Marek Goliszewski o sztuczce księgowej polskiego rządu, trudnościach Polski i Niemiec w uzyskaniu zgody KE na pomoc finansową dla dużych firm oraz recesji, jaka nas czeka.
Marek Goliszewski zdradza, jak przedsiębiorcy odebrali kolejne rządowe tarcze. Najbardziej zadowoleni są z tarczy finansowej. Wskazują oni, że dokumentacja jest prosta, a pieniądze dostaje się naprawdę szybko. Gość audycji „Wszystko o tarczy antykrysowej” zauważa, że tarcza antykryzysowa przygotowywana była razem z BCC. To ostatnie nie miało jednak wpływu na przepisy wykonawcze do niej uchwalone. Tymczasem przedsiębiorcy spotykają się w ramach tego rozwiązania z problemami biurokratycznymi, a czas oczekiwania jest często zbyt długi.
Prezes BCC zwraca uwagę, że tarcza finansowa nie świadczy uslug dla firm dużych co wiąże się z unijnymi przepisami odnośnie pomocy publicznej. Apel do Ursuli von der Leyen wystosowałą wraz z innymi organizacjami BCC.
Te pieniądze powinny iść do Banku Gospodarstwa Krajowego nie z Polskiego Funduszu Rozwoju, bo to jest niezgodne z zasadami Eurostatu i zasadami rozliczania europejskiego długu publicznego i sektora finansów publicznych.
Powodem, dla którego Komisja Europejska zwleka z decyzją, choć według premiera miała to być tylko formalność może być sposób w jaki rzeczone 25 mln zł są przekazywane. Nasz gość wyjaśnia, że gdyby pieniądze szły tak jak powinny z BGK, to wliczane byłyby do długu publicznego. Tymczasem
Polski rząd nie chciał powiększać polskiego długu publicznego, dlatego sięgnął po Polski Fundusz Rozwoju. Jest to pewien manewr księgowy polskiego rządu.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje przy tym, że zabieg polskiego rządu, może nie być wyłączną przyczyną zwlekania KE. Podobne problemy mają bowiem także nasi zachodni sąsiedzi:
Angela Merkel ma podobny kłopot, Unia nie chce pozwolić Niemcom na uruchomienie niemieckiej tarczy antykryzysowej dla dużych firm.
Sądzi, że w związku z tym niemiecka kanclerz i polski premier powinni wspólnie wystąpić z wezwaniem do KE, by pośpieszyła się z decyzją.
Jak dotąd ze wszystkich trzech, a teraz już czterech rządowych tarcz skorzystało łącznie 37 tys. przedsiębiorców. Jest to, jak mówi nasz gość, niemało, ale też pokazuje, że beneficjentów proponowanych rozwiązań mogłoby być jeszcze więcej. Obecna liczba wynika z trudności w korzystaniu z tarczy antykryzysowej:
Jedni urzędnicy pomagają wypełnić kwity, natomiast inni odsyłają do kolejnych poprawek. Tego jest naprawdę sporo.
Goliszewski wskazuje, że plusem obecnych opóźnień w wydawaniu środków z tarczy może być to, iż zostaną one na później, gdy sytuacja będzie jeszcze gorsza. Wskaźniki bowiem nie są dobre – czeka nas recesja wynosząca -4% PKB. Złą sytuację przewiduje się również w Niemczech (-6%) i w USA (-9%).
Na razie nie widać, by przypominano sobie, czym mogłoby być dla kraju nasze morze, 500 km wybrzeża, wspaniałe porty i jeszcze niedawne tradycje. A gdzie są statki? Zapytajcie Tuska, Lewandowskiego.
Stefan Truszczyński
Kapitan Żeglugi Wielkiej Jerzy Nierojewski prowadził statki w konwojach atlantyckich w czasie II wojny światowej. Pod pokładem, w maszynach jednostek płynących z pomocą Europie, dowodził cheef mechanik, góral z Podkarpacia, Mieczysław Kołodziej. Przetrwali. Całe życie zawodowe, marynarskie, poświęcili potem pracy w Polskich Liniach Oceanicznych, których macierzystym portem była Gdynia, a polem działania przez kilkadziesiąt lat – cały świat.
Stopniowo budowano firmę. Już w 1965 roku (wtedy robiono te zdjęcia) miała ponad 80 jednostek – drobnicowców, masowców, dużych jak na owe czasy, od kilku do kilkunastu tysięcy DWT, a ćwierć wieku później PLO podwoiły stan posiadania. Dziś firma się nie liczy! Nie ma już statków pod polską banderą.
Setki oficerów, jak Nierojewski, Kołodziej i mój ojciec, tysiące marynarzy Polskiej Floty Handlowej spoczywają na cmentarzach Gdyni, Gdańska, Sopotu. Oni pytają, choć nikt nie słyszy ich głosu rozgoryczenia: kto to wszystko utopił, sprzedał za bezcen, unicestwił? (…)
Obcy armatorzy dostali za darmo najpierw flotę, a potem ludzi. Jaki kraj, jacy głupi ludzie nim rządzący tak postępują?
Pasażerowie
PLO-wskie statki to także miejsca pasażerskie. „Batory” – najpiękniejszy, zbudowany przed wojną we Włoszech, a potem „Stefan Batory”, odkupiony jako „MASDAM” od Holendrów. Łza się w oku kręci. To wielka historia, kontynuacja przedwojennych transatlantyków. W Muzeum Emigracji w Gdyni jest wielki model „Batorego”, zdjęcia, filmy, pamiątki po innych statkach PLO. Chwała prezydentowi miasta Wojciechowi Szczurkowi za ten najbardziej gdyński z wszystkiego, co gdyńskie, obiekt. Nie ma już Dworca Morskiego, pozostała jednak namiastka.
Pasażerowie, amatorzy niezapomnianych podróży morskich, mogli też korzystać z kabin pasażerskich na prawie wszystkich jednostkach PLO. Rezerwowali tam miejsca ludzie z wielu krajów. Z reguły kto raz odbył rejs, a był dla załogi zawsze gościem specjalnym, wracał po wielokroć. Pływali też pisarze, artyści. Podróż handlowym statkiem PLO, wielomiesięczna często, to było coś zupełnie niezwykłego. Firma zarabiała dodatkowo, wspomnienia, książki pozostawały.
Tego wszystkiego już nie ma. Zniszczono piękny owoc trudu bardzo wielu ludzi morza i morskiego zaplecza. Pozostał ogryzek.
Statki
Budowane, kupowane – flota była stale modernizowana, nowoczesna. Po polskich seriach – między innymi dziesięciotysięczników – pojawiły się olbrzymy. Ludzie, którzy prowadzili je po morzach i oceanach, to była kadra o najwyższych kwalifikacjach. Polska flota handlowa była bezpieczna. Taką miała opinię.
Dziś jest kilka szkół (nawet akademii!) morskich. Są znakomite szkoły prywatne i studenci z wielu krajów. Tylko statków polskich już prawie nie ma.
Nowa dyrektor Polskich Linii Oceanicznych dobrze rokuje. To Pani Dorota Arciszewska, była waleczna posłanka. Toczyła głośne boje z niemiecką uzurpatorką. Przegrała, bo nie dostała odpowiedniej pomocy ze strony państwa, które dzielnie reprezentowała. W ostatnich wyborach parlamentarnych koledzy z PiS zepchnęli ją na dalszą pozycję. Teraz jest menedżerem zniszczonego zakładu. Wielki PLO-wski budynek przy 10 Lutego, ulicy reprezentacyjnej, zajęli inni. Dyrekcja PLO urzęduje w Domu Marynarza, hotelu, wprawdzie ładnym i zasłużonym, a nawet leżącym przy ulicy Piłsudskiego – ale w porównaniu z tym, gdzie była poprzednio, to degradacja. Czy Pani Arciszewska, nosząca zobowiązujące historycznie nazwisko, córka Kapitana Żeglugi Wielkiej, da radę obojętności naszych decydentów w sprawach morza? Zobaczymy. Na razie nie widać – poza pustym gadaniem, obietnicami – by przypominano sobie, czym mogłoby być dla kraju nasze morze, 500 kilometrów wybrzeża, wspaniałe porty, no i nie tak dawne jeszcze tradycje. Ale gdzie te statki? Zapytajcie Tuska, Lewandowskiego.
Cały artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Kto utopił PLO?” znajduje się na s. 16 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.
Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Olga Semeniuk o mechanizmie ochrony polskich przedsiębiorców przed wykupem przez obcy kapitał, IV etapie odmrożenia gospodarki i przygotowaniach do niego- wytycznych MR dla firm.
Olga Semeniuk zaznacza, że Ministerstwo Rozwoju wyciąga wnioski z obserwacji sytuacji w innych krajach:
To narzędzie zostało stworzone […] przede wszystkim w ochronie polskich przedsiębiorców, tak aby nasz polski dobytek, po prostu nie dotąd sprzedany tak naprawdę za bezcen i wykupiony przez kraje spoza Unii Europejskiej.
Przedsiębiorcy, którzy mają propozycje wykupu z innych państw, a nie mają możliwości sami zapewnić płynności swoim firmom mogą zgłaszać się na infolinię Ministerstwa Rozwoju. Wiceminister rozwoju mówi o kolejnych ułatwieniach dla przedsiębiorców, jakie zawarte mają być kolejnym pakiecie ustaw:
Tutaj mówimy oczywiście o łatwiejszym dostępie do wakacji kredytowych dla tych którzy po 13 marca stracili źródło utrzymania.
Zdradza, że kolejnego, IV etapu odmrożenia gospodarki możemy oczekiwać między 1 a 15 czerwca. Ministerstwo Rozwoju przygotowuje, jak mówi, 40 zaleceń protokołu bezpieczeństwa dla poszczególnych branż. Semeniuk wraz wicepremier Jadwigą Emilewicz odbyła spotkania z przedstawicielami centrów rozrywki, spotkań biznesowych. Rozmawiała również z właścicielami salonów kosmetycznych i tatuażu. Regulacje obejmą także organizację wesel:
Oczywiście mówimy o ograniczeniu liczby osób przebywających na weselu.
Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego stwierdza, że początkowo miało to być 50 osób, ale pracuje nad zwiększeniem limitu do stu. Mówi także o wsparciu dla samorządów. Przewiduje się podwojenie udziału powiatów i miast na prawach powiatu w dochodach z nieruchomości Skarbu Państwa. Podkreśla, że
Już ponad 42 miliardy złotych znajduje się na kontach przedsiębiorców obu tarcz.
W piątkowe przedpołudnie na falach WNET jak zawsze informacje z Republiki Irlandii i Ulsteru. Londyn, Belfast, Dublin i cała Republika Irlandii w czasach zarazy i odmrażania – tydzień jedenasty.
W gronie gości:
Agnieszka Białek – pedagog, trener, przedsiębiorca z Belfastu.
Ewa Witek – trener osobisty, instruktor fitness, doradca ds. metod żywienia.
Agnieszka Słotwińska – pomysłodawczyni „My Little Craft World” w Cork.
Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com.
Sławomir Kazek – prezes stowarzyszenia Midlands Polish Community
Alex Sławiński – poeta, literat, szef Studia Londyn Radia WNET
Prowadzący: Tomasz Wybranowski
Wydawca: Tomasz Wybranowski
Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)
Piątkowe wydanie główne „Studia Dublin” Tomasz Wybranowski rozpoczął jak zwykle od serwisu informacyjnego „Irlandia – Wyspy – Europa – Świat”. W serwisie m.in.:
Irlandzka minister ochrony socjalnej Regina Doherty uważa, że tak zwany okres wypłacania zasiłku pandemicznego musi być absolutnie wydłużony. Te słowa wypowiedziała w obecności posłów w Dáil (odpowiednik polskiej niższej izby parlamentu). Minister Doherty zaznaczyła jednak, że
Oficjalnej decyzji jeszcze nie ma, gdyż ta zapadnie dopiero w najbliższym czasie. Płatność powinna obowiązywać do końca trwania wszystkich zapowiedzianych przez irlandzki rząd faz odmrażania gospodarki, a więc do czasu, gdy obywatele i rezydenci nie zostaną ponownie uwolnieni od wszelkich zakazów.
W czerwcu w Republice Irlandii rozpocznie się akcja badań przesiewowych, która ma dać odpowiedź na pytanie o prawdziwy zakres fali zakażeń koronawirusem w kraju. Środowiska naukowe i medyczne wyrażają pogląd, że ilość przypadków zakażeń wykrytych to niewielka część w porównaniu do stanu rzeczywistego. Tutaj stosowny cytat:
Należy przeprowadzić badania, by dowiedzieć się, jaka ilość osób w Irlandii, faktycznie zakażona była wirusem SARS-CoV-2.
Podczas badania krwi laboratoria szukać będą w próbkach przeciwciał i markerów odpowiadających wirusowi z Wuhan. To dopiero, zdaniem naukowców, powinno wskazać prawdziwą skalę zachorowań na Szmaragdowej Wyspie.
Badaniom nie będą jednak poddani wszyscy mieszkańcy wyspy, tylko wybrana ich liczba. Ta próba ma być reprezentatywna, aby badania były miarodajne. Według oficjalnych danych wiemy o 24, 5 tysiącu osób z potwierdzonym koronawirusem. Irlandczcy naukowcy są zdania, że w całej społeczności kraju zakażonych mogło być nawet 6% mieszkańców, jednak wielu z nich „chorobę przeszło bez objawowów.”
Tutaj do wysłuchania wyspiarski serwis Studia 37 Dublin:
Agnieszka Słotwińska przy krakowskim „Papieskim oknie”. Fot. Piotr Słotwiński.W programie także wspomnienie 100. rocznicy urodzin Karola Wojtyły, późniejszego papieża Jana Pawła II i świętego. Na antenę Radia WNET zawitała ponownie pani Agnieszka Słotwińska. Opowiedziała m.in. o tym, co w związku z tą ważną rocznicą przygotowała w ramach działań „My Little Craft World” w Cork (Republika Irlandii).
Pamiętam spotkania z młodzieżą w Krakowie na Franciszkańskiej w słynnym oknie kiedy Papież modlił się i żartował z młodzieżą. Nie chcieliśmy żeby te spotkania się skończyły, ciągle były za krótkie. My pokolenie JP2 dorastaliśmy w czasach kiedy głosił do nas swoją naukę. Te słowa jakże dalej są aktualne: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować”. Kiedy umierał byłam już w Irlandii tu inaczej obchodzono żałobę niż w Polsce ale każdy Irlandczyk wiedział że John Paul II był Polakiem. Nasz Papież, święty Jan Paweł II jest z nami i dziś i czuwa nad nami. – wspominała Agnieszka Słotwińska.
Tutaj do wysłuchania rozmowa z Agnieszką Słotwińską:
Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia
Tuż po serwisie w StudiuDublin zawsze korespondencja Bogdana Feręca, szefa najpoczytniejszego portalu dla Polaków na Szmaragdowej Wyspie – Polska-IE.com.
Nie jest wykluczone, że granica zewnętrzna Unii Europejskiej wewnątrz irlandzkiej wyspy będzie musiała powstać. Takie pogłoski wpędzają w niepokój Irlandczyków z Ulsteru, jak i Republiki.
Rząd Wielkiej Brytanii opublikował dokument, w którym stwierdza, że „protokół irlandzki, nie wpływa w żaden sposób na utworzenie granicy na Morzu Irlandzkim między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.”
Oznacza to, że wszystkie towary, pomiędzy Wielką Brytanią a Irlandią Północną, mogą migrować bez żadnych kontroli i opłat celnych. Jest jeden warunek. Tak może się dziać w przypadku, jeżeli towary i dobra nie przekroczą granic Zjednoczonego Królestwa, którego Irlandia Północna jest częścią.
Takie podejście do sprawy może oznaczać, że granica pomiędzy Irlandią Północną a Republiką Irlandii, stanie się niezbędna, aby chronić interesy Królestwa i Unii Europejskiej. – mówi Bogdan Feręc.
Londyn / Fot. David Iliff / CC 3.0
Londyn twierdzi stanowczo, że „nie powstanie na Morzu Irlandzkim żadna dodatkowa infrastruktura celna.” To wyraźny przekaż dla rządu Republiki Irlandii, że to on będzie zobowiązany do budowy zewnętrznej granicy Unii Europejskiej na prawie pięciusetkilometrowym odcinku.
Widmo odtworzenia granicy między dwiema częściami Wyspy wywołuje niepokój i może eskalować napięcia społeczne wśród Irlandczyków, zwłaszcza między republikanami a lojalistami. Republika Irlandii i brytyjska Irlandia Północna są ze sobą mocno powiązane gospodarcza. Ze Zjednoczonego Królestwa do Republiki sprowadzany jest m.in. nabiał, produkty spożywcze, ale i energia elektryczna. W przypadku odtworzenia granicy konieczne byłoby znalezienie nowych źródeł i stworzenia łańcuchów dostaw z innych krajów unijnych. Bogdan Feręc zwrócił także uwagę na negatywne skutki globalizacji:
Zrobiliśmy chyba sobie dużą krzywdę pozwalając na to, żeby władzę na świecie poniekąd przejęły korporacje, które zarządzają tym wszystkim co się teraz wytwarza.
W finale o braku należytej polityki informacyjnej na stronach ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Irlandii. Dla przykładu, materiały związane z setną rocznicą urodzin Karola Wojtyły, późniejszego papieża Jana Pawła II rozesłano… 19 maja 2020, czyli dzień po. Takich wpadek i niedbałości jest znacznie więcej.
Tutaj do wysłuchania rozmowa Tomasza Wybranowskiego z Bogdanem Feręcem:
W trakcie rozmowy z szefem portalu Polska-IE.com pozdrowienia i pocztówka z Connemary. W roli głównej Ewa Witek z 4EvaFit.ie, instruktorka fitness, trenerka osobista i grupowa, która mieszka w tym niezwykłym miejscu w hrabstwie Galway (Irlandia Zachodnia).
Ewa Witek radzi na antenie Radia WNET słuchaczkom i słuchaczom, jak żyć sportowo, w jaki sposób z pasją witać każdy nowy dzień, a przede wszystkim jak osiągnąć ten złoty środek między zdrowiem, sprawnością a wyśmienitym humorem! Pojawi się tradycyjnie w niedzielnym podsumowaniu wydarzeń tygodnia Radia WNET (15:00 – 18:00).
Sławomir Kazek, prezes stowarzyszenia Midlands Polish Community. Fot. arch. własne.
Dzisiaj powracamy do rozmowy ze Sławomirem Kazkiem, szefem Midlands Polish Community, który opowiedział o obecnych i przyszłych działaniach stowarzyszenia.
Należy podkreślić z radością, że Midlands Polish Community jest jedną z tych organizacji w Irlandii, która rzeczywiście działa (a nie markuje i grzeje się w blasku fleszy). W wyspiarskiej lokalnej społeczności, Midlands Polish Community łączy w zgodnym działaniu nie tylko Polaków mieszkających w Irlandii.
Można o naszej nacji mówić wiele i czasami być krytycznym dla siebie, ale nie można nam Polakom odmówić empatii i solidarności w obliczu trudnych zdarzeń, tak jak pandemia koronawirusa, która – miejmy nadzieję – i na Szmaragdowej Wyspie odejdzie do lamusa zapomnienia.
Znakomitym przykładem jest akcja, którą prowadzi stowarzyszenie Midlands Polish Community. Maseczki szyte są przez polskie wolontariuszki. Na terenie całego Midlands rozdanych już zostało ponad 2 000 maseczek dla różnych organizacji. Otrzymali je w pierwszej kolejności pracownicy przychodni lekarskich, pielęgniarki środowiskowe, personel domów opieki spokojnej starości, oraz funkcjonariusze irlandzkiej policji – Gardy. O tym opowiadała pani Barbara Stachowska- Pietkiewicz w Studiu Dublin 1 maja 2020 roku.
Stowarzyszenie ma na celu tworzyć warunki do rozwoju intelektualnego, emocjonalnego, artystycznego i fizycznego w naszych społecznościch jak również wspierać ochronę środowiska naturalnego, ochronę zwierząt oraz działalność charytatywną.
Akcja szycia maseczek dla potrzebujących trwa! Są one przekazywane ZA DARMO lokalnym instytucjom zgłaszającym się po pomoc, które zatrudniają pielęgniarki i opiekunów osób starszych.
Prezes Sławomir Kazek zaprasza Polaków w Republice Irlandii, ale i Irlandczków, rezydentów i wszystkich ludzi dobrego serca do wspólnej pracy przy szyciu maseczek i kombinezonów ochronnych. Darownizny materiałów i tkanin niezbędnych do ich produkcji jak najbardziej wskazane. Cieszymy się jako Radio WNET i portal Polska-IE.com, że Polki i Polacy, których los rzucił na Irlandię w chwilach próby pomagają okazują empatię, dodają otuchy a przede wszystkim niosą pomoc!
Midlands Polish Community współpracuje z Polakami i Irlandczykami. Staramy się aktywizować i wspierać polskich przedsiębiorców, ale nade wszystko budujemy polsko – irlandzką integrację i współpracę w całym Midlands. – mówi Sławomir Kazek.
Ostatni projekt stowarzyszenia, o który mówimy od ponad misiąca na antenie radia WNET, odbił się szerokim echem w całej Republice Irlandii. Komentowany jest nie tylko w mediach polonijnych i polskojęzycznych na Szmaragdowej Wyspie i w Ulsterze, ale także donosi i nim prasa irlandzką i lokalne rozgłośnie radiowe.
Tutaj do wysłuchania rozmowa ze Sławomirek Kazkiem:
Agnieszka Białek, głos Radia WNET z Belfastu. Fot. arch. własne.
W Studiu Dublin połączyliśmy się telefonicznie także z naszą korespondentką Agnieszką Białek, która mieszka i pracuje w Belfaście. Przytoczyła najnowsze statystyki zachorowań na Covid-19 w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
W czwartek po południu brytyjski departament zdrowia podał dobową liczbę zgonów, która wynosiła 338 osób. Łączna liczba ofiar śmiertelnych w Wielkiej Brytanii to 36 042 osób. Dobowa liczba wykonanych testów wynosiła 128 tys.
Tymczasem majowa aura i fala upałów sprawiła, że mieszkańcy Anglii, Szkocji i Walii tłumnie wyruszyli w poszukiwaniu miejsca na plażach łamiąc wszelkie możliwe zasady dystansu społecznego. Lekceważenie zarządzeń sanitarnych w Wielkiej Brytanii przysparza policji bardziej niż wiele pracy:
Policji brytyjskiej powoli kończą się kartki na mandaty po tym jak właśnie wczoraj Brytyjczycy tłumnie wyruszyli w poszukiwaniu miejsca na plaży.
Agnieszka Białek zwracóciła także uwagę na ostrzeżenia organizacji charytatywnej Mind przed nowym kryzysem, związanym ze zdrowiem psychicznych odizolowanych ludzi. Statystyki pokazują pogorszenie stanu psychicznego mieszkańców Wyspy i wzrost przemocy domowej.
Korespondentka Radia WNET informuje także, że do regularnej sprzedaży wprowadzono testy wykrywające przeciwciała na koronawirusa.
Za 69 funtów można w ciągu 24 godzin dowiedzieć się, czy jest się zarażonym koronawirusem. Eksperci ostrzegają jednak przed zbytnią ufnością w te testy.
Boris Johnson / Fot. Andrew Parsons / CC 2.0
Wdrażane są kolejne etapy otwierania brytyjskiej gospodarki. Premier Boris Johnson potwierdził wprowadzenie drugiej fazy do walki z koronawirusem. 1 czerwca 2020 roku rozpocznie się kolejny etap poluzowania lockdownu.
Do czasu wejścia w trzecią fazę poluzowania blokad, czyli do 4 lipca 2020 roku brytyjski minister bezpieczeństwa planuje wdrożyć projekt aplikacji śledzącej, która wraz z zatrudnieniem 21 tysiąca tzw. zwanych „wyłapywaczy” osób zakażonych mają być kluczem do zniesienia restrykcji. Pomysł aplikacji i powołanie do życia profesji „wyłapywaczy zakażonych” wzbudza mieszane uczucia i sporo kontrowersji.
W tle zaś mamy doniesienia dotyczące pobrexitowej umowy między Wielką Brytanią a Unią Europejską, której podpisanie wydaje się teraz niemożliwe. Dziennik „The Times” zapowiada poluzowanie kwaranntany dla przyjeżdżających na wyspy i stworzenie tzw. „mostów powietrzych”, dając tym samym nadzieję brytyjczykom na spędzenie tegorocznego urlopu poza Wielką Brytanią.
Korespondencja Agnieszki Białek z Belfastu do wysłuchania tutaj:
W Studiu Dublin, 22 maja 2020 roku miała też miejsce premiera najnowszego singla legendarnej grupy Sztywny Pal Azji „Wodzirej”. Piosenka jest zapowiedzią najnowszego albumu Sztywnego Pala Azji „Korowód”. Płyta będzie następczynią znakomitej „Szarej” (2017), z singlową „Luxtorpedą” i przebojem Radia WNET „Iluminacje”.
Muzykę skomponował i słowa napisał Jarosław Kisiński, który będzie gościem Tomasza Wybranowskiego w programie „Muzyczna Polska Tygodniówka” (sobota, 23 maja 2020, godzina 14:05).
Aleksander Sławiński. Fot. arch. prywatne.
Alex Sławiński w „Londyńskim WNETowym Zwiadzie” zauważył, że w świadomości Brytyjczyków wciąż dominuje i króluje koronawirus odsuwając na boczny tor tak ważne sprawy jak dla przykładu Brexit i życie wyspiarzy po 1 stycznia 2021 roku.
Dziennikarz zwraca uwagę na tendencje Brytyjczyków do przekładania rozwiązywania problemów na później:
Tak jakby naiwnie wierzyli, że same znikną lub ktoś za nich je rozwiąże.
Tymczasem problem granicy z Republiką Irlandii pozostaje aktualny, a brytyjski rząd zadłuża się na potęgę, choć kiedyś ktoś będzie musiał to wszystko spłacić. Alex Sławiński zauważa, że w Londynie niewiele osób karze się za łamanie przepisów epidemiologicznych, inaczej niż w Szkocji, Walii czy choćby na sąsiedniej wyspie, w Ulsterze.
Pocieszające jest to, że zmniejsza się liczba chorych w stolicy Londynie. Czując wiosnę ludzie zdrowieją. I to napawa optymistycznie. – puentuje Alex Sławiński, szef Studia Londyn.
Tutaj do wysłuchania prosto z Londynu korespondencja Alexa Sławińskiego:
Opracowali: Tomasz Wybranowski i Aleksander Popielarz.
„Staje się tak, że Orwell jest ratunkiem na pandemię koronawirusa, a z drugiej strony zagraża nam wirus ratowania świata przez Chiny…”. Na to jako Polska musimy także być przygotowani.
Dariusz Brożyniak
Dziwny rok i dziwny czas. Brak zimy, wielkie pożary, niszczące wichury, miliony wepchnięte lokalnymi wojnami do namiotów, setki rzucone w pułapkę pomiędzy drutami kolczastymi granic Turcji i Grecji.
Nagłe odwrócenie uwagi zatrzymaniem świata w pół kroku niewidzialnym wrogiem pandemii. Dosłownie niewidzialnym, bez żadnych znanych dotąd ludziom oznak zarazy.
Bogaci Północy nudzą się w swych wielkich domach i ogrodach, narzekając na gnuśnienie w „czterech ścianach”. Większość w poczuciu niszczącej niepewności „wścieka się” powoli w swych klatkach blokowisk, oczekując coraz bardziej zaskakujących i niezrozumiałych decyzji. Rządzący nadzwyczajnie szybko zawiesili na kołku demokrację, jakże często jednak goniąc w piętkę i błądząc decyzyjnie w tej mgle wywołanej przez nieznane. (…)
Stan pandemii stawia społeczeństwa przed zasadniczym zadaniem: jak zatem realizować własny interes narodowy w sytuacji kryzysu? A więc chodzi wprost o rację stanu. Czy realizując swą rację stanu, nie wpadamy jednak w pułapkę „celu, który uświęca środki” w jaką wpadł sam Machiavelli, stając się jednak dla historii negatywnym bohaterem? Na to pytanie częściową odpowiedź przyniosła egoistyczna bezradność struktur Unii Europejskiej. Okazuje się, że pełny i bogaty sejf był dobrym narzędziem jak najtańszego kupowania lojalności słabszych dla racji stanu możnych. W sytuacji kryzysu jednak natychmiast przede wszystkim zabrakło kultury solidarności. Kraje przywykłe do stosunków kolonialnych zostały odcięte od źródeł zaopatrzenia i usług. Są gotowe na „wyjątki” w wymogach kwarantanny, aby – jak Austria – uruchamiać wahadłowe transporty kolejowe gastarbeiterów. Inne, jak Szwecja czy Niemcy, godzą się z częściową utratą najstarszego pokolenia, by utrzymać poziom i wygodę życia. (…)
Jak zatem ma wyglądać polska racja stanu? Czy wszelka poprawność polityczna oraz bezkrytyczne naśladownictwo to aby na pewno realizacja racji stanu? Czy jej symbolem ma być sowiecki samolot pod ukraińską banderą i z chińskim towarem, kursujący zresztą po całej Europie?
Czy może dawno znana i skuteczna terapia osoczem tylko dla wybranych w wojskowym szpitalu? Można zaobserwować więcej niepokojących symptomów naśladowczych.
Właśnie zaczynamy przymierzać się do smartfonowego systemu kontroli ludzi, proponowanego przez Austrię. Tylko, że w Austrii od razu rozgorzała dyskusja o konstytucyjnych aspektach obecnej sytuacji ograniczeń wolności obywateli. (…) W obliczu pandemii, której wieszczy się nawroty, realizacja polskiej racji stanu staje się jeszcze trudniejsza.
Mogą powstawać nowe i zaskakujące sojusze w ramach realizacji własnych narodowych interesów. Stany Zjednoczone zbliżają się w swej „biedzie” do Rosji, a Ukraina po raz kolejny ma problem z utworzeniem poważnego bytu (trzy historyczne próby się dotąd nie powiodły), przekonując się pod rządami kolejnego prezydenta, że żywioł i naród to ciągle nie to samo co państwo. Idealistyczny prometejski projekt nie oznacza od razu wspólnych racji stanu, a dla tak jeszcze słabego państwa jak Polska może stanowić nawet śmiertelne zagrożenie. (…)
Sytuacja tego kryzysu, nie mającego precedensu po II wojnie światowej, winna nauczyć nas w końcu przede wszystkim dojrzałego spojrzenia na własny kraj, na nasze otoczenie i mądrze przemyślanego zdefiniowania polskiej racji stanu. Bo jak określił to austriacki korespondent z Chin: „Staje się tak, że Orwell jest ratunkiem na pandemię koronawirusa, a z drugiej strony zagraża nam wirus ratowania świata przez Chiny…”. Na to jako Polska musimy także być przygotowani.
Cały artykuł Dariusza Brożyniaka pt. „Racja stanu” znajduje się na s. 4 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.
Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Paweł Borys o tym, jak programy rządowe pomagają przedsiębiorcom w czasie kryzysu, lepszej sytuacji Polski od innych krajów oraz o miliardowej inwestycji amerykańskiego giganta nad Wisłą.
Polskie firmy i administracja będą miały dostęp do nowoczesnych usług.
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju wyjaśnia, dlaczego Microsoft inwestuje w naszym kraju miliard dolarów. Obywa się to w ramach realizowanego przez PFR we współpracy z PKO BP projektu utworzenia „chmury krajowej”. W celu rozwinięcia w naszych kraju centrum chmury obliczeniowej podpisana została umowa najpierw z Google, a teraz z Microsoftem. Nad Wisłą powstanie 23. na świecie centrum obliczeniowe amerykańskiej korporacji.
Ważne jest bezpieczeństwo naszych danych osobowych.
Jest to m.in. szansa zawodowa dla polskich informatyków. Paweł Borys przedstawia także efekty rządowych pakietów antykryzysowych. Przyznaje, iż
Dość długo trwa uzyskiwanie zgody dla dużych firm.
Do tej pory 145 tys. przedsiębiorstw dostało 30 mld zł. Zdecydowana większość firm to mikroprzedsiębiorstwa (105 tys.). Gość „Poranka WNET” podkreśla, że prawdopodobnie Polska na tle innych krajów europejskich mniej straci na kryzysie.
Aktualne prognozy mówią, że spadek wyniesienie ok. 10%. Najtrudniejszy moment w gospodarce mamy już za sobą.
Wyraża nadzieję, że dzięki poprawie sytuacji gospodarczej i programom rządowym „nie nastąpi skok bezrobocia”.
Jak długo będziemy odczuwać skutki gospodarcze zamknięcia kraju? Czemu górnicy są w szczególnie trudnej sytuacji? Co czeka nas po otwarciu polskiej gospodarki? Odpowiada Marcin Roszkowski.
Marcin Roszkowski odnosząc się do zmiany kandydata na prezydenta Koalicji Obywatelskiej stwierdza, że nie ma to większego znaczenia dla gospodarki. Istotniejsze pod tym względem są tarcia w obozie rządzącym, gdzie
Frakcje bardziej i mniej radykalne ze sobą rywalizują.
Mówi, że pandemia koronawirusa wywołała trzy kryzysy: zdrowotny, gospodarczy i polityczny. Komentując prognozy, z których wynika, że Polska odnotuje stosunkowo łagodną recesję, prezes Instytutu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że Polska startuje z zupełnie innego poziomu rozwoju niż państwa, które kryzys ma dotknąć mocniej.
Dane makroekonomiczne są dosyć dobre. Na inny poziom spadamy.
Gość „Popołudnia WNET” odnosi się do planu odmrożenia polskiej gospodarki. Przypomina, że im dłużej będzie trwał lock down, tym gorzej dla gospodarki. Zamknięcia kraju nie zrekompensują całkowicie kolejne tarcze antykryzysowe. Konsekwencje gospodarcze epidemii mierzyć będziemy w kwartałach i latach. Podkreśla, że na kondycję ekonomiczną państwa wpływ będą miały postępy w walce z epidemią krajów sąsiednich. Wynika to z naszego powiązania gospodarczego z nimi.
Część naszych połączeń gospodarczych jest z zagranicy. To będzie nowa normalność.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi również o sytuacji w polskim górnictwie. Zauważa, że polski węgiel musi być wydobywany z coraz głębszych podkładów, przez co wzrasta jego cena. W rezultacie polski węgiel jest nadroższy w Europie. Zdaniem Marcina Roszkowskiego to, że górnictwo w Polsce od 30 lat pogrąża się w upadku, jest w dużej mierze winą polityków. Nie inwestujemy bowiem w nowe miejsca wydobycia.
Nasze kopalnie mają konkurencję światową. Nowa kopalnia to 300 mld zł.
Roszkowski zwraca uwagę, że obecnie, gdyby górnicy przyjechaliby do Warszawy, nie mogliby liczyć na sympatię rodaków. Trwa bowiem epidemia, a w woj. śląskich są ogniska zakażeń. Istnieje także świadomość, że na obecnej sytuacji wszyscy straciliśmy.
Pojawiła się zależność wskazująca, iż im kraj jest bliżej położony od Federacji Rosyjskiej i ma dłuższą z nią granicę, tym wydaje więcej procentowo w stosunku do swojego PKB na obronność.
Jadwiga Chmielowska, Mariusz Patey
Ropa daje złudzenie życia zupełnie odmiennego, życia bez wysiłku, życia za darmo. (…) Myśl o nafcie doskonale wyraża odwieczne ludzkie marzenie o bogactwie osiągniętym przez szczęśliwy przypadek, przez łut szczęścia. (…) W tym sensie ropa jest bajką i jak każda bajka – jest kłamstwem. Ryszard Kapuściński, Szachinszach
Globalizacja współczesnego świata i jego niestabilność polityczna zmuszają do refleksji, czym jest współczesny wymiar bezpieczeństwa i jaką rolę odgrywają w nim surowce energetyczne. Bezpieczeństwo energetyczne oznacza możliwość produkcji i zapewnienie dostaw energii w taki sposób, by państwo mogło prawidłowo funkcjonować. To, że państwo jest samowystarczalne energetycznie, ma strategiczny charakter i ściśle wiąże się z gospodarczą i polityczną suwerennością, a ponadto jest też istotnym elementem polityki zagranicznej, wpływającej na bezpieczeństwo międzynarodowe. Dlatego wszelkie działania na rzecz bezpieczeństwa energetycznego oraz plany na przyszłość muszą skupiać się na zapewnieniu dostaw surowcowych, by uniknąć zagrożeń wynikających z ich braku.
Podstawowe spostrzeżenia
Ropa naftowa nawet w czasie rozwoju elektromobilności pozostanie ważnym surowcem dla wielu branż (chemicznej, farmaceutycznej, budowlanej, motoryzacyjnej, opakowań itp.), dlatego nie należy zaniedbywać przemysłu rafineryjnego w Polsce.
W obecnej sytuacji geopolitycznej, uwzględniając położenie Polski, trzeba rozumieć, że biznes związany z ropą naftową jest mocno powiązany z polityką wielu państw. Także tych, których działania powinny rodzić obawy w Polsce.
W naszym regionie największym eksporterem ropy naftowej i innych surowców energetycznych jest Federacja Rosyjska. Kraj ten jest rządzony niemal od chwili swojego powstania przez establishment uznający za główny cel polityki państwa reintegrację przestrzeni postradzieckiej i odbudowę wpływów Rosji na obszarach kontrolowanych przez dawny ZSRR.
Federacja Rosyjska znaczną część wpływów dewizowych, którą uzyskuje z eksportu ropy i produktów ropopochodnych, wykorzystuje dla finansowania zwiększenia swoich zdolności militarnych, rozbudowy resortów siłowych, wzmacniania przemysłu zbrojeniowego, a także realizacji celów polityki zagranicznej znaczonej tysiącami ofiar.
Polskie przedsiębiorstwa naftowe od czasu przejścia na rozliczenia dolarowe z dostawcami z Rosji odbierały wartościowo ok. 10–11 % całkowitego eksportu ropy naftowej FR, co stanowiło około 2,5% budżetu Federacji Rosyjskiej.
Polska pośrednio zasila (płacąc za tranzyt ropy i gazu) dużymi kwotami (550 mln dolarów za przesył ropy i 104 mln za przesył gazu rocznie) budżet Białorusi, państwa związanego umową sojuszniczą z FR, natomiast nie wykazuje zainteresowania projektami infrastrukturalnymi w obszarze przesyłu ropy, mogącymi wesprzeć kraje o proatlantyckich i proeuropejskich aspiracjach.
Polskie przedsiębiorstwa naftowe, tak jak wszystkie tego typu firmy z krajów dawnego RWPG, mając przez wiele lat funkcjonowania w gospodarce realnego socjalizmu dostęp do określonego gatunku ropy rosyjskiej, wyspecjalizowały się w jej przerobie. Poczyniły także w latach 90. XX w. i pierwsze 20 lat XXI w poważne inwestycje, dostosowujące procesy jej przerobu i parametry produktów do wymogów UE. Trudno im zrezygnować z dominującej pozycji ropy rosyjskiej bez wpływu na wynik finansowy. Zapewnia go utrzymywana przez FR dodatnia różnica ceny między ropą typu Ural a innymi, mniej zanieczyszczonymi rodzajami ropy dostępnymi na rynku.
Wynik finansowy polskiego strategicznego przedsiębiorstwa (PERN), zarządzającego infrastrukturą rurociągów dostarczających surowiec do polskich i niemieckich rafinerii oraz zapewniających magazynowanie strategicznych zapasów ropy naftowej dla rynku polskiego, uzależniony jest w dużym stopniu od postawy kontrahentów powiązanych z rządem FR. To osłabia determinację firmy w rozwijaniu projektów infrastrukturalnych źle postrzeganych w FR.
Polska w ostatnich latach zrobiła znaczący postęp w dywersyfikacji kierunków dostaw ropy naftowej. Jednak w swych projektach dywersyfikacji dostaw ropy nie uwzględnia dotychczas kierunku z Morza Czarnego i wykorzystania części magistrali EAKTR i gotowego rurociągu Odessa–Brody, pozbawiając się tym samym ważnego narzędzia ekonomicznego dla budowy obszaru stabilności i zrównoważonego rozwoju tworzącego setki wysoko płatnych miejsc pracy związanych z rynkiem polskim i nierosyjskim (w krajach o aspiracjach transatlantyckich i proeuropejskich).
W ekosystemie ekonomicznym Europy Środkowo Wschodniej przedsiębiorstwa sektora naftowego mają do spełnienia misję wykraczającą poza realizowanie zysków dla swoich akcjonariuszy. Kierowanie się w obszarze zakupów ropy głównie ceną surowca, nieuwzględnianie potrzeby inwestycji w bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowo-Wschodniej i kontekstu bezpieczeństwa politycznego mogą w długim horyzoncie czasowym przynieść wzrost kosztów dla polskiego podatnika, wynikających ze wzrostu ryzyka w kontekście bezpieczeństwa państwa i zwiększenia wydatków na obronność. Już obecnie pojawiła się zależność wskazująca, iż im kraj jest bliżej położony od FR i ma dłuższą z nią granicę, tym wydaje więcej procentowo w stosunku do swojego PKB na obronność. Korzyść z niższej ceny ropy jest dezawuowany wyższym kosztem zachowania bezpieczeństwa.
Kolejne polskie rządy w swojej polityce wschodniej, mimo retoryki wskazującej na dystans do poczynań rosyjskich, w sferze praktycznej nie uwzględniają zagrożenia płynącego z prowadzonych także za polskie pieniądze rosyjskich działań w obszarze postradzieckim.
Polska nie wykorzystuje siły swojego rynku ropy dla osłabienia skutków destrukcyjnej polityki FR w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Powodzenie rosyjskiej aktywności, zwłaszcza w kontekście Ukrainy, może okazać się niezwykle trudnym wyzwaniem, radykalnie zwiększającym koszt polskiej niepodległości. (…)
Ropa naftowa narzędziem polityki
Niemal zaraz po rozpadzie ZSRR część elit politycznych, zwłaszcza powiązanych z resortami siłowymi, zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej postrzegała jako katastrofę. Przed FR stanęło zadanie odbudowania strefy wpływu w przestrzeni poradzieckiej. Ważnym celem stało się niedopuszczenie krajów Europy Wschodniej do wstąpienia do UE i NATO. W katalogu metod uwzględniono między innymi użycie nacisku ekonomicznego i utrzymanie uzależnienia tych krajów od dostaw surowców energetycznych i rosyjskich rynków zbytu. Jak się okazało w 2008 i 2014 roku, Rosja nie cofnęła się przed środkami militarnymi.
Państwa przestrzeni postradzieckiej przyjmowały różne strategie rozwoju i różnie próbowały układać swoje relacje z FR, a także ogólnie rozumianym Zachodem. W latach 90. XX w Ukraina, Białoruś, Gruzja, Armenia, Mołdawia przyjęły zasadę wielowektorowości, co skończyło się dla Białorusi i Armenii wejściem w rosyjską strefę wpływów, a dla Ukrainy i Gruzji oddaleniem na czas nieznany dołączenia do państw Zachodu.
Białoruś jest przykładem kraju, który próbował wyzyskać dobre stosunki polityczne z FR dla budowania swojej strategii rozwoju gospodarczego. Niższa od rynkowej cena ropy dostarczana Białorusi przez FR wstrzymywała potrzebne reformy rynkowe, pozwalała utrzymywać archaiczną gospodarkę białoruską, nie wymuszała także zmian w zarządzaniu samym białoruskim przemysłem przetwórstwa ropy. Polityka ścisłego sojuszu z FR nie uchroniła, jak się okazało, białoruskiej branży rafineryjnej od wstrząsów związanych z redukcją zniżek i rabatów na importowaną ropę z FR. Systemowa nieufność strony rosyjskiej do wszystkich partnerów, nawet tych blisko związanych z polityką FR, powodowała jednak próby trwałej politycznej integracji nawet tak wiernego i ideowego sojusznika, jakim jest Białoruś rządzona przez prezydenta Łukaszenkę. Białoruś musiała dostroić swoją politykę do rosyjskich oczekiwań. Obecnie w jej relacjach z FR obowiązuje nadal mechanizm zależności funkcjonujący w czasach RWPG między ZSRR a jego satelitami. Państwo staje przed dylematem, co dalej: bronić niezależności, czy też dać się wchłonąć przez większego partnera? Polska, choć jest dużym dostarczycielem dewiz dla FR i Białorusi, nie potrafi wykorzystać swojej pozycji dla realizacji własnych celów politycznych. Dla polskich polityków i menedżerów przedsiębiorstw naftowych przykład białoruski powinien być ważną lekcją.
Państwa nadbałtyckie, przewidując zagrożenia dla swojej państwowości ze strony FR, od początku odzyskania niepodległości obrały wektor proatlantycki i proeuropejski. Zwieńczeniem ich starań było wstąpienie do Sojuszu Atlantyckiego i UE w 2004 r.
W Gruzji od 2 do 23 listopada 2003 r. miała miejsce tzw. rewolucja róż. W następstwie sfałszowania wyborów prezydenckich (potwierdzonych w raporcie OBWE) przez popieranego przez Kreml prezydenta Eduarda Szewardnadze nastąpiły masowe protesty społeczne. Po zwycięstwie „rewolucji” nowo wybrane rządy deklarowały przestawienie wektora polityki zagranicznej na bardziej prozachodni.
W 2004 r. wybuchły protesty na Ukrainie, nazwane „pomarańczową rewolucją”. Ich przyczyną także było sfałszowanie wyborów prezydenckich przez polityka powiązanego ze środowiskami prorosyjskimi. I w tym przypadku po dojściu do władzy nowego establishmentu politycznego i zorientowaniu ukraińskiej polityki na Zachód doszło do prób ekonomicznego uniezależnienia się od FR.
Wielką przeszkodą w osiągnięciu celów nowych rządów w Gruzji i na Ukrainie stanowi uzależnienie tych państw od rosyjskiego rynku i rosyjskich surowców. Jako jeden ze sposobów rozwiązania tego problemu państwa te przyjęły zbudowanie obszarów biznesu niezwiązanych z rynkiem FR. Priorytetem stało się uniezależnienie od rosyjskiego sektora wydobywczego. Już w końcu lat 90. XX w. rozważano pomysły na dywersyfikację dostaw ropy naftowej i gazu w oparciu o złoża kaspijskie Azerbejdżanu i innych krajów regionu. Po 2004 r. projekty te znalazły się w agendzie działań politycznych. Tak powstały plany południowego korytarza transportowego EAKTR dla przesyłu ropy i White Stream dla gazu. Istotny element w budowie nowej architektury bezpieczeństwa energetycznego miał przypaść Polsce. Kontrakcja FR była natychmiastowa.
Oddane pod kontrolę kapitału rosyjskiego rafinerie ropy naftowej na Ukrainie, wykorzystując swoją pozycję, podwyższyły ceny paliw na rynku ukraińskim. Spowodowało to kontrakcję władz ukraińskich – zniesienie cła na paliwa. Rynek ukraiński został zalany tanim importem produktów rafineryjnych z Białorusi i Rosji. Rosyjscy właściciele zawiesili produkcję paliw na Ukrainie, nie chcąc inwestować w modernizowanie ukraińskich rafinerii, skoro można zarabiać na sprzedaży importowanych paliw. Ukraina przestała się liczyć na rynku przetwarzania ropy naftowej.
W 2008 r. FR zaatakowała Gruzję pod pretekstem obrony praw do samostanowienia „narodu osetyńskiego”. Została zakwestionowana suwerenność Gruzji nad ważnymi rurociągami biegnącymi przez ten kraj.
Podjęto również działania zmierzające do odsunięcia zdecydowanie prozachodniej ekipy rządzącej i zamienienie jej na polityków uległych woli Kremla. Następstwem działań FR było zamrożenie inwestycji infrastrukturalnych na azymucie północ–południe, omijających FR w Europie Środkowo-Wschodniej.
Przegrana PiS w wyborach parlamentarnych w 2008 r. i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego zamroziły udział Polski w projekcie połączenia polskiej infrastruktury ropociągowej z rurociągami przechodzącymi przez Ukrainę, Gruzję i Azerbejdżan.
Aneksja Krymu uniemożliwiła realizację projektu White Stream – połączenia złóż gazu w Azerbejdżanie podwodnym gazociągiem z Ukrainą. Proces uniezależnia się gospodarek tych państw od FR przebiegałby szybciej, gdyby udało się te projekty zrealizować.
Odessa jednak została przez Ukrainę obroniona. Czy zatem zostanie zrealizowana w końcu inwestycja połączenia polskiej i ukraińskiej infrastruktury przesyłu ropy? Czas pokaże.
Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej i Mariusza Pateya pt. „Polski przemysł rafineryjny w pętli zależności” znajduje się na s. 10 i 11 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.
Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Inwestycje w sektorze infrastruktury krytycznej powinny być przeprowadzone w sposób jak najbardziej transparentny – ocenia poseł Konfederacji.
Pani ambasador Mosbacher wyraźnie dała do zrozumienia, że jeżeli Polska chce mieć u siebie centrum Microsoftu, musi przejąć amerykańską technologię 5G.
Robert Winnicki mówi o ostrej walce lobbingowej wokół budowy sieci 5G w Polsce. Polityk Konfederacji krytykuje nadmierne uzależnienie Polski od Stanów Zjednoczonych w tej i innych sprawach.
Ostatnio pan prezydent Duda rozmawiał z prezydentem Trumpem. Pałac Prezydencki w ogóle nie wspomniał, że podczas tej rozmowy poruszony był temat budowy sieci 5G.
Zdaniem gościa „Popołudnia WNET państwo, w miarę możliwości, powinno samo zarządzać swoją infrastrukturą krytyczną.
Ambasadorowie innych państw są po to, żeby bronić interesów swoich państw i swoich obywateli. Niepokoi jednak fakt, że polski rząd jest podatny na takie naciski.
Poseł Winnicki podkreśla, że inwestycje w tym najbardziej strategicznym obszarze powinny być przeprowadzana w sposób maksymalnie transparentny.
O ile oczywiście nie dotyczą tajemnic państwowych, te sprawy powinny być przedmiotem debaty publicznej. W tym momencie widzimy dużo zakulisowej gry.
Parlamentarzysta postuluje, by Polska zachowała neutralność w wojnie handlowej USA-Chiny.
Nie możemy wpisać się w żadne schematy. Powinniśmy patrzeć, jakie oferty są dla nas korzystne.
Mówiąc o „tarczy antykryzysowej”, Robert Winnicki ubolewa nad faktem „przepychania” w niej zapisów niezwiązanych z ratowaniem gospodarki oraz nad sposobem, w jaki została uchwalona. Polityk komentuje również informację o niemal pewnym wycofaniu kandydatki KO na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Jeśli ma to służyć Platformie, to nie jest to dobra informacja. Ta partia nie jest zasłużona dla Polski.
Przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”.
Stanisław Florian
Podczas gdy w kolejnych kopalniach na Śląsku: Annie, Marcelu, Rydułtowach, Wieczorku i Sośnicy ujawniane są ogniska zakażeń covid-19, a takie związki zawodowe jak NSZZ Solidarność ʼ80 ze składek członkowskich kupują i zaopatrują swoich członków w maseczki i płyn dezynfekujący – od połowy kwietnia wybuchł w Polskiej Grupie Górniczej nowy konflikt płacowy. Zarząd PGG przedstawił wówczas stronie społecznej projekt porozumienia antykryzysowego, które sprowadza się do tego, że od maja do lipca wymiar czasu pracy i wynagrodzenia w PGG w ramach przepisów tzw. „tarczy antykryzysowej” miałyby być zmniejszone o 20%. (…)
Przewodniczący górniczej „Solidarności” Bogusław Hutek skomentował sytuację następująco: – Spodziewaliśmy się propozycji, które nie będą łatwe do zaakceptowania i takie niestety padły. Piątki bez pracy, a w ślad za tym o ok. 20 proc. niższe wynagrodzenia to trudne warunki, w dodatku ma to obowiązywać co najmniej trzy miesiące. […]
Wszyscy jesteśmy pod ścianą, cała załoga. Bez zawarcia porozumienia nie będziemy mogli skorzystać z tarczy antykryzysowej.
W tej sytuacji widać, jak ogromny błąd popełnił rząd oraz władze spółki, którzy od miesięcy nie robili nic z faktem, że energetyka nie odbierała zakontraktowanego w PGG węgla i nie płaciła za niego. Mielibyśmy teraz więcej czasu i środki, aby walczyć z gospodarczymi skutkami epidemii, a tak za te błędy i pazerność energetyki mogą zapłacić górnicy. Jeśli działania antykryzysowe w górnictwie mają przynieść efekt, to zahamowanie importu węgla jest niezbędne. Chyba dla każdego skutki epidemii są wystarczającym dowodem, że bez ochrony własnego przemysłu, własnego rynku, cała nasza gospodarka pójdzie na dno. (…)
21 kwietnia doszło w Warszawie do spotkania związkowców i Zarządu z udziałem wicepremiera Jacka Sasina, którego interwencje podczas negocjacji płacowych na przełomie 2019/2020 r. kończyły się zawieraniem kompromisów. (…) Komentując sytuację, B. Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”. (…) – Przekonują nas, że jedyne wyjście to wyrzeczenie się 20 proc. wynagrodzeń, żeby spółka doraźnie przetrwała te trzy miesiące – powiedział.
– Na pytania, co dalej, jak ma dalej funkcjonować PGG, pan premier Sasin powiedział, że do połowy albo do końca maja, czyli pewnie po wyborach, przedstawią program restrukturyzacji PGG. Na pytania, co będzie w sierpniu i później, nikt nie jest dziś w stanie odpowiedzieć.
De facto nie wiemy, czy ograniczenie dzisiaj wynagrodzeń pracowników PGG o 20 proc. doprowadzi do tego, że ta firma przetrwa – nikt nam nie jest w stanie tego teraz zagwarantować ani powiedzieć. Niech przedstawią program, który pokaże, że przy 20-procentowej redukcji wynagrodzeń i innych wyrzeczeniach ta spółka jest w stanie funkcjonować dalej i przetrwać, uratować miejsca pracy; chcemy zobaczyć sens tych wyrzeczeń – relacjonował przebieg rozmów w Warszawie.
Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronakryzys w Polskiej Grupie Górniczej” znajduje się na s. 1 i 2 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.
Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.