Dr Bartosiak: Polska 30 lat powstrzymywała się od polityki wschodniej. Strategia Pompeo doprowadzi Amerykę do upadku

Czemu poparcie dla demokracji i praw człowieka to za mało? Na czym polega błąd amerykańskiej strategii względem Chin. Dr Jacek Bartosiak o wadze Białorusi, polskich błędach i kryzysie w Ameryce.

Dr Jacek Bartosiak mówi o ogromnym znaczeniu dla Polski i Europy tego, co się dzieje na Białorusi. Kraj ten jest arcyważny z punktu widzenia jego sąsiadów oraz istotny dla projektu europejskiego. Wskazuje, że

Europa jest projektem imperialnym. […] Rosja powiedziała na wschodnim perymetrze stop.

Integracja Ukrainy z Unią Europejską została powstrzymana przez Rosję. Podobnie jest także w przypadku Białorusi. Założyciel Strategy&Future wskazuje, że polska doktryna postępowania wobec tego kraju zupełnie  się nie sprawdziła.  Nie zbudowaliśmy bowiem żadnych narzędzi politycznych oddziaływania na naszego wschodniego sąsiada.

Przez ostatnie 30 lat Polska realizowała politykę powstrzymywania się od polityki wschodniej.

Polityka wschodnia oznacza bowiem, że w państwach uznawanych za bufory między nami a Rosją funkcjonują polskie „uszy” i polski biznes, a Polska jest zdolna do akcji militarnej na tym obszarze. Tymczasem zamiast tego panowała idea, że „wystarczy popierać demokrację i prawa człowieka a reszta sama się zrobi”. Warszawa chciała oddziaływać na Mińsk siłą Zachodu, jednak ten nie jest jednolity i nie prowadzi stałej polityki wobec Rosji. Nasza dyplomacja musi ustalić swoje cele wobec Białorusi. Ekspert  wskazuje, że podział Międzymorza na dwie części jest dla Polski bardzo niebezpieczny.

Dr Bartosiak odnosi się do sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Komentując obecnie trwające protesty połączone z kryzysem gospodarczym związanym z koronawirusem i wojną handlową z Chinami zauważa, że nie jest to pierwszy poważny kryzys tego państwa. Ameryka przeszła przez wiele kryzysów od wielkiego kryzysu przez Wietnam i inflację lat 70. po straconą erę Cartera.

Ocenia, że Stany Zjednoczone powinny zmienić strategię postępowania wobec Chin, ponieważ dotychczasowa prowadzi kraj na krawędź upadku. USA przegrywają wojnę handlową z ChRL:

Linia Pompeo nie działa. To nie jest prawidłowa wielka strategia amerykańska- doprowadzi ona Amerykę do upadku.

Strategia powinna być oparta na kalkulacji, tymczasem, jak sądzi, amerykańska opiera się na emocjach.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Dr Wardacki: Jesteśmy dostawcą produktów i półproduktów do wielu branż, które zostały dotknięte koronawirusem

Dr Wojciech Wardacki o Grupie Azoty: jej pozycji na giełdzie, działaniu w czasie lock-downu, konkurencji z firmami rosyjskimi i wsparciu sportu.


Dr Wojciech Wardacki opowiada, jak Grupa Azoty funkcjonuje w czasie pandemii. W przedsiębiorstwie wprowadzono ostre restrykcje.

Udało nam się przejść suchą nogą. Nie przeprowadzaliśmy żadnych zwolnień.

Grupa Azoty skorzystała z tarczy antykryzysowej w niewielkim zakresie.  Podkreśla, że wartość Grupy Azoty jest źle określona na giełdzie. Krytykuje posłów Platformy Obywatelskiej za fałszywą narrację w sprawie działania spółki. Stwierdza, że politycy tej formacji to „grupa, która zawsze przeszkadzała”. Nasz gość odpowiada na pytanie co byłoby gdyby oligarcha z Rosji przejął polskie zakłady. Stwierdza, że można by sobie to wyobrazić, jednak:

Byłyby to przemyślenia bardzo smutne. […] kapitał ma narodowość i przekonaliśmy się o tym w czasie koronawirusa. Nie byłoby tyle miejsc pracy.

Stwierdza, że polscy rolnicy, którzy zwracają uwagę na potrzebę kupowania polskich produktów spożywczych sami powinni używać polskich nawozów. Największymi konkurentami dla Grupy Azoty są rosyjskie firmy. Dr Wardacki opowiada także o wsparciu sportu przez  Grupę Azoty .

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Kamińska: 30% obywateli polskich ma swoje korzenie na Kresach Wschodnich

Joanna Kamińska przedstawicielka Rady Fundacji dla Polonii opowiada o pomocy dla Polonii na Kresach, ciągle żywej polskiej tożsamości w tym regionie i repatriacji Polaków ze Wschodu poprzez edukację.


Przedstawicielka Rady Fundacji dla Polonii, prowadząca Kolegium Św. Stanisława Kostki, Joanna Kamińska rozpoczyna rozmowę od podzielenia się opowieścią o początkach swojej działalności dla Polaków na Kresach i pracy w Kolegium. Jak wspomina rozmówczyni, wszystko zaczęło się od lektury pewnej książki:

To jest książka Floriana Czarnyszewicza „Nadberezyńcy” (…) Po przeczytaniu tej książki zostałam darczyńcą, potem wolontariuszką w Kolegium Św. Stanisława Kostki w Warszawie. W szkole, która kształci polska młodzież ze wschodu (…) Czułam się zobowiązana, żeby spłacić dług wobec potomków Nadberezyńców, którzy zostali tam po Traktacie Ryskim w 1921 roku.

Joanna Kamińska ocenia na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń, że na Kresach „polskości jest więcej niż w polskich metropoliach (…) Tam w tej polskości można się unurzać i utopić”. Przedstawicielka Rady Fundacji dla Polonii ocenia, że obietnica Prawa i Sprawiedliwości o „repatriacji” Polaków ze Wschodu okazała się wielkim rozczarowaniem.

Ta kwestia całkowicie leży (…) Miałam karkołomny plan, żeby dotrzeć do sztabu wyborczego pana Prezydenta i przekazać informację, żeby chociaż podarować naszej szkole budynek, a pieniądze z czynszu przekazać na kształcenie większej liczby młodzieży (…) Jeśli słucha nas jakiś polityk z PiS to niech pomyśli o tym, że 30% obywateli polskich ma swoje korzenia na Kresach.

Gość Joanny Nowak wskazuje, że dla Polaków powracających ze wschodu, Polska to ziemia obiecana, a repatriacja poprzez edukację to najtańsza i najbardziej efektywna forma dla ich trwałego powrotu i odnalezienia się w społeczeństwie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Kamienny sztandar z napisem po rosyjsku: „cała władza w ręce rad”. To swoiste upamiętnienie wydarzeń 1920 roku…

Przejechaliśmy już 4000 km, odwiedzając dziesiątki miejsc od zachodniej Ukrainy do Ostra na lewym brzegu Dniepru, gdzie w maju 1920 roku najdalej dotarły sojusznicze wojska Petlury i Piłsudskiego.

Paweł Bobołowicz

4 maja wieczorem dotarliśmy z Dmytrem Antoniukiem do Równego. Zaczynamy od zapalenia zniczy pod tablicą poświęconą generałowi Markowi Bezruczce. To wybitny wojskowy wojsk Ukraińskiej Republiki Ludowej. W maju 1920 r. w randze pułkownika dowodził 6. Siczową Dywizją Strzelców Armii URL i razem z generałem Śmigłym-Rydzem 9 maja 1920 roku odbierał paradę ukraińskich i polskich wojsk na kijowskim Chreszczatyku, a w sierpniu 1920 roku dowodził bohaterską obroną Zamościa. W Zamościu Ukraińców wspomagał w obronie 31 Pułk Ułanów Kaniowskich.

Dzięki świetnie zorganizowanej linii obrony, zasiekom i setkom min ułożonych przez ukraińskich saperów oraz wykorzystaniu do obrony umocnień twierdzy zamojskiej, Armii Konnej Budionnego nie tylko nie udało się zająć miasta, ale ostatecznie została ona okrążona i zwyciężona w bitwie pod Komarowem 31 sierpnia 1920 roku. Konna Armia, która przez miesiące siała strach i śmierć, po bitwie pod Komarowem już nie odzyskała pełnej zdolności bojowej.

Ostatecznie z 20-tysięcznej 1. Armii Konnej przetrwało ok. 3 tys. żołnierzy. Marko Bezruczko w październiku 1920 roku został awansowany na generała chorążego armii URL. W 1944 roku zmarł w Warszawie i spoczywa na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli. Upamiętnienie jego postaci w Równem to dzieło m.in. Sergiusza Porowczuka, który przez całą naszą wyprawę nie pozwala zapomnieć o wydarzeniach 1920 roku i… o sobie: setki wiadomości i telefonów czasem wręcz denerwują, ale pan Sergiusz, dzięki swojemu uporowi, potrafił też doprowadzić do tego, by pamięć o wielkim ukraińskim żołnierzu trwała w Równem, mieście, w którym nie zawsze łatwo jest się przebić przez nagromadzone warstwy propagandy i mitów.

Jedziemy z Dmytrem na rówieński cmentarz. Zatrzymujemy samochód przy potężnym pomniku: pędzący w galopie kawalerzyści z szablami w dłoniach… charakterystyczne budionówki i kamienny sztandar z napisem po rosyjsku: „вся власть советам” – „cała władza w ręce rad”. To niewątpliwie swoiste upamiętnienie wydarzeń 1920 roku…

Wielki memoriał nie został zdekomunizowany – znajduje się na cmentarzu i jako element grobów nie może być zdemontowany. Jego istnienie ma zapewne też tłumaczyć umieszczony przed memoriałem napis: „Jesteśmy winni szacunek i pobożność dla przelanej krwi, bez względu, kim oni byli”.

Jednak nie ma przy pomniku żadnych dodatkowych wyjaśnień, żadnego opisu wydarzeń 1920 roku.

Kilkaset metrów dalej w kierunku, w którym pędzi pomnikowa konnica Budionnego, wzrok przyciągają białe krzyże. Ponad 100 krzyży bez nazwisk, bez dat. Tak, to jest kwatera polskich żołnierzy, zapewne poległych w walach o Równe na początku lipca 1920 roku. Pomimo wielu heroicznych wyczynów naszych żołnierzy, Budionny zajął Równe 10 lipca. Ze znacznymi stratami po polskiej stronie. Miasto w ręce Polaków powróciło we wrześniu 1920 roku po bitwie pod Klewaniem – ostatnią polską potyczką z Konarmią. 17 września 1920 roku Polacy pokonali bolszewików w nietypowym starciu z kawalerią – nie na wolnym polu, ale pośród zabudowań. Klewań to jedna z miejscowości, do których musimy jeszcze dotrzeć w ramach naszej akcji. Dziś Klewań najczęściej kojarzy się z „tunelem miłości”– uroczą linią kolejową spowitą łukiem drzew. W Klewaniu jest też zamek będący główną siedzibą Czartoryskich herbu Pogoń Litewska. W czasach sowieckich był w nim zakład psychiatryczny. Historia Klewania z roku 1920 na Ukrainie pozostaje nieznana.

Wśród bezimiennych mogił na rówieńskim cmentarzu przykuwa uwagę biała płyta z inskrypcją: „Alfred Kelle Szeregowiec WP”. Z wykutych dat wynika, że żołnierz miał niespełna 23 lata: „Wielkieś nam uczynił pustki w domu naszym, nasz drogi Alfredzie, tem zniknięciem swojem. Pełno nas, a jakby nikogo nie było. Jedną duszą swoją tak wiele ubyło”. Wśród ponad 300 bezimiennych grobów tylko szeregowy Alfred Kelle został upamiętniony w ten inny sposób. Nie znamy odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się stało. Wydaje się jednak, że krzyże przed wojną mogły mieć imienne tabliczki. (…)

Z księdzem Tomaszem Czoporem wymyśliliśmy, że 9 maja, w setną rocznicę kijowskiej parady, powinny zadzwonić dzwony od Dniepru do Wisły. Szczególnie w tych miejscach, gdzie są pochowani nasi żołnierze.

Prosimy Aleksandra, by zorganizował bicie dzwonów w Zdołbunowie. Odpowiedź Aleksandra najpierw dziwi, a potem zachwyca „Dzwony nie zabiją, bo ich nie ma… ale ja zagram na trąbce”. Tak, 9 maja 2020 roku Aleksander Radica w samo południe zagrał na trąbce, wtedy gdy biły dzwony w soborze św. Michała Archanioła w Kijowie i w kościele pod wezwaniem Krzyża Świętego w Warszawie, i w wielu innych miejscach. O tym jeszcze napiszemy…

Cały reportaż Pawła Bobołowicza pt. „Pamięć w czasach zarazy. Przez Wołyń i Ziemię Lwowską” znajduje się na s. 9 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020.

 


  • Od 2 lipca „Kurier WNET” wraca do wydania papierowego w cenie 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Reportaż Pawła Bobołowicza pt. „Pamięć w czasach zarazy. Przez Wołyń i Ziemię Lwowską” na s. 9 lipcowego „Kuriera WNET” nr 73/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Integracja europejska czy budowa Trójmorza? Dr Bartosiak: Są plusy i minusy obu rozwiązań. Ich przyszłość jest niepewna

Dr Jacek Bartosiak o spotkaniu prezydentów Polski i USA, amerykańskiej broni jądrowej w Polsce oraz o stojącym przed Polską geopolitycznym wyborze i tym, z czym się on wiąże.


Dr Jacek Bartosiak komentując spotkanie prezydentów Polski i Stanów Zjednoczonych zwraca uwagę na kwestię umieszczenia amerykańskiego arsenału atomowego w Polsce.

Polska wydaje się idealnym miejscem do stacjonowania tych rakiet.

Obecność amerykańskiej broni atomowej w naszym kraju wpisywałaby się w ideę rozszerzonego odstraszania atomowego. Musi jednak zostać przeprowadzona debata, czy chcemy się zdecydować na to rozwiązanie. Tymczasem trwa „presja na Europę, żeby się opowiedziała za Amerykanami w rywalizacji z Chinami”. W rywalizacji tej

Amerykanie będą musieli stanąć na palcach, żeby rozstrzygnąć to na swoją rzecz.

Założyciel Strategy& Futre mówi także o napięciu, które istnieje w Polsce – dwóch wizjach, jakie prezentowane przez polityków są w naszym kraju. Tymi wizjami jest budowa Inicjatywy Trójmorza w oparciu o Stany Zjednoczone oraz integracja z kontynentalna w Europie. Ta pierwsza nie nabrała wciąż realnych treści. Nasz gość mówi, że jego wymarzonym scenariuszem byłoby powstanie amerykańskiego funduszu inwestycyjnego na Trójmorza. który mógłby wynosić 250 mld dolarów. Wówczas na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego byłyby realizowane projekty infrastrukturalne.

Polska opiera się o mocarstwa morskie żeby balansować europejskie mocarstwa lądowe […] balansujemy to Amerykanami, Brytyjczykami, kiedyś Napoleonem.

Dr Bartosiak mówi, że obszar europejski był w przeszłości integrowany w wydaniu niemieckim lub rosyjskim/sowieckim. Przeciwko niej tradycyjnie występowała Polska. W projekcie Mitteleuropy nasz region ma charakter suplementarny względem niemieckiej gospodarki, a nie konkurencyjny.

Imperium europejskie uważa nas za peryferia.

Ekspert ds. geopolityki mówi, że wybór między opcją amerykańską a europejską nie jest jednak prosty. Zwolennicy tej ostatnie, czyli przede wszystkim politycy niemieccy, wskazują, że „Amerykanie wszędzie wojny prowadzą”, więc możemy zostać wciągnięci przez nich w konflikt z Chinami. Dodają, iż Stany Zjednoczone „same będą próbowały bilansować Rosją”. Oznacza to, że

Są plusy i minusy obu rozwiązań. […] Przyszłość obu wyborów jest niepewna.

Praca na rzecz rdzenia niemieckiego zapewnić nam może „zorganizowanie i spokój”. Opcja amerykańska natomiast to „wolność i niezależność, ale niepewność” czy ramy budowli, jaką jest projekt Trójmorza zostaną „wypełnione betonem”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Waszczykowski: Relacje polsko-amerykańskie są i długo będą oparte o kwestie bezpieczeństwa. Rosja była i jest agresywna

O czym w Waszyngtonie będą rozmawiać Andrzej Duda i Donald Trump? Czemu Rosja nie będzie jak inne kraje europejskie? Kogo powinniśmy czytać by zrozumieć działania Kremla? Mówi Witold Waszczykowski.


Witold Waszczykowski zauważa, że wciąż jesteśmy w trakcie wychodzenia z pandemii. Komentuje także planowane spotkanie prezydentów Polski  i Stanów Zjednoczonych. Zauważa, że

Relacje polsko-amerykańskie są i jeszcze długo będą oparte o tematykę bezpieczeństwa.

Mogą jednak paść deklaracje polityczne odnośnie kwestii energetyki, w tym jądrowej. Przypomina, iż Polska w przeciwieństwie do Stanów, nie ma ustroju prezydenckiego, więc odpowiednią umowę podpisywać będzie rząd. Odnośnie technologii jądrowej stwierdza, że poza tą amerykańską mamy też do wyboru np. francuską. Sądzi przy tym, że separowanie Stanów Zjednoczonych od Europy szkodzi tej ostatniej, czego przykładem jest wojna w Jugosławii i obecnie na Ukrainie.

Europoseł zauważa, że po zmniejszeniu kontyngentu amerykańskiego w Niemczech z 35 do 25 tys. żołnierzy będzie to wciąż największy kontyngent US Army w Europie. W RFN pozostają także cała wojskowa administracja i bazy wojskowe, takie jak Ramstein i w Stuttgarcie. Waszczykowski sądzi, że

Putin wszędzie tam, gdzie będzie mógł nam zaszkodzić, będzie próbował to zrobić.

Przypomina słowa prezydenta Rosji o rozpadzie Związku Radzieckiego jako największej tragedii XX wieku. „Czytajmy Aleksandra Dugina” zachęca nasz gość wskazując, że słowa rosyjskiego myśliciela odzwierciedla polityka Kremla. Sądzi, że naiwne jest przekonanie o możliwości reformy Rosji w duchu europejskim, gdyż jest to „osobna cywilizacja”. Podkreśla, że Rosja „była i jest agresywna”. Zaakceptuje ona Polskę jedynie jako państwo podległe, dlatego nie możemy jej ugłaskać przez ustępstwa.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Brzeski: Putin zaprosił Trumpa na przesuniętą defiladę w Moskwie. W Seattle nocą władzę nad strefą przejmują gangi

Dr Rafał Brzeski o rozmowie prezydenta Polski z sekretarzem generalnym NATO, rozmowach amerykańsko-rosyjskich w Wiedniu, komunie w Seattle i o ignorancji obalaczy pomników.

Dr Rafał Brzeski mówi o rozmowie prezydenta Andrzeja Dudy z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, który pozytywnie ją podsumował w komentarzy jaki po niej wystosował. Tymczasem wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński zwrócił uwagę, że wizyta prezydenta RP w USA będzie miała miejsce pomimo zaproszenia wystosowanego do Donalda Trumpa przez Władimira Putina. Prezydent Rosji zaprosił swojego amerykańskiego odpowiednika na przesunięte obchody 75. rocznicy zwycięstwa w II wojnie światowej. Tymczasem rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow stwierdził w wywiadzie dla kanału 1 rosyjskiej telewizji, że relacje Rosji i Polski są złe i winę ponosi za to ta ostatnia.

W Wiedniu wznawiane są po kilikumiesięcznej przerwie amerykańsko-rosyjskie negocjacje rozbrojeniowe. Do rozmów zaproszono Chiny, jednak te nie są zainteresowane. Pekin wskazuje, że jeszcze nie nadszedł na to czas. Jest to o tyle prawdą, że jak zauważa gość Popołudnia, jeśli chodzi o ilość ładunków nuklearnych (320) to Państwo Środka posiada ok. 1/5 tego, co jego północny sąsiad, czy Stany Zjednoczone.

Tymczasem, w Rosji odbędzie się referendum konstytucyjne, które może dać Putinowi szansę sprawowania funkcji prezydenta do 2036 r. Rozpocznie się ono 1 lipca i będzie trwać tydzień.

Dr Brzeski mówi także o trwających w Stanach Zjednoczonych zamieszkach pod hasłem Black Lives Matter. W samozwańczej strefie autonomicznej w Seattle miała miejsce kolejna strzelanina. Rannego w niej mężczyznę przetransportowano do szpitala.  O ile w ciągu dnia demonstracje mają charakter pokojowy, to w nocy na ulicach wielu amerykańskich miast robi się bardzo niebezpiecznie.

Nocą władzę nad strefą przejmują uliczne gangi.

Masowe obalanie pomników jest, zdaniem dra Brzeskiego, przejawem ignorancji uczestników protestów. Ich ofiarą padł ostatnio pomnik ku czci autora Don Kichota Migeuela de Cervantesa. Nie wiedzieli oni, jak zauważa, że Cervantes był przez pięć lat niewolnikiem na algierskich galerach.

Gość „Popołudnia WNET” ubolewa również nad tym, że na stulecie Bitwy Warszawskiej 1920 r. w stolicy nie zostanie odsłonięty monument upamiętniający ten wielki polski triumf.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

„Eksperyment wołyński” wojewody Henryka Józewskiego. Geneza Katynia (III): polityka narodowościowa II Rzeczpospolitej

Czym narazili się Polacy, że eksterminowano ich na taką skalę, że do tego dzieła przystąpiły wspólnie dwa totalitaryzmy? W kolejnych wydaniach „Kuriera WNET” staram się na to pytanie odpowiedzieć,

Wojciech Pokora

Polska odrodziła się w całkowicie specyficznym okresie, w czasie krzepnięcia na Wschodzie rządów bolszewików, mających w planie rozpętanie światowej rewolucji. Plany te pokrzyżowała im Polska. W tym roku świętować będziemy setną rocznicę militarnego zwycięstwa nad bolszewikami.

Jednak duża część Polaków miała jeszcze w planie zwyciężyć z bolszewikami na innych frontach, także prowadząc grę wywiadowczą, dyplomatyczną i polityczną. Idei konfederacji, którą zaczęto wdrażać na Wschodzie, zaczynając od czterech republik – Ukrainy, Białorusi, Rosji i Zakaukazia, a kończąc w momencie rozpadu w 1991 roku na piętnastu – Polska przeciwstawiła ideę federacyjną.

Koncepcję tę zaprezentował Józef Piłsudski w kontrze do promowanej przez Romana Dmowskiego idei inkorporacyjnej, zakładającej wcielanie do Polski tych ziem, której ludność dałoby się zasymilować i spolonizować. (…)

Józef Piłsudski natomiast marzył o utworzeniu bloku państw skonfederowanych z Polską, utworzonych z niepodległej Litwy, Białorusi i Ukrainy. Mniejszości, które znalazły się na terytorium II Rzeczypospolitej, miały natomiast cieszyć się autonomią i dążyć do rozsadzenia ZSRR po „narodowych szwach”.

Postawa ta znalazła wyraz w polityce państwowej realizowanej wobec mniejszości po zamachu majowym w 1926 roku. Rząd Kazimierza Bartla przyjął „Wytyczne dla władz rządowych w sprawie stosunku do mniejszości narodowych”. Zerwano z dotychczasową polityką asymilacji narodowej na rzecz koncepcji asymilacji państwowej. Odtąd mniejszości narodowe nie były na siłę przekształcane w Polaków, a postanowiono zadbać o ich lojalność jako obywateli, z zachowaniem odrębnej tożsamości. Przyjęto założenie, ze polityka asymilacyjna powinna w pierwszej kolejności zaspokajać potrzeby mniejszości w zakresie spraw natury gospodarczej i kulturalnej. Ponadto postanowiono usprawnić administrację w ten sposób, by realizowała ona postulaty mniejszości w zakresie lokalnym. Zapowiedziano zniesienie przepisów z okresu administrowania poszczególnymi regionami obecnej Rzeczpospolitej przez państwa zaborcze, w ten sposób, by nie ograniczały już życia narodowego i religijnego mniejszości narodowych. Zastrzeżono przy tym, że państwo nie pozwoli na żadne działania mniejszości narodowych, godzące w dobro i interes państwa.

Raporty MSW z tego okresu wskazują, że mniejszości przyjęły dojście Piłsudskiego do władzy w większości z nadzieją.

Mniejszość niemiecka skupiła się na rozbudowie życia wewnątrz swojej wspólnoty narodowej, niezależnie od życia społeczeństwa polskiego, bardzo mocno reagując na wydarzenia w Rzeszy Niemieckiej i na zewnątrz, w stosunkach z państwem polskim wykazując jedność (bez względu na wewnętrzne podziały polityczne pomiędzy poszczególnymi organizacjami). Istniało wówczas 7 głównych niemieckich partii politycznych na terenie Polski, z których wywodziła się reprezentacja parlamentarna, składająca się z 17 posłów i 5 senatorów.

Mniejszość ukraińska (nazywana w raportach nadal jako „ruska” lub „rusińska”) także żywo reagowała na sytuację w Rzeszy Niemieckiej. Raportowano, że w napięciu reagowała na niemiecką propagandę dotyczącą rewizji granic Rzeczpospolitej, karmiąc się nadzieją, że sytuacja, gdy rosnące w siłę Niemcy zmuszą Polskę do zgody w sprawie rewizji niemieckich granic wschodnich, wydźwignie znów na arenę międzynarodową sprawę wschodnich granic Polski, w tym kwestię ukraińską. Nowa polityka władz polskich spowodowała rozwój ukraińskich organizacji i stowarzyszeń społecznych, takich jak „Proświta” czy „Ridna Szkoła”, a także ukraińskiej prasy. Uaktywnił się Ukraiński Komitet centralny skupiający Ukraińców Naddnieprzańskich (petlurowców). Wciąż jednak zwalczano wszelkie przejawy ukraińskiej irredenty i obserwowano przemianę ideową obozu wojskowego. Ukraińska Organizacja Wojskowa ustąpiła miejsca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, a związani z nią przedstawiciele mniejszości ukraińskiej prowadzili przeciwko Polsce działalność wywiadowczą i szpiegowską.

Bardzo aktywni zrobili się Białorusini. Uznano, że skoro „na czele Polski stoi demokratyczny rząd Bartel-Piłsudski”, jak pisało „Biełaruskaje Słowo”, pora wrócić do koncepcji federacji polsko-ukraińsko-białoruskiej i w obliczu rozpadu Związku Sowieckiego zacząć wprowadzać reformę rolną. Szybko nastroje zaczęły się jednak radykalizować i hasło reformy rolnej podchwyciła BWR Hromada, zmieniając wektor działań na antypolski. Spowodowało to reakcję władz Polski i rozwiązanie organizacji oraz aresztowanie wywodzących się z niej posłów.

Dużą zmianą był stosunek do ludności żydowskiej. Po przewrocie majowym kwestia żydowska przestała być uznawana za najgroźniejszą obok ukraińskiej dla bezpieczeństwa wewnętrznego państwa. Jednocześnie swój stosunek do państwa zmieniła mniejszość żydowska.

Z jednym wyjątkiem. Żydowskie organizacje lewicowe głosiły, że należy przyjąć postawę antysanacyjną, bowiem polityka rządu przynosi korzyść jedynie warstwom bogatym, ogół społeczeństwa żydowskiego natomiast nie odczuwa zmian na lepsze. Mniejszość żydowska miała swoje przedstawicielstwo w Sejmie w postaci 34 posłów skupionych w Kole Żydowskim i 12 senatorów w Klubie Senatorskim.

W grudniu 1928 roku wojewodą wołyńskim został Henryk Józewski. Decyzja ta była wprost związana z nową polityką Rzeczpospolitej wobec mniejszości narodowych. (…) Uznano zatem kwestię narodowości za sprawę polityczną, w tym sensie, w jakim rozumiana była w I Rzeczypospolitej.

Jednostka obdarzona szacunkiem władzy, mogąca kultywować swoje tradycje i kulturę, czująca instytucjonalne wsparcie, samodzielnie dokona wyboru lojalności wobec takiego państwa. Polskość nie musi być kwestią pochodzenia narodowego, a może stać się wyborem, jak to już zresztą miało w historii miejsce.

Przyjęto zatem koncepcję narodowej asymilacji mającej na celu nie wynarodowianie, a wzajemne przenikanie się narodów. W takiej koncepcji proces zachodzi jednak w dwóch kierunkach, będzie zatem następować także w jakimś stopniu wzajemne przenikanie się kultur i asymilacja narodowa Polaków. Z tego powodu koncepcja ta nie mogła przypaść do gustu nacjonalistom z obu stron. Jednak w momencie, gdy Józewski obejmował swój urząd na Wołyniu, nie nacjonaliści byli największym zagrożeniem. Problemem był komunizm.

[Józewski] Postanowił udowodnić Ukraińcom, że Rzeczpospolita jest dla nich lepszym sojusznikiem niż partia komunistyczna. Droga ta dziś nazywana jest eksperymentem wołyńskim.

Polegała na tym, żeby wspomóc narodziny nowoczesnego narodu ukraińskiego. W tym celu należało wesprzeć ukraińską kulturę i przedsiębiorczość.

Cały artykuł Wojciecha Pokory pt. „Polityka narodowościowa II Rzeczpospolitej. Dlaczego doszło do Katynia? (III)” znajduje się na s. 7 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Wojciecha Pokory pt. „Polityka narodowościowa II Rzeczpospolitej. Dlaczego doszło do Katynia? (III)” na s. 7 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jakóbik: Jesteśmy już po tej stronie gazowej kurtyny, która radzi sobie z Rosją

Z powodu epidemii koronawirusa Gazprom musi walczyć o każdego klienta. To nie czas na wymachiwanie szabelką – ocenia ekspert.


Wojciech Jakóbik komentuje fakt, że Gazprom podporządkował się wyrokowi trybunałowi arbitrażowemu w Sztokholmie

Jesteśmy już po tej stronie gazowej kurtyny, która radzi sobie z Rosją.

Ekspert omawia sytuację energetyczną Białorusi, która nie posiada nawet własnych rurociągów i jest całkowicie uzależniona od wielkiego wschodniego sąsiada.

Wschodnie gry energetyczne już nas nie dotyczą.

Zdaniem Wojciecha Jakóbika nie należy się spodziewać dalszych oporów rosyjskiego giganta ws. wypłaty zaległych pieniędzy:

Z powodu epidemii koronawirusa Gazprom musi walczyć o każdego klienta. To nie czas na wymachiwanie szabelką.

Gość Poranka WNET komentuje wypowiedź Borysa Budki, który stwierdził, że wyrok sztokholmskiego sądu doprowadzi do dalszego pogorszenia stosunków polsko-rosyjskich

Wyrok niezależnego sądu przyznaje Polsce 6 mld zł i mamy się z tego nie cieszyć?

Wojciech Jakóbik krytykuje wypowiedzi Szymona Hołowni na temat konieczności radykalnego przejścia gospodarki na odnawialne źródła energii. Również agitacja Krzysztofa Bosaka za energię atomową nie wpisuje się w koncepcję „miksu energetycznego”. Ekspert zwraca uwagę, że Rafał Trzaskowski zadeklarował, że nie poprze żadnej ustawy niezgodnej z neutralnością klimatyczną:

Prezydentura Trzaskowskiego może być zagrożeniem dla polskiego górnictwa.

Ekspert podkreśla, że w Polsce musi powstać spójny plan transformacji energetycznej, aby nasz kraj mógł otrzymać odpowiednie pieniądze na ten cel z Unii Europejskiej.

Podczas prezydencji Niemiec w UE poznamy dużo rozwiązań wspierających rozwój energii wodorowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Prof. Żurawski vel Grajewski: Polska nie boi się sojuszników silnych i mających wolę działania, tylko słabych

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski  o możliwym transferze amerykańskich wojsk z Niemiec do Polski, skutkach tego dla relacji RFN-USA i widmie zbliżenia niemiecko-rosyjskiego.


Dziś Amerykanie utrzymują w Niemczech kontyngent liczący 34,5 tys. żołnierzy. Mówi się o przesunięciu nawet 9,5 tys. żołnierzy USA. Nasz gość stwierdza, że to przesunięcie wojsk jest demonstracją pogarszania się relacji niemiecko-amerykańskich. Nie ma więc wymiaru militarnego.

Polska nie chciałaby inspirować procesu pogarszania się relacji między członkami Sojuszu.

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski podkreśla, że „filarem bezpieczeństwa Polski jest spoistość Sojuszu Północnoatlantyckiego”. Z tego powodu, choć „sama wojskowa obecność amerykańska jest oczywiście pożądana” to nie powinna się odbywać kosztem pogarszania relacji amerykańsko-niemieckich. Przypomina, że

Niemcy z uwagi na swój potencjał największym kontynentalnym sojusznikiem w Europie.

Dodaje, iż widać w Niemczech gotowość do współpracy z Rosją, czego przykładem jest Nordstream. Niemiecko-rosyjska współpraca ucierpiała wskutek rosyjskiej inwazji na Krym i Ukrainę, jednak jeśli relacje amerykańsko-niemieckie będą się pogarszać to głosy na rzecz zbliżenia z Rosją będą łatwiej słyszalne. Politolog przewiduje, że

Polska przyjmie wszystkich, jakich nam Amerykanie nam zaproponują. Z radością przyjęłyby ich kraje bałtyckie lub Rumunia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.