyzją. Trzeba oczywiście nadal strzec stabilności i wszystkie kraje muszą się do tego przyłożyć. Myślę, że również mieszkańcy południa Europy cieszą się z posiadania wspólnej waluty.
Cały wywiad Olgi Doleśniak-Harczuk i Antoniego Opalińskiego z Markusem Tönsem pt. „Złości mnie, jak słyszę: „bo oni tam, w Brukseli…” znajduje się na s. 8 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Wywiad Olgi Doleśniak-Harczuk i Antoniego Opalińskiego z Markusem Tönsem pt. „Złości mnie, jak słyszę: „bo oni tam, w Brukseli…” na s. 8 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 58/2019, gumroad.com
Marcin Natorski o podobieństwie kulturowym pomiędzy Polską a Irlandią i szerokiej możliwości współpracy. „To są nasi naturalni sprzymierzeńcy” – dodaje Natorski.
Marcin Natorski w tę majówkę włożył buty turystyczne i wraz z rodziną wybrał się do Szwecji. Skandynawia przysporzyła mu nie tylko relaksu, ale również sardonicznego uśmiechu na twarzy. Albowiem podczas Święta Pracy szwedzcy socjaliści w liczbie groteskowej manifestowali w sercu kraju, czyli Sztokholmie, głosząc przy tym komunistyczne hasła. „Ta formuła się po prostu wyczerpała!”.
Ponadto gość Poranka WNET mówi o świętowaniu Polonii w dniu flagi oraz o znaczeniu Irlandii dla Polski:
Jesteśmy między innymi kulturowo do Zielonej Wyspy zbliżeni, ale ten potencjał niestety nie zostaje wykorzystany przez nasz kraj.
– oznajmia i dziwi się, dlaczego w Dublinie nie ma polskiego… ambasadora (sic!):
Nie wydaje mi się, że on jeszcze na tę chwilę wykorzystywany [potencjał Polonii – przyp. red.] nawet w połowie. Niestety tak to jest i wciąż nie mamy ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Irlandii.
Natorski wspomina także o podobieństwach pomiędzy Polską a Irlandią i możliwości bliższej współpracy ze względu na spore podobieństwa pomiędzy nimi:
Irlandia to kraj mający ogromny potencjał jako sprzymierzeniec Polski, mogący wpierać nasze interesy w Unii Europejskiej. Mamy podobne doświadczenia, jeśli chodzi o kulturę czy zabory. […] Dlaczego nie możemy tratować Irlandii jako jakiejś trampoliny do wyższego poziomu polityki, dyplomacji w unii Europejskiej i całym świecie? To są nasi naturalni sprzymierzeńcy. […] Irlandia to kraj szans, kraj, który otworzył się na Polaków, na Polskę. Podobna kultura, podobne pasje, poczucie humoru, jesteśmy kulturowo do siebie bardzo zbliżeni, zdecydowanie ten potencjał jest niewykorzystany.
– W trzeszczącej UE przede wszystkim mamy igrzyska ideologiczne. Zamiast zajmować się lepszą współpracą gospodarczą czy innowacyjnością organizacja ta się kurczy – mówi Witold Waszczykowski.
Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych, komentuje decyzję greckiego parlamentu dotyczącą ubiegania się przez ten kraj o odszkodowanie za II wojnę światową od Niemiec. Rachunek, który chce wystawić Grecja, opiewa na kwotę 280 miliardów euro. Gość Poranka stwierdza, iż sytuacja ta jest dla nas Polaków korzystna, gdyż stanowi przykład na to, że ubieganie się o odszkodowanie za zniszczenia wojenne nie jest żadną fanaberią.
„Jest to też dla nas wskazówka, że nie należy się obawiać, że można z takimi roszczeniami występować, że nie jest to jakaś fanaberia”.
Polityk krytycznie wyraża się o obecnym kształcie Unii Europejskiej.
„W trzeszczącej Unii Europejskiej przede wszystkim mamy igrzyska ideologiczne. Unia Europejska zamiast zajmować się problemami społeczeństw europejskich, zamiast zajmować się innowacyjnością, lepszą współpracą gospodarczą, zamiast zajmować się rozszerzeniem, okazuje się w tej chwili kurczy”.
Były minister spraw zagranicznych odniósł się także do rozmów na temat ustawy 447 i z pełną stanowczością oznajmił, iż wspomniany dokument jest niezgodny zarówno z prawem polskim, jak i międzynarodowym.
„To jest prawo amerykańskie. Jeśli to prawo amerykańskie, to nie jest to prawo międzynarodowe i to nie jest prawo polskie. W związku z tym my uważamy, że to nie dotyczy nas”.
Podkreśla, że mienie bezspadkowe przechodzi na Skarb Państwa. Oznacza to, iż żaden zwrot, którego będą chciały domagać się międzynarodowe instytucje, nie będzie im się należał.
Stanisław Karczewski o wszczęciu wobec Polski przez Komisję Europejską kolejnego postępowania o naruszenie prawa unijnego, o obietnicach przedwyborczych PiS i wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Sprawa dotyczy nowego systemu dyscyplinarnego dla sędziów. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans powiedział, że polski rząd przez dwa miesiące przewidziane na odpowiedź na rozpoczęcie procedury może zmienić zdanie co do postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów.
Jak zaznacza gość Poranka Wnet, nie ma żadnych podstaw prawnych do wszczęcia takiej procedury, a całe zamieszanie wynika raczej z przewrażliwienia wiceszefa Komisji Europejskiej wobec Polski oraz robienia przez niego prywatnej polityki:
„Absolutnie nie ma żadnych podstaw do wszczęcia takiej procedury. Widać, że Timmermans jest uczulony na sprawę Polską, oraz że włączył się w kampanię wyborczą do Europarlamentu”. Jak dodaje marszałek Karczewski, Timmermans ma duże problemy z zaskarbieniem sobie przychylności w Holandii, więc poszukuje poklasku poza swoim państwem: „Jest to działalność nie merytoryczna, a polityczna”.
Ponadto marszałek Senatu mówi o starcie polityków Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz o „piątce Kaczyńskiego”. Karczewski zapewnia, że wszelkie obietnice obozu rządzącego zostaną spełnione. Uspokaja słuchaczy wiadomością, że rząd premiera Mateusza Morawieckiego dysponuje kapitałem na zaspokojenie potrzeb Polaków:
„Deficyt [po piątce Kaczyńskiego], jeśli się zwiększy, nie przekroczy granicy 3%”.
W piątkowe przedpołudnie w Radiu WNET, jak zwykle wieści z Irlandii i Wielkiej Brytanii. Rozmowy, przegląd prasy, oraz liczne korespondencje dzisiaj głównie związane z Brexitem i Irlandią Północną.
Prowadzenie: Tomasz Wybranowski i Tomasz Szustek (gościnnie)
Wydawca: Tomasz Wybranowski
Realizacja: Tomasz Wybranowski (Dublin)
Realizacja: Paweł Chodyna (Warszawa)
Produkcja: Katarzyna Sudak & Studio 37 Dublin
Kiedy rozpoczynaliśmy piątkowe wydanie „Studia Dublin”, w historycznym dniu 29 marca, kiedy Brexit miał się stać z idei i słowa czynem, Tomasz Wybranowski spekulował z Bogdanem Feręcem, szefem portalu Polska-IE, co też może wydarzyć się w godzinach popołudniowych.
Wtedy bowiem brytyjscy posłowie mieli zagłosować po raz trzeci w sprawie przyjęcia, lub odrzucenia umowy z Unią Europejską w sprawie trybu i sposobu opuszczenia Zjednoczonego Królestwa.
Wiemy już, że trzecie głosowanie premier Teresa May przegrała. Oznacza to, że Wielka Brytania w dniu 12 kwietnia, o godz. 23:00 czasu lokalnego opuści Unię Europejską. Od tego nie ma już odwołania, chociaż w horrore politycznym „Brexit” już nie takie zwroty akcji widzieliśmy.
Jedno jest pewne, że dwa lata pracy brytyjskiego rządu i Unii Europejskiej nad sposobem i warunkami opuszczenia Wspólnoty przez UK były wzorcową syzyfową pracą.
Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc, szef portalu Polska-IE, wskazali także na dziwną grę szefowej północnoirlandzkiej partii DUP – Arlene Foster.
Sławomir Cichy, dyrektor artystyczny Musicland Academy w Lisburn. Fot. arch. S. Cichego.
Pierwszym gościem „Studia Dublin” był Sławomir Cichy, właściciel firmy K&S Cleaning Service, oraz dyrektor muzyczny w Musicland Academy, mieszkaniec północnoirlandzkiego miasta Lisburn.
Sławomir Cichy opowiadał o ostatnich dwudziestu czterech miesiącach wielkiej niepewności obywateli Irlandii Północnej i jej rezydentów.
Teraz, po finalnym głosowaniu w Izbie Gmin już wiemy, że porozumienie żmudnie wypracowane pomiędzy Londynem a Brukselą, liczące 585 stron trafiło właśnie na śmietnik historii.
Zdaniem brytyjskich dziennikarzy większość brytyjskich parlamentarzystów głosowało za odrzuceniem porozumienia, ponieważ:
/…/ bali się, że Zjednoczone Królestwo na wieki pozostanie złączone umową celną z Unią Europejską, zaś drugim wielkim problemem jest status wyspy Irlandii i jej dwóch podmiotów – Republiki Irlandii, w pełni niezależnej, oraz Irlandii Północnej, należącej do UK, a ciągnącej ku UE.”
W przeglądzie prasy Tomasza Szustka znowu mowa o Brexicie, ale tym razem w nieco innym ujęciu.
W piątkowym wydaniu „The Irish Times”, obchodzącego 29 marca 2019 swoją 160. rocznicę wydania pierwszego wydania, redaktorzy dziennika zwrócili uwagę na ważne przemówienie prezydenta Irlandii Michaela. D. Higginsa.
Michael D. Higgins, prezydent Irlandii. Fot. UNCTAD [CC BY-SA 2.0] via Wikimedia CommonsPrezydent Michael D. Higgins, na jednym z uniwersytetów dublinskich, publicznie skrytykował model ekonomiczny Unii Europejskiej, który ogranicza się tylko do „wąskiego ekonomicznego rozumienia związku państw, zaś omija spójność Unii w kwestiach społecznych”.
W swojej mowie do profesorów i rzeszy studentów UCD, prezydent Irlandii zwrócił uwagę na spore dysproporcje pomiędzy poszczególnymi państwami i samymi mieszkańcami Unii:
„Widoczne i zbyt bolesne są różnice między tymi, którzy mieli szczęście, a tymi którzy zostali zostawieni samym sobie, lub pomiędzy tymi, którzy żyją na ulicy a tymi, którzy zamykają się w strzeżonych osiedlach”
Tomasz Wybranowski mówił zaś o wielkim poruszeniu w prasie muzycznej Starego Kontynentu, które spowodował zespół Rammstein.
17 maja do sprzedaży trafi zapowiadany od czterech lat i gorąco wyczekiwany przez fanów siódmy album zespołu.
W czwartek (28 marca) niemieccy metalowcy wypuścili na rynek najnowszy klip do singla „Deutschland”. Opublikowany teledysk wywołał wielkie poruszenie zwłaszcza w Niemczech .
Muzycy spotkali się już z krytyką tak niemieckich polityków, jak i przedstawicieli środowisk żydowskich. W muzycznym filmie muzycy pojawiają się między innymi w niemieckim obozie śmierci, gdzie są odziani w więzienne pasiaki i stoją pod szubienicami w wisielczych pętlach na szyjach.
„Niewykluczone, że szokiem dla Niemców jest opowiadanie przez niemieckich artystów historii Niemiec bez żadnych zaciemnień”– skomentował Tomasz Wybranowski.
W kąciku sportowym „Studia Dublin” Kuba Grabiasz podsumował pierwsze dwie kolejki meczów eliminacyjnych do Mistrzostw Europy 2020 w piłce nożnej.
Mimo eliminacyjnych męczarni i Biało – Czerwoni, i reprezentacja Republiki Irlandii z kompletem sześciu punktów przewodzą swoim grupom.
Kuba Grabiasz i Krzysztof Skowroński, prezes Radia WNET. Fot. arch. Radia WNET.
Nasz sportowy ekspert mówił także o wielkiej aferze związanej ze zwolnieniem w aurze publicznego skandalu Johna Delaney, prezesa Irlandzkiej Federacji Piłkarskiej Irlandii – FAI, odpowiednika naszego PZPN.
W tle tego głośnego zwolnienia niejasne pożyczki i transfery pieniężne, oraz pamiętny baraż pomiędzy piłkarskimi reprezentacjami Republiki Irlandii i Francji.
Dr Monika Milczarek, prezes firmy Monroe Medical. Fot. arch. M. Milaczarek.
Kolejnym gościem Tomasza Wybranowskiego była doktor Monika Milczarek, która jest dobrym przykładem polskiej kobiety sukcesu pod niebem Irlandii Północnej.
Dr Monika Milczarek jest prezesem firmy Monroe Medical, z siedzibą w Belfaście.
Jest miłośniczką Belfastu i pięknej irlandzkiej kultury. Mimo zapełnionego po brzegi kalendarza zajęć zawodowych, nie tylko jako prezes dużej firmy, z lubością oddaje się pasji muzykowania.
Przez pryzmat swojej pracy, pobyt w stolicy Irlandii Północnej, oraz rozmów z Irlandczykami Monika Milczarek naszkicowała obraz niepewności, emocjonalnego i gospodarczego rozchwiania Ulsteru, które przyniosła zapowiedź Brexitu, po ogłoszeniu wyników referendum z 23 czerwca 2016 roku.
„Stan nerwowości i wielkiej niepewności pogłębiał się od grudnia ubiegłego roku. Niezwykle ciężko jest cokolwiek zaplanować, nie wiedząc czego tak naprawdę można się spodziewać i co przyniesie Brexit. Najgorszą rzeczą jest stan niewiedzy i zawieszenia, a to właśnie dotyka od wielu miesięcy mieszkańców Irlandii Północnej. Także Polaków, którzy zastanawiają się na rzeczami prostymi, które do tej pory były czymś normalnym, jak przyjazd bliskich, czy rozmowy telefoniczne. Teraz rodzą się pytania o wizy, o roaming telefoniczny, o wiele najdrobniejszych choćby rzeczy”– powiedziała w rozmowie z Tomaszem Wybranowskim.
Tomasz Cieślak, Stowarzyszenie Polscy Fani w Irlandii. Fot. arch. Tomasza Cieślaka.
Kolejnym gościem „Studia Dublin” był pan Tomasz Cieślak ze Stowarzyszenia Polscy Fani w Irlandii.
Członkowie stowarzyszenia, którzy od roku 2004 roku mieszkają w Irlandii, kontynuują i tutaj swoje tradycje kibicowskie. Co ciekawe, są oni wielkimi fanami klubu AC Milan.
Jak twierdzą „zawsze „stajemy na głowie” by móc wspierać naszych ulubieńców. AC Milan już wielokrotnie wspieraliśmy z trybun mediolańskiego San Siro czy innych stadionów podczas meczów europejskich pucharów, choć wiadomo, że to Biało-Czerwoni zawsze będą na pierwszym miejscu w naszych sercach.”
W Radiu WNET, pan Tomasz Cieślak zapraszał irlandzkich słuchaczy naszego radia do odwiedzenia Tallaght Stadium.
Dlaczego właśnie tego stadionu i tej porze? Wszystko wyjaśni nasza rozmowa.
W kalendarium „Studia Dublin” Tomasz Szustek przedstawił niezwykłą postać z kart irlandzkiej historii. Oto 29 marca 1873 roku, na świat przyszła Peig Sayers, najsłynniejsza ludowa opowiadaczka legend i opowieści irlandzkich.
Zna ją każdy Irlandczyk, bo jej opowieści były przez długie lata obowiązkową lekturą szkolną. Właściwie nosiła imię to Margaret, ale wszyscy wołali na nią Peig, po jej matce.
Ojciec Peig, Tomas, był znanym opowiadaczem historii i legend i on zapewne przekazał córce zamiłowanie do opowiadania. Pamiętać należy, że na przełomie wieków XIX i XX, na zachodzie Irlandii nie było elektryczności, nie było radia, nie mówiąc już o telewizji.
Irlandia była wtedy ubogim krajem a ludność prowincji żyła w biedzie. Głównym językiem był język gaelicki.
Peig trochę mieszkała na Półwyspie Dingle, potem po ślubie przeniosła się na pobliskie, ale leżące już na otwartym oceanie wyspy Blasket.
Peig była znana do tego stopnia ze swojej sztuki gawędziarstwa, że zainteresował się nią naukowiec, norweski lingwistaCarl Marstrander, przybył na wyspy Blasket, nagrał jej opowieści na taśmę i w ten sposób Peig stała się trochę bardziej znana także poza Irlandią.
Ruiny domostw i budynki współczesnego hotelu na największej z wysp Blasket. fot. Bjorn Christian Torrissen [CC BY-SA 3.0] via Wikimedia Commons