Dziambor: Podwyższenie kwoty wolnej to koszt kilkudziesięciu miliardów. Trzeba pomyśleć o samorządach

Artur Dziambor o poprawności politycznej, sporach na lewicy, Strajku Kobiet i leatalnej przesłance aborcji oraz o problemie finansowania samorządów po podwyższeniu kwoty wolnej od podatku.

Przedawkowanie politycznej poprawności sprawia, że muszą się nawzajem atakować.

Artur Dziambor stwierdza, że spory na lewicy są na zupełnie innym poziomie niż te między przedstawicielami Konfederacji. W przypadku tej ostatniej:

Dziambor odnosi się także do manifestacji Strajku Kobiet. Stwierdza, że postulaty Marty Lempart odbiegają od tego za czym ludzie  początkowo protestowali po orzeczeniu TK.

 Poseł Konfederacji stwierdza, że jego formacja chciałaby wyodrębnienia przesłanki wad letalnych w przypadku aborcji. Brak takiej przesłanki ocenia negatywnie, oceniając, że ustawa zaproponowana przez prezydenta byłaby dobrym wyjściem.

Polityk odnosi się do pomysłu podwyższenia kwoty wolnej od podatku dochodowego. Nie sądzi, by to spowodowało odpływ części sympatyków Konfederacji do Zjednoczonej Prawicy. Przyznaje, że na podatku dochodowym polegają w dużej mierze samorządy, które miałyby problem, gdyby wpływy z niego spadły.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego podnosi kwestię zarobków polityków. Stwierdza, że za każdym razem, gdy mowa jest o zarobkach polityków, pojawia się demagogia według której politycy powinni pracować za darmo.

 Dziambor zauważa, że pieniądze, które Polska będzie teraz od Unii Europejskiej dostawać to kredyt, który kiedyś trzeba będzie oddać. Podkreśla, iż jeśli ludzie są demotywowani do pracy przez 500+ to jest negatywne, a nie pozytywne zjawisko.

 Polityk zaprzecza jakoby miało miejsce zbliżenie między Konfederacją a Solidarną Polską. Obie formacje mają punkty wspólne w kwestiach unijnych i energetycznych, ale w kwestiach podatkowych już się różnią.

Dziambor odnosi się do komentarzy, jakie wywołał jego tweet dotyczący kontynuacji „Kosmicznego meczu”, gdzie zmieniono w porównaniu do pierwszej części wygląd króliczycy Loli.

Stwierdza, że jego wpis został niewłaściwie zrozumiany, gdyż nie chodziło w nim o sam wygląd animowanej bohaterki, tylko o powód dla którego go zmieniono. Jest nim zaś poprawność polityczna.

Innym przykładem poprawności politycznej jest serial, w którym królową Anglii Annę Boleyn gra czarnoskóra aktorka Jodie Turner-Smith.

Posłuchaj całej rozmowy!

A.P.

Dr Sachajko: W Polsce ubywa ziemi i jeśli taka sytuacja się utrzyma, nie będzie miejsca do produkcji żywności

Ziemi w Polsce nam ubywa. Jeśli tak będzie, nie będzie ziemi, na której będziemy produkowali żywność. Ziemia była źle rozparcelowana podczas transformacji ustrojowej – mówi dr Sachajko.

Dr Jarosław Sachajko mówi o konieczności uregulowania zasad obrotu ziemią w Polsce w związku z pogarszającą się sytuacją krajowych rolników. Przestrzega przed możliwymi negatywnymi konsekwencjami uwolnienia ziemi do sprzedaży obcokrajowcom.

Głód ziemi występuje w całej Europie.  […] Sytuację Polski pogarsza fatalna polityka kredytowa dla rolników w ostatnich dziesięcioleciach.

Polityk wskazuje na zależność między ceną ziemi oraz ceną żywności.

Zaznacza również, że w łańcuchu od pola do stołu nadal najbardziej poszkodowani są rolnicy.

Cały czas zmniejsza się opłacalność produkcji rolnej,  bo rolnik dostaje coraz mniej.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Tchórzewski: w ciągu najbliższych 5 lat zakładamy wyraźny wzrost zużycia gazu w naszym kraju

Były minister energii informuje, że strategia energetyczna Polski nie została jeszcze opublikowana z powodu braku notyfikacji ze strony KE. Ocenia, że zwrot ku OZE będzie dla Polski korzystny.

Krzysztof Tchórzewski tłumaczy, że brak publikacji strategii energetycznej Polski wynika z konieczności jej notyfikacji przez Komisję Europejską, która ma jeszcze prawo narzucić pewne korektyw treści dokumentu. Polityk wskazuje, że żadne państwo unijne nie kwestionuje kierunków transformacji energetycznej.

Jest to bardzo trudne dla państw takich jak nasze. W tej części Europy na skutek decyzji Związku Sowieckiego gospodarka jest silnie oparta na węglu.

Gość „Poranka WNET” wyjaśnia, że opór Solidarnej Polski wobec planów transformacji energetycznej może wynikać ze świadomości ogromu wyzwań, z jakimi ona się wiąże. Wyraża nadzieję, że polscy konsumenci unikną drastycznych podwyżek cen energii.

W ciągu najbliższych 5 lat zakładamy wyraźny wzrost zużycia gazu w naszym kraju.

Polityk mówi też o konieczności rozwoju w Polsce energetyki odnawialnej. Ocenia, że jest ona wyznacznikiem zamożności państwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Janusz Kowalski: jeszcze możemy zablokować nowy budżet UE i powstrzymać wzrost cen energii w Polsce

Były wiceminister aktywów państwowych mówi o konieczności zaostrzenia polityki polskiego rządu w kwestii neutralności klimatycznej. Przestrzega przed negatywnymi konsekwencjami podwyżek cen energii.


Janusz Kowalski komentuje brak publikacji strategii energetycznej Polski, przyjętej przez rząd 3 tygodnie temu.

Jest to obszar, w którym, w ramach Zjednoczonej Prawicy się nie zgadzamy. Solidarna Polska ocenia, że transformacja energetyczna prowadzi do ograniczenia suwerenności naszego kraju.

Były wiceminister aktywów państwowych sugeruje, że omawiany dokument jest obarczony licznymi błędnymi założeniami. Ocenia, że jest to niedopuszczalne w tak istotnej dla przyszłości państwa sprawie.

Od miesięcy rekomendujemy twardsze działania na forum Unii Europejskiej, działania takie, które zabezpieczą gospodarczy interes Polski.

Za szczególne zagrożenie gość „Poranka WNET” uznaje unijny 'parapodatek”, prowadzący do radykalnych podwyżek cen energii.

 Żadne dotacje unijne nie zrekompensują kosztów tych zobowiązań, dlatego chcemy, by negocjacje na forum UE toczyły się dalej.

Zdaniem Janusza Kowalskiego nie jest jeszcze za późno na zablokowanie nowej perspektywy budżetowej UE i przeforsowanie korzystnych dla Polski rozwiązań.  Wskazuje on, że Zjednoczona Prawica jako jedyna formacja ma sensowny program rządzenia, podczas gdy opozycja jest dramatyczna i, jak mówi polityk:

Lepiej, żeby do władzy nie wróciła.

[related id=137912 side=left]Rozmówca Magdaleny Uchaniuk stwierdza, że unijna polityka klimatyczna ma na celu jedynie zabezpieczenie interesów Niemiec, a każde euro na nią przeznaczone jest „marnotrawstwem”. Wyraża nadzieję, że regulacje, które mogą doprowadzić do radykalnego wzrostu ubóstwa  oraz osłabienia konkurencyjności polskiej gospodarki, nie wejdą w życie.

Podwyższając ceny energii podczas zawirowań wywołanych koronawirusem sami podcinamy gałąź na której siedzimy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Palade: Scena polityczna jest zupełnie inna niż 12 miesięcy temu

Marcin Palade o najnowszych sondażach i tym, co się zmieniło w ciągu ostatniego roku oraz o doganianiu innych państw po pandemii i perspektywie trzeciej kadencji PiS.


Marcin Palade komentuje najnowsze sondaże. Wskazuje, że zachowania ludzi są trudne do przewidzenia ze względu na trwającą pandemię.

Ta scena polityczna jest zupełnie inna niż 12 miesięcy temu.

Zauważa, że w ciągu ostatniego roku miały miejsce wybory prezydenckie, a potem orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Ocenia, że najbliższe miesiące mogą pozwolić Zjednoczonej Prawicy na odbudowanie poparcie po poradzeniu sobie ze skutkami pandemii. Nasz gość odnosi się także do taśm Daniela Obajtka. Kto stoi za ich ujawnieniem?

Inspiracja może płynąć zarówno wewnątrz obozu rządzącego, ale też z zewnątrz.

Socjolog mówi o świecie po pandemii. Zauważa, że w krajach takich jak Izrael i Emiraty Arabskie zniesiono już restrykcje ze względu na zaszczepienie większości populacji. Wskazuje, że Polska jest w lepszej sytuacji jeśli chodzi o bezrobocie i zadłużenie niż kraje Europy Południowej.

Palade odnosi się do możliwości zamiany Porozumienia i Solidarnej Polski na posłów Kukiz’15. Te pierwsze formacje dysponują ponad 30 posłami, a tych ostatnich jest czterech.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Tzw. wolne media w obronie monopolu na niepłacenie podatków / Stanisław Florian (opr.), „Śląski Kurier WNET” 81/2021

Pomysł, by prywatne, działające dla zysku, utrzymywane przez wielki kapitał media odpowiadały w demokratycznym państwie za dostęp do informacji i kształtowanie debaty publicznej, to kwadratura koła.

W obronie monopolu niepłacenia podatków

10 lutego 2021 r. odbył się protest mediów głównego nurtu, rzekomo w obronie wolności słowa i prawa wyboru czwartej władzy, więc każdy szanujący się obywatel miał okazję zobaczyć, że istnieje życie poza mediami powszechnego rażenia umysłów.

Istnieją wolne media, które pozwalają uwolnić się od dyktatu nachalnej propagandy tzw. „wolnych mediów” – neokolonialnej korpokracji spod znaku neoliberalizmu. Chyba najtrafniej ujął to w swoich wpisach na fb Remigiusz Okraska, redaktor naczelny niezależnego ogólnopolskiego kwartalnika o tematyce społecznej „Nowy Obywatel”: „Niektórzy z was może pamiętają, że całkiem niedawno pisałem tutaj o planach rządu, na mocy których media mają zapłacić większy podatek od reklam, szczególnie od reklam branży farmaceutycznej, im większe media, tym większy podatek, a środki z tego tytułu mają trafić m.in. do NFZ. Te same media, które lubią pozować na wrażliwość, a czasami nawet napiszą, jak to ochrona zdrowia się wali, jakie to są straszliwe kolejki i inne przejawy »zapaści systemu« itp. Tak, zgadliście, dzisiaj te wszystkie wrażliwe, demokratyczne i antyreżymowe media wystosowały do decydentów apel o rezygnację z tegoż podatku, nazwanego przez owe media haraczem.

Wśród sygnatariuszy m.in. Agora SA, Eurozet, RMF, Polityka, Axel Springer, TVN, sama biedota, w tym ta niezwykle wrażliwa społecznie. Obawiam się, że rząd może być nadmiernie miłościwy. Bo ja bym im ten podatek jeszcze podniósł.

Dodatkowe 10 punktów procentowych za bełkot o »haraczu«, czyli o dodatkowych środkach na leczenie”. I dalej, ironicznie, w reakcji na tweet Rafała Wosia: „Ale jak to, strajkiem nie jest to, że Agora SA unika opodatkowania i nie chce się z wielkich zysków dorzucić do finansowania ochrony zdrowia? Panie Rafale, to niemożliwe, sprzedał się pan PiS-owi, proszę się opamiętać, jest jeszcze szansa dla pana, proszę już nie oglądać TVPiS, posypać głowę popiołem, przez dekadę kajać się za źle i lekkomyślnie pojmowane wolne słowo, a może wybaczymy i znowu dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem demokracji! Podpisano: Lewica Klasy Średniej”.

A w reakcji na popierające protest wpisy z tzw. lewicy red. Okraska komentuje krótko: „No cóż, lepszego zaorania klasośrednich libko-lewaków chyba już nie zobaczymy, to jest metr z Sevres”. W tym samym środowisku „Nowego Obywatela” dr Łukasz Moll uzupełnił komentarz w następujący sposób: „Zapamiętajcie ten dzień jako decydujący dla mediów, jakie znamy. Medialna oligarchia, która od lat tworzy oligopol w dostępie do informacji, właśnie pokazuje działanie wolnych mediów w praktyce. Ludzie, którzy zawodowo zajmowali się promocją neoliberalnej propagandy, ludzie, którzy ustami »ekspertów« ordynarnie kłamali, wieszcząc upadek polskiej gospodarki przy nawet najmniejszej próbie redystrybucji kapitału, właśnie blokują dostęp do informacji w imię własnego ekonomicznego interesu. Tak się w Polsce unika opodatkowania, tak nadużywa się władzy. Dosyć tej ściemy. Media w Polsce są skorumpowane, rządzi w nich kolesiostwo i propaganda. Nie tylko w TVP, w każdym większym koncernie medialnym. Wolne to są w Polsce media od mówienia prawdy i opodatkowania. Na tym się kończy nasza wolność mediów”. (…)

„Pomysł, by prywatne, działające dla zysku, utrzymywane przez wielki kapitał media odpowiadały w demokratycznym państwie za dostęp do informacji i kształtowanie debaty publicznej, to jest kwadratura koła.

Kwik, jaki wywołał planowany podatek reklamowy, obnaża to, czym te media są i komu służą: są słupami reklamowymi, podporządkowanymi interesom reklamodawców. Trochę słaby pomysł na bycie wolnymi. Gdzieś mam intencje Kaczyńskiego, stojące za tym podatkiem. Wiem jedynie, że demokracja nie ma nic wspólnego z oligarchicznymi mediami.

Jeżeli opozycja chce mnie przekonać, niech przestanie być reaktywna, histeryczna i stworzy program przebudowy mediów w duchu obywatelskim, na miarę cyfrowego XXI wieku”.

I tak spuentował wrzaski monopolistów medialnych: „W latach 2012–2016 TVN zapłacił 70 tysięcy złotych podatku dochodowego przy łącznym przychodzie ponad 9 miliardów złotych. Nie wiem, jak Wy, ale jak TVN chce płacić Olejnik, Kuźniarowi, Omenie i Pirógowi bajońskie gaże, to nie z naszych pieniędzy. Niech zaciskają pasa”.

Moll nie poprzestał na ciętych replikach. Prześledził, jakie są światowe tendencje w podatku od reklam w mediach: „Podatek od reklam w mediach to po prostu wprowadzenie europejskich standardów. Jako że w Polsce nie ma wolnych mediów, które organizowałyby jakościową debatę publiczną – są grupy interesu, które troszczą się o swój portfel i dorabiają do tego kłamliwe opowieści o »cenzurze« i »końcu demokracji« – przez manipulacje musimy przedzierać się samodzielnie. W tym wypadku nie jest to specjalnie trudne zadanie. Przejrzałem to, co o planowanym podatku od reklam mają do powiedzenia gremia eksperckie.

Czołowy think tank zajmujący się integracją europejską, założony w 1983 roku Centre for European Policy Studies, w grudniu 2019 pisał o konieczności zwiększenia opodatkowania sektora cyfrowego, który rozwija się w oszałamiającym tempie (prognozowany wzrost w kolejnej dekadzie – 35% rocznie). Jednak istniejące rozwiązania podatkowe nie odpowiadają realiom ponadnarodowych sieci medialnych, które z łatwością unikają łożenia do budżetu.

To dlatego od 2018 roku Komisja Europejska proponuje nowe inicjatywy w tym zakresie, a część państw członkowskich zajęła się tematem na własną rękę. CEPS chwali w tym kontekście… Orbanowskie Węgry, ale przywołuje także inne przypadki z Europy i świata: Indie, Francję czy Włochy. Trend ten potwierdza amerykański think tank Tax Foundation, który zajmuje się monitorowaniem sytuacji podatkowej na świecie. Co ważne, jest to think tank centroprawicowy, przyjazny biznesowi, a nie żaden krwiożerczy klub lewaków. Organizacja podaje, że »około połowy europejskich państw grupy OECD albo ogłosiło, albo zaproponowało, albo wdrożyło podatek od usług cyfrowych, który jest podatkiem nałożonym na wybrane strumienie przychodów brutto dużych firm cyfrowych«.

W załączonym przeglądzie rozwiązań widzimy, że w wielu krajach rozwiązania te obejmuję opodatkowanie reklam, i to nie tylko tych cyfrowych (Austria, Czechy, Francja, Węgry, Włochy, Słowacja, Hiszpania, Turcja). Również polski rząd w uzasadnieniu ustawy o podatku od reklam powołuje się na europejskie wzorce:

Wprowadzając składkę od reklam, Polska wzoruje się na szeregu państw OECD i Unii Europejskiej, które wdrożyły do swojego prawa podobne rozwiązania.

Funkcjonują one m.in. we Francji, w Austrii, w Grecji i na Węgrzech, w których już od wielu lat intencją ustawodawcy jest zaangażowanie w proces zaspokajania szczególnych, często nadzwyczajnych potrzeb publicznych, największych beneficjentów przyspieszającego procesu cyfrowej transformacji gospodarki. Szczególnie bogate doświadczenie w stosowaniu danin reklamowych posiada Austria, gdzie od 2000 r. pobierany jest podatek od reklam w telewizji, radiu, prasie i na plakatach. We Francji dodatkowemu obciążeniu podlega emitowanie i transmisja reklam za pośrednictwem radia i telewizji, a w Grecji – reklama telewizyjna. Daniny reklamowe znajdują zastosowanie w państwach na całym świecie. Największymi pozaeuropejskimi krajami, które wdrożyły ten typ opodatkowania, są Indie i Malezja.

Wysokość składki w Polsce nie będzie odbiegać od poziomu stosowanego w innych krajach naszego regionu (w Czechach i na Węgrzech) i będzie uzależniona od reklamowanego towaru, rodzaju medium oraz wielkości nadawcy. Wyższymi stawkami objęte zostaną przychody z reklam towarów szkodliwych dla zdrowia, w szczególności napojów słodzonych, ale także od suplementów diety. Szereg państw Unii Europejskiej wprowadziło lub rozważa wprowadzenie przepisów wdrażających na ich obszarze opodatkowanie gospodarki cyfrowej (digital economy tax), obejmując daninami, obok reklamy konwencjonalnej, także reklamę udostępnianą online. Należą do nich zarówno kraje zachodniej Europy (m. in. Francja, Belgia, Hiszpania, Włochy i Wielka Brytania), jak i państwa naszego regionu (Czechy i Węgry). W podobnym kierunku pójdzie Polska. Stawka składki od reklamy internetowej wyniesie 5%. Jej zakresem objęci zostaną giganci cyfrowi, których globalne przychody sięgają 750 mln euro, a przychody z tytułu reklamy internetowej w Polsce 5 mln euro.

Możemy oczywiście dyskutować o tym, czy szczegółowe rozwiązania zaproponowane w Polsce są sprawiedliwe, czy nie są pozbawione technicznych wad. Ale taka dyskusja nie będzie możliwa, gdy prywatne media odgrywają żałobny spektakl i zwyczajnie manipulują czytelnikami, widzami, słuchaczami, użytkownikami, że dzieją się w Polsce rzeczy niesłychane”.

Ocena protestu monopolistów medialnych przez Molla jest, niestety, pesymistyczna: „Drodzy liberałowie, najlepsze w tym wszystkim jest to, że można z Wami seryjnie wygrywać wybory, obnażać tym samym absolutną niemoc Waszych strategii i zawstydzającą głuchotę społeczną po Waszej stronie, a na koniec i tak okazuje się, że w tym znienawidzonym przez Was, tak bardzo zamordystycznym rządzie, że nawet tam siedzą Wasi ludzie, którzy pilnują Waszego kompradorskiego interesu – jak nie liberałowie od Gowina, to obrońcy narodowej burżuazji od Ziobry. I dlatego ten podatek od reklam najprawdopodobniej nie przejdzie. To pokazuje, kto tu ma rzeczywistą hegemonię – nie tylko przez ambasadę amerykańską, instytucje unijne, sędziwe autorytety moralne, »wolne« prywatne media i »niezależne« NGO-sy finansowane z zagranicy – czyli instancje władzy, których nie wybraliśmy.

Podkreślmy: niedemokratyczne instancje, które bronią demokracji. Czy chodzi o opodatkowanie koncernów medialnych, czy o prawa zwierząt hodowlanych, czy o podwyżkę składek emerytalnych krezusom – przerabialiśmy to wielokrotnie – macie swoich obrońców już na poziomie koalicji rządzącej.

Ale nie pasuje to do pięknej fantazji prześladowanych obrońców demokracji, zabarykadowanych w ostatniej wiosce Galów, jaką macie na swój temat. Fantazji w tym kraju tak potężnej po trzydziestu latach neoliberalnego prania mózgów, że nie wierzę, że kiedykolwiek uda się z nią wygrać”…

A na koniec – zaserwował nieco optymizmu dla medioholików:

„Spokojnie, bez paniki, serwisy medialne nie zamkną się, bo nie zrezygnują łatwo z wartości, jaką generujemy dla nich jako użytkownicy poprzez oglądanie reklam, udostępnianie zawartości, komentowanie artykułów, zakładanie kont, a nawet wyrażanie naszego oburzenia wobec prezentowanych treści.

I od tej naszej nieopłaconej pracy reprodukcyjnej – nazywanej czasem przez teoretyków kapitalizmu cyfrowego praco-zabawą (ang. playbour: play + labour), powinny co najmniej płacić podatki. Bo to nie sama reklama ma wartość, a nasza »obróbka« tej reklamy. Reklama w szczerym polu nie ma żadnej wartości, tak jak i na portalu-widmie. To Wy, my jesteśmy kurą znoszącą mediom złote jajka. A jeśli media mają obiekcje co do rządowej propozycji, to niech przedstawią własną pod dyskusję, zamiast zachowywać się jak przedszkolak, któremu Pani chce zabrać lizaka”.

I to by było na tyle, o proteście tzw. wolnych mediów – bynajmniej nie w obronie wolności informacji, a w obronie monopolu na niepłacenie podatków.

Zebrał i opracował Stanisław Florian

Opracowanie Stanisława Floriana pt. „W obronie monopolu niepłacenia podatków” znajduje się na s. 2 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 81/2021.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Opracowanie Stanisława Floriana pt. „W obronie monopolu niepłacenia podatków” na s. 2 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 81/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ukraina zawstydziła Polskę w reakcji na kompromitującą wypowiedź prezydenta Niemiec/ Jan Bogatko, „Kurier WNET” 81/2021

Steinmeier przyznaje zasadność roszczenia w zakresie reparacji wojennych od Niemiec. Uczynił to omyłkowo, ale w historii nie takie rzeczy się zdarzały: Gorbaczow np. obalił komunizm, chcąc go ratować.

Jan Bogatko

Wojna o prawdę

Na sensacyjne oświadczenie Franka-Waltera Steinmeiera chyba nikt nie zareagował poza mną w Radiu Wnet. Polityk SPD, prezydent Republiki Federalnej Niemiec chciał zapewne, zabierając głos w obronie najcenniejszego dla Niemiec i Rosji projektu, jakim jest druga nitka gazociągu z Rosji do Niemiec na dnie Bałtyku, wyrazić coś całkiem innego. Wbrew oświadczeniom Berlina, czynionym dla uspokojenia mniej zorientowanych mieszkańców Unii Europejskiej (i nie tylko), Nord Stream 2 to wcale nie projekt gospodarczy, lecz polityczny. I to bardzo polityczny! Steinmeier, wielki przyjaciel Rosji, jak cała SPD zresztą, przez pomyłkę powiedział to, co myśli, a więc dla ratowania wątpliwego projektu zachował się niedyplomatycznie. Prezydent Niemiec, udzielając wywiadu gazecie „Rheinische Post”, podkreślił w nim znaczenie projektu Nord Stream 2 dla relacji niemiecko-rosyjskich.

Frank-Walter Steinmeier wyraził w rozmowie filozoficzną myśl, iż relacje energetyczne to „niemal ostatni most między Rosją a Europą” (zdradził przy okazji, czym jest Europa), podkreślając, iż Niemcy muszą mieć na uwadze historyczny wymiar relacji niemiecko-rosyjskich i wskazując w tym kontekście na napaść Niemiec na Związek Sowiecki podczas II wojny światowej, której to 80 rocznica wypada 22 czerwca tego roku.

Prezydent Niemiec oczywiście dodał standardowe zdanie, że nie usprawiedliwia to błędów w dzisiejszej polityce Rosji, ale – dodał – „nie powinniśmy tracić z oczu szerszego kontekstu. „Tak, aktualnie relacje są trudne, ale istnieje przeszłość je poprzedzająca i przyszłość po nich”. Słowa te wywołały oburzenie głównie w Kijowie, w Warszawie raczej niewielkie. A powinno być przecież odwrotnie!

To jasne, że Berlin nie dostrzega innych państw (tu mówi się nawet „krajów”, a nie „państw”, czyli używa się pojęcia geograficznego, a nie politycznego). I tak mówi się tutaj w Niemczech o Rosji jako o sąsiedzie. Dla każdego Niemca to oczywiste, bowiem Rosja „zawsze” graniczyła z Niemcami. To, że „zawsze” trwało w latach rozbiorów Polski (pomijając fakt, że Niemcy powstały dopiero w 1871 roku, więc są państwem nowym na mapie Europy), wymyka się jakoś uwadze nawet wykształconego mieszkańca Republiki Federalnej. Czasami bywa to nawet śmieszne: to tak, jakby rząd w Warszawie mówił o swym chińskim sąsiedzie, ale przeważnie śmieszne to nie jest i budzi ponure reminiscencje. Przeciętny Niemiec (mimo Stalingradu, a może przez ten Stalingrad) lubi Rosję, jej sztukę, literaturę i wspomina o „rosyjskiej duszy”. Polska to nadal enfant terrible, ot, Przywiślański Kraj, który „prześladował w przeszłości Żydów, Niemców i Rosjan (prawosławni to rzecz jasna Rosjanie) bez szczególnej kultury – wystarczy poczytać listy z kampanii wrześniowej bohatera narodowego, pułkownika Clausa Philippa Marii Schenk Graf von Stauffenberga.

Pewien lekarz, po studiach w Leningradzie, zapytał mnie wprost: czego Polacy chcą od Rosjan?

Jedno jest pewne – wszystkie partie polityczne w Niemczech, zarówno te rządzące, jak i opozycyjne, mają sympatie prorosyjskie. Uważam, że Polska wyglądałaby kiepsko, gdyby nie było NATO, aczkolwiek wiele sobie po tym sojuszu nie obiecuję, zwłaszcza w obliczu ostrego skrętu w lewo w USA. Na razie jednak Waszyngton nadal sprzeciwia się budowie Nord Stream 2, uzależniającego Niemcy od Rosji, ale to wszystko może się zmienić nagle i niespodziewanie. Sankcje, wprowadzone przez odsądzanego od czci i wiary prezydenta Donalda Trumpa, zaczynają dopiero przynosi skutki. Aktualnie – jak informują niemieckie media – co najmniej 18 europejskich firm wycofało się ze współpracy przy realizacji tego kontrowersyjnego projektu. Co prezydenta Steinmeiera na pewno bardzo boli, to fakt, że wśród nich znajdują się takie potęgi, jak Bilfinger z Mannheim czy należący do Muenchener Rueck zakład ubezpieczeń Munich Re Syndicate Limited.

Wracając do słów Franka-Waltera Steinmaiera, jakie z jego ust padły w rozmowie opublikowanej na łamach „Rheinische Post”, nie popełnię błędu pisząc, że Niemcy historii nie znają, a raczej kierują się jej własną wersją. Kiedy ambasador Republiki Ukraińskiej w Berlinie, Andrij Melnyk, zareagował z oburzeniem na słowa prezydenta Niemiec w oświadczeniu, kolportowanym przez Deutsche Presse Agentur („wypowiedzi prezydenta Steinmeiera były ciosem w serca Ukraińców”, posłużono się „wątpliwymi argumentami historycznymi”), początkowe milczenie kryło powszechne zdziwienie. Potem rozszalała się (jak na tutejsze warunki) prawdziwa burza. Szczególnie nieprawdziwe jest uznanie mieszkańców ZSSR za Rosjan (podobnie, jak dawniej wiernych Kościoła prawosławnego).

Steinmeier w 2021 roku użył stalinowskiego argumentu, jakoby ofiarami wojny padło ponad 20 milionów mieszkańców Związku Sowieckiego i używa go dla usprawiedliwienia kontrowersyjnego projektu z Rosją, który uderza w państwa, jakie ucierpiały wskutek wojny, a jakie Nord Stream starannie omija!

Mogłoby uchodzić za zabawne, gdyby nie było obrzydliwe, kiedy Steinmeier pomija fakt, że II wojna światowa nie rozpoczęła się od napaści Niemiec na swego byłego sojusznika – Związek Sowiecki (tego dnia, 20 czerwca 1941 roku, rozpoczęła się, wedle terminologii stalinowskiej, wojna ojczyźniana), lecz od wspólnej napaści Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę (pomijam tu wyjątkowo Słowację, trzeciego agresora)! O tym prezydent Steinmeier, gdyby chciał, mógł przeczytać nawet w Wikipedii. A może nawet przeczytał, ale nie pasowało to do publicznego przekazu! Dokonując przeskoku z 17 września 1939 roku (a właściwie od chwili ustalenia innej niż w tajnym protokole, niemiecko-rosyjskiej „granicy przyjaźni”) do dnia napaści Niemiec na Sowiety, zauważyć trzeba (czego nie dostrzegł chyba rząd w Warszawie), że zachodnie ziemie Związku Sowieckiego to w pierwszym rzędzie okupowane zimie polskie.

Mówimy tu o wielkim terytorium, liczącym około 200 tysięcy kilometrów kwadratowych, zamieszkałych przez miliony obywateli RP (stalinowski „plebiscyt” i nadanie sowieckiego obywatelstwa mieszkańcom tej skrwawionej ziemi należy uznać za fasę). To na nich poszła pierwsza, miażdżąca fala niemieckiego ataku i to powinien rząd polski podkreślić w oświadczeniu, jakiego nie wydał, a wielka szkoda. Na tym tle dyplomacja ukraińska sprawia wrażenie dojrzalszej, a w każdym razie nie lękliwej.

Podniesiona przez Stalina, a cytowana przez Steinmaiera liczba 20 milionów „sowieckich” ofiar jest o tyle wątpliwa, że obejmuje także ofiary polskie, zarówno ze strony niemieckich, jak i sowieckich okupantów, i jest to właściwie skandal, że w Polsce, podobno tak dbającej o wizerunek historyczny i historyczną prawdę, politycy, publicyści i nawet historycy nabrali wody w usta.

Rosjanie do ofiar „nazizmu” na obszarze ZSSR zaliczyli nawet polskich oficerów, zamordowanych przez nich w Katyniu!

Pozostaje to w bolesnym kontraście do wypowiedzi ambasadora Melnyka dla agencji DPA. Zarzuca on prezydentowi Steinmaierowi, że nie wymienił on w wywiadzie dla „Rheinische Post” milionów ofiar „nazistowskiej dyktatury” na Ukrainie, należącej wówczas do stalinowskiej Rosji. Ambasador Ukrainy pominięcie to uważa za „groźne zafałszowanie historii”. To prawda. Ale w Ukraińskiej SSR na ziemiach polskich pod sowiecką okupacją mieszkały miliony Polaków, których powinno się uwzględnić w tej statystyce, a które były ofiarami zarówno Niemców, jak Rosjan i Ukraińców. A jak uwzględnić tutaj ofiary ukraińskich czy rosyjskich członków SS? Bo polskich nie było! Na czyje konto zapisać ich zbrodnie? Podziwiam odwagę ukraińskiego dyplomaty, a może liczył on na niewiedzę i brak reakcji ze strony Warszawy? Jeśli tak, to się nie przeliczył.

Melnyk stwierdził wobec DPA, że Nord Stream 2 jest projektem geopolitycznym prezydenta Rosji, Władimira Putina, wymierzonym w interesy Ukrainy – „stąd to cynizm, kiedy akurat w tej debacie posługuje się argumentem strasznego nazistowskiego terroru, przypisując do tego miliony sowieckich ofiar niemieckiej wojny na rzecz zagłady i niewolnictwa wyłącznie Rosji”. A jak zareagował Berlin na krytykę Steinmeiera ze strony Ukrainy? Urząd Prezydenta, ewidentnie poirytowany, stwierdził, że tekst wywiadu mówi sam za siebie i przed zarzutami się broni. „Zarzut spotyka się ze strony Urzędu z pełnym niezrozumieniem”, utrzymują niemieckie media. Niemieccy politycy unikają krytyki prezydenta Steinmeiera po jego wypowiedzi. Do nielicznych należy wypowiedź rzecznika klubu poselskiego opozycyjnej partii FDP, Bijana Djir-Saraia, który wypowiedzi prezydenta Niemiec uznał za niesmaczne: „To, że teraz na domiar wszystkiego nawet prezydent Steinmeier usprawiedliwia projekt Gazpromu historyczną odpowiedzialnością wobec Związku Sowieckiego, koronuje obłudę”.

Prezydent Steinmeier otworzył puszkę Pandory. Teraz w zasadzie Polska powinna przystąpić do dyskusji (na razie z Niemcami) na temat reparacji wojennych. W każdym razie powinno dojść do debaty na ten temat w polskich mediach.

Artykuł Jana Bogatki pt. „Wojna o prawdę” znajduje się na s. 3 marcowego „Kuriera WNET” numer 81/2021.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Bogatki pt. „Wojna o prawdę” na s. 3 marcowego „Kuriera WNET” nr 81/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Adam Niedzielski: zaostrzamy zasady bezpieczeństwa na Pomorzu oraz przedłużamy obostrzenia na Warmii i Mazurach

Mamy do czynienia z trzecią falą pandemii. (…) W przyszłym tygodniu możemy mieć do czynienia z sytuacją, że zostanie przekroczony poziom 18 tys. zachorowań dziennie – powiedział Adam Niedzielski.

Podczas piątkowej konferencji prasowej Adam Niedzielski odniósł się do najnowszych danych, dotyczących wzrostu zakażeń koronawirusem.

Zapewnił również, że na bieżąco monitorowany jest stan poszczególnych mutacji.

Prowadzimy monitoring mutacji, które są odpowiedzialne za rozwój pandemii. Na początku stycznia udział mutacji brytyjskiej wynosił ok. 10 proc., w lutym wzrósł do 10 proc., a najnowsze badania pokazują, że jest na poziomie – 25 proc.

Szef resortu zdrowia przekazał również informację, że 13 do 20 marca postanowiono  zaostrzyć zasady bezpieczeństwa na Pomorzu oraz przedłużyć obostrzenia na Warmii i Mazurach.

Na Pomorzu zostaną wprowadzone te same restrykcje, co w przypadku Warmii i Mazur. Zamknięte będą m.in. galerie handlowe, hotele, kina, muzea i baseny. Edukacja w klasach I-III szkół podstawowych będzie się odbywała w trybie hybrydowym.

W przypadku pozostałych regionów utrzymujemy te same zasady, które obowiązywały do tej pory. Obowiązują one do 28 marca. Co tydzień będziemy podejmowali decyzje, co będzie działo się dalej w poszczególnych regionach. – dodał minister zdrowia.

Według przewidywań w najbliższym czasie liczba zakażeń może wzrosnąć.

 Należy się spodziewać, że w przyszłym tygodniu możemy mieć do czynienia z sytuacją, że zostanie przekroczony poziom 18 tys. zachorowań dziennie bądź więcej – podkreślił.

Szef resortu zdrowia zapowiedział także zmiany w systemie teleporad. Rozporządzenie w tej sprawie ma zostać odpisane najprawdopodobniej jeszcze dziś.

A.N.

Źródło: Twitter/ Facebook

Marcin Horała: Niedawno podpisaliśmy umowę z doradcą strategicznym CPK. Będzie to koreańskie lotnisko Seul-Inczon

Marcin Horała o budowie CPK: programie dobrowolnych nabyć, konsultacjach społecznych, finansowaniu projektu i jego zaletach.

Marcin Horała relacjonuje przygotowania do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Inwestycja jest sprawnie kontynuowana pomimo pandemii koronawirusa.

Niedawno podpisaliśmy umowę z doradcą strategicznym. Będzie to koreańskie lotnisko Seul-Inczon.

Trwają prace nad studium środowiskowym projektu. Rozpoczęły się także negocjacje z właścicielami nieruchomości. Część mieszkańców postanowiła sprzedać swą własność.

Trwa program dobrowolnych nabyć.

[related id=129998 side=right] Wiceminister infrastruktury wskazuje, że są już po dwóch turach konsultacji społecznych. Pokazywali w czasie nich ewentualny przebieg linii. Mogą się zapoznać dzięki temu z uwagami ludzi, uwzględniając wskazane przez nich problemy przy ostatecznych konsultacjach przebiegu tras.

Informuje, że CPK będzie finansowana ze środków unijnych,  budżetu państwa oraz środków uzyskanych z obligacji Skarbu Państwa. Przewiduje, że dzięki budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego PKB Polski zwiększy  się o bilion złotych.  Wyraża nadzieję, że ewentualna zmiana władzy w naszym kraju nie zatrzyma prac.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Dr Zbigniew Kuźmiuk: Nie będziemy stosować rozstrzygnięć TSUE. Najwyższym polskim aktem prawnym jest konstytucja

Dr Zbigniew Kuźmiuk mówił w porannej audycji Radia WNET m.in. o unijnych działaniach przeciwko Polsce i Węgrom oraz forsowaniu deklaracji LGBTIQ.

Dr Zbigniew Kuźmiuk spodziewa się, że na najbliższym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego będzie miał miejsce kolejny atak na Polskę , Węgry  i Słowenię.

Ta histeria nakręcana wokół polski przez europosłów opozycyjnych trwa. Ich koledzy z poszczególnych frakcji przyjmują to bezkrytycznie . (….) Próbuje się wymusić interwencję, która obaliłaby polski rząd. Chyba taka jest logika tych działań.– dodaje polityk.

W Parlamencie Europejskim powstał projekt rezolucji w sprawie ogłoszenia Unii Europejskiej „strefą wolności LGBTIQ”. Został przygotowany przez deputowanych, również polskich, z frakcji Europejskiej Partii Ludowej. Projekt zawiera zapis, że:

Komisja nie powinna wahać się przed użyciem wszystkich narzędzi, w tym postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, ram na rzecz praworządności, art. 7 TUE, a także niedawno przyjętego rozporządzenia w sprawie ochrony budżetu Unii w przypadku uogólnionych braków w odniesieniu do przepisów prawa w państwach członkowskich w celu przeciwdziałania naruszeniom praw podstawowych osób LGBTIQ w całej Unii

Jak zauważa Zbigniew Kuźmiuk tego typu dokumenty zostaną wykorzystane przeciwko takim krajom jak Polska i Węgry:

Odniósł się także do ostatniego orzeczenia TSUE ws. Polski. Przypomnijmy, że Trybunał odpowiadając na pytania Naczelnego Sądu Administracyjnego orzekł, że „kolejne nowelizacje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które doprowadziły do zniesienia skutecznej kontroli sądowej rozstrzygnięć Rady o przedstawieniu prezydentowi wniosków o powołanie kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, mogą naruszać prawo UE”. Jak ocenił eurodeputowany PiS orzeczenie to jest bezpodstawne. Jak przewiduje, na wzór niemiecki, pojawi się rozstrzygnięcie polskiego TK w tej sprawie o nadrzędności konstytucji nad innymi aktami prawnymi.


Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

A.N./A.W.K.