Rosja zawsze kogoś oswabadzała, rzekomo odzyskiwała ziemie rdzennie ruskie / Zygmunt Zieliński, „Kurier WNET” nr 96/2022

Gdy chodzi o znajomość Rosji w zachodnim społeczeństwie, a zwłaszcza w wiodących jego kręgach, nic się do dzisiaj nie zmieniło. Cynizm Zachodu wtedy i dziś po prostu inaczej się wyrażał.

Zygmunt Zieliński

„Herbatka u Stalina”, herbatka u Putina?

Agresja Putina na Ukrainę po raz kolejny, nie wiadomo już który, pokazuje indolencję, zdawałoby się niepodważalnych, autorytetów, w których rękach leży bezpieczeństwo Europy, a nawet świata, gdyż w przypadku roku 1939 agresja lokalna wznieciła konflikt światowy. I kolejny raz te autorytety okazują się niewydolne, kierujące się tchórzliwym asekuranctwem, bliżej światu nie znanym splotem interesów, zawinionym brakiem rozeznania, a wreszcie po prostu małością charakteru osób pretendujących do przywództwa, jeśli nie światowego, to w każdym razie europejskiego. Ich karygodna postawa kosztuje tysiące niewinnych ofiar. Ale interesy, kalkulacje polityczne i zajmowanie stołków przez zwykłych wałkoni przeważa nad wszystkim innym. Tylko dlatego mogą istnieć takie indywidua jak Hitler, Stalin, Putin i wielu mniejszych rzezimieszków.

Na antenie Radiowej Jedynki minister funduszy i polityki regionalnej, Grzegorz Puda, powiedział: „Liczymy na to, że Francja otrzeźwieje, ponieważ polityka prokremlowska, proputinowska doprowadziła do sytuacji, w której Francja jest właściwie jednym z tych krajów, który odpowiada za to, co się dzieje na Ukrainie. Nie spodziewam się wielkich zmian, ale wierzę w to, że zmienić się zawsze można”.

Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, oświadczył, że Moskwa „nie pozwoli nikomu” poróżnić jej z Niemcami, a stosunki rosyjsko-niemieckie stanowią jedną z najważniejszych osi „budowy nowej Europy”. Stwierdził też wobec audytorium akademickiego, że: „Rosyjsko-niemieckie pojednanie jest jednym z najważniejszych czynników w dziele budowy nowej Europy i nikomu nie pozwolimy wbić klina między nasze narody”.

Z kolei Putin w swym artykule napisał m.in.: „Moskwa nie pozwoli, by historyczne rosyjskie ziemie i ich bliscy Rosji mieszkańcy byli wykorzystywani przeciwko niej. Ci, którzy będą próbowali prowadzić taką politykę, zniszczą swój kraj. Tymczasem możliwa i pożądana jest dobrosąsiedzka współpraca na wzór relacji niemiecko-austriackich czy stosunków amerykańsko-kanadyjskich – państw podobnych etnicznie, z tym samym językiem, ściśle zintegrowanych i suwerennych”.

Polska zawsze była dla Rosji, zwłaszcza dla ZSRR, specjalnym zjawiskiem. Wiele na to składało się okoliczności, m.in. żywy katolicyzm, tak samo żywa tradycja I Rzeczypospolitej, mocno zakorzeniona we wszystkich warstwach narodu polskiego świadomość, że Rosja jest dalekim od wartości europejskich, imperialistycznym, wyzbytym z podstawowych zasad moralnych, żądnym nieustannej grabieży i okrutnym reżimem. Jego produktem było niewolnictwo własnych obywateli i ujarzmionych nacji.

Nic więc dziwnego, że w retoryce putinowskiej Polska jawi się również jako imperium, choć słabsze, ale w jego przekonaniu równie nastawione w stosunku do Ukrainy na przymusową polonizację i prozelityzm katolicki. Najbardziej zabawna jest teza, że przyłączenie części Ukrainy do Rosji w XVII wieku stanowiło „akt demokratycznie wyrażonej woli po obu stronach”.

Można rozumieć, że historiografia rosyjska nie wyzbyła się (jeszcze) poglądu na dzieje obowiązującego w Sowietach, ale mówienie o „demokratycznie wyrażanej woli”, i to obustronnie, czyli także przez ujarzmionych, wzbudza raczej rozbawienie niż chęć do dyskusji.

Rosja zawsze kogoś oswabadzała, rzekomo odzyskiwała ziemie rdzenne ruskie, była wzywana z bratnią pomocą. Jakżeby inaczej? I zawsze za tym wyzwoleniem szedł Sybir, knut, zniewolenie. Do tego doszło podczas zaborów ziem Rzeczypospolitej. Tyle, że w tym przypadku nie udało się narzucić umysłom „demokracji” rodem z Kremla. I tu tkwi cały problem. Rosja jest tego świadoma, podobnie jak przekonana, że Ukraińcy rozpłynęli się w roztworze, w jakim od wieków unicestwiała ich Moskwa. Stąd dziś takie tam zdziwienie, iż jest inaczej.

Putin nie jest w gruncie rzeczy żadnym mężem stanu. Jest wytworem dawnej – stalinowskiej, bo nawet nie carskiej – machiny śmierci. Chce jednego: zniszczyć Ukrainę i wytępić tych, którzy pozostali po Wielkim Głodzie.

Zachód stoi wobec takiej właśnie rzeczywistości. I tu rodzi się problem. Kanclerz Scholz dopiero 9 maja powiedział, że Rosja nie może zwyciężyć w Ukrainie, ale ile trzeba było czasu, by wyciekło z niego stare prusko-bismarckowskie myślenie, kiedy sklecana w 1870/71 roku przez Bismarcka Rzesza, w niczym dawnej nie przypominająca, a będąca rozbudowanym folwarkiem pruskim, podpierała się Rosją z wzajemnością, gdyż oba te twory, powstałe z zaborczości, przemocy i gwałtu wobec ujarzmionych narodów, mogły do czasu zapewnić sobie w Europie i w świecie bezkarność? I Niemcy, i Rosja budowały swą egzystencję na imperializmie, i dlatego po chwilowym intermezzo wrogości w czasie I wojny światowej znowu szukały zbliżenia, a antykomunistyczna retoryka Hitlera nie przeszkadzała ani jednej, ani drugiej stronie w budowaniu machiny zagłady, często w mniej lub bardziej otwartej współpracy. Do zderzenia tych dwóch imperializmów musiało dojść.

Zachód musiał wybierać między diabłem a Belzebubem. Poparł diabła, doskonale wiedząc, kogo popiera, ale priorytetem tegoż Zachodu po wojnie była odbudowa Niemiec, które w Europie uznano za jeden z istotnych bastionów obrony Europy przed inwazją imperializmu sowieckiego.

Tego nie rozumiała szeroko pojęta społeczność zachodnioeuropejska, dla której Sowiety stanowiły w równej mierze straszak syberyjski – gułag, co jutrzenkę wolności.

Sam widziałem w 1972 r. na Zachodzie niedowierzanie, z jakim przyjmowano książki Sołżenicyna, jak bezmyślna młodzież akademicka obnosiła się z bolszewickimi emblematami i wyrażała w hałaśliwy sposób tęsknotę za komunistycznym rajem, gdzie, jak sądzili, nie będzie obłudy pokolenia ich rodziców, ale zapanują braterstwo i wolność. Dla tych ludzi Wielka Czystka, Wielki Głód, Archipelag Gułag – to nic innego jak propaganda wrogów Kraju Rad. Tego kraju w równym stopniu się bano, jak go podziwiano. Przed wojną mnóstwo intelektualistów z pierwszych stron gazet nie tylko dało się zwieść, ale też żadna zbrodnia Stalina nie zdołała tych ludzi otrzeźwić.

Wymowną ilustracją tego stanu rzeczy jest dramat Ronalda Harwooda Taking Tea With StalinHerbatka u Stalina – ukazujący Bernarda Shawa, który w 1931 r. w towarzystwie przyjaciół, Nancy i Williama Waldorf Astor, odwiedził Moskwę.

Obłęd zachwytu nad komunizmem ogarnął zachodnią śmietankę kulturalną. W latach 1923–1924 powstały pierwsze towarzystwa przyjaciół Rosji Radzieckiej. Znajdujemy tam takie osoby, jak: Herbert Wells, Henri Barbusse, Rabindranath Tagore, Romain Rolland, Tomasz Mann, Albert Einstein. Najgłośniejszy był jednak Shaw.

Nie można sobie wyobrazić, że ci ludzie odcięci byli od prawdy o komunizmie sowieckim. Oni po prostu zasłonili sobie oczy i uszy, nie chcieli znać prawdy. I gdy chodzi o znajomość Rosji w zachodnim społeczeństwie, a zwłaszcza w wiodących jego kręgach, nic się do dzisiaj nie zmieniło. Może jedno: zamykanie oczu na to, czym jest Rosja, dziś dla wielu może być opłacalne, wtedy – nie. Cynizm Zachodu wtedy i dziś po prostu inaczej się wyrażał. Jak by to zilustrować w sposób, żeby nawet najgłupszy polityk i najbardziej zacofany sympatyk „modernizacji” świata w kierunku nowych „wartości: europejskich”, jak np. pan Verhofstadt, to zrozumiał?

Ołeksij Melnijk, dyrektor ds. stosunków zagranicznych i programów bezpieczeństwa międzynarodowego Centrum im. Razumkowa sądzi, „że nie jest za późno, by przywódcy Zachodu udali się Kijowa”. I dalej stwierdza, że „Putin ma tylko jeden cel: zniszczyć państwo ukraińskie”. Czy mu to się uda? „To będzie zależało od nas wszystkich, a przede wszystkim od naszej armii. I oczywiście od tego, czy wreszcie obudzą się nasi zachodni partnerzy”.

Otóż trzeba sobie jasno powiedzieć, że „zachodni partnerzy” dawno powinni się obudzić i wcale tego nie czynią. Kunktatorstwo tak bardzo przypomina to z 1939 roku, że co rozsądniejsi ludzie słusznie się obawiają, iż banda niedowarzonych „polityków”, tym razem Unii Europejskiej, woli wygniatać stołki na bezsensownych konferencjach, komisjach, aniżeli wyciągnąć rękę, by wspomóc ludzi poddanych ludobójstwu przez kolejnego wariata, megalomana i nacjonalistę najpodlejszego gatunku. Tak było, kiedy w 1938 r. obłaskawiano Hitlera, dając mu Czechy na pożarcie, rok później Polskę, a wreszcie wariat podpalił świat, a „elita” zachodnia musiała jednego ludobójcę – Stalina – zbroić, by pożarł swego niegdysiejszego kompana, z którym na spółkę dokonali rozbioru Polski.

I to właśnie Polska zapłaciła za tę brudną politykę demokratycznego Zachodu, bo zamiast wyzwolenia – które za takowe uznali tylko polscy komuniści – narzucono jej kryptookupację, tym gorszą od zwyczajnej, że dokonano jej rękoma zdrajców i różnego rodzaju szumowin. Tusk i popłuczyny partii Witosa nie wyzbyli się serwilizmu wobec Rosji, co w kontekście tragedii smoleńskiej zawstydzało każdego ceniącego honor narodowy Polaka.

Potępiano w Norymberdze ludobójstwo, ale zarazem, dla przypodobania się ludobójcy, zakazano Polakom nosić żałobę po zbrodni dokonanej w Katyniu. Zakazano w imperium sowieckim i na demokratycznym Zachodzie. Co więcej, dozwolono, by do zbrodni katyńskiej dołączono po wojnie zbrodnię na najlepszych Polakach, którzy nie pogodzili się z niewolą sowiecką.

To są doświadczenia nie wymagające żadnych komentarzy. Współcześni zdrajcy, pełniący rolę posłów lewicy polskiej w PE, wspomagający szalbiercze wysiłki prominentów unijnych, by Polskę i inne kraje wtłoczyć w kolejny kaftan niewoli, narzucając przez nikogo nieprzewidywaną postać Unii Europejskiej, gdzie nawet ślady własnej tożsamości, wyznawanej idei, światopoglądu i historii pójdą na śmietnik, pełnią znowu, jak ongiś Związek Patriotów Polskich wykreowany przez Stalina, haniebną rolę sprzedawczyków kraju, którego nie powinni nazywać Ojczyzną. To, rzecz jasna, satysfakcjonuje budowniczych pogańskiej, wydanej na żer takich osobników jak Putin i wyuzdanej Europy.

Kto temu sekunduje? Może nie tyle politycy, przynajmniej ci, co już zdołali oprzytomnieć.

Ale jest pewna kategoria ludzi, takich jak wtedy na herbatce u Stalina, którzy nigdy nie zmądrzeją. To tacy właśnie zwrócili się do kanclerza Scholza, by nie dostarczał broni Ukrainie, bo niby zagrożone jest zdrowie i zmiany klimatyczne.

Taki list otwarty wystosowało do kanclerza Scholza 28 aktorów, dziennikarzy, artystów, oczywiście z panią Alice Schwarzer, ikoną niemieckiego feminizmu na czele. A po owocach ich poznacie ich.

Dla wielu przedstawicieli kultury kultura to mącenie ludziom w głowach, frustracja, megalomański egoizm – wszystko, tylko nie uczciwa służba społeczeństwu. Takich nie brak i u nas. Oni właśnie stanowią pożywkę dla gangreny, jaka toczy społeczeństwa, w których jak ryby w wodzie czują się ludzie tego pokroju, co Hitler, Stalin, Putin. Obecnie po jednej stronie stoją sfrustrowani i ospali, zapatrzeni we własną wygodę politycy Zachodu, a z drugiej – na razie jeden gotowy na wszystko podżegacz wojenny. Tzw. ludzie kultury dają tylko wyraz swojej frustracji, jak kiedyś defetyści. Hitler kazał takich wieszać. Ci współcześni często traktowani są jak święte krowy, mogą bóść i brudzić, bo mają jakiś immunitet.

Putin jest groźny nie dlatego, że dysponuje jeszcze sporą ilością mięsa armatniego, ale dlatego, że to mięso pcha mu się samo w maszynkę do mielenia. Bo jest ono tak wychowane, do tego przywykłe. Kiedyś nawet w łagrach śpiewali: „Za Stalinu, za rodinu”… Po jego śmierci płakały nawet sieroty po Wielkim Głodzie i Wielkiej Czystce. Bo taka jest Rosja.

I jeśli ci „praworządni” unijni Europejczycy chcą naprawdę pozbyć się swej głupoty i pomyśleć choćby tylko o własnym bezpieczeństwie, to niech się zaczną uczyć Rosji, a póki co, szykuje się nowa Norymberga. Chyba, że Zachód skapituluje i podobnie jak kiedyś Stalin był jednym z sędziów nad ludobójcami, tak dziś może być i Putin, niezależnie kogo wymorduje – Ukraińców czy każdego, kogo w swej niszczycielskiej furii dopadnie.

A tymczasem w Brukseli będą nadal majaczyć o polskiej niepraworządności, o tym, jak oskubać (ogłodzić) Polskę z tego, co jej się należy, a może nawet o armii europejskiej dla pacyfikacji niepraworządnych Polaków. Węgrów mają z głowy, więc tym łatwiej pójdzie. Na Ukrainie jest hasło: Slava Ukraini! Dla symetrii w Brukseli – Sława głupocie!

Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „»Herbatka u Stalina«, herbatka u Putina?” znajduje się na s. 13 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „»Herbatka u Stalina« – herbatka u Putina?” na s. 13 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022

Kiedy w 988 r. Włodzimierz Wielki, władca Rusi Kijowskiej, przyjmował chrzest, Moskwa nie istniała nawet w zalążku

Chrzest Włodzimierza Wielkiego, księcia Rusi Kijowskiej | Fot. CC0, Wikipedia

Z racji ugody perejasławskiej Rosja nadal rości sobie pretensje terytorialne do Ukrainy i podobnie jak pod panowaniem księcia moskiewskiego Iwana Kality (lata 1325–1340), nadal „zbiera ziemie ruskie”.

s. Katarzyna Purska USJK

(…) Prof. Andrzej Nowak postrzega trwający właśnie konflikt jako spór w istocie swej polityczny, gdyż rozgrywa się o dziedzictwo pierwszego państwa Słowian wschodnich – Rusi Kijowskiej. Do innego wniosku prowadzi nas teoria cywilizacji prof. Feliksa Konecznego. Jedną z cywilizacji, które wyodrębnił i opisał ten uczony, jest cywilizacja turańska. Wytworzyła się ona w przeważającej części rozległych obszarów północnej Azji i miała wpływ nie tylko na Daleki Wschód, ale także na kraje Europy Wschodniej. Przywędrowała do nas wraz z Mongołami, którzy wnieśli do umysłów i serc ludzkich przekonanie, że najważniejszym czynnikiem w historii jest siła fizyczna, która ma rozstrzygać wszelkie spory i kierować całym życiem ludzkim. Tam, gdzie panuje cywilizacja turańska, nie mogą istnieć wolni obywatele. Muszą to być zniewoleni poddani, którzy ślepo czczą wodza i są mu bezgranicznie posłuszni. Władza w cywilizacji turańskiej jest w zasadzie „bezetyczna”. Koncentruje się wokół osoby wodza, który jest „półbogiem”, panem życia i śmierci.

Według teorii prof. Konecznego, dwie odrębne cywilizacje nie mogą istnieć obok siebie. Musi dojść do konfliktu między nimi. Czy wobec tego aktualnie trwającą wojnę pomiędzy Rosją pod władzą Putina a Ukrainą można by odczytać jako walkę pomiędzy cywilizacją turańską, której reprezentantem jest Rosją, a cywilizacją bizantyjską, do której odwołuje się współczesna Ukraina?

Skoro, jak uważa profesor Andrzej Nowak, konflikt pomiędzy tymi dwoma narodami dotyczy dziedzictwa Rusi Kijowskiej, zatem jego korzenie sięgają okresu średniowiecza. Czy jednak Ruś Kijowską można traktować jako dziedzictwo kulturowe i początek państwowości ukraińskiej? Problem w tym, że odwoływanie się do tradycji Rusi Kijowskiej wydaje się problematyczne zarówno w odniesieniu do Ukrainy, jak i Rosji.

Jeszcze do niedawna na Zachodzie Ukraińcy jako naród byli niemal nieznani i traktowani jako część Rosji, a język ukraiński uznawano za dialekt rosyjskiego. Obecnie cały świat dowiedział się, że Ukraina nie jest częścią Rosji, choć nadal uparcie przeczy temu prezydent Władimir Władimirowicz Putin.

Dzisiaj, kiedy słowo ‘Ukraina’ znajduje się na ustach niemal całego świata, sądzę, że warto zapytać, jak ewoluowało to określenie na przestrzeni dziejów i jak zmieniało się jego znaczenie?

Najpierw pojawiło się ono jako oznaczenie pogranicza, czyli miejsca na skraju, na „krajnach”, albo „u kraja”. Za czasów dynastii Jagiellońskiej słowo ‘Ukraina’ nie było odnoszone do całości terytorium państwowego obecnej Ukrainy, ale jedynie do jej fragmentu znajdującego się na pograniczu Rzeczypospolitej, Wielkiego Księstwa Moskiewskiego oraz terenów zdominowanych przez Tatarów i Turków. Kiedy w XVII wieku osłabło władztwo Rzeczypospolitej nad tamtejszymi ziemiami, pojęcie to było odnoszone głównie do ówczesnych województw kijowskiego i bracławskiego, a także do części Podola, czyli terenów, które obecnie znajdują się w centrum państwa ukraińskiego. Nie używano go jednak w stosunku do pozostałych obszarów współczesnej Ukrainy. Aż do XIX wieku Ukraińcy byli nazywani Rusinami, a z państwowością Ukrainy mamy do czynienia dopiero w roku 1917, gdy została utworzona Ukraińska Rada Centralna, która 22 stycznia 1918 r. proklamowała niepodległość Ukrainy. Tak więc proces kształtowania Ukrainy, jej państwowości, narodu i języka był długi i być może zakończył się dopiero w XX wieku.

Trzeba również pamiętać, że Ukraina zawsze kształtowała się w opozycji do Rosji i rosyjskości.

Mówiąc o kształtowaniu się ukraińskości, nie możemy zapominać o kluczowej roli, jaką odegrała jej kultura, także kultura ludowa. Oparciem dla budowania tożsamości ukraińskiej była Cerkiew prawosławna, a później również Kościół greckokatolicki, który stanowił ważny filar jej ambicji narodowo-niepodległościowych. Duża część terenów zajmowanych obecnie przez Ukrainę należała kiedyś do Rusi Kijowskiej, której dzieje sięgają VI/VII wieku, a początek chrześcijaństwa w tym państwie datuje się od X wieku.

W ukraińskich podręcznikach historia Ukrainy zaczyna się w momencie chrztu Rusi, podczas gdy Rosjanie twierdzą, że to oni są spadkobiercami kijowskich kniaziów. Jakie to ma znaczenie dla zrozumienia trwającego konfliktu zbrojnego?

Stepowe tereny Ukrainy stanowiły przez długi czas obszar bez stałego osadnictwa i były miejscem przebywania różnych ludów koczowniczych. Około połowy pierwszego tysiąclecia naszej ery na tych ziemiach, które były już zasiedlone przez ludy słowiańskie, pojawili się pochodzący ze Skandynawii Waregowie, z których wywodziła się dynastia Rurykowiczów. Ruryk, władca Waregów, przypłynął na Ruś w końcu IX wieku i stał się założycielem państwa ze stolicą w Nowogrodzie.

Jego następca, Oleg Mądry, w 882 roku zaatakował Kijów i Kaganat Chazarów, podbił wiele plemion wschodniosłowiańskich, następnie doprowadził do zjednoczenia północnych i południowych księstw ruskich (wareskich) i na koniec przeniósł stolicę swego państwa z Nowogrodu Wielkiego do Kijowa. Jego następcy utrzymywali dobre stosunki z Bizancjum i zapewne dlatego Ruś Kijowska stamtąd przyjęła chrzest. Ówczesny władca Księstwa Kijowskiego – Włodzimierz I Wielki przyjął chrzest w roku 988, najpierw sam wraz ze swoją rodziną, a następnie zostali ochrzczeni jego poddani. Ruś pod panowaniem Włodzimierza przeżywała okres świetności, a rok 988 stanowił ukoronowanie długotrwałego i złożonego procesu rozszerzania się chrześcijaństwa na te ziemie.

Po śmierci Włodzimierza nastały walki o tron, które stały się powodem interwencji militarnej polskiego władcy – Bolesława Chrobrego, który wskutek zwycięskiej wyprawy wojennej w roku 1018, zajął Kijów i zdobył Grody Czerwieńskie. Ten sukces militarny nie przyniósł Polsce długotrwałych owoców. Zwycięzcą rozgrywki okazał się Jarosław I Mądry, który w roku 1019 wstąpił na tron jako książę kijowski. Od niego bierze początek potęga państwa znanego jako Wielkie Księstwo Kijowskie.

Zgodnie z testamentem Jarosława I, po jego śmierci, która nastąpiła w 1054 r., dokonał się podział ziem księstwa pomiędzy jego synów. Od tego czasu rozpoczął się kilkuwiekowy okres rozbicia dzielnicowego Rusi: na północy powstała Republika Nowogrodzka (1136–1478), na południu Księstwo Halickie-Włodzimierskie, na terenie dzisiejszej Białorusi – Księstwo Połockie, zaś w centralnym obszarze – Księstwo Kijowskie, Smoleńskie i Turowskie. W roku 1069 Kijów ponownie stał się celem zbrojnej interwencji polskiej i został zdobyty przez wojska króla Bolesława II Śmiałego.

W 1227 r. Ruś najechali Mongołowie, którzy pod wodzą Batu-Chana opanowali i zhołdowali te ziemie. Odtąd chan tatarski zatwierdzał każdego władcę na ziemiach ruskich. Wolne pozostały tylko tereny Białorusi, bogaty Nowogród zaś był zmuszony płacić daninę w skórkach sobolich. Był to okres zahamowania rozwoju Rusi Kijowskiej.

W miarę jak rosło w siłę Wielkie Księstwo Litewskie, tereny Rusi stawały się przedmiotem rywalizacji z Królestwem Polskim. W XIV wieku, za czasów panowania królowej Jadwigi, ziemie te zostały podzielone. Wielkie Księstwo Litewskie zatrzymało Wołyń i Podole Kamienieckie. Reszta przyłączonych ziem przypadła Koronie. Król Polski przyjął wówczas tytuł księcia Rusi, powołując się na prawo Kazimierza Wielkiego jako spadkobiercy książąt halickich.

Warto zauważyć, że tereny współczesnej Ukrainy stały się częścią Rzeczypospolitej bez żadnej agresji, jedynie w wyniku procesów unijnych. Tamtejsza elita stawała się częścią polskiej elity, uczestniczyła w dorobku polskiego parlamentaryzmu i stawała się z czasem również polską elitą. Wielkie rody ruskie polonizowały się, podczas gdy polscy chłopi mieszkający na ziemiach ruskich z kolei się rutenizowali.

Mieszkańców tych ziem łączyła w jakby jeden organizm podległość wspólnemu prawu i swobody. Niestety w ciągu długo trwającej wspólnej historii było też wiele wzajemnej krzywdy i wrogości. Szczególnie dramatyczny charakter przybrały stosunki polsko-ruskie w XVII wieku. Wówczas to doszło w 1648 roku do powstania Kozaków zaporoskich pod wodzą Bohdana Chmielnickiego przeciwko Rzeczpospolitej.

Kozacy jako społeczność zamieszkująca południowo-wschodnie Kresy Rzeczypospolitej wyodrębnili się w okresie krwawych najazdów tatarskich. Okrucieństwo, jakim wykazywali się wówczas, do dziś budzi grozę i przerażenie, czego materialnym dowodem jest spoczywające w kościele jezuitów w Warszawie ciało św. Andrzeja Boboli. Niewątpliwie Kozacy zaporoscy w kaźniach dokonywanych na katolickich kapłanach i szlachcie polskiej wzorowali się na Tatarach. Niewiele było w tym z kultury chrześcijańskiej. Okrucieństwo rodzi okrucieństwo. Podobne metody stosował wobec nich wojewoda ruski i dowódca wojsk koronnych – Jeremi Wiśniowiecki, stając się przez to postrachem Kozaków.

18 stycznia 1654 r. Bohdan Chmielnicki wraz ze starszyzną kozacką zawarł w Perejasławiu ugodę z carem Rosji Aleksym I i złożył mu przysięgę wierności. W zamyśle kozackiego hetmana miała ona być sojuszem wymierzonym w Rzeczpospolitą, ale ostatecznie stała się pretekstem do wojny Rosji z państwem polsko-litewskim. Hetman Chmielnicki (notabene dziś jeden z bohaterów Ukrainy) poddał się pod protektorat cara w nadziei zdobycia dla siebie pełnej władzy.

W rezultacie „opieki”, którą car otoczył Kozaków, Rosja zagarnęła zadnieprzańską połowę Ukrainy. Ten podział jest do dziś aktualny zarówno terytorialnie, jak i kulturowo.

Z racji ugody perejasławskiej Rosja nadal rości sobie pretensje terytorialne do Ukrainy i podobnie jak pod panowaniem księcia moskiewskiego Iwana Kality (lata 1325–1340), nadal „zbiera ziemie ruskie”. Przypisuje też sobie dziejową misję zjednoczenia „Małorusów” z Rosjanami.

Władimir Putin – obecny prezydent Rosji, powołując się na tę tradycję, „zbiera ziemie ruskie” w imię świętego prawosławia i oskarża Ukrainę, że zawłaszczyła przynależną Rosjanom tradycję Wielkiego Księstwa Kijowskiego. Właśnie w tym celu usiłuje zaprezentować się Rosjanom, Białorusinom i Ukraińcom jako człowiek „szczególnej wiary”. Pomija jednak milczeniem fakt, że w czasie, kiedy Ruś Kijowska przyjmowała chrzest, obecna stolica Rosji nie istniała nawet w zalążku (jest wspominana w kronikach jako skromna mieścina dopiero od 1147 r.), Księstwo Moskiewskie zaś jeszcze w XII wieku stanowiło maleńką enklawę wokół samej tylko Moskwy. (…)

Cały artykuł s. Katarzyny Purskiej USJK pt. „Przybywa jeździec na ognistym koniu?” znajduje się na s. 8–9 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł s. Katarzyny Purskiej USJK pt. „Przybywa jeździec na ognistym koniu?” na s. 8–9 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

„My, Rosjanie, i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i inaczej nie będzie” / Jan Martini, „Kurier WNET” nr 95/2022

W tym kontekście zrozumiałe może być powszechne poparcie Rosjan dla „sbiranja” ziem dawnego imperium sowieckiego pod hasłem obrony rzekomo prześladowanych Rosjan na terenach republik byłego ZSRR.

Jan Martini

Konsekwencje odroczone w czasie

Największą katastrofą geopolityczną Europy nie był rozpad Związku Radzieckiego (jak twierdzi W. Putin), lecz upadek Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Gdy nasze wielonarodowe państwo przestało istnieć, na jego gruzach powstały dwa skrajnie agresywne imperia, będące źródłem nieszczęść Europy w czasach znacznie późniejszych. Wprawdzie Rzeczpospolita upadła pod koniec XVIII wieku, ale groźne skutki tego upadku ponosimy do dziś, a wykraczają one daleko poza Europę i nawet zagrażają istnieniu gatunku ludzkiego. Na co dzień możemy obserwować je, włączając telewizję.

Odległą konsekwencją upadku państwa polsko-litewskiego były nie tylko dwie wojny światowe, narodziny najbardziej zbrodniczych systemów, bezmiar ludzkiego nieszczęścia, setki milionów ofiar, lecz także nieodwracalna dewastacja mentalności Rosjan i Niemców – przekonanie o swojej wielkości i wyjątkowości.

Te dwa sąsiadujące z nami narody uzurpują sobie prawo do podbijania, zniewalania, rabowania i mordowana ludzi innych narodowości, którzy mają pecha zamieszkiwać tereny w ich pobliżu.

Niemiecki przedstawiciel na konferencję pokojową w Hadze, znany profesor prawa międzynarodowego w Monachium, baron von Stengel pisał: „Z pomiędzy wszystkich narodów nas Niemców wybrała Opatrzność, abyśmy stanęli na czele wszystkich narodów kulturalnych i prowadzili ich pod naszą opieką do pewnego pokoju, gdyż dana nam jest nietylko potrzebna ku temu moc i potęga, ale i najwyższa potencja wszelkich darów duchowych i tworzymy koronę kultury wszechstworzenia.(…) Nie ma uczuciowszego i idealniejszego narodu jak my Niemcy i dlatego pod naszą opieką zbytecznem jest wszelkie prawo międzynarodowe, gdyż z własnego instynktu i sami z siebie każdemu jego prawo przydzielamy”.

Minęło 100 lat i inny myśliciel – tym razem rosyjski – Aleksandr Dugin pisał z grubsza to samo:

„Jesteśmy budowniczymi imperium nowego typu i nie zgadzamy się na nic mniejszego niż władza nad światem. Ponieważ my jesteśmy panami ziemi, my – dzieci i wnuki panów ziemi. Czciły nas narody i państwa, nasza dłoń sięgała połowy świata, nasze podeszwy deptały góry i doliny wszystkich kontynentów na kuli ziemskiej. My to wszystko przywrócimy z powrotem”.

My, Rosjanie, i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem przy pomocy wywieranego przez nas nacisku maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii”.

Dopiero w tym kontekście zrozumiałe może być powszechne poparcie Rosjan dla „sbiranja” ziem dawnego imperium sowieckiego, które odbywa się pod hasłem obrony rzekomo prześladowanych Rosjan na terenach republik byłego ZSRR. Po upadku Cesarstwa Niemieckiego znaczna ilość Niemców została poza granicami Niemiec. Na forum Ligi Narodów Niemcy w imię humanitaryzmu uzurpowali sobie rolę obrońcy wszystkich mniejszości w Europie, a ich ilość szacowali na 40 mln. Oczywiście działania te skierowane były głównie przeciw Polsce. Niestety manipulacje niemieckie popierane były przez „pożytecznych idiotów” z zachodniej Europy – zwłaszcza Anglików.

Później przystąpiono do „zbierania ziem niemieckich” już bez uciekania się do szacownych gremiów międzynarodowych… Tak o wydarzeniach sprzed stu lat pisał Tadeusz Katelbach:

„Bywałem na zjazdach mniejszości europejskich organizowanych pod patronatem niemieckim w Genewie. Bywałem na wszystkich sesjach Rady Ligi i Zgromadzenia Ligi Narodów, na których Polska była bezczelnie atakowana za rzekomy ucisk nieszczęśliwej mniejszości niemieckiej (…) Była to walka Dawida z Goliadem, jeśli się zważy, że Rzesza wersalska wyrzucała milionowe sumy na propagandę antypolską, wyzyskując każdy fakt celem zohydzenia imienia polskiego.

Ze względu na udział socjalistów niemieckich w rządach Rzeszy i Prus, miały Niemcy powersalskie za sobą większość II Międzynarodówki. Mogłem się o tym naocznie przekonać, widząc jak każde krzesło w Lidze Narodów obłożone było jakimś antypolskim drukiem, wydanym w kilku językach. Miała wreszcie Rzesza Weimarska za sobą Żydów – do końca. A trzeba zważyć, że na kilkuset dziennikarzy przyjeżdżających do Genewy chyba większość była żydowskiego pochodzenia”. (…) „Ani we Francji, ani w W. Brytanii, przyjście Hitlera nie wywołało właściwego wstrząsu.

Odnosiło się wrażenie, że wszystkie kraje kapitalistyczne nie kiwną w ogóle palcem w bucie w obawie, że kiwnięcie takie mogłoby się równać stracie sum inwestowanych w Niemczech w latach 1924–1930. Te inwestycje przecież sięgały 30 miliardów marek, wpłaconych przemysłowi niemieckiemu przez W. Brytanię, Francję, Belgię, Holandię. Kapitał zachodni drżał o swą kieszeń, dokonawszy zbożnego dzieła ufundowania podstaw nowoczesnego, niemieckiego przemysłu zbrojeniowego”.

Po stu latach historia się powtarza niemal dosłownie i niestety nie jako farsa…

Większość terenów, które sowiecka Rosja zdobyła po II wojnie światowej (w ramach „zbierania ziem ruskich”) ze względów geograficznych dołączono do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Związkowej (USRR). Tak więc dzisiejsza Ukraina stała się beneficjentem sowieckiego imperializmu, dziedzicząc m.in. Ruś Zakarpacką – oddzieloną górami krainę historycznie należącej do Węgier, gdzie wciąż mieszka 150 tysięcy Węgrów (tyle, ile Polaków w całej Ukrainie).

Możliwe, że Viktor Orban, przekonany, jak większość ekspertów na świecie, że Ukraina padnie w kilka dni, liczył na odebranie tych ziem. Świadczyć o tym mógł węgierski komunikat po wybuchu wojny, że Węgry skierowały swoje wojsko w stronę granicy z Ukrainą, i to może tłumaczyć dziwne zachowania węgierskiego przywódcy. Należy jednak wziąć pod uwagę historyczną traumę Węgrów po traktacie w Trianon (1920) – ten jeden z najstarszych narodów europejskich został pozbawiony 2/3 terytoriów i dostępu do morza. Równocześnie 1/3 Węgrów została poza granicami swojego kraju. Poczucie krzywdy i poniżenia jest żywe u „bratanków” do dziś.

Także u Rosjan utrata części terytoriów po roku 1991 jest odczuwana jako haniebna klęska, bo od stuleci ich kraj tylko się powiększał.

Miałem okazję poznać, co myślą Rosjanie, podczas pracy z muzykami rosyjskimi. Kiedyś spacerując ulicami Odessy z sympatycznym trzydziestolatkiem z Petersburga, doszliśmy do pięknego secesyjnego dworca. Wtedy kolega powiedział z mieszaniną smutku i złości: „to wszystko zbudowali Rosjanie, a teraz to zagranica, podobnie jak kolebka państwa rosyjskiego – Kijów”.

Inny muzyk, z którym miałem okazję pracować przed laty – Walery z Dniepropietrowska – mówił, że nie zna ukraińskiego, bo u nich wszyscy mówią po rosyjsku. Nie wykluczał, że w okolicy – gdzieś na wsi – mogą mieszkać ludzie mówiący „gwarą”. Twierdził on, że proces introdukcji języka ukraińskiego wymaga czasu. Kiedyś oglądaliśmy mecz Ukraina–Rosja. Walery kibicował jednak krajanom – Ukraińcom. Dzisiaj też kibicujemy Ukraińcom, bo gdyby zdołali nie ponieść klęski, zwiększyłaby się szansa na utworzenie Trójmorza, a ta ponadnarodowa struktura mogłaby z czasem stać się czynnikiem stabilizującym Europę, przejmując do pewnego stopnia rolę I Rzeczpospolitej.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Konsekwencje odroczone w czasie” znajduje się na s. 15 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Martiniego pt. „Konsekwencje odroczone w czasie” na s. 15 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

Rzecznik MSZ: nie ma jeszcze decyzji ws. statusu ambasadora rosyjskiego w Warszawie. Może ona zapaść w każdej chwili

Dr Łukasz Jasina m.in. o wizycie ministra Zbigniewa Raua w Teheranie oraz konsekwencjach oblania farbą rosyjskiego ambasadora w Warszawie.

Dr Łukasz Jasina  informuje, że polski minister spraw zagranicznych zadeklarował, że polski rząd liczy na owocną współpracę gospodarczą z Iranem, pod warunkiem porozumienia tego kraju z USA.

Rzecznik resortu dyplomacji odnosi się ponadto do szeroko komentowanego incydentu, podczas którego ambasador Federacji Rosyjskiej w Warszawie został oblany farbą na cmentarzu żołnierzy sowieckich. Szef polskiego przedstawicielstwa w Moskwie został wezwany do siedziby MSZ FR.

Gość Radia Wnet zapewnia, że pomimo coraz częstych aktów wrogości wobec Polski wykonywanych przez ambasadora Andriejewa, polskie władze nie decydują się na ostateczny krok, jakim byłoby wydalenie dyplomaty z terytorium Rzeczpospolitej Polskiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Gen. Kowalski: na przemówienie Putina i oblanie farbą ambasadora FR w Warszawie należy patrzeć łącznie

Gen. Kowalski: na przemówienie Putina i oblanie farbą ambasadora FR w Warszawie należy patrzeć łącznie

Featured Video Play Icon

Vova Melymuka / Fot. Jan Olendzki, Radio Wnet

Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego próbuje m.in. odpowiedzieć na pytanie, jaka była inspiracja incydentu podczas próby złożenia wieńców na cmentarzu żołnierzy sowieckich w stolicy Polski.

Generał Andrzej Kowalski wskazuje powiązania między przemówieniem Putina z okazji Dnia Zwycięstwa oraz incydentem w Warszawie, gdzie rosyjski ambasador został obrzucony farbą. Propaganda kremlowska wykorzystała ten incydent dla własnych celów.

Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego tłumaczy ponadto, jaka jest wizja historii przyjmowana przez Kreml. Dało się ją poznać podczas przemówienia Putina na Placu Czerwonym.

Wojskowy przekonuje, że wobec Rosji należy postępować twardo i konsekwentnie. oraz – niestety – przygotowywać się na długi konflikt.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Oblanie farbą rosyjskiego ambasadora w Warszawie. Gdula: notoryczne kłamstwa Andriejewa nie usprawiedliwiają incydentu

Oblanie farbą rosyjskiego ambasadora w Warszawie. Gdula: notoryczne kłamstwa Andriejewa nie usprawiedliwiają incydentu

Featured Video Play Icon

Prof. Maciej Gdula / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Poseł Lewicy komentuje wydarzenia rosyjskiego Dnia Zwycięstwa w Warszawie. Analizuje działania UE wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę oraz sytuację na polskiej scenie politycznej.

Maciej Gdula komentuje oblanie farbą ambasadora Federacji Rosyjskiej Sergieja Andriejewa. Ocenia, że taka sytuacja jest niedopuszczalna, niezależnie od tego, jakie państwo reprezentuje dyplomata.

Zdaniem posła Lewicy wydalanie z Polski ambasadora Federacji Rosyjskiej powinno być ostatecznością.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada się ponadto przeciwko ingerowaniu państwa polskiego w przestrzeń cmentarzy żołnierzy Armii Czerwonej. Gość „Poranka Wnet” przedstawia ponadto swoją analizę sytuacji politycznej w Polsce.

W opinii polityka konieczny jest kompromis między Warszawą a Brukselą, tak aby nasze państwo otrzymało unijną pomoc w związku z napływem uchodźców z Ukrainy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Anna Zalewska: zbudowanie ze środków unijnych funduszu pomocowego dla Ukrainy jest naprawdę proste

 

Jak racjonalnie wytłumaczyć wieloletnią współpracę polityków Europy z Putinem? / Jan Martini, „Kurier WNET” 94/2022

Na zdjęciu z otwarcia Nord Stream w 2008 r. europejscy premierzy odkręcają zawór. Reprezentują chrześcijańskich demokratów, konserwatystów, ludowców, socjaldemokratów; wszyscy są przyjaciółmi Rosji.

Jan Martini

Pomagierzy agresora

Pamiętamy zachwyty publicystów nad „dojrzałą demokracją niemiecką” z jej ciągłością polityki zagranicznej, która nie zmienia się po zmianie partii rzadzącej. Dziś wiemy, że zarówno SPD jak i „chadecy” realizowali po prostu założenia doktryny Dugina o „wspólnym europejskim domu od Władywostoku po Lizbonę”, czyli Eurazji.

Doradca prezydenta Rosji, geostrateg Aleksandr Dugin, pisał wprost o przyłączeniu Europy do Rosji i w rozmowie z polskim dziennikarzem stwierdził: „Polska nie jest nam potrzebna” i nie przewiduje się państwowości polskiej w żadnej postaci.

Kamieniem węgielnym tej koncepcji było uruchomienie Rurociągu Północnego, który był przede wszystkim projektem politycznym. Ekonomiści zwracali uwagę, że koszt budowy i konserwacji podmorskiego rurociągu prawdopodobnie przewyższy zysk z braku opłat tranzytowych. Równocześnie ominięcie tranzytu przez Ukrainę było pozbawieniem tego kraju jedynego lewaru broniącego go przed agresją i stało się wręcz zaproszeniem do inwazji.

Istnieje słynne zdjęcie z otwarcia Nord Stream w dniu 8 listopada 2008 r., na którym grupa europejskich premierów wspólnie odkręca zawór. Reprezentują oni różne siły polityczne – chrześcijańskich demokratów, konserwatystów, ludowców, socjaldemokratów, ale mają jedną cechę wspólną – wszyscy są przyjaciółmi Rosji.

Niestety jeden z nich jest do dziś urzędującym premierem. To premier Holandii Mark Rutte, który zawsze szczególnie napastliwie atakuje Polskę, wykazując wielką troskę o stan polskiej praworządności…

Zdemaskowanie agenta wpływu (nie mówiąc już o ukaraniu) jest w zasadzie niemożliwe, gdyż nie fotografuje on obiektów wojskowych, nie zostawia meldunków w wydrążonym kamieniu i nie pobiera wynagrodzenia w gotówce. Płaci mu się np. w formie wydania książki, wykładów na uniwersytecie czy intratnej posady. Przykład kanclerza Schroedera jest powszechnie znany.

Mniej znany lobbysta Gazpromu – były premier Finlandii, którego Mitrochin ujawnił jako agenta KGB, Paavo Lipponen – został zatrudniony w spółce Nord Stream AG. Takich polityków jest legion, stąd wrażenie, że Rosjanie mają szczególne umiejętności do pozyskiwania ważnych postaci. W rzeczywistości zamiast korumpowania czy werbowania polityków fachowcy rosyjscy raczej „hodują” swoich przyszłych sympatyków, inwestując i ułatwiając karierę osobom „perspektywicznym”.

Rosjanie opanowali technologię skutecznego plasowania swoich kandydatów w ciałach wybieralnych (parlamenty, agendy międzynarodowe, federacje sportowe, jury konkursów).

Dziś już istnieje pewność, że ingerują w wybory w krajach demokratycznych i częstokroć to „ich” kandydat wygrywa elekcję. Aby protegowany „nie wywinął numeru”, skrzętnie gromadzi się w przepastnych archiwach dokumentację jego kariery.

Bo towarzysze rosyjscy lubią polityków przewidywalnych, a najwyższą formą przewidywalności jest zadaniowanie. (D. Miedwiediew: „Angela Merkel była dobrym kanclerzem Niemiec, pełnoprawnym i zrozumiałym, przewidywalnym partnerem Federacji Rosyjskiej”).

Jak racjonalnie wytłumaczyć wieloletnią, owocną i bezkolizyjną współpracę czołowych polityków Europy z Putinem?

Obecny najważniejszy polityk Europy, Olaf Scholz, jako działacz młodzieżówki socjaldemokratycznej spotykał się z komunistycznymi „młodzieżowcami” z NRD, brylował we wschodnioniemieckiej telewizji, a będąc miłośnikiem pokoju, udzielał się przy organizacji wielkich demonstracji młodzieży przeciw „militaryzmowi”. W październiku 1983 r. na ulice niemieckich miast wyszło ponad milion osób, protestując przeciw rozmieszczeniu w Niemczech amerykańskich rakiet. Tak o wydarzeniu pisał Wiktor Suworow:

„Tow. Szelepin pełnił (tajnie) funkcję zastępcy przewodniczącego KGB i zarazem (jawnie) wiceprezesa Międzynarodowej Federacji Młodzieży Demokratycznej. Towarzysz Szelepin organizował potężne manifestacje w obronie pokoju i przyjaźni między narodami. Miliony głupców szły za towarzyszem Szelepinem. Skandowali, domagali się pokoju, rozbrojenia i sprawiedliwości. Za to właśnie awansował na przewodniczącego KGB”.

Dziś Olaf Scholz mówi, że „Putin go oszukał”. Ale Władimir Putin nikogo nie oszukiwał – co najmniej od konferencji monachijskiej w 2007 roku mówił otwartym tekstem, co zamierza zrobić.

Znający dalekosiężne plany sowieckie Anatolij Golicyn już w 1984 roku ujawnił ciąg zdarzeń od powstania w Polsce „niekomunistycznego” rządu złożonego z „katolików”, „reformatorów” i „konstruktywnych opozycjonistów”. Ten zbiegły oficer KGB pisał, że mur berliński zostanie zburzony, Niemcy zjednoczone, układy wojskowe rozwiązane. Później Europa się zjednoczy i stanie się „socjaldemokratyczna”, a w ZSRR nastąpi znaczna liberalizacja. W dalszej perspektywie obszar między Pacyfikiem a Atlantykiem zostanie zjednoczony. Manewr z rozszerzeniem Unii Europejskiej wpisywał się w plany Eurazji, a jego częścią są także obecne dążenia do federalizacji UE i stopniowego ograniczania suwerenności europejskich państw.

Każdy nowy amerykański prezydent ma nadzieję na poprawę stosunków z Rosją. Szczególnie niebezpieczny był „reset” Obamy w 2009 roku, bo zbiegł się z intensywnym budowaniem Eurazji, a Amerykanie powinni już byli znać plany Rosji, które były jasno artykułowane.

Dyrektor Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Igor Panarin stwierdził w wywiadzie dla „Izwiestii”, że „Putin będzie wodzem Eurazji, nowego ZSRR”. Dodał on także, że Unia Europejska wejdzie w skład wspólnoty w ramach triumwiratu z Rosją i Chinami. Mimo tego 8 kwietnia 2010 roku zawarto traktat START II, dotyczący równowagi w broniach nuklearnych pomiędzy USA a Rosją.

Dwa dni później nastąpiło dramatyczne wydarzenie, o którego naturze wiedzieli wszyscy światowi przywódcy, ale wygodniej im było uznać, że to „normalna katastrofa komunikacyjna” (słowa Korwin-Mikkego). Ówczesne milczenie jest jedną z przyczyn dzisiejszej wojny na Ukrainie.

Mimo tragedii smoleńskiej szczyt NATO-Rosja w Lizbonie (listopad 2010) przebiegał w sympatycznej atmosferze wzajemnego zrozumienia, a Amerykanie kontynuowali „reset” aż do roku 2013, gdy zorientowali się, że czynione są starania aby „wyprowadzić” ich z Europy.

Likwidacja elity przywiązanej do idei państwowości polskiej i przeciwnej projektowi Eurazji wywołała wielkie wrażenie. Przez pół roku nikt nie przybył do Moskwy i nigdzie nie zapraszano ówczesnego premiera Putina. W celu przełamania ostracyzmu Putin poprosił panią Dilmę Rousseff – komunistkę pochodzenia bułgarskiego, której pomógł uzyskać posadę prezydenta Brazylii – aby zaprosiła go do Brazylii na wizytę państwową. Już uwiarygodniony jako polityk, przybył w listopadzie 2010 r. do Berlina z propozycją utworzenia „harmonijnej wspólnoty gospodarczej” i spotkał się z grupą 300 polityków i przemysłowców niemieckich z Angelą Merkel na czele.

Pani kanclerz wyraziła nadzieję, że „rozwój stosunków między europejskim obszarem gospodarczym a Rosją zaowocuje wspólną przestrzenią ekonomiczną od Lizbony po Władywostok”. Nieco wcześniej (w październiku 2010 r.), korzystając z amerykańskiego „resetu”, na spotkaniu szefów państw Francji, Niemiec i Rosji we francuskim Deauville powołano tzw. format normandzki do wspólnego „trójzarządzania” Eurazją.

W Polsce plany budowy Eurazji pomijano dyskretnym milczeniem, ale w ramach „oswajania” odbyła się w Gdańsku w Dniu Zwycięstwa 9 maja 2008 roku światowa premiera baletu „Eurazja”. Oczywiście wiodące media stale pracowały nad „korektą” naszej tożsamości narodowej.

Nasi „mężowie stanu” Tusk i Sikorski nie mieli odwagi zakomunikować Polakom, że przez nasz kraj przebiegać będzie (na linii Ribbentrop-Mołotow) granica stref wpływów nazwanych „strefami odpowiedzialności za bezpieczeństwo Eurazji”. Do publicznej wiadomości dotarły jedynie plany Komisji Europejskiej dotyczące kontroli przestrzeni powietrznej Europy i nowe lokalizacje miejsc kontroli lotniczej (Warszawa i wschód Polski miał być kontrolowany z Wilna).

W 2012 roku min. Sikorski uruchomił umowę o bezwizowym ruchu w strefach przygranicznych Polski i Obwodu Kaliningradzkiego. Ruch bezwizowy dostępny był na polskiej część byłych Prus Wschodnich i obejmował także „korytarz”, którego domagał się Hitler.

Miejmy nadzieję, że niespodziewany opór Ukraińców ostatecznie zniweczył szaleńcze plany integracji Europy z do bólu przewidywalną, znaną nam od stuleci Rosją.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Pomagierzy agresora” znajduje się na s. 2 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Martiniego pt. „Pomagierzy agresora” na s. 2 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„96 krzeseł i róż” – poetyckie upamiętnienie katastrofy smoleńskiej / Sławomir Matusz, „Kurier WNET” 94/2022

12 lat temu nad Smoleńskiem, w do dziś nieogłoszonych jednoznacznie oficjalnie okolicznościach, rozbił się samolot z delegacją najwyższych władz i elit RP na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.

Sławomir Matusz

96 krzeseł i róż

(pamięci ofiar katastrofy w Smoleńsku)

                                               Motto:

                                               najokrutniejszy miesiąc to kwiecień

                                               na przykład wtorek 9 kwietnia 1940

                                               Wielka Sobota lub sobota 10 kwietnia 2010

 

Fragment poematu

1.

z obrazu Matejki wychodzi Stańczyk

patrzy na szczątki pod Smoleńskiem

i nasłuchuje wieści spod Orszy

wygląda awangardy (przedniej straży)

hetmana Ostrogskiego

która może nadejść od strony Katynia

Gniezdowa lub królewskiego Witebska

zaciężnej jazdy starosty Świerczowskiego

wojsk Herkulesa Radziwiłła

czyja krew barwi wody Dniepru – pyta

dokąd ona płynie? co przyniesie

jak skończę mój śpiew?

 

wszędzie smród palonej gumy i ludzkich ciał

porozrzucane krzesła fotele i pióra

husarskich skrzydeł dymią wielkie gondole

silników słychać przekleństwa po rosyjsku

i wystrzały biją dzwony Soboru

Zaśnięcia Matki Bożej

i Kościoła Niepokalanego Poczęcia

 

zamknięta klamra życia kobiety

od poczęcia do zaśnięcia

 

pędzi gdzieś na koniu oszalały Wasyl

Matka Boża przysnęła a jej synowie i córki

dzieci Wisły i Bugu Dniepru i Dźwiny

leżą w błocie śnięte jak ryby

strącone gradem połamane nogi

krzeseł foteli końskie nogi i obcięte ręce

i głowa gdańskiej tramwajarki żółte forsycje

i tatarskie siodła pylą brzozy a we mgle

czuwają anioły Marka Segala

kto je tu przyniósł? kto je tu przywiódł?

 

wszyscy ukrzesłowieni

wypadnięci z krzeseł

jeszcze nie wskrzeszeni

a ich liczba dziewięćdziesiąt sześć

 

zasnęła Maria srogi Iwan zbiera relikwie

obcięty palec ze ślubną obrączką

zegarki telefony karty kredytowe

złote i srebrne krzyżyki medaliki

jak sroka gromadzi budulec na polski ołtarz

w tajdze w tundrze moskiewskim mieszkaniu

 

 

96 róż ofiarowanych Maryi

idzie przez las 96 krzeseł

na jednym z nich marynarka Lecha dzwoni

telefon od brata dzwonią dzwony dzyń dzyń dzwonią

wszystkie telefony jak dobrze nastrojony klawesyn

Das Wohltemperierte Klavier Die Kunst der Fuge

lecą pióra i snują się dymy kroczą obcięte blachą

nogi turlają się głowy i korpusy dziś Gruzja jutro

Ukraina a pojutrze Litwa i Łotwa ale teraz my

z daleka nie widać czy to maki czy

Upadły anioł Marka cały we krwi

 

jak samolot ma spaść

to spadnie

nawet najnowocześniejszy

to chyba Krzysztof Wassermann jego głos

z prędkością dźwięku dwa razy okrążył Ziemię

zanim tu dotarł i spadł Białe ukrzyżowanie

 

tulą się zakochani nad Smoleńskiem

nad Witebskiem nad Katyniem polegli podstępnie

na szachownicy pól i łąk szachownicy biało czerwonej

błogosławi im pobożny Jan Ordo Clericorum

Regularium Pauperum Matris Dei Scholarum Piarum

błogosławi ksiądz Zdzisław postulator księdza Jerzego

błogosławi ksiądz Roman razem z całym chórem

Laudate Dominum:

 

Wieczorem gdy było zimno
Upadek Adama był ogłoszony

 

Wieczorem Odkupiciel pociągnął go w otchłań
Wieczorem gołąbek powrócił
niosąc w dziobie listek oliwki

Wspaniały czasie! Wieczorna godzino!

Pokój z Bogiem właśnie teraz został uczyniony

 

klęka Stańczyk klękają oficerowie w Katyniu i Starobielsku

czy to anioł usiadł gołąb czy tupolew?

szuka brata Izabela Nowacka którego zabrała

Armia Czerwona a kto jej szuka? gdzie ona jest?

tu leży jej sukienka kto jej zabrał ciało?

śpiewa czerwona sukienka:

 

Chodźcie córki pomóc mi opłakiwać
Patrzcie! Na Oblubieńca Patrzcie na Niego
jak na Baranka

 

śpiewa z nią sybiraczka Janina która wróciła

z armią Andersa pomaga siostra Bożena siostra

Janina siostra Katarzyna Bóg mój i wszystko

z nimi w kłębach ogni i dymu tańczą Terpsychora

siostra Teresa a z nią Golgota wschodu śpiewają

dzieci tułacze a z nimi pierwsza Anna siostra Agacka

druga Anna i rodziny katyńskie

 

poległa Ewa Bąkowska czyta w myślach nazwisko dziadka

Mieczysława Smorawińskiego Stefan Melak szepcze

nazwisko Bronisława Bohaterewicza Bronisława Orawiec

wspomina Franciszka Orawca Leszek Solski szepcze

nazwiska Kazimierza i Adama Solskich nie to szepcze bryza

przebiegający zając zatrzymał się na chwilę patrzy na dym

i szepcze i myśli czy zdoła wymienić wszystkich:

Natalia Januszko Barbara Maciejczyk Justyna

Moniuszko Hieronim Cichocki Mikołaj Cichowicz

Bronisław Cichowski Emil Cichy wiatr nie zdoła

wymienić wszystkich Bogusław Dybiec Józef Ignacy

Dyga Jan Dygnarowicz Robert Grzywna Arkadiusz

Protasiuk Przemysław Gosiewski Artur Ziętek Andrzej Michalak

Julian Mazepa – kierownik szkoły w Księżomierzy artylerzysta

Roman Rogoziński syn Jana i Marii z Mojscowiczów

świszcze wiatr w otworach po kulach w czaszkach na nich

gra gruby ciepły wiosenny deszcz

 

Gdy kiedyś będę musiał odejść
Ty nie odchodź ode mnie!
Gdy będę musiał stanąć wobec śmierci
Ty stań przy mnie!
Gdy kiedyś śmiertelny lęk
napełni moje serce
Ty wyrwij mnie swą mocą
z grozy strachu i bólu!

 

najokrutniejszy miesiąc to kwiecień

na przykład wtorek 9 kwietnia 1940

albo sobota 10 kwietnia 2010 kiedy marzną

nad ranem dereń leszczyna forsycje kaliny

kotki bazie pączki brzozy w żlebach bieleją

jak chusty i bandaże kołnierze śniegu czerwienią się

skrzepy krwi odcięte zmarznięte ręce i nogi kobiece

i męskie wiatr pcha w obłokach anioły Segala

porozrzucane w świeżej trawie i zaroślach ludzkie

korpusy niemo śpiewają

 

Przyjdź słodki Krzyżu tak chcę rzec
Mój Jezu nakładaj go stale na mnie.
Jeśli moje cierpienie będzie za ciężkie
Wtedy pomóż mi je dźwigać samemu.
Przyjdź słodki Krzyżu…

 

słychać w tle pieśni wycia i przekleństwa szczurołapów

widać dymy nad Smoleńskiem ranny od kuli umiera

generał Michał Grabowski ranny generał Józef Zajączek

jest rok 1812 płonie Smoleńsk podpalony przez Rosjan

wiatr znosi iskry i popiół nad katedrę Wniebowzięcia

Najświętszej Maryi Panny w Sosnowcu i katedrę

Notre-Dame w Paryżu czuć swąd siarki w Europie

 

palę Paryż

palę Smoleńsk

płonie Warszawa

 

2.

100 dni w celi śmierci zamienione na 10 lat Kołymy

śpiewał Czerwone maki na Monte Cassino

Zamiast rosy piły polską krew i poszedł

Jak zawsze za honor się bić a teraz tu wrócił

na ziemię kiedyś polską do dziś polską maki

w Katyniu i maki pod Monte Cassino piły tę samą

krew nie wiadomo gdzie jego głowa gdzie nogi

gdzie ręce gdzie kadłub teraz ta ziemia pije jego krew

Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
Tam Polak z honorem brał ślub
ze śmiercią

jego martwe już oczy spoglądają na Katyń Kurów

Kock Polska daleko jest stąd tak blisko tuż tuż

szklą się łzy

 

3.

fragment zawsze fragment lotka

ze skrzydła palec generała Błasika

wyjęty jako ostatni z czarnego foliowego worka

na śmieci Wasyl zbiera jak leci okręca sznurem

i wrzuca do trumien jak kiedyś do dołu w Katyniu

i Starobielsku dziurę w ziemi można zasypać trumnę

zabić gwoździami by nikt nie otworzył

Wasyl kopacz Wasyl zbieracz czy jak mu tam

zabronił jadą trumny z workami szczątków

w każdym worku trzy głowy cztery nogi i dwie ręce

albo dwa korpusy i trzy głowy porozrywane

jak po wybuchu jak po ataku husarii

żadnych całych ciał zawsze tylko fragment

nikt ich nie policzy nikt ich nie poskłada

zbiera Wasyl szczątki zbiera Wasyl łupy

 

4.

na płycie lotniska Смоленск-Северный

usiadł biały motyl z wieży kontroli lotów

dobrze go nie widać trwa spór

czy jest to niestrzęp głogowiec

czy bielinek bytomkowiec niepylak apollo

a może modraszek bagniczek z daleka

nie widać czy ma ciemne kropki na skrzydłach

skąd przyleciał z Gniezdowa z Katynia

z Witebska czy z głębi Rzeczypospolitej

nie widać czy są osmalone

 

siedzimy we łzach i wołamy

do Ciebie spoczywającego w grobie:

odpoczywaj spokojnie odpoczywaj!

odpoczywaj! Twoje wyczerpane Ciało!

odpoczywaj spokojnie odpoczywaj!

nasz grób i kamień

niech będą dla niespokojnych sumień

jak wygodna poduszka i miejsce wytchnienia

dla duszy tam w najwyższej

błogości spoczynek dla oczu

 

ścielą się ciała motyli Natalii Januszko

Barbary Maciejczyk Justyny Moniuszko

Izy Tomaszewskiej Ewy Bąkowskiej rusałki

żałobnik szlaczkonia torfowca Kasi Piskorskiej

modraszka Ikara modraszka wieszczka pazia żeglarza

rozsypały się na obrazach Marka Segala na łąkach

pod Smoleńskiem pomieszały się ciała skrzydła i pióra

 

siedzimy we łzach i wołamy

do Ciebie spoczywającego w grobie:

odpoczywaj spokojnie odpoczywaj!

 

5.

leżą róże na krzesłach

leżą róże pod krzesłami

krwawią poranione nogi

zawsze fragment dłoni

stopy ucha leżą róże

w trumnach leżą róże

w czarnych workach

ziemia jeszcze kręci się

toczą się głowy idzie tłum

cieni za nimi niosąc

na ramionach skrzydła

białe i posiwiałe

 

6.

sobota umyte okna w domu Jadwigi

na stole świąteczny biały obrus

na którym spoczęły wierzbowe kotki

w wazonie bazie na  talerzyku kawałek

wielkanocnej babki która czeka

na powrót synów matka patrzy

na wiosenne modre i turkusowe

groźne niebo gdzie trwa liturgia

światła i wody nasłuchuje co przyniesie

wschodni wiatr szepcząc linijkę wiersza

 

drży ojczyzny pogięta kołyska

 

 W utworze wykorzystano fragmenty „Pasji według świętego Mateusza” Jana Sebastiana Bacha w tłumaczeniu o. Juliana M. Śmierciaka OFM, cytat z „Ziemi jałowej” T.S. Eliota, cytaty z wierszy T. Różewicza, T Gajcego, Bułata Okudżawy i tytuły obrazów Marca Chagalla, który urodził się w Witebsku.

Fragmenty poematu Sławomira Matusza pt. „96 krzeseł i róż” znajdują się na s. 10 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022.

 


  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Fragmenty poematu Sławomira Matusza pt. „96 krzeseł i róż” na s. 10 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Stanisław Żaryn: musimy szukać nowych sposobów neutralizowania zagrożeń ze strony Rosji

Stanisław Żaryn/Foto. Radio Wnet

Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych o wydaleniu 45 rosyjskich dyplomatów zidentyfikowanych przez ABW jako szpiedzy, kłamstwach ambasadora FR i wizycie szefa CIA w Polsce.

Stanisław Żaryn komentuje wydalenie 45 dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji.

ABW rozpoznając działania szpiegowskie przeciwko Polsce zidentyfikowała 45 osób, które formalnie korzystają ze statusu dyplomatycznego w naszym kraju, ale z szeregu informacji i dowodów zebranych przez ABW wynika jednoznacznie, że prowadzą działania wywiadowcze przeciwko Polsce.

Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych nie wyjaśnia dokładnie, na czym polegały ich wrogie wobec Polski działania. Zdradza jedynie, że

To osoby, które działały sprzeczne z polskim prawem i konwencją wiedeńską.

Według ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergieja Andrejewa zarzuty są bezpodstawne. Jak stwierdza Żaryn,

Ambasador powtórzył wszystkie kłamstwa, które rosyjska propaganda na temat wojny przeciwko Ukrainie powtarza od samego początku tej agresji.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk odnosi się także do wizyty dyrektora CIA w Warszawie. William J. Burns spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą i z ministrem Mariuszem Kamińskim.

Jest to wyraz pewnej kontynuacji tych kontaktów roboczych które w tej chwili są kluczowe dla tego, żebyśmy wspólnie znaleźli dobre mechanizmy odpowiedzi na działania rosyjskie przeciwko Ukrainie.

A.P.

Rozdrażnione Niemcy i słaba, skompromitowana Rosja to mieszanka wybuchowa / Jan Bogatko, „Kurier WNET” nr 93/2022

Berlin jeszcze nie wszedł na drogę mocarstwa światowego, do czego dążył, jak zaczął schodzić ze sceny, pozostając w roli zatroskanego klienta Kremla. To jest groźniejsze od wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Jan Bogatko

Angst ma wielkie oczy

Tsunami strachu przetacza się przez Niemcy. Co będzie, jak Rosjanie zamkną kurek z gazem? Co, kto i jak nas ogrzeje? Ile będziemy płacić na stacji benzynowej? Za gaz do centralnego ogrzewania? Czy mądrze było zadzierać z „naszym rosyjskim sąsiadem”?

Pytania, wątpliwości, żale. I ulga. Wprawdzie Berlin dołączył do sankcji wobec Kremla w wyniku wejścia wojsk rosyjskich na Ukrainę, ale – na razie – nie są one dla Niemców dotkliwe (i dla Rosji też).

Niemcy mają wielki problem. Dyplomacja niemiecka zawiodła na wszystkich frontach. Rosjanie nie posłuchali swych „sąsiadów Niemców” i weszli na Ukrainę. A przecież mogli byli posłuchać prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego, który przecież precyzyjnie przewidział to w Tbilisi po napaści Rosji na Gruzję – o czym przestrzegał 12 sierpnia 2008 roku na wiecu w Tbilisi, stolicy Gruzji:

„Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”. Lech Kaczyński zginął w Smoleńsku, ale jego przestroga żyje własnym życiem i dzwoni nam w uszach.

Zapomniana dziś przez nas Abchazja i Osetia Południowa to taka dzisiejsza Donbaska Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa. Jaki cel będzie następny? Republika Odeska? Hitler też nie od razu zajął Czechy. Najpierw, za zgodą uzyskaną w Monachium, przyłączył do Rzeszy Sudety. Ziemie te były Czechom etnicznie obce, podobnie jak i Ługańsk, Donieck – a nawet Krym, który do holocaustu jego mieszkańców był tatarski, a nie rosyjski – Ukraińcom. Ale uratowano pokój! Na 5 minut, ale jednak! Potem powstał Protektorat Czech i Moraw. Czechosłowacja wówczas, podobnie jak Ukraina dziś, była państwem sztucznym, wielonarodowościowym, obejmującym różne obszary językowe i kulturowe Ale pacta sunt servanda i to nie agresja decydować powinna o zmianie granic. Nawet granic, w odczuciu sąsiadów, niesprawiedliwych.

„Rosja, nasz sąsiad”. W Niemczech słyszy się często takie wypowiedzi, mimo że ostatnio granicę niemiecko-rosyjską, na szczęście na krótko, ustalili Hitler ze Stalinem w 1939 roku.

W świadomości Niemców jest owo sąsiedztwo jednak mocno zakorzenione. Propagandowe kłamstwa kremlowskie są przyjmowane w społeczeństwie w zasadzie bez zastrzeżeń. „Rosjanie nigdy nie napadali na swych sąsiadów”, starała się mnie przekonać pewna nie najlepiej wykształcona dama rodem z miasta Hindenburga (Zabrza), żona prezesa jednej z wielkich niemieckich firm. Moje słowa o napaści Stalina na Polskę, Litwę, Estonię i Finlandię przyjęła z niedowierzaniem.

„Dlaczego Polacy nie lubią Rosji?”, zapytał mnie z kolei pewien lekarz (notabene po studiach w Leningradzie). Otworzył usta ze zdziwienia, kiedy wskazałem zaledwie na pakt Ribbentrop-Mołotow i Katyń.

Są też od tego wyjątki, na szczęście. Po tragedii w Smoleńsku, gdzie w wyniku katastrofy rządowego samolotu zginął prezydent Polski Lech Kaczyński i liczni przedstawiciele polskiej elity, żona ambasadora Niemiec w jednym z europejskich państw w rozmowie ze mną powiedziała bez ogródek: „wiadomo, że to był zamach”. Czy może teraz, kiedy wydaje się, że Zachód przeciera oczy, prawda o Smoleńsku wyjdzie wreszcie na jaw? Może w końcu dowiemy się, dlaczego premier Tusk oddał wbrew normom międzynarodowym i zdrowemu rozsądkowi śledztwo w sprawie największej polskiej tragedii narodowej w ręce Putina?

Wrócę na chwilę do umowy Hitler-Stalin w sprawie rozbioru Polski. Jestem w posiadaniu niezwykle rzadkiej mapy delimitującej linię demarkacyjną w Polsce z dnia 22 września 1939 roku (to znaczy na tydzień przed kapitulacją Warszawy!). Linia ma miała być przyszłą granicą niemiecko-sowiecką. Jej przebieg został zmieniony na życzenie Kremla nieco później, a jedynym powodem tej zmiany był zapewne lęk Moskwy przed tak wielką liczbą Polaków na przyszłym terytorium nowej Rosji. Wszak dopiero tak niedawno uporali się oni z polskimi mieszkańcami Dzierżyńska i Marchlewska!

Nowa „granica przyjaźni” między Rzeszą a Sowietami miała przebiegać następująco: od terytorium Prus Wschodnich przez środek rzek Pisa i Narew do ujścia w Wiśle (zostawiając Kolno po stronie białoruskiej, a także Radzymin i Warszawę-Pragę) a dalej Wisłą i Sanem do granicy z Węgrami, zostawiając Lublin po ukraińskiej stronie.

Rosjanie, obawiając się widocznie braku możliwości transportowych aż tylu Polaków na Syberię, chyba po raz pierwszy w dziejach zrezygnowali (chwilowo) z przydzielonych im terytoriów podbitego państwa, by w 1945 roku poddać je całe swej dominacji, z zachodnią granicą – według celów carskiego ministra Sazonowa z I wojny światowej – na Odrze i Nysie.

Ale revenons à nos moutons, jak mawiają Francuzi. Sytuacja ukraińsko-rosyjska jest coraz bardziej napięta, Kijów wprowadza właśnie stan wyjątkowy. W tej sytuacji Niemcy stawiają pytanie, czy teraz, w środku zimy, Rosjanie aby nie zakręcą kurka z gazem? Konsekwencje tego byłyby dla Niemiec bardzo bolesne, piszą tutejsze gazety. Niemcy, jak widać, wystraszyły się własnej odwagi. Tym przejawem odwagi było wstrzymanie przez lewicowy rząd w Berlinie certyfikacji i dopuszczenia do eksploatacji kontrowersyjnej bałtyckiej rury Nordstream 2. Czy teraz Putin w odwecie nie zredukuje dostaw gazu do Niemiec lub nawet zamknie je do całej Europy Zachodniej? Niemcy się boją. Po tym, jak zdemontowały własne źródła energii, niemal całkowicie rezygnując z węgla oraz z energii atomowej, wbrew apelom ze strony Polski Niemcy zdały się na łaskę i niełaskę Rosji i znalazły się z własnej winy w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Bez rosyjskiego gazu stoi niemiecki przemysł i wygasają domowe ogniska. 20 milionów niemieckich gospodarstw domowych ogrzewa gaz, 10 procent energii elektrycznej wytwarza się z gazu. Także bez bałtyckiej rury Nordstream 2 Rosja jest zdecydowanie najważniejszym dostawcą gazu do Niemiec.

55 procent importowanego w 2021 roku przez Niemcy gazu ziemnego pochodziło z Rosji. Tylko 30 procent z Norwegii i 13 procent z Holandii. I to mimo ograniczeń w dostawach z Rosji w ubiegłym roku! W 2021 roku rosyjski państwowy monopolista Gazprom dostarczył o mniej więcej 30 procent mniej gazu niż poprzednich latach.

Gdyby Niemcy mogły kupić tyle gazu, ile chciały, to paradoksalnie zależność od Rosji byłaby jeszcze wyższa. Nie oznacza to jednak, że Niemcy mogłyby w Norwegii kupić więcej gazu w obliczu zmniejszonych dostaw z Rosji. Więcej gazu w Norwegii po prostu nie ma!

Zasoby gazu w Niemczech i innych państwach europejskich kurczą się już od miesięcy. Jak wynika z danych europejskiego zrzeszenia gazownictwa GIE (Gas Infrastructure Europe), niemieckie magazyny wypełnione są poniżej jednej trzeciej. Wynika to po części z faktu, że magazyn centralny wypełniony był tylko w 70 procentach. Zazwyczaj Rosja oferowała dodatkowo i pozaumownie gaz na wolnym rynku, ale tym razem zrezygnowała ze sprzedaży gazu na światowej giełdzie. Rząd Niemiec jest wprawdzie zaniepokojony sytuacją, ale nie obawia się krachu na gazowym rynku. Minister gospodarki w Berlinie, Robert Habeck, zapewniał niedawno, że Niemcy są bezpieczne, jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz. Nawet gdyby Rosja miała całkowicie wstrzymać dostawy gazu ziemnego, to rząd w Berlinie jest przekonany o tym, że zasoby wystarczą do końca sezonu grzewczego. Tak utrzymuje magazyn „Der Spiegel”. Ale co będzie, jak bociany opóźnią przylot?

Na dłuższą metę gaz jako surowiec energetyczny miały w Niemczech zastąpić energie odnawialne. Ale tymczasem okazuje się, że mimo szczodrych finansowych bodźców ani od lat wspierane przez Zielonych wiatraki, ani też elektrownie słoneczne jeszcze przez wiele lat nie zapewnią wystarczającego zaopatrzenia energetycznego, zwłaszcza w obliczu rezygnacji z węgla.

Na krótszą z kolei metę może dopomóc gaz ciekły (LNG), ale ten transportują statki. Tymczasem Niemcy… nie mają odpowiednich dla nich terminali – te są natomiast w Belgii, w Holandii i w Polsce (na wyspie Wolin). O polskim terminalu raczej się nie informuje niemieckiej opinii publicznej, bo byłoby to przyznanie się do kolejnej strategicznej klęski. USA mogłyby dostarczyć gaz, ale dokąd? Na domiar złego gaz płynny cieszy się wzmożonym popytem na całym świecie, a zatem drożeje. Shell, gigant na rynku gazu płynnego, przestrzega przed redukcją dostaw gazu płynnego w najbliższych latach, także z uwagi na zawarcie przez komunistyczne Chiny wieloletnich umów na gigantyczne dostawy tegoż surowca.

Na to wygląda, że Niemcy wyszły na przyjaźni z Putinem jak Himilsbach na angielskim.

Nie ma się co łudzić, że Berlin będzie skłonny do wzięcia udziału w dalszych sankcjach wobec Rosji (wielu ekspertów i tak uważa je tylko za listek figowy, bo przecież Moskwa się z nimi liczyła). Na to Berlin jest za słaby. Jeszcze nie wszedł na drogę mocarstwa światowego, do czego dążył (stale podnoszone żądanie stałego miejsca dla Niemiec w Radzie bezpieczeństwa ONZ), jak już zaczął schodzić ze sceny, pozostając w roli zatroskanego klienta Kremla. I to jest groźniejsze od wojny rosyjsko-ukraińskiej.

W każdym razie dla Polski nie jest to dobra wróżba. Rozdrażnione Niemcy i słaba, skompromitowana Rosja to mieszanka wybuchowa. Dla Europy i dla świata.

Felieton Jana Bogatki pt. „Angst ma wielkie oczy” znajduje się na s. 3 „Wolna Europa” marcowego „Kuriera WNET” nr 92/2022.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co środa w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Bogatki pt. „Angst ma wielkie oczy” na s. 3 „Wolna Europa” marcowego „Kuriera WNET” nr 92/2022

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego