Premier ogłasza odwołanie imprez masowych. UMW i WUM zawieszają zajęcia. Powodem Covid-19

Na wtorkowej konferencji premier Mateusz Morawiecki zapowiedział podjęcie dodatkowych środków zapobiegawczych w związku z pojawieniem się w Polsce przypadków wirusa SARS-CoV-2.

Na posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, jak poinformował we wtorek premier, podjęta została decyzja o odwołaniu wszystkich imprez masowych.

Dla organizatorów będą szczegółowe informacje. Chcemy zachowywać się odpowiedzialnie, być mądrymi przed szkodą.

O 18. przypadku zarażonego koronawirusem w Polsce poinformował minister zdrowia Łukasz Szumowski. Na konferencji powiedział on:

WHO zaleca środki radykalne. Jesteśmy w lepszej sytuacji niż inni, liczba zakażonych pacjentów jest bardzo duża w innych krajach. Jeżeli wprowadzimy odpowiednie działania to możemy ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa.

Zwieszenie wymian z zagranicznymi uczelniami i odwołanie konferencji międzynarodowych ogłosił minister szkolnictwa wyższego, wicepremier Jarosław Gowin.

Chcę zobowiązać władze uczelni, by pilnie przystąpiły do analizy możliwości przejścia w jak najszerszym zakresie na kształcenie on-line. W przypadku rozprzestrzeniania się koronawirusa rozważamy możliwość czasowego zawieszenia zajęć.

Od wtorku prowadzenie zajęć wstrzymał Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Podobnie uczynił jego warszawski odpowiednik. Prawo do samodzielnej decyzji odnośnie zawieszenia zajęć, mają, jak przypominał minister edukacji Dariusz Piontkowski, samorządy i dyrektorzy szkół.

Dyrektorzy mają obserwować sytuację w najbliższym otoczeniu i adekwatnie podejmować decyzje o zawieszeniu zajęć. Niektórzy z nich już z tej możliwości korzystają.
A.P.

Sawicki: Nie można funkcjonować w polityce na zasadzie zemsty i odwetu. Trzeba rozmawiać o emeryturze obywatelskiej

Jakie jest lepsze rozwiązanie od 13. emerytury? Czy CPK to dobry pomysł? Co jest nie tak w sposobie obniżenia emerytur dawnym funkcjonariuszom służb specjalnych PRL? Odpowiada Marek Sawicki.

Dobrze by było żeby Kosiniak-Kamysz zajął się sklejaniem Polski. To człowiek koncyliacyjny, otwarty na argumenty, człowiek dialogu.

Marek Sawicki o kampanii wyborczej Władysława Kosiniaka-Kamysza, który odbył ponad 150 spotkań w terenie, by przekonać Polaków do siebie i do swego programu. Częścią tego ostatniego jest wprowadzenie stypendium w wysokości tysiąca złotych dla studentów, którzy w zamian za nie musieliby przepracować w Polsce kolejne 10 lat. Odnosząc się do pytania o rozliczanie PiS-u za jego rządy, nasz gość stwierdza:

Nie można funkcjonować w polityce na zasadzie zemsty i odwetu.

Tłumaczy, że w przypadku kohabitacji Kosiniaka-Kamysza z większością parlamentarną Zjednoczonej Prawicy, ten pierwszy będzie współpracował w dobrych sprawach, a wetował w złych.  Podkreśla, że nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej, także w przypadku emerytur dla funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Zauważa, że jest „wiele osób, które dobrze służyły III Rzeczypospolitej, a otarły się wcześniej o reżimowy Urząd Bezpieczeństwa”. Przyznaje, że w ustawie jest zapis umożliwiający przywrócenie decyzją ministra poprzedniej emerytury, jeśli osoby przeszły pozytywnie weryfikację, ale jak mówi nie wie „ilu jest takich”. Zaznacza, że nie chce bronić komunistycznych oprawców, podkreślając, iż sam pochodzi z rodziny doświadczonej przez komunistyczny terror:

Mojego dziadka NKWD aresztowało jeszcze w lipcu 1944 r., a 11 listopada […] wywiozło na Ural i tam zamordowało. Ojciec też był w 47 aresztowany.  Mam to piętno żołnierzy wyklętych na sobie, mam to piętno bandyty.

Poseł PSL mówi także o różnicy w podejściu do spraw społecznych i gospodarczych między jego formacją a rządzącymi. Stwierdza, że zamiast 13. emerytury powinno być raczej zwolnienie niższych emerytur od podatku. O systemie emerytalnym mówi, że:

Ten system przy braku zastępowalności pokoleń nie będzie się bilansował. Trzeba rozmawiać o emeryturze obywatelskiej.

Tłumaczy również, dlaczego PSL sceptycznie patrzy nad planem budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Odczuwa, że Polski może nie stać na budowę tego projektu. Zaznacza, że tak jak budowa infrastruktury jest świetnym pomysłem, tak to, czy megalotnisko będzie opłacalne dopiero przyszłość pokaże.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Kasty w końcu odchodzą. Poszły won! Skończy się NA RYMPAł! / Stefan Truszczyński, „Kurier WNET” nr 68/2020

Boom mieszkaniowy trwa. Walec zniszczenia, napędzany przez ludzi bez skrupułów, toczy się – powoli, łapówa za łapówą, ale równo. Pozostaje gładka ziemia pod hańbiące władzę inwestycje.

Na rympał
Warsaw by day (i Gdynia, i Sopot)

Stefan Truszczyński

– Panie Jacku – pytam kolegę z redakcyjnego pokoju – „na rympał”, jak Pan to rozumie?

– Bezczelnie, na chama, nie licząc się z innymi – odpowiada.

– OK. Jako tytuł mi pasuje.

***

Na dachu najpiękniejszego warszawskiego hotelu postawiono blaszany kurnik. Kto nie wierzy, niech idzie na Krakowskie Przedmieście i looknie sobie od skweru przy Karowej. A naprzeciwko, na „Europejskim” – też był to (bo chyba już nie jest) – zabytek, ustawiono górę szkła. Ktoś naczytał się Żeromskiego, ale zrozumiał opacznie.

Przy ulicy Zgody również upstrzono budynek historyczny, bo tak ktoś chciał. Na przepięknym starym gmaszysku przy Górnośląskiej kolejny dachowy wykwit – „róbta co chceta” – mówią warszawscy konserwatorzy, urbaniści, architekci (mają przecież jakieś tam związki twórcze). Hulaj dusza, piekła nie ma – cieszą się racjonalizatorzy naszej stołecznej przestrzeni. Śpią radni, a aktywni biznesowo są oczywiście zaradni. Oni są nawet bardzo aktywni. I mają dużo pieniędzy.

Świnia tak długo ryje, aż się nażre. Są perły, są i wieprze. Są stare, drogie warszawiakom dzielnice i są bezczelni ludzie, którzy w brudnych butach wejdą i załatwią wszystko, bo przecież „pecunia non olet”.

Oaza artystów – Kępa Saska

Osiecka przewraca się w grobie, Pan Jaremi – który na Saskiej też bywał – wyśmiałby elegancko bezczelnych chamów. Ale już niestety nie pisze. Zagraliby im marsza pogrzebowego Stefan Kamasa, Karol Teutsch, zaśpiewałaby niskim altem Ewa Podleś. Na pohybel wam, niszczyciele Saskiej Kępy. Nie zniszczyła jej pożoga, hordy z zachodu i wschodu. Niszczą ją teraz deweloperzy, którzy te coraz droższe „tereny budowlane” zamieniają w wysokie budownictwo. Wpychają między piękne, zabytkowe już dziś domy i domki – wielopiętrowe budynki o wysokościach ponad 20-metrowych. W dodatku lokalizowane jest to na małych działkach. Wykopuje się i burzy, by wcisnąć obiekty nieproporcjonalnie wielkie wobec otoczenia. Kupuje się za trzy–sześć milionów, a stawia za sześćdziesiąt apartamentowce „pod wynajem” (nawet to określenie jest obrzydliwe). Zarobią na siebie szybko. Im to banki pożyczą! Boom mieszkaniowy trwa. Walec zniszczenia, napędzany przez ludzi bez skrupułów, toczy się – powoli, łapówa za łapówą, ale równo. Pozostaje gładka ziemia pod hańbiące władzę inwestycje.

Bajońska

Idę sobie uliczką Bajońską. Nomen omen. Szmal kapać tu będzie wkrótce obficie. Pod „siódemką” mieszkała gwiazda filmowa z wielkim biustem. Już nie mieszka. Sprzedała domek, który jeszcze stoi. Biały. Ze spadzistym dachem, a za nim ogród. Drzewa już wycięli. Obok – pod „dziewiątką” – mieszkał dyplomata. Ale zmarł. Ładne to, nieładne. Warte kilkadziesiąt milionów. Gmaszysko, które tu stanie, mieć będzie aż pięter pięć. Jeszcze niedawno tych pięter miało być mniej. Ale decydenci w ratuszu zmienili zdanie. Kto konkretnie się pod papierami podpisał – łatwo sprawdzić. Uberkontroli u nas brakuje.

Od czasu do czasu pojawiają się książki – alfabety o różnych osobnikach. O pisarzach, dziennikarzach („Kisiel” takowy napisał), o artystach. Alfabet tych, co dają się przekonać deweloperom, byłby zapewne ciekawy. Warszawa w branży mieszkaniowej ma i tak już bardzo zszarganą opinię.

Od wielu miesięcy obserwujemy cyrk „czyje co je”. I nieważne, co jest twoje, ważne – moje. Jedni płaczą, inni się śmieją. Palestra usłużnie „walczy”. Kiedyś to się chyba w końcu skończy. Teraz jest nowe pole do popisu. Właściwie pola. Przy wąziutkich uliczkach stoją domy. Na Bajońskiej, Genewskiej już jest ich coraz mniej (Genewska 18 zniknęła), a będzie wkrótce mniej jeszcze.

Niestety nikt nie wezwał ABW i podobnych agencji. Ludzie, mieszkańcy z Bajońskiej, Genewskiej, piszą dramatyczne listy, petycje. Samorządy, a nawet ładnie nazywające się stowarzyszenia (np. „Stowarzyszenie… Ładna Kępa”) – jak to się mówi gromko – walczą. Ale przeciwnik rozproszony. Nie odpowiada na pytania i żądania. To znana i niestety skuteczna metoda: przetrzymać! Przecież dziesiątki mieszkańców Saskiej Kępy podpisują listy protestacyjne. I co? Nico! … Panie Rafale Trzaskowski!

Tylko jedna radna na całą dzielnicę wykazała zainteresowanie. Ale wiadomo, nec Hercules contra plures. Radna jest bezradna. Rosnące z roku na rok zastępy urzędników to potęga. Zresztą w dobie powszechnej walki politycznej, kto by się zajmował jakąś tam… kępą.

Byli „wicie-rozumicie”, a są…

Oczywiście, że też brali. A jeśli takowy ważny mieszkałby na Saskiej Kępie, nie dopuściłby do budowy giganta przy maluchach. Raczej nie znał się na architekturze, ale wciśnięcie przed nos blokowiska okno by mu zasłaniało. „Wicie-rozumicie” poszli niby precz, ale przyjechali nowi. Ta kasta to część społeczeństwa nowobogackich. Idą jak burza. Co ich obchodzi, że rury wodociągowe i kanalizacyjne już pękają w szwach. Co deweloperów obchodzi, że uliczki Kępy są zakorkowane. Oni tu mieszkać nie będą. Wynajmą. Warszawa ciągle chłonie. Po co jej drzewa i skwery. Po cholerę ta niska zabudowa drogiego terenu, gdy można wszystko zabloczyć, zawieżować i zadrapać chmurnie. Przecież ludzie – rozproszeni, zmęczeni beznadziejną walką, walący grochem o ścianę – to tylko masa, szara, saska-niesaska. Niech się pieni, jak tu obok przepływająca Wisła. Rzeka nawet wzburzona w końcu opadnie. A my tu zbudujemy co chcemy.

Będzie ładnie! Tak jak w Wilanowie. Stoją tu równo, wszystkie jednakowe, tuż obok siebie, domy pod sznurek. Jest super. Można… puszczać pawia. Ale chyba ptak się nie zmieści między ścianami gęstej zabudowy. Tutaj „wykorzystano teren”. Tylko oddychać trudno.

Gdzieś tam pod koniec lat sześćdziesiątych wysłała mnie redakcja na urbanistyczną konferencję naukową. Nagle na mównicy pojawił się mały, stary człowieczek z rozwianym, siwym włosem. Był mały, ale okazał się śmiały. Powiedział, że jest profesorem urbanistyki, że studiował i budował na świecie. Ostrzegł przed zabudową korytarzy doprowadzających świeże powietrze do centrum. Warszawa osadzona krzyżowo miała przestrzenie wolne, pola ze wszystkich stron. Po to właśnie, by hulał tam wiatr, a my byśmy oddychali swobodnie. Wstał wtedy sekretarz, najważniejszy w mieście, Józef mu było na imię, ale nazwisko miał… Kępa i opieprzył profesora.

Zabudowa antyorzeźwiająca stolicę ciągle trwa. Niedawno mieliśmy do czynienia z gangsterskim wycinaniem drzew. Ludzie – to znaczy mieszkańcy – luminarze kultury przypinali się do drzew, protestowali. Ale rajcy i włodarze ich olali. Nie ma już tamtych starych drzew w parku Krasińskich, pusty jest skwer przy Poznańskiej naprzeciw poczty. Ponoć były nawet zakusy na rozebranie czcigodnej świątyni przy Emilii Plater.

Małpa, małpeczka to miłe zwierzątko. Ale już małpa z brzytwą – jest groźna. Ciekawe, co by zrobiły z nami zwierzęta, gdyby miały pękate portfele. Mieszkańcy Saskiej Kępy to głównie inteligencja. A ci grosz dzielą na czworo. Inteligentne (tak je nazywają) domy, które tu powstaną, zmienią dzielnicę. Oczywiście dziać to się będzie powoli. Krok po kroku. Rok po roku. Władza, lewa czy prawa, okazuje się być równie bezradna. (Choć gada przed wyborami głośno i obiecująco). Później wchodzą maszyny i równają wszystko.

Saska Kępa jest w Warszawie ciągle jedyna i niepowtarzalna. Blisko stąd wszędzie. I mosty piękne, i plaże nad Wisłą tuż, tuż. Daleko jest tylko do władzy – lokalnej, ogólnostolicowej, czy jeszcze tej ważniejszej.

A więc władzo! Pojedź na Kępę i przejdź przez jej ulice. Może będzie to pożyteczny spacerek. Można z pieskiem, choć to ryzykowne – gdy pieskowi zabraknie zieleni – to was ugryzie.

Żeby nie było tylko o Warszawie

Mieszkam tu od 60 lat, ale przedtem w Sopocie i Gdyni. Rozdarte mam serce między te metropolie. Jeżdżę więc do Trójmiasta i patrzę.

I co widzę. Nagle w Gdyni – na 10 Lutego – historycznej, przepięknej ulicy prowadzącej przez miasto do morza, rośnie wielki gmach tuż przy zabytkowym banku i domach zbudowanych przed wiekiem.

Gdynia – ulica 10 Lutego, Starowiejska, Świętojańska – ma przepiękne budynki. Zaprojektowane śmiałą ręką polskiego architekta, z pietyzmem wykonane. Piękne na zewnątrz i wewnątrz. To niepowtarzalny styl.

To, co teraz powstaje przy 10 Lutego w pobliżu skrzyżowania z ulicą 3 Maja, jest nie tylko niepożądane, ale po prostu jest zbrodnią wobec Eugeniusza Kwiatkowskiego, inżyniera Tadeusza Wendy i innych twórców miasta.

Owszem, słyszałem protesty senatorów i posłów. Nic nie dały. Prezydent miasta Wojciech Szczurek najwyraźniej zmęczony jest długą kadencją. Poseł Marcin Horała zapomniał, skąd on, i odleciał.

W Gdyni wtyka się wielkie budynki, gdzie tylko się da. Szkoda miasta. Jest ciągle jedyne w swoim rodzaju. Ma przepiękny Skwer Kościuszki, gdzie cumują historyczne statki (Dar Pomorza”, „Błyskawica”), pojemne baseny żeglarskie, wspaniały teatr muzyczny, rozwijający się nadal w ogromnym tempie port.

Gorzej jest ze stoczniami. A już zupełnie źle z terenami Redłowskiej Polanki. Od kilkudziesięciu, tak, od kilkudziesięciu lat po basenach, po wieży do skoków, po przepięknie zaprojektowanym zabudowaniu hotelowo-gastronomicznym pozostał wielki dół i zgliszcza. Jak to możliwe? Redłowska Polanka to hańba! Sytuacja obecna trwa już ponad ćwierć wieku. Tak jak gadanie i obietnice. Znowu coś tam w ratuszu bełkoczą. Wspaniały gdyński bulwar kończy się właśnie na tragicznej Polance. Ale dalej, na wzgórzach, ma Gdynia jeszcze jeden wspaniały obiekt: gdyńskie „działa Nawarony”. Ich ogromne lufy strzegły zatoki. Trzeba się wspiąć, by koniecznie te cuda zobaczyć. Naprawdę tak wspaniale położonych – wysoko na wierzchołku wzgórz okalających gdańską wodę – nie ma nigdzie.

Niestety jedna z baterii już spadła, zsunęła się z całą betonową obudową po skarpie w dół. Na pewno można to jeszcze naprawić, odbudować. Czekam, aż wstanie z grobu pierwsza po wolnych wyborach w ’89 wspaniała prezydent Gdyni – Franciszka Cegielska i kogo trzeba pogoni.

Zawsze Sopot, a nie Sopoty (jak przekręcają nazwę niektórzy)

Sopocianie mówią, że goście miasta w okresie kanikuły ich zadepczą. Rzeczywiście deptak im. Bohaterów Monte Cassino to latem nieprzerwanie ciągnący tłum. Uciążliwe to, ale i niezły biznes. Na jednym krańcu Opera Leśna i Łysa Góra, na drugim molo i Grand Hotel (ten drugi obok postawiono za blisko). Skupmy się na najdłuższym i najpiękniejszym. Zapamiętane będzie nie tylko dlatego, że tu Putin Tuska straszył. Zapamiętane, źle, również przez marinę, którą dobudowano do mola.

Władcy miast zwykle nie widzą za dużo. Ale przecież można, należy pytać. Otóż na końcu unikalnego w dawnym kształcie sopockiego mola dobudowano falochron zamykający powstałą w ten sposób marinę żeglarską. No i już molo nie jest w dawnym zabytkowym kształcie. Żeglarze wprawdzie się cieszą (choć postój tu cholernie drogi), ale fala od zatoki nie przepływa już pod będącym na palach prawym skrzydłem – pomostem mola. Przedtem woda bez przeszkody płynęła sobie do brzegu, do plaży. Teraz nastąpiło zawirowanie. Zatrzymane przez falochron fale powodują, iż masy wód wyczyniają łamańce i zabierają sprzed plaży czysty, żółty piasek. Na ląd wdziera się szlam podłoża. Próby naprawcze są kosztowne i mało skuteczne. Kto – za ten bajzel powstały przez niekompetentnych decydentów – powinien beknąć? Ale nie słychać o tym. Może zagłusza szum fal. Pan Prezydent – Sopotu – Karnowski – ma się dobrze.

***

Gdzie są chłopcy z dawnych lat? To ładna piosenka. Gdzie są fachowcy obecnie? Powyjeżdżali za chlebem. Niestety musieli. Różne kasty się do tego przyczyniły. Oczywiście prawie wszystko, co jest puste, będzie zapełnione. Dobrych zawodowo ludzi wielu wróci do kraju. Jest co robić. Kasty w końcu odchodzą. Poszły won! Tylko niech oddadzą przynajmniej połowę z tego, co nakradły! Nie trzeba nikogo zamykać. Ale trzeba rozliczyć. Fifty-fifty to nie jest okrutna propozycja. Skończy się NA RYMPAŁ!

Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Na rympał. Warsaw by day (i Gdynia, i Sopot)” znajduje się na s. 13 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Na rympał. Warsaw by day (i Gdynia, i Sopot)” na s. 13 „Kuriera WNET”, nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy nadzieja na normalność i perspektywy rozwoju, jakich Świętochłowice nie miały od lat, zostanie rozwiana?

Świętochłowice żartobliwie nazywane są czasem „miastem cudów”. Nie tylko ze względu na dokonania nowego prezydenta miasta, ale i dlatego, że ich były prezydent pozbawiony został nawet mandatu radnego.

Małgorzata Kowalik

Oddychające niespełnionymi oczekiwaniami i nadzieją, że w końcu ktoś spełni obietnice, którymi w latach wyborczych karmieni są mieszkańcy. Świętochłowice – bo o nich mowa – ponad rok temu uwierzyły, że zmiana jest możliwa. (…)

W pakiecie z prezydenckim fotelem Beger otrzymał wielomilionowe zaległości w spłatach należności, niedoszacowany o 30 mln budżet na oświatę, rozkopany stadion im. Pawła Waloszka, na którego remont w budżecie nie było pieniędzy… Można jeszcze długo wymieniać. Zgodnie z decyzjami Regionalnej Izby Obrachunkowej, miasto nie mogło się już zadłużać, zresztą żaden bank nie odważyłby się Świętochłowic kredytować. Begerowi pozostało jedynie zacisnąć zęby, zakasać rękawy i zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami.

W ciągu pół roku miasto odzyskało płynność finansową, unikając zwolnień pracowników i likwidacji instytucji sportowych i kulturalnych – a taka groźba była całkiem realna.

Podjęło też konkretne działania w celu sprowadzenia inwestorów. Ma temu służyć współpraca z województwem i Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną SA, do której zobowiązali się marszałek Jakub Chełstowski, prezydent Beger i prezes KSSE, Janusz Michałek. Przed nimi największe wyzwanie – pozyskanie środków na budowę dróg dojazdowych do terenów inwestycyjnych, które są warunkiem pojawienia się dużego biznesu w małym mieście. Pod tym kątem już szkoleni są urzędnicy, którzy stanowić będą interdyscyplinarny zespół do spraw obsługi inwestorów. Miasto nie zapomina też o lokalnych przedsiębiorcach i tworzy dla nich szereg udogodnień – od powołania do życia specjalnej komórki, która będzie koordynowała współpracę z biznesem, po system zachęt i udogodnień, w tym pilotażowy program, który umożliwi wynajem lokali użytkowych na preferencyjnych warunkach. A jest o co walczyć, bo małe sklepy nie wytrzymały konkurencji z dyskontami i dykta w oknach zamiast towarów to coraz częściej spotykany widok na świętochłowickich ulicach.

O pomstę do nieba woła też stan komunalnych kamienic, które od lat – podobnie jak ich mieszkańcy – błagają o remonty. Trudno jednak podołać nawet tym najpotrzebniejszym, bo wieloletnie zaniedbania łączą się tutaj z gigantycznym zadłużeniem miejskiej spółki zarządzającej nieruchomościami. Liczba dłużników sięga blisko 3 tysięcy (!), a łączna kwota zadłużenia to prawie 60 mln zł! Mimo to walka trwa.

Zinwentaryzowano wszystkie budynki, mieszkańcy mogą zawierać ugody i odpracowywać długi, a pierwszeństwo w harmonogramie remontów przysługuje budynkom, w których czynsze regulowane są na bieżąco.

Wiele wyzwań czeka prezydenta również w innych dzielnicach. Lipiny i Chropaczów od lat cieszą się złą sławą. I od lat niewiele się z tym robi. Nie pomógł nawet lokalny program rewitalizacji, który ostatnie lata przeleżał w szufladzie. To jednak ma się zmienić. Z dokumentu wytarto kurz po to, by szlachetne idee zaktualizować i przekuć w czyn. W ciągu roku już poprawiły się statystyki bezpieczeństwa, choć jeszcze wiele jest do zrobienia – chociażby zagęszczenie sieci monitoringu. Mieszkańcy z kolei nieśmiało zaczynają się włączać w dyskusję o tym, co zrobić, żeby było lepiej. Wystarczy, że ktoś ich pyta i słucha odpowiedzi. A oni marzą o czystej i bezpiecznej okolicy, odnowionych kamienicach i o tym, żeby ich dzieci po południu, zamiast chować się po bramach przed pseudokibicami, mogły wziąć udział w zajęciach sportowych. Aby te marzenia spełnić, potrzebni są ludzie, czas i pieniądze. Ci pierwsi coraz bardziej garną się do tego, by wprowadzać zmiany. Ale to właśnie oni są niezbędni, by zacząć.

Cały artykuł Małgorzaty Kowalik pt. „Ballada o mieście, które uczy się normalnie żyć” znajduje się na s. 4 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Małgorzaty Kowalik pt. „Ballada o mieście, które uczy się normalnie żyć” na s. 4 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Śpiewak: Lobby reklamowe zaciera ręce. To są ogromne pieniądze, które Konstanty Radziwiłł de facto im przekazał

Monopol na wiaty reklamowe, grodzone osiedla i unieważnienie uchwały krajobrazowej. Jan Śpiewak o problemach Warszawy, która w przeciwieństwie do Gdańska i Krakowa nie rozwiązała problemu reklam.

Jestem bardzo rozczarowany. My jako ruchy miejskie od wielu lat walczymy o to, żeby z naszych miast zniknął syf reklamowy.

Jan Śpiewak odnosi się do unieważnienia 24 lutego przez wojewodę mazowieckiego uchwały krajobrazowej m. st. Warszawy z 16 stycznia. Decyzję motywowana była brakami formalnymi uchwały samorządu. Nasz gość stwierdza, że wojewoda „nie musiał uchylać całej uchwały, tylko jej fragmenty, które uznaje za sprzeczne z prawem”. Podkreśla, że uchwała była „przyjęta po gigantycznych bojach” i „w miarę ostra”.

Rządzi wielki kapitał […] Lobby reklamowe zaciera ręce. To są ogromne pieniądze, które Konstanty Radziwiłł de facto temu lobby przekazał.

W sprawie warszawskiej uchwały reklamowej wątpliwości ma także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wskazując, że skutkiem ograniczenia możliwości stawiania billboardów reklamowych będzie przewaga spółki AMS z grupy Agora, będącej jedynym dostawcą treści na warszawskich wiatach przystankowych. Śpiewak stwierdza, że problemem jest przetarg na wiaty przystankowe, które jak zauważa, służą bardziej reklamie niż czemukolwiek innemu, a nie obecna uchwała.

Urząd powinien był działać przy tym przetargu, nie przy tej uchwale.

Podkreśla, że „to jest działanie na szkodę interesu społecznego” i stwierdza, iż „to nie są wiaty przystankowe, tylko reklamowe”. Podczas, gdy w Warszawie uchwała została unieważniona:

Kraków sobie poradził z reklamami w śródmieściu i starym mieście. W Gdańsku uchwała została przyjęta i tam wojewoda z Prawa i Sprawiedliwości nie miał z tym problemu.

Aktywista miejski zaznacza, że potrzeba więcej komunikacji potrzeba między miastem a wojewodą. Mówi także o innym trapiącym Warszawę problemie, jakim są jego zdaniem grodzone osiedla:

Nowe osiedla są straszne, przypominają koszary.

Przez ich budowę „przez ogromne kwartały miasta nie można się przedostać”. Utrudnia to także działanie służb ratunkowych, takich jak straż pożarna czy pogotowie oraz sprawia, że „ludzie się nie integrują”. Śpiewak przewiduje, że „część tych osiedli zmieni się w getta”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jak uatrakcyjnić Poznań i sprawić, by stał się cudownym miejscem na Ziemi? Rada Miasta Poznania znalazła sposób

To proste: ustalić takie ceny za bilety, by był to najdroższy transport w Polsce, i jednocześnie wprowadzić horrendalne opłaty za miejsca w strefie parkowania przy równoczesnym jej powiększeniu.

Małgorzata Szewczyk

Głosami Koalicji Rada Miasta przegłosowała w styczniu projekt zmian opłat za komunikację miejską i za parkowanie w stolicy Wielkopolski. I tak w Poznaniu od 1 kwietnia za pierwszą godzinę parkowania w centrum zapłacimy 7 zł, za kolejne 7,40 i 7,90. Od 1 czerwca strefa obejmie też Jeżyce – tutaj za pierwszą godzinę zapłacimy 5 zł, za drugą – 6 zł, a za trzecią – 6,90 zł. W śródmiejskiej strefie płatnego parkowania zostały też wydłużone godziny jej funkcjonowania do godz. 20, które obowiązywać będą także w soboty. Gdyby ktoś myślał, że radni zatrzymali się w swoich pomysłach na „lepszą rotację miejsc parkingowych”, to srodze się pomyli. W październiku za parkowanie trzeba będzie płacić w kolejnych częściach Poznania. Strefa zacznie wtedy obowiązywać na Wildzie i Łazarzu. W dalszej perspektywie strefy mają zacząć działać także na Ogrodach, Grunwaldzie i Sołaczu.

Trzeba przyznać, że prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak robi wszystko, by błyszczeć wśród włodarzy polskich miast. Mówiąc o podwyżkach za bilety komunikacji miejskiej, stwierdził, że nie boi się, że część pasażerów przesiądzie się do własnych samochodów, gdyż… opłata za miejsca postojowe w centrum też wzrośnie.

Co więcej, konieczność wprowadzenia wyższych opłat motywował… obniżeniem przez PiS podatków. Po prostu gospodarz pełną gębą. Nie przekonuje mnie argumentacja o wzroście płacy minimalnej ani o tym, że stawki od kilku lat nie były zmieniane. Nie zgadzam się też z opinią, że ta decyzja rozładuje korki w mieście i zachęci przyjezdnych z podpoznańskich gmin czy gości z dalszych stron do korzystania z Kolei Metropolitalnej czy transportu miejskiego.

Od 1 lipca wzrosną ceny biletów. Bilety okresowe podrożeją o 20 do 30 proc. Za roczny trzeba będzie zapłacić o złotówkę więcej, pod warunkiem rozliczania się z fiskusem w Poznaniu lub w gminie objętej porozumieniem. Bilety jednorazowe mają podrożeć o złotówkę, przy czym zniknie ten 10-minutowy, a zastąpi go 15-minutowy. Podwyżki obejmą też uczniów – w miejsce bezpłatnych przejazdów rodzice będą musieli wykupić bilet roczny dla swoich pociech za 60 zł. Podwyżki nie ominą też rodzin 4+ i seniorów, którzy zamiast 50 zł za cały rok w strefie A zapłacą… 99 zł. Ma się też zmienić opłata z tPortmonetki na karcie PEKA, czyli tzw. bilet przystankowy. Tutaj ceny będą wyższe w zależności od przejechanych przystanków. To rozwiązanie godne mistrza szachowego. Szach-mat.

Cóż, takie propozycje pana prezydenta i decyzje rajców miejskich pociągną za sobą bardzo pozytywne efekty: jeszcze mniejszą liczbę studentów od 1 października, spadek obrotów śródmiejskich restauracji, kawiarni i nielicznych już sklepów, także niegdyś przy reprezentacyjnej ulicy Poznania – św. Marcinie; spadek zainteresowania repertuarem teatrów i kin w centrum, a może nawet likwidacją niektórych z nich?; większą liczbą wolnych miejsc siedzących w tramwajach i autobusach… i wolnych miejsc w strefach parkowania…

Bo i po co wybierać się do centrum, skoro wszystko, co potrzebne do życia, mieszkańcy stolicy Wielkopolski znajdą na swoich osiedlach czy w miejscach wylotowych z tego „cudownego miejsca na Ziemi”. Przyjezdni i goście też.

Komentarz Małgorzaty Szewczyk pt. „Cudowne miejsce na ziemi” znajduje się na s. 2 „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Komentarz Małgorzaty Szewczyk pt. „Cudowne miejsce na ziemi” na s. 2 „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Najwyższa Izba Kontroli kontroluje: w 2020 r. sprawdzi SOP, NFZ, NBP, TVP i Siły Zbrojne RP

Czy Siły Zbrojne RP są przygotowane na nowe wyzwania? Czy nasze państwo jest gotowe na koronawirusa? Czy NBP właściwie zarządza finansami? Czy rząd działa na rzecz rozwoju OZE? Te pytania stawia NIK.

W związku z pojawieniem się w Europie koronawirusa Prezes NIK Marian Banaś podjął decyzję o natychmiastowym rozpoczęciu kontroli rozpoznawczej. NIK sprawdzi jak przygotowane jest państwo do działania w obliczu realnego zagrożenia epidemią.

Koronawirus, który pojawił się w Wuhan w chińskiej prowincji Hubei zabił już w Chinach ponad 130 osób. Wśród 60 przypadków zarażonych poza ChRL nie ma przypadków śmiertelnych. Wirus pojawił się m.in. w nieodległej od Polski Bawarii. W związku z tym polscy wojewodowie i Ministerstwo Zdrowia mają być sprawdzeni przez Najwyższą Izbę Kontroli pod kątem koordynacji działań kryzysowych. Jak czytamy w opublikowanym na stronie NIK komunikacie:

Kontrola obejmie wszystkie kluczowe elementy systemu ochrony przed tego rodzaju zagrożeniami a przeprowadzona zostanie w wytypowanych szpitalach, na lotniskach, w portach morskich, w jednostkach ratownictwa medycznego i stacjach SANEPIDU.

Sprawdzeniu bezpieczeństwa obywateli RP służyć ma także, jak podaje NIK, kontrola funkcjonowania Sił Zbrojnych i Służby Ochrony Państwa. Kolejną dziedziną w której prześwietlone zostaną instytucje publiczne są finanse. Na celowniku kierowanej przez Mariana Banasia Izby są Narodowy Bank Polski- analizie zostanie poddany jego sposób zarządzania finansami w latach 2015-2020. Jak podaje NIK:

Wokół pensji niektórych pracowników NBP były kontrowersje. Temat kontroli obejmuje więc okres szerszy. Pozwoli przyjrzeć się funkcjonowaniu gospodarki finansowej naszego banku centralnego w perspektywie kilkuletniej.

NBP zostanie też rozliczony z realizacji założeń Rady Polityki Pieniężnej  na ubiegły rok. Poza finansami NIK sprawdzić chce jak rząd działa na rzecz środowiska. w tym  jak wygląda bilans energetyczny i gospodarka surowcowa:

Kontrolerzy zbadają, czy bariery w rozwoju systemu wykorzystywania OZE są skutecznie likwidowane. Izba przyjrzy się też systemowi gospodarowania odpadami komunalnymi i transgranicznemu przemieszczaniu odpadów.

Jak zauważył w Radiu WNET poseł Marek Sawicki, w Polsce panuje susza, której skutki dla rolnictwa są widoczne. W związku z problemem pustynnienia naszego kraju NIK planuję kontrolę  „efektywności działań mających zapobiegać niedoborom wody w rolnictwie”.

A.P.

Poznański samorząd odrzucił Kartę Praw Rodzin zobowiązującą go do wspierania rodzin przeciwko ofensywie ideologii LGBT

Radni odrzucający założenia Karty Praw Rodzin dokonują intelektualnych wygibasów, nie rozumiejąc założenia Konstytucji, że małżeństwo cieszy się przywilejami, ponieważ zapewnia trwanie społeczeństwa.

Elżbieta Lachman

3 grudnia Rada Miasta Poznania w głosowaniu odrzuciła możliwość przyjęcia Samorządowej Karty Praw Rodzin. Na początku października br. w Urzędzie Miasta Poznania został złożony – w trybie obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej – projekt uchwały dotyczący przyjęcia przez Miasto Poznań Samorządowej Karty Praw Rodzin, pod którym podpisało się ponad 1500 mieszkańców Poznania (głównie rodziców). Jak wówczas informował przewodniczący Komitetu Inicjatywy Uchwałodawczej Samorządowej Karty Praw Rodzin, dr Paweł Wosicki, Karta „ma formę deklaracji władz miasta, że w polityce oświatowej i społecznej przestrzegać będą konstytucyjnych praw rodziców do wychowania dzieci, a rodzin do szczególnej ochrony”. I znajdują się w niej między innymi następujące zapisy:

„Deklarujemy, że w szkołach prowadzonych przez nasz Samorząd będą przestrzegane ustawowe prawa rodziców, w tym w szczególności wymóg respektowania kompetencji Rady Rodziców do uchwalenia programu wychowawczo-profilaktycznego oraz do wyrażania zgody na podjęcie współpracy z organizacjami pozarządowymi i wymóg każdorazowego uzyskania zgody rodzica na udział dziecka w zajęciach nieobowiązkowych”.

„Deklarujemy, że instrumenty polityki społecznej prowadzonej przez gminę będą tworzone z uwzględnieniem kontekstu praw rodziny, jej autonomii i tożsamości”.

„Deklarujemy wprowadzenie mechanizmów, które umożliwią rodzicom najmłodszych dzieci wybór pomiędzy opieką domową, instytucjonalną opieką kolektywną i innymi formami opieki nad dzieckiem, pozwalając na realizację zróżnicowanych potrzeb, jakie mają różne grupy rodziców i dzieci”. (…)

Radny Marek Sternalski zarzucił Karcie „sznyt ideologiczny” wskazując, że jedna trzecia dzieci w Poznaniu rodzi się poza małżeństwami i Karta miałaby nie uwzględniać tego środowiska.

Radny Krzysztof Rozenkiewicz uznał, że to wystąpienie można podsumować jako komunikat do rodziców: „Jesteście kłopotliwymi mieszkańcami i nie do końca chcemy się do Was przyznać”.

Na sesję Rady Miasta przyszło wielu poznańskich rodziców, którzy również zabrali głos. Na przykład dr Paulina Michalska – matka pięciorga dzieci, ekspertka Polskiego Forum Rodziców – wskazała na potrzebę promocji tradycyjnej rodziny. Przekonywała, że w takiej rodzinie statystycznie jest mniej depresji, zachowań ryzykownych i uzależnień.

Bartosz Brzeziński, ojciec czworga dzieci, apelował , by wspierać silną tradycyjną, trwałą rodzinę, gdzie rodzice deklarują, że będą ze sobą na dobre i na złe, a dzieci będą miały ojca i matkę, nawet gdy nie wszystko będzie się idealnie między nimi układało.

Ostatecznie Rada Miasta Poznania w głosowaniu odrzuciła możliwość przyjęcia Samorządowej Karty Praw Rodzin, mimo że domagali się tego zgromadzeni w sali sesyjnej rodzice, a także ci, którzy podpisali się pod tą obywatelską inicjatywą uchwałodawczą.

Cały artykuł Elżbiety Lachman pt. „Rada Miasta Poznania przeciw Karcie Praw Rodzin” znajduje się na s. 2 i 3 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Elżbiety Lachman pt. „Rada Miasta Poznania przeciw Karcie Praw Rodzin” na s. 2 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Za komuny ZOMO pałowało protestujących przeciw podwyżkom cen. Dzisiejsze metody podwyższania opłat są podobne

Rada Miasta Bielska-Białej uchwaliła w spokoju i pełnej harmonii drastyczną, niemal stuprocentową podwyżkę opłat za wywóz śmieci, a strażnik, który mnie przyduszał, śmiał się ze mnie do rozpuku!

Rajmund Pollak

Cały Ratusz był od rana wypełniony funkcjonariuszami Straży Miejskiej uzbrojonymi w czarne pały i paralizatory elektryczne! Gdy Przewodniczący odczytał projekt uchwały o drastycznej podwyżce podatku od nieruchomości, a Pan Prezydent Klimaszewski z władczą gorliwością uzasadniał, że to dla dobra mieszkańców, zaprotestowałem, stwierdzając, że jako mieszkaniec jestem przeciwny takiej podwyżce.

Stolarz okrągłostołowy, pełniący obecnie jedną z najwyższych funkcji w mieście, natychmiast doniósł Straży Miejskiej, że ma uciszyć wszelkie protesty.

Otrzymałem słowne ostrzeżenie od samego Sekretarza Miasta, że mam być cicho, bo w programie Sesji z dnia 19 XI 2019 roku nie ma punktu dotyczącego jakichkolwiek protestów przeciw podwyżkom cen!

W następnym punkcie programu Pan Janusz Okrzesik z posłuszną mu większością Rady Miejskiej uchwalił następne podwyżki – tym razem podatku od środków transportu dla przedsiębiorców, które w praktyce uderzą w małe firmy.

Gdy z kolei wiceprezydent Bielska-Białej wciskał radnym (bezradnym?) ciemnotę o konieczności niemal stuprocentowej podwyżki opłat za wywóz śmieci, uzasadniając to wymogami postawionymi rzekomo przez Rząd RP, ośmieliłem się głośno stwierdzić, że czytałem przedmiotowy akt prawny i nie ma tam wymogu stuprocentowej podwyżki cen!

Wtedy Przewodniczący Janusz Okrzesik wydał Prezydentowi Miasta ustne polecenie, że ma zarządzić rozwiązanie siłowe.

Jarosław Klimaszewski, jako polityk lojalny wobec stolarzy Okrągłego Stołu, natychmiast wydał rozkaz do podjęcia szturmu na galerii. Zostałem brutalnie zaatakowany przez czterech uzbrojonych funkcjonariuszy Straży Miejskiej Bielska-Białej, z których trzech unieruchomiło mi ręce, a czwarty wskoczył mi na plecy i zaczął mnie przyduszać, zakładając nelsona jak w klatkach walki MMA. (…)

Zatem mamy okrągłostołową demokrację w Bielsku-Białej, a kto jest przeciwko podwyżkom cen, to albo go wyrzuci z Ratusza Straż Miejska, albo mu zakneblują usta groźbą wyrzucenia z pracy!

Cały artykuł Rajmunda Pollaka pt. „Drakońskie podwyżki w Bielsku-Białej uchwalone drakońskimi metodami” znajduje się na s. 12 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 23 stycznia 2020 roku!

Cały artykuł Rajmunda Pollaka pt. „Drakońskie podwyżki w Bielsku-Białej uchwalone drakońskimi metodami” na s. 12 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Droga gminna zagrodzona prywatnym płotem. Mieszkaniec Grodziska: Mamy XXI wiek, a żyjemy jak w getcie

Jak gminna droga prowadząca do centrum miasta stała się ślepą uliczką i co ma to wspólnego z zalewaniem wodą pobliskich piwnic? Jakie były kulisy nabycia ziemi przez spółkę Gedeon? Mówi Jacek Gawor.

Jacek Gawor informuje o problemie mieszkańców Grodziska Mazowieckiego.

Mamy XXI wiek, a żyjemy jak w getcie.

Wielkie niebieskie ogrodzenie oddziela teren producenta leków (Spółka Gedeon Richter Polska) od reszty miasta. Zagrodzona jest rzeka, wiele domów, a także droga.

Była przelotowa, a jest ślepa. Ludzie nie mają możliwości przemieszczania się do centrum miasta.

Mieszkaniec Grodziska Mazowieckiego przypomina „prawo wodne polskie mówi, że nie wolno grodzić tego”. Według cytowanej przez Super Express rzeczniczki firmy Gedeon, spółka została zwolniona „z zakazu grodzenia nieruchomości przylegających do powierzchniowych wód publicznych i z zakazu grodzenia obszaru w linii brzegu wód”. Zwolnienie to jednak nie czyni grodzenia mniej szkodliwym dla mieszkańców. Na wpuszczonych w rzekę kratach zatrzymują się liście i gałęzie, co skutkuje spiętrzaniem się wody, która zalewa piwnice okolicznych domostw.

Albo jest prawo albo jest bezprawie. Ludzie są zbulwersowani. Rzeka zalewa piwnice pobliskie.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi o kulisach nabycia ziemi przez firmę. Stwierdza, że ludzie zostali wywłaszczeni z terenów na których mieszkali, a całe hektary zostały sprzedane za grosze.

Komisja chodziła. […] „My chcemy was wykupić, bo będziemy poszerzać zakład”. Zakład się rozrósł, ale jako zakład nie istnieje, tylko pozostały tereny zawłaszczone.

Na zmianie właściciela ucierpiały także znajdujące się na terenie trzydziestoletnie drzewa, które zostały, jak mówi Gawor, nielegalnie wycięte. Interweniował w tej sprawie w urzędzie, gdzie usłyszał od urzędniczki, że „ta droga nie należy już do miasta”. Przypomina interwencję Programu Pierwszego Polskiego Radia, po której „dyrektor na klęczkach” pytał mieszkańców, gdzie może swój płot postawić.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.