Tomasz Grzywaczewski: Rosjanie testują jaka będzie odpowiedź Sojuszu Północnoatlantyckiego

Tomasz Grzywaczewski / Fot. Zorro2212, Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)

Dziennikarz naświetla podejście USA do dzisiejszego ataku dronowego, który spotkał Polskę. Rozmowę prowadzi Wojciech Jankowski.

Wojciech Jankowski pyta o reakcje środowiska amerykańskiego dotyczące ataku dronów w Polsce. Autor książek zaznacza, że te są dosyć zachowawcze:

Te reakcje po stronie amerykańskie dosyć oszczędne. Była wypowiedź sekretarza stanu Marco Rubio, który powiedział, że oczywiście Waszyngton jest na bieżąco informowany o sytuacji. Mamy oświadczenie, amerykańskiego ambasadora przy NATO, który powiedział, że Stany Zjednoczone będą broniły każdego cala ziemi swoich sojuszników. To tak naprawdę na razie tyle.

Korespondent wojenny podkreśla intencje Rosji w zaistniałej sytuacji. Podkreśla sposoby naszych wschodnich sąsiadów, jakich używają do osiągnięcia swoich celów:

Rosjanie testują jaka będzie odpowiedź Sojuszu Północnoatlantyckiego, a w szczególności Waszyngtonu i na co Rosjanie mogą sobie pozwolić. W którym momencie rzeczywiście państwa zachodnie zdecydują się zareagować? 

/pk

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Czytaj także:

Dr Barbara Jundo-Kaliszewska: drony nad Polską są na Litwie postrzegane jako element szerszych zagrożeń hybrydowych

Czego się spodziewać po spotkaniu Trump-Putin? Komentuje Tomasz Grzywaczewski

Donald Trump i Władimir Putin / Fot. Kremlin.ru, Wikimedia Commons

Korespondent omawia spotkanie na linii Putin-Trump, sytuację osób bezdomnych w Waszyngtonie a także działania Instytutu Pileckiego. Rozmawia Wojciech Jankowski.

Tomasz Grzywaczewski porusza temat Instytutu Pileckiego. Dziennikarz mocno krytykuje instytucję, która blokuje działanie Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie imienia Rafała Lemkina. Pod ostrzałem znalazła się głównie dyrekcja instytutu z Krzysztofem Ruchniewiczem na czele:

Działanie centrum jest w tym momencie blokowane, torpedowane przez obecną dyrekcję Instytutu Pileckiego i przez samego dyrektora Ruchniewicza, co ja osobiście uważam za skandal. To, co się dzieje w instytucie, jest  uderzeniem w polską rację stanu, uderzeniem w polską politykę historyczną, uderzeniem w polsko-ukraińskie relacje. Jest wreszcie, jeżeli chodzi o blokowanie działań Centrum Lemkina, po prostu działaniem, które służy interesom rosyjskim, a nie polskim.

Rozmowa przechodzi w wątek spotkania Władimira Putina z Donaldem Trumpem, które ma się odbyć w najbliższy piątek. Gość „Popołudnia Wnet” zakłada, że nie powinniśmy spodziewać się przełomowych decyzji:

Ja mam wrażenie, że tutaj nie będzie jakichś przełomowych decyzji. Taki syn popłynął ze strony Białego Domu, że Donald Trump chce osobiście spotkać się z Putinem, chce osobiście od niego pewne rzeczy usłyszeć, bo jak wiemy, dotychczas do takiego spotkania nie doszło. Mieliśmy rozmowy telefoniczne, mieliśmy rozmowy przez pośredników, między innymi przez Steve’a Witkoffa, ale teraz Donald Trump chce się sam skonfrontować z Władimirem Putinem. Zobaczymy jaki będzie wynik tej konfrontacji.

Reporter komentuje także sytuację w Waszyngtonie. Opisuje skalę problemu, jakim jest ilość osób bezdomnych, agresywnych oraz pod wpływem narkotyków na ulicach i w autobusach:

Poziom przestępczości jest cały czas wyższy, niż był na początku pandemii COVID-19. Jest też ogromny problem bezdomności. To naprawdę widać na każdym kroku. […] Widać bardzo dużo osób odurzonych narkotykami, wystarczy oddalić się od tego ścisłego centrum, żeby poczuć, że sytuacja jest skomplikowana, że na ulicach nie jest bezpiecznie.

/pk

Całą rozmowę można wysłuchać poniżej.

Czytaj także:

Michał Bruszewski: wpływ Trumpa na Netanjahu jest mniejszy niż na Putina

Dmytro Antoniuk w przededniu spotkania Trump-Putin: Ukraińcy są nastawieni sceptycznie

Dmytro Antoniuk na balkonie siedziby Radio Wnet na Krakowskim Przedmieściu 79 | fot. Krzysztof Skowroński

W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk dziennikarz podkreśla brak zaufania Ukrainy do spotkania Trump–Putin, ostrzegając przed groźbą rozbioru i utraty kluczowego wsparcia USA.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Reagując na wieść o tym, że prezydent Wołodymyr Zełeński nie będzie uczestniczył w spotkaniu na Alasce, korespondent Radia Wnet mówi:

W Ukrainie dominuje duży sceptycyzm wobec zapowiedzianego spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Społeczeństwo i eksperci nie wierzą, że rozmowy przyniosą jakiekolwiek pozytywne rezultaty, zwłaszcza że Putin nadal domaga się wycofania Ukrainy z czterech obwodów, w tym tych, które są obecnie pod kontrolą Kijowa.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk przypomina, że wcześniejsze porozumienia z Rosją, takie jak Mińsk I i II, były łamane. Stwierdza, że ewentualne rozmowy Trump–Putin mogą zakończyć się jedynie pozornym zawieszeniem broni, które da Kremlowi czas na kolejne przygotowania do ofensywy.

W Kijowie obawy budzi też możliwość ograniczenia lub całkowitego wycofania wsparcia USA:

Jest duże niebezpieczeństwo tego, że Trump wycofa się z jakiejkolwiek pomocy dla Ukrainy. To już nie jest pomoc, to jest po prostu sprzedaż sprzętu wojskowego

– mówi Antoniuk. Jednocześnie podkreśla:

Unia Europejska będzie nadal pomagać Ukrainie, w tym też w uzbrojeniu, niezależnie od decyzji na tym spotkaniu.

Jako optymalny scenariusz dla Kijowa wymienia m.in. zawieszenie broni, wycofanie rosyjskich wojsk oraz podpisanie umowy z twardą gwarancją, że Rosja nie napadnie na Ukrainę.

Utraciliśmy już ponad 20% naszego terenu, ale jeśli mamy wycofać się z naszych własnych ziem, bo tak chce Putin, to jesteśmy gotowi dalej walczyć o naszą niepodległość

– podkreśla Dmytro Antoniuk. Zwraca też uwagę na doniesienia „Wall Street Journal”, mówiących o propozycji Putina, by w zamian za zawieszenie broni Ukraina oddała pozostałą część obwodu donieckiego:

Jeżeli oddamy teraz całkowicie obwód doniecki, Rosja posunie się na zachód o 85 kilometrów, a dalej nie ma żadnych fortyfikacji. To byłoby tylko odsunięcie w czasie kolejnej inwazji.

Oceniając postawę Trumpa, mówi:

Jesteśmy pewni, że Trump chce wrócić do biznesu z Rosją. Dla niego handel między USA i Rosją jest na pierwszym miejscu, ale przeszkadza mu w tym niepodległa Ukraina.

I dodaje stanowczo:

Co by tam nie było podpisane między Trumpem a Putinem, my będziemy bronić naszego własnego państwa.

/ab


Czytaj także:

Dr Michał Sadłowski o spotkaniu Trumpa i Putina: Prezydent USA rozumie, że nie może po prostu oddać Ukrainy

 

Andrzej Zawadzki-Liang: Spotkanie Trump–Putin w oczach Chin będzie to dyplomacja bez przełomu

Ubóstwo w Chinach.

Chińscy komentatorzy nie spodziewają się przełomu po spotkaniu Trump–Putin. Analizy wskazują, że rozmowy będą miały głównie wymiar polityczny, a kluczowe różnice – pozostaną

W rozmowie z korespondentem Andrzejem Zawadzkim-Liangiem z Szanghaju omówiono reakcje Chin na nadchodzące spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Jak podkreślił dziennikarz, temat jest w Państwie Środka szeroko komentowany, jednak dominują sceptyczne prognozy.

„Wielu ekspertów uważa, że to spotkanie będzie miało jedynie dyplomatyczny i polityczny kontekst, bowiem różnice między Rosją a Ukrainą są zbyt duże” – relacjonował Zawadzki-Liang. Chińskie media zwracają uwagę na słowa Trumpa o możliwym przyszłym spotkaniu Putin–Zełeński, choć „nieobecność prezydenta Ukrainy odbierana jest jako gest ignorowania jego roli”.

W analizach pojawiają się również szersze wątki geopolityczne. „Trump potrzebuje zawieszenia broni, aby wycofać USA z Ukrainy i przerzucić koszty na Europę, a być może odciągnąć Rosję od Chin” – mówił korespondent, cytując chińskich ekspertów.

Nie bez znaczenia jest także miejsce spotkania – Alaska – interpretowane jako sygnał zainteresowania Trumpa Arktyką i wygodny wybór dla Putina w kontekście wyroku MTK.

Rozmowa objęła również temat relacji USA–Chiny. Choć Trump przedłużył o kolejne 90 dni zawieszenie ceł karnych, Zawadzki-Liang określił to jako „zawieszenie rękawic bokserskich” i podkreślił, że wciąż pozostaje wiele sporów, szczególnie w kwestii wysokich technologii.

Na zakończenie korespondent wspomniał o dyplomatycznej aktywności w ramach BRICS. „Brazylia, Rosja i Chiny rozmawiają o stworzeniu jednego bloku przeciwko sankcjom Trumpa” – poinformował.

Posłuchaj także!

Piotr Gursztyn: Putin musi jechać na terytorium Trumpa, a nie na neutralny grunt. To inny układ sił

Poranek Wnet: Mariusz Staniszewski, Paweł Jabłoński, Trzeciakowska — 13.08.2025

Featured Video Play Icon

Plac Zamkowy, Warszawa 17.10.2023 r., fot. Ksenia Parmańczuk

Audycji można słuchać na 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie, 96.8 FM we Wrocławiu, 103.9 FM w Białymstoku, 98.9 FM w Szczecinie, 106.1 FM w Łodzi, 104.4 FM w Bydgoszczy, 101.1 FM w Lublinie.

Goście „Poranka Wnet”:

Mariusz Staniszewski — dziennikarz portalu Dobitnie.pl

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska — b. minister środowiska

Paweł Jabłoński — poseł PiS

Marcin Kędryna — b. szef biura prasowego prezydenta RP


Prowadząca: Łukasz Jankowski

Wydawca: Mikołaj Murkociński

Realizator: Nikita Semilet

Maciej Kożuszek: nie sądzę, by Putin czuł się mocny w negocjacjach z Trumpem

Donald Trump i Władimir Putin / Fot. Kremlin.ru, Wikimedia Commons

Europejski, liberalny chór antytrumpowski to element, który działa na korzyść rosyjskiego dyktatora – mówi dziennikarz „Gazety Polskiej”.

Putin cały czas jest w takim miejscu, takim przedpokoju Trumpowym, w którym dostaje pewne koncesje, ale to nie są te koncesje w istocie, o które mu chodzi. Pamiętajmy, że Rosjanie cały czas mówią na przykład o tym, że oni nie zgadzają na zawieszenie broni w tej czy innej formie. Mówił to sam Putin już w styczniu. Trump tak jakby go nie słyszał

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zmasowany atak Rosjan na Odessę. Bobołowicz: Putin chce oderwać tę część Ukrainy

Dawid Wildstein: Europa popełniła w kwestii Ukrainy wiele błędów, a teraz próbuje całą winę zrzucić na Trumpa

Emmanuel Macron i Olaf Scholz / Fot. Flickr, NAC 30 JUN, CC BY-NC-ND 2.0

Trzeba sobie zadać pytanie, czy działania Brukseli. Berlina, a od pewnego momentu także niestety Bidena były koszmarnymi błędami, czy może intencjonalną polityką – mówi dziennikarz.

Jestem przekonany, że to nie Trump, a przywódcy z Berlina i Brukseli będą w podręcznikach opisywani jako ci, którzy doprowadzili do tragedii Ukrainy

mówi Dawid Wildstein i przestrzega, by Polacy nie liczyli na to, że Niemcy i Francuzi zapewnią im bezpieczeństwo.

Tomasz Grzywaczewski: Doszło do dyplomatycznej apokalipsy

Marcin Przydacz: złagodzenie napięć amerykańsko-ukraińskich jest bardzo ważne nie tylko dla Ukrainy, ale i Polski

Marcin Przydacz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

W interesie Kijowa jest utrzymanie pomocy amerykańskiej; czas goni Zełenskiego, a nie Trumpa, dlatego prezydent USA zdecydował się pokazać swoją nieustępliwość – mówi były wiceminister SZ.

Zakończone kłótnią i wyproszeniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z Białego Domu spotkanie wywołało falę komentarzy polskich polityków; przedstawiciele koalicji rządzącej jednoznacznie potępili Donalda Trumpa; zaś wypowiedzi polityków PiS koncentrowały się na próbie chłodniejszego spojrzenia na sytuację.

Właśnie w duchu koncyliacyjnym na antenie Radia Wnet wypowiedział się były wiceminister spraw zagranicznych, poseł PiS Marcin Przydacz. Podkreślił, że napięcia amerykańsko-ukraińskie nie mogą być wykorzystywane jako kolejny powód do ataków na amerykańskiego prezydenta. Jasno wskazał, że porozumienie na linii Waszyngton-Kijów jest bardzo istotne z punktu bezpieczeństwa Polski, a dla Ukrainy absolutnie niezbędne:

Prezydent Ukrainy nie wyszedł z Gabinetu Owalnego jako zwycięzca, jakkolwiek etycznie nie oceniać przebiegu jego rozmowy z Trumpem i Vancem

Dziwię się, że premier Tusk tak łatwo wpisuje się w politykę zachodnioeuropejską.

Paweł Burdzy: Zełenski przekalkulował i natrafił na mur

Jak podkreśla Marcin Przydacz, należy zrobić wszystko, by uniknąć całkowitego pozostawienia przez USA Europy samej sobie. Z ubolewaniem wskazuje, że nasz kontynent nie  jest w tej chwili ani mentalnie, ani gospodarczo zdolny do zapewnienia sobie bezpieczeństwa .

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Nie zawsze trafione amerykańskie prezenty, czyli czego chce od nas Trump i co w zamian? Felieton Arkadiusza Jarzeckiego

Arkadiusz Jarzecki (fot. Jakub Węgrzyn)

Polski okręt trafił na wystawę muzelną. Co w tym dziwnego? To, że nadal pływa.

Ameryka to wspaniały kraj. Ciągle daje nam jakieś prezenty. Trzeba przyznać, nie wszystkie trafione.

Kiedyś Ameryka dała nam Reagana, który pomógł obalić komunizm.

W latach 90-tych dała nam jednak Jeffreya Sachsa. Ten doradził ministrowi Leszkowi Balcerowiczowi terapię szokową, która pomogła w uwłaszczeniu się nomenklatury i utrwaliła postkomuniz.

Teraz przyszedł czas na prezydenta Trumpa, który najwyraźniej nie może się zdecydować, czy chce być nowym Roosveltem, który znowu wepchnie nas w ruskie łapska, czy nowym Reaganem.

 

Z tymi prezentami to bywa naprawdę różnie.

Dzięki Elonowi Muskowski dowiedzieliśmy się, że lewicowe media i liberalne organizacje pozarządowe były sowicie wspomagane przez niczego nieświadomych amerykańskich podatników.

Oprócz wiedzy, Elon Musk dał nam coś jeszcze. Rakietę. Nie całą, tylko taki trochę większy kawałek. Spadł nam z nieba. Specjaliści mówią, że to zbiornik na hel. Gdyby ktoś spotkał Muska, to niech mu powie, że upuścił 4 tony złomu pod poznaniem.

 

Polska Agencja Kosmiczna oświadczyła, że “nad terytorium Polski doszło do niekontrolowanego wejścia w atmosferę członu rakiety nośnej FALCON 9. Rakieta wystartowała z Kaliforni 1 lutego”.

 

Ameryka zrzuca nam złom nie tylko z nieba, ale także podrzuca drogą morską.

W roku dwutysięcznym dała nam dwudziestoletni okręt, fregatę rakietową typu Oliver Hazard Perry, którą nazwaliśmy ORP Generał Kazimierz Pułaski.

Okręt już w chwili transferu był przestarzały. Amerykanie trochę go ogołocili, usuwając między innymi lekki pancerz z kewlaru. Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.

Chodziło o to, żeby Polacy mogli współpracować na morzu z sojusznikami z NATO. No właśnie, bo Ameryka przyjęła nas do sojuszu. To jakby wejść w dziurawym dresie na galę wieczorową, na której wszyscy noszą smokingi. Weszliśmy z tupetem, towarzysząc Ameryce w Afganistanie i Iraku.

 

Teraz amerykański prezydent chce, aby polscy żołnierze już bez amerykańskiego parasola ochronnego pilnowali rozejmu na Ukrainie. Czyli mamy wejść do klatki z niedźwiedziem, zamknąć ją od środka i wyrzucić klucz.

Czym mamy walczyć, kiedy uzbrojenie zamówione przez PiS w amerykańskich przemyśle dotrze do nas w połowie przyszłej dekady, pod warunkiem, że nie będzie opóźnień? Większość żelaza, z którego wykuta będzie nowoczesna polska armia prawdopodobnie spoczywa jeszcze w ziemi.

 

Na własną rękę budujemy trzy nowoczesne fregaty, tyle że żadna nie została jeszcze zwodowana. Zapóźnienie armii i marynarki wojennej to nasza wina, bo my wybieraliśy takich polityków. Trzeba jednak dodać, że postkomunizm utrwalany przez Amerykę sprawił, że wybór mamy wciąż ograniczony.

Wychodzi na to, że Bałtyku będziemy bronić tym, co dostaliśmy z Ameryki, czyli okrętem ORP Generał Kazimierz Pułaski, który w tym roku będzie obchodził 45 urodziny.

 

Muzeum Kazimierza Pułaskiego w Warce otworzyło w grudniu wystawę poświęconą tej fregacie.

To chyba pierwszy w historii okręt wojenny pełniący czynną służbę, który trafił na wystawę muzealną.

 

Jeśli Donald Trump naprawdę chce, żeby Polska zabezpieczała wschodnią flankę NATO, to musi nam dać coś więcej. Tym razem nie chodzi o prezenty. Za amerykańskie czołgi, helikoptery i artylerię  chętnie zapłacimy, bo mimo postkomuny trochę się już dorobiliśmy.

 

4PRZEZ4 T. Wybranowskiego – Pakt migracyjny przyjęty – Wielka Brytania i odsyłanie migrantów do Rwandy – Wojna w Gazie

Tomasz Wybranowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Nowe przepisy pakty o migracji i azylu wejdą w życie w 2026 roku. Polska sprzeciwia się rozwiązaniom Paktu migracyjnego, zwłaszcza relokacji.

Tomasz Wybranowski w bloku „4PRZEZ4” (z dnia 14 maja 2024) przekazuje najświeższe wiadomości ze świata. 14 maja 2024 kraje członkowskie Unii Europejskiej, przy sprzeciwie Polski, Węgier, Słowacji i częściowo Austrii przyjęły pakt o migracji i azylu, którego – jak czytamy w preambule „celem jest szeroka reforma europejskiej polityki imigracyjnej.”

Tutaj do wysłuchania cały program:

Nowe przepisy pakty o migracji i azylu wejdą w życie w 2026 roku. Polska sprzeciwia się rozwiązaniom Paktu migracyjnego, zwłaszcza relokacji.

W kwietniu Parlament Europejski co prawda przyjął proponowane rozwiązania, jednak niewielką większością głosów, a wyniki głosowania europosłowie przyjęli ciszą.

Dziwię się, że polscy politycy kapitulują wobec ustaleń. Pakt o migracji co prawda wprowadza obowiązkową solidarność by wesprzeć państwa członkowskie UE borykające się z gigantycznym napływem migrantów. Wkład państw członkowskich może obejmować relokację, wkłady finansowe (20 tys. EURO za każdego nieprzyjętego nachodźcę), ale także – i o mało kto zwraca na to uwagę:

alternatywne środki solidarności (np. zapewnienie funkcjonariuszy straży granicznej lub pomoc w rozmieszczeniu ośrodków recepcyjnych). Pytanie, czy kwestie ochrony granicy europejskiej na granicy polsko – białoruskiej można pod te przepisy podciągnąć. W mojej opinii, rozbierając ten trzeci punkt na logikę, jak najbardziej – komentuje Tomasz Wybranowski

 

Rishi Sunak, premier rządu Wielkiej Brytanii | fot.: Flickr, HM Treasury (Open Government Licence v3.0)

 

Tymczasem Wielka Brytania rozpoczęła wysyłanie nielegalnych migrantów do Rwandy. Komu jeszcze opłaci się Pakt o Migracji i Rozwoju Gospodarczym?. Okazuje się, że inne kraje afrykańskie, ale i europejskie nieśmiało interesują się tym tematem i współpracą z Wielką Brytanią – w tym gronie Armenia i Mołdawia.

Rozmowy o przyjmowaniu nielegalnych migrantów Wielka Brytania prowadzi także z innymi krajami. Na liście znalazły się też Wybrzeże Kości Słoniowej, Kostaryka i Botswana, a także – co może bardzo zaskakiwać – Armenia i również (wedle doniesień kilku mediów) również Mołdawia.

 

 

Rzut oka także na wojnę w Strefie Gazy i rozpoczęcie działań zbrojnych Izraela w mieści Rafah, gdzie schroniło się prawie 1 200 000 szukających schronienia Palestyńczyków.

Ginie coraz więcej cywili, zwłaszcza dzieci. Sytuacja staje się dramatyczna.

Liderzy Autonomii Palestyńskiej twierdzą, że 80 % szpitali, ośrodków zdrowia i lecznic w Gazie jest wyłączona z działalności, ponieważ Lekarze bez Granic zostali zmuszeni do opuszczenia szpitala w Rafah pod działającego pod flagą Indonezji

 

 

z powodu częstych bombardowań przez Izrael tego skrawka Gazy. Palestyńczycy zmagają się z brakiem jedzenia i niedoborem gotówki, aby je po prostu kupić.  

Tymczasem Wielka Brytania będzie w dalszym ciągu zatwierdzać kolejne dostawy broni do Izraela. 

 izraelska operacja na pełną skalę w Rafah nie spowoduje sama w sobie zawieszenia dostaw broni – powiedział wicepremier rządu Wielkiej Brytanii Oliver Dowden.

Xi Jimping | Fot. PAP/EPA/KIMMO BRANDT

W maju Chiny rozpoczęły dyplomatyczną ofensywę w Europie. Chiński prezydent Xi Jinping odwiedził Węgry i Serbię. W Belgradzie powiedział, że „Chiny wspierają rząd Serbii w jego działaniach mających na celu ochronę integralności terytorialnej kraju w kwestii Kosowa” .

Te słowa padły podczas wspólnej konferencji prasowej prezydenta Xi Jinpinga i prezydenta Serbii Aleksandra Vucića tuż po podpisaniu  dokumentów o współpracy i wzajemnej pomocy.

Chiny wspierają Serbię w ochronie jej niepodległości, a także w podążaniu ścieżką rozwoju odpowiadającą jej interesom narodowym. Chiny wspierają także wysiłki Serbii na rzecz ochrony jej własnej suwerenności i integralności terytorialnej w kwestii Kosowa – powiedział Xi.

Flaga Serbii / Fot. Gmihail, Wikimedia Commons

Swoją wizytę Xi Jinping w Serii republice rozpoczął w 25. rocznicę zbombardowania ambasady chińskiej w Belgradzie przez Siły Powietrzne NATO. Przypomnę, że 7 maja 1999 r. samoloty Sojuszu Północnoatlantyckiego uderzyły m.in. w wieżę telewizyjną serbskiego państwowego nadawcy i w budynek chińskiej ambasady w Belgradzie podczas tzw. „operacji wojskowej przeciwko Jugosławii”.

Prezydent Serbii Aleksander Vucić podkreślił kilkukrotnie, że Belgrad

w pełni zdał sobie sprawę, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska będą w dalszym ciągu bezczynnie przyglądać się agresywnej polityce władz Kosowa wobec ludności serbskiej. W związku z tym Serbia będzie zmuszona zmienić swoje podejście do kwestii Kosowa.

Protesty w Gruzji / Fot. Vladimer Shioshvili / CC 2.0

 

14 maja 2024 był ważnym dniem w Gruzji.  Gruziński parlament w trzecim czytaniu zatwierdził ustawę „o przejrzystości wpływów zagranicznych” (nazywaną także ustawą „o agentach zagranicznych”). Premier Irakli Kobakhidze stwierdził, że nowy akt prawny „odegra to kluczową rolę w zakończeniu tzw. polaryzacji narzuconej z zewnątrz”. Prezydent Salome Zurabiszwili zapowiedziała już, że zawetuje nowe prawo, ale partia władzy ma dość głosów, aby je odrzucić,

Ustawa „o przejrzystości wpływów zagranicznych” spotkała się z burzliwym sprzeciwem opozycji, z krytyką prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili, partii opozycyjnych i dyplomatów zachodnich. Ich daniem jej uchwalenie to wielka przeszkoda w integracji Gruzji z Unią Europejską i wysadza z posad społeczeństwo obywatelskie. 

Tymczasem liderzy rządzącej partii Gruzińskie Marzenie – Demokratyczna Gruzja argumentują, że 

ustawa ma na celu zapewnienie przejrzystości finansowania zagranicznego dla organizacji pozarządowych i mediów.

opracował i przygotował: Tomasz Wybranowski

 

na marginesie dyskusji o pakiecie klimatycznym przypomnienie co w tej sprawie robili polscy politycy – fakty!