Kwiatkowski: wybory w Rzeszowie to ważny poligon doświadczalny. Wszystko wskazuje, że potrzebna będzie dogrywka

Jaromir Kwiatkowski relacjonuje kończącą się kampanię przed wyborami prezydenckimi w Rzeszowie.

Jaromir Kwiatkowski relacjonuje dobiegającą końca kampanię przed wyborami prezydenckimi w Rzeszowie. Wskazuje, że są one poważnym testem dla poszczególnych ugrupowań politycznych.

Mam taki dysonans poznawczy – to są wybory prezydenta Rzeszowa na dwa lata, on ma dokończyć kadencję którą przerwał Tadeusz Ferenc. (…) Natomiast partie polityczne potraktowały te wybory jako poligon doświadczalny.

Zdaniem dziennikarza nie jest pewne, że wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, kandydat Solidarnej Polski, przed II turą udzieli oficjalnego poparcia kandydatce PiS Ewie Leniart. Nie należy się spodziewać żadnej deklaracji przed rozstrzygającym głosowaniem ze strony zgłoszonego przez Konfederację Grzegorza Brauna.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Walka o zachowanie pierwotnego charakteru Parku Joradana w Krakowie / Józef Wieczorek, „Śląski Kurier WNET” 83/2021

W Parku Krakowskim jest strefa dla dzieci, a także strefa z licznymi rzeźbami, większa niż w Parku Jordana. Nikt tego nie kontestuje, może dlatego, że rzeźby nie kojarzą się z patriotyzmem.

Józef Wieczorek

Powrót demonów PRL do patriotycznego Parku Jordana

Park Jordana od ponad 100 lat służy mieszkańcom Krakowa i nie tylko. Założony jeszcze pod zaborami, w roku 1888 przez dr. Henryka Jordana, wybitnego lekarza, wielkiego społecznika i patriotę, łączył funkcje zdrowotne, wypoczynkowe, zabawowe, z krzewieniem postaw patriotycznych wśród dzieci, jak i starszych mieszkańców. Przetrwał do dziś, mimo zniszczeń okupacyjnych także historycznych pomników wielkich Polaków, wśród których, rzecz jasna, nie mogli się przechadzać „ubermensche” (park był „Nur für Deutsche”).

W czasach PRL

W czasach komunistycznych, w 1958 r., w 50 rocznicę śmierci doktora, powstało Towarzystwo Parku im. dr. Henryka Jordana, dla kultywowania działalności swojego imiennika. Nacisk kładziono głównie na funkcje zabawowe i nie kontynuowano budowy pomników wielkich Polaków, których tylko część, ocalona przed barbarzyńcami, została ustawiona w parku.

Ale i w PRL pomniki nieraz były dewastowane przez wandali i głównie przy takich okazjach prasa o nich wspominała. W 1967 r. zlikwidowano stary pawilon „Jordanówki” stojący w parku, pełniący funkcje gastronomiczne i edukacyjne, bo ludowe władze Krakowa raził jego przedwojenny wygląd. O likwidacji nie poinformowano nawet Towarzystwa Parku, które w tej materii protestowało do władz najwyższych.

Zbudowano nowy pawilon, który miał typowy dla epoki socjalistycznej wygląd i inne funkcje. W latach 70. trudno było prowadzić wykłady w sąsiadującym z Parkiem Jordana Collegium Geologicum UJ ze względu na trwające w parku głośne imprezy. Pomniki jordanowskie nadal były dewastowane w czasach „jaruzelskich”, na co reagował Kazimierz Cholewa z Towarzystwa Parku, a nie „miasto”.

Kontynuacja idei dr. Henryka Jordana

Już w III RP zdewastowany pawilon „Jordanówki” został przejęty w ramach umowy przez Fundację im. dr. Henryka Jordana, reprezentowaną przez Kazimierza Cholewę, który pawilon odremontował, prowadził tam kawiarnię – spokojną, lubianą przez mieszkańców Krakowa, szczególnie starszych, spędzających tam razem z dziećmi wolne chwile.

Po rewaloryzacji części parku na początku tego wieku powstało wiele boisk do uprawiania sportu i zabawy, ale nie było zaplecza tj. szatni i natrysków, mimo funkcjonowania pobliskiego budynku „Bajlandji”, jednak o roli komercyjnej, a nie społecznej.

W kontynuacji idei jordanowskiej, dzięki pasji Prezesa Towarzystwa – Kazimierza Cholewy, powstała imponująca, słynna w Polsce Galeria Wielkich Polaków XX wieku, którą tworzy 35 popiersi osób zasłużonych dla niepodległości, często wyklętych przez komunistów (moje dokumentacje głównie na platformie wordpress.com) i stanowiących wzorce osobowe dla młodzieży.

IPN opracował tekę edukacyjną „Na szlakach historii w Małopolsce. Galeria wielkich Polaków”, wykorzystywaną w tej szkole pod gołym niebem. Wiele uroczystości patriotycznych organizowanych w Parku ściąga setki, a nawet tysiące mieszkańców, nie tylko Krakowa.

Powrót demonów PRL

Mimo to, a może właśnie dlatego, twórca Galerii, prezes Towarzystwa, jest obiektem niewybrednych ataków ze strony antypatriotycznie, wręcz antypolsko nastawionej części radnych Krakowa (Krakowska frakcja antypolska w działaniu…, „Kurier WNET” nr 53) oraz niektórych mediów, na czele z „Gazetą Wyborczą”. Spośród radnych wyróżniali się swoimi wypowiedziami: Andrzej Hawranek i Anna Pojałowska – radna Dzielnicy V. W takiej atmosferze nieznani sprawcy kilkakrotnie dewastowali pomniki w Galerii.

Po zakończeniu okresu wynajmu „Jordanówki” w 2020 r. osoba prezesa Towarzystwa i Galeria Wielkich Polaków nadal są przedmiotem ataków i deprecjacji, rozpowszechnianych w mediach (np. radny Łukasz Maślona w audycji TVP Kraków Tematy dnia, 21.01.2021), mimo że to dzieło stanowiło podstawę do nagrody Kustosza Pamięci Narodowej dla Kazimierza Cholewy (rok 2020). Rzecz jasna, trwają dyskusje nad dalszym losem pawilonu, który powinien być zastąpiony nowym obiektem. Ale do dyskusji nad przyszłością parku i „Jordanówki” nie jest zapraszane Towarzystwo Parku, które – mimo że nadal istnieje – jest traktowane jak niepotrzebny przedmiot, podobnie jak to miało miejsce w trakcie likwidacji starego pawilonu w 1967 r.

Z kłamstwami, pomówieniami rozpowszechnianymi w audycjach TVP i w prasie, nie tylko w „Gazecie Wyborczej” (niewątpliwego lidera antypatriotycznego hejtu), nie można nawet polemizować na równych warunkach.

Podobnie jak w PRL, stosuje się „dyskusje” bezdyskusyjne. Można by rzec – do Parku Jordana wracają demony PRL.

Nie ma konfliktu patriotyzmu i zabawy

Przypomnieć należy niewątpliwie antypatriotyczne, antypolske ekscesy radnych tak miejskich, jak i dzielnicowych (Rada V Dzielnicy), którym przeszkadzają pomniki wielkich Polaków (pewnie z konfrontacji z nimi czują swoją małość) i którzy argumentują, że chodzi im o dzieci, dla których rzekomo w Parku nie ma miejsca. Park jest duży – około 21,5 ha i ma duże połacie zabawowe, a pomnik Misia Wojtka z Armii Andersa należy do najbardziej ulubionych przez dzieci miejsc! Zresztą i rejony wokół innych pomników bynajmniej nie przeszkadzają w zabawach i ćwiczeniach cielesnych, jak za czasów dr. Henryka Jordana, co widać na moich fotoreportażach. Hejterzy, rzekomi obrońcy dzieci i młodzieży, ani słowem nie wspominają, że głównym utrudnieniem dla ćwiczeń i zajęć szkolnych jest brak szatni i natrysków, ale adaptacja do tego celu „Bajlandii”, czy raczej postawienie w tym miejscu nowego obiektu, nie jest przedmiotem dyskusji. Nie wiadomo, jak w takim razie przeciwnicy Galerii Wielkich Polaków XX wieku chcą zapewnić dzieciom odpowiednie warunki do zabaw?

Atakujący wytaczają takie argumenty, że trudno się zorientować, czy byli w ogóle w Parku Jordana, czy cokolwiek wiedzą o działalności dr. H. Jordana. Krzyczą o konieczności przywrócenia parku dzieciom, jakby ktokolwiek ten park dzieciom odbierał. Chcą odebrać parkowi funkcję edukacyjną i patriotyczną, którą kultywował właśnie Henryk Jordan.

Można się zapytać: ile kosztuje mieszkańca Krakowa utrzymywanie takich radnych, którzy nie są w stanie przyswoić choćby elementarnych faktów z historii parku i Krakowa, i walą jak cepem w to, co jest naszym wspólnym dobrem.

W niezbyt odległym Parku Krakowskim jest strefa dla dzieci, a także strefa z licznymi rzeźbami, zajmująca więcej miejsca niż pomniki w Parku Jordana. Nikt tego stanu rzeczy nie kontestuje, może dlatego, że rzeźby są współczesne i nie kojarzą się nikomu z patriotyzmem.

W niezbyt odległej od Parku Jordana szkole podstawowej nr 12 (al. Kijowska 3) wokół budynku szkoły są boiska do zabaw i uprawiania sportu, ale jest i sektor patriotyczny z pomnikiem i dębami pamięci ofiar zbrodni katyńskiej, no i z polską flagą. Nie zauważyłem, aby dzieciaki nie miały gdzie się bawić, aby bywały przestraszone takim stanem rzeczy, nie słyszałem, aby ktokolwiek argumentował, że skoro jest pomnik, jest flaga, to nie jest to szkoła dla normalnych dzieci.

A takim argumentem posługiwali się radni w stosunku do patriotycznego wyrazu Parku Jordana i flagi narodowej tam umieszczonej. Nikt nie argumentuje, żeby szkołę przywrócić dzieciom, a kultywowanie pamięci historycznej, wychowanie w duchu patriotycznym nikomu szkoły nie odbiera, lecz nadaje jej sens.

Śladami Hansa Franka?

Mamy paranoidalny stan rzeczy, media nie zwracają na to uwagi, a radni najchętniej pomniki by zburzyli, idąc w ślady Hansa Franka czy wandali z okresu PRL.

Na rok 2021 r. jakaś grupa mieszkańców Krakowa przygotowała projekt zgłoszony w budżecie obywatelskim 2021 „Odpomnikujmy Park Jordana”, mający na celu usunięcie z Galerii Wielkich Polaków XX wieku 14 pomników: ks. Zdzisława Peszkowskiego (odsłonięty 17 września 2010 r.), gen. Leopolda Okulickiego (odsłonięty 27 V 2012r.), Danuty Siedzikówny „Inki” (odsłonięty 16 XI 2012 r.) gen. Stanisława Sosabowskiego (odsłonięty 1 IX 2013 r.), ks. Władysława Gurgacza, (odsłonięty 14 IX 2014 r.), Andrzeja Małkowskiego (odsłonięty 27 VIII 2011 r.), gen. Elżbiety Zawackiej (odsłonięty 31 VIII 2014 r.), bp. Albina Małysiaka (odsłonięty 17 V 2015 r.), mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” (odsłonięty 1 III 2015 r.), ppłk. Łukasza Cieplińskiego „Pługa” (odsłonięty 1 III 2015 r.), mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” (odsłonięty 28 II 2016 r.), sierż. Józefa Franczaka „Lalka” (odsłonięty 28 II 2016 r.), Zofii Kossak-Szczuckiej (odsłonięty 8 VI 2016 r.), Henryka Sienkiewicza (odsłonięty 8 VI 2016 r.), które rzekomo zostały postawione bez wymaganego prawem pozwolenia na budowę. Reportaże z odsłonięć pomników – postawionych po akceptacji radnych Krakowa, z udziałem władz miasta i państwa – można znaleźć na moim kanale YouTube i w serwisach „W Krakowie” na wordpress.com.

Usunięty ma także zostać maszt flagowy, na którym łopocze od 5 lat polska flaga, raniąca uczucia antypatriotyczne i antypolskie części radnych i aktywistów miejskich.

32 lata temu ogłoszono w mediach upadek komunizmu, odzyskania wolności i niepodległości. Okazuje się, chociażby na przykładzie Parku Jordana, że było to ogłoszenie przedwczesne. Bez dekomunizacji, wyzwolenia miasta od anty-Polaków, życie w Królewskim Mieście Krakowie, wśród powracających demonów PRL, jest wielkim utrapieniem dla patriotycznie wychowanych mieszkańców.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Powrót demonów PRL do patriotycznego Parku Jordana” znajduje się na s. 4 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 83/2021.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Powrót demonów PRL do patriotycznego Parku Jordana” na s. 4 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 83/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Trudna sytuacja dziesięciorga rodzeństwa z Podkarpacia. Biurokracja, bezduszność i bezradność władz zamiast pomocy

Instytucje państwowe nadal nie są w stanie zdecydować, jak pomóc dziesięciorgu rodzeństwa, którym zastępczo opiekują się Siostry Służebniczki ze Starej Wsi k. Brzozowa na Podkarpaciu.

Kilka miesięcy temu nasze stowarzyszenie wraz z Siostrami Służebniczkami zorganizowało konferencję by poinformować o trudnej sytuacji jaka powstała, gdyż władze państwowe nie są w stanie zdecydować, który podmiot powinien przekazywać środki w związku z umieszczeniem przez sąd dziesięciorga rodzeństwa pod opieką Sióstr.

Liczne osoby prywatne udzieliły wówczas wsparcia, za co Siostry chciały jeszcze raz podziękować. Podczas dzisiejszej konferencji musieliśmy przekazać niestety smutne informacje, iż problem nie tylko nie został rozwiązany, ale wręcz się pogłębił. Po niekończącej się wymianie pism między wojewodą, starostą, Samorządowym Kolegium Odwoławczym, Rzecznikiem Praw Dziecka okazało się, iż władze państwowe wolałyby raczej. by dzieci zostały odebrane Siostrom i trafiły do innego rodzaju placówki. Byłoby to oczywiście kolejną wielką krzywdą dla samych dzieci, ale raczej również działaniem bezprawnym. Po tym, gdy sąd orzekł o umieszczeniu dzieci u Sióstr, inne organy państwowe powinny znaleźć sposób wykonania tego orzeczenia. Tymczasem nie sposób nie odnieść wrażenia, iż wielu urzędnikom chodziło raczej o maksymalne zagmatwanie sprawy tak, by tworzyć podkładkę pod twierdzenie, iż to nie ich rzecz.

Oczywiście, możliwe jest skierowanie sprawy do sądu, ale po pierwsze to na początek pociągnie za sobą dodatkowe koszty, a nie dostarczy środków. Po drugie, trudno liczyć na zakończenie prawy w czasie, którym mógłby mieć znaczenie dla dzieci i Sióstr.

Próbując szukać możliwości wyjścia z bardzo trudnej sytuacji, obecnie skierowaliśmy pismo do Prokuratora Generalnego. Jako najbardziej właściwy do przywracania praworządności, może on wszcząć wszelkie postępowania, jakie uważa za niezbędne i o to prosimy. Poza tym, naszym zdaniem, należałoby rozważyć, czy w dotychczasowych działaniach urzędniczych nie doszło do niedopełnienia obowiązków, co również wymagałoby stosownych kroków prawnych.
Kolejne pismo wysłaliśmy również do wojewody.

Nadal uważamy, iż jako podmiot właściwy w nadzorze nad działaniem samorządu terytorialnego, to wojewoda powinien ustalić, kto właściwie od początku zobowiązany był przekazywać stosowne środki dla dzieci.

Stowarzyszenie Europa Tradycja,
Ryszard Skotniczny, Prezes

Każdy, kto chciałby pomóc, umożliwić, by dzieci mogły nadal pozostać u Sióstr, może wpłacić dowolną kwotę na numer konta, z którego pieniądze zostaną przeznaczone dla Podopiecznych DPS:

Bank PEKAO S.A. I o/Brzozów 28 1240 2324 1111 0000 3314 7347

„Główne ogólnopolskie media relacjonowały głośną sprawę dziesięciorga rodzeństwa z Podkarpacia, które doświadczyło wyjątkowo ciężkich przeżyć. W ich życiu było wszystko. Od głodu po seksualną agresję ze strony najbliższych (w tej sprawie sąd wydał już wyrok skazujący).

Wszystko, czego potrzebują te dzieci, to spokój i miłość, a to otrzymały, gdy na mocy orzeczenia sądu znalazły się pod opieką Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny ze Starej Wsi k. Brzozowa. W myśl obowiązujących przepisów prawnych, powinny pójść za tym stosowne środki na utrzymanie dzieci. Na to składamy się wszyscy z naszych podatków.

Dla dzieci najlepiej byłoby, gdyby ta sprawa w ogóle zniknęła z przestrzeni publicznej, by próbować zaleczyć traumy i kończąc, co złe, otworzyć im nowe perspektywy życiowe. Niestety na skutek skrajnie nieodpowiedzialnych działań administracji publicznej, póki co okazało się to niemożliwe”.

Po dokładniejsze informacje odsyłamy do kwietniowego „Kuriera WNET”, w którym przedstawiliśmy sytuację rodzeństwa i opiekujących się nim sióstr zakonnych. 

Możemy doprowadzić do wyboru wyłącznie uczciwych polityków / Stowarzyszenie RKW-RKW, „Śląski Kurier WNET” 82/2021

Stowarzyszenie RKW-RKW wzywa do wprowadzenia obowiązkowych badań wariograficznych dla polityków i urzędników RP wysokiego szczebla – jak się to odbywa w niektórych przypadkach służb specjalnych.

Ruch Kontroli Wyborów-Ruch Kontroli Władzy

Wnioskujemy do Pana Prezydenta RP Andrzeja Dudy o pilne podjęcie działań ustawodawczych celem wprowadzenia lustracji antykorupcyjnej dla wszystkich polskich sędziów.

Stowarzyszenie RKW Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy występuje z odezwą mającą na celu rozpropagowanie wprowadzenia obowiązkowej zasady weryfikacji wariograficznej przy doborze kandydatów oraz nadzorze nad osobami pełniącymi wysokie stanowiska demokratycznej władzy w Polsce. Nasza inicjatywa jest apolityczna i realna. Trzeba przygotować projekt ustawy sejmowej i spowodować społeczny nacisk na jej wdrożenie. Poprzez wprowadzenie ustawy antykorupcyjnej możemy realnie sprawić, że Polaków – niezależnie od opcji politycznej – będą reprezentować wyłącznie uczciwi kandydaci. Agentura, oszuści, ludzie nieobliczalni czy uzależnieni (np. pedofile, narkomani) – zostaną wyeliminowani z poszczególnych szczebli władz w naszym kraju. Zlikwidowanie w ten sposób korupcji w polityce jest możliwe! Do tej pory unikający polityki, a mądrzy i przede wszystkim uczciwi ludzie będą mieli wówczas dużą szansę, by nas reprezentować – co będzie niezwykle korzystne dla polskiego interesu narodowego.

Stowarzyszenie RKW wzywa do poparcia planu wprowadzenia obowiązkowych badań tzw. poligraficznych na wariografie dla urzędników – tak jak się to odbywa w niektórych tylko przypadkach służb specjalnych.

Docelowo badaniu podlegaliby wszyscy elekci z zakończonych procesów wyborczych oraz piastujących stanowiska: prezydenta RP, premiera, ministrów, posłów, senatorów, prezydentów czy burmistrzów miast, prezesów spółek skarbu państwa, aparatu kontroli skarbowej, władz lokalnych itp. Proponujemy, by w pierwszej kolejności zastosować taką weryfikację wobec wszystkich polskich sędziów.

Petycję, z tyloma podpisami, ile zdobędziemy do dnia 1 czerwca 2021 roku, przedłożymy Panu Prezydentowi Andrzejowi Dudzie z prośbą, by wykazał się inicjatywą ustawy antykorupcyjnej w obszarze sądownictwa, a więc w ramach jego kompetencji. W takim przypadku możliwy jest do opracowania w kilka tygodni projekt ustawy, zawierający głównie rozszerzenie dotychczasowego obowiązku sędziowskiego oświadczenia lustracyjnego (i weryfikacji przez IPN) o podobny obowiązek oświadczenia kandydatów na sędziów oraz sędziów (i weryfikacji na certyfikowanym wariografie). Mamy nadzieję, że przedstawiciele Stowarzyszenia RKW będą mogli osobiście spotkać się z Panem Prezydentem i że poprze on naszą apolityczną społeczną inicjatywę antykorupcyjną.

MEMORANDUM ANTYKORUPCYJNE

Ujawniane od wielu lat różne afery, często na najwyższych szczeblach władzy, są wynikiem złego systemu wyłaniania naszych przedstawicieli, wskutek czego do polityki, do władzy przedostają się osoby o wątpliwych kwalifikacjach moralnych, podatne na korupcję lub szantaż.

Po przemianach demokratycznych z lat 1989/90 Polacy mają możliwość głosowania w wolnych wyborach na zgłoszonych kandydatów. Jednak w ramach obowiązującego prawa wyborczego jedyną działającą w praktyce weryfikacją kandydatów do samorządu czy parlamentu jest obowiązkowe złożenie przez nich oświadczenia lustracyjnego, którego prawdziwość jest weryfikowana przez Biuro Lustracyjne IPN. Weryfikacja ta polega na sprawdzeniu, czy dana osoba wykazała prawdę o ewentualnej współpracy ze służbami PRL. Odbywa się to jednak już po wielu latach i na stosunkowo niewielkich zasobach, gdyż większość akt komunistycznych służb została zniszczona. Obowiązek ten dotyczy tylko osób urodzonych przed 1 sierpnia 1972 roku.

Zasoby IPN-u, przejęte przede wszystkim po Służbie Bezpieczeństwa, trafiły tam mocno przetrzebione, pozbawione przeważnie informacji najistotniejszych, przesądzających o fakcie współpracy danej osoby. Pozostawione ślady takiej współpracy, w postaci zapisów ewidencyjnych, w świetle obowiązującego w Polsce w tym zakresie prawa nie przesądzają o czyjejś winie. Znamienne jest też to, że największego „brakowania” tej dokumentacji dokonano już na początku lat 90., gdy znajdowały się one pod kuratelą „solidarnościowego” Urzędu Ochrony Państwa.

Należy także zauważyć, iż przemiany związane z transformacją ustrojową z przełomu lat 80./90. ominęły wojskowe organy bezpieczeństwa (kontrwywiad oraz wywiad wojskowy), gdzie nie przeprowadzono stosownej weryfikacji, na wzór tej w SB, ani ich pracowników, ani, tym bardziej, ich agentury. Fakt ten również jest znamienny, gdyż dla osób pobieżnie nawet w temacie zorientowanych wiadomym jest, że to te służby (oraz ich agentura) stanowiły właściwy trzon formacji zwanej potocznie komunistyczną bezpieką, nastawioną na obronę szeroko rozumianych interesów Wojsk Układu Warszawskiego, na najbardziej wówczas zagrożonym w Polsce obszarze, tj. froncie wewnętrznym.

Likwidacja następcy WSW, czyli Wojskowej Służby Informacyjnej, nie rozwiązała problemu i związanych z nią zagrożeń.

Jeśli więc w tych zniszczonych w większości zasobach IPN-u nie ma obecnie informacji przesądzających o haniebnej przeszłości kandydatów, to mogą oni obecnie poprzez fakt zatajenia jej, tj. kłamstwo w oświadczeniu, zostać naszymi przedstawicielami w parlamencie czy samorządzie terytorialnym. Niektórzy z nich mogą być nadal kontrolowani przez wrogie Polsce siły, o ile znają one ich przeszłość czy dysponują ich aktami.

Nikt, jak dotąd, nie postuluje sprawdzania kwalifikacji moralnych wszystkich bez wyjątku kandydatów do władzy, również najmłodszych. Nie stworzono systemu do ich sprawdzenia. O tym, czy mają oni powiązania ze światem przestępczym, obcą agenturą, czy choćby są nieobliczalni w wyniku np. uzależnienia narkotycznego czy pedofilii, dowiadujemy się poprzez afery ujawniane w mediach. Nie ma też obecnie żadnej możliwości prawnej weryfikacji polityków oraz urzędników na państwowych posadach. Jeśli nie byli karani, są i muszą być traktowani jak uczciwi ludzie. Do polityki i do władzy przedostają się przez to zbyt często ludzie małostkowi, podli i sprzedajni. Czasami tacy skorumpowani włodarze naszego państwa, naszych miast i wsi miewają oskarżenia o korupcję, czasami nawet otrzymują kary i trafiają później za kraty, ale wyrządzonych społeczeństwu szkód już nie naprawią, a straty są na ogół wielkie.

Ostatnio, w 2020 roku, najważniejsze osoby w państwie, jak marszałek Senatu czy prezes Najwyższej Izby Kontroli, mają zarzuty korupcji oraz oszustwa podatkowego. Nie powinno być tak, że aż do czasu ewentualnego udowodnienia winy lub też oczyszczenia z zarzutów sprawują oni nadal władzę przez wiele miesięcy czy lat.

Gdyby wprowadzono obowiązkowy i sprawny system kontroli uczciwości, jakim jest badanie na wariografie, wówczas natychmiast wiedzielibyśmy, kto z nich kłamie.

W obecnym systemie nadal taka wiedza niewiele by zmieniła, więc powinny zaistnieć odpowiednie zapisy prawne, by można wszystkich nieuczciwych i skorumpowanych ludzi od razu odsunąć od sprawowanego przez nich publicznego urzędu oraz postawić przed sądem.

Badanie na tzw. wykrywaczu kłamstw w przypadku dużego zamówienia (np. kilku tysięcy zleceń) jest wydatkiem tylko kilkudziesięciu złotych, więc tanim, jednorazowym zabiegiem. Niewykluczone, że zaproponujemy w projekcie ustawy, aby każdy elekt na stanowisko publiczne musiał dostarczyć na swój koszt „zaświadczenie antykorupcyjne” z badania na wariografie, oczywiście z wynikiem negatywnym. Podobnie jak w wielu wypadkach trzeba dostarczyć zaświadczenie z sądu o niekaralności, które kosztuje 30 zł i każdy musi je nabyć na swój koszt. Jednakże z uwagi na znaczne, nie do oszacowania straty mogące wyniknąć z narażenia naszego bezpieczeństwa narodowego, wszelkie inne koszty z tym związane, zwłaszcza infrastruktury do badań wariograficznych, winny być sfinansowane z budżetu państwa.

Przykład mieliśmy choćby w oszustwach na podatku VAT, gdzie starty skarbu państwa sięgały dziesiątek miliardów złotych rocznie. Nie byłoby ich w takiej skali, gdyby poprzez badanie wariograficzne musieli przejść wysocy urzędnicy i ich doradcy w ministerstwach, którzy chronili mafię VAT-owską.

Dla dalszego prawidłowego rozwoju Polski należy więc pilnie wprowadzić kontrole antykorupcyjne sprawdzające uczciwość i lojalność państwową elektorów na wszystkie ważne stanowiska państwowe oraz takie same cykliczne i okresowe kontrole dla osób piastujących już te stanowiska.

Patologia korupcji i agenturalności od wielu lat, już po zakończeniu okresu totalitaryzmu komunistycznego, jak choroba nowotworowa nadal niszczy nasze państwo. Skoro istnieje wiarygodna i niedroga możliwość skutecznej kontroli, znana od lat i ostatnio bardzo udoskonalona poprzez rozwój informatyki i sztucznej inteligencji, to należy po prostu z niej skorzystać.

Wprowadzenie USTAWY ANTYKORUPCYJNEJ w życie wymaga dobrej woli obecnych decydentów oraz naszego społecznego na nich nacisku w tej kwestii.

Stowarzyszenie RKW niniejszą odezwą inicjuje proces wdrożenia w Polsce antykorupcyjnego systemu kontroli władzy już na etapie wyłaniania kandydatów oraz późniejszych okresowych kontroli ich uczciwości jako funkcjonariuszy państwowych sprawujących władzę. Tak jak wprowadzono do kodeksu wyborczego obowiązek oświadczeń lustracyjnych dla kandydujących oraz ich weryfikację przez IPN, tak można i należy wprowadzić kolejny obowiązek, stosunkowo tani i szybki w realizacji, a stwarzający od razu nieporównywalnie wyższą jakość w funkcjonowaniu naszego państwa i dzięki temu wielkie korzyści.

Stowarzyszenie RKW inicjuje plan wprowadzenia systemu obowiązkowych badań na wariografie, tak jak się to odbywa w niektórych tylko przypadkach polskich służb specjalnych. Badaniu podlegaliby wszyscy elekci z zakończonych procesów wyborczych oraz późnej okresowo piastujący stanowiska prezydenta RP, premiera, ministrów, posłów, senatorów, prezydentów czy burmistrzów miast, prezesów spółek skarbu państwa, sędziów, prokuratorów i wszelkich władz lokalnych.

W przeciwieństwie do zaświadczeń lustracyjnych IPN-u, jest to, jak dotąd, najbardziej znany sposób zapewniający w 100% prawidłową weryfikację prawdomówności!

Istnieją też inne, ale droższe metody, jednak z większą ilością przeciwskazań zdrowotnych, więc je pomijamy w propozycji (np. niekliniczne funkcjonalne obrazowanie mózgu metodą rezonansu magnetycznego w połączeniu z najnowszymi urządzeniami łączącymi ludzki mózg ze sztuczną inteligencją).

Nawet w polskich sądach wyniki badań poligraficznych są brane pod uwagę, jeśli są jednym z różnych dowodów i są dobrowolne. Procedura dopuszcza tzw. rozpytanie wariograficzne w celu ograniczenia kręgu osób podejrzanych lub ustalenia wartości dowodowej ujawnionych śladów (art. 192a § 1 kpk).

W aferze korupcyjnej z 2019 roku byłego już szefa Komisji Nadzoru Finansowego, prokuratura w 2020 roku ujawniła i jednoznacznie stwierdziła, iż po dobrowolnych badaniach na wariografie, w sporze właściciel Getinbanku vs prezes KNF, kłamcą jest były prezes KNF. Badanie na certyfikowanym, nowoczesnym wariografie jest wiarygodne dla ponad 98,5% badanych. Istnieje statystyczna grupa osób – do 1,5% – których nie powinno się badać, gdyż wyniki będą niemiarodajne. Są to, w minimalnym procencie, przeszkoleni specjalistycznie agenci służb specjalnych. Przeszkolony agent nie ma jednak możliwości oszukania aparatury, choć potrafi do pewnego stopnia „zamazać” wynik swojego badania – ale to jest wówczas widoczne w badaniu.

Bywają też osoby, które z przyczyn zdrowotnych zażywają specyficzne lekarstwa, a z tego powodu nie można prawidłowo ich zweryfikować w systemie kontroli wariograficznej. Takie schorowane osoby nie muszą jednak kandydować lub być powoływane na urzędy. To chyba jedyny ujemny, ale niewielki koszt społeczny proponowanego wariograficznego systemu kontroli.

Uważamy, że konieczne jest wprowadzenie ustawy sejmowej regulującej całe zagadnienie i wiele specyficznych sytuacji związanych z badaniami poligraficznymi, które w 2021 roku będziemy opracowywać, m.in.:

  • Określenie podmiotu do przeprowadzania weryfikacji, tak aby był on w pełni wiarygodny, odporny na korupcję i transparentny (obecne firmy/instytuty raczej się do tego nie nadają);
  • Natychmiastowa utrata stanowisk i np. dożywotni zakaz piastowania funkcji państwowych przez osoby, którym wykazano kłamstwa lub celowe zamazywanie obrazu badania na wariografie. Na podstawie obecnie obowiązującego prawa oszuści nie mogą być oskarżani czy karani wyłącznie z powodu negatywnego wyniku badania prawdomówności (mamy nadzieję, że prawo też w tym wypadku się kiedyś zmieni);
  • Wykluczenie możliwości kandydowania na określone stanowiska publiczne i państwowe przez osoby zażywające z powodu rzadkich chorób specjalistyczne lekarstwa, co nie pozwala im na poddanie się poligraficznym badaniom na wiarygodność;
  • Opracowanie systemu badań wariograficznych i ich kontroli (w tym społecznej –np. mężowie zaufania; całe badanie nagrywane na video, a wyniki na nośniki elektroniczne – z opcją kupna przez osobę badaną), by nie było najmniejszych możliwości fałszowania wyników przez osoby pracujące dla instytucji kontrolującej (które również by obowiązkowo podlegały okresowym badaniom wariograficznym);
  • Ustalenie zakresu i częstotliwości badań oraz zapewnienie budżetu do tego celu, co nie jest znacznym wydatkiem (można też wprowadzać obowiązkowe badania stopniowo – zacząć od kontroli wariograficznej na najwyższych stanowiskach w państwie i samorządzie).

Jako Stowarzyszenie RKW będziemy prowadzić i pilotować do końca naszą inicjatywę stworzenia odpowiedniej ustawy antykorupcyjnej z wszystkimi jej aspektami/rozporządzeniami niezbędnych działań technicznych w praktyce. Zdajemy sobie sprawę, że napisanie takiego obywatelskiego projektu bezbłędnej prawnie ustawy do końca 2021 roku będzie bardzo trudne. Liczymy, że w zakresie działań antykorupcyjnych wśród sędziów inicjatywą wykaże się Pan Prezydent, dlatego na jego ręce złożymy 1 czerwca 2021 roku tę petycję, z uzyskanym poparciem w postaci podpisów na naszym portalu.

Liczymy na Państwa pomoc w rozpropagowaniu petycji oraz w ewentualnym wsparciu w społecznym tworzeniu projektu ustawy antykorupcyjnej.

Prosimy o pisemne poparcie w zakładce Petycje na naszym portalu stowarzyszenierkw.org oraz o jej propagowanie, a także o dalsze wspierania Stowarzyszenia RKW w tworzeniu projektu ustawy antykorupcyjnej. Liczymy, że z Państwa wsparciem projekt zostanie bezbłędnie prawnie przygotowany do końca 2021 roku, a w 2022 roku zbierzemy min. 100 tys. podpisów i przedłożymy jako gotowy projekt obywatelski pod obrady Sejmu i będziemy cały proces monitorować i informować na naszym portalu internetowym.

Memorandum antykorupcyjne Ruchu Kontroli Wyborów-Ruchu Kontroli Władzy znajduje się na s. 11 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 82/2021.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Memorandum antykorupcyjne Ruchu Kontroli Wyborów-Ruchu Kontroli Władzy na s. 11 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 82/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Michał Prószyński o działaniach władz Mazowsza ws. koronawirusa: sytuacja w regionie jest opanowana

Michał Prószyński o działaniu służb w czasie pandemii koronawirusa, sytuacji w koalicji rządzącej, transferze Moniki Pawłowskiej do Porozumienia i walce z Covid-19 na Mazowszu.

Szef gabinetu politycznego  ministra spraw wewnętrznych stwierdza, że Polska jest krajem bezpiecznym na tle innych państw europejskich. Podkreśla, że działanie z terroryzmem przeniosło się w dużej mierze do Internetu. Wszakże tradycyjna przestępczość nie zniknęła.

Michał Prószyński przyznaje, że w koalicji rządzącej dochodziło do zaskakujących rzeczy, takich jak głosowanie Solidarnej Polski razem z Platformą Obywatelską ws. ministra Piotra Glińskiego.

Jeżeli problemy w codziennym funkcjonowaniu większości parlamentarnej by się pogłębiały, to ciężko będzie mówić o dalszym funkcjonowaniu w ramach Zjednoczonej Prawicy.

Polityk wyraża nadzieję, że problemy uda się zażegnać. Wskazuje, że nikomu się nie opłaca funkcjonować w klinczu. Komentuje przejście posłanki Lewicy Moniki Pawłowskiej do Porozumienia. Posłanka nie wejdzie do klubu PiS.

Radny sejmiku  województwa mazowieckiego mówi również o działaniach wojewody  Konstantego Radziwiłła w walce z koronawirusem w regionie. Uważa je za skuteczne.

Sytuacja na Mazowszu jest opanowana.

Prószyński wskazuje, że często to samorządy nie chcą współpracować z wojewodą.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Warszawa: jest decyzja o budowie 3 linii metra – powstanie sześć nowych stacji, które połączą Pragę-Południe z Centrum

W poniedziałek prezydent Warszawy wydał decyzję o rozpoczęciu prac nad trzecią linią metra. Pierwszy etap prac ma kosztować 41 mln zł i obejmie budowę sześciu nowych stacji na warszawskiej Pradze.

15 marca warszawski ratusz poinformował o decyzji Rafała Trzaskowskiego, która zezwala na rozpoczęcie budowy trzeciej linii metra. Teraz rada miasta musi zadecydować skąd przesunąć fundusze, potrzebne do rozpoczęcia prac.

Początkowy etap budowy ma kosztować 41 mln zł i w jego ramach powstanie sześć nowych stacji na warszawskiej Pradze: Dworzec Wschodni, Mińska, Rondo Wiatraczna, Ostrobramska, Jana Nowaka – Jeziorańskiego oraz Gocław.

Nowe stacje M3 mają stanowić odgałęzienie od istniejącej już stacji Stadion Narodowy. Docelowo trzecia linia metra ma połączyć Pragę-Południe z centrum miasta, a dalszej perspektywie także z Ochotą i Mokotowem. Pierwsza część budowy ma zostać ukończona w 2028 r. Jak komentuje warszawski Ratusz:

Stacja Stadion Narodowy stanie się kluczowym węzłem komunikacyjnym prawobrzeżnej Warszawy, umożliwiający przesiadkę do pociągów na dworcu PKP, linii autobusowych i tramwajów.


Zgodnie z komunikatem Ratusza decyzja o rozpoczęciu budowy nad M3 nie należała do oczywistych ze względu na trudną sytuację finansową stołecznego miasta. Według Rafała Trzaskowskiego:

To nie była łatwa decyzja, bo sytuacja finansowa miasta jest naprawdę trudna. Warszawa musi jednak stać się nie tylko idealnym miejscem do pracy, ale także wymarzonym miejscem do życia. Budowa trzeciej linii metra ma tu kluczowe znaczenie, bo komunikacja jest jedną z najważniejszych usług jakie świadczymy naszym mieszkańcom.

N.N.

Źródło: Twitter, UM Warszawa

Krakowskie archiwum miejskie. Wojciech Mucha: Za chwile minie miesiąc od pożaru, a te dokumenty nadal się tam znajdują

Wojciech Mucha o pożarze w krakowskim archiwum miejskim, reakcji władz i dokumentach, które zostały w jego wyniku zniszczone.

Władze informują, że w pierwszych dniach pożaru udało im się wydobyć 600 kg mokrych, zamarzniętych dokumentów.

Wojciech Mucha wskazuje, że w wyniku pożaru w krakowskim archiwum miejskim zniszczeniu uległo 20 km akt. Ofiarą pożaru padły akta związane z PRL i pozwoleniami na budowę.

Za chwile minie miesiąc od pożaru, a te dokumenty nadal się tam znajdują.

Mówi się, że część dokumentów nie była zdigitalizowana. Zniszczonych dokumentów nie będzie dało się odzyskać. Nasz gość podkreśla, że wbrew temu, co mówią władze miasta, były tam dokumenty, których utrata bezpośrednio dotyka krakowian:

Znajdowały się tam tysiące kopert dowodów osobistych.

[related id=”136590″ side=”right”] Chodzi o teczki zawierające dokumenty, jakie składamy w chwili występowania o pierwszy dowód osobisty, do których w ciągu naszego życia dodawane są kolejne. Mucha informuje, że pożar wybuchł w dwóch falach.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Polski patent pominięto przy tworzeniu nowej strategii energetycznej Polski/ Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 81/2021

Ta technologia była prezentowana – jako przełomowa – w 2018 r. podczas konferencji klimatycznej w Katowicach, ale nie wzbudziła zainteresowania władz, chociaż takiej samej użyto przy penetracji Marsa.

Krzysztof Skowroński

Andrychów jest dwudziestotysięczną stolicą gminy liczącej 47 000 mieszkańców.

97% gospodarstw jest skanalizowanych, a w 2015 r. miasto dostało nagrodę jako najlepiej oświetlone w Polsce. Wymieniono 4 000 lamp; brytyjski system sterowania przyniósł oszczędności na poziomie 70%, co w realiach andrychowskich oznacza milion zł rocznie. Gmina ma własny transport autobusowy z nowoczesnym taborem. Młodzież do 26 roku i seniorzy nie płacą za przejazdy, a dla pozostałych cena biletu wynosi 2,50 zł.

W 2019 roku, gdy bankrutowała prywatna spółka energetyczna, w Andrychowie zaczęło brakować prądu, co skutkowało codziennymi przerwami w jego dostawach. Miastu groził brak prądu i ogrzewania w nadchodzącym sezonie zimowym. Burmistrz Tomasz Żak, który nam o wszystkim opowiedział, podjął decyzję o powołaniu nowej miejskiej spółki energetycznej i przejęciu upadającej elektrociepłowni. Kryzys został zażegnany, ale problemu energetyki miejskiej nie udało się rozwiązać. Przypadek, jak powiedział burmistrz, postawił na jego drodze firmę C-GEN i to jest powód, dla którego przyjechałem do Andrychowa.

Szef firmy C-GEN, p. Tadeusz Bąk, odwiedził nas w naszej siedzibie w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu i opowiedział o opracowanym przez zespół polskich naukowców projekcie energetycznym, który może nie tylko zrewolucjonizować rynek energetyczny na poziomie samorządów, ale rozwiązać problem odpadów.

Ta opatentowana metoda polega na niskotemperaturowym zgazowaniu odpadów (ca 500°C) z katalitycznym utlenieniem gazów poprocesowych (650°C) oraz produkcją energii elektrycznej i ciepła. Pozwala również na produkcję wodoru i opcjonalnie – metanu syntetycznego. Przy zastosowaniu metody na większą skalę, można by gazyfikować węgiel, a przy okazji produkować nawozy azotowe typu mocznik, i to bez importu gazu ziemnego.

W projekcie zainteresował mnie również fakt, że technologia była prezentowana – jako przełomowa – w 2018 r. na otwarcie pawilonu europejskiego podczas konferencji klimatycznej COP24 w Katowicach. Podczas pobytu w Andrychowie dowiedziałem się o zastosowaniu takiej samej technologii przy okazji penetracji Marsa. Zaintrygowało mnie, że tej jakości polski patent pozostał niezauważony w momencie tworzenia nowej strategii energetycznej państwa.

Jestem w Andrychowie dlatego, że burmistrz postanowił wybudować pilotażową fabrykę w oparciu o te patenty.

Podczas wizyty Radia Wnet widzieliśmy tereny specjalnej strefy ekonomicznej, przygotowane do realizacji projektu, który może się udać pod warunkiem, że zostaną w niego zainwestowane pieniądze z programu Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Czy to się uda, zależy od odwagi decydentów.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 marcowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 marcowego „Kuriera WNET” nr 81/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ulica Ochotniczej Ligi Kobiet zamiast ul. J. Lewartowskiego? List w obronie Ronda Romana Dmowskiego w Warszawie

Roman Dmowski zasługuje na rondo w Warszawie, a polskie kobiety można docenić w lepszy sposób- twierdzą sygnatariusze listu do Rady m. st. Warszawy.

W ostatnim czasie głośna się stała sprawa zmiana patrona stołecznego ronda na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich i ul. Marszałkowskiej. Pomysł zmiany nazwy obecnego Ronda Romana Dmowskiego w Warszawie na Rondo Praw Kobiet sięga 2019 r. Jak wzywał wówczas Warszawski Strajk Kobiet:

Zmieniamy nazwę Ronda Dmowskiego w Warszawie na Rondo Praw Kobiet! Koniec z celebrowaniem zła, nienawiści, rasizmu i pogardy na jednym z najważniejszych warszawskich skrzyżowań, czas świętować dobro, solidarność, prawa człowieka.

Złożony wówczas wniosek w tej sprawie został odrzucony przez radnych. Sprawa zmiany nazwy powróciła wraz z niedawnymi protestami Strajku Kobiet. Zwolennicy tego pomysłu wysyłają e-maile do Rady Miasta w tej sprawie. Przeciwko protestują środowiska prawicowe, które włączyły się do akcji #Dmowskizostaje.

List w imieniu grupy organizacji pozarządowych wystosowała Fundacja Polska Zwycięska, popularyzująca wiedzę o wojnie polsko-bolszewickiej. Jak czytamy w podpisanym przez m.in. środowiska narodowe (warszawska Młodzież Wszechpolska, ONR, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, Straż Narodowa) apelu:

Roman Dmowski zasługuje na to, by być patronem ronda w warszawskim Śródmieściu. Usunięcie ojca Narodowej Demokracji z stołecznej przestrzeni publicznej będzie aktem dalszego dzielenia Polaków, gdyż duża część mieszkańców Warszawy przyjmie ten fakt z oburzeniem.

Sygnatariusze podkreślają, że ruch narodowo-demokratyczny był obok ruchu ludowego i socjalistycznego jednym z głównych nurtów w Polsce przy jej odrodzeniu, w okresie międzywojennym i w czasie II wojny światowej. Przeciwstawienie praw kobiet jednemu z ojców polskiej niepodległości jest zaś, jak zauważają, niewłaściwe, gdyż to z list narodowców do polskiego Sejmu wprowadzany był największy odsetek posłanek.

Federacja Stowarzyszeń Weteranów i Sukcesorów Walk o Niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz inne organizacje podpisane pod listem do Rady m. st. Warszawy  zaproponowały alternatywny sposób docenienia kobiet:

Wśród nazw ulic w Śródmieściu znajduje się bolszewicki kolaborant, Józef Lewartowski, proponujemy zmianę nazwy niniejszej ulicy na ulicę Ochotniczej Legii Kobiet, by w ten sposób uczcić kobiety, które w 1920 roku broniły Warszawę przed Armią Czerwoną.

O inicjatywie w obronie utrzymania nazwy ronda Dmowskiego mówił na antenie Radia WNET Michał Szymański, prezes Fundacji Polski Zwycięskiej. Wskazał, że 18 marca warszawscy radni będą decydować, czy śródmiejskie rondo ma przybrać nową nazwę – Praw Kobiet. Według gościa Poranka Wnet  sprawa wynika z walki na polu polityki historycznej, która się obecnie odbywa w wielu krajach świata Zachodu. Przykładem jest ruch BLM. Szymański zauważył, że wiele organizacji sprzeciwiło się pomysłowi postępowych środowisk. Dodał, że wśród sygnatariuszy listy są organizacje młodzieżowe jak Młodzi dla Polski i Studenci dla Rzeczypospolitej. Poza środowiskami narodowymi są także konserwatywno-liberalne jak Stowarzyszenie KoLiber.

A.P.

Zwycięska walka o uratowanie dworku Wincentego Pola w Lublinie / Tadeusz Loster, „Śląski Kurier WNET” 80/2021

Nawet życiorys Wincentego Pola w dzisiejszych czasach jest przykładem Polaka patrioty. Ten – z pochodzenia Niemiec – zakochał się w Polsce, zmienił nazwisko z Pohl na polsko brzmiące Pol.

Tadeusz Loster

Ratujemy dworek Wincentego Pola

Dwie różne polityki historyczne realizowane są obecnie przez rząd i samorządy. Ta pierwsza – przekraczająca horyzont tysiąclecia – polega m.in. na pielęgnowaniu pamięci o wielkich Polakach i o ich dokonaniach. Ta druga – obliczona na jedną kadencję i najbliższe wybory – ogranicza się do uwieczniania dzieł aktualnego wójta, burmistrza lub prezydenta. Pomiędzy tymi wizjami mamy zwykłe pragnienia społeczeństwa obywatelskiego: ocalić od zapomnienia cenne dziedzictwo narodowe. Ja wyrażam to pragnienie apelem o uratowanie dworku Wincentego Pola (Filia Muzeum Narodowego w Lublinie przy ul. Kalinowszczyzna 13).

Należę do pokolenia, które kształcono, przekazując i ucząc historii literatury polskiej w granicach wyznaczonych przez czerwoną władzę PRL. „Przerabiając” pisarzy polskich okresu romantyzmu, moja nauczycielka prześlizgnęła się tylko po Wincentym Polu, zagłuszając jego twórczość stwierdzeniem: „staroświecka bez współczesnych wartości”.

W latach 1970., sprzątając w rodzinnym domu stare książki, natknąłem się na Wypisy polskie – na klasę trzecią ułożone przez Henryka Gallego, wydane w roku 1922. Układ podręcznika był dla mnie dużym zaskoczeniem ze względu na wspaniale dobrane fragmenty powieści, nowele i wiersze najznakomitszych polskich poetów i pisarzy.

Czytając wypisy, przekonałem się, jak bardzo w tamtych czasach Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego dbało o patriotyczne wychowanie młodzieży uczącej się w gimnazjum niższym. Wypisy wypełnione były m.in. wierszami Wincentego Pola. Po przeczytaniu ich wpadłem w zachwyt, wiersze te urzekły mnie swą patriotyczną treścią. Zrozumiałem, dlaczego poezja tego poety była niedostępna i zakazana w okresie PRL.

Nawet życiorys Wincentego Pola w dzisiejszych czasach jest przykładem Polaka patrioty. Ten – z pochodzenia Niemiec – zakochał się w Polsce, zmienił nazwisko z Pohl na polsko brzmiące Pol. Był powstańcem – żołnierzem powstania listopadowego, walczył na Litwie w korpusach generałów Giełguda i Chłapowskiego, został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari.

Spod jego pióra wyszły takie utwory, jak Pieśni Janusza, Mohort, Pieśń o ziemi naszej, Wit Stwosz, Pamiętniki J.P. Benedykta Winnickiego, Pacholę hetmańskie i wiele innych dzieł. Kiedyś bardzo popularne Pieśni Janusza odeszły obecnie w zapomnienie, choć pieśń Mazur śpiewana jest wciąż przez Zespół Pieśni i Tańca Mazowsze. Do wiersza Śpiew z mogiły muzykę napisał Fryderyk Chopin, a ognisty mazur ze słowami wiersza Krakusy przypomina nam co roku o wybuchu powstania listopadowego.

POETA I GEOGRAF

Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, podróżnik, geograf, pisarz, a przede wszystkim poeta. Pomyśleć, że w XIX wieku jego poezja była bardziej popularna niż Adama Mickiewicza! Trudno rozpisywać się o twórczości Wincentego Pola, bo jest ogromna. Z woli narodu, w uznaniu za jego dorobek, spoczął po śmierci w Krakowie, w krypcie zasłużonych w podziemiach kościoła Paulinów na Skałce. Przejawem docenienia twórczości poety jest placówka muzealna – Dworek Wincentego Pola, filia Muzeum Narodowego w Lublinie.

Wnętrze jednego z pokojów dworku

Ten mały modrzewiowy dworek szlachecki został wzniesiony w XVIII wieku na terenie niewielkiego folwarku Firlejowszczyzna pod Lublinem. W latach 1804–1810 był własnością rodziny Polów. Po wyjeździe Polów do Lwowa został sprzedany. W roku 1860 stał się własnością Wincentego Pola jako dar Obywateli Województwa Lubelskiego w uznaniu za jego narodową twórczość.

Dworek na swoim pierwotnym miejscu stał do roku 1969. Wtedy został rozebrany i ponownie wzniesiony na posesji przy ul. Kalinowszczyzna 13 w Lublinie. 2 grudnia 1972 roku, w setną rocznicę śmierci W. Pola, dokonano uroczystego otwarcia dworku jako muzeum słynnego poety i geografa. Istniejące zbiory – pamiątki po Wincentym Polu – zostały jeszcze wzbogacone o artefakty ofiarowane muzeum przez rodzinę poety. W 1977 roku placówkę przekazano Muzeum Okręgowemu w Lublinie.

Obecnie dworek znajduje się w centrum Lublina, gdzie w jednej z kamienic Starego Miasta urodził się nasz poeta. Dogodne położenie dworku sprawia, że jest stale odwiedzany, a organizowane w nim imprezy cieszą się dużą popularnością. Na przestrzeni lat odbywały się tu liczne wystawy czasowe, spotkania artystyczne, konferencje naukowe, konkursy recytatorskie, warsztaty edukacyjne, wieczory bibliofilskie i literackie, lekcje muzealne, spotkania znanych rodów związanych z Polami, występy wokalne i wspólne śpiewy pieśni patriotycznych czy kolęd. Uczestniczyło w nich wiele osób. Jednym słowem – dworek żył.

PROGRAM LIKWIDACJI

Nie ma się co dziwić, że dworkiem „żyje” również rodzina Wincentego Pola, ta zamieszkała w Lublinie oraz ta na Górnym Śląsku. Jakież zaniepokojenie u praprawnuczki poety, Anny Frączak, wywołał opublikowany na stronie BIP Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dokument zatytułowany: Program działania Muzeum Narodowego w Lublinie na lata 2020–2025, ułożony przez dyr. Katarzynę Mieczkowską. Na stronie 6 tego dokumentu Pani Dyrektor postuluje pozbycie się stojącego w centrum Lublina dworku Wincentego Pola poprzez rozebranie go i przekazanie do znajdującego się na peryferiach miasta skansenu – Muzeum Wsi Lubelskiej, gdzie miałby być ponownie postawiony.

Tu należy dodać, że w roku 2020 całe Muzeum Lubelskie zyskało najwyższy status muzealny i – pod nazwą Muzeum Narodowe w Lublinie – jest prowadzone przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego wraz z Województwem Lubelskim, a w perspektywie niewielu lat jedynym organizatorem tej jednostki będzie MKiDN, z czym wiąże się centralne finansowanie. Wcześniejsze wyprowadzenie dworku z muzeum odetnie tę placówkę od środków krajowych.

Główne powody przeniesienia dworku, które przytacza Pani Dyrektor, to brak infrastruktury dojazdowej, brak parkingu oraz usytuowanie obiektu pomiędzy blokami mieszkalnymi (bloki od dworku oddalone są o około 200 metrów). Poza tym użytkowanie tego obiektu jest „niezwykle trudne i ekonomicznie niezasadne”.

Dodatkowy argument stanowi to, że blisko pięćdziesiąt lat temu planowano, by dworek stał się obiektem Muzeum Wsi Lubelskiej.

Tego typu argumenty, moim zdaniem, są mało znaczące i zastanawiam się, o co tu faktycznie chodzi? Jak dokładnie nie wiadomo, o co, to raczej o pieniądze, a dokładniej: o działkę po dworku, usytuowaną w centrum Lublina. To jest najcenniejsza lokalizacja w mieście, tam można coś „ciekawego” postawić, a ten, co będzie chciał to stawiać, na pewno nie będzie liczył się z groszem. Ciekaw jestem, czy likwidację dworku wymyśliła Pani Dyrektor, czy pomysł zrodził się po naradzie z…

ŻONA PREZYDENTA

Trochę się zapędziłem i mogę być upomniany, jak poseł Czarnek, przez Pawła Krysiaka, dziennikarza, który 17 stycznia 2020 r. w lubelskiej „Gazecie Wyborczej” napisał: „Niech poseł Czarnek zostawi związki małżeńskie w spokoju. Nie wolno uderzać w rodzinę”. Pan redaktor dalej pisze: „Poseł PiS Przemysław Czarnek dziwi się, dlaczego Katarzyna Mieczkowska jest nadal dyrektorem Muzeum Lubelskiego. Przecież poważnie zgrzeszyła, bo jest »bezpośrednio związana z władzami PO«. Spróbujmy przyjrzeć się tym »niebezpiecznym związkom« Katarzyny Mieczkowskiej. Jak ustaliliśmy, nie jest i nie była członkiem żadnej partii. Posłowi Czarnkowi może chodzi tylko o jeden związek, o jej związek małżeński z prezydentem (Lublina, dopisek autora) Krzysztofem Żukiem, działaczem PO”…

Potomkowie Wincentego Pola oraz spokrewniona z Polami rodzina Longchamps
de Bérier przed dworkiem Wincentego Pola w Lublinie

Pani Dyrektor w swoim programie działalności muzeum nie wzięła pod uwagę skutków, jakie pociągnie likwidacja dworku, magazynowanie zbiorów i elementów budowli. Nie wiemy, skąd się wezmą pieniądze na rozbiórkę i ponowne postawienie dworku. Ponadto – likwidacja muzealnego obiektu będzie wiązać się ze zwolnieniami muzealników. Upłynie sporo czasu od likwidacji do ponownego postawienia i wyposażenia zabytkowej budowli.

Dworek na terenie skansenu – Muzeum Wsi Lubelskiej – będzie jednym z wielu „eksponatów”, a znaczenie jego jako pamiątki po znakomitym poecie ulegnie „rozcieńczeniu” i marginalizacji. Taka osobna instytucja, jak Muzeum Wsi Lubelskiej, nie będzie miała przygotowanych muzealników, którzy powtórzą i wypełnią wypracowany w obecnej filii program imprez i zajęć, które – w centrum wielkiego miasta – odbywały się przez lata.

A co będzie, jak po szybkim rozebraniu dworku jakaś dowolna przeszkoda, np. kryzys spowodowany pandemią, sprawi, że zabytkowa budowla, składowana w oczekiwaniu na „lepsze czasy”, ulegnie zniszczeniu? Na razie wiemy tylko to, że Program Działania Muzeum Narodowego, a faktycznie program Pani Dyrektor Katarzyny Mieczkowskiej z 29.09.2020 r., został zaakceptowany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Wicepremiera prof. Piotra Glińskiego.

Znamy tylko ogólnikowy plan zmian. Nie wiemy, jakie decyzje podejmie Miejski Konserwator Zabytków w Lublinie i czy sprawą wartościowego dobra narodowego zajmie się Wojewódzki Konserwator Zabytków. Konieczne wszak będzie zatwierdzenie projektu wykonawczego, obejmującego nie tylko budowę nowych fundamentów i przyłączenie mediów, ale również spełnienie wszystkich warunków przeciwpożarowych, ekologicznych, dotyczących dostępu dla osób niepełnosprawnych itd. Dochodzi do tego konieczność zapewnienia pełnego finansowania całej operacji PRZED przystąpieniem do robót. To nie będzie zwykłe „oczyszczenie” najdroższej działki w Lublinie. Społeczeństwo obywatelskie starannie obserwuje cały proces.

PS Interwencja rodziny – prawnuków Wincentego Pola, zarówno z Lublina, jak i Śląska – oraz zainteresowanie dziennikarzy, a także działanie biura poselskiego Przemysława Czarnka sprawiły, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego złożyło zapewnienie, że dworkowi-muzeum nie grozi rozbiórka. Mamy nadzieję, że nikt już w Lublinie nie powróci do tego niestosownego pomysłu.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Ratujemy dworek Wincentego Pola” znajduje się na s. 1 i 2 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Ratujemy dworek Wincentego Pola” na s. 1 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 80/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego