Mamy bezwzględnie do czynienia z dwiema filozofiami rozwoju Polski – komentuje postawę Rafała Trzaskowskiego wobec strategicznych projektów rządu minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej odnosi się do apelu kandydata Koalicji Obywatelskiej o zawieszenie prac nad przekopem Mierzei Wiślanej i budową Centralnego Portu Komunikacyjnego:
Otwarcie przejścia na Zalewie Wiślanym jest elementem bezpieczeństwa państwa. Frywolne rzucanie stwierdzeniami, że przekop Mierzei jest niepotrzebny jest niezwykle szkodliwe dla naszego państwa, a przede wszystkim idzie to w kierunku narracji prezentowanej przez stronę rosyjską.
Jak zwraca uwagę rozmówca Łukasza Jankowskiego:
Mamy bezwzględnie do czynienia z dwiema filozofiami rozwoju Polski.
W „Poranku WNET” minister Gróbarczyk w stanowczych słowach mówi o niechęci znacznej części środowisk politycznych w Polsce do przekopu:
To jest po prostu nieznajomość albo celowe unikanie tematu, żeby nie powiedzieć po prostu głupota.
Szef resortu gospodarki morskiej odnosi się do najczęstszych zarzutów względem inwestycji. Według naszego gościa projekt ma uzasadnienie ekonomiczne:
Wszystkie analizy wskazują że port w Elblągu ma ogromne szanse rozwojowe, przede wszystkim jeśli chodzi o ilość przeładowywanych towarów.
Dzięki przekopowi Mierzei, Elbląg ma stać się tańszą alternatywą dla Gdyni. Z nowej możliwości mają skorzystać ci których nie stać na transport towarów przez Trójmiasto – zwraca uwagę minister Gróbarczyk.
Minister mówi też o braku szkodliwości przekopu Mierzei dla przyrody Zalewu Wiślanego:
Inwestycja jest budowana w oparciu o najwyższe standardy ekologiczne […]. Jesteśmy w ciągłym dialogu z Komisją Europejską, rozmawiamy, tłumaczymy i staramy się przekazać wszystkie informacje o które prosi KE.
Z tego powodu minister nie obawia się o rozwój prac. Według niego budowie nic nie zagraża. Planowo pierwsze statki będą mogły przepłynąć nową drogą morską w 2022 roku.
Czemu NSZZ „Solidarność” popiera Andrzeja Dudę? Piotr Duda o wyborach prezydenckich i ocenie innych kandydatów oraz o niekorzystnych zapisach tarcz rządowych i działaniach związkowców.
Piotr Duda o wyborach prezydenckich. NSZZ „Solidarność” popiera Andrzeja Dudę, z którym 5 maja 2015 r. podpisała umowę programową. Chwali prezydenta za prowadzenie bardzo dobrego dialogu społecznego.
„Solidarność” ma jednego kandydata i jest nim Andrzej Duda.
Według związkowca obecny prezydent zrealizował 99 proc. postulatów jego organizacji. Komentując deklaracje kontrkandydatów urzędującego prezydenta stwierdza, że „po czynach ich poznacie”. Władysława Kosiniak-Kamysza określa jako polityka antyspołecznego. Przypomina, że przywódca ludowców głosował za podwyższeniem wieku emerytalnego, a za rządów koalicji PO-PSL „rosły lawinowo umowy śmieciowe”. Rafała Trzaskowskiego krytykuje za przynależność do Platformy Obywatelskiej, która „niszczyła Polskę”. Dodaje, iż gospodarz stolicy powinien zdekomunizować przestrzeń publiczną.
Jedynym kandydatem, który może to wprowadzić w życie jest Andrzej Duda, bo ma za sobą zaplecze polityczne.
Sądzi, że opozycyjny kandydaci na prezydenta nie będą mogli zrealizować swoich postulatów ponieważ nie posiadają zaplecza politycznego w postaci większości w Sejmie. Piotr Duda podkreśla, że „jest niedopuszczalne żeby próby zahamowania pogarszania się sytuacji budżetowej całego państwa” realizować kosztem pracowników finansów publicznych. Stwierdza, że nie ma dla niego różnicy między tym sektorem, a innymi i że skoro dotychczas w nim pracowali tzn., że ich stanowiska są potrzebne.
Domagamy się żeby zmienić niekorzystne zapisy drugiej tarczy.
Przewodniczący NSZZ „Solidarność” krytykuje to, że osoby na samozatrudnieniu przez trzy miesiące otrzymały 2080 zł netto wsparcia, choć „przez lata nie dokładały do budżetu prawie nic”, zaś zasiłek dla bezrobotnych tylko 861 zł brutto. Kwotę tą należy jego zdaniem podwyższyć do 1200-1300 zł.
W tarczy trójce były rozwiązania, które de facto likwidowały związki zawodowe. Chciano pozwolić zwalniać działaczy związkowych, kobiety w ciąży, wszystkich szczególnie chronionych.
Piotr Duda podkreśla, że związkowcy pracowali „żeby zapobiec antypracowniczym i antyzwiązkowym rozwiązaniom”. Przypomina, że „rząd nie miał prawa podejmować w tarczy antykrysyzowej tak poważnej zmiany”, jak umożliwienie premierowi odwoływania członków Rady Dialogu Społecznego. Podkreśla, że rząd sam jest jej stroną, a odwoływanie jej członków to prerogatywa prezydenta Polski.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi również o skromnych uroczystościach w związku z 40. rocznicą powstania NSZZ „Solidarność”.
Stany Zjednoczone upraszczają system podatkowy i obniżają daniny. W Polsce zniechęcamy ludzi do oszczędzania – mówi prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Dr Andrzej Sadowski komentuje kolejną obniżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Ocenia, że ta decyzja nie jest oparta na wiedzy o sytuacji ekonomicznej na świecie i prognozach jej rozwoju.
Doświadczenia innych krajów z kilku ostatnich dekad pokazują, że taka polityka, przy posiadaniu własnej waluty, nie przynosi praktycznie żadnych korzyści.
Jak mówi gość „Popołudnia WNET”, obniżka stóp procentowych zniechęci Polaków do oszczędzania pieniędzy i osłabienia złotówki. Jak tłumaczy ekspert, Polacy będą musieli w takiej sytuacji dłużej pracować na spłatę zobowiązań międzynarodowych.
Jeżeli wprowadzamy do zerwania stóp procentowych to obywatele nie mają żadnego powodu aby trzymać swoje oszczędności w bankach a po drugie nie mają powodów by trzymać swoich oszczędności w złotym polskim.
Część obserwatorów działań RPP mówi, że są one korzystne dla kredytobiorców. Dr Sadowski podkreśla, że banki z pewnością w inny sposób, niż pobieranie odsetek, będą chciały wygenerować zysk kosztem klientów. Zdaniem ekonomisty polityka Rady Polityki Pieniężnej stanowi jedynie częściowe naśladownictwo strategii amerykańskiej Rezerwy Federalnej.
Amerykanie obniżają opodatkowanie dla firm obniżają opodatkowanie dla obywateli likwidują wiele obostrzeń upraszczając system podatkowy. Dlaczego nikt nie wskazuje na te elementy i nie próbuje ich naśladować?
Dr Sadowski ocenia, że tak szybkie obniżenie stóp procentowych pozbawia Radę kolejnych narzędzi do walki z kryzysem.
Marek Dietl o sytuacji na warszawskiej giełdzie, reakcji na rządowe tarcze, inwestorach z Azji, szansie stojącej przed polskimi przedsiębiorcami i roli NBP w obecnym kryzysie.
Marek Dietl komentuje sytuacje na giełdzie i jej reakcję na rządowe propozycje. Dobrze sobie radzą firmy branży biotechnologicznej i firmy informatyczne.
Wszelkie informacje o tym, że rozszerzona jest tarcza anty-kryzysowa od razu wywołują wzrost kursów tych spółek, których duża część jest lub będzie beneficjentami tej tarczy.
Widać napływ inwestorów indywidualnych, a także spore zainteresowanie inwestorów z Azji, którzy widzą, że „na tle innych krajów europejskich Polska radzi sobie relatywnie dobrze”. Komentuje ustawę mającą ochronić polski biznes przed przejęciem przez pozaeuropejski kapitał. Stwierdza, że dobrze ona realizuje zasady inteligentnego importowania kapitału:
Powinniśmy przyciągać do Polski kapitał portfelowy, który jest kapitałem pasywnym, obejmuje małe, mniejszościowe pakiety akcji.
Zauważa, że w Niemczech i Francji pojawiła się fala fuzji. U naszych zachodnich sąsiadów pojawili się inwestorzy z Korei i Chin wysuwający ostre propozycje. Prezes Giełdy Papierów Wartościowych podkreśla, że Polska może skorzystać na tendencji do sprowadzania produkcji z powrotem do Europy:
My mamy najlepszy europejski relację kosztu pracy do produktywności, czyli jednostkowego kosztu pracy.
Dzięki temu polscy przedsiębiorcy mogliby wzmocnić naszą bazę kapitałową. Tłumaczy, że dla branży handlowej ważne było utrzymanie zatrudnienia, czemu służyła tarcza antykryzysowa, zaś dla branży produkcyjnej utrzymanie płynności finansowej, którą zapewniała druga tarcza. Obecnie pomoc kierowana jest do eksporterów.
Trochę szkoda, że Komisji Europejskiej tak dużo czasu zajęło to puszczenie tego programu. Wciąż te programy nie są dopuszczone.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje emisję akcji PFR-u, z których finansowana ma być tarcza. Zauważa, że mają one gwarancje państwa polskiego będąc wyżej oprocentowane niż obligacje skarbowe. Przyznaje przy tym, że jest to produkt skierowany głównie do inwestora instytucjonalnego. Skupują je banki krajowe, które wcześniej dostały wsparcie finansowe decyzją NBP i KNF. Zauważa, że „zacięć instytucjonalnych nie widać”.
Marek Dietl zauważa, że jako jedyni w UE „nie skorzystaliśmy ze sposobów na luzowanie ilościowe, czyli skupowania instrumentów finansowych przez bank centralny” w czasie kryzysu 2008 r. Obecnie więc możemy wykorzystać to rozwiązanie.
Narodowy Bank Polski bardzo ważną rolę odegrał w utrzymaniu stabilności kosztów długu krajowego. Odegrał ważną rolę zapewnienia płynności bankom.
Zwraca uwagę na kredyt wekslowy, który nazywa dobrym instrumentem wychodzenia z kryzysu. Jest to możliwość „możliwość dana bankom, żeby portfele kredytów przedsiębiorstw przekazywały jako zabezpieczenie do Narodowego Banku Polskiego a w zamian dostawały gotówkę”. Instrument ten, jak mówi, będzie miał znaczenie na przyszłość. Odnosi się do możliwości inwestowania przez bank centralny na giełdzie. Zauważa, że rozwiązanie takie ma miejsce w Chinach, gdzie
Bank centralny cały czas wspiera te indeksy giełdowe.
Wynika to z tego, że, jak mówi, Chińczycy to naród skłonny do ryzyka, który masowo inwestuje na giełdzie nie stroniąc od ryzyka.
Natomiast dla mnie giełda jest miejscem, gdzie powinny wszystkim grać rolę prawo podaży i popytu.
Dr Krzysztof Mazur o sytuacji osób bezrobotnych, rozwiązaniach tarczy, urlopach pracowników i o tym, co nie zależy od polskiego rządu.
Dr Krzysztof Mazur odnosi się do prezydenckiej obietnicy podniesienia zasiłku dla bezrobotnych. Zauważa, że prace jeszcze trwają, ale rząd wielkości 1200-1300 zostanie zachowany. Stwierdza, że zasiłek dla bezrobotnych
Przez wiele lat nie był waloryzowany, bo nie mieliśmy problemu z bezrobociem.
Wiceminister rozwoju omawia sytuację bezrobotnych po wprowadzeniu tarcz antykryzysowych oraz o możliwości obniżenia przez pracodawcę czasu pracy pracowników i w związku z tym dokonaniu znaczącego obniżenia pensji bez zgody pracowników. Podkreśla, że jeśli chodzi o tarcze antykryzysową to
Wszystkie rozwiązania są czasowe.
Będą one obowiązywać przez 3 miesiące, w których czasie firma będzie z nich korzystać. Mówi także o kolejnych zmianach w tarczy. Zauważa, że to jaka będzie sytuacja po tych trzech miesiąca zależy nie tylko od polskiego rządu i stanu gospodarki w Polsce:
Jeśli popyt w Hiszpanii, Włoszech nie ruszy to firmy, które kierują tam eksport będą miały problem.
Odnosi się do urlopów dla pracowników, zwracając uwagę, że wielu pracowników ma „dużo zaległego urlopu”. Rozwiązania tarczy pozwolą pracodawcom „wskazać moment, kiedy trzeba ten zaległy urlop wybrać”.
Wiceminister rozwoju informuje, że kolejnym przygotowywanym elementem są ulgi podatkowe. Kolejna tarcza dedykowana będzie przemysłowi 4.0. Chodzi o szeroko rozumianą automatyzację produkcji.
Czyje interesy są stawką w rozgrywce o przekop Mierzei Wiślanej? Jak Rosjanie wpływają na UE w tej sprawie? Co w sprawie tej inwestycji deklaruje kandydat KO na prezydenta? Odpowiada Marek Gróbarczyk.
[Trzaskowski] sam głosował osobiście będąc posłem parlamentu Polskiego za spec ustawą dotyczącą budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną. […] Ta deklaracja [o blokowaniu przekopu jako prezydent- przyp. red.] jest naprawdę jakąś formą schizofrenii i rozdwojenia jaźni pana Trzaskowskiego, który z jednej strony popiera tę inwestycję poprzez ustawę a z drugiej strony deklaruje że ją będzie blokował.
Tak mówił minister Gróbarczyk, odpowiedzialny w rządzie Mateusza Morawieckiego za gospodarkę morską i żeglugę śródlądową. Temat przekopu Mierzei Wiślanej wrócił po tym kiedy Rafał Trzaskowski zgodził się na postulaty partii Zielonych, w zamian za poparcie w wyborach prezydenckich. Zatrzymanie przekopu jest jednym z przyjętych przez prezydenta Warszawy elementów programu. Marek Grabarczyk umieścił te deklaracje w szerszym kontekście, zauważając, że
Największym przeciwnikiem tej inwestycji jest Federacja Rosyjska, bo to przecież nic innego nie idzie tylko konkurencyjność. I jeśli będzie się rozwijał port Elblągu to będzie to zdecydowana konkurencja dla Kaliningradu w związku z tym no to po prostu jest walka o przede wszystkim rozwój gospodarczy.
Tymczasem, jak zaznacza „budowa przebiega zgodnie z planem, realizujemy inwestycję w oparciu o harmonogram”. Gość Poranka WNET twierdzi, że były podejmowane działania mające na celu zablokowanie inwestycji:
Ekolodzy mieli wiele spotkań z komisarzem Timmermansem gdzie, omawiane były sposoby zablokowania budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną. Przynajmniej takie informacje do nas docierały z Brukseli. Z drugiej strony mamy wystąpienia ministra Federacji Rosyjskiej do komisarza Unii Europejskiej właśnie mające na celu zablokowanie i wpłynięcie na Komisję tak, aby Komisja zablokowała budowę kanału przez Mierzeję Wiślaną. […] No to mamy całą paletę wszelkiego rodzaju procesów, trybunałów Unii Europejskiej i wszelkiego rodzaju działań parlamentu itd. Tylko i wyłącznie mającą na celu blokowanie tej inwestycji”.
Mimo to, jak wskazuje nie ma żadnych opóźnień. Jeżeli jednak wszystko pójdzie zgodnie z harmonogramem to budowa zakończy się w 2022 roku. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego stwierdził, że nie ma obaw co do samej realizacji inwestycji. Jeśli już to obawia się „wyboru na prezydenta człowieka, który będzie chciał zablokować tę inwestycję”. Minister Gróbarczyk zapewnia, że przekop jest zabezpieczony, również pod kątem polityki międzynarodowej:
Wszystkie elementy zostały przez nas omówione, zabezpieczone pod kątem właśnie takiego niekontrolowanego wpływu. Nie mówimy akurat o komisji, bo z komisją nasze negocjacje przebiegają w sposób prawidłowy, wszystkie elementy są wyjaśniane i liczymy na to, że komisja nie podda się takiemu dyktatorowi rosyjskiemu.
Prezydent Andrzej Duda komentował na konferencji założenia unijnego planu pomocowego, wskazywali na potrzebę przenoszenia produkcji na powrót do Europy
Prezydent Andrzej Duda zauważył, że trzeba „na nowo spojrzeć na budżet na kolejną perspektywę finansową”. Przypomniał, że Europa przeżywała w przeszłości okresy ożywienia gospodarczego po kryzysach takich jak wielki kryzys czy II wojna światowa. Działo się tak dzięki mądrym inwestycjom i działaniom opartym na społecznej gospodarce rynkowej. Zauważył, że szczególnie teraz potrzebna jest polityka spójności.
Prezydent podkreślił, że 750 mld euro funduszu to kwota wręcz niewyobrażalna. Zwrócił uwagę na nowe założenia do budżetu unijnego i zaznaczył, że:
Europa na powrót powinna stać się wielkim warsztatem produkcyjnym.
Jest to szczególnie ważne w dobie rwania się łańcuchów dostaw w obliczu koronawirusa.
Ile dostaniemy w ramach unijnej pomocy? Czy obligacje KE będą prowadzić do dalszej federalizacji UE? Jak Polska może zyskać na skróceniu łańcuchów produkcji?
Odpowiada dr Zbigniew Kuźmiuk.
Na odbudowę gospodarki po kryzysie na skutek pandemii Unia Europejska przeznaczy 750 mld euro, w tym pół biliona w dotacjach. Polska dostanie 63,8 mld euro. Dr Zbigniew Kuźmiuk informuje, że chodzi w większości o obligacje długoterminowe, 30-letnie.
Spłacać zaczniemy po 2027 r.
Koszt obsługi długu wynosić będzie kilkanaście miliardów rocznie. Zdaniem dra Kuźmiuka, gdyby plan nie zostałby wprowadzony to wielkie kłopoty gospodarcze miałyby Włochy i Hiszpanie. Kraje te są bowiem za bardzo zadłużone, żeby mogły same pożyczyć wystarczającą sumę. A konsekwencją ich problemów byłyby kryzys w całej sferze euro.
Kryzys koronawirusa wskazał bardzo poważne mankamenty. Produkcja przeniosła się do Azji ze względu na koszty. […] Większość leków produkowana w Chinach i Indiach.
Europoseł zwraca uwagę na bezpieczeństwo, jakiego Europa się pozbawiła przenosząc produkcję ważnych towarów daleko poza swe granice. Skutki tych decyzji widać szczególnie mocno w czasach kryzysu takiego jak obecnie. Można w związku z tym liczyć, że Unia Europejska będzie podejmować działania na rzecz powrotu produkcji z zagranicy. Zauważa, że
Polska ze swoimi niskimi kosztami pracy może na tym zyskać.
Dr Kuźmiuk zaznacza, że negocjacje dopiero się zaczynają. Finalizować je będą zapewne Niemcy, które 1 lipca przejmują przewodnictwo unijne. Na pytanie, czy zaciągnięta przez KE pożyczka będzie wstępem do dalszej centralizacji Unii stwierdza, że obecny kryzys raczej zniechęcił do dalszej centralizacji władzy w UE:
Gdyby to UE odpowiadałaby za zdrowie 500 mln obywateli to straty byłyby daleko większe.
Polityk PiS zauważa, że Polsce udało się wynegocjować aż 24 mld więcej niż to było początkowo przewidziane w budżecie, w tym 2 mld więcej na rolnictwo. Stało się tak pomimo działań wymierzonych w dobre imię naszego kraje:
Rezolucje psujące opinię Polski to pomysły Platformy.
Zauważa, że „z funduszy koronawirusa aż 64 mld trafi do Polski”, co oznacza, że pod względem wysokości wsparcia „jesteśmy trzecim krajem po Włochach i Hiszpanii”.
Bartosz Marczuk o tarczy finansowej, tym, co przedsiębiorcy już otrzymali z PFR-u i środkach dla dużych firm, które czekają na notyfikację KE oraz o roli i postawie polskich banków.
Do firm trafiło blisko 50 mld zł. Mamy oszałamiającą sytuacją związaną z pandemią. […] Pomoc jest adekwatna.
Bartosz Marczuk uważa, że obecne kwoty w ramach tarczy finansowej i tarczy antykryzysowej są wystarczające. Do dyspozycji jest jeszcze 40 mld zł. Podkreśla, że instrumentów, takich jak świadczenia postojowe i pożyczki, jest naprawdę dużo. Dodaje, że „już 190 tysięcy firm skorzystało z tego wsparcia, które oferuje Polski Fundusz Rozwoju czy szerzej rząd”. Zgodnie z założeniami tarczy finansowej była ona planowana na pomoc 300-350 tys. firmom. Zauważa, że program jest ograniczony w czasie:
Od samego początku było wiadomo, że nabór wniosków do tarczy był do końca lipca.
Wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju komentuje kwestię notyfikacji przez Komisję Europejską używania tarczy finansowej do pomocy dużym firmom. Stwierdza, że Komisja jest szczególnie ostrożna, ponieważ polski program przeciera szlaki pod względem szerokiego zakrojenia pomocy. Decyzja KE będzie w związku z tym wyznaczać jej późniejsze postępowanie odnośnie takich programów. Chodzi o uruchomienie 25 mld zł. Podkreśla, że
To jest paląca potrzeba, żeby pomóc dużym przedsiębiorcom. Jesteśmy przygotowani w PFR-ze na procedowanie tych wniosków.
Gość audycji „Wszystko o tarczy antykryzysowej” zauważa, że firmy, które nie uzyskały pomocy z tarczy „otrzymują powód odmowy”, gdzie „jest wyjaśnione, czemu subwencja jest nieprzyznana”. Przedsiębiorcy, którzy uznają, iż niesłusznie otrzymali odmowę mogą skorzystać z procedury wyjaśniającej i przedstawić „dokumenty na to, że subwencja powinna im się należeć”.
Chwała bankom polskim, że nie biorą ani grosza w pośrednictwie w tym procesie. Banki w Stanach Zjednoczonych wzięły 10 mld dol.
Marczuk odnosi się do twierdzenia, że firmy, które skorzystały z rozwiązań tarczy finansowej mają trudniej wziąć kredyt. Stwierdza, że według jego wiedzy jest wprost odwrotnie. Zauważa, że na rozwiązaniach rządowych korzystają także same banki, które „nie muszą uruchamiać procedur windykacyjnych”.
Indeks polskich spółek rodzinnych na giełdzie warszawskiej może się nazywać „Polska Rodzina” lub „Biało-Czerwoni”. Zwiększy to szanse tych spółek, będzie promować rodzinę i wspierać polską gospodarkę.
Eryk Łon
Po ostatnim kryzysie lat 2008–2009 nastąpił wzrost udziału przedsiębiorstw państwowych w grupie największych przedsiębiorstw. Coraz większą rolę odgrywają także fundusze majątkowe. Jesteśmy świadkami walki o własność. W Niemczech, a więc w jednej z najbardziej potężnych gospodarek świata, podejmowane są działania mające na celu obronę rodzimej własności. Niemiecki rząd przeznacza miliardy na ratowanie prywatnych firm, zmieniając prawo i zakazując przejmowania firm przez obcy kapitał. Niemcy obawiają się, że mocno przecenione akcje spółek lotniczych i samochodowych są łakomym kąskiem dla chińskich państwowych funduszy majątkowych, które będą chciały je kupić. Parę dni temu premier Bawarii Markus Söder stanowczo domagał się zakazania przejęć niemieckich firm przez inwestorów zagranicznych.
Niemcy chcą zaostrzyć przepisy dotyczące kontroli inwestycji zagranicznych w kraju. Chodzi o to, aby chronić niemieckie firmy przed „wrogim przejęciem” przez inwestorów spoza Unii Europejskiej.
Projekt nowelizacji ustawy o stosunkach gospodarczych z zagranicą ma być omawiany na posiedzeniu niemieckiego rządu w najbliższych dniach. Proponowane zmiany przewidują m.in., że wymagające zgłoszenia transakcje przejęcia w obszarze krytycznej infrastruktury oraz cywilnych sektorów bezpieczeństwa w Niemczech będą mogły być uznawane za nieważne tak długo, aż cała transakcja zostanie sprawdzona i zakwalifikowana jako dopuszczalna. (…)
Z wielkim zadowoleniem przyjąłem wiadomość, iż polski rząd zamierza bronić polskich spółek przed wrogimi przejęciami w dobie koronawirusa. Minister Marlena Maląg i wicepremier Jadwiga Emilewicz na konferencji polskiego rządu zapowiedziały program, który ma utrudnić wykup polskich spółek przez podmioty zagraniczne. Wicepremier Jadwiga Emilewicz powiedziała, iż należy zadbać o to, „by polskie firmy, które były z mozołem budowane przez 30 lat, nie stały się tanim łupem w tej trudnej sytuacji. Nie chcemy, by firmy z polskim kapitałem były dziś przejmowane w łatwy sposób, ponieważ ich giełdowa wycena jest bardzo niska”.
Polski rząd ma plan obrony polskich spółek przed „wrogimi przejęciami”. Zamierza skorzystać z rozwiązań przyjętych w Niemczech.
Zgodnie z rozwiązaniami niemieckimi, przejęcie przedsiębiorstwa objętego ochroną będzie mogło zostać zablokowane przez rząd. W naszym przypadku można wykorzystać ustawę o spółkach o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa polskiego państwa. Na podstawie tej ustawy polski rząd chce zwiększyć zakres spółek, których nie będzie można przejąć w sposób prosty i łatwy. (…)
Wielokrotnie w swych wypowiedziach zwracałem uwagę na potrzebę likwidacji tzw. podatku Belki. Likwidacja tego podatku zwiększyłaby zainteresowanie naszych rodaków inwestowaniem na polskim rynku kapitałowym. Niskie stopy procentowe będą się prawdopodobnie utrzymywać w Polsce jeszcze przez dłuższy czas. Likwidacja podatku Belki byłaby korzystna dla inwestorów i dla spółek. Jak pokazuje doświadczenie, stopy zwrotu z inwestycji na rynku akcji są w dłuższym okresie wyższe niż stopy zwrotu z obligacji skarbowych, obligacji korporacyjnych czy lokat terminowych. Ponadto nasze polskie spółki miałyby większe szanse finansować swoje przyszłe przedsięwzięcia inwestycyjne, co byłoby kołem zamachowym wzrostu gospodarczego w polskiej gospodarce.
Uważam, że warto utworzyć na giełdzie warszawskiej indeks polskich spółek rodzinnych. Jak zauważa Rafał Konieczny, kursy akcji firm rodzinnych w innych krajach zachowują się na giełdzie bardzo korzystnie dla inwestorów. Często nawet lepiej od głównych indeksów giełdowych.
Z jego badań prowadzonych w latach 2005–2015 wynikało, iż spółki rodzinne dały inwestorom wyższe o 4,5% stopy zwrotu aniżeli indeks grupujący wszystkie spółki. Agencja Grant Thornton prowadziła dwa lata temu badania obejmujące lata 2012–2016 na naszym rodzimym rynku. Okazało się, że stopa zwrotu z 10 największych polskich spółek rodzinnych była bardzo korzystna i wyniosła w tym okresie 31,7%. W tym samym czasie WIG20 spadł o 16,5%. Badania dowodzą więc, że występuje potencjał do tworzenia indeksów spółek rodzinnych. Trzeba zatem jak najszybciej naprawić to zaniedbanie w naszym kraju. Na Zachodzie są tworzone tego typu indeksy. Te działania promują rodzinę i dlatego u nas także warto to zrobić. Szczególnie może to być korzystne dla naszej gospodarki w obecnej sytuacji – w dobie epidemii koronawirusa, kiedy polskie spółki rodzinne przechodzą trudne chwile.
Taki indeks polskich spółek rodzinnych na giełdzie warszawskiej może się nazywać np. „Polska Rodzina” lub „Biało-Czerwoni”. Zwiększy to szansę na zainteresowanie inwestowaniem na polskiej giełdzie w indeksy tych spółek.
Dr hab. Eryk Łon jest profesorem nadzwyczajnym UEP i członkiem Rady Polityki Pieniężnej.
Cały artykuł Eryka Łona pt. „Warto bronić polskiej własności w dobie koronawirusa” znajduje się na s. 1 i 5 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.
Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.