Koniec złudzeń i koniec spokoju społecznego na Śląsku? Maska opartej na węglu suwerenności energetycznej Polski opadła

Według planu ministra Sasina „ostatnia kopalnia węgla energetycznego miałaby działać do 2036 roku”, a PiS jeszcze niedawno obiecywał, że węgiel będzie głównym źródłem energii dla Polski do 2060 roku…

Stanisław Florian

Podczas rundy rozmów związkowo-rządowego zespołu ds. transformacji, 28 sierpnia w Katowicach, związkowcy kolejny raz od wielu miesięcy wskazali, że koncerny energetyczne nie wypełniają kontraktów zawartych ze spółkami górniczymi, sprowadzając jednocześnie cały czas węgiel z zagranicy.

Wiceminister Soboń zobowiązał się, że 10 września przedstawi stronie społecznej umowy techniczne dotyczące współpracy kontraktowej między energetyką i górnictwem.

Czara goryczy przelała się, gdy 10 września strona rządowa nie przedstawiła wspomnianych umów, wyjaśniając tylko, że spółki energetyczne nie porozumiały się w kwestii wolumenu produkcyjnego i sprzedażowego ze spółkami węglowymi. W zamian za to zaprezentowała stronie społecznej „Plan na rzecz energii i klimatu na lata 2021–2030” oraz „projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 r.”, który zakłada, że odchodzenie od węgla będzie uzależnione od dynamiki wzrostu cen uprawnień emisji CO2. Przy umiarkowanym tempie wzrostu udział węgla w polskim miksie energetycznym ma spaść w 2030 r. z obecnych ok. 77% do ok. 56%. W 2040 r. ma to być już tylko 28%. Chyba, że w europejskim systemie handlu emisjami wzrost cen będzie gwałtowniejszy. Wtedy udział węgla ma spaść do 37% już za 10 lat, a w 2040 r. – do 11%! (…)

Można powiedzieć, że 10 września maska opartej na węglu suwerenności energetycznej Polski opadła. Zwłaszcza, że tego samego dnia Komisja Środowiska Parlamentu Europejskiego opowiedziała się za zaostrzeniem celu redukcji emisji CO2 do 2040 r. z 40 do 60%, a 11 września przyjęła postulat wprowadzenia neutralności klimatycznej w poszczególnych państwach członkowskich UE do 2050 r.

Na te decyzje unijnej komisji w żaden sposób nie zareagował rząd RP, mimo że zgodnie z ustaleniami szczytu Rady Europejskiej w 2019 r. – osiągnięcie neutralności klimatycznej nie miało dotyczyć Polski, a nasz kraj miał mieć możliwość przeprowadzenia bezemisyjnej transformacji gospodarczej we własnym tempie i z zastosowaniem środków dostosowanych do polskiego profilu gospodarczego. (…)

W rozmowie z piszącym te słowa przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność 80 zwrócił uwagę, że suwerenność energetyczna Polski jest równie ważna jak inwestowanie w obronność. – A jaka jest różnica w skali inwestycji tam i u nas? – pytał. Wyraził też zaniepokojenie tym, że wycofywanie kapitałów ze Śląska zapowiadają kolejne firmy z krajów „starej Unii”: kontrolowany przez kapitał francuski (Peugeot Société Anonyme) Opel, zapowiada likwidację fabryki w Gliwicach, a współkontrolowany przez PSA Fiat Chrysler Automobiles zapowiada w ciągu dwóch lat przeniesienie fabryki do Argentyny…

Jeśli powiązać to z informacjami, że holendersko-hinduski ArcelorMittal wygasił już wielki piec w Nowej Hucie, oddał do remontu takiż piec w Dąbrowie Górniczej i planuje to zrobić z ostatnim działającym jeszcze piecem w Dąbrowie, a równocześnie poprzeszkalał w polskich hutach pracowników z Indii, gdzie kończy budować wielki kombinat metalurgiczny – można odnieść dziwne wrażenie, że mające narodowość kapitały z Francji, Niemiec, Włoch czy Holandii dołączyły do antypolskiej krucjaty swoich mediów, europarlamentarzystów, rządów i wprowadzają w czyn niewypowiedziane sankcje gospodarcze w stosunku do społeczeństwa polskiego. (…)

Niemcy – wbrew pakietom klimatycznym Unii – otwierają kolejną, nową kopalnię odkrywkową, elektrownie węglowe w Republice Federalnej Niemiec nadal dostarczają około 50% produkcji energii elektrycznej, a niemiecka elektroenergetyka zużywa rocznie ponad 30 mln ton węgla kamiennego i ponad 160 mln ton węgla brunatnego, których spalanie – zgodnie z różą wiatrów – przenosi na teren Polski masy dwutlenku węgla i smogu, za który polskie firmy mają płacić podwyższone stawki emisji CO2.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Koniec złudzeń i koniec spokoju społecznego na Śląsku?” znajduje się na s. 1 i 2 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 76/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Stanisława Floriana pt. „Koniec złudzeń i koniec spokoju społecznego na Śląsku?” na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 76/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ostatnio na całym świecie obserwujemy straszną zapaść intelektualną / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 76/202

Niektórzy europosłowie z Polski dla pieniędzy zgodzą się popełnić dowolną niegodziwość wobec własnego narodu. Rozgłaszając kłamstwa o Polsce, stracili jakąkolwiek wiarygodność u ludzi rozumnych.

Jadwiga Chmielowska

Październik to miesiąc młócki zboża. Z lnu i konopi powstają paździerze. Studenci rozpoczynają naukę.

Czy zawsze uczelnia jest miejscem zdobywania wiedzy, wielkich dysput i dążenia do prawdy? Niestety od lat w całym świecie obserwujemy straszną zapaść intelektualną. Głupota i nieuctwo stały się „trendy”. Większość ludzi niczego nie sprawdza. Rozum zastąpiły emocje, a informacje – fake newsy. Ulegają temu nawet przywódcy polityczni.

Ostatnio skompromitowała się nie tylko Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, ale i kandydat Demokratów na Prezydenta USA Joe Biden. Uwierzyli chyba w kłamstwa niektórych europosłów z Polski, którzy dla pieniędzy zgodzą się popełnić dowolną niegodziwość wobec własnego narodu. Mam nadzieję, że polskie służby dyplomatyczne zmuszą ich do przeprosin. Do tego czasu stracili jakąkolwiek wiarygodność u ludzi rozumnych. Nikt w Polsce przy wjeździe do miejscowości czy wejściu do restauracji, hotelu czy do jakiejkolwiek instytucji nie pyta o orientację seksualną.

Kiedyś plotki rozpowszechniały się w maglach. Teraz na politycznych salonach. Niestety decyzje podejmowane przez polityków na fałszywych przesłankach mają wpływ na całe narody.

Kandydaci na stanowiska retuszują swoje wizerunki i życiorysy. Najtragiczniejsze jest to, że wybieramy najczęściej produkt marketingowy, a nie realnego człowieka, którego byśmy chcieli, aby w naszym imieniu podejmował decyzje. Tak ładnie wyglądał na zdjęciu, a jego działalność to pasmo katastrof.

Nagminne są próby pisania historii na nowo. Marsz ideologii kłamstwa ruszył w świat. W USA zindoktrynowany, rozhisteryzowany motłoch demoluje kolejne miasta. Dostało się nawet pomnikowi Kościuszki, który w spadku zapisał cały swój majątek na wykup niewolników.

„Stworzony przez Nikole Hannah-Jones Projekt 1619 jest bacznie obserwowany przez historyków i politologów. Autorka próbuje narzucić pogląd, że handel niewolnikami był dominującym czynnikiem w tworzeniu Ameryki. Pomija ideały takie jak wolność jednostki i prawa naturalne. Niektórzy krytycy stwierdzili, że jest to próba przepisania historii Stanów Zjednoczonych przez lewicową narrację. Niektórzy historycy krytykowali ten projekt z powodu nieścisłości. Przedstawiano w nim rewolucję amerykańską jako bunt w celu zachowania instytucji niewolnictwa, a nie jako dążenie do niezależności od Wielkiej Brytanii” – czytamy na portalu The Epoch Times.

Departament Edukacji Kalifornii przedstawił w zeszłym miesiącu propozycje włączenia niektórych projektów do zajęć z historii. Na informację, że w Kalifornii wdrożono w szkołach publicznych Projekt 1619, szybko zareagował Prezydent USA. „Zajmuje się tym Departament Edukacji. Jeśli tak, nie otrzymają dofinansowania!”– napisał Trump na Twitterze.

W tym kontekście powinniśmy patrzeć na próby zakłamywania historii Polski i uprawianie przez lewicowe środowiska propagandy wstydu!

Niepokojący jest kryzys w obozie rządowym. Niestety emocje sprawiły, że w trybie pilnym uchwalono ustawę uderzającą w produkcję zwierzęcą.

Do ustawy wpisano wiele zapisów niszczących dla rolnictwa, a także kwestionujących zdrowy rozsądek posiadaczy zwierząt domowych. Żaden normalny hodowca nie może pozwolić sobie na to, by zwierzęta futerkowe gryzły się nawzajem. A żeby miały lśniące, wysokiej jakości futra, muszą być dobrze odżywione i mieć opiekę weterynaryjną.

W wielu europejskich krajach, które chcą zrezygnować z hodowli zwierząt futerkowych, zapowiedziano te regulacje za 10 lat. PiS, który zwyciężył głównie głosami wsi, nie może popełniać tego typu błędów. Zdjęcia cierpiących zwierząt miały wywołać emocje. Ustawę należy przeredagować po rzetelnych konsultacjach ze specjalistami.

Tarcia wewnątrz koalicji nie prowadzą do niczego dobrego. Jest nadzieja, że Prezydent zażegna kryzys.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 76/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 76/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Marek Wróbel: Właściwe wykorzystanie unijnego Funduszu Odbudowy jest kluczowe, jeśli chcemy uniknąć recesji

Marek Wróbel o rekonstrukcji rządu i nowej umowie koalicyjnej oraz unijnym funduszu, jego wykorzystaniu, a także o atakach na Polskę i wyzwaniach stojących przez rządem.

Marek Wróbel  ocenia, że w poprzednim rozkładzie ministerstw koalicjanci Prawa i Sprawiedliwości dostali więcej, niż by to wynikało z ich ciężaru politycznego, a obecnie przyszło urealnienie.  Poprzedni układ nie odzwierciedlał „masy grawitacyjnej” głównego ugrupowania. Ocenia, że wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu sprawi, że koordynacja ministerstw będzie prawdopodobnie sprawniejsza. Wejdzie do niej bowiem najważniejszy polityk w kraju.

Nazwałbym to nie przewrotem, tylko znacznym potencjalnym uprawnieniniem pracy Rady Ministrów jako organu kolegialnego.

Prezes Fundacji Republikańskiej mówi także o podnoszeniu się gospodarczym Polski po lockdownie. Ten ostatni obecnie ma już charakter „punktowy i bardziej przemyślany”. Szansą na uniknięcie recesji i zmniejszenie dystansu do niektórych państw zachodnich jest dobre wykorzystanie środków z Unii Europejskiej.

Fundusz Odbudowy, jego absorpcja i odpowiednie rozprowadzenie to kluczowa rzecz, jeśli chcemy aby chcemy uniknąć dalszych reperkusji gospodarczych.

Nasz gość wskazuje, że zapowiadany estoński CIT byłby impulsem inwestycyjnym, natomiast w tej chwili odbudowujemy konsumpcję. Boomu inwestycyjnego dopatruje się raczej w funduszach unijnych. Tymczasem w Unii Europejskiej znów mówi się o relokacji uchodźców, a także słychać oskarżenia wobec Polski, które przesuwają się z praworządności na kwestię LGBT. Mówi także o wyzwaniach stojących przed rządem, takich jak dokończenie reformy wymiaru sprawiedliwości, stan samorządów, których poważne słabości uwidocznił Covid-19, czy polityka demograficzna.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Rzymkowski: Jestem gotów ponieść konsekwencje dbania o interesy swoich wyborców

Dr Tomasz Rzymkowski wyjaśnia czemu głosował przeciwko tzw. piątce dla zwierząt i mówi o jej skutkach dla poparcia PiS oraz o poprawkach, jakie może uchwalić Senat.

To, że głosowałem sprzeciw nie było spowodowane tym, że tam są elementy dotyczące ochrony praw zwierząt, bardziej widzę kwestie uderzające w polskich rolników.

Dr Tomasz Rzymkowski stwierdza, że czuje się „w 100%” posłem PiS, pomimo krytyki, jaką władze partii skierowały w stronę tych parlamentarzystów, którzy sprzeciwili się uchwaleniu ustawy o ochronie zwierząt. Polityk ocenia, że ta ustawa godzi w interesy polskich rolników, i może się przyczynić do spadku poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości, szczególnie na wsi. Wskazuje, że nie robi nikomu wyrzutów z powodu tego, że ktoś głosuje za aborcją, choć on sam jest przeciw. Analogicznie sądzi, że nikt nie powinien mieć pretensji do niego, że wyżej stawia ludzi od zwierząt.

Tą ustawę należy potraktować jako światopoglądową- […] czy można kosztem dobra człowieka dawać przywileje zwierzętom.

Gość „Popołudnia WNET” wyraża nadzieję, że Senat poprawi ustawę w ten sposób, że interesy rolnictwa zostaną zabezpieczone, a ostateczne regulacje będą „autentycznie prozwierzęce”. Mówi się o poprawkach zmieniających uprawnienia „zwierzęcych ORMO”, czy wykreślających zakaz uboju rytualnego na eksport. Wskazuje, że pozostaje pytanie, co z ustawą zrobi prezydent, gdy ta trafi na jego biurko.  Dr Rzymkowski zdaje sobie sprawę, że postąpił wbrew woli swego klubu, jednak jak deklaruje:

Jestem gotów ponieść konsekwencje dbania o interesy swoich wyborców.

Zauważa, że przed głosowaniem rozmawiał z ministrem Ardanowskim i „posłuchał się fachowca”. Wskazuje na problem zgodności ustawy z prawem unijnym. Poseł PiS przewiduje, że zawirowania wokół ustawy o ochronie zwierząt zwrócą istotną część elektoratu wiejskiego w stronę PSL-u i Konfederacji. Ludowcy mogą odzyskać wyborców, a opierająca się na młodym elektoracie wielkomiejskim Konfederacja zyskać nowych. Wątpi natomiast, by partia rządząca mogła zyskać zaufanie nowych wyborców przez „piątkę dla zwierząt”:

Proszę się zapytać p. Sylwii Spurek, czy po uchwaleniu ustawy jej zdanie na temat Prawa i Sprawiedliwości się zmieniło.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Hutek: Nie jestem usatysfakcjonowany umową rządu z górnikami. Likwidacja kopalń niesie duże ryzyko dla Polski

Przewodniczący „Solidarności” w Polskiej Grupie Górniczej obawia się, że likwidacja górnictwa dramatycznie pogorszy warunki bytowe na Śląsku.


Bogusław Hutek komentuje porozumienie między związkami górniczymi a rządem:

Nie jestem usatysfakcjonowany. Podpisałem dokument, który de facto likwiduje polskie górnictwo. Za 30 lat na Śląsku może nie być gdzie pracować.

Przewodniczący „Solidarności” w Polskiej Grupie Górniczej zapowiada walkę o niezabudowanie gruntów, na których występują złoża, by móc w przyszłości ewentualnie wrócić do wydobycia.

Gość „Poranka WNET” wskazuje, że likwidacja kopalń w Polsce wiąże się ze sporym ryzykiem. Alternatywne źródła energii mogą okazać się znacznie mniej efektywne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Uwagi do programu „Adaptacja do zmian klimatu i ograniczanie skutków zagrożeń środowiska – finansowanie retencji na wsi”

W skali międzynarodowej – powiększanie areału sztucznych akwenów to przykładanie ręki do dalszego ocieplenia klimatu. Z punktu widzenia epidemiologicznego to wylęgarnia komarów i innych muchówek.

Jacek Musiał

Ilość sztucznych zbiorników wodnych w Polsce, łącznie z tymi o powierzchni kilkaset m2, szacowana jest na ponad 10 tys., z tego o pojemności powyżej 0,001 km3 zaledwie 140. Całkowita pojemność sztucznych zbiorników wody w Polsce nie jest wielka – jest rzędu 3 km3.

Objętość wody zgromadzona w polskich sztucznych zbiornikach na jednego mieszkańca wynosi ok. 60 m3, co plasuje Polskę na jednym z ostatnich miejsc w Europie. Czy to dobrze, czy źle?

Może się wydawać, że jesteśmy pod tym względem zacofani. Faktycznie, państwa europejskie o dużej ilości wody w antropogenicznych zbiornikach na głowę mieszkańca, a są to przede wszystkim państwa skandynawskie i Hiszpania, odniosły z tego tytułu ekonomiczną korzyść (intensyfikacja rolnictwa, rozwój przemysłu ciężkiego). Czy jednak straty ekologiczne i klimatyczne nie są większe? Państwa te dopiero teraz uświadamiają sobie, do czego doprowadziły, choć – jak się wydaje – starannie to ukrywają, co więcej, próbują szukać innych winowajców zmian ekologicznych i klimatycznych, aby odwrócić od siebie uwagę. Czy Polska, przy obecnym stanie wiedzy ekologicznej, powinna bezrefleksyjnie naśladować te kraje, a przynajmniej na ich skalę?

Obecnie w Polsce realizowanych jest kilka programów dotacji do tzw. małej retencji: prowadzony przez ARiMR (Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa) i Ministerstwo Klimatu program budowy zbiorników wodnych w obszarach rolniczych; następny – „Zielono-Niebieska Infrastruktura” – realizowany przez NFOŚiGW (Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) i kolejny, będący w gestii Wód Polskich, wprowadzany w życie przez jednostki samorządu terytorialnego przy współudziale Ministerstwa Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Środki zaplanowane na powyższe zadania obejmują łącznie kilkaset milionów złotych. Czy wszystkie te cele są słuszne? (…)

Dla dobra kraju o wiele ważniejszy w tej chwili jest program tworzenia lub utrzymania naturalnych, suchych zbiorników przeciwpowodziowych, w tym rejestrowanych łąk zalewowych (z ulgą podatkową dla właścicieli lub najemców i oczywistym obowiązkiem wykazywania tego faktu w razie ubezpieczeń).

Dziwne wydaje się hasło, pod jakim realizowana jest część programów retencji wody: „przeciwdziałania zmianom klimatu”. Dla Polski może to i minimalnie zrównoważy negatywne skutki klimatyczne spowodowane przez niezbyt odległe kraje, które zbudowały u siebie sztuczne zbiorniki o znacznej powierzchni. Z pewnością jednak nie przeciwdziała globalnemu ociepleniu, wręcz przeciwnie. W skali globalnej – międzynarodowej – powiększanie areału sztucznych akwenów to przykładanie ręki do dalszego ocieplenia klimatu. Z punktu widzenia epidemiologicznego to wylęgarnia komarów i innych muchówek.

Nieprawdopodobne? Dramatycznemu wpływowi antropogenicznych zbiorników wodnych na klimat i środowisko będą poświęcone kolejne, obszerne artykuły Zapory wodne i hydroelektrownie – prawdziwa przyczyna globalnego ocieplenia?, które ukażą się w październikowym i listopadowym „Kurierze WNET”.

Artykuł Jacka Musiała pt. „Program »Retencja wody na wsi«” znajduje się na s. 9 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jacka Musiała pt. „Program »Retencja wody na wsi«” na s. 9 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mirosław Dynak: Nie ma sensownego programu pomocy dla górnictwa. Zubożenie górników pociągnie za sobą zubożenie innych

Mirosław Dynak o problemach górników w kontekście zmian w polityce klimatycznej Polski, braku pomysłu na reformę górnictwa, likwidacji kopalń i wykształceniu górników.

Już od „87 r. rozpoczęła się reforma górnictwa, za czasów jeszcze premiera Messnera. […] Był program dla górnictwa, jedyny taki dłuższy, w latach 2008-2015, pod auspicjami jeszcze ministra Tchórzewskiego i to był jedyny jakiś sensowny program w reformie górnictwie.

[Krzysztof Tchórzewski był ministrem w latach 2015-2019- przyp. red.] Mirosław Dynak mówi, że od 2015 r. nie ma sensownego programu pomocy dla górnictwa. Obecna sytuacja zmierza do „likwidacji miejsc pracy, zubożenia Śląska”. Zubożenie górników pociągnie za sobą, jak mówi, zubożenie innych zawodów.  przewodniczący związku zawodowego „Kadra” w KWK „Budryk” krytykuje sprowadzanie do Polski węgla z zagranicy. Przypomina, że za premierostwa Jerzego Buzka „zlikwidowano mnóstwo kopalń” . Górnikom z nich zapewniono osłony. Nasz gość odpowiada na pytanie o stosunek górników do Zielonego Ładu. Podkreśla, że górnicy nie są ciemni:

To jest już inne pokolenie górników. […] Zwykły górnik jest często po studiach: mechanika, zarządzanie, elektrotechnika. To są ludzie światli, znający języki: angielski, japoński.

A.P.

Prof. Włodzimierz Bernacki: Wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu przywróci właściwe proporcje w Zjednoczonej Prawicy

Senator PiS mówi, że rekosntrukcja rządu wzmocni pozycję premiera Morawieckiego i usprawni proces decyzyjny. Wskazuje na konieczność kontynuowania reform, zwłaszcza w wymiarze sprawiedliwości,

Profesor Włodzimierz Bernacki komentuje porozumienie liderów Zjednoczonej Prawicy, na mocy którego do rządu wejdzie Jarosław Kaczyński:

To przywrócenie właściwych proporcji między koalicjantami w Radzie Ministrów.

Senator PiS przewiduje, że autorytet i doświadczenie polityczne prezesa PiS przyczyni się do umocnienia rządu.

Mówimy o polityku, który ma niesamowitą wiedzę i intuicję. Stanie się spoiwem między resortami siłowymi, których rola we współczesnym świecie rośnie.

Gość „Popołudnia WNET” dodaje, że cała operacja ma na celu umocnienie pozycji premiera Mateusza Morawieckiego.

Nie ma mowy o żadnym podważaniu roli szefa rządu.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego porusza również temat reformy wymiaru sprawiedliwości. Ocenia, że proces ten ostatnio toczy się zbyt wolno.

Jeżeli spojrzymy na funkcjonowania sądów i prokuratury, to widzimy, że musi nastąpić dalszy ciąg zmian. Musimy mieć przekonanie, że wszyscy którzy naruszają porządek prawny, będą pociągani do odpowiedzialności.

Gość „Popołudnia WNET” mówi o rekonstrukcji rządu. Zapowiada koniec „Polski resortowej”; połączenie ministerstw : edukacji i szkolnictwa wyższego oraz środowiska i klimatu.

Chcemy zapewnić większą sprawność działań administracyjno-politycznych

Profesor Bernacki omawia też sytuację szkolnictwa wyższego w Polsce. Jako jeden z poważniejszych problemów wskazuje syndrom „punktozy”. Ubolewa nad dyskryminacją naukowców o światopoglądzie konserwatywnym.

Sytuacja, w której profesorowie związani z prawicą mają za jej rządów największe problemy z pracodawcami, jest absurdalna.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Jan K. Ardanowski: Twórcy „piątki dla zwierząt” będą się jej mocno wstydzić. PiS kieruje się zasadami marksistowskimi

Droższy drób, utrata nowych rynków zbytu od Afryki Płn. po Indonezję, wpisanie się w narrację neomarksistów i „koalicja” PiS-u z Lewicą. Jan Krzysztof Ardanowski krytykuje tzw. piątkę dla zwierząt.

Bycie ministrem to pewien etap w życiu, gdzie człowiek podejmuje przerastające go czasem zadania i musi być gotowy odejść, gdy zmieni się koncepcja rządu.

Minister rolnictwa i rozwoju wsi wskazuje, że nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt jest pomieszaniem z poplątaniem i nie była z nikim konsultowana. Przyznaje, że jest „zaskoczony i zawiedziony”, że z powodu tzw. piątki dla zwierząt niszczy się dorobek polityki Prawa i Sprawiedliwości w zakresie rolnictwa. Zawieszony poseł PiS wskazuje, że

Bracia Kaczyński mieli zbieżną z moim myśleniem wizję Polski, która jest jest silna na arenie międzynarodowej, solidarna, ale też oparta o tradycyjne wartości: konserwatyzm, poszanowanie własności.

Rolnicy są niezadowoleni z poczynań partii rządzącej. Uchwalone przez Sejm nowelizacja jest dla nich jak policzek. Jan Krzysztof Ardanowski zaznacza, że niekonsultowana z nikim nowela:

Ma wiele, wiele wad. Konsekwencje tej ustawy będą się wlekły latami w sądach. Ci którzy ją stworzyli będą się jeszcze mocno wstydzić tej ustawy.

Podkreśla, że 81 proc. rolników poparła prezydenta Andrzeja Dudę, a 71 proc. Prawo i Sprawiedliwość w wyborach parlamentarnych.  Antagonizowanie tej grupy społecznej to prezent dla PSL-u, Konfederacji i reszty opozycji. Gość „Poranka Wnet” mówi, że nawet sprawy z którymi można by się co do zasady zgodzić w tej ustawie, jak zakaz używania zwierząt w cyrkach, czy surowsze normy trzymania zwierząt są ujęte w formie absurdalnych zapisów.

Wyobraża sobie Pan małego pinczerka, który będzie ciągnął sześciometrowy łańcuch. […] Jeżeli ktoś ma sukę w mieszkaniu, która mu się oszczeni, to jeśli ma kawalerkę, to musi się z niej wyprowadzić.

W ustawie nie chodzi więc bynajmniej o norki. Kwestia ta przykrywa inne, zwarte w tej nowelizacji. Ardanowski przyznaje, że zapotrzebowanie na futra spada. Sektor ten i tak prędzej, czy później upadnie. Wybrano jednak rozwiązanie siłowe. Branża ta powiązana jest z drobiarską, gdyż drobiarze sprzedają odpady produkcyjne hodowcom norek na karmę. Jeśli nie będą tego mogli robić to odpady trzeba będzie spalić, czym chętnie zajmą się niemieckie firmy specjalizujące się w tym.

Albo zbankrutuje branża drobiarzy albo będziemy musieli więcej za drób zapłacić.

Jan Ardanowski podkreśla, że w innych krajach europejskich w których zakazano produkcji futer, albo i tak jej nie było lub była na szczątkowym poziomie albo, jeśli była bardziej rozwinięta, to likwidowano ją przy zachowaniu okresu przejściowego i odszkodowań dla hodowców.

Hodowla zostanie przeniesiona do Białorusi, Ukrainy, Chin, czy Rosji, gdzie w dużo gorszych warunkach te zwierzęta będą.

Podkreśla, że kwestia zabijania zwierząt futerkowych nie jest najbardziej kontrowersyjna. Jest nią policyjna ochrona aktywistów prozwierzęcych, nie mających bynajmniej specjalistycznej wiedzy weterynaryjnej, którzy będą mieli możliwość zabierania cudzych zwierząt, jeśli uznają, iż ich właściciel nie stosuje się do omawianej ustawy.

To postawienie państwa prawa na głowie .

Ubój zwierzęcia zawsze jest dramatyczny, bo zabieramy życie zwierzęciu- wskazuje szef resortu rolnictwa porównując ubój zwykły i rytualny. Za hipokryzję uważa mówienie o uboju lepszym, czy gorszym. Wskazuje na kurczące się rynki zbytu w rolnictwie. Rynek wieprzowiny cierpi w wyniku ASF. Zostają jak mówi, drób i wołowina. Powiązane są one z produkcją zboża (na paszę) i mleka.

Nie ma innych nowych rynków mięsa na świecie niż rynki muzułmańskie i muzułmanów w Europie Zachodniej.

Żeby rozwijać rolnictwo w polskie potrzeba nam rynków zbytu, takich jak Afryka Północna, Bliski Wschód, czy Indonezja. Jest to zaś rynek mięsa halal. Nie zaprosimy zaś muzułmanów do Polski, by zrekompensować polskim rolnikom utratę tych rynków.

PiS, partia, której zawierzyłem, partia, która wydawała się prawicowa […] Ta partia wpisuje się w wojnę ideologiczną, która się toczy w Europie […] która ze zwierzęcia robi boga i dehumanizuje człowieka.

Ponadto mówi, że nie zamierza być doradcą w Kancelarii Prezydenta, a obecne zachowanie PiS jest próbą wypchnięcia go z partii. Nie zamierza porzucić mandatu posła.

Nadal będę zajmować się problemami polskiej wsi.

Podkreśla, że w sprawach sumienia, do których zalicza głosowanie, za które został ukarany, nie powinno być dyscypliny partyjnej. Zauważa, że w Sejmie:

Doszło do jakiegoś absolutnie egzotycznego sojuszu […] Prawa i Sprawiedliwości oraz Lewicy.

Nie spodziewał się, że doczeka się takich czasów. Przypomina prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że polska wieś powierzyła mu swoje zaufanie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Cezary Kaźmierczak: Zakaz uboju rytualnego to nakładanie na siebie embarga. Na ustawie skorzystają Dania i Ukraina

Cezary Kaźmierczak o absurdach tzw. piątki Kaczyńskiego- tym, kto za nią lobbował i kto na niej skorzysta oraz o zadłużeniu Polski, rekordowo niskim poziomie inwestycji i nadmiernym optymizmie rządu.

Nie ma żadnego interesu społecznego, by było to w ten sposób procedowane. Nie ma powodu, by to było tak procedowane.

Cezary Kaźmierczak stwierdza, że zamykanie branży futrzarskiej jest ruchem przez PiS nieprzemyślanym. Likwiduje się bowiem dwie gałęzie branży rolnej naraz. Nie uwzględniono odszkodowań na hodowców norek, ani długiego vacatio legis, np. 10 lat. Odnośnie zakazu uboju rytualnego na eksport stwierdza, że

To pierwszy przypadek na świecie, że kraj nakłada na siebie embargo. […] Ta ustawa jest niesamowitym bublem prawnym. Tam jest pomieszanie świata hodowli zwierząt i zwierząt domowych.

[Wśród państw Unii Europejskiej, rozwiązanie dopuszczające ubój bez ogłuszania jedynie dla potrzeb krajowych obowiązuje w Niemczech – przyp. red.] Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców wskazuje, że ryzyko regulacyjne jest powodem dla którego w Polsce mamy mało inwestycji. Obecna nowelizacji nie poprawi tej sytuacji.

Nastąpi stagnacja w produkcji zwierzęcej. Tą stagnację wykorzysta nasz wschodni sąsiad, który takich regulacji nie ma.

Zauważa, że ukraińskie rolnictwo rozwija się po przyjęciu ustawy o obrocie ziemią. Ukraińcy zaczną przejmować rynek, z którego zrezygnowaliśmy. W rezultacie

Nie zostanie uratowana ani jedna krowa i ani jedna norka.

Kaźmierczak zauważa, że jedna z organizacji lobbujących za nowelizacją pochodzi z Danii, czyli z kraju, który jest naszym głównym konkurentem w branży futrzarskiej. Podkreśla, że „dajemy się nabierać jak naiwni kretyni”, podczas, gdy mydlący nam oczy „po cichu robią swoje”.

Cezary Kaźmierczak mówi również o budżecie na rok 2021. Sądzi, że przewidywania rządu są zbyt optymistyczne i powinniśmy uważać, aby długa nas nie przygniótł. Sytuacja obecnie nie jest tragiczna, acz inwestycje w niskim kraju są na rekordowo niskim poziomie.

Należy zacząć zaciskać pasa.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego podkreśla, że musimy uważać by dług publiczny nas nie przytłoczył.  Nasz Skarb Państwa jest zaś, jak dodaje, zadłużony w znacznej mierze u inwestorów z zagranicy. Podkreśla, że obecnie

Inwestycje w Polsce są na rekordowo niskim poziomie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.