O tym, czego oczekują mieszkańcy Człuchowa i jak realizowane są nowe inwestycje w Człuchowie, mówi Ryszard Szybajło.
Ryszard Szybajło mówi, że polityka w małych samorządach nie odgrywa wielkiej roli. A co słychać w Człuchowie? Prowadzone są starania, ażeby młodzi ludzie pozostali w Człuchowie; samorząd chce odwieść ich od myśli ucieczki do wielkich miast, gdzie rynek pracy jest bardziej rozwinięty.
Mamy wiele inwestycji, które są realizowane w systemie partnerskim. […] Ewenement polega na tym, że przy tak dużych inwestycjach miasta nie zadłużamy.
Zadłużenie miasta w tym roku wyniosło 19%. Jak mówi burmistrz, inwestycji takich jak rewitalizacja zamku czy modernizacja oczyszczalni ścieków, nie można byłoby zrealizować bez pomocy zewnętrznej. Szybajło stwierdza, że „miasta nie byłoby stać na modernizację oczyszczalni za 27 mln”. W zeszłym roku Człuchów otrzymał 9 mln zł na inwestycje. Rewitalizacja zamku pochłonęła w ciągu 6 lat 15 mln, z czego 75% to środki zewnętrzne.
Podjąłem decyzję, żeby wyeksponować nas zamek. Kiedy się wjeżdża do Człuchowa to z każdej strony widać wieżę.
Ponadto mówi o wielkim sukcesie rewitalizacji zamku w Człuchowie, w którym dawniej, w średniowieczu, rezydował m.in. Ulrich von Jungingen i Konrad von Wallenrod. Adaptacja zamku na potrzeby muzeum przyciąga dziesiątki tysięcy wycieczkowiczów.
Obecnie najważniejszymi celami miasta są m.in. modernizacja dworca kolejowego oraz rewitalizacja śródmieścia. Mieszkańcy oczekują też na zwiększenie asortymentu gastronomicznego.
– Na przyszłość należy uregulować kwestie prywatnych lotów polityków samolotami rządowymi. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której marszałek leci samolotem, a rodzina samochodem – mówi Paweł Lisiecki.
Paweł Lisiecki, członek Komisji Weryfikacyjnej z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, odnosi się do poniedziałkowej konferencji prasowej, na której marszałek Sejmu Marek Kuchciński przeprosił za wykorzystywanie rządowych samolotów w celach prywatnych.
„Na przyszłość należy uregulować tak te kwestie, aby jeżeli z marszałkiem leci żona lub rodzina, żeby jasno było wskazane, kto ponosi koszty tego. Bo też nie wyobrażam sobie sytuacji, w której leci marszałek, jest obok niego rodzina, i jedni jadą samochodem, a marszałek leci samolotem”.
Gość Popołudnia uważa, że samoloty rządowe oferować mogą również odpowiednio wyceniane loty czarterowe. Jest przy tym zdania, że dla organizatorów tego rodzaju podróży wyliczenie odpowiedniej stawki nie powinno stanowić większego problemu.
Lisiecki opowiada również o najnowszych działaniach Komisji Weryfikacyjnej, badającej sprawę reprywatyzacji nieruchomości warszawskich. Jak mówi, współpraca tego organu z warszawskim ratuszem nie układa się najlepiej.
„Aby przyznać zadośćuczynienie dla danej osoby, która została zwrócona razem z kamienicą i często płaciła podwyższony czynsz, najpierw należało uznać, że zwrot danej kamienicy nastąpił z rażącym naruszenie prawa (…). Te osoby wówczas występowały (…) do komisji o zadośćuczynienie i odszkodowanie. Komisja przyznawała takie zadośćuczynienia i odszkodowania, natomiast warszawski ratusz konsekwentnie te wszystkie zadośćuczynienia i odszkodowania zaskarżał i zaskarża. Mimo tego, że pieniądze wpłacane przez tych, którzy zostali pozbawieni kamienic i odszkodowań za te kamienice wpływają do warszawskiego ratusza i ratusz ma pieniądze na wypłatę odszkodowań i zadośćuczynień dla lokatorów”.
O budowie inwestycji proekologicznych, wsparciu Funduszy Ochrony Środowiska i Związku Pilskim mówi Stefan Kitela, burmistrz Krajenki.
Stefan Kitela o zbudowanym Punkcie Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych w Krajence, dzięki czemu społeczność w tamtej gminie nareszcie może wyrzucać różnego rodzaju odpady.
Związek Pilski jest jednym z większych związków na terenie kraju. Pomysł narodził się po zmianie przepisów dotyczących zbiórki i odbioru odpadów komunalnych. Miasto Piła i 13 gmin, które tworzą ten związek — zebraliśmy się burmistrzowie, wójtowie i rady miast, podjęliśmy wspólną decyzję naszych samorządów o powstaniu takiego związku.
Dzięki współpracy gmin możliwe stało się powołanie do życia PSZOK-ów. Powołanie pojedynczego Punktu to bowiem wydatek rzędu pół miliona złotych.
Często bywa tak, że społeczności lokalne ponoszą ogromny wysiłek, aby wybudować instalacje proekologiczne, np. sieci kanalizacyjne, oczyszczalnie ścieków i to są instalacje, które kosztują często dziesiątki milionów złotych.
Inwestycja nie zostałaby zrealizowana bez Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To ta instytucja włożyła 80 proc. wkładu w projekt. Narodowe i Wojewódzkie Fundusze dofinansowują te proekologiczne projektu, na które mniejszym gminom nie wystarcza środków własnych. Mieszkańcy gminy są bardzo zadowoleni z funkcjonowania Punktów, gdzie mogą zostawić swoje posortowane śmieci, a w przypadku, gdyby mieli problem z sortowaniem, wsparciem służą pracownicy obiektu.
– Uczęszczający do Centrum Integracji Społecznej wpisali się w krajobraz Pniewów. Każdy mieszkaniec ma do nich szacunek i uznanie dla wykonywanej przez nich pracy – mówi Bernadeta Markiewicz.
Bernadeta Markiewicz, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Pniewach, opowiada o Centrum Integracji Społecznej „Ostoja”. Powstała w 2013 r. z inicjatywy burmistrza miasta Jarosława Przewoźnego placówka stawia sobie za cel aktywizację zawodową i społeczną osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami czy uzależnieniami. Obiekt początkowo przeznaczony był dla 2o osób, by następnie móc pomieścić ich 30.
Gość Kuriera w samo południe zaznacza, że uczęszczające do „Ostoi” osoby cieszą się w Pniewach dużym szacunkiem. Cieszy ją, że może pracować w gminie przyjaznej ekonomii społecznej.
„Oni się – że tak powiem – wpisali w krajobraz tego miasta i tej gminy, i dziś każdy mieszkaniec ma do nich szacunek i duże uznanie za jakość tej pracy, którą na co dzień wykonują. Bo wielokrotnie – jest to również zauważalne przez osoby, które niekoniecznie mieszkają na terenie naszej gminy – że to nasze otoczenie estetyczne (…) zmieniło się diametralnie odkąd wykonywane są systematyczne prace porządkowe (…) przez naszych uczestników CIS-u”.
Centrum Integracji Społecznej „Ostoja” nie jest jedynym tego typu obiektem w Pniewach. Na jego bazie we współpracy z gminą Kwilcz powstała Spółdzielnia Socjalna „Horyzont”. Markiewicz ma nadzieję, że w przyszłości utworzone zostaną kolejne ośrodki pomocy społecznej.
Co Hans Kloss ma wspólnego z Pniewami ? Na czym polega wyjątkowa atmosfera tego miasta? Odpowiada Jarosław Przewoźny, burmistrz Pniew.
Małe jest piękne i to dotyczy Pniew.
Jarosław Przewoźny mówi, że małe miejscowości takie jak Pniewy, są niczym rodzinny dom. Powinny one więc nie być tylko źródłem utrzymania, ale posiadać „wszystkie walory, jakie posiada dom rodzinny”.
Babci słuchałem godzinami, dziesiątki razy tych samych opowieści.
Dom rodzinny jest ważny dla samego burmistrza, który mówi o swojej babci będącej dla niego autorytetem. Urodzona w ubogiej rodzinie wyszła za mąż za bogatego przedsiębiorcę. Jej wrodzona przedsiębiorczość była tam, jak mówi jej wnuk, co pomogło jej przeżyć wojnę. Razem z mężem została przesiedlona do Jędrzejowa. W ich dotychczasowym domu Niemcy najpierw umieścili zakładników, a następnie zamieszkała tam niemiecka rodzina, której głową był … Hans Kloss.
Cała polityka promocji gminy nastawiona jest na to, by nowi mieszkańcy chcieli tu zamieszkać, kupić tu dom.
Przewoźny stwierdza, że obecnie bezrobocie nie jest problemem gminy. Bezrobotnych jest 140 osób, czyli ok. procenta mieszkańców. Jednym z istotnych pracodawców jest firma Postęp, która jak zauważa burmistrz, powstała ze spółdzielni inwalidów. Wzrasta również dochód mieszkańca na głowę, co jak podkreśla włodarz gminy, jest efektem pracy wielu pokoleń. Dodaje, że jest zwolennikiem kontynuacji.
Marzę, że po skończonej kadencji z podniesionym czołem będę mógł chodzić między mieszkańcami i patrzeć im w oczy.
Przewoźny zauważa, że ludzie mówią mu na ulicach, co raczej nie zdarza się w większych miastach. Dodaje, że jest zakochany w Pniewach i nigdy by ich nie chciał opuścić.
Piyknie jak se tak gminy poczynajom ze sobom kamracić. Ja, do szpasu ździebko i trocha na poważnie bawiyli se wszyjscy do późnych godzin wieczornych. Yno po jakymu wajzry na zygarze tak wartko za…jom.
Tadeusz Puchałka
Ja, to już jedynosty roz potkali my se w Parku Joanny we Paniówkach na wesoły rodzinny biesiadzie. Wszyske te atrakcje z graczkami dlo bajtli, szpilplacym, wosztym ze fojerki i moc ślonskich inkszych cudow, moglimy „konsumować”, dziynka Towarzystwu Przyjaciół Paniówek, Radzie Sołecki i Szołtysowi Bogusiowi Mryce. Chop mo intus a pomyślonek, niy darmo go na szołtysa wybrali. Ja, jak biesiada, to dobro muzyka, bez kery żodyn fest łodbyć se niy może.
Ale zanim ło tym spomnymy, niy śmiymy zapomnieć ło tych, co mieli ciynżko szychta skuli tego festu. Frelki przi sztandach we piyknych klajdach marzły na placu, bo co łoblykły westa abo jakla, to jakiś rodzaj mynski prosioł, coby se seblykły do zdjyncio (wiymy skuli czego).
Szołtys nerwowy lotoł jak amerykański sprinter, sołtysowo we piyknym ślonskim klajdzie pomogała, jak umiała, ale ło tym żdziebko późni.
Fot. Tadeusz Puchałka
Gwiazdami tego wieczora we Paniówkach boły dwa zespoły, za kerymi wyndrujom fani z całego Górnego Ślonska i niy dziwota, styknie wejrzeć na zdjyńcia: Bernadeta Kowalsko ze swojymi kamratami. Docie wiara, że niydowiynko podziwiali my ta artystka na Wilczy u Erwina, ło czym artystka spomniała we swoi przedmowie. Pora dni do przodku, 3 maja, stanyła ze swojom grupom muzykow na paniowczański scynie. Jak łoni to robiom, niy wiym, ale dowajom rada i to je nejważniejsze. „Wesoło Biesiada” to je roztopiykno frelka i dwóch artystow, tyż szwarnych karlusow. A grajom, a śpiywajom! To trza widzieć. Szkryflanie nic tu niy pomoże.
Pogoda niy bardzo dopisała, ale do taki muzyki niy trza 30 stopni w ciyniu, sztyry konski i koszule trza wykroncać. Piyknie boło, fest piyknie.
Widać, że we gyrotowski gminie, jak we pilchowicki, poradzom se bawić i świyntować jak Pon Boczek przikozoł. Przeproszom za te ślonski ausdruki, ale jako tu inaczy naszkryflać, jak mowa ło ślonski biesiadzie, pra?
Trza dodać, że łodwiedzioł nos we Paniowkach sołtys Wilcze z małżonkom i kustosz Małego Muzeum we Wilczy ze swojom połowicom. Piyknie jak se tak gminy poczynajom ze sobom kamracić, fest piyknie. Niy zapomnioł ło swoim sołectwie Wójt Gminy Gierałtowice Leszek Żogała, kery takoż przyboł ze swojom i dzieckami.
Ja, do szpasu ździebko i trocha na poważnie bawiyli se wszyjscy we Paniówkach do późnych godzin wieczornych. Yno po jakymu wajzry na zygarze tak wartko za…jom. Niy myście se , że te pip to je brzydkie słowo. Miało byść zapieprzajom, ale jakby tak bajtle słyszały, to lepi wykropkować.
Prowadzyniym imprezy zajon se majster łod konferansjerki, Krzysztof Wierzchowski. Boki zrywać, tela powiym. Ja toż latosie świynto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski przechodzi do historie. Czekomy, co bydzie na bezrok, toż pyrsk ludkowie rostomiyli.
Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „XI edycja Festynu Rodzinnego w Paniówkach” znajduje się na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „XI edycja Festynu Rodzinnego w Paniówkach” na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com
Od ponad 30 lat w związku z pracą misyjną w Afryce mam możność obserwowania, jakie spustoszenie duchowe czyni ideologia gender, niszcząc godność i tożsamość człowieka już od wieku przedszkolnego.
o. Jerzy Garda
Szanowny Panie Prezydencie!
18 lutego 2019 r. podpisał Pan Deklarację LGBT+, dokument od A do Z przygotowany przez lobby mniejszości seksualnych i realizujący postulaty tej grupy. Konsekwencją zrealizowania tych postulatów jest w pierwszym rzędzie wprowadzenie we wszystkich warszawskich szkołach agresywnej edukacji seksualnej typu C, opartej na standardach WHO, które po raz pierwszy były oficjalnie w Polsce prezentowane 22.04.2013 roku na konferencji z udziałem ministra edukacji i ministra zdrowia.
Wiek 0–4 lat: Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja. Świadomość, że związki są różnorodne; różne koncepcje rodziny. Wiek 4–6 lat: Związki osób tej samej płci. Szacunek dla różnych norm związanych z seksualnością. Zadowolenie i przyjemność z dotykania własnego ciała (masturbacja/autostymulacja). Wiek 6–9 lat: Zmiany dotyczące ciała, miesiączkowanie, ejakulacja. Wybory dotyczące rodzicielstwa i ciąży. Mity dotyczące prokreacji. Rożne metody antykoncepcji. Akceptacja różnorodności. Wiek 9–12 lat: Skuteczne stosowanie prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych. Przyjemność, masturbacja, orgazm. Różnice między tożsamością płciową i płcią biologiczną; miłość wobec osób tej samej płci. Akceptacja różnych opinii, poglądów i zachowań w odniesieniu do seksualności. Wiek 12–15 lat: Podejmowanie świadomego wyboru co do metody antykoncepcji i jej skuteczne stosowanie. Tożsamość płciowa i orientacja seksualna, w tym „coming out”/homoseksualizm. Ciąża (także w związku między osobami tej samej płci). Umiejętność negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego seksu. Wiek 15 lat: Krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.. Akceptacja różnych orientacji seksualnych i tożsamości. Zmiana możliwych negatywnych odczuć, odrazy i nienawiści wobec homoseksualizmu na akceptację różnic seksualnych. Dokonanie „coming outu” (czyli ujawniania wobec innych uczuć homoseksualnych lub biseksualnych). Struktura rodziny i zmiany, małżeństwa z przymusu, homoseksualizm/biseksualizm/aseksualność, samotne rodzicielstwo. (…)
8.06.2019 roku, na ulice stolicy wyszedł tzw. marsz równości, czyli „ohyda spustoszenia”, w czasie którego doszło do znieważania naszego Boga i Matki Najświętszej. Miały tam miejsce liczne bluźnierstwa, świętokradztwa, profanacje, wyszydzanie wiary, parodiowanie i kpiny z naszych najświętszych świętości z Eucharystią włącznie, przez uczestników tego marszu.
Słowa oceniające to wydarzenie, które padły z Pańskich ust, były nie mniej bulwersujące niż same wydarzenia w czasie marszu! Powiedział Pan: „Było radośnie i kolorowo, dziękuję za mnóstwo pozytywnej energii”.
Te dwa wydarzenia – podpisanie Deklaracji LGBT+ i ocena tzw. marszu równości sugerują następujące wnioski:
1. Osoba, która podpisuje Deklarację LGBT+ i wyraża opinię o „marszu” nie przeczytała, co podpisuje, i nie widziała wydarzenia, które ocenia. W przypadku Prezydenta Stolicy, z którym to urzędem wiąże się autorytet i zaufanie społeczne, jeżeli podpisuje i ocenia bez rozeznania, czyni to nieodpowiedzialnie.
2. Jeżeli czyni to – podpisuje Deklarację LGBT+ i wyraża opinię – z pełną wiedzą i świadomością, jest dywersantem wobec społeczeństwa i Ojczyzny.
Prokuraturze i innym prawnikom pozostawiam ocenę i ściganie przestępstw zgodnie z obowiązującym prawem w tej materii w naszej Ojczyźnie.
Ponieważ deklaruje się Pan, Panie Prezydencie, jako osoba wierząca w Pana Boga w Kościele rzymskokatolickim, a działania Pana są przeciwne Dekalogowi i nauce Kościoła, prowadzi to do zamieszania w umysłach nie tylko u katolików. (…)
Od ponad 30 lat w związku z pracą misyjną w Afryce mam możność obserwowania, jakie spustoszenie duchowe wśród dzieci i młodzieży czyni ideologia gender szerzona przez lobby LGBT, niszcząc godność i tożsamość człowieka już od wieku przedszkolnego.
(…) Na koniec chcę zadać Panu następujące pytanie: Czy Pan chce, aby Polska, zaczynając od Warszawy, była obozem koncentracyjnym dla seksualnych – cielesnych, duchowych, moralnych i psychicznych – zbrodniczych eksperymentów na polskich dzieciach, młodzieży i rodzinach, dokonywanych przez ideologów gender i agresorów LGBT+, tak jak Auschwitz był miejscem zbrodniczych, pseudomedycznych eksperymentów dokonywanych przez niemieckich oprawców na osobach więźniów?
Muszę jeszcze napisać, co w powyższej sprawie ma do powiedzenia nasz Zbawiciel Jezus Chrystus: „Kto by zaś zgorszył jedno z tych maleńkich, które we Mnie wierzą, lepiej by mu było, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i pogrążono w głębinie morskiej. Biada światu za zgorszenia. Muszą bowiem przyjść zgorszenia, wszelako biada temu człowiekowi, przez którego przychodzi zgorszenie” (Mt 18,6–7). (…)
List otwarty o. Jerzego Gardy do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego znajduje się na s. 4 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
List otwarty o. Jerzego Gardy do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego na s. 4 lipcowego „Kuriera WNET”, nr 61/2019, gumroad.com
Na scenie nowatorskie rozwiązania zostały trafnie połączone z bogactwem naszego śląskiego folkloru, z ciętym śląskim humorem i satyrą. Były kulinarne przysmaki śląskiej kuchni, graczki i maszkety.
Tadeusz Puchałka
Nowatorskie pomysły łączyć z tradycją, oto sztuka, której sprostali organizatorzy wspomnianej imprezy. Na scenie tego dnia wystąpiło wiele dziecięcych i młodzieżowych zespołów wokalno-tanecznych. Nie mogło zabraknąć przy tym i historycznych akcentów w postaci koncertów chórów Gminy Gierałtowice oraz solistów tychże zespołów. Były kulinarne przysmaki śląskiej kuchni, graczki i maszkety, a więc nowatorskie rozwiązania połączone zostały trafnie z bogactwem naszego śląskiego folkloru i ciętym śląskim humorem i satyrą. Temperaturę podniósł na początku zespół taneczny Omega, działający przy GOK Gierałtowice.
Super fajer ze szpasym i naszą rodzimą muzyką zaprezentował zespół Kamraty. Przypomnijmy, że kapela tworzy od 1999 roku. Założycielem tej śląskiej gromadki muzyków jest Ryszard Piszczelok, który przewodził na początku zespołowi BAR. Nasz Richat, spominajom członkowie zespołu, gro na gitarze, śpiywo i kludzi tako konferansjerka ze ślonskimiausdrukami, że tylko podziwiać i zrywać boki. Kapela śląska bez piyknychfrelkow istnieć niy może, takoż ze szwarnymi karlusami śpiywajom: Agnieszka Jabłonka i Agnieszka Sus, kero krom tego piyknie gro na klarnecie i organach. O prezencji nie wspominamy; dodam tylko, że ten, kto nie widział, niech żałuje. Dali na gitarze gro wspomniany wcześni Ryszard Piszczelok, a Marek Pieczka to je majster od trąbki i saksofonu, no i momy ślonsko ferajna w komplecie. (…)
Czasu na oddech było niewiele, bo tuż po wspomnianym koncercie na scenie pojawił się nie kto inny jak Grzegorz Poloczek, i już wiadomo, że publika trzymała się za boki od początku do końca występu tejże uwielbianej nie tylko na Śląsku gwiazdy estrady. Na koniec należy wspomnieć o włodarzach gminy i samorządowcach, którzy, podobnie jak publiczność, bawili się wspaniale od początku do końca imprezy. Brawo Gminny Ośrodek Kultury, brawo Gmina Gierałtowice!
Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Śląskie Gody w Gminie Gierałtowice” znajduje się na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Śląskie Gody w Gminie Gierałtowice” na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com
O dziejach Jeleniej Góry i jej atrakcjach mówi Eugeniusz Gronostaj, historyk i regionalista.
Eugeniusz Gronostaj mówi o metodach, jakie stosuje przy rekonstrukcji dziejów miasta. Opierając się na takich źródłach jak z jednej strony akty prawne, a z drugiej mapy kartograficzne czy ikonografia, tworzy on trójwymiarowy model przestrzenny miasta. Dzięki niemu może lepiej zrozumieć życie dawnych mieszkańców miasta.
Żyje się bardzo dobrze, ja nie muszę gdzieś tak wyjeżdżać, żeby się zrelaksować. Wakacje są cały rok.
Gość „Poranka WNET” podkreśla, że codziennie może bywać w ciekawych miejscach, w których często nigdy wcześniej nie był.
W roku 1288 po raz pierwszy w dokumencie pojawiła się grupa mieszkańców nazwana mieszczanami, co oznacza, że Jelenia Góra była już w tym czasie miastem.
Jak mówi historyk, niedawno obchodzona 900. rocznica założenia Jeleniej Góry nie ma potwierdzenia w znaleziskach archeologicznych, ani źródłach pisanych. Znamy natomiast datę, po której Jelenia Góra jest już pełnoprawnym ośrodkiem miejskim. Gronostaj mówi także o rodzie Schaffgotschów, z którymi związana jest istotna część dziejów miasta. Ten śląski ród arystokratyczny dzięki swej obrotności dorobił się wielkiego majątku, dzięki któremu mógł sobie pozwolić pałaców i innych budowli w swej siedzibie rodowej, którą była Jelenia Góra. Do dzisiaj miejscowość może pochwalić się nadzwyczajną ilością pałaców, a także starymi kopalniami srebra i złota.
Jak powinien rozwijać się Dolny Śląsk i jakie działania są podejmowane na rzecz tego województwa — odpowiada Marcin Gwóźdź, wicemarszałek województwa dolnośląskiego.
Marcin Gwóźdź mówi o rozwarstwieniu na Dolnym Śląsku. Województwo jest drugie pod względem PKB w Polsce. Jednak o ile na północy, najbogatsze regiony wrocławski o lednicko-głogowski przekroczyły 100% średniej unijnej, to na południu regiony jeleniogórski i wałbrzyski reprezentują odpowiednio 50 i 55% śr. unijnej.
Potrafimy zabiegać o interesy słabszych subregionów w Komisji Europejskiej.
Wicemarszałek mówi także o zabiegach podejmowanych we współpracy z samorządowcami o pozyskanie środków na rzecz rozwoju subregionów takich jak wałbrzyski. Jest on jednym z 41 europejskich po górniczych terenów, które potrzebują wsparcia w transformacji.
Robimy wszystko by te lokalne społeczności zintegrować.
Gwódź opowiada także o wsparciu dla poszczególnych wsi, jakie oferowane jest w ramach konkursów zw. z „piękną wsią”. W ramach jednej z takich inicjatyw gmina może uzyskać 30 tys. zł na konkretny cel.