Jakubiak: interes niemiecki i rosyjski gra potężną rolę w Europie – chodzi o ubezwłasnowolnienie około 100 mln ludzi

Gościem „Poranka Wnet” jest Marek Jakubiak – prezes Federacji dla Rzeczypospolitej, który mówi o czwartkowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego i niezgodności kilku praw UE z konstytucją.


Marek Jakubiak o czwartkowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego i niezgodności kilku praw Unii Europejskiej z polską konstytucją. Zdaniem polityka wyrok nie wprowadza niczego nowego i wpisuje się w prąd polityczny powstały znacznie wcześniej.

To jest linia orzecznicza od kilkunastu lat – tu żadnej nowości nie ma.

Nasz gość spodziewał się takiego wyroku j dodaje, iż jedynie Irlandia w UE zawyrokowała o wyższości praw unijnych nad krajowymi.

Cała reszta państw uważa, że ich konstytucja jest wagi wyższej niż traktaty unijne.

Jakubiak komentuje następnie narastające chęci protestów przeciwko wyrokowi TK, do których wzywa między innymi Donald Tusk – gość „Poranka Wnet” uważa, że nie traktuje on poważnie swoich obowiązków, a jego powrót do krajowej polityki nie był osobistą decyzją.

On przyjechał do Polski a 4 dni później pojechał na 2 tygodnie urlopu – nie mam wątpliwości co do tego, że dostał polecenie przyjazdu do kraju.

Gość „Poranka Wnet” dostrzega, że Europa Zachodnia znajduje się w poważnym kryzysie.

Interes niemiecki i rosyjski gra potężną rolę w Europie – chodzi o ubezwłasnowolnienie m.in. Polski, Słowacji, czy Ukrainy – około 100 milionów ludzi – od gazu z Rosji przepływającego pod przewodnictwem niemieckim.

Jednocześnie wyraża nadzieję, że zostaną podjęte pewne próby zapanowania nad sytuacją.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

 

Grzegorz Kita: Polska rośnie w siłę, co wywołuje irytację w pewnych kręgach w Czechach

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Grzegorz Kita – historyk mieszkający na co dzień w Czechach, który komentuje spór o kopalnię w Turowie oraz święto św. Wacława w Czechach.

Grzegorz Kita komentuje spór Polski z Czechami, którego przedmiotem jest kopalnia w Turowie. Historyk zaznacza, że Czechy stały się w ostatnim czasie istotnym ogniskiem polskiej aktywności gospodarczej.

Polska gospodarka robi dużą ekspansję w Czechach – pojawiają się tam nasze paliwa, czy żywność.

Zdaniem gościa „Kuriera w samo południe” postępująca i skuteczna polska inicjatywa gospodarcza na terenie Czech wywołuje irytację w pewnych kręgach.

Polska rośnie w siłę, co wywołuje irytacje w pewnych kręgach w Czechach.

Stosunki polsko-czeskie na chwilę obecną cechuje duża doza niepewności, jednakże – zdaniem historyka – do pewnego przełomu może dojść po wyborach, które odbędą się już wkrótce.

Trzeba wziąć pod uwagę, że za tydzień są wybory.

Grzegorz Kita mówi również o obchodach dnia św. Wacława, czyli Dnia Państwowości Czeskiej. Patron wydarzenia był orędownikiem wprowadzenia chrześcijaństwa na terytorium Czech. Święto to mimo setek lat historii wydaje się mieć coraz niższą rangę medialną.

Jest to kult rozpowszechniony od lat, z przerwą na czasy husyckie. Dziś jest to jednak coraz mniej popularne wydarzenie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Ryszard Czarnecki: pod koniec dekady straty finansowe z racji członkostwa w UE będą większe niż zyski

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Ryszard Czarnecki – europoseł PiS, który komentuje bieżącą sytuację w sporze z Czechami oraz z Komisją Europejską o kopalnię w Turowie.

Ryszard Czarnecki krytykuje niekorzystny dla Polski wyrok TSUE w sprawie sporu z Republiką Czeską o kopalnię w Turowie. Jego zdaniem kompetencje głównej sędzi TSUE – Rosario Silvy de Lapuerty – są niewystarczające. Zaznacza również, że jego zdaniem w UE obowiązują podwójne standardy.

Władze poszczególnych państw delegują tam swoich przedstawicieli, część z nich jest mocno uwikłana w indywidualne interesy.

Przedmiotem sporu jest kopalnia w Turowie, podczas gdy – jak zauważa gość „Kuriera w samo południe” – niedaleko granicy z Czechami znajduje się ich więcej.

5 innych kopalni znajduje się przy granicy z Czechami – nie wzbudziły one żadnych wątpliwości.

Europoseł PiS dodaje, że na płaszczyźnie finansowej na chwilę obecną Polska wychodzi na plus, lecz w ciągu dekady wysokość składek może przewyższyć granty.

Na razie więcej pieniędzy dostajemy z dotacji niż sami płacimy,  ale to się zmieni pod koniec dekady – będziemy utrzymywać UE.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Gen. Roman Polko: Łukaszenka wykorzystuje uchodźców jako broń wymierzoną w Unię Europejską

O migrantach na granicy po mówi gen. Roman Polko – generał dywizji Wojska Polskiego, oficer dyplomowany wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Ludzie na granicy polsko-białoruską są wykorzystywani jako broń w walce Łukaszenki z Unią Europejską. Dodatkowo ruszyły mocne działania propagandowe w mediach społecznościowych namawiające do

Łukaszenka rzeczywiście przy wsparciu prezydenta Putina (…) wykorzystuje ludzi, uchodźców, których sprowadza do Białorusi jako broń wymierzoną w Unię Europejską to jest rzeczywiście klasyczne działanie terrorystyczne de facto, służb specjalnych w takiej wojnie hybrydowej, nielegalnej, niekonwencjonalnej i okrutnej – mówi generał.

Przy jednoczesnym czerpaniu zysków z przemytu ludzi Łukaszenka wymierza kolejne ciosy. Unia Europejska jest nieprzygotowana, do tego co się dzieje. Spowodowane jest to ciągłą niekonsekwencją w działaniu władz Unii. Dopiero niedawno Europa zdała sobie sprawę, że wraz z migrantami nie przybyło siły roboczej za to przybyły problemy.

Ta ludność napływowa która stamtąd przychodzi, ona nie szuka tak naprawdę spokoju, pracy stabilizacji tylko stara się narzucać własne normy u nas a jednocześnie korzystać z tego dobrobytu czy z tych elementów które Europa przez lata wypracowała – informuje gen. Roman Polko.

Straż Graniczna na granicy polsko-białoruskiej buduje mur. Wojsko wspiera straż graniczną, ponieważ nie można dopuścić do migracji, które na chwilę obecną wynoszą po kilkaset osób dziennie.

Chciałbym, żeby to był taki płot jaki buduje Izrael na granicy z Egiptem czy Stany Zjednoczone na granicy z Meksykiem tzn. solidna konstrukcja. Wkopana w ziemię z systemami elektronicznymi i strażnicami z których bardzo szybko można dojść do tego miejsca gdzie taki wyłom następuje – komentuje były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

[related id=153008 side=right]
Generał zaznacza, że uchodźców będzie stale przybywało i nie skończy się to na kilkudziesięciu osobach. Problem migrantów nie jest wyłącznym problemem Polski, ponieważ migranci będą szli dalej na zachód. Działania strony polskiej i Unii musi opierać się na wzajemnej współpracy i ewentualnych sankcjach wobec Białorusi . Zaznacza, że przekroczenie granicy w celu pomocy migrantom byłoby naruszeniem granic obcego kraju.

Jeżeli byśmy w tej chwili tych ludzi po prostu wpuścili, według wielu głosów jakie w tutaj w Polsce słyszę, to właściwie po co mamy straż graniczną (…) niech ta granica będzie otwarta i każdy będzie sobie chodził w jedną stronę lub w drugą, jeśli będzie na to miał ochotę – mówi gość „Popołudnia WNET”

Migranci udają biednych, podczas gdy mają przy sobie smartfony na które nie stać by było wielu Polaków.

J.L.

Olga Siamaszko: W czasie obchodów Dnia Niepodległości Ukrainy najgłośniejsza okazała się kolumna białoruska

O udziale Białorusinów w obchodach Dnia Niepodległości Ukrainy i mówi gość „Poranka WNET” Olga Siamaszko – dziennikarka, szefowa działu informacji redakcji białoruskiej.

25 sierpnia 1991 jest datą faktycznego przyjęcia niepodległości przez Białoruś, chociaż ta data nigdy nie była świętowana jako święto narodowe. Tego dnia Rada Najwyższa głosowała nad nadaniem statusu ustawy konstytucyjnej deklaracji suwerenności państwa Już we wrześniu 1991 roku została przyjęta nazwa Republika Białorusi. Przyjęto nowy herb i flagę.

Na początku lat 90 Dzień Niepodległości był obchodzony 27 lipca, to dzień przyjęcia Deklaracji Państwowej. A później w czasach Łukaszenki święto zostało przeniesione na 3 lipca – informuje Olga Siamaszko.

3 lipca jest datą wyzwolenia Mińska od wojsk niemieckich. Data została przyjęta w celu uniknięcia skojarzeń z rozpadem Związku Radzieckiego, któremu przeciwny był Łukaszenka. We wtorek Białorusini przyłączyli się do świętowania Ukraińskiego Dnia Niepodległości. W Ukraińskiej stolicy powiewały biało-czerwono-białe flagi. Dali wyraz wsparcia dla walki Ukrainy z okupantem, jednocześnie przypominając o swojej walce.

Najgłośniejsza okazała się kolumna białoruska. Było tam kilku perkusistów, którzy natychmiast przerobili każde hasło do rytmu i najpopularniejsze hasło było o Putinie – relacjonuje dziennikarka.

Ukraińcy wyrazili swoje poparcie dla wolnej Białorusi skandując ” niech żyje Białoruś”, „Białoruś i Ukraina razem” i „jesteśmy z wami”. W czasie szczytu Krymskiego dyskutowano na temat skuteczności międzynarodowych sankcji wobec Rosji. W tym samym czasie Międzynarodowy Fundusz Walutowy udzielił Białorusi ogromnego wsparcia finansowego. W ostatnim czasie Białorusini próbowali zablokować przejęcie przez Łukaszenkę tych funduszy.

Aby uniemożliwić Łukaszence otrzymanie tych pieniędzy Białorusini pisali listy do samego Funduszu, do polityków, prowadzili akcje w różnych krajach ale decyzja Funduszu jest pozytywna i Białoruś otrzyma 653 miliony specjalnych praw ciągnienia. To taka jednostka rozliczeniowa, pieniądze to tak naprawdę miliard dolarów – mówi gość „Poranka WNET”.

Zdaniem ekspertów Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie ma możliwości zablokowania tej decyzji. Obecnie podejmowane są działania w celu zablokowania możliwości wymiany specjalnych praw ciągnienia na prawdziwe pieniądze.

J.L.[related id=152852 side=right]

Ekologia – przedmiot emocjonującej gry politycznej i gospodarczej angażującej graczy na poziomie światowym i powiatowym

Komin dymi. Czy to źle? W praktyce zależy, czyj on jest oraz dla kogo i z jakich pozycji dymi. A! Pozostaje jeszcze niewykonalne zadanie określenia, ile i jakiego dymu może z niego wylatywać. I kiedy.

Adam Gniewecki

Chyba nie ma dziedziny nauki, której teorie i reguły naginano oraz „dostosowywano” do aktualnych potrzeb tak otwarcie, jawnie i cynicznie. Jednocześnie uczciwie pojęta i stosowana ekologia, przy coraz szerszej skali aktywności ludzkiej, to środek na zachowanie naszej planety w stanie nadającym się do zamieszkania, a tym samym uratowanie ludzkości przed… właściwie nie wiadomo czym – zaniknięciem, drastyczną depopulacją, wojnami o czystą wodę, powietrze i kawałek uprawnej ziemi? Nie tragizujmy.

Rozwój techniki, czyli postęp techniczny, ma to do siebie, że prawie jednocześnie z wprowadzeniem do użycia truciciela znajduje i stosuje remedium na towarzyszące mu szkodliwości albo zastępuje go innym, zdrowszym rozwiązaniem. Bo postęp jest dziełem istoty rozumnej.

I właśnie takim istotom zawierzyłbym strzeżenie stanu Ziemi, a nie daj, Panie, politykom, czyli wybrańcom krótkowzrocznego wielkiego biznesu i finansjery.

Według Encyklopedii PWN ruch ekologiczny czy zielonych to ruch społeczny, który działa na rzecz ochrony środowiska i racjonalnego korzystania z zasobów naturalnych, aby zapewnić odpowiednią jakość życia (zdrowe powietrze, żywność, czysta woda) i prawidłowy jego rozwój na Ziemi. Ruch ten pojawił się na początku lat 70. ubiegłego wieku w wyniku kontestacji cywilizacji konsumpcyjnej. Postuluje on odrzucenie systemu przemysłowego i stworzenie takiego, w którym człowiek i społeczeństwo są częścią przyrody oraz żyją z nią w harmonii, pojęcie wzrostu zaś należy zastąpić pojęciem ekorozwoju, czyli takim modelem produkcji, który będzie opierał się na odtwarzalnych źródłach energii (w tym rezygnacji z energetyki jądrowej) i uwzględniał właściwości ekologiczne i społeczno-kulturowe regionów. Centralne struktury biurokratyczne ustąpią zdecentralizowanej demokracji bezpośredniej, a przemoc jako narzędzie polityczne zostanie odrzucona.

W 1973 r. powstała w Wielkiej Brytanii pierwsza na świecie partia ekologiczna, następne tworzono kolejno w Austrii, Belgii, Holandii, Irlandii, Niemczech, Szwecji, a w końcu lat 80. w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Czyli ekologia i związane z nią ruchy idą dużo dalej niż troska o środowisko. Sięgają po hasła głębokich zmian w sposobie życia społeczeństw, ich organizacji i rozwoju. Nie próbuję osądzać, czy to dobrze, czy nie, ale pozwalam sobie zauważyć, że takie idee i cele działań to już polityka pełną gębą, a ta jest bez porównania mniej niewinna, autentyczna i transparentna niż prawdziwe ruchy społeczne.

(…) Prawo do czystego powietrza do dzisiaj nie doczekało się wpisania na listę praw człowieka, mimo że wydaje się ono oczywiste. A może dlatego, że właśnie takie jest, dotycząc potencjalnie i jednocześnie wielu państw i licznych grup interesów. Na przykład komin dymi. Czy to źle? Z pozycji idealisty – tak, ale w praktyce – zależy, czyj on jest oraz dla kogo i z jakich pozycji dymi. A! Pozostaje jeszcze niewykonalne zadanie określenia, ile dymu i w jakim składzie może z niego wylatywać. I kiedy. Tyle będzie opinii, ile grup lobbystów, źródeł finansowania badań nad dymem i kominem oraz ilu „pożytecznych idiotów” zdołają zwerbować agenci wpływu, a także ile zadym w sprawie dymu uda się zorganizować. Jakby się nie kręcić, w końcu staje się twarz w twarz z polityką. I tu możemy naturalnie i płynnie przejść do sprawy Agendy 2030. (…)

W roku 2015 Polska przyjęła Agendę, a wraz z nią 17 celów i 169 związanych z nimi zadań. Za realizację podjętych zobowiązań odpowiada Ministerstwo Rozwoju, uwzględniając je w planach na kolejne dekady. W części dotyczącej demografii Agenda mówi, że „wzrost zaludnienia zwiększa napięcie środowiskowe, które obniża jakość życia” i „instytucje na wszystkich poziomach powinny dokładniej badać związki między zmianami demograficznymi, zróżnicowanymi poziomami rozwoju i wpływem na środowisko”, ponieważ „polityka ludnościowa jest częścią polityki zrównoważonego rozwoju, a społeczności muszą uczestniczyć w konsultacjach na temat rozwoju polityki ludnościowej. Kobietom szczególnie należy umożliwić podejmowanie decyzji o liczebności rodziny, w tym celu dostęp do „właściwych środków”, zaś wszechstronna prenatalna opieka medyczna powinna być dostępna dla wszystkich”.

Agenda zawiera m.in. punkty dotyczące: likwidacji ubóstwa we wszystkich jego formach, promowania zrównoważonego rolnictwa, w tym produktów GMO (!), wspierania zrównoważonego oraz zintegrowanego rozwoju gospodarczego (globalizm?!), podjęcia pilnych działań w celu zwalczania zmian klimatu i ich skutków (dekarbonizacja ze wszystkimi jej aspektami?!), ochrony i zrównoważonego korzystania z oceanów, mórz i zasobów morskich (morza i oceany miały być największą spiżarnią świata!), promowania pokojowego i integracyjnego społeczeństwa (wymuszone mieszanie narodów, ras i kultur, które pod przymusem integrować się nie chcą?!).

Chwalebne i chwytliwe idee. Któż nie chciałby zlikwidować ubóstwa? Jakie formy ludzkiej działalności mają zostać wykluczone, a jakie obowiązkowe? Co będzie wolno robić bez kontroli, a co tylko pod nadzorem? W końcu, jakie środki kontroli będą stosowane? Agenda 2030 to m.in. zamysł ograniczenia populacji świata, która, gdy czytać między wierszami, jest za wysoka. To w zasadzie manifest dotyczący przyszłości świata, zaaprobowany przez prawie wszystkie kraje, zawierający nieostre, niewyraźne i niejednoznaczne pojęcia, normy oraz elastyczne definicje, których doprecyzowaniem, na miarę swoich potrzeb, zajmą się egzekutorzy programu.

(…) Globalni Egzekutorzy decydują, co w konkretnych okolicznościach i dla kogo oznaczają paragrafy Agendy. Ekologia to globalnie obowiązująca, swobodnie i bez ograniczeń interpretowana ideologia, a Agenda 2030 to Manifest wskazujący kierunek politycznej poprawności.

(…) W 2015 r. Bill Gates zapytał: „Jak możemy wyprodukować wystarczającą ilość mięsa bez niszczenia planety?” i sam odpowiedział, że „jednym z rozwiązań byłoby poproszenie największych drapieżników – Amerykanów i nie tylko – o ograniczenie konsumpcji mięsa nawet o połowę”. Następnie dodał: „Wiążę również nadzieję z przyszłością substytutów mięsa”, zauważając, że zainwestował w rozwiązania alternatywne wobec mięsa, jakie proponuje np. firma Impossible Foods, współfinansowana przez Google i Jeffa Bezosa oraz Gatesa. Impossible Foods stawia sobie za cel zastąpienie w naszej diecie mięsa produktami roślinnym za 15 lat. Jeśli liczyć od daty wypowiedzi 2015 r., to wymieniony przez Gatesa docelowy rok pokrywa się z planowaną datą osiągnięcia celów ONZ-owskiej Agendy 2030.

Już w czasie, gdy pracowałem nad niniejszym tekstem, dotarła do mnie wiadomość, że Bill Gates, Jeff Bezos oraz były wiceprezydent USA Al Gore zainwestowali prawie 160 mln USD w Amerykański startup Nature’s Fynd, zajmujący się produkcją sztucznego ekologicznego mięsa i serów na bazie mikroba-grzyba o nazwie Fusarium strain flavolapis, żyjącego w okolicach gorących źródeł Parku Narodowego Yellowstone. W rezultacie fermentacji mikroba otrzymuje się zasobną w białko, nazwaną Fy, podstawę wszystkich produktów firmy. Substancję, która ma zawierać o połowę więcej protein niż tofu (twarożek sojowy otrzymywany w procesie koagulacji mleka sojowego) i zaledwie 10% tłuszczu w porównaniu do wołowiny. Nature’s Fynd planuje dostarczać ją jeszcze w 2021 r. do sklepów i restauracji. Będą to m.in. bezmięsne hamburgery, nuggetsy jak z kurczaka, jogurty czy serki śmietankowe.

Wszystko bez produktów odzwierzęcych. Ekologiczne, jeśli przyjąć, że ekologia to działania ofensywnie chroniące naturę przed człowiekiem, od uprzykrzenia mu życia po odebranie przypisanego mu przez naturę pokarmu i depopulację, czyli częściowe wytępienie.

(…) Jeszcze niedawno ekolodzy walczyli zaciekle o tzw. warstwę ozonową. Obecnie jest to już niemodne, a zainteresowanie skupia się raczej wokół emisji CO₂. Jednak warto przyjrzeć się sprawie ozonu jako charakterystycznej dla przemijalności ekologicznych trendów. Wkrótce po wystrzeleniu satelity meteorologicznego, w latach 80. XX w. zaobserwowano gwałtowny zanik powłoki ozonowej nad Antarktyką. W ciągu zaledwie 3 lat obserwacji tzw. dziura ozonowa powiększyła się ponad 10-krotnie. Naukowcy zaczęli bić na alarm. Winnym utraty ozonu nad biegunem południowym okrzyknięto freon, który w tamtych czasach był powszechnie używany jako czynnik chłodzący w lodówkach i klimatyzatorach, gaz nośny aerozolowych kosmetyków oraz w produkcji spienionych polimerów.

Mimo wyeliminowania freonu ze sprzętu AGD i składu aerozoli, dziura ozonowa nadal puchła. Między rokiem 1979 i 1987 zwiększyła się 23-krotnie, a w latach 2000 i 2006 osiągnęła rekordowe 30 milionów kilometrów kwadratowych. Uczeni przekonywali, że regeneracja warstwy ozonowej przebiegała powoli i mimo zaprzestania stosowania freonu, na efekty tzw. zielonej rewolucji trzeba było jeszcze poczekać. Następnie dziura malała, by w roku 2015 ponownie osiągnąć rekord z lat 2000–2006. Obecnie znowu maleje.

Dziura najwyraźniej „pulsuje”. Tak małej dziury ozonowej nad Antarktyką, jak w 2019 r., nie było wcześniej od ponad 30 lat. Nie jest to jednak, wbrew informacjom niektórych mediów, zasługa ograniczania emisji niszczących warstwę ozonową gazów, lecz nietypowego, tak silnego ocieplenia się stratosfery, że dziura ozonowa skurczyła się najbardziej od ponad 3 dekad.

To nagłe skurczenie się dziury ozonowej nie było efektem działań człowieka, czyli ograniczania emisji niszczących ozon gazów. Źródłem tej anomalii było tzw. nagłe ocieplenie stratosferyczne. Dziura ozonowa nie utrzymuje się nad Antarktyką przez cały rok. Pojawia się ona wraz z początkiem wczesnej wiosny (na półkuli północnej panuje wtedy wczesna jesień), gdy spod topniejącego lodu Antarktyki wydobywają się olbrzymie ilości gazów, głównie metanu. Powoduje on niszczenie warstwy ozonowej. Opinie specjalistów są podzielone. Jak zawsze w nieoczywistych kwestiach ekologicznych. Jedni utrzymują, że dziura ozonowa to efekt „freonowej” działalności ludzkiej, inni zaś twierdzą, że to bzdura, a zjawisko jest całkowicie naturalne i stare jak świat, a jego obserwacja stała się możliwa dopiero dzięki postępowi techniki. (…)

Zdzisław Kijas, profesor nauk teologicznych i rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego św. Bonawentury Seraficum w Rzymie powiedział: „Czynić sobie ziemię poddaną znaczy to samo, co troszczyć się o nią. Kto odczytuje to wyrażenie egoistycznie, grzeszy”. To oznacza symbiozę człowieka z jego środowiskiem, które zyskuje na ludzkiej „opiece”, a nie wykluczanie rozsądnych i wyważonych działań ludzkich.

Symbioza oznacza współżycie. Rozwój świadomości człowieka w sprawie uzależnienia jego losu od kondycji planety, na której żyje, i postęp techniczny oraz prosty instynkt samozachowawczy doprowadzą do zrównoważenia produkcji zanieczyszczeń i ich usuwania. Pogodzenia ludzkich dążeń z dobrostanem Ziemi. Z udziałem ekologów albo bez. Człowiek to istota racjonalna. Nie będzie podcinał gałęzi, na której siedzi, ale też nie zgodzi się na skarmianie go mięsem i twarożkami z „grzybobakterii” czy roślinami GMO albo wymuszone depopulowanie, czy sztuczne ograniczenia służące celom innym niż ekologia. Na przykład polityce, finansom czy gospodarce.

Cały artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Polityka ekologiczna i ekologia polityczna” znajduje się na s. 10–11 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Polityka ekologiczna i ekologia polityczna” na s. 10–11 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego